Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość lulu2008

NIEPŁODNOŚC???-nieudane starania o dziecko!

Polecane posty

Słuchaj, Kazika,przy tej insemie, to oni określają dokładnie dzień jajeczkowania i dopiero jak pęcherzyk pęknie, wstrzykują plemniki, czy zanim peknie ? No i podają to nasienie do macicy, tak ? Czyli ono musi tak czy tak się przemieścić w kierunku jajowodu, którym wędruje jajeczko, tak ? I jeszcze one question, jesli mogę. Kiedy mąż się dowiaduje, że musi oddać nasienie ? Idziesz na monitoring i lekarz stwierdza, że pęcherzyk pęknie np. jutro i mąż dzień wcześniej wie, że na 2 dzień musi oddać nasienie, czy np. idziesz do gina i on Ci mówi, że już własnie pękło i wtedy biegiem lecisz do męża, że ma oddać próbkę ? Jak to jest ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
widzę ze wszystkie się cieszycie ze weekend? a ja tez powinnam sie cieczyć bo juyto przywiozą nam nowe łoże małżeńskie, jupi! ale... już wczoraj mój M wrócił z pracy w złym humorze i odrazu po obiedzie poszedł spać a dziś rano godzina 6.30 ja się patrzę a on spi obok. putam się go czy jest chory i czemu nie idzie do pracy a on - ze mu się nie chce! nie wiem co się z nim dzieje tak od początku roku to połowę czasu który powinnie pracowac to on był na urlopie albo na chorobowym. z tego tylko tydzień był chory a tak poza tym to łapie go albo lenistwo albo zły humor i stwierdza ze jest zmęczony. odrazu mnei złość bierze, al e nic się nie odzywam, born boże. to ja pracuję dodatkowo po godzinach żeby na łoże moznabyło odłożyć a on mi mówi że jest zmęczony! zeby on miał jeszcze jakies niesamowite obowiązki w domu? ja gotuję, sprzatam robię zakupy itp A ON JEST ZMĘCZONY? nawet stan liczników wody musiałam sobie sama spisać choć wczesniej on to robił, bo jakoś w tym tygodniu doprosić się nie mogłam. chociaż ja wcale się nie bede prosić, to mnie obraża, że ja mam sie prosić meza żeby pamiętał o swoich obowiązkach. czy ja jestem niesprawiedliwa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jego zły humor co jest skutkiem zmeczenia przekłada się na nasze całe życie, już nie wspomnę o seksualnym i planowaniu rodziny. ja nie wiem jak juz mam z nim gadać, bo ani po dobroci ani po złości sie nie da czegoś wyciągnąć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Dziewoje. :) Moleczko, a może Twój Maż ma problemy w pracy i nie chce Ci powiedzieć. Wiesz, teraz przez ten kryzys ograniczają produkcję, sprzedaż, a tym samym zapotrzebowanie na pracowników, którzy dostają bezpłatne urlopy. Może u Was jest podobnie, jednak Twój Mąż nie chcąc Cię denerwować woli zamknąć się w sobie i przespać ciężką sytuację. Człowiek jak się źle czuje psychicznie to potem faktycznie odczuwa zmęczenie, nic mu się nie chce itp. Kazika, jak jeszcze raz zrobisz jakiś test to Ci skopię dupę i bratki posadzę normalnie. Widzisz, sama sobie namieszałaś w głowie. Ale być może faktycznie ten pierwszy test miał rację, a drugi wyszedł negatywnie, bo był za słaby aby wykryć ciążę. Przeczekaj ładnie do terminu miesiączki. :) Co do śluzu to pytałam właśnie przez to, że niby jak się jest w ciąży to on występuje, ale kurde, przecież przed okresem też jest. Tyle tylko, że potem zanika i dostajesz normalny okres. A w przypadku ciąży jest nadal, bo nie ma okresu i tyle. Moim zdaniem to takie trochę na siłę wymyślanie na siłę. :) Marzenie, ja właśnie teraz przechodzę ten trzeci etap, czy wali mi wszystko jak mało kiedy. mam totalny zlew na wszystko. Nie chcę kolejnych lekarzy, inseminacji