Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość smutna-z-nadzieją

Czy zdażyło się Wam że wróciliście do siebie po rozstaniu?

Polecane posty

Gość Rozsądny 1
Ekla21 Trudno napisać coś pozytywnego w sytuacji, w której partner stwierdza, że nic do ciebie nie czuje. Ja jednak coś ci napiszę i nie dlatego,żebyś robiła sobie złudne nadzieje... Jest wiele historii, w których to ludzie wracają do siebie nawet po latach, bo okazuje się, że miłość nie umarła do końca... Jeśli jesteście sobie pisani, uwierz, że będziecie jeszcze razem, stale to powtarzam... Rozumiem twoje ciężkie położenie, ale jedyne co możesz zrobić w tej sytuacji to zacząć żyć i działać. Wiem, że się nie chce, ale co innego ci pozostaje tak rozsądnie patrząc? Uwierz mi, takich złamanych serc na około jest mnóstwo i jest to bardzo smutne, ale trzeba jakoś żyć. Gapić się w ścianę w domu nie ma sensu, to tylko pogorszy sytuację, a jeśli masz nadzieję, czy wierzysz, że się jeszcze uda, to nie możesz się tak poddać, tylko musisz zająć się swoim życiem. Dla wszystkich załamanych dla otuchy: "Żadna wielka miłość nie umiera do końca. Możemy strzelać do niej z pistoletu lub zamykać w najciemniejszych zakamarkach naszych serc, ale ona jest sprytniejsza - wie, jak przeżyć." Jonathan Carroll

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
my wróciliśmy do siebie, ale tylko po to by dowiedzieć się, że odgrzewane kotlety, są niestrawne i pozostają stare, choć się nam wydaje co innego. :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rozsądny 1
bmblondyn - rozwiniesz swoją historie trochę? Bo być może niesmaczny był ten odgrzany kotlecik z powodu tego, że go sami przypaliliście po powrocie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sonmaj
no więc tak może opiszę moją historię... Byłam z chlopakiem ponad rok na początku nie układało się to ja nie chciałam z nim być on przyjeżdzał prosił płakał... Dałam mu szansę i nie żałowałam bo naprawde sie w nim zakochalam. Bylo cudownie on tez dawal mi do zrozumienia ze jestes dla niego wszystkim itp Znajomi nam zazdrościli jak można być tak zgraną parą... Wyjechaliśmy na wakacje za granicę niby wszystko ok ja wrócilam miesiąc przed nim... Po jego powrocie wszystko było normalnie możetrochę więcej kłótni, ale niczego się nie spodziewałam... na urodziny dał mi pierscionek z napisem "Kocham" 3 tyg później zostawił mnie... Na poczatku glupie historyjki ze jestem dla niego za dobra itp. Pewnego dnia napisał ze wydaje mu sie ze mnie nie kocha Przez dwa miesiace utrzymywalismy normalnie kontakt spotykalismy sie itp od miesiaca sie nie odzywamy w tym czasie widzielismy sie raz... Wiem ze on juz zyje swoim zyciem , bawi sie, spotyka z innymi... Ja jednak nie potrafie pogodzic sie z jego stratra bo byl dla mnie wszystkim:(:( Jednak w glebi duszy mam gdzies nadzieje ze wroci lecz chyba nie warto:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niepewność
