Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Słoneczko78

Dziewczyny, które chcą być mamusiami cz. I

Polecane posty

Estelko mądra kobieta z Ciebie i bardzo dojrzała!! ja polecam Tobie i wszystkim starającym się o dziecko taką książeczkę http://czytelnia.onet.pl/0,2567,0,1,nowosci.html to głównie o adopcji trzymam kciuki, żeby Twoja droga adopcyjna była krótka i by syzbko zakończyła się sukcesem!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie. Estelko przykro mi że się nie powiodło, cieszę się jednak Twoją postawą, wzruszyła mnie strasznie Twoja wypowiedź, jestem z Ciebie bardzo dumna i wiem ze będziesz najwspanialszą mamą pod słońcem, a Twoje upragnione dzieciątko będzie bardzo szczęśliwe. Jesteś cudowną osobą🌻 Pozdrawiam Was wszystkie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
już się umówiłam na pierwsza wizytę do ośrodka adopcyjnego :-) pierwszy wolny termin - dopiero 16 marca...i jeszcze jedna rzecz mnie zmartwiła - powiedziano mi przez telefon, że na maluszka póltorarocznego czek sie nawet ponad 2 lata, z niemowlętami tylko rok...pójdzimy z mężem do ośrodka, porozmawiamy...może jednak niemowlę :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Estelka____ mimo niepowodzenia wieje od ciebie taki optymizm jakiego dawno nie bylo. Brawo za decyzje, za argumenty, za "drugi oddech" 🌼 A sprawe noworodka, czy chocby niemowlaka przemysccie na spokojnie. Nie chce namawiac, ale moze rzuce inne swiatlo. Bac - kazda kobietka sie boi takiego maluszka i wszystkiego nowego co jest z tym zwiazane. Z reszta przeciez dziewczyny tutaj wlasnie, na tym forum, przechodza przez to i sadzac po wypowiedziach, wszystkie dorastamy, dojrzewamy jako mamy do tej opieki, odpowiedzialnosci i milosci jakie niesie ze soba takie malenstwo. Nic sie nie dzieje od razu, uwiez mi. Dziecko to ciagla nieustajaca nauka siebie i innych, bez wzgledu na wiek malucha. Zminana w zyciu i tak bedzie duza, bez wzgledu czy to bedzie dzieciaczek malutki czy taki juz poltoraroczny. I tak wam przewroci swiat do gory nogami :-D Jesli chodzi o kwestie finansowe, bo i takie czasmi ludzi ebiora pod uwage, to w sumie trzeba i tak taki sam sprzet "towarzyszacy" zakupic jak do niemowlaka. A ominie was cala radosc pierwszych usmiechow, kroczkow, gugu - gaga. No i moze nie taka przyjemnosc - pierwszego zabkowania ;-) Ale tak jeszcze z praktcyznego punktu widzenia, jesli bedzie to dzidzius mniejszy to bedziecie od poczatku wiedziec co i jak z jego zdrowiem, wy bedziecie nad tym czuwac, znac kazda historie i podejmowac dezycje. Co wiecej, dzieciak poltoraroczny moze ju zpowoli zaczynac pokazywac tzw. "rogi", jesli wam sie trafi z tych zadziornych. Wtedy, z mojego doswiadczenia (moja cora rogow dostaje dopieor teraz, jak skonczyla 3 lata), dobrze wiedziec jakie dziecko bylo wczesniej, jak sie zmienia, czego mozna nadal wymagac itp. A powiem ci, ze taka wiedza jest bezcenna, tak mi sie wydaje. W kazdym razie az mi sie buziak smieje do ciebie i mam nadzieje, ze cokolwiek postanowicie, biurokracja i papierologoia stosowa nie stana wam na przeszkodzie do szczescia ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dziewuszki!!!!!!!!!!!! Mam nadzieje że mnie jeszcze pamietacie:):):) U mnie wsio ok. Mały rosnie jak na drożdżach. Troszke czasami choruje ale nie jest źle. W sprawie maleństwa tez - podobnie jak Dunia jestem zdania że maluch starszy - wcale nie znaczy łateiwej.Nie na darmo jest mądre powiedzenie: \" małe dzieci mały kłopot....