Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość laguna55

mam 30 lat i jestem wdową!prędzej bym sie diabła spodziewała

Polecane posty

samotny europejczyku... ale sie wysiliłeś, wiedziałam , że będziesz się mścić za prawde... skoro masz odwagę mnie tu obrażać to rób to pod swoim nickiem a nie na pomarańczowo nie bede zniżać sie do twojego zerowego poziomu ale jedno ci powiem , że o takiej szparce jak moja to możesz tylko pomarzyc! spadaj stąd i nie rozwalaj topiku mojej koleżanki, baw się na erotycznym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LAGUNA 55
Witajcie!macie racje tak to jest kiedy inteligencja równa sie zero!!!Pozdrawiam dziewczyny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie! Marlena 1234 - nie wiem czy są jakieś grupy wsparcia ale powiem Ci, że ja chodziłam do psychologa 3 lata , nie był to jednak typowy psycholog, był to człowiek z doktoratem, który wykłada na uczelni i również zajmuje się naukami religijnymi, prowadzi rekolekcje dla różnych grup np. dla osób, które chca odnaleśc wiare w sobie. Powiem Ci, że naprawde bardzo mi pomógł, może poszukaj przez swoich znajomych kogos takiego tzn. może to byc psycholog, ksiądź, zakonnik , może \"zwykła osoba\" która umie rozmawiać z ludźmi, którzy borykają się z różnymi problemami życiowymi. Ja chętnie poleciłabym Ci \"mojego\" psychologa ale niestety za daleko. Trzymam kciuki za Ciebie, cieplutko pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość LAGUNA55
Piękna wiadomość! Zakochałam się!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
CZEŚĆ DZIEWCZYNY!w końcu zrobiłam porządek z nickiem!co do zakochania to CAŁY CZAS JESTEM ZAKOCHANA !pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej. 🌼 lagunka a w kim to jestes taka zakochana??? nic nie mówiłaś a tu nagle taka wiadomość...fajnie, życzę Ci powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
HEJ JOLETKA!jestem szalenie zakochana od dawna w moich urwisach!a jak narazie tak jest ok!Pewnie tak szybko nie ulokuje uczuć (koszmar)POZDRAWIAM DZIEWCZYNY

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość weź sie za siebie
wdowieństwo czasem bije na dekiel. Szkoda, młoda jesteś a tak głupio piszesz i do tego taka mało rozgarnieta jestes ale te typy tak maja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maryla W
Witam Przeglądałam dziś Wasze wpisy i jestem podbudowana zwłaszcza tym , że nie "dorzucacie do pieca". Moje doświadczenia z wychodzenia z przeszłości i znalezienia się w teraźniejszości okazują sie być podobne. Joletko gratuluję mądrego podejścia do życia, Myślę, że bardzo rozsądny jest Twój wpis z 27.04 o szukaniu kontaktów w realu, o naszym życiu, o realnych potrzebach bycia z kimś.Od jakiegoś czasu jestem tu w temacie "nawiążę kontakt koleżeński" i widzę, że warto szukać. Pozdrawiam wszystkie bardzo serdecznie Maryla

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laguna bardzo prosze
czy moglabys nie uzywac tylu wykrzyknikow w jednej wypowiedzi? fatalnie sie to czyta... :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość doo
mam 35 lati od 2 tygodni jestem wdową mój mąż zmarł na zawał serca na budowie . jestm rozżalona i smutna . Mąż zostawił mi długi i pełno problemów . dzieci sie boją a ja mam wszystkiego dość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam . też jeszcze parę tygodni temu byłam najszczęśliwszą kobietą pod słońcem.Mój świat zawalił sie 5 listopada.Mój Mąż umarł po 2 tygodniowej chorobie.Mamy 10 lateniego syna,i tylko on mnie trzyma przy życiu.Gdyby nie było dziecka , umarłabym razem z Mężem.Pozdrawiam. http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=350799&start=5400

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość widow