historii rozstań i powrtów jest wiele... przeczytałam ten wątek od początku i juz samo to pokazuje jak wiele jest tych przypadków... ciesyz mnie to jednak, że znalazłam tu wypowiedzi osób, które po zerwaniu wróciły do siebie i są ze sobą szczęśliwe...:) mnie samą to spotkało...Tylko jestem z tej drugiej strony. To On ze mną zerwał, po 4 latach. To dużo. W perspektywie całego życia to niewiele niewiele- powie ktoś. Racja. Przez pierwszy miesiąc ciężko mi było zrozumieć, że TO SIĘ STAŁO. Pisaliśmy do siebie niemal codzienie, ale za każdym razem otwierały się rany. Wkońcu przestalismy pisać. Raz na jakiś czas odzywał się On. Sprowadzało sie to do zamienienia kilku słów. Co słychać? Dobrze. To w porządku. Cześć. I koniec rozmowy. Złość i żal jaką w sobie miałam zablokowały mnie. jednocześnie nie potrafiłam wykasować numeru, usunąć Go z życia totalnie. Życie toczyło się sie dalej, mijały miesiące. W letni wieczór koelga zapytał się mnie...co byłoby gdyby jednak mój były chłopak się odezwał i chciał się spotkać. Powiedziałam NIE, nie ma takiej możliwości. Nigdy. Jednak nigdy nie mów nigdy. Po tej rozmowie stwierdziałam, że przez prawie rok wylałam mnóstwo łez, wyzłościłam sięm straciłam parę kilo nerwów i zaszkodziałam wątrobie. Nie chcę juz tak. Stało isę- rozstalismy się, trudno. Dosłownie kilka dni po tym odezwął się. zapytał czy możemy się spotkać. Powiedziałam tak. Bez zastanowienia. Pierwsze spotkanie po roku...fajnie usłyszec co się u niego działo, a jednoczesnie siedzieć obok i nie móc go dotknąć? okropne. Spotykamy się. Nie wróciliśmy do siebie. Chyba mogę powiedzieć, że jeszcze. Dziwna jestem? że chcę wejśc do tej samej rzeki jeszcze raz? Zobaczymy co przyniesie los...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale przeczytaj dokładniejjj
wypowiedziały sie tu głównie osoby którym się to jednak na dłuższą metę nie udało.....bo po powrocie jest fajnie, przez jakiś czas.. później wszystko wraca do normy-czyli stare problemy i powód rozstania również.generalnie, po jakimś czasie te "odświeżane " związki i tak się rozpadają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niepewność

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niepewność
ale tego nie wiesz...częśći się udało sa razem od jakiegos czasu..licząc juz po powrocie. a co dalej z ich związkami nie wiadomo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona11111111111111
Rozchodzilam sie juz chyba z 4 razy,zaznacze ,ze mieszkamy razem,ale nie jest on polakiem.Niedawno znow odeszlam,wrocilam po dwoch dniach,zrozumialam,ze nie potrafie zyc bez niego,tylko ,ze mu chyba juz nie zalezy.Postaram sie wszystko naprawic,jednak bedzie trudno,ale warto walczyc o milosc.nie widze zycia bez niego,nie potrafie sobie sama poradzic.wszyscy byli przeciwko nas i sa dalej.mam nadzieje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Malentas
Chciałabym, żeby powrót po rozstaniu był możliwy. Byłam z nim 3,5 roku. Zerwał, powodem miał być brak uczuć: "po prostu się wypaliło". Tylko, że wcześniej nic nie wskazywało na wypalanie się, brak uczuć... Dwa tygodnie po rozstaniu dowiedziałam się, że po prostu jest ktoś inny (koleżanka z pracy, starsza o 3 lata). Brak rozmowy o tym, teraz brak kontaktu. On jakoś sobie wszystko ułożył (mieszka u niej) a mi zrobił mętlik w głowie i tak po prostu odszedł. Mimo wszystko Kocham dalej (a minęły już 4 miesiące). Wiem, że to kompletny brak szacunku do samej siebie- chęć powrotu do kogos takiego... Po tym wszystkim. Ale serce nie sługa.. Nie tak łatwo przejść do codzienności po tym wszystkim...Szczególnie gdy Kochało sie tak mocno...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość konserwa
ja wiem, ze powroty nie sa dobre jak ludzie chcą być ze soba to są ja wracałam i nic z tego nie wychodziło na początku sielsko anielsko potem jeszcze gorzej:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mała Różyczka.........