\' to prawda mam to na codzień (hihihihih)Mój maluszek roczny o niebo grzeczniejszy od 11-letniej córki.A tak powaznie to jest w tym jakas prawda że najlepiej sie wychowuje dzieciaczka od poczatku bo juz w wieku np roczku dzieci mają swoje przyzwyczajenia mozna malucha ukształtowac juz w wiekuy kilku m-cy tak aby potem było łatwiej i jemu i nam:)Ja np nauczyłam mojego małego że np usypia sam nigdy nikt go nie nosił na rekach i nie wymaga on tego teraz od nas a z tego co piszą niektóre dziewczyny z drugiego mojego forum z tym jest różnie juz nawte tak małe dziecko moizna nauczyc złych i dobrych nawyków. Więc moje zdanie jest też takie iż zdecydowanie ja jesli byłoby to mozliwe prosiłabym o maluszka jka najmniejszego > No ale decyzja należy do Was a ja oczywiście trzymam kciuki i życze powodzenia:) Pozdarawiam Wszystkie babeczki i mocno sciskam maluchy-wirtualnie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Panie :) Wczoraj przywołała mnie jedna z koleżanek w sprawie Estelki. Nie wiem Estelko, czy będę w stanie Ci pomóc, coś doradzić.... Pytaj, a jak będę umiała to pomogę. Ciekawe do którego OA sie zglosiliście?? o rozumiem, że do jednego w W. Jak wolisz to ja w pracy mam aktywne gg i mozemy pogadac. Emiczko-zdaje się, że Ty już \"na wylocie\"....Widziałam fotki, za które dziękuję. Slicznie wygladasz w ciąży i obiecaj, że na jednej nie poprzestaniesz...:) Ale póki co musisz się nacieszyć córeczką i wszyscy czekamy na fotki małej. Poza tym musze podczytac troche co na forum sie działo, bo ja nie mialam o czym pisac (zastój) wiec za często nie podczytywałam... Ale poza tym u mnie jak zwykle duzo optymizmu, choc zima wypalila we mnie resztki energii, ale juz zyje wiosna i to mnie trzyma przy zyciu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
HELLO Nadwiślanko, a jak u Ciebie - wznowiliście starania o adopcję? - jeśli mogę spytać Chciałabym dowiedziec się jak wygląda taka procedura, tzn. idzię się na pierwszą wizytę do OA i co dalej? A wogóle zaczęliśmy zastanawiać się z mężem czy jednak rzeczywiście nie zdecydować się na noworodka. A wybraliśmy ośrodek w Warszawie na Szpitalnej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Estelko, gratuluję Wam pięknego, dojrzałego i pełnego miłości podejścia. Jesteś wspaniałą osobą i będizesz cudowną Mamą. Wydaje mi się, że jeśli trafi do Was niemowlę, będzie to z korzyścią dla Was wszystkich. Bardzo Ci kochana dopinguję, i wierzę, że już wkróce będziecie cieszyć się rodzicielstwem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Estelko, u ans to wygladalo tak: na pierwszej wizycie ogolna rozmowa. Ale w obecnosci 2 pan, jedna notowala, wiec wazne co powiecie. Beda was obserwowac, sprawdzac relacje miedzy wami itd.Zadawac rozne pytanie. Dowiesz sie jaki jest w tym osrodku proces adopcyjny, czy sa spotkania, czy sa one w grupach, czy indywidualnie (raczej w grupach) i jak czesto. Jka sie zubiera grupka ludzi startujaca to utworza grupke 6-8 malzenst i musicie \"przerobi\" program taki jaki ma ten OA. u nas bylo to ok. 9 spotkan 1xm-c o 18stej w dni robocze po 2-3 godz. W tym zcasie powiedza wam jakie dokumenty mozna juz zbierac, a z jakimi mozna pczekac, bo sa np. wazne tylko 3 m-ce (np. zaswiadczenie o niekaralnosci , czy z USC odpis skroconego