Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość laguna55

mam 30 lat i jestem wdową!prędzej bym sie diabła spodziewała

Polecane posty

Gość volma
(baryłko)Dziękuję za twoje słowa ale tak się bojęprzyszłości.Nie wiem co ona przyniesie,nadal mam w sercu Pawła i zostanie tak na zawsze, mam dzieki niemu dwiewspaniałe córeczki.Jego choroba nas pokonała.nikt nie pytał mnie czy daje radę czy mam siły to wszystko udżwignąc . Wiem wiem musze mam dzieci o ale niech dadzą żyć a oni dali sobie prawo do wtrącania się i jak mam cos robić to tylko po ich mysli.Owszem moge zycie sobie ułożyć ale z tym kogo zaakcetuja traktuja mnie jak male dziecko. A ja poprostu chcę z kims pogadać gdzies wyjśc to tak dużo.nie mam zamiaru wychodzic za mąz chcę tylko przyjaciela w którym będę miec oparcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zuczek 28
Czesc Moje Kochane. Jestem po wielu trudach i znojach. Nie jestem już sama mam synka Mikołajka ma 7 tygodni i jak dla mnie i moich bliskich cały tatuś. Oj jest trudno szczególnie nocami wyk, krzyk, tęsknota i coraz większa świadomość że Boże jego już nie ma On już nie powróci. Tak cholernie potrzebuje żeby mnie przytulił tylko przytulił tak bardzo bardzo Go kocham. Idę do przodu pomimo wielu kłód które kładzie mi pod nogi jego rodzina ale daje rade, jestem silna. Codziennie proszę Boga o siłę i ją dostaje. Jest trudno wiem kochane ale z czasem.....fakt nic nie będzie juz takie samo nawet Wasz uśmiech na twarzy. Kochajmy ich nadal bo Oni są przy nas i czuwają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jok.
Witam. W zakłamanym, pełnym obłudy świecie, moja żona była niczym nienaruszony diament. Była tym kogo od zawsze szukałem. Ktoś na kim można w pełni polegać, kto nigdy nie zdradzi, nigdy nie oszuka. Była nie tylko wymarzoną żoną, ale i najlepszym przyjacielem. 2,5 miesiąca po ślubie zginęła w samochodzie, który prowadziłem. Zostaliśmy zepchnięci z drogi i uderzyliśmy w drzewo. Mam 24 lata i nie czuję różnicy między pięknym słonecznym, a burzliwym dniem. Wszystko stało się tak samo szare. Piszecie o planach, które odeszły razem z ukochanym. Mam to samo - tyle radości co dawało planowanie... tyle radości płynącej z ich realizacji... i tyle bólu wciskanego prosto w serce przez świadomość, która przypomina że już nigdy nie zostaną zrealizowane. Łączę się z wami w naszym wspólnym bólu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mysza 27
WITAJ /ZUCZKU/ GRATULUJE SYNUSIA :-), dobrze,ze się do Nas odezwałaś i dobrze,ze juz nie jesteś sama, z dzidziusiem zawsze razniej, masz przy sobie małego skarba, cząstkę swojego męza i to jest piękne. Gdy mój mąz zginął nasza córcia miała rok i pięć miesięcy, była taka malutka, wiem,ze samotnej matce nie jest lekko , samotnej wdowie tym bardziej, wiem bo sama mam wiele problemów ale masz racje trzeba iść dalej, nie wolno się poddawać, mamy dzieci i dla nich musimy być silne, musimy zrobić wszystko, zeby były szczęśliwe. POZDRAWIAM CIĘ SERDECZNIE, DUZO SIŁY CI ZYCZĘ I SAMYCH UŚMIECHÓW NA TWARZY !!!! JESTEŚ BARDZO DZIELNA KOBIETĄ I TAK TRZYMAJ!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mysza 27
Witaj /JOK/ BARDZO CI WSPÓLCZUJE, wiem co czujesz po stracie ukochanej osoby (ja straciłam męza, miał 27lat) , łącze się z Tobą w bólu, trzymaj się..........................................................

