Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

gniazdo1

Przypowieści i bajki z morałem o MIŁOŚCI...czytajcie

Polecane posty

Zdarzyło się razu pewnego, w któryś dzień samotnej jazdy - powracania do domu - że zbłądziła. Wieczór zapadał szybko, w lesie było coraz bardziej mroczno, a tymczasem wciąż nie było osady, do której zdążała, gdzie miała przenocować. Nie bała się. Tylko była po prostu zmęczona. Początkowo chciała przespać się gdzieś w lesie, ale zaczął padać deszcz coraz gęściejszy, na dodatek stało się nieszczęście: w ciemności koń wpadł w jakiś wykrot i okulał. Musiała z niego zsiąść. Trzymała go za uzdę i powoli brnęła przez wodę i błoto. Powieki jej się same zamykały. Przylepiona do konia stawiała nogi po omacku. Godziny się wlokły - nie było końca ani lasu, ani deszczu, ani nocy. Już tylko marzyła, aby choć na moment położyć się i zasnąć. Nagle koń stanął, zarżał. Oprzytomniała, chwyciła za miecz. Poczuła, że wyszli z lasu i znajdują się na wolnej przestrzeni. Rozglądając się dojrzała dalekie światełko. To było chyba światło padające z okna domu. Podeszła bliżej. Ujrzała ciemny zarys wielkiego domostwa. Zostawiła konia pod dachem i weszła do wnętrza. W izbie panował półmrok, tylko na kominku palił się nikły płomień. Obok siedział stary, siwy człowiek. Błyski ognia oświetlały jego postać. - Kto ty jesteś - usłyszała pytanie. - Zbłądziłem w lesie. Koń mi okulał. - Skąd jesteś? Nie chciała tego ujawnić. Bała się, żeby nie wyszło na jaw, że jest dziewczyną. Wyminęła to pytanie. Wiedziała jednak, że musi zdobyć zaufanie. Zaczęła więc podawać nazwy zamków, kaszteli, dworów zamieszkałych przez zaprzyjaźnione z jej familią rody. Wymieniała imiona znanych w całym kraju ludzi. Opowiadała o spotkaniach z nimi, wciąż jednak pilnie bacząc, by nie zdradzić swojego pochodzenia. Czuła, że to wszystko przełamuje początkowy chłód starego człowieka. Wreszcie usłyszała to, czego oczekiwała: - Możesz tu zostać na noc. Ja jeszcze posiedzę przy żonie. Rozgość się w tamtej izbie. - Wskazał jej ręką kierunek. - Moja żona jest chora - dorzucił. Zobaczyła w głębi łóżko, na nim leżącą kobietę. Następnego dnia już nie padało, ale jechać nie mogła. Koń miał nogę zranioną. Trzeba było leczyć i odczekać parę dni. Rozglądnęła się po obejściu. Dom był w dobrym stanie, ale bardzo zaniedbany. Stajnie i stodoły były spalone. "Od pioruna" -jak powiedział gospodarz. Bydło się częściowo spaliło, częściowo rozbiegło. Służba poodchodzila. Nie pytała o nic więcej. Stwierdziła tylko, że tych dwoje ludzi żyje bardzo biednie, prawie głodują. Denerwował ją trochę smutek starego człowieka, jakaś bezradność, bezwolność. Wieczorami i nocami zostawał długo przy kominku i patrzył w ogień, w ciągu dnia siadywał przed domem i patrzył na drogę, jakby kogoś wypatrywał. Któregoś wieczoru, grzejąc się przy kominku, chciała przerwać ciążące jej milczenie. Nic nie przychodziło jej do głowy. Wreszcie zaryzykowała opowieść o własnym życiu, uważając przy tym, by nie domyślili się, że to o nią chodzi: - Była sobie raz księżniczka, która rycerzom starającym się o jej rękę stawiała żądanie, by objechali dookoła zamku po szczycie murów obronnych. Nie zauważyła, że starzec drgnął. Zatopiona we własnych myślach snuła dalej swoją opowieść. Nagle z zamyślenia wyrwało ją pytanie powiedziane ostrym tonem: - Skąd to wszystko wiesz? - Ktoś mi opowiedział - odparła wymijająco. - Jednym z tych, którzy spadli z murów i zginęli, był mój syn. Umilkła jak rażona. Zapanowała cisza. Myślała gorączkowo. Teraz dopiero zrozumiała apatię tego człowieka. Ta śmierć była chyba również powodem choroby jego żony. - Jak on wyglądał? - zapytała po chwili. - Czemu o to pytasz? Byłeś tam? - Tak. Zaczął jej opisywać. Przypomniała sobie tego rycerza. To był bardzo ubogi chłopiec. Nie znała go wcześniej. Pojawił się niespodziewanie na zamku. Pamiętała dobrze biedny strój, który nosił. Pamiętała docinki, wyśmiewanie się innych rycerzy. - A ty nie objeżdżałeś murów? - usłyszała pytanie. - Nie. Bo ja nie kochałem tej księżniczki - odpowiedziała. - Bóg cię ustrzegł od tej okrutnej dziewczyny. Jak ona może żyć, mając na sumieniu, tyle śmierci. Jak jej Bóg nie pokarał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zamilkli oboje. Siedziała długo w noc przed kominkiem i myślała o całym swoim .dotychczasowym życiu. Dopiero teraz ujrzała krzywdę, jaką wyrządziła swoją lekkomyślnością. Dojrzewało w niej postanowienie: "Tu, w tym domu, trzeba zostać. Wnieść do niego życie. Zastąpić tym ludziom syna. To będzie pokuta, którą muszę Bogu złożyć". Zabrała się do pracy. Niełatwo to jej szło. Na szczęście był stary rycerz, który wszystko umiał, a teraz widząc jej zapał towarzyszył jej. Pracy było dużo, tym bardziej, że szła wiosna. Trzeba było orać, grabić, siać. Przynajmniej tyle, aby starczyło na wyżywienie tych biednych ludzi. Harowała od świtu do nocy. Na roli, przy kamieniarstwie, przy ciesielce, bo trzeba było przecież dachy położyć na spalone stodoły i stajnie. Wieczorem, gdy prawie rąk i nóg nie czuła, siadywała w izbie przy kominku, grała na lutni i śpiewała rycerskie piosenki, których tyle umiała. Opowiadała o turniejach i zabawach rycerskich. Snuła baśnie, legendy i przygody, które zasłyszała albo które sama przeżyła. Z odcieniem triumfu stwierdzała, że