Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Crystal Ball

Sprawa się rypła

Polecane posty

Gość Crystal Ball

Mam ogromny problem może ktoś z Was tu obecnych znalazł się kiedyś w podobnej sytucaji i podzieli się spostrzeżeniami. Mam 23 lata od 4 lat jestem szczęśliwą mężatką. Poznałam męża w wieku 17 lat, to uczucie było jak grom z jasnego nieba. Pobraliśmy się 2 lata później, mój mąż jest ode mnie starszy o 12 lat. Uwielbiam go i naprawdę nie wyobrażam sobie życia bez niego. Zawsze był zwariowany (oczywiście w ten pozytywny sposób), towarzyski. Nasze małżenskie życie do tej pory odbywało się na szybkich odrotach, sporo imprez, wyjazdy, wypady na miasto. Kocham męża między innymi za to, że tak świetnie potrafi się bawić i zawsze gdzieś pędzi, szuka nowości. Ok tyle w ramach wstępu a teraz "problem". W tym roku kończę studia co prawda lic, no ale zawsze. Ustaliliśmy jeszcze na początku małżeństwa, że po mojej obronie postaramy się o dziecko. Od jakiś 6 miesięcy mąż coraz bardziej to podkreśla, od lutego każda nasza rozmowa kończy się tym. On sugeruje, że skoro do obrony zostały mi tylko 2 miesiące w ciąże mogłąbym już zajść. 4 lata temu sądziłam, że będąc 23 letnią "kobietą" będę szczęśliwa oczekując dziecka. Dziś hmm jakoś tego szczęścia nie czuję, nie mówię, że nie chce zostać matką. Chcę i to bardzo, tylko jeszcze nie teraz. Wolałabym wcześniej skończyć mgr, pozwiedzać jeszcze, poznać nowych ludzi i wogóle pożyć bez poczucia, że ktoś jest odemnie całkowicie zależny, że odpowiadam za czyjeś życie. Staram się to tłumaczyć mężowi, ale albo robię to nieudolnie i nie dość dobitnie albo on ma to gdzieś. Twierdzi, że sama godziłam się na taki układ spraw kilka lat temu, więc niby dlaczego teraz miałabym coś zmieniać. Nasze rozmowy na ten temat stają się coraz bardziej ostre. Nie wiem co robić. Czuję się jakbym stała przeciwko ukochanemu, rodzinie ( która już nie może doczekać się wnuków). Może naprawdę jestem egoistką myślącą tylko o własnej wygodznie, nie liczącą się z uczuciami innych?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Może i masz ale
No to massz problem. Jest starszy i ci tatusiuje - układa ci zycie. zajdziesz w tą ciąże mimo ze nie jestes gotowa na to. i urodzisz mu dziecko bo on PAN tak chce. kto sie za psa dał ten musi za psa szczekac. MOja rada - bierz pigułki w tajemnicy przed nim i rozmawiaj, rozmawiaj rozmawiaj. Rok mozecie poczekac przeciez. NIe moze cie zmuszac, nie ma do tego prawa. to twoje ciało ty chodizs w ciazy ty rodizsz. nie ma prawa cie naciskac-świadczy to o tym ze naprawde cibeie nie kocha tylko ma jakis chory plan. dziewczyno - uważaj on zrobi ci dziecko szybciej niz myslisz. kto wie co mu w głowie siedzi. uwazaj, pachnie mi to psycholem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie dziwie mu się że nie chce już czekać w końcu ma już jakieś 35 lat :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oczywiście nikt nie ma prawa decydowac za ciebie- to jest jasne i nie podlega dyskusji. napisze ci tylko parę "za" wczesniejszym staraniem się o dziecko: 1. szybko się przekonasz czy nie masz problemów z zajściem w ciążę- jeśli tak, będziesz miała czas by skorzystać z metod wspomagających; 2. Twoja figura nie straci bo jesteś młoda- komórki szybko się regenerują, sóra jest elastyczna, nie pójdzie ci i nie zostanie w tzw. dupie; 3. odchowasz szybciutko dziecko i będziesz dalej korzystała z "życia" do końca życia, bo co innego będziesz miała do roboty:D 4. będziesz młodą babcią:D 5. NAJWAŻNIEJSZE- Dziecko to nie balast, z dzieckiem można podróżowac, odwiedzać znajomych, tym bardziej że większość tez już pewnie ma dzieci. POLECAM