itp. Dwa pierwsze etapy już dawno mam za sobą i teraz myślę, że w tym trzecim pozostanę na zawsze. Ja rok temu, kiedy szliśmy na inseminację też byłam taka pełna optymizmu jak Ty, też miałam taki zapał, a teraz po drodze gdzieś go zgubiłam. Oczywiście tylko w kwestii dziecka. Ja naprawdę nie wierzę już, że mogę być w ciąży, to jest dla mnie tak nieosiągalne, że aż nie mieści mi się w wyobrażeniach. Nie umiem też sobie wyobrazić jak to jest, że wymyślę sobie ot tak, że idę se zrobić test, a tu dwie kreski. U mnie nigdy nie było nic takie spontaniczne, tylko zawsze wyczekiwane i wyliczone. Dlatego też nie robię testów, bo po prostu mam chyba uraz do nich. Jednak tak jak Ci już pisałam, Ty się nie zniechęcaj i walcz dalej. Każdy przypadek jest inny i wierzę, że Tobie szybko się uda. Ja się już pogodziłam z wizją bezdzietności... Co do inseminacji to po podaniu Pregnylu lekarz ustala z Wami termin zabiegu. Jest to 36 godz. po podaniu leku. Mąż ok. 3 godziny przed zabiegiem musi oddać swój materiał. Jest on obrabiany w jakichś wirówkach i potem wstrzykiwany Tobie. :) A jeszcze co do gadania innych ludzi, że trzeba wyluzować, nie myśleć, bo jest blokada psychiczna to jak to słyszę to mnie szlag kurwa jasny trafia. W takim razie inni ludzie chcący mieć dziecko o tym tak naprawdę wcale nie myśleli i dlatego im się udało, tak?? Co za bezsens...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powiem Wam, że cieszę się, że mam chociaż Was, bo jakoś tak lżej człowiekowi na duszy. :) A ja jutro powystawiam se cosik na Allegro. Nudzi mi się, więc przynajmniej się czymś zajmę twórczym. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moleczka, on faktycznie może mieć poważne problemy w pracy i sie stresuje.Tylko że problemy problemami, jesteście razem, macie się wspierać i on powinien pamiętać też o Twoim dobrze, a nie tylko się boczyć, dąsać, nic nie mówić i kłaść spać.Pod tym względem trochę egoistycznie podchodzi i ja bym nim trochę wstrząsnęła i porządnego klapsa dała - oczywiście w przenośni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A jeśli inseminacja jest robiona na naturalnym cyklu, to też podają kobiecie ten Pregnyl czy jakies inne świństwa, czy wtedy nic nie podają ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj wtedy to nie mam pojęcia. Ale chyba też, żeby jajeczko pękło. Jednak 100 % pewności nie mam, bo nie miałam robionej na naturalnym. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pogięte to wszystko.Czytałam właśnie, że tylko 5% niepłodnych par, które leczą się z niepłodności, nie uzyskuje ciąży, czyli 95 procentom par udaje się niby pomóc zajść.A jak się czyta fora, to własnie większość pisze, że się leczy i nic nie osiąga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bo może właśnie to jets te 5% które tu pisze, a ci którzy mają efekty to nie mają potrzeby udzielac się na forach?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Może i tak jest, moleczka. Każdy po prostu musi sam swoją walkę podjąć i sam ocenić efekty.Powiem brutalnie, że czasem takie codzienne grzebanie w internecie i czytanie opinii ludzi na forum bardziej potrafi zniechęcić i namącić w głowie niż pomóc. Lekarze nawet przestrzegaja przed zaczytywaniem się w necie na temat niepłodności. Ja sama nie raz sobie mówiłam,że koniec z netem, wsłuchuję się w siebie i nic już nie czytam.Ale jednak ciągnie człowieka, najbardziej właśnie do Was:-) A co do inseminacji, to według mnie nie ma sensu dla jej celów wywoływać wzrostu