dom się zmienił. Nie tylko matka powróciła do zdrowia, nie tylko ojciec z całą energią pomagał jej i pracował z nią ręka w rękę, ale co najważniejsze, ci starzy ludzie zaczęli się uśmiechać. Tak w trudzie i mozole płynęły dni, tygodnie i miesiące. Pracowała, jak umiała najlepiej. Była czuła dla tych obojga starych ludzi, jak tylko umiała najbardziej, jak tylko ją było na to stać. Zastępowała im syna, który przez nią zginął. Nieraz zdarzyło się, że popłakała sobie z tęsknoty za swoim domem rodzinnym, za rodzicami, braćmi, towarzyszami - za zabawami, polowaniami. Patrzyła na swoje ręce spracowane od wideł i rydla, popękane, czarne od ziemi. Czy ktoś jeszcze potrafiłby w niej rozpoznać dawną, piękną księżniczkę? - "Co byś ty na to wszystko powiedział, gdybyś mnie tak teraz spotkał, mój ukochany rycerzu?" -myślała. Kiedyś powiedziała staremu rycerzowi: - Bóg pokarał tę okrutną księżniczkę. - Jak? - spytał starzec. Zaczęła opowiadać: - Razu pewnego przyjechał na zamek rycerz. Powiedział, że chce objechać mury. Zauważyła, że w miarę jak opowiadała, rosło zaciekawienie starego człowieka. Gdy doszła do pożegnalnego ukłonu, przerwał jej: - Jak on się nazywał? Skąd pochodził? - Nie wiem. Nikt nie wie. - A jak wyglądał? - W czarnym stroju, w czarnej zbroi. - Ach, to "Czarny Rycerz" - zawołał z radością. - Słyszałeś o nim? -Spytała nie dowierzając. - Oczywiście. Słyszałem o nim bardzo wiele. Nagle się pojawia, tak jak pojawił się na tamtym zamku, i niesie pomoc biedakom, sierotom, wdowom, pokrzywdzonym. Ale tu nigdy nie był. Widocznie są inni, którzy bardziej potrzebują pomocy niż my. Słuchała tego jak najpiękniejszej bajki. Serce tłukło się jej nieprzytomnie. Powiedziała najspokojniej jak umiała: - Jak myślisz, czy kiedyś przyjedzie? - Kto to wie. Mijały tygodnie. Starzy ludzie traktowali ją jak swojego syna, zżyli się z nią, zwłaszcza, że ich dom był pusty. Nikt tu nie przyjeżdżał w gościnę. Czasem kupcy, czasem posłańcy. Niewiele ją to obchodziło. Tym bardziej, że przyszła jesień - deszczowa, zimna, błotnista. Dni upływały w walce z rzeką, coraz bardziej wzbierającą i grożącą zalaniem pól. Któregoś dnia wracała do domu straszliwie zmęczona. Ten dzień szczególnie dał się jej we znaki. W strugach deszczu wznosiła uparcie groblę z kamieni, utykała mchem, przemoczona od czubka głowy po same stopy. Była umazana błotem, nie czuła z zimna ani rąk, ani nóg. Szła obok konia prowadząc go za uzdę. Nie miała serca go dosiąść, bo był tak samo zmęczony jak i ona. Myślała, że się nie dowlecze do domu. Aż wreszcie w ciemnościach zamajaczyły znajome kontury. Wprowadziła konia do stajni, roz-kułbaczyła go, odpinając zdrewniałymi palcami popręgi. Potem już nie było jej stać na to, by wejść do swojej zimnej izby i przebrać się. Chciała najpierw ogrzać się przy ogniu kominka i napić czegoś ciepłego. Pchnęła drzwi wejściowe. Oślepił ją blask ognia z kominka. Nagle zorientowała się, że jest ktoś obcy w izbie. Dobiegły ją słowa starego rycerza, z którymi zwracał się do gościa: - Oto nasz dzidny wybawca. Gdyby nie jego pomoc, umarlibyśmy z głodu i choroby. Zaskoczyły ją te słowa i zmieszały - "To o mnie" - pomyślała. Było jej strasznie przykro, że w takim stanie weszła do izby. Nie wiedziała, co zrobić. Patrzyła, jak rośnie przy jej stopach kałuża wody, która ścieka z jej zabłoconej odzieży. Postanowiła po prostu wyjść, przeprosić, podniosła oczy i wtedy wzrokiem przyzwyczajonym już do światła poznała go. To był on - "Czarny Rycerz". Jej najukochańszy, jedyny, wytęskniony, wymarzony w snach, którego jeszcze raz kiedyś w życiu pragnęła spotkać. Nie była w stanie oczu od niego oderwać, patrzyła jak urzeczona. On jej wciąż nie poznawał, jakżeby zresztą mógł ją poznać. Dwoje starych ludzi wciąż do niego coś mówiło, ale ona tego nie słyszała, nic do niej nie dochodziło, była wpatrzona w jego oczy, które na nią ciekawie spoglądały. Nagle wszystko zaczęło wirować jej przed oczami. Poczuła, że słabnie. Nie chciała zemdleć. Bała się, że wtedy się wyda, kim jest. Przylgnęła do ściany, wparła się nogami w podłogę. Powtarzała sobie: "Byle nie zemdleć". Ale i tak zaczęły jej łzy płynąć po policzkach, nogi słabnąć. Poczuła, że plecami ze- ślizguje się po chropowatej ścianie, kolana jej miękną i za moment runie na ziemię. Nagle ujrzała, jak jej rycerz zerwał się z ławy i w paru susach był przy niej. Uchwycił ją w ramiona, nachylił się nad jej twarzą i wtedy w jego oczach zobaczyła całe morze zdumienia, zaskoczenia i radości. Zemdlała. ks. M. Maliński

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak miło po ciężkim dniu zajrzeć tu poczytać.... pomyśleć..... zobaczyć że jesteś gniazdko....piszesz Dużo zdrówka dla Ciebie i córeczki... Dobranoc gniazdko.....dziękuję ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