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Waris13
Dziś mam gorszy dzień:(. A jeszcze wczoraj mówiłam, że jest trochę lepiej. że jest we mnie jakaś siła podwójna, wiara że zrealizuje nasze plany związane z domem. Dziś jednak zastanawiam się po co?? po co to wszystko? i co mi to da??obroniłam się tydzień temu i wcale mnie to nie cieszy, tak jak powinno. nie mam teraz pracy, a jak wiecie teraz przy najmniej u mnie w rejonie jest bardzo ciężko z pracą. Boję się życia bez niego. Tęsknie bardzo. W okół mnie same pary, same młode małżeństwa z wielkimi planami:((- zazdroszczę im. Mi się nie udało:( łzy....Ku...a - dlaczego???Cie nie ma:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość campari34
mój mąż zmarł jak miałam 19 lat i byłam w 5 mc ciąży.teraz jestem po 30-tce mam kochanego męża i czworo dzieci na pewno kogoś poznacie same nie będziecie do końca życia uda się w końcu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mysza 27
witaj /WARIS/ kazdy z nas ma lepsze i gorsze dni, są chwile,ze czujemy sie lepiej, pewnie wtedy na chwilke zapominamy o naszych problemach ale gdy tylko rozejrzymy się wkoło znów dostrzegamy to co nas tak bardzo boli, to,ze juz nie ma z nami tej naszej drugiej połówki-ja też mam z tym problem, na wiosne dopada mnie najczęściej depresja bo wszystkie rodzinki wychodza na spacerki a ja i moja córeczka musimy spacerowac same, przykro mi wtedy jak cholera!!!! Jeśli chodzi o prace to nie martw się, zarejestruj się w urzędzie pracy, zapytaj o starze ( wiem,ze pieniądze z niego są marne ale...) kilka moich kolezanek właśnie w taki sposób znalazło prace. Jeśli mieliście wspólne plany o których piszesz to nie poddawaj się, do celu można dążyć małymi kroczkami. Zobacz -obroniłas się- dałaś rade, w załobie i z takim smutkiem w sercu przygotowałaś sie do tego egzaminu i zdałaś go- JESTEŚ BARDZO SILNA KOBIETĄ I TAK TRZYMAJ, a smutne dni będą nas czasami dopadać, jeszcze nie raz popłynie nam łza, czasami dobrze się wypłakać...TRZYMAJ SIE I NIE PODDAWAJ

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jok.
(Waris13) Pewnie to niewielkie pocieszenie... ale nie Ty jedyna miałaś wczoraj gorszy dzień. Siedziałem tutaj wieczorem czytając wasze posty... ale nie miałem siły żeby odpisać. Byłem wczoraj na policji (donieść pewne dokumenty), oraz na cmentarzu - pierwszy raz sam. Taka osobista wizyta jest o wiele bardziej głęboka, niż kiedy dookoła są inni - przynajmniej dla mnie. W moim odczuciu, z którym oczywiście nikt się zgodzić nie musi, nie możesz już zrealizować waszych planów. Nie planowaliście mieć domu, w którym będziesz mieszkać sama (czy też z innym człowiekiem). To miał być wasz dom, w którym mieszkacie oboje. I jakbyś bardzo tego chciała (a zapewne pragnęłabyś tego ze wszystkich sił), to się już nigdy nie stanie. Razem z odejściem ukochanej osoby odchodzą wszystkie plany i marzenia. Ja to tak postrzegam. Jest to bardzo bolesne, ale niestety prawdziwe. (mysza 27) Wizja tych waszych spacerków faktycznie jest przykra, ale wydaje mi się, że i tak radośniejsza od wizji samotnych spacerków. Po Twojej tragedii miałaś córkę, na którą mogłaś chociaż przelać swoje uczucie do męża. Chociaż zapewne na dłuższą metę nie jest to rozwiązanie satysfakcjonujące, ponieważ uczucie do dziecka, różni się od uczucia do męża, a jeszcze bardziej uczucie dziecka do Ciebie nie pokrywa się z uczuciem jakim darzył Cię mąż. Prawda jest taka, że aby każde z nas zaczęło żyć na nowo (a nie wegetować) musi prędzej czy później trafić na nowego partnera, z którym ułoży sobie życie. A miejcie na względzie, że wasi kochający was partnerzy nie chcieliby dla was tego co czujecie teraz... chcieliby abyście byli szczęśliwi, bo przecież zawsze chcieli i nadal chcą!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mysza 27
/JOK/ jeśli chodzi o układanie sobie zycia na nowo to myśle,ze to nie jest takie proste. A jeśli to juz nastąpi to nie koniecznie spowoduje, ze zaczniemy zyć na nowo. To jest oczywiście moje zdanie, nadal na ten pomysł jestem nastawioniona nie bardzo pozytywnie. Znaczy dopuszczam już do siebie myśl,ze moze kogoś-kiedyś spotkam, ale gdy juz go widze przed oczami to mnie denerwujwe i złości. NA dzień dzisiejszy w moim odczuciu byłaby to zdrada. Ja nawet sądze,ze nie jestem w stanie kogoś innego pokochać, a juz na pewno nie pokocham go tak jak mojego skarba, nikt nigdy mi go nie zastapi, to była wyjątkowa miłość, coś takiego dwa razy sie nie zdarza. POZDRAWIAM CIE SERDECZNIE :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jok.
