Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

gniazdo1

Przypowieści i bajki z morałem o MIŁOŚCI...czytajcie

Polecane posty

Co Was porusza najbardziej?... Slonce, ktróre coraz predzej chowa sie za horyzont?... Najczystszy wysyp gwiazd na wyrazistym niebie?... Ostatnie tance lata, ktore nijak rozstac sie nie moze z ziemia?... Twarze ludzi, blizszych niz wszystko inne?... Gdzie sa Wasze dusze, gdzie Wasze serca?... Minie dzis kolejny dzien... godziny... minuty...sekundy... dziesietne... Mozecie je zmarnowac na prozne emocje ...mozecie podwoic stawke w totolotku lub ryzykowac na gieldzie... Nie dajcie sie jednak zwabic pustce zdarzen pozornych... To, co powinniscie zrobic.. to uwierzyc w milosc i zamienic caly ten dzien w mysli... slowa... gesty... czyny wypelnione miloscia... to prosta droga do tego by byc czlowiekiem... szczesliwym czlowiekiem... dobranoc Kochani...niech Wasze anioly nie opuszczaja Was nawet na chwilke i czuwaja ...tylko uwierzcie , ze sa ...to im da sile by Was chronic...one potrzebuja Waszej wiary tak samo jak Wy potrzebujecie aniola stroza... 😘 ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobranoc gniazdo wiem ze jutro przed Tobą kolejny trudny dzień, dlatego życzę Ci spokojnego i pełnego wypoczynku snu i i żeby jutro twój Anioł Stróż był cały czas z Tobą .....wiem że wszystkie dobre serca z tego topiku też tam będą..........dziękuję za te dwa słowa do mnie, które są tak proste a zarazem piękne i niosą sobą ogromny ładunek ciepła..... A to bajka jest dla Ciebie i Stelli Pewnego razu było dziecko gotowe, żeby się urodzić. Więc któregoś dnia zapytało Boga: - Mówią, że chcesz mnie jutro posłać na ziemię, ale jak ja mam tam żyć, skoro jestem takie małe i bezbronne? - Spomiędzy wielu aniołów wybiorę jednego dla ciebie. On będzie na ciebie czekał i zaopiekuje się tobą. - Ale powiedz mi, tu w Niebie nie robiłem nic innego tylko śpiewałem i uśmiechałem się, to mi wystarczało, by być szczęśliwym? - Twój anioł będzie ci śpiewał i będzie się także uśmiechał do ciebie każdego dnia. I będziesz czuł jego anielską miłość i będziesz szczęśliwy. - A jak będę rozumiał, kiedy ludzie będą do mnie mówić, jeśli nie znam języka, którym posługują się ludzie? - Twój anioł powie ci więcej pięknych i słodkich słów niż kiedykolwiek słyszałeś, i z wielką cierpliwością i troską będzie uczył Cię mówić. - A co będę miał zrobić, kiedy będę chciał porozmawiać z Tobą? - Twój anioł złoży twoje ręce i nauczy cię jak się modlić. - Słyszałem, że na ziemi są też źli ludzie. Kto mnie ochroni? - Twój anioł będzie cię chronić, nawet jeśli miałby ryzykować własnym życiem. - Ale będę zawsze smutny, ponieważ nie będę Cię więcej widział. - Twój anioł będzie wciąż mówił tobie o Mnie i nauczy cię, jak do mnie wrócić, chociaż ja i tak będę zawsze najbliżej ciebie. W tym czasie w Niebie panował duży spokój, ale już dochodziły głosy z ziemi i Dziecię w pośpiechu cicho zapytało: - O, Boże, jeśli już zaraz mam tam podążyć powiedz mi, proszę, imię mojego anioła. - Imię twojego anioła nie ma znaczenia, będziesz do niego wołał: \"Mamusiu\".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja sobie myślę
Gdybym spotkał w swoim życiu takiego anioła jak autorka topiku, z czystym i pięknym sercem pełnym miłości, to nigdy bym nie wypuścił takiego anioła z ramion. Zrobiłbym wszystko by anioł był szcześliwy. Miłość "za coś" ma szanse na krótko. To drugie nigdy nie jest aniołem. Ma gorsze dni, ma swoje problemy, ma swoje wady. Miłość za zalety? To prawie handel wymienny ;) Kocha się pomimo wad... wiesz...slyszalam te slowa ...troszke w innej wersji ale znaczenie mialy to same...gdybym byla takim aniolem to nie odszedlby ...bo czy zostawia sie "cos" co jest dla nas cenne?....nie bylam wartoscia dla Niego Gdyby ciocia miała wąsy... Jedną z najbardziej sqr..skich sztuczek jest próba obarczenia partnera poczuciem winy za to, że sami jesteśmy zbyt mali i egoistyczni aby go nie zranić, nie zostawić w trudnej chwili. Nie wierz w to gniazdo. Kocha się nie za zalety ale pomimo wad. To nie Ty masz tu problem całuski także dla Stelli 😘

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anioł u Pana Boga Kiedy Pan stworzył kobietę, był to już jego 6 dzień pracy i w dodatku po godzinach... Pojawił się Anioł i spytał: - Czemu tyle czasu ci to zajmuje? Pan mu odpowiedział: - Widziałeś zamówienie? Musi być całkowicie zmywalna, ale nie plastykowa, ma 200 ruchomych części wszystkie wymienne, działa na kawie i resztkach jedzenia, ma łono, w którym się mieści 2 dzieci naraz, które znika, kiedy (pojęcia nie mam), ma taki pocałunek, który leczy każdą rzecz od startego kolana do złamanego serca. Anioł starał się powstrzymać Pana: - To jest za dużo pracy na jeden dzień, lepiej poczekać ze skończeniem do jutra. - Nie mogę - powiedział Pan - Jestem tak blisko skończenia tego dzieła, które jest tak bliskim memu sercu. Anioł zbliżył się i dotknął kobiety: - Ale zrobiłeś ją taką miękką, Panie? - Ona jest miękka, ale zrobiłem ją także twardą. Nawet nie wiesz ile może znieść lub osiągnąć. - Będzie myśleć?- spytał Anioł. Pan odpowiedział: - Nie tylko będzie myśleć, ale rozumować i negocjować. Anioł zauważył coś, zbliżył się i dotknął policzka kobiety. - Wydaje się, że ten model ma skazę. Powiedziałem Ci, że starałeś się dać za wiele rzeczy .-To nie jest skaza - sprzeciwił się Pan - to jest łza. -A po co są łzy? - zapytał Anioł. Pan powiedział: - Łza to jest forma, którą ona wyraża swoja radość, wstyd rozczarowanie, samotność, ból i dumę. Anioł był pod wrażeniem. - Jesteś Panie geniuszem, pomyślałeś o wszystkim, to prawda, że kobiety są zdumiewające. Kobiety maja siłę, która zdumiewa mężczyzn. Mają dzieci, przezwyciężają trudności, dźwigają ciężary, ale obstają przy szczęściu, miłości i radości. Uśmiechają się, kiedy chcą krzyczeć, śpiewają, kiedy chcą płakać, plączą, kiedy są szczęśliwe i śmieją się, kiedy są zdenerwowane. Walczą o to, w co wierzą, sprzeciwiają się niesprawiedliwości, nie zgadzają się na \"nie\" jako odpowiedź, kiedy wierzą, że jest lepsze rozwiązanie. Nie kupią sobie nowych butów, ale swoim dzieciom tak... Idą do lekarza z przestraszonym przyjacielem, kochają bezwarunkowo, płaczą, kiedy ich dzieci osiągają sukcesy i cieszą się, kiedy przyjaciele odnoszą sukcesy. Łamie się im serce, kiedy umiera przyjaciel, cierpią, kiedy tracą członka rodziny, ale są silne, kiedy nie ma skąd wziąć siły. Wiedzą, że objęcie i pocałunek może uzdrowić zranione serce. Kobiety są różnych wielkości, kolorów i kształtów. Prowadzą, latają, chodzą lub wysyłają ci maile żeby powiedzieć ci, że cię kochają. Serce kobiety jest tym, co powoduje, że świat się kręci. Kobiety robią więcej niż to, że rodzą. Przynoszą radość i nadzieję, współczucie i ideały. Kobiety maja wiele do powiedzenia i do dania. Tak, serce kobiety jest zadziwiające.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Khalil Gibran Zbiór wypowiedzi o walorach sentencji z pięknej opowieści \"Prorok\" - fragmenty Gdy miłość skinie na was, podążcie za nią, Chociaż jej drogi są strome i trudne. A kiedy jej skrzydła osłonią was, poddajcie się jej, Chociaż miecz ukryty w jej skrzydłach może was zranić. A kiedy mówi do was, uwierzcie jej, Choć jej głos może rozwiać wasze sny, jak północny wiatr pustoszy ogród. Bo tak jak miłość wieńczy was, tak też i krzyżuje. Jak sprzyja waszemu wzrostowi, tak też przycina was. I choć wspina się na wasz wierzchołek i pieści wasze najdelikatniejsze gałązki, które drżą w słońcu, Tak też zstąpi do waszych korzeni i wstrząśnie nimi, chociaż wrastają w ziemię. Jak snopy zboża przygarnia was do siebie. Młóci, by was doszczętnie ogołocić. Przesiewa, by oczyścić was z łusek, Miele was do białości. Ugniata was, aż się poddacie; A wtedy wrzuca was w święty ogień, abyście stali się świętym chlebem na świętą ucztę Boga. To wszystko miłość wam czyni, abyście poznali tajniki swego serca, a mając tę wiedzę stali się cząstką serca Życia. Lecz jeśli w waszej trwodze będziecie szukać jedynie spokoju w miłości i przyjemności w miłości, Wtenczas będzie lepiej, jeśli okryjecie swą nagość i przejdziecie z klepiska miłości Na świat pozbawiony pór roku, gdzie będziecie się śmiać, lecz niepełnym śmiechem, i płakać, lecz nie wszystkimi łzami. Miłość nic wam nie daje poza samą sobą i nic nie zabiera prócz siebie. Miłość nie posiada ani nie chce być w niczyim posiadaniu; Gdyż miłość wystarcza miłości. Kiedy kochasz, nie powinieneś mówić: \"Bóg jest w twoim sercu\", lecz raczej: \"Ja jestem w sercu Boga\". I nie myślcie, że możecie kierować miłością, gdyż miłość, jeśli uzna was za godnych tego, pokieruje waszym postępowaniem. Miłość niczego innego nie pragnie, tylko spełnić się. Lecz jeśli kochasz i musisz czegoś pragnąć, niech to będą twe własne pragnienia. Aby stopnieć i stać się jak rwący strumień, co śpiewa swą melodię nocy. Aby poznać ból nadmiaru uczucia. Być zranionym własnym zrozumieniem miłości; Krwawić ochoczo i radośnie. Budzić się o świcie z uskrzydlonym sercem i składać dziękczynienia za każdy następny dzień miłowania; Odpoczywać w południe rozmyślając nad uniesieniami miłości; Wracać wieczorem do domu z wdzięcznością; I zasypiać z modlitwą za ukochaną osobę w sercu swoim i z pieśnią chwalby na ustach. Zrodziliście się razem i razem na zawsze pozostaniecie. Pozostaniecie razem, aż białe skrzydła śmierci rozwieją wasze dni. Zawsze