aktu slubu). rzone sa wymagane dok., w zaleznosci od osrodka. czesto (u nas tak) chca opinie z pracy. Jak skonczycie kurs lub blizej konca beda spotkania indywidualne, tj. rozmowa z malzonkami, z kazdym oddzielnie ( u nas tak bylo) po 2 godz. No i wizyta w domu (pod koniec kursu). Po tym wszytskim odbywa sie zebranie komisji i kwalifikacja. Po pozytywnej kwalifikacji zaczyna sie czekanie na TEN TEL> Ja to nazywam, ze od pozytywnej kwalifikacji zaczyna sie ciaza, ktora sie konczy \"porodem\", czyli tym upragnionym telefonem. Ile sie czeka? Standardowe pytanie bez odp. roznie. I zalezy od kiedy sie liczy. U nas nadal bez pozytywnej kwalifikcji, a kurs zaczal sie jesienia 2007 r!!! Wiec nawet \"nie jestem w ciazy\" :) Regula jest taka: im mlodsze dziecko i wieksze wymagania rodziców wobec pochodzenia dziecka (np. dziecko zdrowe, rodzice biol. bez chorob roznego typu, bez HIV, AIDS, wenerycznych, psychicznych, alkoholowo-narkowtykowych itp) to tym dluzsze czekanie. Toogolnie. Przygotujcie sie ze na indywidualnych spotkaniach lub mzoe nawet na pierwszym moga zapytac was o to. Musicie z mezem okreslic co dla was moze byc problemem, a co nie. Nie bedziecie wtedy zaskoczeni. U nas sytuacja w zawieszeniu. O ile pamietacie nie otzrymalismy kwalifikacji z powodu pracy meza (poza domem). Zmienil prace i od kilku m-cy miesza w domku, tyle tylko ze daleko i dlugo dojezda. No ale nic. Zmiana pracy nie byla spowodowana brakiem kwalifikacji w OA a tak sie te 2 sprawy nalozyly. Bo na rozmowy do nowej pracy chodzil jeszcze przed werdyktem komisji. To tylko mzona powiedziec ulatwilo podjecie dec. Nie mniej jednak branza w ktorej pracuje jest dos teraz niestabilna. Po okresie probnym nawet balismy sie ze nie przedluza mu...Ale dali umowe na zcas nieokreslony (uff, bo co by powiedzial OA) oraz dosc duze wynagrodzenie. Z tak unormowana sytuacja mamy sie zamiar zglosic do OA na nowo, tzn napisac \"podanie\"-nie wiem jak to nazwac, o ponowne rozpatzrenie naszej sytuacji. i wtedy mzoemy czekac z nadzieja na TAK. Tyle w wielkim skrocie. Ogolnie staram sie nie zyc tylko tym. Inaczej bym zwariowala. Podchodze dosc spokojnie. Estelko, zycze wam abyscie odnaleźli sie jak najszybciej w nowej sytuacji. Dam tylko rade, abyscie sie za bardzo nie nastawiali ze bedzie zsybko. Bo nie bedzie. Ale zycze wam aby bylo wam latwiej jak nam w uzyskaniu pozytywnej kwalifkacji. To juz sukces.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, głupio mi trochę Wy piszecie, że to jest cudowna decyzja, a to jest przeciez nasza jedyna szansa na rodzicielstwo. Wydaje mi się , że cudowana byłaby, gdybym mogła mieć dzieci a zdecydowałabym się zaopiekowac maluszkiem. A w takim przypadku...ja pragnę dziecka, bardzo, bardzo - najchętniej chciałabym dziecko z moich i męża genów, ale żebym to nie ja była w ciąży :-o (bardzo boję się samej ciąży, po tym co przeszłam), chciałabym patrzeć jak rosnie ludzik, który ma w sobie podobieńtwa do mnie i męża...ale nie mogę tego mieć...postanowiliśmy więc z mężem miec dziecko, nie biologiczne, ale nasze. Wychować je w miłości i nie patrzeć na to, że ma oczka nie po tatusiu, a stópki nie po mamusi, nie po nas, ale patrząc że jest to nasz, wyczekany dzieciaczek, którego będziemy kochac ponad życie i dawac mu wszystko co w naszej mocy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nadwislanko, dziękuję Ci za wyczerujące