„Pójdź za Mną” ks .M. Maliński Miłość jest istotną treścią naszego życia. Jest kształtem naszej osobowości. Przetrwa naszą śmierć. Jest nieśmiertelna, jest wieczna. Jest naszym zmartwychwstaniem. Przeniesie nas na drugi brzeg rzeki życia. Nie mamy innej drogi do nieba. Bo w niebie jest tylko miłość. Ażeby tam dojść, wszystko, co jest w nas niemiłością, musi być uzdrowione, musi dorosnąć do miłości. To może trwać tak długo, jak u niemiłosiernego bogacza proszącego Łazarza o pomoc. A może trwać tak krótko, jak u Łotra wiszącego po prawej stronie ukrzyżowanego Jezusa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przyjaźń Przyszedł do mnie kiedyś jeden chłopak, na którego mówiono Mały. Skarżył się, że nikt w szkole ani na podwórku nie chce zobaczyć, że on jest taki sam, jak inni, i że w ogóle jest, bo oni udają, że go nie ma... - Nikt się do mnie nie uśmiecha!- mówił - Nikt nigdy nie woła: Chodź z nami Mały! Nikt nie zapyta: A co ty, Mały o tym myślisz? Kiedyś, gdy powiedziałem: Wiecie, ja myślę.... to ktoś krzyknął: Czy Ty w ogóle potrafisz normalnie myśleć, skoro masz matkę - wariatkę, a Twój tata myśli tylko jak się upić? - Mały pociągnął nosem, jakby miał się rozpłakać, ale mówił dalej: - Bo widzi pan, moja mama leczy się na głowę, ale jest normalna i bardzo mądra. A tata? Co ja zrobię, że on pije? Ale jest dobry; chociaż czasem... Nie chce mi się żyć! Nie chcę chodzić do szkoły! Nawet na wychowanie fizyczne, bo jak się przewrócę, to nikt nie chce mi podać ręki, jakbym był niebezpieczny.... Chciałem go przytulić, pocieszyć, ale nagle ktoś wszedł do salki, w której rozmawialiśmy. Był to Marcin ze szkoły specjalnej, którego przygotowywałem do egzaminu kończącego rok szkolny. Nie mógł się uczyć z innymi dziećmi. Marcinowi bardzo trudno było mówić, a nawet myśleć, ale chętnie słuchał i umiał się pięknie dziwić. Teraz podszedł do Małego i zapytał niewyraźnie cichym głosem: - Kto ty jesteś? Mały nie roześmiał się, tylko uśmiechnął się do niego i wyciągnął rękę, mówiąc: -Jestem Mały - tak na mnie mówią, a ty jak masz na imię? Marcinowi było bardzo trudno wymówić swoje imię, zaczął się jąkać: -Jestem Ma- Mua.- Ma - Muuummm..... - Muminek?- zapytał Mały. Myślałem, że Marcin się rozgniewa za przezwisko, ale nie; spodobało mu się to nowe imię. - Muinek! Jestem Muuuiinek!- wołał ucieszony. Wtedy wywołał mnie z Sali jeden nauczyciel. Poprosiłem Małego: "Weź ten podręcznik i przeczytaj bardzo wolno Marci.... nie! - Muminkowi o tutaj, o przyjaźni, dobrze?" Kiedy wróciłem do salki stanąłem oniemiały. Mały nawet mnie nie zauważył, bo tłumaczył Muminkowi to, co miał tylko przeczytać. Muminek bardzo mocno myślał, ale chyba nie do końca rozumiał, więc Mały podbiegł, objął Muminka i przytulił. Zaraz potem wziął go za rękę i powiedział: "Przyjaciel to ten, kto może Cię zawsze przytulić i powiedzieć: Nie martw się- będzie dobrze, razem damy sobie radę". Muminek aż podskoczył z radości, okręcił się dookoła, wołając: "Maaały - przyyyaaciel Muiiinka!" Po zajęciach Mały zapytał, czy mógłby pomagać muminkowi w nauce i przyprowadzać go do szkoły. Ucieszyłem się, bo jego babcia nie zawsze miała czas. I tak rozpoczęła się niezwykła przyjaźń Małego i Muminka. To było dziwne- Mały nie wstydził się chodzić z Muminkiem po ulicach i po sklepach, choć Muminek wyglądał trochę dziwnie, a kiedy się cieszył, to podnosił Małego i kręcił się w kółko, co bardzo dziwiło przechodniów. Dzieciaki mówiło o nich: "Dobrały się dwa wariaty- jeden głupi, drugi głupokowaty" . Ale Mały się tym nic a nic nie przejmował. Chodził z Muminkeim wszędzie, a tak się lubili i rozumieli, jakby nie byli przyjaciólmi, ale rodzonymi braćmi. Któregoś dnia Kamil- kolega Małego, zapytał go, czy mógłby pójść z nim po lekcjach na basen. Mały odmówił, gdyż musiał odebrać ze szkoły Muminka. Nigdy nie mówił o nim Kamilowi, więc skoro nadarzyła się okazja zaczął opowiadać o swoim wspaniałym przyjacielu: - Wiesz, bo w szkole to te dzieci też muszą się uczyć, ale..... - nie zdążył dokończyć - Eeee, nie opowiadaj o głupkach! Lepiej powiedz, czy masz już tą nową grę komputerową, którą miała kupić Ci mama? A widziałeś wczoraj "Spidermana" - był świetny odcinek! Ale Mały nie chciał mówić o "Spidermanie", pragnął opowiedzieć coś o Muminku , ale Kamil nie chciał go słuchać. Zawiedziony Mały wyjrzał za okno.. i zobaczył czekającego Muminka, wybiegł ze szkoły. Patrzyłem przez okno jak bardzo cieszył się Muminek - podnosił Małego, kręcił się z nim. Dzieci, które wyjrzały za okno zapytały: - Czemu pan patrzy na tych głupków? - Gdybyście wy mieli takie serca i tak pojmowali przyjaźń jak oni! Chciałbym być tak szczęśliwy! Ale dzieciaki nie wiedziały, o co mi chodzi......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ludzie są nierozsądni, nielogiczni i zajęci sobą, Kochaj ich mimo to. Jeśli uczynisz coś dobrego, zarzucą ci egoizm i ukryte intencje. Czyń dobro mimo to. Jeśli ci się uda, zyskasz fałszywych przyjaciół i prawdziwych wrogów. Staraj się mimo to. Dobro, które czynisz, jutro zostanie zapomniane. Czyń dobro mimo to. Uczciwość i otwartość wystawią cię na ciosy. Bądź mimo to uczciwy i otwarty. To, co zbudowałeś wysiłkiem wielu lat, może przez jedną noc lec w gruzach. Buduj mimo to. Twoja pomoc jest naprawdę potrzebna. Ale kiedy będziesz pomagał ludziom, oni mogą cię zaatakować. Pomagaj mimo to. Daj światu z siebie wszystko, a wybiją ci zęby. Mimo to dawaj światu z siebie wszystko. (Matka Teresa)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powinno się przynajmniej raz dziennie przeczytać jakiś ładny wiersz, zobaczyć piękny obraz, posłuchać przyjemnej piosenki lub porozmawiać z najlepszym przyjacielem. W ten sposób budujemy piękniejszą, bardziej wartościową część naszego istnienia. (Heinrich von Kleist) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Śmiejąc się ryzykujesz, że wezmą cię za głupka. Płacząc ryzykujesz ckliwość i czułostkowość. Wyciągając rękę ryzykujesz zaangażowanie. Zdradzając uczucia ryzykujesz odkrycie siebie. Mówiąc o swoich marzeniach ryzykujesz poniżenie. Miłością ryzykujesz odrzucenie. Życiem - śmierć. Nadzieją - niespełnienie. Podejmowaniem prób - niepowodzenie. Musimy ryzykować. Największym niebezpieczeństwem jest nieryzykowanie niczego. Dla tych, którzy nic nie ryzykują, nie robią, nie mają - przeznaczone jest nic. (Anonim.)