pozostaniecie razem, nawet w milczącej pamięci Boga. Lecz zachowajcie wolną przestrzeń w waszej wspólnocie. I niech niebiańskie wiatry pląsają między wami. Miłujcie się nawzajem, lecz nie narzucajcie pęt swej miłości. Niech raczej falujące morze powstanie pomiędzy brzegami waszych dusz. Napełniajcie nawzajem wasze kielichy, lecz nie pijcie z jednego kielicha. Dzielcie się chlebem, lecz nie pożywajcie tego samego bochenka. Śpiewajcie, tańczcie ze sobą i bądźcie weseli, lecz niech każde z was pozostanie samotne. Tak jak struny lutni pozostają samotne, choć każda drga tą samą melodią. Obdarzajcie się sercami, lecz nie bądźcie ich strażnikami. Bo tylko ręka Życia może zawrzeć wasze serca. Stójcie obok siebie, lecz nie nazbyt blisko jedno drugiego; Albowiem filary świątyni stoją oddzielnie, A dąb ani cyprys nie rosną jeden w cieniu drugiego. Wasze dzieci nie są waszymi dziećmi, Są synami i córkami Życia, które pragnie istnieć. Rodzą się dzięki wam, lecz nie z was, I chociaż z wami przebywają, nie należą do was. Możecie obdarzyć je waszą miłością, lecz nie waszymi myślami. Albowiem mają swoje własne myśli. Możecie dać schronienie ciałom ich, ale nie duszom. Albowiem ich dusze zamieszkują dom jutra, do którego nie możecie wstąpić nawet w snach. Możecie usiłować upodobnić się do nich, lecz nie starajcie się, aby one stały się do was podobne. Albowiem miłość nie cofa się wstecz ani nie ociąga się, by pozostać w dniu wczorajszym. Jesteście łukami, z których wystrzelono wasze dzieci jak żywe strzały. Łucznik dostrzega cel na drodze do nieskończoności i napina was Swą mocą, aby Jego strzały pomknęły szybko i daleko. Niech napięcie dłonią Łucznika napełni was radością; Albowiem Ten, który kocha lecącą strzałę, nie mniej miłuje nieruchomość łuku. Mało dajecie rozdając wasze mienie. Jedynie dając z samych siebie obdarzacie naprawdę. Bo czymże są wasze posiadłości jak nie rzeczami, których pilnie strzeżecie w obawie, że możecie ich potrzebować jutro? A jutro, cóż przyniesie jutro chytremu psu, który zakopał kości na bezdrożach piasku, podążając za pielgrzymami do miasta świętego? A czymże jest obawa przed nędzą jak nie samą nędzą? Czyż lęk przed pragnieniem, gdy posiadacie pełną studnię, nie jest już nie ugaszonym pragnieniem? Jedni dają mało z obfitości, którą posiadają - dają dla zdobycia uznania -a już to skryte pragnienie umniejsza ich dar. Są też tacy, którzy mają mało, a dają wszystko. To ci, co wierzą w życie i hojność życia, a ich skrzynia nigdy nie jest pusta. To ci, co dają radośnie, a ta radość jest ich nagrodą. Są też tacy, co dają z bólem, a ten ból jest ich chrztem. I ci, co dając nie odczuwają bólu i nie szukają radości ani nie dają z myślą o zasłudze. Dają tak jak mirt, co rosnąc w dolinie rozsiewa swój zapach w przestrzeni. Poprzez ręce takich jak oni przemawia Bóg i ich oczami uśmiecha się do ziemi. Dobrze jest dawać, gdy ktoś o to prosi, lecz jeszcze lepiej dać samemu bez proszenia, ze zrozumieniem. Dla szczodrego poszukiwanie kogoś, kto przyjmie dar, jest większą radością od samego dawania. Czyż jest coś, co moglibyście zatrzymać dla siebie? Pewnego dnia wszystko, co posiadacie, będzie rozdane, Dlatego dawajcie już teraz, aby pora obdarzania była waszym udziałem, a nie waszych spadkobierców. Nieraz mówicie: \"Dam, ale tylko tym, co na to zasługują\". Tak nie mówią drzewa w waszym sadzie ani trzoda na waszym pastwisku. Dają, aby żyć, bo zatrzymywać dla siebie oznacza zginąć. Z pewnością ten, który jest godzien otrzymywać swe dni i noce, godzien jest otrzymać od was wszystko. I ten, który zasłużył na to, by pić z oceanu życia, zasługuje, by swój kielich napełnić u waszego małego strumyka. A czyż jest większa zasługa niż odwaga, ufność i miłosierdzie otrzymywania? Wasza radość jest waszym odsłoniętym smutkiem. I to samo źródło, z którego rodzi się wasz śmiech, nieraz już wypełniały wasze łzy. A czyż może być inaczej? Im głębiej smutek drąży waszą istotę, tym więcej możecie pomieścić radości. Czyż kielich zawierający wino nie jest tym samym kielichem, który garncarz wypalił w piecu? A czy lutnia, która ukoi waszego ducha, nie jest tym samym drewnem wydrążonym nożami? Kiedy jesteście weseli, wejrzyjcie w głąb własnego serca, a odkryjecie, że tylko to, co napełniło was smutkiem, teraz napełnia was radością. Kiedy jesteście smutni, wejrzyjcie znów do swego serca, a zrozumiecie, że naprawdę płaczecie nad tym, co było waszą radością. Niektórzy z was mówią: \"Radość jest potężniejsza od smutku\", a inni mówią: \"Nie, smutek jest potężniejszy\". Lecz ja wam powiadam, że są od siebie nieodłączne Razem przychodzą, a gdy jedno z nich zasiada z wami do stołu, pamiętajcie, że drugie śpi w waszym łożu. Zaprawdę, zawieszeni jesteście jak szale wagi pomiędzy smutkiem a radością. Tylko gdy macie w sobie pustkę, trwacie w bezruchu i równowadze. A kiedy strażnik skarbca podniesie was, by zważyć swoje srebro i złoto, wasza radość lub smutek musi się unieść lub opaść. Kiedy twój duch wędruje wraz z wiatrem, Wtedy samotny i niebaczny wyrządzasz zło innym, a przeto i samemu sobie. I za to zło wyrządzone musisz zapukać i chwilę poczekać nie zauważony u bram błogosławionych. Jak ocean jest twoje boskie ja. Na zawsze pozostaje nieskalane. I jak powietrze unosi tylko uskrzydlonych. Nawet jak słońce jest twoje boskie ja. Nie zna dróg kreta ani nie szuka jam węża. Lecz twoje boskie ja nie zamieszkuje samo w twojej istocie. Wiele jest w tobie jeszcze z człowieka i wiele jeszcze nie z człowieka, Lecz z bezkształtnego pigmeja, co idzie uśpiony we mgle, czekając na własne przebudzenie. I o człowieku w tobie będę teraz mówić. Albowiem to on, a nie twoje boskie ja ani pigmej we mgle, zna zbrodnię i karę za zbrodnię. Nieraz słyszałem, jak mówiliście o kimś, co popełnił przestępstwo, jakby nie był jednym z was, lecz obcym i intruzem w waszym świecie. Lecz ja powiadam wam, że tak jak święci i sprawiedliwi nie mogą wznieść się ponad to najwznioślejsze, co jest w każdym z was, tak samo źli i słabi nie mogą spaść poniżej najpodlejszego, które jest także w was. I jak pojedynczy liść żółknie za milczącym przyzwoleniem całego drzewa, Tak wyrządzający zło nie może tego uczynić bez skrytego przyzwolenia was wszystkich. Jak w procesji razem zdążacie ku swemu boskiemu ja. Jesteście drogą i wędrowcami. I jeśli jeden z was pada, to czyni to dla tych, co są za nim, jako przestrogę przed zawadzającym kamieniem. Tak, pada też dla tych, co idą przed nim, co choć szybciej i pewniej kroczą, nie usunęli jednak zawadzającego kamienia. A również, choć to słowo legnie kamieniem na waszym sercu: Zamordowany ma udział w swym morderstwie. A obrabowany jest współwinien rabunku. Sprawiedliwi nie są wolni od czynów przestępców, A ci o czystych rękach nie są oczyszczeni z czynów przestępcy. Zaiste winny jest nieraz ofiarą poszkodowanego. A jeszcze częściej potępiony cierpi za winy sprawiedliwych i bez skazy. Nie możecie oddzielić sprawiedliwych od niesprawiedliwych, a dobrych od złych. Albowiem razem stoją przed obliczem słońca, jak czarna i biała nić ze sobą splecione. A kiedy pęka czarna nić, tkacz spojrzy na całą tkaninę i obejrzy też warsztat tkacki. Jeśli któryś z was przyprowadzi do sądu niewierną żonę, Niech zważy też serce męża na szalach wagi, a jego duszę zmierzy właściwą miarą. I niech ten, co chciałby wychłostać winowajcę, wejrzy też w duszę znieważonego. I jeśli ktoś z was chciałby wymierzyć karę w imieniu sprawiedliwości i przyłożyć siekierę do drzewa zła, niech oglądnie też jego korzenie. I zaprawdę odnajdzie on korzenie dobra i zła, owocujące i bezpłodne, razem ze sobą splecione w milczącym sercu ziemi. A wy, sędziowie, co chcielibyście być sprawiedliwi. Jaki wyrok wydacie na tego, co choć uczciwy w ciele, jest łotrem w duchu? Jakąż karę wymierzycie temu, co zabija ciało, lecz sam jest zabity na duchu? I w jaki sposób ścigacie sądownie tego, co jest oszustem i tyranem w swych czynach, Lecz zarazem sam jest uciśniony i znieważony? W jaki sposób ukażecie tych, których wyrzuty sumienia są już większe od ich występków? Czyż wyrzuty sumienia nie są sprawiedliwością, wymierzoną przez to samo prawo, któremu tak chętnie służycie? Jednak nie możecie obciążyć wyrzutami sumienia niewinnego ani oswobodzić od nich serca winowajcy. Same z siebie będą one wołać w nocy, aby ludzie ocknęli się i przypatrzyli sobie. A wy, co chcielibyście pojąć sprawiedliwość, jak tego dokonacie, jeśli nie spojrzycie na wszystkie uczynki w pełnym świetle? Wtenczas dopiero zrozumiecie, że człowiek prosto stojący lub upadły jest tym samym człowiekiem tkwiącym w półmroku pomiędzy nocą swego pigmejowskiego ja a dniem swego ja boskiego. I że kamień węgielny świątyni nie jest położony wyżej niż najniższy kamień u jej podstawy. Wasze cierpienie jest rozbiciem skorupy otaczającej wasze rozumienie. Albowiem jak pestka owocu musi pęknąć, aby jej rdzeń ukazał się w słońcu, tak też musicie poznać cierpienie. A jeśli zdołacie utrzymać wasze serca w podziwie dla codziennych cudów życia, wasze cierpienie wyda wam się nie mniej cudowne niż wasza radość. Wtenczas przyjmiecie pory roku waszego serca, tak jak przyjmujecie pory roku, co mijają nad waszymi polami. I ze spokojem spojrzycie poprzez zimy waszego zmartwienia. Wiele z waszego cierpienia jest z waszego wyboru. Jest to gorzkie lekarstwo, którym istniejący w was lekarz leczy wasze chore jestestwo. Przeto