Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Rafinka

coś dla nowoczesnych, przewrażliwionych mam

Polecane posty

oj te orenżadki to super sprawa...:) a pamiętacie karnety do autobusów komunikacji miejskiej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no i "przewoźna" wata cukrowa... choc i dzisiaj czasem można sie z tym spotkać:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
za moich czasów to byly albo takie orenzadki w torebce albo takie w rurce dlugasnej takie mega kwasne i musujące... teraz to znow z tymi rurkami wrociło ale juz nie tak smakuje :D:D i byly takie rozne zelki... w sklepiku szkolnym mozna bylo takie cuda kupic... ale nam pani pozwolila tylko na jednej przerwie do sklepiku iść... dziewczyny a czy pamietacie picie mleka w szkole? ja pierdziele poili nas na przerwie sniadaniowej mlekiem kakao i taka syfna herbatką :D:D kazdy bral swoje pudelko na sniadanie i szedl do stolówki tak sie wybieralo z wielkiej miski swoj kubeczek i pani przynosila gar z mlekiem albo herbatka albo nie daj boze gorzka kawą inka i trzeba bylo wypic bo jak nie to to sie uwage dostawalo :D:D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u nas nie jezdzil autobus tylko pks i kierowca nam rozdawal gumy do rzucia :D:D:D:D i nam opowiadal rozne historyjki a czasem chlopaką dal pokierowac troszke... kurna teraz to by goscia wywalili z pracy i o pedofilie posądzili :D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hahaha no żebyś wiedziala! a pamiętacie saturatory? jeden sok żółty, a drugi czerwony :) jak ktoś miał nadmiar gotówki to mógł zaszaleć i wziąć mieszany ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u mnie sprzedawali syfon na szklanki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No mało kto ten serwowit pamięta, ale było było ;) a oranżadka w proszku mniam mniam, potem palec pomarańczowy albo i cała ręka ;) karnety do autobusów -masz na myśłi takie miesięczne co się dziurkowało ?? a wcześniej takie znaczki były co się tylko zmieniało raz w miesiącu. A teraz elektroniczna karta miejska hehe:))))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
orazadki to był chyba vibovit i visolvit? Ale to się kupowało w aptece j ak było sie chorym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a takie syfony, co się napełniało wodą i ładowało specjalnym nabojem z gazem? albo już gotowe syfony, takie przezroczyste? a butelki do oranżady z takim zamknięciem na sprężynce?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak, taki karnet do dziurkowania:) a syfon to była super sprawa... pamiętam jak co chwilę biegałam z nabojami:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Taaak saturatory z jedną szklaneczką którą sprzedawca przepłukiwał tylko -ale jakie to pyszne byłoooo. Moja mama niechętnie mi takie cuś kupowała, ale tatusia zawsze przekabaciłam ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja tam nie pamietam zadnych kart do autobusu bo u nas wszystkie dzieci na gape jezdzily bo kontrol jak przychodzila to nam kierowca przednie drzwi otwieral i spieprzalismy przez pola do szkoly :D:D:D:D:D:D:D:D:D a potem nam wprowadzili taki normalny autobus i trza bylo bilety juz kupować ... takie meisieczne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale kartnety są do dzisiaj chyba, że chodzi Wam o jakies inne. Ja za to pamietam stare kasowniki autobusowe z taką wajhą z boku, z czarną główką. Jak weszły do urzycia te automatyczne, co to sie tylko wsadza bilet i sam kasuje, to nadziwić się nie mogliśmy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie vibowit, to było coś takiego, co w zamyśle powinno się wsypać do wody, rozpuścić i powstawał napój ale odkąd pamiętam, wszyscy jedli to na sucho :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hehe ja pamietam wode kryniczanke w butelkach zwrotnych :D:D mama to pila moja a my latalysmy do sklepu z tymi butelkami :D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ten vibovi to chyba coś takiego jak dzisiejszy Pluszszsz nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oj wibowit byl pycha i visolwit tez :D:D a czasem wypijalysmy kalcium jak mama nie patrzyla :D:D:D ja pierdziele ze my jeszcze zyjemy :D:D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja wcinałam i vibowit i visolwit ale wolałam to drugie. Pychotka, zresztą lubię do tej pory ;) ale pamiętam, że nie tak łatwo było o te 'lekarstwa'.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A i przypomniały mi sie jeszcze takie czekoladki Schogetten (nie wiem czy dobrze piszę), w kostkach. Dostawałam takie od rodziny w Niemczech i codziennie jadło się po 1 kostce. Opakowanie naturalnie się potem chowało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
visolvit i vibovit do dziś istnieją tylko opakowania zmieniły trochę szatę graficzną, no i jest 5 smaków i w każdej aptece można kupić, a wtedy towar deficytowy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
schogatten do dzisiaj są, czasem kupuję od handlarzy z niemiec a pamiętacie wyroby czekoladopodobne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja wiem czy taki deficytowy? Pamiętam, ze często go "spożywałam: :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oj pamiętamy:) w sumie to po takich przejściach, jakie my mamy za sobą to z dzisiejszego punktu widzenia nie powinnyśmy dożyć lat 30...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rafinka ja takich świnstw nie jadlam bo moj dziadzius pracowal w Wawelu i mielismy zawsze malagi i kasztanki i danusie :D:D:D babcia rozkrawala bulke wklądala w to danusie i taka kanapke jadla :D:D:D:D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
schogatten do dzisiaj są, czasem kupuję od handlarzy z niemiec---wiem, że są, można sobie w każdej chwili kupić, ale to już nie to samo :) a pamiętacie wyroby czekoladopodobne?---------oj, dzisiaj też się jeszcze trafiają. Nawiązując do czekolady to dla mnie hitem były jajeczka Kinder z niespodzianką. Ale to najczęsciej dostawałam z o kazji świąt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nam ciocia w loch poprzywozila takie jajeczka czekoladowe kurna alez one mialy smak ... a mama z niemiec przywozila majonez ogórkowy. jadlyscie kiedys cos takiego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×