(mysza 27) To co napisałaś... jest takie smutnie prawdziwe. Doskonale Cię rozumiem :(. Moja żona była pierwszą osobą na tym chorym świecie, która tak bardzo spełniała oczekiwania jakie mam wobec partnera życiowego. Znaleźć kolejną osobę tego typu... to jak trafić 6 w lotka. Ale ja mam nadzieję. Tylko to mnie podtrzymuje jakoś na duchu. Tak bardzo żałuję, że i ja nie zginąłem w tym wypadku... Co do odczuwania zdrady, też tak mam, zwłaszcza że razem z żoną potępialiśmy w pełni taki czyn i oboje byliśmy pewni że żadne z nas nigdy nie dopuści się czegoś takiego. Ale wiem jedno, ona jest w znacznie lepszej sytuacji niż ja i gdybym to ja był na jej miejscu bardzo chciałbym żeby szybko ułożyła sobie życie na nowo. Liczę na to że i ona tak myśli. Kiedy sobie wyobrażam życie za jakiś tam czas z kim innym myślę tak, że nigdy nie będę porównywał nowej partnerki do mojej żony, co nie znaczy że musi być gorsza - po prostu inna. Napisałaś "coś takiego dwa razy się nie zdarza" - owszem. Nowa miłość jeśli w końcu nadejdzie... z pewnością nie będzie taka sama. Nie znaczy jednak, że gorsza. Po prostu inna. I ja Cię serdecznie pozdrawiam! Piszcie proszę jak najwięcej... gdzie nie spojrzę... widzę (co zrozumiałe) że nikt nie jest w stanie zrozumieć, tego co przeżywam. Tutaj wiem że czujecie tak samo, czy też bardzo podobnie. PS. Jeśli wypowiadam się zbyt obszernie, powiedzcie. Postaram się być bardziej zwięzły. --- "Doszedłem do dna żalu, tu nie widać jutra, Niech muzyka zagra smutnie wśród szarego popołudnia."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mysza 27
/JOK/ to bardzo rozsądne co napisałeś, nie mozna porównywac kogoś nowo poznanego do osoby , która zmarła, to nie ma sensu bo ona nigdy nie dorówna naszej idealnej miłości. W głębi serca kazdy z nas to wie. Jesteś młodym człowiekiem, masz prawo być kochanym i masz prawo kochać bo bez miłości cięzko jest zyć, we dwoje zawsze jest lepiej, we dwoje w zyciu jest łatwiej. Twoja zona na pewno widzi Cie z góry i chce ,zebyś był szczęśliwy, zebyś sie usmiechał bo na pewno takiego Cię własnie kochała. Trzymaj się, Dobranoc, spokojnej nocy Ci zyczę. POZDRAWIAM WSZYSTKICH

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jok.