informacji i życzę pozytywnej kwalifikacji :-) mnie przeraża to długie oczekiwanie wiem że mogą to być 2 lata lub więcej. Zastanawiam się czy nie iśc na laparoskopię lub histreoskopię (nie wiem co i jak) , żeby zajrzeli mi do wnętrza macicy i pousuwali ewentualne zrosty na jajowodach..wiem, że łopocę ostatnio jak horagiewka na wietrze i wypisuje na forum różne odmienne rzeczy, ale uwierzcie jestem tak niepewna, tak rozchwiana, jak nigdy wcześniej w życiu. Z jednej strony sobie myślę, a może jeszcze jedno invitro, za chwilę, że nie , nie dam rady, zaopiekuję się dzidziusiem,będę jego mamą, a za chwilę - jak widzicie - myślę o laparoskopii , naiwnie wierząc, że uda się naturalnie. A za sekundkę myślę, a po co mi to wszystko?! skup się na adopcji! to jest straszne, uwierzcie kochane, nie wiem co robić i wyć mi się chce, że los jest tak okrutny a medycyna nie jest nam w stanie więcej pomóc :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o tej adopcji ze wskazaniem też czytałam - tylko, że tu mogą być schody - bilogiczna matka Cię zna , wie gdzie mieszkasz, moze Cię później nachodzic, albo ona albo ojciec dziecka - jak sobiewtedy dać radę, a jak sie rozmyśli... echhh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Estelko - niech ci nie będzie głupio, bo własnie to w tobie jest najpiekniejsze, twoje argumenty są jak najbardziej uzasadnione (strach przed ciążą). Poza tym sama napisałaś, ze nie o ciąże chodzi ,a o dziecko, wasze dziecko ... czy biologiczne, czy adopcyjne ale to będzie wasze dziecko, bo wy je wychowacie, wy dacie mu milosci poczucie bezpieczeństwa, wy stworzycie dom. Trzymam kciuki za Was!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Estelko, masz rację w 100%. Ja myśląc o Twojm położeniu pomyślałam jak ja bym się zachowała w tej sytuacji. A że jestem niecierpliwa to szukałabym pewnie w ten sposób. Jeżeli są to zdecydowani rodzice to pewnie rozważyłabym tą sytuację. W ten sposób mogłabym mieć dziecko bezpośrednio po porodzie, a maluch nie musiałby przeżywać stresu związanego z długotrwałym brakiem mamy. Jednak z drugiej strony masz rację - nie chciałabym aby nasza rodzina stała się niejako częścią tej pierwszej ... Tak, to trudna decyzja i ryzkowna, ale moze do rozważenia. może warto się z kobietą spotkać i spróbować ocenić jej podejście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sorki miało być piękne serce, ale coś sie nie chce wkleic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
TAK SOBIE CZYTAM O TEJ ADOPCJI ZE WSKAZANIEM - TO TROSZKĘ PRZERAŻAJĄCE . Kobieta w ciązy wypisuje oświadczenie, że zrzeka sie dziecka na rzecz danej pary, dziecko po urodzeniu zabierają przyszli rodzice adopcyjni, ale...matka biologiczna ma 6 tygodni na zmianę zdania - toż to koszmar - rodzina dopcyjna nastawi się na dziecko, przygotuje swój dom na przyjęcie noworodka i weźmie go do domu a po 6 tygodniach matka biologiczna rozmyśli się i zabierze dziecko :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak zgadzam się z Tobą Estelko, to przerażające. To 6 tygodni nieustannego stresu. Jednak wczoraj czytałam na kafe wypowiedź mamy, która w ten sposób \"urodziła\" dziecko. Potraktowała to jako kolejne ryzyko jakiemu musiała stawić czoła. Tak na prawdę nie wiem czy zdecydowałabym się na ten krok, pewnie dopóki nas to nie dotyczy mamy niepełne spojrzenie na sprawę, na dzień dzisiejszy