pęcherzyka czy stymulowac jego pęknięcie, skoro owulacja występuje u jakiejś kobiety samoistnie, bez leków. Tyle tylko, że dopomóc plemnikom w dotarciu. Jak ja np. mam owulację, to po jaką chol...re mieliby mi coś stymulować ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A może i lekarze przestrzegają przed internetowymi informacjami, bo boją się, że taki niepłodny pacjent dzieki opiniom i doswiadczeniom z lekarzami innych osób zbyt dużo się dowie i uzna swego doktora za niekompetentnego.Boja się kompromitacji i wyjścia na jaw swojej niekompetencji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak, pytanie na ile można ingerować w naturę i jak to się później odbije i na czym , bo na pewno sie odbije, równowaga w przyrodzie musi być. możesz np zamast bliźniaków mieć 4 raczki, ciąże mnogie są bardzo czeste przy leczeniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mnie się wydaje, że lekarze po prostu się boją, że jak się ludzie naczytają w necie tyle informacji to się zniechęcą i do nich nie przyjdą. Jakoś nie wierzę w te 5%. A jeśli to prawda to ja mam w takim razie wybitnego pecha. :) Zresztą coś tu nie gra, bo jak miałam zabieg to lekarz mówił mi, że prawdopodobieństwo powodzenia wynosi ok. 12 %. Czyli te liczby nijak się mają do siebie. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiecie, ja się trochę martwię o leki męża. On dostał Pentohexal na poprawę plemników, ale od jakiegoś czasu skarży się czasami na mdłości i ostatnio na wyskoczyło mu takie swędzące uczulenie. Raz ma te mdłości, potem kilka dni nie ma. I teraz to uczulenie.Boję się, że to od tego leku. Na ulotce piszą, że mogą być po tym mdłości i pokrzywka na skórze, więc by się zgadzało. Mąż jednak twierdzi, że to nic takiego i że to nie od tego leku. Nie wiem teraz,czy przerwac podawanie tego leku, czy może te objawy wcale nie są od tych tabletek.Mąż jeszcze przecież bierze połowę dawki zalecanej na ulotce, no i jest kawał chłopa z niego, to taka tableteczka nie powinna dużo co na niego działać. Macie może jakieś doświadczenie z Pentohexalem ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
marzenie chyba lepiej jest robić insemę na cyklu wspomaganym bo nie ma niespodzianek, i tak jak klempa napisała na 36 godzin wcześniej wstrzykujesz zastrzyk ja akurat miałam ovitrelle... u mnie proces wyglądał tak: pierwszy dzień cyklu i usg, potem od 3dc clostylbegyt przez pięć dni, i dodatkowo od 3 dnia cyklu do owulacji progynowa... 8dc, 10dc, 12dc - usg, i u mnie akurat na 12dc wyszło że pęcherzyki odpowiednio duże i że owulacja będzie za dwa dni, więc dostałam zastrzyk do zrobienia w domu o 23.00 i na 14 dzień na 13.00 inseminacja, mój M miał być dwie godziny wcześniej coby naprodukować plemniki, za drugim razem był beze mnie i jak się okazało wyniki były rewelacyjne... więc nie wiem czy kolegę nie wysłał:) przed inseminacją też usg i za pierwszym razem pęcherzyk był pęknięty a za drugim widać, że dopiero co pękł... za drugim razem insemę robiła mi kobieta, i cały czas ze mną rozmawiała, więc czułam się rozluźniona, bo podobno ważne, żeby macica się nie spinała... potem z nogami w górze sobie leżałam przykryta i pani ginekolog ze mną była cały czas... więc tą druga insemę wspominam dobrze, aha i zabieg nie jest przyjemny, ale mnie nie bolał, coś jak badanie cytologiczne... mąż musi być wcześniej bo wybierają tych najbardziej bystrych i pozbywają się bakterii itp... podobno inseminacja ma skuteczność 20 %, grzebiąc na necie znalazłam dziewczyny co za szóstym i ósmym razem zaskoczyły.. to jest zacięcie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No dobra, tylko Wy płaciłyście ok. 600 zł za inseminację, a nas wyszło ok. 3000 zł. Więc dziękuję bardzo robić sześć takich zabiegów. Myśmy robili w klinice, a zwykłego ginekologa, który się tym zajmuje nie znam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Napisałam Wy, bo wiem, że i Kazika i kilka innych dziewczyn na innych tematach. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Klempa sama inseminacja to kosztuje 600 zł i zależy jakie dodatkowo masz leki, u nas wyszło plus 100zł, czyli po 700zł, i jeśli dalej będziemy robić to zmieniamy leki i wyjdzie dwa razy tyle...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja nie chodzę do kliniki niepłodności, tylko właśnie to ginekologa - androloga, zajmującego się leczeniem niepłodności. I on wykonuje inseminację. I też podobno kilkaset złotych sam zabieg kosztuje, plus poczywiście ewentualne leki. Przeważnie jak czyta się o cenach insemy, to jest to ok. 600-800 zł, plus leki, tak że się dziwię, że aż 3000 wzięli od Was w tej klinice. Przecież same leki chyba nie kosztowałyby ponad 2 tysiące złotych. Ale to zależy od lekarza i od cen kliniki. U nas też jest jedna klinika, to za to, za co ja np. u mojego gina płacę 60 zł, oni biorą ok. 200 zł. Za wizytę ja np. zapłacę 100 zł, a w tej klinice jak w 350 się zamkniesz, to się cieszysz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
co do ceny to chyba nie ma co się licytować, dla jednego stówa dużo dla innego tysiak mało... ja robiłam w klinice, i akurat w moim przypadku my nie mamy wyboru, bo mieszkamy na takiej prowincji, że jest tylko jedna klinika, i nawet jak ci się nie podoba to nie masz wyboru, co najwyżej lekarza w niej możesz zmienić i ja tak zrobiłam... reklamują się, że są najlepsi, a jacy mają być jak nie mają konkurencji:) .... coś na dobry humor:) wczoraj spotkałam koleżankę ma 35 lat i jest w dziewiątym miesiącu.... i starali się kupę czasu.... i pierwsza osoba, która jest w ciąży i nie mówi, a wy kiedy? naprawdę napawa to optymizmem:) i ja jej powiedziałam, jakoś tak nam nie wychodzi, a ona, że im tez tak nie wychodziło ale trzeba próbować.... więc WY mi tutaj nie pierdzielcie tylko dalej walczyć, musimy się trzymać baby kupy:) i ciągle próbować... dopóki starczy sił:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zapomniałam dodać, że to ich pierwsze dziecko, powiem wam, że tacy ludzie to mają takie coś w oczach, coś czego ludzie, którym się udało normalnie, nie będą mieli... i ten jej mąż to aż promieniował na kilometr.. no piękny widok... i pierwszy raz czyjaś ciąża mnie nie dobiła, a dała pozytywnego bodźca:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i właśnie dla takich ludzi macierzyństwo to prawdziwe błogosławieństwo i mnie takie ciąże też nie dołują, tylko powera dodają.Brzuchy takich osób to na złotej tacy powinno się nosić.To będą własnie rodzice z prawdziwego zdarzenia, a nie ktoś, kto nawet dobrze nie wie, jak zaciążył i jeszcze głupio gada, że komuś kariera w głowie zamiast dzieci. Są oni dowodem na to, że jak się macierzyństwa chce, to znaczy że jest się do tego stworzonym i nie ma co się godzić z bezdzietnością.Powtarzam - póki menopauza nas nie dopadnie. Wtedy będziemy gadać o bezdzietności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak że słuchać mi tu Kaziki brać się do intensywnej roboty, bo inaczej lanie będzie !