zaufajcie lekarzowi i wypijcie jego lekarstwo w ciszy i spokoju. Bo jego rękę, choć ciężką i twardą, prowadzi delikatna ręka Niewidzialnego. A kielich, który On wam podaje, choć pali wasze usta, został ukształtowany z gliny, którą Garncarz zwilżył Swymi świętymi łzami. Twój przyjaciel jest odpowiedzią na twoje potrzeby. Jest polem, które obsiewasz z miłością i z którego zbierasz z dziękczynieniem. Jest twoim stołem i ogniskiem domowym. Albowiem do niego przychodzisz będąc głodnym i u niego szukasz spokoju. Kiedy twój przyjaciel odsłania przed tobą swą duszę, nie boisz się rzec słowa \"nie\" we własnej duszy ani nie powstrzymujesz słowa \"tak\". A kiedy on milczy, twoje serce w dalszym ciągu słucha jego serca. Albowiem w przyjaźni wszystkie myśli, wszystkie pragnienia i wszystkie oczekiwania powstają bez słów i są wspólnie dzielone w nie ujawnionej radości. Kiedy rozstajesz się ze swoim przyjacielem nie smucisz się; Albowiem to, co w nim kochasz, może stać się wyraźniejsze podczas jego nieobecności, tak jak góra oglądana z równiny wydaje się ostrzej zarysowana dla wspinającego się. I niech nie będzie innego celu w przyjaźni poza doskonaleniem ducha. Albowiem miłość poszukująca czegoś innego poza odkryciem swej własnej tajemnicy nie jest miłością, tylko zarzuconą siecią, i tylko coś bezwartościowego złapie się w nią. I niech to, co najlepsze w tobie, będzie dla twego przyjaciela. Jeśli musi poznać odpływ, niech pozna również przypływ w tobie. Albowiem czymże jest twój przyjaciel, abyś miał go poszukiwać dla zabicia czasu? Szukaj go zawsze ofiarując mu godziny życia. Albowiem jego rzeczą jest zadośćuczynić twym potrzebom, ale nie pustce. A w słodyczy przyjaźni niech będzie śmiech i wspólne dzielenie przyjemności. Albowiem w rosie drobnych spraw serce odnajduje swój poranek i odradza się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeśli któryś z was przyprowadzi do sądu niewierną żonę, Niech zważy też serce męża na szalach wagi, a jego duszę zmierzy właściwą miarą. I niech ten, co chciałby wychłostać winowajcę, wejrzy też w duszę znieważonego. I jeśli ktoś z was chciałby wymierzyć karę w imieniu sprawiedliwości i przyłożyć siekierę do drzewa zła, niech oglądnie też jego korzenie. I zaprawdę odnajdzie on korzenie dobra i zła, owocujące i bezpłodne, razem ze sobą splecione w milczącym sercu ziemi. A wy, sędziowie, co chcielibyście być sprawiedliwi. Jaki wyrok wydacie na tego, co choć uczciwy w ciele, jest łotrem w duchu? Jakąż karę wymierzycie temu, co zabija ciało, lecz sam jest zabity na duchu? I w jaki sposób ścigacie sądownie tego, co jest oszustem i tyranem w swych czynach, Lecz zarazem sam jest uciśniony i znieważony? W jaki sposób ukażecie tych, których wyrzuty sumienia są już większe od ich występków? Czyż wyrzuty sumienia nie są sprawiedliwością, wymierzoną przez to samo prawo, któremu tak chętnie służycie? Jednak nie możecie obciążyć wyrzutami sumienia niewinnego ani oswobodzić od nich serca winowajcy. Same z siebie będą one wołać w nocy, aby ludzie ocknęli się i przypatrzyli sobie. A wy, co chcielibyście pojąć sprawiedliwość, jak tego dokonacie, jeśli nie spojrzycie na wszystkie uczynki w pełnym świetle? Wtenczas dopiero zrozumiecie, że człowiek prosto stojący lub upadły jest tym samym człowiekiem tkwiącym w półmroku pomiędzy nocą swego pigmejowskiego ja a dniem swego ja boskiego. I że kamień węgielny świątyni nie jest położony wyżej niż najniższy kamień u jej podstawy. Wasze cierpienie jest rozbiciem skorupy otaczającej wasze rozumienie. Albowiem jak pestka owocu musi pęknąć, aby jej rdzeń ukazał się w słońcu, tak też musicie poznać cierpienie. A jeśli zdołacie utrzymać wasze serca w podziwie dla codziennych cudów życia, wasze cierpienie wyda wam się nie mniej cudowne niż wasza radość. Wtenczas przyjmiecie pory roku waszego serca, tak jak przyjmujecie pory roku, co mijają nad waszymi polami. I ze spokojem spojrzycie poprzez zimy waszego zmartwienia. Wiele z waszego cierpienia jest z waszego wyboru. Jest to gorzkie lekarstwo, którym istniejący w was lekarz leczy wasze chore jestestwo. Przeto zaufajcie lekarzowi i wypijcie jego lekarstwo w ciszy i spokoju. Bo jego rękę, choć ciężką i twardą, prowadzi delikatna ręka Niewidzialnego. A kielich, który On wam podaje, choć pali wasze usta, został ukształtowany z gliny, którą Garncarz zwilżył Swymi świętymi łzami. Twój przyjaciel jest odpowiedzią na twoje potrzeby. Jest polem, które obsiewasz z miłością i z którego zbierasz z dziękczynieniem. Jest twoim stołem i ogniskiem domowym. Albowiem do niego przychodzisz będąc głodnym i u niego szukasz spokoju. Kiedy twój przyjaciel odsłania przed tobą swą duszę, nie boisz się rzec słowa "nie" we własnej duszy ani nie powstrzymujesz słowa "tak". A kiedy on milczy, twoje serce w dalszym ciągu słucha jego serca. Albowiem w przyjaźni wszystkie myśli, wszystkie pragnienia i wszystkie oczekiwania powstają bez słów i są wspólnie dzielone w nie ujawnionej radości. Kiedy rozstajesz się ze swoim przyjacielem nie smucisz się; Albowiem to, co w nim kochasz, może stać się wyraźniejsze podczas jego nieobecności, tak jak góra oglądana z równiny wydaje się ostrzej zarysowana dla wspinającego się. I niech nie będzie innego celu w przyjaźni poza doskonaleniem ducha. Albowiem miłość poszukująca czegoś innego poza odkryciem swej własnej tajemnicy nie jest miłością, tylko zarzuconą siecią, i tylko coś bezwartościowego złapie się w nią. I niech to, co najlepsze w tobie, będzie dla twego przyjaciela. Jeśli musi poznać odpływ, niech pozna również przypływ w tobie. Albowiem czymże jest twój przyjaciel, abyś miał go poszukiwać dla zabicia czasu? Szukaj go zawsze ofiarując mu godziny życia. Albowiem jego rzeczą jest zadośćuczynić twym potrzebom, ale nie pustce. A w słodyczy przyjaźni niech będzie śmiech i wspólne dzielenie przyjemności. Albowiem w rosie drobnych spraw serce odnajduje swój poranek i odradza się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobranoc gniazdo, dobrze że jesteś.......mam nadzieje ze wszystko idzie w dobrym kierunku..... Bajka o gwiazdach \"Dreeeeam, dream, dream, dream\". Muzyka brzmiała z daleka jak małe srebrne dzwoneczki. Ogromne białe płatki śniegu tańczyły w powietrzu - wirując z wdziękiem jak baletnice z najlepszego musicalu. Zatrzymując się na moment w świetle ulicznych lamp jak modelki w świetle fleszy fotografów, całując nosy i policzki przechodniów, zmęczone, miękko opadały w dół. Ciepłe światła dekoracji Bożonarodzeniowych migotały w wystawach sklepowych. Stare miasto wyglądało jak kartonowy teatr! Och, jak cudownie, wdychałam całą sobą tę unikatową atmosferę świąt. Wieczorem przed snem pomyślałam, że jednak cieszę się, że biuro, w którym pracuję, przeniesiono w okolice Starego Miasta. Przypomniało mi się, że marzyłam kiedyś o tym, żeby pracować na Starym Mieście, otoczona starymi murami, pomiędzy kościołami, które przeżyły już tak wiele. Takie małe, dziecinne, zapomniane, marzenie. O którym oczywiście zapomniałam i nie szukałam pracy szczególnie w tym miejscu. A teraz zdumienie. Pan Bóg pamiętał o takim małym marzeniu? Zdumienie, że jednak to prawda: my śpimy, a w trakcie naszego snu, Pan Bóg spełnia nasze marzenia. Nawet te najmniejsze. Kimże jestem, że o nich pamięta? Myślałam o tym, kładąc się spać.... Nagle poczułam, że ktoś mnie budzi. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Anioła siedzącego obok mnie. - Przyszedłem aby odpowiedzieć na twoje pytania- powiedział. Wziął mnie za rękę i zaprowadził do okna: - Spójrz w górę. Spojrzałam... a w górze było czarne niebo pełne świetlistych gwiazd. - Widzisz gwiazdy? - kontynuował - to właśnie ludzkie marzenia i życzenia. Ludzie marzą, mają głowy pełne snów. Kładą się spać, a te marzenia są w nich, krążą nad ich głowami. A wtedy my, Anioły, w samym środku nocy przychodzimy do ludzi, aby zebrać te marzenia. I umieszczamy je na niebie!!. To jest cała tajemnica!! Zbieramy wszystkie marzenia, nawet te najmniejsze. Pan Bóg powtarza nam: \"ludzkie marzenia to bardzo cenny wymiar ludzkiego życia. Dlatego uważajcie i bądźcie bardzo ostrożni. Nie pozwólcie, aby jakiekolwiek marzenie zostało upuszczone\". Przerwał i spojrzał na mnie. Wpatrywałam się w niego, a on uśmiechnął się. - Ale. Musisz pamiętać. Jest jeden warunek. Jeden bardzo ważny warunek. Tylko jeśli ten warunek jest spełniony, jesteśmy w stanie zebrać marzenia. Jest to możliwe... Usiadł na parapecie i patrzył na mnie uważnie. -.... Jest to możliwe tylko wtedy, gdy marzenie zostało powierzone Panu Bogu. - Co to znaczy? - zdziwiłam się. - To jest proste. Wystarczy, że przed snem powiesz Panu, że oddajesz Jemu swoje marzenia i poprosisz, aby On się nimi zaopiekował. - To rzeczywiście proste! - znowu byłam zdziwiona, tym razem, że to takie proste. - Wydaje się to rzeczywiście proste - powiedział Anioł, ale wyglądał trochę smutno - Ale w praktyce... nie zawsze jest to takie łatwe. Są ludzie, którzy nie wierzą w Boga, nawet o Nim nie myślą, więc nie ma szans, aby oddali Bogu swoje marzenia. Inni znowu nie chcą oddać Panu Bogu swoich marzeń. Boją się, że je stracą na zawsze. Trzymają je w sobie i nie wiedzą, że przez to nie mogą być one spełnione. Inni znowu zupełnie przestali marzyć, gdy dorośli. I to wszystko jest dla nas, Aniołów, bardzo smutne. Westchnął. Chciałam go objąć i pocieszyć, ale bałam się ruszyć, żeby nie zniknął. Na