(mysza 27) Napisałaś, że nowo poznana osobą nigdy nie dorówna naszej idealnej miłości. Pozwolę sobie z tym się nie zgodzić. Uważam, że nie należy porównywać miłości z pierwszego małżeństwa do miłości w kolejnym związku, bo to tak jak porównywać miłość do pierwszego dziecka z miłością do drugiego. Takich rzeczy po prostu się robić nie powinno. Kocha się z całej siły i kochać chce się tak samo mocno zarówno przedtem jak i w przyszłości. Wyobraź sobie taką sytuację: Wyszłaś za mąż za swojego wcześniejszego chłopaka (czy też kogokolwiek innego), kochaliście się bardzo. On umiera. Ty myślisz że tak już nie pokochasz nikogo, a tu nagle spotykasz mężczyznę - tego człowieka za, którego w rzeczywistości wyszłaś. I zakochujesz się tak samo mocno. Nie skazujcie swojego życia na gorsze niż było z pierwszym małżonkiem. Jedną z wypowiedzi, która zdaje się to potwierdzać moja tezę jest wypowiedź "campari34" z 8-mej strony. Trzeba w to wierzyć!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Waris13
Ja narazie nie potrafię myśleć o przyszłości- chyba się boję. Przeraża mnie teraz wszystko. Każde decyzje, które muszę sama podejmować. A na myśl, że może kogoś spotkam hmmm... nie wiem jaka będę. Czy będę potrafić. Mój mąż pewnie jak dla każdego był kimś wyjątkowym. Zarazem kumplem, przyjacielem, kochankiem i mężem. Wiele razy słyszałam od kolegów mojego męża, że zadrościli mu tego że umieliśmy się dogadać.że wszędzie mnie zabierał... straszną mam zmułe dziś też- pakusiać mi się chce. mam tyle myśli w głowie, chciałabym się komuś wyżalić, ale chyba nie umiem- jak spotkam kogoś, to nie umiem rozmawiać o moich uczuciach. Choć mówię ale to nie to,...nie to co we mnie siedzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mysza 27
/JOK/ moje wypowiedzi dotyczące nowego zwiazku sa takie a nie inne ponieważ ja na dzień dzisiejszy nie dojrzałam jeszcze do tego zeby pokochać na nowo kogoś innego. Wiem też,ze gdyby sie już ktoś pojawił to na pewno (choć tak nie powinno być) będe go porównywać do męza i krytykować za to,ze jest inny. To jest dzisiejsze moje myslenie, jeśli dorosne do otwarcia sie na nowe znajomości to moze wszystko sie wtedy zmieni. Wiem też, ze jesli juz poznam jakiegoś faceta to musi on w pełni zaakceptować moje dziecko, które jest dla mnie najwazniejsze. Jeśli pokocha mnie to musi pokochać tez moja córke, musi być dla niej dobry inaczej nie ma u mnie zadnych szans!!! Wiem,ze to co pisze moze wydać się dla kogoś dziwne ale ja do niczego nie mam zamiaru sie zmuszać. To moze wygladać na umartwianie sie nad soba i moze tak jest, jestem zła na moje zycie , na to,ze zostałysmy z córcia same i musimy borykać sie z problemami o których moje kolezanki nawet nie maja pojęcia. Wiem też, ze gdy przychodzi wieczór i córcia usypia mam wielką potrzebe przytulenia sie do kogoś bo jest mi cholernie zle. Chwilami sama sobie zaprzeczam. Ja sie troszke w tym wszystkim pogubiłam, niestety.Wyobraziłam sobie tą opisaną przez Ciebie sytuacje i niestety jestem realistką, takiego samego mężczyzny nigdy juz nie spotkam, to by było zbyt piękne..... a z resztą co ma być to będzie, my nie mamy na to zadnego wpływu.... /WARIS/ pozdrawiam Cię

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jok.
(Waris13) Mnie to wszystko też przeraża i właśnie dlatego staram się o przyszłości myśleć. Bo jak miałbym tak żyć jak teraz, to lepiej żebym nie żył wcale. Nie jest tak, że szukam żony - już teraz, natychmiast. Ale mieć kogoś bliskiego, kto rozumie co się przeżywa, to by było coś. Taki swojego rodzaju lek na te ciężkie chwile. "Choć mówisz, ale to nie to" - może dlatego, że mówisz do tych, którzy tego nie przeżyli, więc wiesz, że Cię nie zrozumieją? A swoją drogą to poczyniłaś już jakieś kroki, np. polecane przez "myszę 27", dzięki którym zdobyłabyś pracę? Ja byłem dzisiaj w pracy pierwszy raz po wypadku... i mimo że nie było lekko, to warto pracować - pozostaje znacznie mniej czasu na zadręczanie się myślami, ma się kontakt z ludźmi, nie wspominając już o korzyściach finansowych. (mysza 27) To co napisałaś, z takim przekonaniem, że "musi on w pełni zaakceptować moje dziecko (...) pokochać" to bardzo mądre i rozsądne. Twoja córeczka ma wspaniałą mamę, dla której jest najważniejsza i to jest piękne. Twój kolejny partner, a z czasem mąż będzie przecież i ojcem dla Twojego dziecka, a oboje dobrze wiemy, że Twoja wypowiedź wskazuje na to, że tego potrzebujesz. To naturalne! Życie w samotności to nie życie. Takiego samego mężczyzny nie spotkasz, ale jest garstka wspaniałych ludzi na świecie i wierze, że na takiego trafisz, czego życzę każdemu z nas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mysza 27
