Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

sękata

Ważne jest, by gonić króliczka, a nie go złapać...?

Polecane posty

Wiecie co, czasem bym chciała, aby stan narzeczeństwa, to oczekiwanie, bycie narzeczoną trwało dłużej....a tu czas nieubłagalnie biegnie, jeszcze tak \'niedawno\' były zaręczyny a tu już wszystko załatwione, kupione, czekać tylko na ta chwilę..piekna i niepowtarzalną....A potem? Szara rzeczywistośći i więcej obowiązków z tytułu ŻONY itd. Może to i fajne (nie mogę sie juz doczekać :D ) ale z drugiej strony....to już prawdziwa dorosłość a nie przelewki....eh, taka moja refleksja...niby się czeka na ten slub a z druiej strony fajnie jest teraz... może że sie mylę? ;) pzodrawiam ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vcxzv
zazdroszcze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a tak dodając...chyba jedną z milszych perspektyw PO slubie jest potem urodzenie dziecka...eh :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a mi sie wydaje ze nic sie nie zmieni i cały cas bedziemy zyc jak zakochane szczeniaki przez 10 lat ycia razem my mamy czas na to zeby powariowac razem i pewnie bedziemy wariowac i robic głupie rzeczy i po slubie i gdzy sie dziecko pojawi to tez czy na prawde sadzicie ze slub cos zmieni sekata chyba nie mieszkasz jeszcze z swoim facetem co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bardzo bym chciala, aby było nadal tak cudownie, jak jest teraz :) nie mieszkam ze swoim facetem choć zdażyło mi się 'pomieszkiwać'... a co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sękata, czy milsza perspektywa z rodzeniem, to się okaże w tzw. praniu ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
poza tmy jak patrze na te wszystkie 'znudzone sobą' pary (małżeńskie) to jakoś tak mam wrażenie, że u nas może byc podobnie...wiem to zależy od nas..ale cyz rpzy natłoku spraw, widywania się juz codziennie, przy zwykluch czynnosciach...trudno moze byc o gesty romantyzmu czy szalenstwa jak przed slubem...a ja bym tka bardzo chciala, zeby zawsze bylo tak pieknie, i co tu zrobić? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ferry, hehe no może nie bezpośrednio z RODZENIEM :P wie wiesz, obdarzanie miłością taką mała istotkę, opiekwoanie się nią itd. to naprawde cudowne :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
własnie sekata o ta codziennosc mi chodzi o ktorej pisalas ze bedziecie sie widywac codziennie , widzisz ja ze swoim mieszkam jzu 4 lata razem i przyznam sie ze na poczatku byla strasznie dla tego wyznaje zasade ze powinno razem zamieszkac sie przed slubem zeby sprawdzic jak to jest byc ze soba dzien w dzien bo pozniej gdy zamieszkuje sie dopiero po slubie razem to wszelkie kłótnie prowadza do tego ze mowi sie ze slub wszysto zmienia a to nie tak bo zmienia to ze zaczyna sie przebywac ze soba wiecej ,te cholerne przyzwycajenia wyciagnieta z domu ja na szczescie juz to przezylam i teraz jest super dla tego wiem ze slub nic nie zmieni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no ale co to znaczy sprawdzić? a jesli się \'nie sprawdzi\' to mamy się rozstać? nawet jesli się Kochamy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sekata to trudne pytanie ale mieszkac tez trzeba umiec ze soba co z tego ze sie kochacie jak bedziecie sie kłocic znam mnostwo par w ktorych własnie zaczelo sie troche psuc gdzy zaczeli mieszkac ze soba pomysl tak teraz gdzy cos sie dzieje ty wracasz do siebie on do siebie macie dwa swiaty ;) a tu nagle wszystko razem i caly czas bedzie go bolec glowa a ty bedziesz miala ochota posłuchac głosno muzyki albo bo jego mama to jajko sadzone robila z dwuch stron a ty robisz z jedej ile jestescie razem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sękata, no proszę cię :) wiesz, że cudowne? opiekowałas się kiedyś niemowlakiem/noworodkiem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale gupie te dziewuchy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość listo
a ja ci powiem sękata że ja właśnie przechodziłam ten kryzys którego się boisz, my mieszkaliśmy ze sobą przed ślubem ale mimo to coś się takiego stało po ślubie że głównie odbiło się na seksie. Jakoś obydwoje straciliśmy ochote, bo nagle wszystko stało się takie pewne i przewidywalne, i nawet jeśli wiesz że są rozwody i nic nigdy nie jest pewne to ślub ma tą swoją moc zatwierdzającą. I nagle znika dreszczyk niepewności... powiem szczerze że wpadłam w lekką panikę tym bardziej że jesteśmy bardzo świeżym małżeństwem ale tu dochodzę do optymistycznej pointy nie ma możliwości by uniknąć rutyny powtarzalności, nie można ciągle przeżywać pierwszej randki, ale jeśli ludziom naprawdę zależy to rutyna też nie trwa wiecznie i nagle ten twój facet którego tak dobrze znasz zaskakuje cię czymś tak bardzo że aż się nie chce wierzyć, np. pozwala sobie na fantazję seksualną która wymaga naprawdę dużego zaufania. p.s. A przed tobą jeszcze wszystkie te emocje związane ze wspólnym mieszkaniem więc spodziewaj się fajerwerków