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeśli wiedzielibyśmy, że życie ma skończyć się jutro, z pewnością docenilibyśmy dzisiejszy dzień. Wypełnilibyśmy nasz czas miłością i radością, które tworzyłyby wartościowe wspomnienia, rozjaśniające nasze serca, zamiast złością i goryczą, które potrafią niszczyć i to całkowicie. Jeśli wiedzielibyśmy, że życie ma skończyć się jutro... Ale kto może powiedzieć, że tak nie będzie? Jedyną chwilą, której możemy być pewni, jest dzisiaj. Dziś więc sięgnę po twoją dłoń. Dziś powiem: "Przepraszam" i "Kocham cię". (Anonim.) 😍

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chwila, w której teraz żyjesz, jest niepowtarzalna. Nie zdarzyła się nigdy wcześniej. Nigdy też ponownie się nie zdarzy. Cokolwiek robisz, piszesz książkę, obserwujesz zachód słońca, całujesz swoją ukochaną, podlewasz kwiaty, kochasz się - pozwól sobie na głębokie tego doświadczenie, ponieważ życie chwilą oznacza, bycie w pełni żywym, rozpoznawanie na poziomie każdej jednej komórki, że życie samo w sobie: pogoda, chmury, posiadane talenty, ludzie, których kochasz - są całkowicie unikalni i absolutnie niepowtarzalni. Życie chwilą to prawdziwe życie. Żyj od zaraz! (Daphne Rose Kingma) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak naprawdę nigdy nie tracimy tych, których kochamy. Bez względu na to, co nas podzieliło: czas, odległość, związki, które pojawiały się kolejno, nawet śmierć. Miłość, którą dzieliłeś i dusza, z którą jednoczyłeś się poprzez tą miłość, jest twoja w twym sercu na zawsze, w tym jaki jesteś, w jaki sposób kochasz. Odrzuć wszystko to, co cię powstrzymuje i rzuć się w wir przypadku i kochania. Posiadaj, czuj, ciesz się, ryzykuj, otrzymuj. Nawet gdyby jutro twoje marzenia rozjechała ogromna ciężarówka, to, co włożyłeś w twoją miłość, jest tym, co będziesz zawsze pamiętał. Lecz jeśli nie wskoczysz obiema nogami, pozostaniesz jedynie z myślami o tym, jak to mogłoby być. (Daphne Rose Kingma) 😍

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zwolnij swoje tempo. Czy widziałeś już kiedyś dzieci bawiące się na karuzeli lub słuchające deszczu? Skaczące po dachu? Tropiłeś radośnie fruwającego motyla albo obserwowałeś zachód słońca? Powinieneś się zatrzymać. Nie tańcz za szybko, bo życie jest zbyt krótkie, muzyka nie trwa wiecznie. Czy jesteś zabiegany całymi dniami, wiecznie zajęty? Jeśli zadajesz pytanie "Co słychać?", czy masz chwilę żeby usłyszeć odpowiedź? A gdy wyciągasz się w łóżku po całym dniu, czy myślisz o 1.000 różnych rzeczach, które plączą ci się po głowie? Powinieneś zwolnić tempo. Czy mówiłeś już do swojego dziecka "zrobimy to jutro" i przekładałeś to na pojutrze? Czy straciłeś już kontakt z przyjacielem, pozwoliłeś umrzeć przyjaźni, bo nigdy nie miałeś czasu żeby zadzwonić i spytać jak leci? Byłoby lepiej gdybyś zwolnił tempo, nie tańcz zbyt szybko, bo pewnego dnia muzyka ucichnie, życie jest takie krótkie. Gdy biegasz gdzieś tak szybko żeby gdzieś zdążyć, tracisz połowę przyjemności bycia tam dokąd biegniesz. Gdy zawracasz sobie głowę i zbyt się codziennie przejmujesz, to tak jakbyś wyrzucał prezent którego nawet nie otworzyłeś. Życie to nie wyścig, powinieneś zwolnić tempo, znajdź chwilę na wysłuchanie muzyki zanim się skończy piosenka. autor nieznany

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
" Jeśli człowiek obawia się chodzić, niech nie wypuszcza ręki swej matki, Jeśli obawia się upaść, niech siedzi, Jeśli obawia się wypadku, niech zostawi samochód w garażu, Jeśli obawia się wspinaczki, niech pozostanie w schronisku, Jeśli obawia się, że spadochron nie otworzy się, niech nie skacze, Jeśli obawia się burzy, niech nie podnosi kotwicy, Jeśli obawia się, że nie będzie umiał zbudować swego domu, niech go zostawi na papierze, Jeśli obawia się zabłądzić, niech pozostanie w domu, Jeśli obawia się wysiłku, ofiary i przyszłości, niech wyrzeknie się życia i przelękniony niech się zamknie i skurczy... A wówczas... Może będzie mógł przeżyć, ale nie będzie człowiekiem, bo tylko człowiekowi właściwe jest to, że może rozsądnie ryzykować swoim życiem. Będzie mu się wydawało, że kocha, ale nie potrafi kochać, bo kochać to być zdolnym do ponoszenia ryzyka i zarazem chcieć ryzykować życiem dla innych. Będzie mógł dać życie, ale nie będzie ani ojcem, ani matką, bo być ojcem czy matką to na podobieństwo ziarna rzuconego w ziemię, przyjąć najwyższe ryzyko, stracić swoje życie, żeby mógł się narodzić kłos. " - Michel Quoist