:( a do mnie nie wrócił.... wypalił się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agakka1
Nie wiem czy ktoś jeszcze to czyta, ale chciałabym opowiedzieć moją historię. Byliśmy razem ponad 7 lat, zerwaliśmy pół roku temu. Byliśmy zaręczeni. Mój były po pewnym czasie zaczął się zastanawiać, czy to jest to, powiedział, że nie wie do końca, czego chce i że się nie dogadujemy. Kłociliśmy się pod koniec bardzo często, o pierdoły, ja w chwilach wściekłości rzucałam mu pierścionkiem w twarz... W styczniu ustaliliśmy, że odpoczniemy i spróbujemy jeszcze raz. Cały czas mieliśmy kontakt, widujemy się od czasu do czasu. Pytałam, czy mnie kocha. Powiedział, że nie mówi, że nie - ale nie powiedział jednoznacznie, że tak. Ja go kocham bardzo. Miesiąc temu zobaczyłam go przypadkiem z jakąś dziewczyną szli za rękę, spytałam go, kto to, wszystko mi opowiedział, że spotkali się parę razy i to nic ważnego i obiecał, ze zerwie z nią kontakt. Tak też zrobił. Piszemy do siebie codziennie, widujemy się co parę dni, nie uprawiamy seksu ale pozwala mi się całować i przytulać. Twierdzi, że chce spróbować jeszcze raz, że widzi naszą wspólną przyszłość ale nie jest pewien swoich uczuć. Bardzo się boję, że go stracę. Schudłam, nie jem, cały czas płaczę. Są dni, kiedy nie chce mi się wstawać z łóżka. Najgorsze jest to, że on ma wahania nastroju - czasem jest ok, a czasem co chwilę zmienia zdanie. Nie wiem, co robić, pomóżcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Helenaj
Witam, moja historia: Po 3,5 roku bycia razem, po 2 latach wspólnego mieszkania (w jego domu) odbiło mi i zaproponowałam rozstanie. Tak naprawdę nie chciałam tego, to było takie bardziej zwrócenie na siebie uwagi. Ale on powiedział: myślę, ze tak będzie lepiej. Serce mi pękło, bo zrozumiałam, że bardzo go kocham. Wtedy jednak on już twierdził, ze nie wie co do mnie czuje, że chyba już się wypaliło. Przez kolejne dwa miesiące mieszkałam u niego - poprosiłam go bowiem o czas na przemyślenie tego wszystkiego. W zasadzie przez te dwa miesiące nic się nie zmieniło - razem jedliśmy śniadania, obiady, wychodziliśmy do znajomych, jeździliśmy na wycieczki, czasem kochaliśmy się. Ale ciągle nie padły słowa co dalej? po tych dwóch miesiącach nie wytrzymałam, zapytałam, co dalej? On powiedział że raczej nie widzi szans. wtedy przeprowadziłam się do innego pokoju. Ale nadal rozmawialiśmy o tym jak minął dzień itd. Cierpiałam strasznie. W trybie ekspresowym załatwiłam sobie mieszkanie - podjęłam decyzję o wyprowadzeniu się. On cały czas mówi, że we wszystkim mi pomoże, ze w zasadzie to jeśli nie chcę to nie muszę się wyprowadzać. Gdy powiedziałam, że jednak się przenoszę powiedział że pomoże przewieźć rzeczy, że mogę na niego liczyć. wyprowadzam się w sobotę 17.04. Dzisiaj w nocy przyszedł do mojego pokoju - kochaliśmy się. Gdy zapytałam go, jak mam traktować tę noc, powiedział, że miał ochotę się do kogoś przytulić, nie chce mnie ranić, ze seks między nami zawsze będzie pełen szacunku i emocji. Powiedział, że gdybym chciała się do kogoś przytulic, to że wiem gdzie go szukać... Wyprowadzam się, ale wierzę, że gdy przestaniemy się widywać codziennie coś się zmieni: widzę dwie drogi: albo oboje zrozumiemy że się kochamy i wrócimy do siebie, albo oboje stwierdzimy ze nie warto, ze to koniec... Boję się co dalej, boję się żyć sama... Jeśli ktoś tu jeszcze zagląda to będę wdzięczna za słowa otuchy, bądź wymianę zdań...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chidori