szczęście za moment znowu się uśmiechał. - Jednak mamy również powody do radości. Wiele, wiele ludzi marzy i powierza Bogu swoje marzenia. A my zbieramy te powierzone Bogu marzenia i wieszamy na nieboskłonie. I w tym momencie marzenia stają się częścią świata - od tej pory nigdy już nie zginą. A Pan Bóg... On nigdy nie zapomina o waszych marzeniach i wie dokładnie, które gwiazdy są czyje. Uwielbia przechadzać się po niebie pomiędzy nimi. Ogląda je i cieszy się każdą gwiazdą, nawet jeśli jest bardzo mała i niezdarna, i świeci bardzo niepewnie. Cieszy się, bo każda gwiazda jest wyrazem zaufania człowieka do Boga. - No, dobrze - przerwałam - ale czy Pan Bóg spełni każde marzenie? Znam ludzi, którzy marzyli i ich marzenia nie spełniły się. No tak, mówiłeś, że mogły być marzenia nie powierzone Bogu. Ale jeśli są powierzone, czy zawsze są spełniane? - Masz rację. Ludzie mają też czasem marzenia, które nie zawsze są dobre dla nich. Oni sami nie zawsze to wiedzą, bo tylko Bóg jest Tym, Który Wie Wszystko. Ale ludzie, którzy ufają Bogu, wiedzą też, że On zweryfikuje ich marzenia, używając swojej Mądrości, Dobroci i Miłości. I to On decyduje, które marzenia mają zostać na zawsze na niebie - i świecić Blaskiem Gwiazd Zaufania (a cieszy się nimi, jak wszystkimi innymi), a które mają zostać spełnione i kiedy jest Czas ich spełnienia. Które gwiazdy mają zostać połączone, a które rozdzielone. Które muszą być ociosane, które muszą nauczyć się większej pokory, a którym trzeba dodać odwagi. Tutaj my Anioły mamy dużo pracy. To nasza rola przekonać Nieśmiałego Marzyciela, że bez jego działania, Bóg sam nie może wiele zdziałać. Bóg z każdego snu wyciąga tę dobrą cząstkę, łączy ją z inną, i w tym sensie każde marzenie, nawet jeśli jest bardzo niedobre w filozofii Bożej, zostaje przemienione w Dobro w momencie, gdy zostanie powierzone Panu Bogu. Rozumiesz więc, co znaczy, że możesz spać, a marzenia się spełniają? Tylko trzeba je mieć. I mieć je w Panu. Każdy może ich mieć tyle, ile tylko zapragnie. Pan Bóg raczej smuci się ich brakiem, niż nadmiarem. I wiesz co, powiem tylko tobie, że twój zbiór gwiazd jest ostatnio bardzo mały. Pan Bóg nie za bardzo ma z czego wybierać. Czy coś się stało? Ach, muszę lecieć. - zerwał się nagle, nie czekając na moją odpowiedź. - Wiesz, za parę dni obchodzimy Urodziny Naszego Pana i z tej okazji przygotowujemy Program Niespodzianek dla Ziemi i na nasze przyjęcie w niebie. Mamy skrzydła pełne roboty!! Pomyśl o tym co powiedziałem, a ja wrócę pewnej nocy, by odpowiedzieć na twoje dalsze pytania. Wstał i ....zniknął. Po minucie zobaczyłam go za oknem, wiszącego w powietrzu. Zapukał w okno i powiedział (nie wiem, jak to się stało, że słyszałam jego łagodny cichy głos, ale słyszałam): - Zapomniałem powiedzieć!. To okres Bożego Narodzenia i Nowego Roku. Bardzo ważny czas dla ludzi, w którym to czasie pojawia się szczególnie dużo marzeń i życzeń. Pamiętaj! Gdy w czasie Świąt będziecie składać sobie nawzajem życzenia, wieszajcie te marzenia od razu na niebie! To bardzo pomoże nam w pracy! Pomachał mi i odleciał. A mi nasunęło się jeszcze jedno pytanie.... a może niedowierzanie.... Czy my, dorośli, mamy rzeczywiście tak beztrosko marzyć jak dzieci? Ale jego już nie było, aby odpowiedzieć na moje pytanie. Zostałam tak z oczami utkwionymi w niebo, myśląc o gwiazdozbiorze własnych marzeń. Po długiej chwili.... położyłam się dalej spać. Postanowiłam mieć wiele marzeń i ogarnęło mnie silne nieodparte przeczucie, że coś pozytywnego wydarzy się wkrótce. Życzę Ci, Drogi Czytelniku, abyś miał podobne przeczucie. I nie zapominaj spać czasami. Aby Aniołowie mogli wykonać swoją pracę! Dobranoc!!!!! http://mmkg.wrzuta.pl/audio/7U61fWFEII/budka_suflera_-_jest_taki_samotny_dom

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witaj rockandroll🌻 jestem i mysle co zrobic...jestem juz bezradna calkiem bo nie moge pomoc corce...2 dni probuje skontaktowac sie z Nim...smsy dochodza ...ale nie odpisuje na nie a czas ucieka :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaka grupa krwi
jest ci potrzebna? czy to musi być jego krew, czy tylko określona grupa, bo z tego co pamiętam to masz konflikt serologiczny,tak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaka grupa krwi
czyli musi być jego...No cóż pozostaje nam tylko mieś nadzieję, że facet stanie na wysokości zadania. Trzymam kciuki 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jesienna melancholia Bardzo chciałbym powiedzieć i wprowadzić w czyn jedno zdanie, którego nie używałem już od początku lata: "Daj mi łapkę w moją łapę, mam na mały spacer chrapę", ale na dworze zimno, mokro i wietrzno. Nie chce się wychodzić w taką pogodę z ciepłego i przytulnego domu. Na zewnątrz nie ma kwiatów, ptaki milczą i jedynie rośliny zaczynają wyżywać się, przed zimowym snem, w orgii brązowo-czerwono-żółtych barw. Wieczór zastał mnie na spacerze po pokoju. Przyjaciele i znajomi zajęci własnymi sprawami, zniechęceni panującą pogodą zostali w domu. Jestem zmuszony moją nocną rozmowę przeprowadzić sam, bez widoku kogoś bliskiego, braku pytań, reakcji, spojrzeń, wszystkiego tego co wprowadza życie w rozmowę. Dodaje jej temperamentu i czyni intymną. To nie tematy są intymne, to nastrój, odczucia dwojga ludzi, które potrafią ich bardzo złączyć i wytworzyć między nimi subtelny kontakt. Wspominane potem latami jako świętość, tak długo, dopóki któraś ze stron nie popełni "świętokradztwa". Jakże często to przeżywałem. Za oknami jest wietrzno i pada deszcz, cicha, spokojna muzyka. Od rana staram aby skupić się i nie udaje mi się to. Brakuje mi rozmowy z kimś, kto był, jest, ale czy będzie? Zastanawiam się czy to kontynuować co piszę. Moje myśli pobiegły dalej i nie wiem dlaczego przyszedł mi na myśl banał. "Człowiek jest kowalem swego losu"..... Już wiem, skojarzyło mi się to powiedzenie z moją myślą. Lekceważymy ludzi i wstydzimy się naszych prawdziwych, szlachetnych uczuć takich jak miłość, szacunek dla wiedzy, umiejęności, szlachetności. Nie dajemy sobie rady z własnymi odczuciami boimy się je nazwać, okazać, mężczyźni są odważniejsi, ale z pewnością mniej szczerzy i dlatego przyszło mi na myśl, że "Człowiek jest małpą samego siebie" bo próbuje, to co czuje, w pewien sposób zbagatelizować, ukryć prawdę, a często i ośmieszyć, i jak po wielu staraniach, będąc u celu, zaczyna lekceważyć to do czego doszedł i dlatego skojarzyło mi się z tym banałem, który tak jak przy większości tego typu powiedzeń: każdy zna, każdy powtarza i nikt się nad nim nie zastanawia. Aby zdobyć szacunek innego człowieka trzeba zacząć od siebie i to jest pierwszy krok do wszystkiego typu uznań. To czyny i słowa określają człowieka, i jego wartość. Tylko ludzie wykolejeni potrafią docenić ludzi wykolejonych, ale ich unikają i lekceważą ludzie, którzy mają dla siebie szacunek. A tych jest większość. Więc najwyższy już czas aby zacząć stawiać sobie pytanie: "Czy podobało by mi się gdyby ktoś mówił i zachowywał się wobec mnie tak ja to robię?". Gdy odpowiedź będzie "Nie" to należy sobie postawić kolejne pytanie: "Dlaczego ja to robię, co na tym zyskam, czy zależy mi na szacunku?". I w tym momencie należy podjąć jakąś decyzję. A to już zależy od Państwa. Straciłem wątek moich myśli, które dzisiaj nie słuchają mnie i biegną własnymi drogami. Ten smutny jesienny dzień, który rozkłada mnie na czynniki lat i związanych z nimi wspomnień. Myśli biegną i wracają ciągnąc za sobą zapomniane momenty, zdarzenia, osoby. Pojawia się zupełnie nieproszony smutek i nostalgia. Za czym? To było i nie będzie. Brak wszystkiego co tym chwilą towarzyszyło. Błyskawica zapisana w naszej jakże zaśmieconej pamięci, którą można by było nazwać wysypiskiem historii. Pamięta się koleżankę ładnie ubraną z pierwszej klasy, a zapomina się szczegóły dotyczące potrzebne do wykonywania zawodu lub luki w naszej historii, czy innych ludzi znanych latami. Głupie wspomnienia, ale jakże czasami piękne. Jesień i zima to czas wspomnień. Uśpiona natura nie dzieli się z nami swoją energią i nie wyciąga nas do siebie. Nawet słońce skąpi nam swojego ożywczego ciepła. Siedząc bez ruchu w domu, przygaszeni szarością poza oknem oddajemy się wspomnieniom, które zwodniczo prowadzą nas od jasnych momentów do ciemnych chwil naszego życia, które chcielibyśmy zapomnieć. Czy znowu takie wieczory jak dzisiejszy się powtórzą? Samotni wśród ludzi znowu będziemy wystawieni na torturę wspomnień, gdzie oprócz dobrych duszków z przeszłości zakradnę się koszmary obarczone niechcianymi odczuciami, i obrazami, a odchodząc zostawiając po sobie gorycz, rozdrażnienie. Jesienny Starszy Pan Spokojnej nocy Kochani ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A podczas wędrówki... Podczas wędrówki przez pole, pewien człowiek zauważył stracha na wróble. - Musisz być zmęczony stojąc tu, na tym pustym polu, nie mając nic do roboty - powiedział. Strach odrzekł: - Odpędzanie niebezpieczeństw jest bardzo przyjemne, więc nigdy się tym nie nudzę - Tak, ja też tak postępuję, z dobrymi rezultatami - przyznał mężczyzna. - Jednak ci, którzy mają w sobie słomę zawsze odganiają od siebie wszystko - powiedział strach. Kilka lat zajęło mężczyźnie zrozumienie tej odpowiedzi: ci z ciała i krwi muszą przyjmować niektóre nieoczekiwane rzeczy. Jednak ci puści w środku, odganiają wszystko, co w ich pobliżu się pojawia - nawet Boże błogosławieństwa nie mogą się do nich zbliżyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bajka na dziś