Witam. Ja jestem wdową prawie od roku, ale.... nasze małżeństwo było już na rozpadku. Mój mąż był alkoholikiem , agresorem i tyranem (niech Mu ziemia lekką będzie), długa i trudna była walka o to małżeństwo, nie udało się. I w momencie kiedy juz postanowiłam, że rozwód jest jednak nieunikniony (kolejne nieudane terapie i leczenia zamknięte) Pan Bóg zabrał go po prostu do siebie. Nie czuję tego co Wy, bo nie był to udany związek, jednakże rówież ciężko było przez ten rok. Moi teściowie odsuneli sie bez mała totalnie, myslę, że chyba mają do mnie żal, że nie chciałam juz tego ciągnąć i nie ulegałam mu, tak jak to jest u nich. Widuje sie teraz z nimi może raz na miesiąc, tylko dlatego, że jest dwoje dzieci z tego związku i to raczej z nimi chcą się widzieć, a nie ze mną... Czuję ich niechęć i chłód, choć tego nie okzaują jakos specjalnie, a zaraz po śmierci męża to oni prosili mnie o wybaczenie, chyba dlatego, że niewiele nie robili, żeby jakoś pomóc. Tak, wyłozyli kasę na jedno leczenie, ale żadnego wsparcia psychicznego. Teraz chciałabym sobie ułożyć życie od nowa, ale wiem, że to pogorszy jeszcze nasz stosunki. I takie jest to życie.... :((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość WDOWA 32
6 grudnia zmarł mój mąż.Zostałam sama z dwojgiem dzieci.Nadal nie dociera to do mnie,czekam kiedy przyjdzie z pracy,kiedy przytuli,powie coś miłego...Tyle planów,zaczętych i nieskończonych spraw,problemów.Wierzę że jest tu ze mną,czuję jego obecność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość shadow_of_demeter
Pół roku temu był pogrzeb narzeczonego. I dopiero teraz wychodzą pewne rzeczy i emocje. Nie wiem co lepsze albo gorsze. Być wdową po Nim, czy tak jak teraz nigdy nie zostać jego żoną i wdową po Nim. Gdy cały czas go kocham i nie potrafię ułożyć sobie życia bez Niego. Nigdy już się nie obudzić obok niego, nie usłyszeć głosu. Nie będzie nigdy urządzania wspólnego domu i rodziny. Mam 29 lat i zamiast ślubu był pogrzeb.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ologgg
Cześć A ja w listopadzie skończyłem 32 lata. Jestem wdowcem od roku i 7 miesięcy. Moja żona zginęła tragicznie wraz z moim 3 i pół miesięcznym synkiem na rękach. Mam wszystko. Dom, samochód, wielki ogró, las... oprócz jednej - najważniejszej rzeczy. Kogoś dla kogo mógłbym żyć. Wiem co czujecie. Czasami sam siebie nie poznaje. Minęlo już sporo czasu, a jednak.... Cieżko jest nadal. A najciężej na cmentarzu. Ech... szkoda gadać. Dobrze że jest takie forum.... Pozdrawiam wszystkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brum brum23
ologg --> jeju jak przykro :( taka młoda mama z dzidziusiem:( tacy ludzie nie powinni umierać, kurcze dopiero zaczyna się życie, a tu bach! Mam nadzieje, ze powoli poukładasz sobie wszystko. Za jakiś czas życzę Ci, abyś poznał fajną, mądrą kobietę, z którą stworzysz rodzinę. Wtedy łatwiej będzie pójść na cmentarz ze świeczką kiedy ktoś trzyma Cię za rękę. Powodzenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ologgg
Dzięki za słowa otuchy. Powiem szczerze że jakoś zwątpiłem już w moją drugą szansę od życia. Która kobieta chciałaby faceta z "takim" bagażem? Ta tragedia zostanie w mojej głowie do końca życia. Ja potrafię się śmiać, ale mimo wszystko zmieniłem się. A jeśli sam już to zauważyłem, to dla innych musi być dopiero widoczne. Pewnie że chciałbym ułożyć sobie wszystko od nowa. Ale z kim? Jestem domatorem. Kocham przyrodę, las, ogród i wszystkie zwierzaki. Jakoś nie mam polotu na puby i gwarne miejsca. Więc co mi pozostało? Zaszyć się w moich lasach i czekać na cud albo na mój koniec. Ale co tam. Nie ma się co rozczulać. Będzie co ma być. Pozdrowionka o.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brum brum23