Jedyne co źle zrobiłaś, moim zdaniem.. to to że pozwalałaś mu na zbliżenia fizyczne.Powiedz mi jak on ma zatęsknic za Tobą kiedy cię ma w taki sam sposób jak miał, kiedy byliście formalnie razem... Pomyśl jak będziesz cierpiała kiedy znajdzie inną i on już ci nie powie, że możesz na niego liczyć... Trzymaj sie z daleka, ale utrzymuj kontakt.Bądź szczera, chcesz bycia z nim, jednocześnie nie mogąc zakomunikować innym kobietom : "On jest mój!!"??Bo ja bym nie chciała, zdaję sobie sprawę z bólu jaki może przyjść..Rozmowa, szczera rozmowa to moim zdaniem jedyne rozwiązanie, Oczywiście nie jestem znawczynią..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Helenaj
Dziękuję za odpowiedź. Faktycznie, to co piszesz przemawia do mnie. Być może było błędem pozwolenie na zbliżenie. Zresztą obiecałam sobie, że nie dopuszczę już do tego, bo sprawia mi to ból. Myślę, że w tej sytuacji pozostaje po prostu czekanie, utrzymywanie kontaktu - ale bez nachalności. Dziękuję jeszcze raz za odpowiedź - mimo wszystko podniosła mnie na duchu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A my się rozstaliśmy 25lipca i był to najgorszy dzień w moim zyciu-to było nasze drugie rozstanie(po pierwszym byliśmy ze sobą13 miesięcy-pięknych miesięcy)Kocham go strasznie jak nikogo na świecie,nikogo tak nie pokocham.Seks też był super i watpie by jakiklwiek facet wiedział o mnie wszystko tak jak on wiedział-byliśmy dla siebie pierwsi,jedyni. -najpierw w jego urodziny czekałam na telefon-nie zadzwonił(ja życzenia złozyłam mu wcześniej-o północy).Gdy wrócił miał pretensje do mnie że nie dzwoniłam do niego i to ja jestem od dzwonienia(zabolało mnie to bo się z tym całkowiecie nie zgadzam bo pisałam mu smsy to on nie dzwonił).Następnego dnia się spotkaliśmy i dałam mu prezent-nie chciał go przyjąć ale go poprosiłam by przyjął. Mówił że jesteśmy za starzy na trzymanie się za rękę(mamy po 20lat) i on nie czuje żebym go Kochała tak jak kiedyś(może to przez to że zadku sie widywaliśmy bo musiałam pracować a potem robić praktyki i się uczyć.Tęskniłam strasznie każdego dnia na praktykach i on przyjeżdżał po mnie czasem ale nie tulił mnie jak kiedyś, nie trzymał za rękę.Gdy wyjechał do rodziny coś sie popsuło-nie dzwonił nie pisał-ja pisałam-odpowiadał jedno zadaniowo, bez słów"Kochanie"itp.ze złości sama rzadko się odzywałam i to jeszcze pogorszyło nasze stosunki.Gdy wrócił powiedział ze nie chce mieć dziewczyny i nie ma czasu na dziewczynę. Ale teraz mnie zablokował na gg i ma opis:"Strasznie tęsknie Skarbie;*;*;*".Nie wiem co mam robić-nie wiem do kogo ten opis. On ma tel.wyłączony, jego mamie się tel.zepsuł. Zero kontaktu.Chcę by wrócił,błagał o przebaczenie za to co powiedział i nigdy więcej tak nie postąpił.Nie wytrzymam psychicznie kolejnego pęknięcia serca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a to dran
jak sam z siebie nie wróci, to znaczy że nie nie wydzwaniaj i nie pisz - błagam nie pogarszaj swojej sytuacji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
odswiezam temat :) dziewczyny ,ktore zostawily i wrocily -do klawiatury marsz :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dziewczyny ktorym sie udalo wrocic do bylych partnerow - podzielcie sie tym z nami ;) co ,jak dlaczego - my porzuceni wszystko chcemy wiedziec :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość monkaa