Nad niewielką rzeką rósł krzew. Czasem brakowało mu wody do picia, bo deszcze padały tam rzadko. Czasem wiatry szarpały bolesnie jego gałęzie, ale trwał, a nawet na jego gałązce pojawił się owoc. Nie był to jakis specjalny krzew, ot taki jakich dziesiątki rosły w tej dolinie. Rósł na piaszczystej glebie, więc zarówno wiatryjak susze bardzo dawały mu się we znaki. Jednak to najgorsze nadeszło zupełnie nieoczekiwanie. Pewnego dnia woda, w spokojnej na co dzień rzece, zaczęła gwałtownie pzrybierać. Bury nurt dotarł aż do krzewu. Szarpał go wyginał, aż wreszcie oderwał od niego gałązkę z przyczepionym owocem. Pedzące brudnoszare zwały wody przerażały owoc. Krzyczał, że nie chce, że tam jest jego krzew, płakał... Spieniony żywioł niósł go w nieznane. Po kilku dniach wody zaczęły opadać. mały owoc osiadł, gdzieś na nieznanym brzegu. Bardzo cierpiał. bał się wszystkiego. początkowo myślał, że umrze. Z tęsknoty, samotności strachu. Jednak wypuścił nieśmiale korzonki i powoli wyrósł z niego niewielki krzew. Bał się każdego szelestu, więc dla obrony uzbroił sie w długie, ostre kolce. By poczuć się jeszcze pewniej wypuścił też parzydełka, boleśnie szczypiace każdego kto byłby zagrożeniem. A jakby tego było mało zaczął produkować cuchnacy sok, który odpychał goryczą i obrzydliwą wonią. Czuł się już bezpieczniej, ale nie był szczęśliwszy. Okropna dławiaca samotność odbierała mu siły. Gałązki zaczynały wiednąć... Pewnego dnia przyfrunął tam mały kos. Długo przypatrywał się zwiędniętemu krzewowi. Wreszcie zaczęli rozmawiać. Gdy kos poznał już historię krzaczka, zaproponował mu, aby zamiast hodować wciąż bardziej okazałe kolce i parzydełka, wypuścił kwiat. Wtedy na pewno ktoś go dostrzeże i obdarzy przyjaźnią. Przerwie samotność, w której usycha. Roślinka bała się: "A jeśli ktoś zerwie mój kwiat tylko po to, aby się nim pobawić." "Spróbuj" - namawiał kos - "jeśli tego nie zrobisz wkrótce uschniesz." *** Kwiat był tak piękny, jakiego nie widziała jeszce ani dolina ani okalający ja las. delikatny, o niezwykłej barwie i cudownym zapachu. Las szybko rozszumiał wieść o przepięknym kwiecie i już nazajutrz do doliny przyszedł człowiek. Zachwycił się jego oryginalną urodą. "Jesteś piękny, zabiorę cię do domu. ucieszysz moją żonę." Gwałtownym ruchem sięgnął po gałązkę. Przerażony krzew nastroszył kolce i parzydełka. Za późno. Człowiek zerwał juz kwiat... I wtedy poczuł okropny zapach soku który wytrysnął ze zranionej gałązki.. Ze wstrętem ją odrzucił. Odszedł. Kwiat zwiądł i krzew płakał. Długo płakał. Gdy do doliny przyleciał kos, krzew nie chciał z nim w ogóle rozmawiać. Minęło dużo czasu zanim zaczął słuchać tego co mówił ptaszek. A on wciąż powtarzał, że teraz będzie inaczej, że nie pozwoli już szumieć o tym lasowi, że sam znajdzie dobrego ogrodnika, który zruzumie kolce, parzydełka i trujący sok. Przekonywał, że istnieją piękne ogrody, których mógłby być ozdobą, gdzie nie będzie się czuł samotny i przerażony. Krzew nie chciał. Zbyt bolała go zraniona gałązka. Zbyt upokarzało wspomnienie wstrętu z jakim człowiek odrzucił kwiat. Zawsze uważał, że jest brzydki i nieciekawy, a smutne doświadczenie z tym człowiekiem utwierdziło go w tym przekonaniu. Po co ma wypuszczeć kwiat skoro i tak nikt nie chce krzewów takich jak on. Kolce pogrubiały, a parzydełka zrobiły sie dłuższe. Jednak cierpliwość łagodnego ptaka powoli kruszyła jego opór. Zwłaszcza, że obiecał mu trzy ważne rzeczy: kos sam pryprowadzi do niego dobrego ogrodnika, będzie mu cały czas towarzyszył i co najważniejsze to krzew zdecyduje czy chce zamieszkać w nieznanym ogrodzie. Po wielu dniach i nocach rozterek krzew zdecydował, że spróbuje jeszcze raz. *** Drugi kwiat nie był, może, tak piekny jak pierwszy. Bardziej wątły, o mniej intensywnych barwach. Nie wierzył, by ktoś zainteresował się takim marnym krzaczkiem. Po kilku dniach przyfrunął kos i zapowiedział wizytę Ogrodnika. Krzew chciał wygladać jak najpiekniej, ale wbrew jego woli kwiat skurczył się, a kolce i parzydełka nastroszyły. Ogrodnik miał miły uśmiech i ciepły głos. Przykucnął obok krzewu i... i wtedy z roślinki popłynął cuchnący sok. Tak bardzo tego nie chciała, ale to było silniejsze od niej. Czekała przerażona na reakcję Ogrodnika. A on po prostu mówił dalej, jakby nic się nie stało. Opowiadał o tym ile miejsca czeka w jego ogrodzie na ten niezwykły krzew, jakie rośliny tam rosną. Przychodził codziennie. Rozmawiali coraz dłużej. Pewnego dnia krzew zapytał, czy mógłby zobaczyć ogród. Ogrodnik bardzo sie ucieszył. Przyniósł ogromny pojemnik, by krzew mógł zabrać ze sobą bryłę ziemi, która zabezpieczy jego korzenie. Przy przesadzaniu do pojemnika krzew znów, mimowolnie, nastroszył kolce i parzydełka, ale ogrodnik zamiast zabrać poparzone ręce, uśmiechnął się łagodnie mówiąc: "spokojnie, nie bój się." W ogrodzie było pieknie i krzew czuł sie wspaniale. Jednak wciąż czegoś się bał. Kiedyś w rozmowie z kosem zrozumiał, że ten lęk dotyczy pojemnika. Bał się, że Ogrodnik zechce go wsadzić w ziemię ogrodu. Nie chciał tego, bo marzył, że kiedyś odwiedzi dolinę, w której mieszkał jako owoc. Kos rozmawiał o tym z Ogrodnikiem i pewnego dnia wybrali się w podróż do doliny. Odnaleźli stary już krzew, który ucieszył się, że z jego owocu wyrosła tak piękna roślina. Krzaczek też powrócił do ogrodu szczęśliwszy. Później wiele razy odwiedzali dolinę. Krzew lubił te wyprawy, ale cieszył się, że jego domem jest piękny ogród z mądrym Ogrodnikiem, gdyż dolina była jeszcze bardziej piaszczysta i wiały tam silniejsze wiatry. Krzew bardzo urósł. Jego kwiat podziwiano w całej okolicy. Kolce i parzydełka były schowane za szmaragdowozielonymi liśćmi i nikomu nie robiły już krzywdy. O istnieniu cychnącego soku nie pamiętał już nawet sam krzak. Ogrodnik z radością patrzył jak krzew wyrósł na prawdziwą ozdobę świata. Pełen życzliwości dla innych, wiary we własne siły i niezliczonych ciepłych uczuć dla swojego Ogrodnika.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
-----------------> bajka na dziś. piękna bajka.............. Nie mogę wprawdzie powiedzieć, czy będzie lepiej, gdy będzie inaczej; ale tyle rzec mogę, iż musi być inaczej, o ile ma być dobrze. — Georg Christoph Lichtenberg Dobranoc gniazdo .......................... Niech słodki elf Cię do snu ukołysze Niech szmaragdowe ześle Tobie sny Utkany z gwiazd promiennych nocnej ciszy Sen jak marzenie pięknych myśli Twych...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Było raz stare majestatyczne drzewo, którego gałęzie rozpościerały się ku niebu. Gdy kwitło motyle rozmaitych kształtów, barw i rozmiarów przylatywały i tańczyły wokół niego. Gdy rodziło owoce przylatywały do niego ptaki z dalekich krajów. Jego gałęzie były jak ramiona wyciągnięte na wietrze, cale wyglądało tak cudnie, tajemniczo pięknie. Codziennie mały chłopiec przychodził bawić się pod nim i drzewo zakochało się w małym chłopcu. Wielkie drzewo nie uważało się za wielkie- tylko ludzie mieli o nim takie wyobrażenie. Dla miłości nie ma dużego, małego, nikt nie jest mały, obejmuje wszystkich. A wiec w drzewie obudziła się miłość do chłopca, który bawił się blisko niego. Jego gałęzie były wysoko ,ale ono je zgięło by mógł się bawić, by mógł zrywać kwiaty i zbierać owoce.. Miłość zawsze była gotowa się zgiąć. Przychodziło swawolne dziecko, a drzewo zginało gałęzie. Gdy dziecko zrywało kwiaty drzewo się cieszyło, że może coś dać.Chłopiec rósł, czasem spał w zagłębieniu drzewa, czasem jadł owoce, czasem nosił koronę z kwiatów i zachowywał się jak mały król. Wspinał się na drzewa, huśtał się na jego gałęziach. Z upływem czasu na chłopca spadł nadmiar obowiązków, pojawiły się ambicje. Zdawał egzaminy, rywalizował z przyjaciółmi, wiec nie przychodził regularnie. A drzewo czekało cierpliwie. Przeżywało go cała duszą przyjdź do mnie , czekam na Ciebie. Było smutne, gdy chłopiec nie przychodził, drzewo było smutne bo nie mogło dać mu wszystkiego. Chłopiec przychodził coraz rzadziej. Był ambitny i pochłonięty swoimi sprawami. Dlaczego miałby odwiedzać drzewo? Pewnego dnia, gdy przechodził obok niego drzewo zawołało -czekam na Ciebie każdego dnia- ten głos unosił się w powietrzu. Chłopiec zapytał - Co masz takiego, Nic nie możesz mi dać, ja chcę pieniędzy a Ty nic nie masz , nie zamierzam tracić z Tobą czasu. Nie mam pieniędzy Nie znam pieniędzy kwitną na mnie kwiaty, tańczę na wietrze i śpiewam pieśni, daję kojący cień, mogę Ci dać wszystko co mam, zerwij wszystkie moje owoce i sprzedaj je. Zrobił to , rozpromienił się i zerwał wszystkie nawet te niedojrzale. Działał tak gwałtownie, że liście opadły i odszedł nawet się nie oglądając. A drzewo było szczęśliwe że mogło coś dać...szczęśliwe połamane drzewo. Nie wracał. A drzewo smutne tęskniło. Po wielu latach jako dorosły mężczyzna przechodzi tamtędy, Drzewo powiedziało -chodź do mnie i obejmij mnie. Skończ wreszcie z tym nonsensem i przestań gadać na próżno, ja chce zbudować dom. Dom, ja nie znam domu ale może obciąć moje gałęzie- wtedy będziesz mógł zbudować dom. Nie zwlekając przyniósł siekierę o odrąbał wszystko. Nie raczył nawet podziękować. Zbudował dom. Mijały lata. Pień czekał . Nikt go nie odwiedzał. Chciał go przywołać ,ale nie miał gałęzi ani głosu, wiatry wiały a on nie mógł wydać głosu. Ale w duszy rozbrzmiewał głos przyjdź, przyjdź, tęsknie... Upłynęło wiele czasu, mężczyzna stal się starcem. Przechodził kiedyś i stanął przy pniu. Pień zapytał co jeszcze może dla niego zrobić. Nic nie możesz zrobić potrzebuję łodzi by popłynąć do ciepłych krajów. Drzewo radośnie odrzekło, zetnij mój pień i zrób łódź. Mężczyzna przyniósł piłę, ściął pień i odpłynął. Teraz drzewo to tylko pień...nic już nie ma. Pewniej nocy odpoczywałam koło tego pniaka, usłyszałam mój przyjaciel jeszcze nie wrócił bardzo się martwię, czy nie utonął , czy nie zaginął, gdybym jeszcze mógł mu coś dać, wtedy mógłbym umrzeć szczęśliwie.