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czesc dziewczyny. fajnie kazika, ze napisalas o tej parze znajomych - zaraz mi sie nastroj poprawil, bo wczesniejsze wpisy nie napawaly raczej optymizmem. co do ceny insemy - ja sprawdzalam klinike nieplodnosci w gdansku - i np. to jest koszt ok. 800 zl. oczywiscie plus leki, ale kwota 3000 o ktorej pisala klempa wydaje mi sie tez baaardzo wygorowana. niestety u mnie w miescie nie ma takiego prawdziwego ginekologa, ktory wykonywalby inseme, tak jak pisala marzenie-u siebie w gabinecie (poza ewentualnymi partaczami, co biora wlasnie grube tysiace i robia prowizorke). dziewczyny, a powiedzcie, czy przed insema zawsze sie robi to badanie hsg ? czy np. mozna podchodzic do insemy nie sprawdzajac jajnikow poprzez hsg? no dobra, a tak z innej beczki - zaczynam 3 dzien bez slodyczy. nie powiem, ze mnie nie ciagnie, ale kryzys pewnie dopiero przede mna. troszke oszukuje organizm jedzac np. dzemik - zawsze to troche cukru, ale generalnie - czekam na bunt z jego strony...i to bedzie prawdziwa proba....;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
komuś kariera w głowie zamiast dzieci - marzenie ja tak ciągle słyszę, albo że nam to tak dobrze samym i nie chcemy mieć żadnych obowiązków więcej, gówno wiedzą oni wszyscy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie dziewczyny. Czy mogę do Was dołączyć? Staram się z mężęm o dzidzię od 9 cykli. Wiem, że to niedługo ale miałam dziwne obawy. Szybko wysłałam go na badania - wszystko okej. Sama zrobiłam wszystkie hormony - wszystko okej. W styczniu poszliśmy do kliniki niepłodności i jako, że miałam kiedyś zabieg w brzuchu lekarz dał mi skierowanie na hsg. Wynik średni. Jeden jajowód prawie w cale niedrożny, drugi drożny. Jajowody poskręcane, pogrubiałe i wszędzie widać, że były stany zapalne :( Teraz lekarz wysyła mnie na laparoskopie ale nie wiadomo czy ktoś się podejmie, bo miałam też kiedyś zapalenie otrzewnej :( Zostanie pewnie tylko invitro. Nie mam siły na to wszystko :( Jak Wy to znosicie? Czy Wasi mężowie Wam pomagają przez to przejść? Wspierają? Mój zachowuje się jakby nie było żadnego problemu :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mnie tam to gadanie aż tak nie denerwuje.Przyzwyczaiłam się, że większość jest niedelikatna i niedoedukowana w tym temacie, więc na każde tego typu pytania czy uwagi odpowiadam szczerze, że bardzo chcemy dziecka i się staramy, ale na razie nic nie ma. No a bliższym przyjaciołom szerzej tłumaczę problem i wątpliwości się rozwiewają. Po co mają gadać, że my karierowicze, jak to nieprawda. Bardziej od tego mnie denerwują ciąże znajomych. To jest najgorsze dla mnie do zniesienia w tej całej walce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Madusiak,raz znosimy lepiej, raz gorzej. Poczytaj choćby wpisy tu na tym forum, raz gadamy o głupotach i się nabijamy, a innym razem użalamy się i płaczemy. Ogólnie jest ciężko, chyba każdemu. Ale jak tu ja ostatnio pisałam, trzeba walczyć, łazić do tych lekarzy i mieć nadzieję. Ja właśnie idę za kilka dni na hsg. Mężowie nie czują aż tak bardzo tematu, jak my, kobiety.Szczególnie, jak nie minęło dużo czasu starań. Mój m też po jakiś 7 mies. starań nie widział problemu, mówił, że mam się uspokoić, że jeszcze czas, ale jak już minął rok i teraz 1,5 roku, to widzę, że poważnie podszedł do tematu, bez marudzenia poddaje się badaniom, chodzi na wizyty, bierze leki. Tylko fakt, nie wczuwa się tak jak ja i nie dołuje się tym tak, jak ja czasem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×