/jok/ w zyciu samemu nie jest łatwo, kazdy o tym wie. Kazdy z nas ma potrzebe bycia kochanym ale czy my ponownie pokochamy to się okaze kiedyś. Ja również Wam zyczę , zeby w waszym zyciu pojawił się ktoś wyjątkowy, kto sprawi, ze zaczniecie się ponownie uśmiechać:-), pozdrawiam serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mysza 27
witam wszystkich,jaka cisza tu panuje ale to chyba dobrze, kazdy jest czymś zajęty nie ma czasu na smutek i rozmyślanie. Ja spędziłam dzis fajny dzień, byłam z córcią na basenie, było super, takie pluskanko jest dobre na poprawę nastroju :-), córcia smiała sie od ucha do ucha,a usmiech dziecka jest dla mnie najcenniejszy :-) pozdrawiam was serdecznie, i wielu uśmiechów wam zyczę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna33
bardzo wam wspolczuje, odeszly osoby ktore kochalyscie..ja natomiast wiele razy myslalam aby moj maz umarl, wrecz sa chwile ze mu tego zycze.Wiem , ze to zle, ze to okroipne mysli.Dlaczego tak mysle? gdy bylam w ciazy moj zwiazal sie z duzo mlodsza panienka, trwa todo dzisiaj..jestesmy w trakcie rozowdu, maz zrobil wszystko zebym opuscila jego dom..i tak tez sie stalo.. najgorsze ze namawial mnie na aborcje, nawet na dziecko nie spojrzal jak sie turodzilo, wolal spotykac sie z ta panienka niz przyjechac do dziecka do szpitala.Nawet nie zadzwonil.Nie byl na roczku dziecka , choc mieszkalismy razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Waris13
Życie jest bardzo dziwne- niezrozumiałe. Przynajmniej dla mnie. Robię wszystko, alby nie myśleć. Wychodzę z domu, zajmuje się dziećmi brata, koleżanek, jeżdżę nad wodę- w domu dalej nic nie mogę robić bo nic mnie nie cieszy. Próbuje mysleć o przyszłości - nie wiem jak to będzie. Czasem nie wiem co powinnam, nie wiem jak mam się zachowywać, nie wiem nic. Wydaje się że może czuję się lepiej hmmm - czuje w sobie taka nicość. Ale chce jeszcze coś osiągnać, chce żyć dalej.Nawet nie umiem się wyrazić co chce, co bym chciała. Boję się tej samotności... mysza 27- również Cię pozdrawiam :) i wszystkich tutaj ( te weekendy chyba są najgorsze heh:()

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jok.
Mysza 27 - słusznie zauważone, że każdy zajęty. Czym mniej pozostaje no rozmyślenia tym lepiej. Basen fajna rzecz. Ja natomiast zacząłem jeździć sporo na rowerze. Dzisiaj rano przed pracą i po południu po pracy :). Waris13 - napisałaś że nie umiesz się wyrazić. Ja Ciebie doskonale rozumiem i myślę, że inni stali bywalcy również. Z każdym kolejnym dniem coraz lepiej będziemy się odnajdywać w sytuacjach zabawnych, czy rozrywkowych... ale będą te chwilę... w których czujemy pustkę. Człowiek przyzwyczajony... że był niczym jeden duch... aż tu nagle straciliśmy część siebie. W nas jest swojego rodzaju nicość, której nie sposób nie czuć. A co do zachowania - żyj tak fajnie jak tylko potrafisz. Mimo że to nie łatwe... to starajmy cieszyć się tym czym potrafimy. smutna33 - zastanawia mnie jedynie czy nie mogłaś dostrzec tego, że wychodzisz właśnie za takiego człowieka? Ludzie na ogół nie zmieniają się z dnia na dzień. Aczkolwiek to bez większego znaczenia. Ciesz się tym że roztajesz się z mężem, bo to nie on jest Twoją połówka. Przy następnym wyborze życiowym radzę być 10x bardziej rozważnym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mysza 27
Witam WAS wszystkich i oczywiście SERDECZNIE POZDRAWIAM :-), zycze udanego weekendu i uśmiechu na twarzy, trzymajcie się, BUZIAKI :-*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jok.