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzień dobry gniazdo...jestem z Tobą myślami i nadzieją, że wszystko dobrze się zakończy........... Czasem nie rozumiemy tego co nas spotyka.....często zdajemy sobie pytanie dlaczego.... wyjaśnienie często przychodzi po wielu latach.... bo wszystko co sie wydąży teraz ma jakiś konkretny skutek w przyszłości............... Utajone błogosławieństwo Dawno temu, na równinach poza Wielkim Murem chińskim, żył pewien życzliwy starszy człowiek. Miał on w życiu tylko dwie pasje: hodował rzadkie rasy koni i utrzymywał syna, kochając go, jak niczego innego na świecie. Zarówno starzec, jak i jego syn potrafili codziennie jeździć na swoich koniach pokonując znaczne odległości. Handlowali też nimi, poznając w ten sposób nowych ludzi. Cieszyli się, że życie jest dla nich takie łaskawe i sprzyja im dobry los. Pewnego ranka służący zapomniał zamknąć drzwi do stajni, w której przebywały ulubione ogiery staruszka. Jeden z nich uciekł. Kiedy sąsiedzi usłyszeli tę smutną wiadomość, wybrali się do jego domu, by go pocieszyć. Było im bardzo przykro z powodu tak wielkiego nieszczęścia, jakie spotkało ich sympatycznego, cichego sąsiada. Ale, ku powszechnemu zdziwieniu starszy człowiek stwierdził, że strata konia nie jest właściwie wielką tragedią, nie był przy tym też wcale zdenerwowany. - To nie powód do smutku - stwierdził. - Nie sposób było przewidzieć, że koń ucieknie, nie można też teraz coś na to poradzić. Sąsiedzi zrozumieli, ze nie mogą się przyczynić do złapania konia, nie powinni się także martwić sytuacją starszego człowieka. Tydzień później ogier wrócił prowadząc ze sobą klacz. Była to rasowa, bardzo cenna biała klacz. Sąsiedzi, gdy tylko usłyszeli o tym szczęśliwym wydarzeniu, przybyli, by pogratulować staruszkowi. Ale i tym razem był on zupełnie spokojny. Wyjaśnił im, podobnie jak to zrobił wcześniej, że przybycie klaczy niekoniecznie prowadzi do szczęścia, i nie jest tym samym powodem do radości. Zakłopotani sąsiedzi szybko opuścili dom starszego człowieka. Niedługo potem jego syn złamał sobie nogę podczas przejażdżki na pięknej klaczy. Koń poślizgnął się, i upadł na nogę, doprowadzając tym samym do tak groźnego upadku, że syn już przypuszczalnie zawsze będzie musiał utykać. Ponownie sąsiedzi odwiedzili dom staruszka, by wyrazić swoje współczucie, jeden z nich zasugerował sprzedanie konia, inny znów chciał go zabić, by się zemścić. Starszy człowiek na nic takiego się nie zgodził. Wyjaśnił swoim sąsiadom, że nie powinni mu współczuć z powodu syna, ani przeklinać klaczy, bo przecież był to nieszczęśliwy wypadek, którego nikt nie mógł przewidzieć. Teraz już ani oni, ani on sam nie są w stanie niczego zmienić. Zdziwieni sąsiedzi doszli do wniosku, że staruszek oszalał i zostawili go w spokoju. Dwa lata później na kraj najechali wrogowie i wszyscy mężczyźni zostali powołani do obrony. Syn starszego człowieka nie mógł walczyć, ponieważ miał niesprawną nogę. Wojna była bardzo okrutna i wielu ludzi zostało zabitych. Jego syn zaś ocalał, bo dwa lata cześniej zraniła go biała klacz. \"Bardzo często bywa, że szczęśliwe wydarzenie niesie za sobą tragiczny koniec, a nieszczęśliwy wypadek kończy się czymś dobrym. Dlatego więc nie powinieneś przejmować się, gdy spotka cię coś złego i nie zniechęcać się do dalszego działania, ani też zbyt mocno cieszyć się z dobrych kolei losu, wtedy np. gdy coś, czego bardzo pragnąłeś spełniło się szybko i łatwo\".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzień dobry ... wszystkim ... :) a właściwie ... dobry wieczór :) a słowa te są dla wszystkich odwiedzających ten topik ... :) Ludzie potrafią z całego swojego życia żyć prawdziwą pełnią zaledwie przez parę miesięcy. Czepiają się tych przeżyć potem przez całe lata i ostatecznie, mając lat osiemdziesiąt trzymają w swych pustych dłoniach jako cały dorobek zaledwie kilka chwil naprawdę przeżytych. Dlaczego nie chcesz żyć naprawdę własnym życiem? - Zawsze zdaje ci się, że żyć trzeba dla jutra. Trzeba przecież \"myśleć o swojej przyszłości\": swoich egzaminach, swoim zawodzie, swoim przyszłym domu; trochę później trzeba myśleć o przyszłości dzieci: ich egzaminach, zdobyciu zawodu, ich przyszłych domach; potem znowu o własnych starych latach: emeryturze, zabezpieczeniu sobie odpowiedniego domu. Jutro będę mógł wreszcie zająć się... Jutro będę miał nareszcie... Jutro będę... Dlaczego chcesz czekać jutra, żeby wreszcie zacząć żyć? Pewnego dnia nie będzie dla ciebie żadnego więcej jutra - okaże się, że nie miałeś kiedy żyć naprawdę. - Przywiązujesz się do przeszłości, zdaje ci się ważna, bo to twoja przeszłość. No tak, ale to co było wczoraj - wymknęło się już spod twojej władzy. - Zwodzi Cię przyszłość, możesz ją w swojej wyobraźni dowolnie kształtować, naginać do swych upodobań. Ale przecież ona po prostu jeszcze nie istnieje i próżno tracisz na nią czas. - Teraźniejszość jest taka mała, że jej wartosć łatwo ci przeoczyć. Ale tylko ona naprawdę zależy od ciebie - a twoje życie w gruncie rzeczy, krok za krokiem, składa się z bieżących w teraźniejszości chwil. - Zawsze ci się zdaje, że szczęście jest przed tobą, tak jak i radość, miłość, Bóg. Złudzenie! Zapominasz, i to jest tragiczne, że Bóg stoi obok ciebie, dokładnie w tym miejscu i czasie, gdzie się znajdujesz, w bieżącej chwili twego życia otwierając ci wszystko, co trzyma w swych dłoniach. - Obyś nie był tym wiecznym pielgrzymem, który pozostawia Boga na brzegu swej drogi, by biec za Jego wizerunkiem. Pozbawiony odpocznienia człowiek wlecze za sobą swoją przeszłość i próbuje jednocześnie pochwycić w swoje ręce i przyszłość, i teraźniejszość. Podniecony usiłuje jakby jednocześnie złapać owoc kilku godzin życia: biedny żongler, pogubi wszystkie i będzie szukał każdej z osobna. Jeśli chcesz w swym życiu osiągnąć powodzenie, złóż spokojnie całą swoją przeszłość w ręce Boga, powierz Mu swoją przyszłość i żyj każdą bieżącą chwilą, tak jak przychodzi, w całej jej treści - Przy robocie dziewiarskiej nie wolno ci \"zgubić\" ani jednego oczka, powstanie skaza, choćby niewielkie było to oczko, jest przecież niezbędne. Nie zaniedbuj żadnej chwili. Wszystkie są nieskończenie wartościowe, jeśli chcesz, by twoje życie było tkaniną bez skaz. - Bieżąca chwila nie jest ciężka, nie przygniecie cię; Jest zbyt mała, by mógł się w niej zagnieździć niepokój. Przemija tak szybko, że nie zdoła cię znużyć, Posiada \"ludzki wymiar\", możesz się w niej zmieścić, możesz ją udźwignąć. Teraźniejsza godzina jest twoim prawdziwym życiem, ona jest twoim pokarmem, jej głębia jest nieskończona, w niej mieszka miłość. - Nie doceniać przeszłości i ze strachem odsuwać od siebie myśl o przyszłości - to życiowe tchórzostwo. Jeśli się nie żałuje przeszłości i nie obawia przyszłości w poddaniu i zaufaniu Bogu - to jest właśnie miłość. - Właśnie w bieżącej chwili Bóg czeka na ciebie. Jeśli pozwolisz się włączyć - tak jak włącza się obwód prądu elektrycznego - przejdzie przez ciebie boże światło i Jego siła. Na tym niezmierzonym pustkowiu, gdzie się znajdujesz, obwód prądu jest bardzo, bardzo słaby. - Bieżąca chwila jest tym punktem, w którym Bóg przenika w twoje życie i przez ciebie w życie świata. Ale On uzależnia swoje przyjście od twojego wolnego przyzwolenia. - Jeśli potrafisz odpowiedzieć na zaproszenie Boga, na wezwanie każdej bieżącej chwili, to znaczy dla ciebie, być naprawdę obecnym. - Jeśli odpowiesz na wezwanie w bieżącej chwili, umożliwiasz mistyczne wcielenie się w twym życiu Bożego Syna. - Jeżeli podejmiesz aktualny obowiązek, umożliwiasz dokonanie przez Syna dzieła stworzenia. - Jeśli zgodzisz się na właśnie teraz konieczny wysiłek, umożliwiasz dopełnienie się Odkupienia przez Syna Bożego. - Największym i najważniejszym \"dziełem\" jest dzieło aktualnej minuty; ono zobowiązuje cię do złożenia w ręce Boga całej przeszłości i przyszłości i oddania mu się całkowicie do dyspozycji. Jeśli potrafisz zachować w tym wierność, będziesz żył pełnią swojego życia i osiągniesz niewymierne wartości. Michel Quoist \"Między człowiekiem a Bogiem\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Modlitwa przyjaciela Panie, pomóż mi być przyjacielem wszystkich, Przyjacielem oczekującym bez znużenia, przyjmującym z dobrocią, dającym z miłością, słuchającym bez znudzenia, dziękującym z radością. Przyjacielem, którego zawsze można zaleźć, gdy się go potrzebuje. Pomóż mi ofiarować innym bezinteresowną przyjaźń, promieniować radosnym pokojem, Twoim pokojem, o Panie. Spraw, bym był gotów wspierać i przyjmować zwłaszcza najsłabszych i pokrzywdzonych. W ten sposób będę mógł pomóc innym i być bliżej Ciebie, Panie łagodności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzień dobry ... piękne ..............................................