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hm jesteśmy razem 5 lat.... ferry...jestem nauczycielką i uczę dzieci, skoro do tej pory się nie zniechęciłam by mieć własne co coś w tym jest ;) pzoa tym swoje sie kocha i opieka jest przyjemnością, anwet jesli kupa, która właśnie zrobiło śmierdzi niesamowicie (p.s. opiekowałam się rowniez niemowlakami ;) ) listo...cos niecoś juz doświadczyliśmy mieszkajac razem na wakacjach czy spędzając co jakiś czas chwile w naszym wspólnym już domu...wiem, ze to nie to samo...ale dziękuję za ta wypowiedź, chyba grunt, aby czuć kiedy jest ta granica pomiędzy nudą i rutyną a czyms nowym....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no własnie..ten dreszczyk niepewności...przed ślubem chyba jesczze każdemu zależy, żeby ta druga osoba jej nie zostawiła, nie znalazła sobie kogos innego....a po ślubie? kłótnia i co ma sie do stracenia (myslac teoretycznie..)? nic, bo kobieta juz jest twoja zona i odejsc nie moze wiec po sie starac, rpzepraszac itede...boje sie tego jak skurczybyk :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja właśnie sobie zdałam sprawe, że to za szybko leci, niby człowiek bardzo chciałby żeby to było już, bo to coś pięknego, ale jak już do tego dojdzie, to nawet nie będziemy pamętały dokładnie dnia naszego ślubu.. a potem co?do naszego slubu zostalo 4 miesiace.. w maju zatrzymuje czas :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tym razem niestety anonimowo
Cześć dziewczyny. Tak sobie czytam topiki zawarte w tym dziale i zaczynam sie troche zastanawiać nad zyciem i jednocześnie lekko przerażać... Sytuacja moja wyglada w nastepujaco: jestem z moim chlopakiem od 8 miesiecy, znamy sie (i to naprawde BARDZO dobrze, wiele razem przeszlismy) od 2 lat. On jest czulym, dojrzałym, wspanialym facetem, wszyscy mi mowia ze swiata poza mna nie widzi - po prostu chodzacy ideal. Ja takze darze go ogromnym uczuciem i zdecydowanie nigdy w zyciu nie bylam szczesliwsza. Czesto rozmawiamy o przyszlosci - chcielibysmy zalozyc rodzine i miec dzieci. Dodam ze ja mam 22 lata, a on 26. Tak sie jakos w zyciu ulozylo ze ja mieszkam sama, on zaś jeszcze z rodzicami. Jakis czas temu zaczelismy rozmawiac na temat wspolnego zamieszkania - bylam na poczatku zachwycona, balam sie ze ona moze nie chceic bo odbierze to jako "usidlenie". Cieszylam sie, ze i on traktuje mnie tak powaznie, by zechciec zamieszkac ze mna juz teraz. Wyznaczylismy sobie takia date, ze 1 kwietnia wprowadzi sie do mnie... I tu pojawia sie problem - bo ja, choc naprawde szalenie tego pragne to jednoczesnie (takze dzieki lekturze kafeterii :) )zaczynam sie coraz bardziej obawiac podjecia tego kroku. Monotonia, nuda, przyzwyczajenie pojawiajace sie po wspolnym zamieszkaniu - odwlekanie slubu; wszystkie te argumenty coraz bardziej przekonuja mnei ze to moze jednak jst zly pomysl... Moze jednak dopiero gdy sie oswiadczy? Boje sie, ze jesli mu powiem ze jeszcze chyba na to za wczesnie to nei znajde pozniej argumentow, by mu to wytlumaczyc... Przeciez jesli powiem ze dopiero po zareczynach/slubie to bedzie to przez niego odebrane zdecydowanie jako wywieranie nacisku, a to ostatnia rzecz o jaka mi chodzi :(((( Napiszcie dziewczyny co sadzicie o takich sytuacjach? Nadmienie, ze na pewno nie chodzi mu o to jedynie, zeby znalezc wlasne M, zdecydowanie nie kieruje nim komformizm. I nie chodzi mi takze o to by go na sile zaciagnac do oltarza czy jakos go przymusic do tego (bądź "dać mu do zrozumienia") - kiedys zapewne i tak do tego dojdzie... Tyko co z tym mieszkaniem?:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tym razem niestety anonimowo