To, że masz za sobą tak trudne i przykre doświadczenie zupełnie nie ujmuje Twoim szansom na związek! Mnie nie przeszkadzałoby gdyby np mój mąż przeżył coś podobnego. Razem chodzilibyśmy na cmentarz i wspominali jego zmarłą żonę i dziecko. W końcu ta kobieta kochałaby tego samego mężczyznę co ja :) Nie czułabym wobec niej np zazdrości:) raczej sympatie :) A to, że lubisz przyrodę i jesteś spokojny, to dla wielu kobiet atut:) będzie dobrze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samotna1443
Witajcie, od jakiegoś czasu zbierałam się żeby poszukać forum na temat który jest mi taki bliski. Mój mąż zginął w wypadku samochodowym miesiąc temu. Zostałam sama z roczną córeczką. Był i będzie miłościa mojego życia. Nie wiem czy kiedykolwiek się z tym pogodzę. Dobrze usłyszeć jest że są osoby które ułożyły sobie życie na nowo. Tak bardzo chcialabym byc jeszcze szczesliwa ale czy jest to mozliwe ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
/samotna/ wejdź na ten topik , który podałam w moim wcześniejszym wpisie.Tam jest dużo osób, które przeżywają stratę najbliżych.Mi pomaga pisanie o tym wszystkim ,co się dzieje w moim życiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ologgg
/Samotna/... miesięc to zbyt krótko żeby myśleć o takich rzeczach jak "szczęście". Musisz odczekać jakiś czas i myślę że sama najlepiej będziesz wiedziała kiedy to nastąpi. Ja byłem w podobnej sytuacji niecałe dwa lata temu, z tym że w odróżnieniu do Ciebie to ja zostałem sam, a moja żona z dzieckiem zginęli. Na początku była panika, żal i pretensje do całego świata, potem żal i pretensje a teraz sam żal. Być może nie czuję się jeszcze na siłach na nowy związek ale wierzę w to że kiedyś mi się uda. Uważam że jest to możliwe, ale trzeba przeboleć i odczekać aby ból troszkę przygasł. Każdy z nas przeżywa to inaczej i nie wiem ile Tobie zajmie dojście do takiego stanu w jakim jestem ja. Masz nademną wielką przewagę - córeczkę. Ja nie mam dla kogo żyć. Wierzę że ułoży Ci się przyszłość i że ktoś bardzo pokocha Twoje dziecko i będzie dla niej ojcem. Wszystko jest możliwe tylko pamiętaj: daj sobie trochę czasu i uwierz w siebie!! Pozdrawiam serdecznie O.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mysza27
mam 27lat, wdowa zostałam 9września 06r., dziś pierwszy raz pisze o tym co mnie spotkało,chyba już chce wyjść i odezwać się do ludzi, ciągle czuje przy sobie jego obecność, jest mi bardzo trudno bez niego żyć- paweł był takim słoneczkiem, które budziło mnie codziennie do życia, po jego tragicznej śmierci świat się praktycznie zawalił, do dzisiaj nie moge w to wszystko uwierzyć, nie wiem jak przeżyłam pogrzeb, cmentarz stał się moim drugim domem, Bogu dziękuje za Natalke-to nasza córcia-jest do pawła bardzo podobna, gdyby paweł żył byłaby "najszczęśliwszym dzieckiem na świecie"-oczko w głowie tatusia, ciągle widze jak się z nią bawi, nie wiem czemu życie jest takie niesprawiedliwe, dobrze, że wkońcu zajrzałam na tą strone-unikałam ludzi z taką samą tragedią-byłam ponad dwa lata egoistką- myślałam tylko o sobie i coraz bardziej pogrążałam się w tej tragedii albo po prostu musiałam wypłakać swój ból....sama nie wiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mamatata32
Cóż...postanowiłam się dołączyć...ku świadomości osób w podobnej sytuacji... Ja mam 32 lata, wdowa-2 lata 4 mieś., córeczka lat 3. U mnie akurat nie był to nagły wypadek, mąż długo chorował, niby przygotowanie na "tą ostateczność" mogło być, ale okazuje się ze na takie rzeczy nie ma przygotowania. Zawsze jest natomiast WIARA, że będzie dobrze. Z taką wiarą postaraliśmy się o córeczkę, mimo że "wyrok" ktoś już wydał...i to była chyba najlepsza decyzja. Przypuszczam, że wiele osób (głownie lekarzy-skrajnych realistów) miało mnie za wariatkę. Ale gdybym mogła cofnąć czas...zrobiłabym tak samo. W zasadzie mogę powiedzieć ze jestem bardzo szczęśliwa.Mam najukochańszą córeczkę, miałam wspaniałego