wydaje mi się, że przynajmniej zrobiłabym krok w stronę tego rozwiązania. Mama ktora dała ogłoszenie jest już w 24 tygodniu, w czerwcu urodzi się dziewczynka, a ona sama ma już 2 dzieci. Ja po prostu jestem bardzo niecierpliwa i pewnie to skłoniłoby mnie do tego rozwiązania, choć konsekwencje mogą być na prawdę różne. A może to tak idiotyczna ufność w drugiego człowieka, myślę sobie, ze jak ona zdecydowała się na taki krok to przemyślała to dokładnie ... Nie wiem ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziękuje Wam za wsparcie i wszystkie miłe słowa...wczoraj było ok, ale dziś jest mi strasznie ciężko, aż wyć mi się chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Estelka, przykro mi bardzo z powodu zarodków :( naprawdę jest mi przykro. nie wiem co jeszcze mogę napisać wiem tylko, ze jakoś się w tym z mężem odnajdziecie cokolwiek postanowicie, czy adopcję czy kolejne in vitro. Wiem jak ci ciężko. Trzymaj się. ledwo piszę bo dzisiaj miałam poważny wypadek (czołowe z busem ) na szczęście sama jechałam i poza tym że obolała jestem to nic mi nie jest ale samochód bardzo zniszczony (bez auto casco) - dostałam poduszką powietrzną i nie jest to przyjemne, no i jutro mieliśmy w góry jechać :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o kurcze Foli, aż mnie zmroziło - byłaś w szpitalu? całe szczęście, że skończyło się tak, a nie gorzej, ale auto i tak macie rozwalone :-( jeśli nie byłaś u lekarza , to pędź!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Foli
Jesli to nie była Twoja wina, odszkodowanie dostaniecie z OC busa. Ale jesli niestety, Twoja, to faktycznie duza szkoda... I tak jak radzą koleżanki - do lekarza!!!!!!! biegiem marsz!!!!:):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Estelko-rozumiem twoje rozterki, to normalne. I powiem tak: mini pol roku a Ty nadal bedziesz mial watpliwosci. A wiesz kiedy sie skoncza?? Ja mysle, ze wiele lat po adopcji. To straszne co pisze ale tak uwazam. Bo to nie stanie sie wtedy gdy zobaczysz swoje zdiecko, ani na 1sze urodziny. Nie wiem dokladnie kiedy. Ale na pewno wtedy, gdy bedziesz juz staruszka, a syn/corka bedzie nadzieja, radoscia i calym swiatem dla Ciebie. I wtedy sie pzrekonasz, ze dec. byla sluszna. a teraz z innej beczki. W moim miesice jest malzenstwo, ktore adoptowalo w moim OA corke. mala ma ok. 3-4 lat. Jak ja adoptowali byla malutka. Zanim dostali kwalifikacje, to byla dluga droga, bo za pierwszym razem kwalifikacji nie dostali. Komisja miala zastrzezenia do przyszlego ojca, bo wyslali go (!!!) lub doradzili aby zamowil sobie wizyty u psychologa (nie znam szczegolow dlaczego). On byl u psychologa, niby OK. Komisja mowi TAK dzidzia w domku, mija ok. 2 lat i maz zosatwia rodzine bo nie jest w stanie pokochac tego dziecka!!! I co Wy na to!!! Odszedl i zostawil Zone i zdiecko :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wiem, jak mozna nie pokochać dziecka. Czytałam o przypadkach, że rodzic nie pokochał dziecka 6 letniego, adopcyjnego - ale fakt, że takie dziecko może tak zajśc za skórę i mogło się zdarzyć, że nie obdarzył go uczuciem. Ale nie pokochać maleństwa? jak? trudno mi sobie to wyobrazić? przeciez nawet jak się bierze do domu szczeniaczka (psa) - przepraszam za porównanie - to się go kocha prawie od pierwszego wrazęnia, mimo, że psoci!