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rockandroll Dziękuje za Twój uśmiech, otwarte okno Twego istnienia, Dziękuje za Twe spojrzenie, zwierciadło Twojej uczciwości. Dziękuje za Twoje łzy, które są znakiem, że dzielisz radość lub smutek. Dziękuje za Twoją rękę, zawsze wyciągniętą, aby dać lub otrzymać. Dziękuje za Twoje objęcia, które są szczerą gościną Twojego serca. Dziękuje za Twoje słowo, wyraz tego, co kochasz, i w czym pokładasz nadzieję. Dziękuje, że Jesteś. :) ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzielenie się najlepszym ziarnem Pewien rolnik, którego kukurydza zawsze dostawała pierwszą nagrodę na Targu Stanowym, miał zwyczaj dzielenia się swym najlepszym ziarnem z wszystkimi rolnikami w okolicy. Kiedy zapytano go dlaczego, powiedział: - "To jest doprawdy w moim własnym interesie. Wiatr zdmuchuje pyłek i niesie go z pola na pole. Więc jeśli moi sąsiedzi uprawiają kukurydzę gorszej jakości, przekrzyżowanie obniża jakość mojej. Dlatego zależy mi, żeby siali tylko najlepszą z najlepszych". Wszystko co dajesz innym, dajesz sobie samemu. Bruno Ferrero

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję ..... :) \" Największa w życiu jest Miłość a Radość - najjaśniejsza Nadzieja jest ludziom najmilsza Tęsknota zaś najgłębsza jest Wiara najsilniejsza a najcieplejsza jest Dobroć każda z nich inną barwą znaczona wypełniają nasze życie malując go różnymi kolorami bo życie pełne jest kolorów... A kiedy w tęczy na niebie rozpoznasz kolorów życia odbicie, to znaczy po prostu że kochasz życie \" - Autor nieznany 😍 ... 😍 ... 😍 ... kocham życie ... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Stara kobieta na plaży Rodzina złożona z pięciu osób miło spędzała dzień na plaży. Dzieci kąpały się w oceanie i budowały zamki z piasku, gdy nagle w oddali pojawiła się mała stara kobieta. Jej siwe włosy rozwiewał wiatr, ubranie było brudne i postrzępione. Mamrotała coś do siebie, zbierając jakieś rzeczy leżące na plaży i wkładając je do swojej torby. Rodzice zawołali dzieci do siebie i kazali im trzymać się daleko od tej starej kobiety. Gdy ich mijała, schylając się tu i tam i coś podnosząc, uśmiechnęła się do rodziny. Lecz jej powitanie nie zostało odwzajemnione. Wiele tygodni później dowiedzieli się, że mała stara kobieta postanowiła poświęcić całe swoje życie, na zbieranie kawałków szkła leżących na plaży, aby dzieci nie skaleczyły sobie stóp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anioł w czerwonym kapeluszu Nikomu bym się do tego nie przyznała, lecz kiedy siedziałam w kawiarni naprzeciwko kliniki Mayo, byłam naprawdę przestraszona. Następnego dnia miałam się stać jej pacjentką i przejść tam operację kręgosłupa. Operacja należała do bardzo ryzykownych, ale moja wiara w jej powodzenie była niezwykle silna. Zaledwie kilka tygodni wcześniej przeżyłam pogrzeb ojca - moja gwiazda przewodnia powróciła do nieba. - Ojcze Niebieski, ześlij mi anioła w tej godzinie próby - modliłam się. Kiedy podniosłam wzrok, zbierając się do odejścia, ujrzałam starszą panią, która wolno zmierzała w kierunku kasy. Stanęłam tuż za nią, pełna podziwu dla przebijającego w jej stroju wytwornego gustu - miała na sobie szkarłatnoczerwoną, wzorzystą suknię, szal, broszkę i wspaniały pąsowy kapelusz. - Bardzo panią przepraszam. Chciałabym pani powiedzieć, że jest pani niezwykle piękną kobietą. Pani widok od razu poprawił mi humor. Kobieta ujęła mnie za rękę i powiedziała: - Moje drogie dziecko, niech cię Bóg błogosławi za twoje dobre słowa, bo widzisz, mam sztuczną rękę, metalową wkładkę w drugiej ręce, a do tego nie mam jednej nogi. Ubieranie się zajmuje mi mnóstwo czasu. Staram się wyglądać jak najlepiej, jednak z upływem lat przestaje to robić na kimkolwiek wrażenie. Dzięki tobie poczułam się dzisiaj naprawdę szczególnie. Niech Pan chroni cię i obdarza błogosławieństwem, gdyż z pewnością musisz być jednym z Jego małych aniołów. Gdy kobieta odeszła, nie mogłam wydobyć z siebie nawet słowa, ponieważ dotknęła mojej duszy w taki sposób, że to ona nie mogła być nikim innym, tylko aniołem. Tami Fox

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witajcie Lunka i gniazdo............ znów ciężki dzień ale dzięki wam wieczór jest miły 🌼... gniazdko jestem codziennie myślami z Tobą❤️... nie trać wiary wszystko musi być dobrze.... dziękuje za wiersz jest piękny...dawno nikt nie zrobił mi takiej przyjemności... masz wielkie i cudowne serce ❤️:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Podarowany czas Norbert Lechleitner „W pewne letnie popołudnie młoda kobieta przysiadła się do nieznajomego, który siedział na parkowej ławce na skraju placu zabaw. - Ten malec w czerwonym sweterku na zjeżdżalni to mój syn – objaśniła sąsiada. - Naprawdę miły chłopak – powiedział mężczyzna. – Mój syn to ten w niebieskim skafandrze na huśtawce. Mówiac to, spojrzała na zegarek i zawołał w stronę syna: - Stefan, powinniśmy już iść do domu. - Jeszcze tylko 5 minut! Proszę , tato, 5 minut...ojciec skinął głową. Ojciec ponownie usadowił się na ławce, wystawił twarz do słońca i przygladał się dziecięcym zabawom.. Po kilku minutach zawołał: - Chodź Stefan, idziemy. - Ach , tato, jeszcze 5 minut. Proszę, tylko jeszcze 5 minut. Ojciec uśmiechnął się i rzekł : - No, dobrze, niech będzie ! - Z pana to doprawdy wyrozumiały ojciec – powiedziała młoda kobieta. - Taki znowu wyrozumiały to ja wcale nie jestem. Postępuję tak bardziej ze względu na siebie – odrzekł mężczyzna. - Wie pani, przed rokiem mój starszy syn Florian został przejechany przez pijanego kierowcę. Z powodu swojej pracy nigdy nie spędzałem z Florianem dużo czasu, a teraz wszystko bym dał za 5 minut przebywania z nim. Przyrzekłem sobie, że w przypadku Stefana nie popełnię drugi raz takiego samego błędu. On myśli, że zyskał jeszcze 5 minut, by się pohuśtać. W rzeczywistości to ja otrzymałem jeszcze 5 minut, by móc popatrzeć, jak mój syn się bawi.” Pośpiech nie pozwala nam czerpać radości z tych krótkich chwil, które składają sie na nasze życie.... Pozdrawiam Cie Gniazdo i dziękuję za to, że pozwalasz na chwilę zatrzymać się, przeczytać...i zastanowić... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nazywał się Fleming i był biednym szkockim farmerem. Pewnego dnia, gdy ciężko pracował w polu usłyszał wołanie o pomoc dobiegające z pobliskich bagien. Pobiegł tam i znalazł przestraszonego chłopca, którego uratował od śmierci. Następnego dnia przed dom farmera zajechał powóz, z którego wysiadł elegancki gentleman, który przedstawił się jako ojciec uratowanego chłopca. Powiedział do farmera, ze chce mu zapłacić za uratowanie syna.Farmer odrzekł, ze zapłaty nie przyjmie gdyż uratował chłopca nie dla pieniędzy. W tym momencie do domu wszedł syn farmera Alexander. Czy to twój syn?- zapytał genetelman. Tak to mój syn- odrzekł dumnie farmer. Mam ofertę dla ciebie. Opłacę naukę dla twojego syna tak, aby zdobył to samo wykształcenie jak mój syn. I jeśli chłopak jest taki jak jego ojciec nie zmarnuje okazji i obaj będziemy z niego dumni. I tak się stało. Syn farmera ukończył najlepsze szkoły i stal się znany na całym świecie jako sir Alexander Fleming, odkrywca penicyliny. Wiele lat później ten sam chłopiec, który został uratowany z bagien zachorował na zapalenie płuc. Co uratowało jego życie? Penicylina. Nazwisko chłopca: sir Winston Churchill. Ktoś kiedyś powiedział: wszystko powraca... Pracuj tak jakbyś nie potrzebował pieniędzy. Kochaj tak jakby nikt nigdy ciebie nie zranił. Tańcz jakby nikt na ciebie nie patrzył. Śpiewaj jakby nikt cię nie słuchał. Żyj jakby był raj na ziemi. Irlandzkie życzenie dla przyjaciela mówi: Niech zawsze będzie praca dla twoich rak, Niech w twoim portfelu zawsze będzie moneta albo dwie, Niech zawsze świeci słonce w twoim oknie, Niech przyjaciel zawsze będzie przy tobie, Niech po każdym deszczu pojawia się tęcza, Niech Bóg napełni twe serce radością... ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na wyspach Salomona, na południowym Pacyfiku, tubylcy stosują niezwykłą metodę obalania drzew. Jeśli drzewo jest zbyt duże, żeby je ściąć siekierą, zwalają je wrzeszcząc na nie. (Nie mogę znaleźć tego artykułu, ale przysięgam, że go czytałem). Ludzie z lasu obdarzeni specjalnymi właściwościami wspinają się o świcie na drzewo i nagle jednocześnie krzyczą na nie ze wszystkich sił. I robią to tak przez trzydzieści dni. A drzewo umiera i pada. Istnieje teoria, że wrzask zabija ducha drzewa. Wedle tubylców to zawsze odnosi skutek. Ach, te biedne naiwne dzikusy. Takie dziwaczne zabobony z dżungli. Krzyczeć na drzewa, też coś. Jakie to prymitywne. Robią to tylko dlatego, że nie znają zdobyczy współczesnej techniki i nie są odpowiednio wykształceni. A ja? Ja krzyczę na swoją żonę. I krzyczę przez telefon, i podczas koszenia trawy. Krzyczę na telewizję i na gazety, i na moje dzieci. Nieraz zdarzało się mi się nawet wygrażać niebu zaciśniętą pięścią i krzyczeć. Mój sąsiad tuż obok wrzeszczy często na swój samochód. Tego lata słyszałem, jak darł się przez całe popołudnie na składaną drabinkę. My współcześni ludzie, uprzejmi, wykształceni, krzyczymy na ruch samochodowy i na sędziów sportowych, i rachunki, i banki, i maszyny, zwłaszcza na maszyny. Najczęściej krzyczymy na różne urządzenia techniczne i członków rodziny. Nie macie pojęcia, jak dobrze to robi. Maszyny i rzeczy po prostu są tu, na miejscu. Ale nie zawsze kopnięcie pomoże. Jeśli zaś idzie o ludzi, no cóż, mieszkańcy Wysp Salomona może mają rację. Krzyczenie na coś, co żyje, może zabić w tym czymś ducha. Kije i kamienie mogą nam połamać kości, ale słowa mogą złamać nasze serca...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przechodź spokojnie przez hałas i pośpiech i pamiętaj, jaki spokój można znaleźć w ciszy. O ile to możliwe, bez wyrzekania się siebie, bądź na dobrej stopie ze wszystkimi. Wypowiadaj swoją prawdę jasno i spokojnie i wysłuchaj innych, nawet tępych i nieświadomych, oni też mają swoją opowieść. Unikaj głośnych i napastliwych, są udręką ducha. Porównując się z innymi, możesz stać się próżny lub zgorzkniały, zawsze bowiem znajdziesz gorszych i lepszych od siebie. Niech twoje osiągnięcia, zarówno jak i plany, będą dla ciebie źródłem radości. Wykonuj swą pracę z sercem, jakkolwiek byłaby skromna; ją jedynie posiadasz w zmiennych kolejach losu. Bądź ostrożny w interesach, na świecie bowiem pełno oszustwa. Niech ci to jednak nie zasłoni prawdziwej cnoty. Wielu ludzi dąży do wzniosłych ideałów i wszędzie życie jest pełne heroizmu. Bądź sobą, zwłaszcza nie udawaj uczucia, ani też nie podchodź cynicznie do miłości, albowiem wobec oschłości i rozczarowań ona jest wieczna jak trawa. Przyjmij spokojnie, co ci lata doradzają, z wdziękiem wyrzekając się spraw młodości. Rozwijaj siłę ducha, aby mogła cię osłonić w nagłym nieszczęściu. Nie dręcz się tworami wyobraźni. Wiele obaw rodzi się ze znużenia i samotności. Obok zdrowej dyscypliny bądź dla siebie łagodny. Jesteś dzieckiem wszechświata nie mniej niż drzewa i gwiazdy, masz prawo być tutaj. I czy to dla ciebie jest jasne czy nie, wszechświat bez wątpienia jest na dobrej drodze. Tak więc żyj w zgodzie z Bogiem, czymkolwiek on ci się wydaje. Czymkolwiek się trudnisz i jakiekolwiek są twoje pragnienia, zachowaj spokój ze swą duszą. Przy całej swej złudności, znoju i rozwianych marzeniach jest to piękny świat. Bądź pogodny. Dąż do szczęścia. Net ......