Ja również parę miesięcy temu rozstałam się z chłopakiem po 6 latach związku. On miał wątpliwości jakiś kryzys tak to opisał chciała przerwy. Wyprowadziłam się wiedziałam że nie wrócę potem on zaczął wypisywać i przyjeżdżać mówił że nie chciał żeby tak wyszło , że się rozzstaliśmy. Nie dałam mu szansy. Poznałam kogoś innego zaczełam się umawiać. Nagle coś we mnie pękło i zaczęłam o nim myśleć , tęskniłam , plakałam. Dziś się sotykamy mamy pogadać ale nie wiem co z tego będzie bo wiem , że on się z kimś spotyka... Powiem mu prawdę , że chcę spróbować jeszcze raz jeżeli nie zechce będę musiała się z tym pogodzić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ola3339
Chłopak zerwał ze mną 28 lutego (dziś jest 7 kwietnia). Powiedział, że niczego już do mnie nie czuje, po prawie 3 latach związku. Załamałam się totalnie, bo to on zawsze był tym, który kochał bardziej, zawsze się starał i wgl. Kiedy to ja zaczęłam się angażować, on zaczął się oddalać, przestał mnie sam przytulać, całować. Tylko ja wychodziłam z taką incjatywą. Przez ostatni miesiąc próbowałam go odzyskać, walczyłam, pisałam o moich uczuciach, wspólnych wspomnieniach i odpisał, że to były miłe wspomnienia, dziękuje mi za nie i przeprasza. Spytałam, co się stało z tym P, który całował mnie w czoło i nazywał swoim skarbem itp., odpisał, że nie wie. Nawet ta odpowiedź dała mi nadzieję, bo wcześniej z grubej rury pisał rzeczy, które bolały jak cholera ;/ że dla niego to już koniec i do mnie nie wróci. Tak, jakbym ja go zdradziła albo coś... Mówił, że źle go traktowałam, bo miałam swoje humorki i czasem na niego nakrzyczałam za coś drobnego, ale wiedziałam o tym i próbowałam to zmienić. Mam 18 lat, on 20. Nie sypialiśmy ze sobą, bo najzwyczajniej w świecie jeszcze nie jestem na to gotowa i po paru rozmowach odniosłam wrażenie, że to główny powód rozstania. On oczywiście zaprzecza, ale nie zaprzeczył, kiedy stwierdziłam, że ktoś go w tym temacie podburzał i zachęcał do zerwania. Stwierdził, że mój charakter mu nie odpowiada i że jestesmy z dwóch różnch światów. Co za bzdury! Nagle takie coś zaczęło mu przeszkadzać? Kiedyś był taki zakochany, słodki, mówił, że myśli o mnie poważnie, przedstawił mnie swojej rodzinie nawet zanim zaczęliśmy być ze sobą, choć pół roku się za mną ubiegał... Bardzo go kocham i po miesiącu walki o jego uczucia dam mu w końcu szansę, żeby zatęsknił. Skoro nie wie, gdzie się podział dawny on, to może to przemyśli i dojdzie do wniosku, że wciąż mu na mnie zależy.... Co o tym myślicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ola3339
Po ok. 7 mies. bycia razem, to ja z nim zerwałam, bo miałam wątpliwości co do swoich uczuć, ale po 1,5 miesiąca, kiedy się spotkaliśmy uświadomiłam sobie, że on jest wszystkim, czego pragnę. Po zerwaniu z jego strony liczyłam, że będzie podobnie, ale mieszkamy od siebie 25 km i on nie chce się spotkać, że mi nie robić nadziei... Twierdzi, że po moim powrocie wtedy bał się , że znowu go zostawię, więc robił to, co chciałam. Skoro żywił do mnie takie negatywne uczucia, to powinien był ze mną porozmawiać i wszystko by się ułożylo..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ola3339