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gniazdko brakuje Cię tutaj................ 🌼 Ja będę obok... Ja będę obok Kiedy nikogo nie będzie i pomyślisz, że nikomu nie zależy. Kiedy cały świat opowie się przeciwko Tobie i poczujesz się osamotniona. Ja będę obok Kiedy ten na kim najbardziej Ci zależy, nie będzie dbał o Ciebie. Kiedy ten, komu dasz swoje serce, rzuci Ci je w twarz. Ja będę obok Kiedy osoba, której zaufałaś zdradzi Cię. Kiedy ten, z którym dzielisz wszystkie myśli i tajemnice, nie będzie pamiętał nawet o Twoich urodzinach. Ja będę obok Kiedy wszystko, czego będziesz potrzebowała, to ktoś, kto Cię wysłucha. Kiedy wszystko, czego będziesz potrzebowała, to ktoś, kto otrze Twoje łzy. Ja będę obok Kiedy Twoje serce będzie tak bolało, że nie będziesz mogła nawet oddychać. Kiedy będziesz chciała już tylko położyć się i umrzeć. Ja będę obok Kiedy zaczniesz płakać słysząc smutną piosenkę. Kiedy łzy nie będą chciały przestać płynąć. Ja będę obok Więc widzisz, będę obok aż do końca. To jest obietnica, którą mogę Ci dać. Jeśli kiedykolwiek będziesz mnie potrzebowała, po prostu daj mi znak i znajdę się obok. Twój przyjaciel dobranoc gniazdko.......🌼🌼🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Słowa pełne miłości
"Nie zdołam nigdy dostatecznie zrozumieć, jak wielkim dobrem jest umiejętność zwykłego uśmiechu." Matka Teresa z Kalkuty Słowa pełne miłości Jeden z dziennikarzy zadał kiedyś podchwytliwe pytanie Matce Teresie z Kalkuty: - Jakie znaczenie ma okazywane przez Ciebie miłosierdzie? Czy jesteś w stanie poprawić cokolwiek w Indiach? Przecież jest przysłowiową kroplą w oceanie. Skończmy z miłosierdziem, a zajmijmy się sprawiedliwością. Matka Teresa odpowiedziała z uśmiechem: - To wszystko prawda, my nie jesteśmy w stanie nic zrobić. Kiedy rozpoczynałam swoją posługę, nie miałam możliwości zastanawiania się. Spotkałam na drodze człowieka skulonego na ziemi, z wystającymi od głodu kośćmi i ledwo odczuwalnym oddechem. Nie mogłam go nawet przenieść. Wtedy zapytałam samą siebie, czy jest przynajmniej coś, co mogę powiedzieć, choćby kilka słów, które mogłyby go pocieszyć na chwilę przed śmiercią. Ujęłam delikatnie w ręce jego twarz i wyszeptałam mu do ucha:"Bardzo cię kocham". - Uśmiechnął się i oddał ducha. - Otrzymał nieoczekiwany prezent. Nie zapomnę nigdy tego uśmiechu wyzwolonego trzema prostymi słowami. (Pino Pellegrino)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam Wszystkich 🌻 Bajka o zasmuconym smutku Po piaszczystej drodze szła niziutka staruszka. Chociaż była już bardzo stara, to jednak szła tanecznym krokiem, a uśmiech na jej twarzy był tak promienny, jak uśmiech młodej, szczęśliwej dziewczyny. Nagle dostrzegła przed sobą jakąś postać. Na drodze ktoś siedział, ale był tak skulony, że prawie zlewał się z piaskiem. Staruszka zatrzymała się, nachyliła nad niemal bezcielesną istotą i zapytała: \"Kim jesteś?\" Ciężkie powieki z trudem odsłoniły zmęczone oczy, a blade wargi wyszeptały: \"Ja? ... Nazywają mnie smutkiem\" \"Ach! Smutek!\", zawołała staruszka z taką radością, jakby spotkała dobrego znajomego. \"Znasz mnie?\", zapytał smutek niedowierzająco. \"Oczywiście, przecież nie jeden raz towarzyszyłeś mi w mojej wędrówce. \"Tak sądzisz ..., zdziwił się smutek, \"to dlaczego nie uciekasz przede mną. Nie boisz się?\" \"A dlaczego miałabym przed Tobą uciekać, mój miły? Przecież dobrze wiesz, że potrafisz dogonić każdego, kto przed Tobą ucieka. Ale powiedz mi, proszę, dlaczego jesteś taki markotny?\" \"Ja ... jestem smutny.\" odpowiedział smutek łamiącym się głosem. Staruszka usiadła obok niego. \"Smutny jesteś ...\", powiedziała i ze zrozumieniem pokiwała głową. \"A co Cię tak bardzo zasmuciło?\" Smutek westchnął głęboko. Czy rzeczywiście spotkał kogoś, kto będzie chciał go wysłuchać? Ileż razy już o tym marzył. \"Ach, ... wiesz ...\", zaczął powoli i z namysłem, \"najgorsze jest to, że nikt mnie nie lubi. Jestem stworzony po to, by spotykać się z ludźmi i towarzyszyć im przez pewien czas. Ale gdy tylko do nich przyjdę, oni wzdrygają się z obrzydzeniem. Boją się mnie jak morowej zarazy.\" I znowu westchnął. \"Wiesz ..., ludzie wynaleźli tyle sposobów, żeby mnie odpędzić. Mówią: tralalala, życie jest wesołe, trzeba się śmiać. A ich fałszywy śmiech jest przyczyną wrzodów żołądka i duszności. Mówią: co nie zabije, to wzmocni. I dostają zawału. Mówią: trzeba tylko umieć się rozerwać. I rozrywają to, co nigdy nie powinno być rozerwane. Mówią: tylko słabi płaczą. I zalewają się potokami łez. Albo odurzają się alkoholem i narkotykami, byle by tylko nie czuć mojej obecności.\" \"Masz rację,\", potwierdziła staruszka, \"ja też często widuję takich ludzi.\" Smutek jeszcze bardziej się skurczył. \"Przecież ja tylko chcę pomóc każdemu człowiekowi. Wtedy gdy jestem przy nim, może spotkać się sam ze sobą. Ja jedynie pomagam zbudować gniazdko, w którym może leczyć swoje rany. Smutny człowiek jest tak bardzo wrażliwy. Niejedno jego cierpienie podobne jest do źle zagojonej rany, która co pewien czas się otwiera. A jak to boli! Przecież wiesz, że dopiero wtedy, gdy człowiek pogodzi się ze smutkiem i wypłacze wszystkie wstrzymywane łzy, może naprawdę wyleczyć swoje rany. Ale ludzie nie chcą, żebym im pomagał. Wolą zasłaniać swoje blizny fałszywym uśmiechem. Albo zakładać gruby pancerz zgorzknienia.\" Smutek zamilkł. Po jego smutnej twarzy popłynęły łzy: najpierw pojedyncze, potem zaczęło ich przybywać, aż wreszcie zaniósł się nieutulonym płaczem. Staruszka serdecznie go objęła i przytuliła do siebie. \"Płacz, płacz smutku.\", wyszeptała czule. \"Musisz teraz odpocząć, żeby potem znowu nabrać sił. Ale nie powinieneś już dalej wędrować sam. Będę Ci zawsze towarzyszyć, a w moim towarzystwie zniechęcenie już nigdy Cię nie pokona.\" Smutek nagle przestał płakać. Wyprostował się i ze zdumieniem spojrzał na swoją nową towarzyszkę: \"Ale ... ale kim Ty właściwie jesteś?\" \"Ja?\", zapytała figlarnie staruszka uśmiechając się przy tym tak beztrosko, jak małe dziecko. \"JA JESTEM NADZIEJA!\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Koszula szczęśliwego człowieka. Kiedy byłem jeszcze małym chłopcem usłyszałem na mszy dla dzieci kazanie. Pamiętam jego treść, ale jakbym słyszał je wczoraj. Wtedy słuchałem księdza i w swojej bujnej chłopięcej wyobraźni tworzyłem obrazy akcji. Widziałem barwne postacie i piękne krajobrazy. Dopiero po upływie wielu lat, bogatszy o życiowe doświadczenia, zrozumiałem sens tego opowiadania. Treść tej baśni po latach chciałbym przekazać innym. Był sobie pewien król, bardzo bogaty. Miał liczne pałace, wypełnione bogactwem skarbce, piękną i mądrą żonę, oraz uroczą córkę i przystojnego syna Miał też liczną służbę. Na jego dworze często odbywały się bale i turnieje rycerskie. Wszystkim ludziom w królestwie powodziło się dobrze, bo król dbał o swych poddanych. Wieści mądrym i hojnym królu rozchodziły się po całym świecie. Odwiedzali go inni królowie, przysyłali ambasadorów. Ponieważ król miał bogactwo i wielu przyjaciół coraz więcej mocarzy pragnęło mieć króla za Sojusznika. Czas upływał królowi na polowaniach, konferencjach, turniejach, ucztach i balach. Całe królestwo wyglądało na szczęśliwe. Ludzie żyli dostatnio, mieli prace, mogli się kształcić i bawić. Pewnego dnia król zapadł na nieznaną chorobę. Stracił apetyt i szybko tracił na wadze. Przestały bawić go bale, polowania, niechętnie przyjmował delegacje. Wszyscy w królestwie ubolewali z tego powodu, ale nadal żyli w dostatku i bezpieczeństwie. Zwołano wszystkich medyków w kraju, ale nikt nie miał leku. Król był coraz słabszy i coraz smutniejszy. Na pomoc przybyli też inni królowie przysyłając swych najlepszych medyków. Żaden nie potrafił znaleźć powodu choroby ani leku. Rozesłano wieści, że kto uzdrowi króla dostanie pół królestwa. Zjechali wtedy medycy, czarownicy, uzdrowiciele i inni biegli w leczeniu z całego świata. Żaden jednak nie mógł znaleźć. Podawano królowi różne cud eliksiry, przystawiano pijawki, stosowano kąpiele i nic. Pewnego dnia zjawił się starzec z długą brodą, w podartej kapocie, ze startym od drogi kosturem. Poprosił o kubek wody. Służba podała mu wodę bez żadnych problemów, w zamian za to starzec zobowiązał się dać receptę na chorobę króla. Z jednej strony zabłysło wśród dworzan światełko nadziei, z drugiej zakiełkowało ziarno zwątpienia. Skoro tacy sławni lekarze nie mieli leku to co może wiedzieć wędrowiec żebrak. Jednak skoro już wykorzystali wszystkie znane im możliwości uznali, że nie ma już nic do stracenia i można sprawdzić. Dopuścili starca do króla. Ten popatrzył na Władcę i powiedział. Król jest chory na brak szczęścia. Jedynym lekiem, który mu pomoże jest koszula szczęśliwego człowieka. Król musi włożyć na siebie koszulę szczęśliwego człowieka. Zdziwienie zapanowało ogólne. Jak to król ten co ma wszystko; bogactwo, armie, wiedze, jest nieszczęśliwy. Król po namyśle odparł, że starzec ma rację. Właściwie to teraz i on odczuwa przyczynę choroby. Znudziło go bogactwo, bale, polowania i wszystkie inne przywileje królewskie. Przestał czerpać radość z życia. Skoro znana była diagnoza z radością stwierdzili dworzanie, że uzdrowić króla jest prosto. W takim królestwie wszyscy są szczęśliwi. Jednak, aby zachować odpowiedni prestiż zwrócili się o koszulę do premiera, jako drugiego po królu. Niestety, premier był człowiekiem wielce nieszczęśliwym, właśnie ostatnio zaczął mocno łysieć i nie pasowała na niego żadna peruka. Poszli więc dworzanie do