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ANIELSKI PŁACZ Smutny anioł, wtuliwszy swe ramiona w skrzydła, którymi zwiastował zwykle radość, płakał łzami, o których istnieniu wiedział, pamiętał nawet ich smak z czasów gdy jeszcze aniołem nie był, ale wyrzekł się ich oblekając świetliste pióra... Pozwolił sobie na łzy wbrew regułom, którymi żyją aniołowie, a raczej wbrew regułom, które sobie sam narzucił... Z poczuciem winy z łamania anielskiego prawa, opuściwszy swą głowę ku ziemi, skrapiał ziemię raz po raz łzę, która zamiast dawać smak goryczy, ku jego zdziwieniu zamieniała się w kwiat, o nieznanych kolorach, którego pierwsze tchnienie zapachu sprawiało, że w jego skrzydłach pojawiało się nowe świetliste pióro, dając mu jednocześnie dziwne uczucie lekkości... to był zapach ulgi.... Płakał i płakał nie wiedząc nawet, że jego skrzydła rozkwitają blaskiem tak jak łąka pod jego stopami kwiatam; łąka, którą brał za smutny dowód swojego anielskiego występku - łez! Nierozumiał tylko lekkości... którą czuł... bo nie wiedział, że dane było mu poznać ogromną tajemnicę. Stawał się archaniołem... i oprócz radości będzie niósł już teraz zrozumienie... A ludzie spotkawszy go dostrzegą w nim prócz radości mądrość, mądrość którą dało mu podzielenie się swymi łzami z całym światem... Każdy wędrowiec przechodząc przez łąkę pełną łzawych anielskich kwiatów pomyśli \"chcę dotknąć jego skrzydeł, bo on wie czym jest smutek, ulga, radość, łzy i mimo to potrafi tym uskrzydlony latać tam gdzie inni nie potrafią...\". A anioł spotkawszy tegoż wedrowca... spojrzawszy w jego zatroskane ale pełne nadziei oczy... zrozumie wreszcie tajemnicę... że dzieląc się smutkiem... pomnożył nadzieję... A dlaczego usiadł skuliwszy swe skrzydła... bo ciężar skrywanego niewypowiedzianego smutku nie pozwalał mu latać dalej wyżej i piekniej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wielka to rzecz miłość. Ona tylko czyni lekkim to, co jest ciężkie i spokojnie znosi wszelkie niepokoje. To co gorzkie, czyni słodkim. Miłość chce być wolna, by najskrytsze uczucie nie stało jej na przeszkodzie. Nad miłość nie ma nic słodszego, niczego mocniejszego, niczego wyższego, niczego milszego w niebie i na ziemi. Miłość bowiem zrodzona jest z Boga. Miłujący daje wszystko za wszystko. Nie patrzy na dary, lecz zwraca się ponad dobrami ku obdarowującemu. Miłość często nie zna miary, lecz ponad wszelką miarę wrze. Miłość ciężaru nie czuje. Nie patrzy na trudy. Więcej chce pozyskać, niż może. Nie powołuje się na niemożność, bo sądzi, że wszystko może i że wszystko jej wolno. Miłość czuwa, a śpiąc nie śpi. Znużona, nie męczy się, powstrzymywana - nie jest ograniczona, przestraszona - nie jest zaniepokojona. Jeśli ktoś kocha - wie, co to słowo oznacza. Miłość jest skora, szczera, pobożna, przyjemna i miła, mocna, cierpliwa, wierna, roztropna, wielkoduszna i siebie samej nigdy nie szuka. Gdzie bowiem ktoś szuka siebie, tam odpada od miłości. Miłość jest rozważna, pokorna i prawa. Trzeźwa, czysta, stała, spokojna i we wszystkich zmysłach strzeżona. Jest wierna, wdzięczna i ufna. Kto nie jest gotów wszystkiego ścierpieć i stać do dyspozycji umiłowanego, nie jest godny zwać się miłośnikiem. Kto kocha, wszystko co otrzymał, umieszcza poniżej ukochanego. T. a Kempis - wybór

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
................ Mój przyjaciel otworzył szufladkę w komodzie swojej żony i wyjął z niej mały pakiecik owinięty w bibułkę. To - powiedział - nie jest zwykłe zawiniątko - to jest bielizna osobista. Wyrzucił opakowanie ukrywające zawartość i przyjrzał się jedwabnej, wykończonej koronką bieliźnie. Kupiłem to jej, kiedy pierwszy raz pojechaliśmy do Nowego Yorku 9 lat temu, nigdy jej nie założyła czekała z tym na jakąś specjalną okazje! Więc dobrze - pomyślał dzisiaj zdarzyła się ta odpowiednia okazja. Zbliżył się do łóżka i ułożył bieliznę przy jej głowie, obok innych rzeczy. Niedługo będzie ją ubierać do trumny. Po krótkiej chorobie wczoraj zmarła. Potem patrząc się w moją stronę powiedział: Każdy dzień, który przeżywasz jest ta specjalna okazja! Nasze okazje już minęły. Nie warto było zostawiać wszystkiego na potem. Te słowa zapadły mi w pamięć, mam je ciągle na myśli - one zmieniły moje życie Teraz więcej czytam a mniej sprzątam. Siadam na tarasie i rozkoszuje się urodą okolicy bez poczucia winy, że nie wypieliłem ogródka. Spędzam więcej czasu z moimi bliskimi i przyjaciółmi, a mniej pracując. Zrozumiałem, że życie to ciągłość doświadczeń, które trzeba przeżywać w radości, a nie próbować je przetrwać lub ścierpieć. Już niczego nie odkładam na potem, piję codziennie z moich antycznych , kryształowych kieliszków. Zakładam nowe ubranie na zakupy w supersamie, jeżeli tylko zdecyduję, że mam na to ochotę. Nie zachowuję moich