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rozumiem to doskonale,sama mam dzieciaczka i wiesz teraz bardzo brakuje mi tzw.wolnosci,ciesze sie jak głupia jak mozemy na noc oddac małą do babci a sami gdzies wyjsc. mysle,ze tak jak nam tutaj napisałas powinnas przedstawic to męzulkowi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Crystal Ball
Zapewniam, że mąż nie ma kłopotó z psychiką. Poza tą sprawą zwykle jesteśmy zgodni. Mamy podobne charaktery lubimy żyć szybko. Przynajmniej dotad tak było. Wiem, że ma "już" 35 lat i jego priorytety coraz bardziej zmieniają kierunek w strone nazwijmy to unormowanego życia. Tyle tylko, że im on bardziej nalega tym ja w większym stopniu nabieram przekonania, że nie będę teraz tak dobrą matką jaką mogłabym być za jakieś 5-8 lat. Bardzo się boje, że jeśli teraz ulegne to po jakimś czasie poza oczywiśce miłością do dziecka i męża, zacznie wzbierać we mnie, żal za to, że nie żyję tak jakbym chciała, a swoja frustracje wyładować będę na swojej rodzinie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Może i masz ale
tak moze byc. zresztą jakie on ma wizje rodziny? Jak np wyobraża sobie twój poród? czy na przykład uwaza ze tylko siłami natury a cesarka nie wchodzi w grę? jaki ma kontakt ze swoimi rodzicami?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie można się zmusić do macierzyństwa przedstaw mu swoje uczucia nie tłumacząc sie z nich, bo po prostu trzeba je przyjąć do wiadomości - choc może na to jeszcze potrzebować trochę czasu, daj mu ten czas, ale konsekwetnie podawaj swój punkt wiedzenia: ale nie jako temat do dyskusji, tylko pewną okoliczność, o której informujesz (jak z bólem zęba albo alergią na jakąś potrawę - druga osoba nie bedzie czuła tego, co Ty). Różniecie się w swoich odczuciach, nie ma na to siły. Pięć lat temu ja też postanawiałam różne rzeczy w dobrej wierze, nic nie poradzę, że jak przyszło co do czego, jest inaczej. pozwól mu jednak wyrazić jego rozczarowania, ból, złość - ma do tego prawo jak Ty do odkłądanie decyzjio o byciu Mamą.Wysłuchaj bez cenzurowania i nie bierz tego za atak na siebie, nie o to przecież chodzi niechęć do macierzyństwa to nie jest kwestia wygody. w ciązy jest się 9m-cy, zmienia się ciało, w połogu wszystko jest inne, organizm wariuje - do czegos takiego nie mozna się zmusić na zawołanie, to nikomu nie słuzy. masz prawo do swojej decyzji, nawet jeśli sprawiasz zawód partnerowi (przecież nie robisz mu na złość, tylko coś czujesz), to są za ważne sprawy, żeby zmieniać zdanie z uprzejmości

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ** ** ** ** ** *** *** *** ***
autorko to co teraz przechodzisz to wynik nieodpowiedzialnego wydania się za mąż...taka prawda. nawet na durnych naukach przedmałżeńskich księża piłują o to by para ustaliła kwestie dzieci...w ustaliście jak ustaliliście (przy czym twoje ustalenia było gówno warte bo co 19 latka wie o życiu...czego teraz są efekty bo nie czujesz sie na siłach podołać ustaleniom). macie sytuację patową, bo twój partner ma prawo oczekiwać że postąpicie według ustaleń (twoja niezgoda może być nawet powodem unieważnienie ślubu kościelnego jeśli macie takowy)...on ma 35 lat i ma prawo mu się spieszyć z dziećmi...choćby po to żeby zdążyć zobaczyć jak im się życie potoczy. z drugiej strony Ty jesteś młodziutka (żeby nie powiedzieć że za młoda na dziecko) i na twoim miejscu w życiu nie chciałabym zachodzić w ciążę i w pełni Cię rozumiem...jednak instynkt macierzyński może pojawić się u ciebie np za 10 lat (32 lata to ostatnio bardzo popularny wiek na pierwsze dziecko), a on będzie miał wtedy 45lat!! czy może przewidujesz, że ten rok wystarczy Ci na poczucie tego czegoś/instynktu? czy zakładasz ze po roku zmusisz się do ciąży wbrew emocjom/pragnieniem (bo gwarantuje, że za rok będziesz widziała więcej rzeczy dla których warto z dziecka zrezygnować...pojawi się praca, kasa). Szczerze uważam że ten rok w takim przypadku w ogóle Cię nie zbawia...a opóźnia twoja karierę o rok...bo rok później będziesz mogła iść do pracy po urodzeniu dziecka. W tej sprawie nie ma kompromisu...bo tak na prawdę żadne z was nie ma prawa unieszczęśliwiać drugiej strony...on przymuszając Ciebie do dziecka ani ty mu tego dziecka odmawiając. Najważniejsze żebyście zdali sobie sprawę że temat jest bardzo trudny i żadne rady z kafe (czy przyjaciółek) wam w tym nie pomogą. Na twoim miejscu szukała bym już teraz pomocy u psychologa, bo sprawa decyzji o dziecku jest jedną z ważniejszych w życiu i konflikt na tym tle może zamienić w ruinę najbardziej kochającą się parę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×