męża i wiem że wciąż jest przy nas...tak jak obiecywał. Parę dni przed śmiercią zapewniał mnie że wszystko będzie dobrze, wiedział to. Przez pół roku była pustka, fizyczny ból, płacz co noc...jak tylko dziecko zasypiało. W dzień wiadomo-obowiązki. Poprosiłam wszystkich przyjaciół o "upierdliowość" (;-)), bo bycie wśród ludzi pomaga na chwilę zapomnieć. Teraz minęły ponad 2 lata, ból już zniknął, jestem szczęśliwa ze mam takie życie a nie inne, a co będzie dalej to nie wiem... Póki co nie wyobrażam sobie ułożenia życia z kimś innym, bo wciąż kocham mojego męża, ale wiem- dzieci potrzebują pełnej rodziny...wiec się nie zarzekam że "nigdy". Na razie ja jestem Mamatata :-), dwoję się i troję czasami. Niech tam na górze rozstrzygnie się jak ma być. Takie doświadczenia są po to byśmy byli lepszymi, wiemy jak wszystko jest ulotne i trzeba cieszyć się każdym dniem, i dawać i brać miłość całymi garściami. I trzeba wierzyć w sens tych doświadczeń, wystarczy wierzyć nie trzeba rozumieć. Ot, takie moje przemyślenia... Dobranoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam serdecznie wszystkich. Z psycholoicznego punktu widzenia osoba , która straciła najbliższych musi przejść przez wszystkie etapy żałoby, na którą składają się te wszystkie emocje , jak : rozpacz, żal, cierpienie, smutek, a potem złość, gniew, itd. Przychodzi też stan, który można określić jako ukojenie czy pogodzenie się z losem. To wszystko trzeba przejść, dlatego pozwólcie sobie na łzy i smutek. Potem już będzie coraz lepiej i jak znam życie, to ludzie tacy jak Wy układają sobie życie na nowo. Teraz to dla Was jakaś abstrakcja, ale tak właśnie jest.....czas..... Jest mi smutno bardzo kiedy czytam o takich tragediach. Nie pomogę , bo nie wiem jak. Powiem ( napiszę ) tlko tle - bardzo dobrze, że przelewacie emocje na papie - tzn topik. Rozmawiajcie o tym i wspierajcie się na wzajem. pozdrawiam gorąco.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samotna1443
Dziekuje bardzo za wsparcie. Wiem że miesiąc to zbyt krótko żeby móc myśleć o szczęściu. Jak narazie to zyję tylko dla córeczki i tylko dla niej staram sie być silna. To prawda że wieczory są najgorsze. Kiedy tylko malutka idzie spać zaczynam myśleć płakać i zastanwiam się nad swoim życie czy wogóle to wszystko ma sens. Zostałam praktycznie sama bo rok temu straciłam mame która była dla mnie najbliższą osobą na świecie, a teraz męża, którego będę kochać ponad życie. Los jest niesprawiedliwy. Cieszę się tylko że mam córeczkę która jest podobna do tatusia jak dwie krople wody i która będzie mi zawsze o nim przypominać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mysza27
moja córeczka Natalka ma 3latka i 9miesiecy, gdy pawel zginal nic nie rozumiala, miala zaledwie rok i pare miesięcy, ja nie potrafilam ukrywac lez, plakalam ciagle, dniami i nocami,codziennie jezdzilam z nia na cmentarz, gadalam do zdjecia, ciagle, ciagle, ciagle plakalam, teraz natalcia juz duzo rozumie, pyta gdzie tatus, a ja mowie, ze w naszych serduszkach, widze jak bardzo jej go brakuje i az mnie serce boli, bo gdyby zyl "to na glowie by stawal zeby byla najszczesliwszym dzieckiem na swiecie", ja nie potrafie zastapic jej ojca, choc bardzo sie staram, minelo juz ponad dwa lata od jego tragicznej smierci a ja nadal tego wszystkiego w glowie nie poukladalam, teraz wiem, ze ciagle placzac zrobilam wielka krzywde dziecku, za duzo cierpienia widziala, teraz probuje to wszystko naprawic, zaczelam chodzic do psychologa, musze wyrzucic z siebie ten bol, ciagle mam w szafie jego ubrania, mnostwo zdjec na scianach, ale kasety z wesela nie jestem w stanie wlaczyc, wszystko na nowo by wrocilo, a ja musze zyc i usmiechac sie dla dziecka, bo dziecko jest dla mnie najwazniejsze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×