najlepszych perfum na specjalne imprezy tylko używam ich codziennie, kiedy pragnę poczuć je na sobie. Zdania zaczynające się od "pewnego dnia", "kiedyś" znikają z mojego słownika. Jeżeli coś jest warte zobaczenia, usłyszenia lub przeżycia, chcę to zobaczyć, usłyszeć i przeżyć teraz. Nie wiem co zrobiłaby żona mojego przyjaciela, gdyby wiedziała, że nie będzie jej tu dzisiaj między nami i przyjmujemy to z taką nieświadomą lekkością, mam nadzieję, że poszłaby zjeść do restauracji chińskiej - jej ulubionej. To te malutkie nie zrobione rzeczy najbardziej by mnie bolały gdybym wiedział, że moje godziny są już policzone. Byłbym niepocieszony i smutny, że nie mówiłem wystarczająco często moim braciom i dzieciom jak bardzo ich kocham. Od już i teraz nie staram się opóźnić, przeczekać ani wstrzymać niczego co mogłoby wprowadzić mnie w dobry humor, dać powód do radości i śmiechu, i każdego dnia powtarzam sobie, że dzień dzisiejszy jest wyjątkowy. Każdy dzień, każda godzina, każda minuta - nią jest!! Jeżeli jesteś zbyt zajęty, żeby poświęcić kilka minut na przeczytanie tej wiadomości i powiedziałeś sobie, że zrobisz to za jakiś czas - to znaczy, że szczęście jest daleko od Ciebie i być może nigdy do Ciebie nie przyjdzie. Ta Tantra przyszła z Indii. Bez względu czy jesteś przesądny czy nie, znajdź kilka chwil na jej przeczytanie. Zawiera pożyteczne wiadomości dla Twojej duszy. To jest TOTEM TANTRA NA SZCZĘŚCIE i w tej intencji ona powstała. Dawaj ludziom więcej niż mogliby się spodziewać i rób to z przyjemnością. Naucz się na pamięć Twojego ulubionego wiersza. Nie wierz we wszystko co usłyszysz, nie wydawaj wszystkiego co masz i nie śpij tyle ile byś pragnął. Kiedy mówisz "kocham" mów to na serio. Kiedy mówisz "przykro mi" patrz w oczy rozmówcy. Ożeń się nie wcześniej niż po 6-ciu miesiącach narzeczeństwa. Uwierz w miłość od pierwszego spojrzenia - zapamiętaj to sobie... jak już mówiłem wystarczy tylko chwila. Nigdy sobie nie żartuj ze snów innych ludzi. Kochaj głęboko i z pasją, możesz zostać zraniony ale to jedyny sposób na spełnioną egzystencję. W przypadku nieporozumień bądź lojalny, nie obrażaj. Nie oceniaj innych poprzez pryzmat członków ich rodzin. Mów wolno, ale myśl szybko. Jeżeli ktoś zadaje Ci pytanie, na które nie chcesz odpowiedzieć, uśmiechnij się i spytaj " Dlaczego chcesz to wiedzieć?" Zapamiętaj, że wielka miłość i największe sukcesy są obłożone dużym ryzykiem. Zadzwoń do mamy. Powiedz "na zdrowie" kiedy ktoś kichnie. Kiedy ponosisz porażkę, nie zapomnij tej lekcji. Zawsze pamiętaj o szacunku do siebie samego, do innych i odpowiedzialności za własne czyny. Nie pozwól by nieistotna sprzeczka popsuła ważna przyjaźń. Jeżeli zorientowałeś się, że popełniłeś błąd natychmiast go napraw. Uśmiechnij się odbierając telefon, ten kto do Ciebie dzwoni usłyszy to w Twoim głosie. Zwiąż się z kobietą/mężczyzną, z którym lubisz rozmawiać, na starość umiejętność konwersacji będzie tą najważniejszą. Spędzaj trochę czasu w samotności. Otwórz się na zmiany, ale nie rezygnuj całkowicie z twoich przekonań. Pamiętaj, że milczenie czasami jest najlepszą odpowiedzią. Więcej czytaj, a mniej oglądaj TV. Żyj dobrze i honorowo, później kiedy będziesz starszy, spojrzenie w przeszłość pokaże Ci w jaki sposób możesz cieszyć się nim po raz wtóry. Miej wiarę w Boga, ale dobrze zamykaj swój samochód. W domu atmosfera miłości jest bardzo ważna, rób wszystko by wykreować wokół Ciebie harmonię i spokój. W przypadku nieporozumień z bliskimi niech przeważają względy obecnej sytuacji. Nie grzeb się z rozczarowaniem w przeszłości. Czytaj między wierszami. Dziel się Twoimi znajomościami ze znajomymi to sposób na nieśmiertelność. Bądź dobry dla planety. Módl się. W modlitwie jest zamknięta niewyobrażalna moc. Pozwól by okazywano Ci sympatię bez ucinania krótko tego tematu. Nie wtrącaj się do innych. Nie wierz kobiecie/mężczyźnie, który całuje Cię nie zamykając oczy. Raz na rok odwiedź miejsce, którego jeszcze nie znasz. Jeżeli dużo zarabiasz pomóż innym dopóki możesz, to jest największa satysfakcja z posiadania szczęścia. Pamiętaj, że niespełnienie marzeń bywa czasami łutem szczęścia. Naucz się wszystkich reguł, żeby potem którąś pominąć. Pamiętaj, że najlepszy jest związek w którym miłość między dwojgiem ludzi przewyższa chęć dominacji. Oceniaj swój sukces i pamiętaj jak wiele wyrzeczeń poniosłeś żeby go odnieść. Chwytaj miłość i jedzenie bez zachłanności. 😍 ................... :) już pora na odrobinę uśmiechu .... w nadziei ..... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lato lato wrocilo
dzieki temu topikowi wiem, ze są jeszcze na tym forum normalni dojrzali ludzie. dziekuję wam za to :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
" Rozmyślam coraz częściej od pewnego wieczoru, że chyba moje szczęście jest zielonego koloru. Więc niech ta zieleń we mnie rośnie i niech mnie zewsząd otoczy drapieżnie, zachłannie, miłośnie zieleń, jak twoje oczy. Niechaj mi będzie życie oceanicznym dnem, gdzie pływają morskie straszydła o włosach z wodorostów zielone, zielone niesamowicie! i gdzie wszystko jest snem. Przeczytaj tę bajkę nim uśniesz, jeśli chcesz. Szczęście? to co dzień dostać jeden uśmiech i zwrócić jeden wiersz. " - Władysław Broniewski 😍...........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×