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochajmy się Wszyscy, bądźmy zawsze mili dla siebie, życzliwi i uśmiechnięci!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Moje dziecko znowu chore, 3 tygodnie temu przez tydzień brał zastrzyki, potem drugi tydzień był na bactrimie, tydzień spokoju i znowu straszny kaszel, wysoka gorączka w nocy i majaczenie Ja już nie mam sił, nie wyrabiam. Sama czuję się nienajlepiej, w sobtę to myślałam, że już rodzę, przeleżałam cały weekend :( Dziewczyny ciężarne, mam pytanko. Od dwóch dni czuje ruchy maluszka tak bardzo , bardzo nisko, czasem mam wrazenie, że zaraz mi wyleci i przy tych ruchach bolą mnie kości spojenia łonowego. Przypuszczam, że musi się tam gdzieś rozpychać, wizytę planową mam za tydzień i nie wiem czy mam wcześniej do gina iść, żeby mnie pooglądał, czy to jest norma po 30tc. w pierwszej ciąży miałam tak ,ale jeszcze dużo dużo później. Sorki, ale musiałam się wygadać!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Estelko - nie trać wiary w siebie, to najważniejsze, a siły się znajdą, choć wydaje ci się czasami, ze nie. Życzę ci powodzenia Kochana!!! FOli - szczęście w nieszczęściu, ze nie stało się nic powaznego, to TYLKO samochód, wazniejsza jesteś w tym ty, ale rzeczywiście lepiej lekarzowi dac sie obejrzeć, wiele urazów \"nie czuć\" pod wpływem adrenaliny. Lepiej dmuchać na zimne. Suzinko - jak wiesz ja mam rózne kostne atrakcje od samego początku niemal, zaczęło się od rwy, a w miarę wzrostu brzdąca przezzło na kość łonową. Wydaje mi się, ze ucisk jaki opisujesz w tym momencie ciąży ma wytłumaczenie w bólach jakie czujesz. JA praktycznie cały czas miałam i mam ucisk, a teraz to już masakra, boli jak nie wiem, bo synek nisko już, też mam wrażenie, ze mi zaraz wypadnie, albo łapka pomacha \"stamtąd\" :p Podpytać możesz, mój gin co prawda mówił, ze lepiej jakby to ortopeda wymacał, ale ja dałam se na luz, bo troszkę pogadałam, troszkę poczytałam i wiem, ze tak naprawdę z tym nie da sie nic zrobić (bólem). Kości miednicy i tak sie rozejdą, spojenie łonowe też, zresztą sa dopuszczalne normy, a że my to odczuwamy tak a nie inaczej to sprawa indywidualna. Mnie juz sił zabrakło, no i nie ukrywam - u nas nie ma DOBREGO speca ortopedy, same takie nie do polecenia są, wiec nie szłam. Bo w ciązy to rtg nie zrobią, , jedynie na usg mogą stwierdzić stopień rozejścia się i czy zagraża wieksze rozejście. Mnie boli kość, bolą pachwiny, teraz jeszcze mam wrażenie jakby maluch cisnął na wyrostek, tak mnie momentami boli, no ale ... zostało niedługo, może zechce jak córcia wyskoczyć parę dni przed terminem, a ten mam na przyszły czwartek/piątek tak mniej wiecej. Szczerze mówiąc, choc boję się jak czort wody świeconej, to chciałabym już żeby się zaczęło, urodzić i mieć za sobą przynajmniej to:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zabajonku, dzięki!!! To Ty już na wylocie i ma prawo Cię bolec i gnieśc. Mi zostało 8-10 tygdni, trochę dużo jeszcze :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zabajonku - to trzmam kciuki za szybki i w miarę łatwy poród Suzinko - współczuję choroby synka i bólu, ale może lepiej idź niech Cie lekarz zobaczy ja dziś będę dzwoniła do szpitala w sprawie laparoskopii - to jedyna rzecz, która została mi do zrobienia (wszystko inne mam już przebadane :-) ), więc zobaczę co mi powiedzą i na kiedy byłby termin

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×