Nikt sie nie wypowie? Bardzo rposze, zalezy mi na Waszych opiniach, moze pomogą mi podjąć jakaś konstruktywna decyzje... pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tym razem niestety anonimowo jak również do innyc kobitek :) Uważam że jak się o siebie dba i naszą miłość,walczy (oczywiście nie na noże:P),zabiega,zaskakuje to nie ma co się bać szarości :D Po ślubie również jest kolorowo wystarczy się starać i to nawret bardzo mocno :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolorowe słodkie życie
też się bałąm ,ze jak już "złapie króliczka" to coś nam umknie. Ale ustalilismy kilka zasad: pilnujemy wspolnych posiłków. nie ma tak, ze ja wracam z pracy i gotuje obiad. mamy dużury: tydzień ja, tydzień on. kolejna zasada: przynajmiej raz na dwa tygodnie randka: prosto z pracy pedze do domu, korekta makijazu i w miasto z meżem. raz w miesiącu dziecko na noc do babci, a my szalejemy z przyjaciólmi. na zakupy odzieżowe chodzę sama, spotykam sie z koleżankami, mój mąz ma swoje hobby. Wciąz mamy o czym rozmawiać ( nie gadki typu: co tam w pracy, co Asia jadła na kolacje, jaką komodę kupimy do salonu. mamy wspolne życie, wspolne cele, ale jednocześnie spełniamy własne marzenia, jak czas pozwala, prowadzimy długie debaty: ostatnia na temat francuskich impresjonistów skończyła się wyprawą do Paryża. tak spontanicznie. i powiem wam jedno: od trzech lat nie mielismy wiekszej draki, a mój mąż przedstawia mnie na nieformalnych spotkaniach " to moja przyjaciółka". Raz kolega po takim przedstawieniu podszedł do niego i mówi "Ty, przecież Ty masz żone" a mój mąż najpierw to moja przyjaciółka, potem zona :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tym razem niestety anonimowo
mi mała, oczywisc że się rozpisz, wszystkie opinie bardzo są dla mnie ważne!! Pozdrawiam i dziekuje za dotychczasowe wypowiedzi, a " kolorowe słodkie życie" gratuluję męża :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wredniak: mamy slub 9 sierpnia 08 :) Tym razem niestety anonimowo: ja bym nie chciala mieszkać z facetm bez względu na to, to bylby moj nareczony czy nie. nawet chyba lepiej niz nie-narzeczony, przynajmniej to \'sprawdzanie się\' jest dla mnie wtedy logiczne (BO JEŚLI sie sprawdzi no to mozna myslec o zareczynach o slubie. po zareczynach dla mnie \'sprawdzanie sie\' jest makabryczne :o ) Princpolo: tka, to chyba recepta na ten strach i rytune..dbać dbac dbac, o siebie, i o miłość :) kolorowe słodkie życie : gratuluję :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mi mala : jesli Ty jestes taką konserwatystką z zeszlej epoki, to ja w takim razie tez, bo mam identyczne zdanie :)) 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×