Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość dz ia ra

zdezelowany

Polecane posty

Gość dz ia ra

z mojego miasta od jakiegoś pół roku jest ścieżka rowerowa do pewnej całkiem fajnej mieściny...ale od kąd jest ta ścieżka to starsznie gęsto na niej...a kiedyś to się jechało krętą wąską drogą pełną bezmyślnych kierowników...więc mało kto tam jeździł...bo wymaga to i mocnej kondycji ale i jeszcze mocniejszych nerwów...ja nie mam ani jednego ani drugiego...ale fajnie było się poszarpać to że jestem słaby mam zdezelowany rower i niechęć do rowerujących tam powszechnie rodzin to szczegół...bo że jest ściezka i ludzie mogą sobie bezpiecznie pojeździć to zasadniczo dobrze...tylko takim psycholom jak ja ścieżki tylko wadzą zjechałem do lasu...są tam takie żwirownie i jeziorka...i kurwa zwątpiłem...jadą dwa samochody...ledwo jadą bo to żadne terenówki...tylko pierdolone burakowozy...audi100 i bmw e 34...oczywiście super muzyczka...ale coś kurwa się na rowie prawie przywiesili...ale potem już rura i kurz...wypierdalać mi z lasu grubasy...i to oczywiście rejestracje z mojego miasta nie lubie jak jakieś gówna jeżdżą po lesie...nie lubię ludzi którzy nie ruszą nigdzie dupy i wszędzie muszą pchać się złomami...nie lubię wyżej wymienionych modeli samochodów...audi to tylko 80 cabrio...bmw to zero tjuningów tylko klasyka...e23 e21 e30 e12 e28 e24 niby lubię jak się stereotyp potwerdza...ale wcale nie jest mi miło...w hodach jeżdżą wymoczki w białych czapeczkach...a w bmw szczególnie właśnie e34 takie zwykłe grubasy co to niby są przypakowane ale takie bezkondycyjne nie będzie...przeznam się...targnęło mną bo nie mogę sobie wolniutko pojeździć z koleżaneczką na wycieczkę rowerową albo się tak bujnąć bmwicą z niunią na foteliku obok ale jednego nie rozumiem...ja wracałem to wszyscy mi ustępowali...no ludzie nie chce mi się wyprzedzać pod górę i tak ledwo na oczy widzę...a potem w mieście ciągle było zielone a ja chciałem sobie postać na skrzyżowaniu i odpocząć a tu nie ma jak...ale co tam...rower został już w stanie agonii...i nie będę się już męczył...pozostanę mimozą mam wrażenie że dlasze moje istnienie nie ma sensu od dawna go nie było już nie pamiętam kiedy był i chyba już sobie nie przypomnę jest ładna pogoda siedzienie w nijakiej pracy wykańcza wściekam się po i tak nigdzie nie pójdę...nie ma gdzie i po co nie cce się naprawiac roweru...i tak zdechnie tak wszystko wygląda bo już dawno nie powinno mnie być nie czuję radości wszystko to zasrany obowiązek nawet gdybym wygrał w lotto nakupiłbym klasyków pocieszyl parę miesięcy i byloby to samo bezsens wszystkiego każdego dnia postępuje nie wiem skąd to się bierze ale jakoś nie chce ustąpić skończyłem się nie wiedząc jak i gdzie i zostałem martwy szkoda że nigdy nie umrę właściwie to cieszę się że żyję...bo to coś twardego w końcu mam ręce i nogi...umyłem w sobotę babci okna...niech chociaż ona się cieszy...nie chciałbym być stary...ale mimo szumnych zapowidzi pewnie będę bo mimo że za późno na zbudowanie struktury człowieka...to dożyć się pewnie jakoś ta da może i mam takie same potrzeby i pragnienia co większość...ale teraz to już nic by z tego nie wyszło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×