A i jeszcze dodam, że kiedy ze mną zrywał, to się popłakał, bo "wie, co będę przeżywała", bo przeze mnie przeżył to samo. Twierdził, że tuż po zerwaniu też było mu bardzo ciężko, ale z czasem jest mu coraz lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Byłam w związku przez 5 cudownych lat. Jednak moje szczęście się skończyło i nie mogłam tego zrozumieć i poradzić sobie. Pytałam się czy ma inną, twierdził że nie. Pytałam się czy mnie już nie kocha...też nie to. Powiedział, że nie chce mnie krzywdzić więc odchodzi ( a skrzywdził odchodząc). Nie wiedziałam co robić pisać sms, dzwonić do niego, czy to tak zostawić. Pragnęłam by tylko wrócił. I w koncu wrócił. Wszystko dzięki urokowi u rytualisty perun72@interia.pl po 2 miesiącach oczekiwania powiedział że odejście ode mnie było największym błędem jego życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ola3339
Hej, 26 czerwca, po 4 miesiącach po zerwaniu wróciliśmy do siebie i teraz jest jeszcze lepiej niż poprzednio. To wszystko dużo nam uświadomiło i dużo nas nauczyło... A tak na marginesie... Nie wierzcie w te pierdoły z rytuałami czy jakąś magią, co ma być, to będzie, nie warto wydawać pieniędzy na jakieś pseudo eliksiry miłości czy coś, lepiej brać życie takim, jakie jest. Łatwo mi mówić, trudno jest w to uwierzyć miesiąc po zerwaniu, ale później, jak już się każda bierze w garść, to można się pogodzić ze wszystkim, dla zachęty w pozytywne myślenie polecam film "sekret" z 2006r. :P to mi pomogło się ogarnąć i nauczyć się być szczęśliwą bez względu na wszystko ;p kto wie, może pozytywne myslenie pomogło mi odzyskać mojego chłopaka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Żal za utratą
Jestem po rozstaniu rok. Byliśmy w związku 10 lat i wspólnie mieszkaliśmy też tyle samo. Niestety pewne kłopoty spowodowały, że się wyprowadził. Po miesiącu przyjechał po pozostałe swoje rzeczy i powiedział, że nie chce ze na razie nie chce ze mną być .Od tego czasu próbowałam się z nim skontaktować w kwietniu - po 3 miesiącach 0 kontaktu, napisałam list, nie odpowiedział. Od lipca pojawiły się posty o tęsknocie na fb ( ja nie jestem w jego znajomych, więc posty były publiczne a nie tylko dla jego znajomych, więc uznałam , że to do mnie) zadzwoniłam do niego we wrześniu, on mi powiedział że" musi wszystko przemyśleć i odezwie się do mnie jak będzie pewny swojej decyzji", jednak nie wytrzymałam i w listopadzie zadzwoniłam na jego urodziny., niestety usłyszałam, że nie chce do mnie wrócić., że on jest szczęśliwy. Od listopada zlikwidowalam swój profil na fb. Wiem, że na razie nie jest z nikim w związku. Czytałam Wasze posty i małą nadzieję, że uda nam się wrócić. Myślę , że już chyba wyczerpalam wszystkie możliwości , żeby walczyć o niego. A co wy o tym sądzicie? Może jakieś małe podpowiedzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja odeszłam po 1,5 roku związku. Myśl o powrocie na stare śmiecie zdarza się nawet najtwardszym - wtedy , gdy nam smutno, gdy zatęsknimy, gdy patrzymy na znajomych biorących śluby, rodzące się dzieci, myślimy "a może jednak byłoby lepiej być razem i iść dalej?" ciągnie nas do tych czasów, kiedy nam się zdawało, że wszystko będzie ok. Ale nie można temu ulec. Wtedy było źle. Teraz jest lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Żal za utratą
Wiem, że tak powinno być. Pogodzić się z jego decyzją, ale w głębi serca czuję, że to nie może tak się skończyć. Przez te lata, nigdy nie było mowy o tym, żebyśmy się rozeszli, mieliśmy wspólne plany. Mam trochę cichą nadzieję, że wrócimy do siebie. Ale to już długo : rok :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×