Dzięki myszko za pozdrowionka i ja Ciebie pozdrawiam jak i innych bywalców, czy też gości pojawiających się tutaj :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Selena_1
witajcie...jestem tu nowa :-) tak sobie wasze wypowiedzi przeczytalam...zaciekawilo mnie to bo mnie cos podobnego spotkalo..moj maz zmarl jak mialam 31 lat..mam trojke dzieci...niebylo latwo ,musialam sie duzo nauczyc i myslalam ze bez meza nie dam sobie rady..zyje! i nawet jestem czasami sama z siebie dumna ! przez trzy lata malo co sie usmiechalam..nie wychodzilam nigdzie..walczylam ze wszystkim ! az...moja kochana siostra mnie na pewna impreze zabrala i powiedziala domnie " Baw sie! uzywaj tego zycia! tyle czasu juz stracilas! obudz sie!! " wtedy na tej zabawie tak sobie potanczylam !...a jak sie potem poczulam..jakby ze snu sie obudzila! od tego czasu lepiej mi idzie...nawet dzieci wiecej zemnie maja! kocham te zycie! milego wieczorku Wam wszystkim zycze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mysza 27
witajcie , witaj /SELENA/, dziękuje,ze napisałaś bo dałaś nam nutke optymizmu, której tak bardzo nam potrzeba :-). Ja osobiście chciałabym dozyć kiedyś chwili , w której powiem-kurcze poradziłam sobie, bo niestety na dzień dzisiejszy to z tym radzeniem sobie to tak róznie....ciągle pod górke.... ten sen o którym piszesz nazwałabym raczej koszmarem, dobrze,ze sie z niego obudziłaś, zycze takiego wybudzenia kazdemu i sobie też, wiem - nie da się zyć w ciągłym smutku i ciągłym płaczu, mozna zwariować....powoli, małymi krokami musimy iść do przodu....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mysza 27
Witam wszystkich, co u WAS słychać? jak sie czujecie? ja mam jak zwykle zmiany nastrojów, smutno mi bo w tym roku nie zabrałam nigdzie na wakacje mojej córeczki. Samej z dzieckiem to cięzko gdziekolwiek pojechać, a niestety juz w tym roku nikt Nam nie zaproponował wspólnego odpoczywania. Zaraz po śmierci mojego męza wszyscy Nam, (ze tak powiem nieładnie) "w tyłek wchodzili", a teraz po trzech latach juz większość o Nas zapomniała, tylko ja nadal pamiętam, wszystko mi przed oczami stoi, tak jakby zmarł wczoraj. Znowu uzalam sie nad sobą, przepraszam, bo zamiast Was na duchu podnosić ja smuce :-(, ach, buziaki Wam przesyłam, trzymajcie sie cieplutko :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zuczek28
Myszka głowa do góry! Ja też ostatnio mam złe dni, wspominam, płacze a raczej wyje chciałabym jakoś pomału zacząć żyć ale ni jak mi to wychodzi...może kiedyś.Fakt z tymi znajomymi różnie bywa w takich sytuacjach człowiek przekonuje się kto jest Twoim prawdziwym przyjacielem a kto wrogiem. U mnie niestety rodzina mojego męża okazała się hmmm jak by to nazwać po prostu odwróciła się a raczej pokazała swoje prawdziwe oblicze. Boli mnie to trochę chodzby nawet dlatego, że człowiek nic złego im nie zrobił, kochałam ich syna tak bardzo że nie da się tego opisać, byłam dobra miła a teraz jestem nikim. Damy radę jakoś damy ....................................

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mysza 27
Witaj zuczku :-), dobrze,ze jesteś bo myślałam ostatnio o Tobie, o tym jak sobie radzisz?. Ja byłam dzis u psychologa, musiałam wyrzucić z siebie całą złość i smutek. Od kiedy biore leki mało płacze, właściwie wcale, a płacz bardzo mi kiedys pomagał, powodował ulge. Tłumacze sobie,ze brak łez to wynik leczenia ale moze ja juz po prostu nie mam łez- bo przeciez ile mozna płakać? We wrześniu mina trzy lata od kiedy mojego skarba nie ma, brakuje go mnie ale najbardziej naszej córci i to mnie bardzo boli. Boje sie zycia, boje się tego, ze sobie nie poradze bez męza. Ściskam Cię żuczku mocno i dużo pozytywnego myślenia Nam życzę. Buziaczki dla syneczka :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×