hetmana. Ten z kolei miał inne nieszczęście. Od ciągłego przesiadywania na ucztach strasznie się roztył i jego złota zbroja zrobiła się zbyt ciasna. Przeszli dworzanie od ministra do ministra. Każdy był nieszczęśliwy z jakiegoś powodu. Jednego bolały zęby, drugi miał chroniczny katar, trzeci tracił z wolna wzrok, innego żona nie miała już 20 lat, jak w dniu ślubu. Ruszyli dworzanie szukać szczęśliwego człowieka w kraju. Okazało się że wszyscy są z jakiegoś powodu wielce nieszczęśliwi. Ów miał mniej od sąsiada, inny był za młody. Ktoś miał za mało, inny za dużo. Po wielu tygodniach szukania wracali dworzanie zmęczeni, znużeni, zawiedzeni. Kilka wiorst od zamku zatrzymali się na postój, żeby przygotować się do przekazania złych wieści i zdać sprawę z nieudanej misji. Gdy tak siedzieli ponuro przechodził koło nich podśpiewując parobek. Z uśmiechniętą twarzą skłonił się nisko panom. Dworzan rozdrażnił pogodny wygląd pachołka, wtedy gdy cały kraj taki nieszczęśliwy i w żałobie. Jeden z dworzan grubiańsko spytał - i z czego się śmiejesz chamie? W odpowiedzi usłyszał - bo jestem Szczęśliwy. Zdziwili się wielce dworzanie? Jak to, ty taki parobek jesteś szczęśliwy. Taki biedak, a z czego tyś taki szczęśliwy. Jak to panie - odrzekł parobek - słońce dziś pięknie świeci, a mnie do siana. Ptaszki miło świergocą i drogi ubywa. No dobrze - rzekli - dziś wydaje ci się, że jesteś szczęśliwy, a jak jutro spadnie deszcz. Panie, też będę szczęśliwy. Ziemia da lepsze plony, a ja odpocznę sobie. Uświadomili sobie, że właśnie znaleźli to czego szukali. Cudowny lek dla króla jest tuż obok nich, nie wrócą z pustymi rękoma. Ucieszyli się wielce. Zapytali więc ile chce pieniędzy za swoją koszulę. Wyjęli sakwę złotych monet, za którą mógłby kupić całą wieś. Opowiedzieli o królu i swojej misji. Wtedy znikł uśmiech z twarzy pachołka. Oddałbym królowi wszystko darmo - powiedział - ale koszuli nie mam. Wtedy przed moimi oczami stawali rycerze na koniach, strojni dworzanie, bale, polowania z psami, piękne, kolorowe łąki, lasy jednym słowem Pan Tadeusz w wydaniu piętnasto minutowym. Dopiero w dorosłym życiu zrozumiałem sens tej opowieści, że szczęścia nie daje bogactwo. Szczęście musimy umieć znaleźć sami w życiu, bo ono najczęściej jest blisko nas. Musimy nauczyć się być szczęśliwymi. Musimy umieć wziąć z życia to co daje nam dobrego i przestać zwracać uwagę na mało istotne szczegóły. Nie wyszukujmy sobie na sile wymówek od szczęścia, bo wtedy na pewno dopadnie nas pech.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak to prawda , ze to co najwazniejsze jest niewidzialne dla oczu- jednak dusza wszystko potrafi zobaczyć....łatwo jest znależć klucz do czyjegoś serca, jednak nie kazdy potrafi dotrzec do naszej duszy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gniazdeczko brak cię nam
* Chcę być Twoim przyjacielem. Na zawsze, bez żadnych przerw. Kiedy wzgórza staną się płaskie a rzeki wyschną, kiedy błyskawice pojawią się zimą, kiedy śnieg spadnie latem, kiedy niebo zmiesza się z ziemią nawet wtedy nic nas nie rozdzieli. * Nawet cień przyjaciela starczy by uczynić człowieka szczęśliwym. * Wszystkie wielkości świata nie są warte dobrej przyjaźni. * Wierny bowiem przyjaciel potężna obrona, kto go znalazł, skarb znalazł. * Wspaniałomyślność jest istotą przyjaźni. * To człowiek człowiekowi najbardziej potrzebny jest do szczęścia * Najlepszym przyjacielem jest ten, kto nie pytając o powód twego smutku, potrafi sprawić, że znów wraca radość * Miłość to dwie dusze w jednym ciele. Przyjaźń to jedna dusza w dwóch ciałach * Przyjaciel to człowiek, który wie o tobie wszystko i nie przestaje cię lubić * Smutek potrafi zatroszczyć się sam o siebie, lecz by naprawdę się cieszyć, trzeba mieć kogoś, z kim można podzielić się radością * Ten zasługuje na miano silnego człowieka, kto umiał z wroga uczynić przyjaciela * Zwycięzca ma wielu przyjaciół, zwyciężony ma dobrych przyjaciół * Ten jest dobrym przyjacielem, kto mówi dobrze o nas za naszymi plecami * Przyjaźń rodzi miłość na pustyni samotności * Chcąc być czyimś przyjacielem, trzeba stać się godnym przyjaźni * Jeśli jakaś dłoń ma swoje miejsce w drugiej dłoni, to właśnie jest przyjaźń * Przyjaźń to najpiękniejsza rzecz, jaką człowiek może zaproponować drugiemu człowiekowi. Bezinteresownie * Przyjaciel - ktoś, przed kim można głośno myśleć * Najpiękniejsza przyjaźń istnieje między ludźmi, którzy wiele od drugich oczekują, ale nigdy... nie żądają * Więź duchowa jest o wiele cenniejsza od bliskości fizycznej * Pocieszając przyjaciela nie mów nic, bo słowami i tak nic nie zdziałasz. Dziel z nim smutek w ciszy. Swoją obecnością wyrażasz wszystko co chciałbyś mu powiedzieć * Przyjaciel to ten kto przychodzi, gdy inni wychodzą * Przebaczenie jest najtrudniejszą miłością * Przyjaciel: nadal wierzy w Ciebie choć już nikt inny nie wierzy, łącznie z Tobą samym, słucha, chociaż słuchał to już wiele razy, jest przy Tobie, gdy Ci się nie układa i nigdy nie mówi: 'A nie mówiłem?', pomaga Ci pozbierać i skleić to, co stłukłeś * Przyjaciele nie należą do was. To wy należycie do przyjaciół * Liczą się tylko ci przyjaciele, do których możesz zadzwonić o czwartej nad ranem * Najlepszą wagą do mierzenia przyjaźni jest nieszczęście * Prawdziwy przyjaciel to ktoś, do kogo możesz zadzwonić o trzeciej w nocy i powiedzieć: 'Jestem w więzieniu w Meksyku', a on na to odpowie: 'Nic się nie martw, zaraz tam będę * Prawdziwa przyjaźń przychodzi wówczas, gdy milczenie dwóch osób ich nie niepokoi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rocandroll
witaj gniazdko......🌼 brak tu Ciebie.....twojego serca.....ciepła....i tej niesamowitej iskierki... wiem że bardzo cierpisz....jest tu wielu ludzi, którzy Cię bardzo polubili i tęsknią za Tobą...... Przyjaźń to najwspanialszy i najbardziej kosztowny dar. To sens i znaczenie wszystkich darów, ilekroć ludzie się obdarowywują. Kwiaty nie zakwitną bez ciepła słońca. Ludzie nie mogą stać się ludźmi bez ciepła przyjaźni. Dlaczego tak wielu ludzi nic z tego życia nie ma? Ponieważ nie mają żadnych przyjaciół. Nie znają żadnej bratniej duszy. Nie zauważają żadnych oznak, że ktoś ich lubi. Ponieważ nie ma nawet kwiatka, który by kwitł dla nich. Szczęście to jest inne określenie radości i zadowolenia. Inne imię przyjaźni. Ciągle jeszcze istnieją wśród nas anioły. Nie mają wprawdzie żadnych skrzydeł, lecz ich serce jest bezpiecznym portem dla wszystkich, którzy są w potrzebie. Wyciągają ręce i proponują swoją przyjaźń. Przyjaźń. W twoim sercu żyją ludzie, którzy znaleźli tam swój dom. Zamieszkują go nawet wtedy, gdy już dawno umarli. Kto wyrzeka się przyjaźni, mieszka w krainie bez kwiatów. Wszystko wytrzymasz, ze wszystkim możesz sobie poradzić, jeżeli masz przy boku przyjaciela. On nie musi nic więcej uczynić, jak tylko powiedzieć słowo, albo tez bez słów, podać ci rękę. Przyjaciel w twoim życiu jest najlepsza pociechą w każdej potrzebie. Przyjaciel to prawdziwa ludzka dobroć, w której czujesz znak Bożej dobroci. Bosmans Phil

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witaj gniazdko...... brak tu Ciebie.....twojego serca.....ciepła....i tej niesamowitej iskierki... wiem że bardzo cierpisz....jest tu wielu ludzi, którzy Cię bardzo polubili i tęsknią za Tobą...... Przyjaźń to najwspanialszy i najbardziej kosztowny dar. To sens i znaczenie wszystkich darów, ilekroć ludzie się obdarowywują. Kwiaty nie zakwitną bez ciepła słońca. Ludzie nie mogą stać się ludźmi bez ciepła przyjaźni. Dlaczego tak wielu ludzi nic z tego życia nie ma? Ponieważ nie mają żadnych przyjaciół. Nie znają żadnej bratniej duszy. Nie zauważają żadnych oznak, że ktoś ich lubi. Ponieważ nie ma nawet kwiatka, który by kwitł dla nich. Szczęście to jest inne określenie radości i zadowolenia. Inne imię przyjaźni. Ciągle jeszcze istnieją wśród nas anioły. Nie mają wprawdzie żadnych skrzydeł, lecz ich serce jest bezpiecznym portem dla wszystkich, którzy są w potrzebie. Wyciągają ręce i proponują swoją przyjaźń. Przyjaźń. W twoim sercu żyją ludzie, którzy znaleźli tam swój dom. Zamieszkują go nawet wtedy, gdy już dawno umarli. Kto wyrzeka się przyjaźni, mieszka w krainie bez kwiatów. Wszystko wytrzymasz, ze wszystkim możesz sobie poradzić, jeżeli masz przy boku przyjaciela. On nie musi nic więcej uczynić, jak tylko powiedzieć słowo, albo tez bez słów, podać ci rękę. Przyjaciel w twoim życiu jest najlepsza pociechą w każdej potrzebie. Przyjaciel to prawdziwa ludzka dobroć, w której czujesz znak Bożej dobroci. Bosmans Phil

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziekuje Kochani 🌻 ❤️ przeczytalam wszystkie wpisy od ostatniego mojego pobytu tu... walcze dalej chociaz przeszkody sa wielkie ...nie poddam sie i zlapie kazda szanse...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Światło „Czy widzieliście w kościele jakieś światło?” – zapytała dzieci katechetka. „Lampy”. „Świece”. „Czerwone światełko w tabernakulum”. „Słońce w oknie”. Dzieci zamilkły. „A czy było tam jeszcze inne światło?”, zapytała ponownie katechetka. Pewne dziecko podniosło rękę do góry i powiedziało: „Ludzkie oczy”. >>Dlaczego tak często zapominamy o świetle, które znajduje się w naszym wnętrzu? Dlaczego pozwalamy, aby w nas zgasło? „Kiedy byłem mały, mój ojciec w nocy zostawiał mi zawsze na szafce zapaloną lampkę." "Mój ojciec był światłem”. Jestescie moim swiatlem ...macie piekne serca pelne dobra nawet dla obcych osob... ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×