Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

gniazdo1

Przypowieści i bajki z morałem o MIŁOŚCI...czytajcie

Polecane posty

Co można widzeć wokół siebie? Żyła kiedyś osoba, która nie miała przyjaciół, rodziny, żadnych perspektyw. Była w średnim wieku, miała średnie wykształcenie. Żyła dniem. I każdy dzień mógł być dla niej ostatnim. Ale osoba ta nigdy się nie przejmowała. Choć na ulicy za nią szeptano różne rzeczy: "biedactwo", "jakaś ofiara losu", "co to za menelstwo?"... nie słuchała tego. Nie była nieszczęśliwa. Bo, choć ludzie myśleli całkiem na odwrót, miała wszystko. Miała nad sobą gwiazdy nocą i piękne słońce w dzień. Miała wokół siebie i dla siebie lasy, jeziora, cały świat. Ten nasz. Ale miała jeszcze świat należący tylko do niej. Taki, gdzie każdy posiadał swój kąt, gdzie nie krzywdziło się słabszych i bezbronnych, gdzie nie patrzono na siebie spode łba. JEJ świat. Ale w końcu musiała wybrać pomiędzy nimi. Między swą utopią, a realnością. Wtedy spojrzała po raz ostatni na księżyc, pocałowała słońce na do widzenia... i odeszła. Ale czasem możemy ją zobaczyć. Dla każdego przyjmuje inną postać, a widzą ją tylko ci, którzy tego pragną i potrzebują. Niewielu w nią wierzy, lecz każdy zna jej imię. To Nadzieja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przypowieść o utraconej(?)* miłości... Był sobie kiedyś pewien mały chłopiec, a może już nie taki mały. Ale był i jest (choć już nie taki mały). Miał rodzinkę, w której MIŁOŚĆ z trudem torowała sobie w codzienności drogę. Ale trwała w jedności... Ten chłopiec dorastał, poznawał świat, ludzi... Myślał, że wie czego chce. Więcej, wydawało się że lepiej wie niż najbliżsi. Przestał ich słuchać, przestał słuchać głosu serca, a zaczął słuchać kolesiów z podwórka. I to oni byli dla niego drogowskazem na dalsze życie. Pewnego razu nastąpiła wielka kłótnia między nim a ojcem. Tak wielka, że nastały dni kiedy przechodzili obok siebie obojętnie, w milczeniu, jak obcy na osiedlowej uliczce. I tak dni płynęły... O co się pokłócili? Pewno o nic istotnego, o nic za co warto byłoby niszczyć MIŁOŚĆ... Ojciec kilka razy wychodził na spotkanie, szukając okazji do zgody, a on za każdym razem odtrącał rękę wyciągniętą na pojednanie... Pewnego jednak razu stała się rzecz straszna... ojciec nie wrócił do domu... nagle w ciągu jednej chwili zabrakło ukochanego człowieka (o czym zrozumiał później)... w domu zrobiło się cicho, pusto, smutno... Chłopiec już nic nie mógł zrobić, ani podać dłoni na zgodę, ani powiedzieć „przepraszam”, „dziękuje za wszystko”, „kocham”... I wtedy jego serce „umarło” a z oczy wypłynęły dwie duże łzy... Ale czas goi rany, choć tej nigdy DO KOŃCA ŻYCIA NIE ZAGOI, tak więc ten mały chłopiec rozejrzał się wokoło zobaczył, że nie jest sam, ale że obok jest mama, rodzeństwo... i zaczął ich kochać, kochać, kochać... bo się bał, że znowu nie zdąży powiedzieć KOCHAM! Jaki z tego morał? Może ten znany z wiersza ks. Twardowskiego „Spieszmy się kochać ludzi bo tak szybko odchodzą...” Kochajmy, bo czas mija, ludzie odchodzą... a my ciągle kochamy nie tych , których mamy kochać... Kochamy siebie, kochamy swoją racje, kochamy swoje plany i marzenia... A obok są ludzie, i to blisko nas, którzy umierają z braku MIŁOŚCI... * Miłości utraconej(?) a może właśnie odzyskanej tracąc kogoś – kogoś odnalazł... ale czy musimy coś tracić by coś odnaleźć? Odpowiedzią są nasze codzienne wybory i na pozór drobne ale istotne oznaki naszej miłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Obudził ją nagły błysk światła. Nieświadoma niczego otworzyła powoli oczy. Siedziała sama w ciemnym pokoju. Zamknięta wśród czterech ścian. Na sobie miała tylko białą, cieniutką sukietnę. Zobaczyła że siedzi skulona w kącie. Burza ucichła. Rozejrzała się powoli po pokoju, a wszystko widziała jakby za mgłą. Na środku pokoju stało krzesło i stół na którym stała wygasła świeca. Jedynie światło to już tylko promienie księżyca wpadające przez okno. Po omacku nie wiele widząc znalazła drzwi i leciutko nacisnęła klamkę, ale drzwi nie drgnęły. Były zamknięte. Z jej niebieskich oczu zaczęły sączyć się krople błękitnych łez. Płakała. Nie wiedziała co ma zrobić. Podeszła do okna. Blask księżyca oświetlał drzewa znajdujące się w oddali, a przed nią szyba, a za szybą przestrzeń. Zielona trawa połyskiwała od kropel wody. Zamysliła się. Tak bardzo chciała być teraz na zewnątrz. Położyć się na mokrej trawie i trzymać za rękę...Jego...Nagle jej myśli się urwały. Po głowie zaczęły krążyć mysli, że to On zamknął ją samą. Bez żadnej pomocy. Bez żadnej nadziei. Bez słowa otuchy i pomocnej dłoni. W duszy powiedziała sobie, że Go nienawidzi, a jednak jej serce tak bardzo Go kocha. To On odebrał jej życie i wolność zamykając ją w tym pokoju. Czuła że z żalu pęknie jej serce. Kochała Go, a On poprostu ją zostawił. Samą, bezradną. Myślała co Mu powiedzieć gdy Go zobaczy. Przeprosić, podziękować czy poprostu płakać. Siedziała sama nie mogąc nic zrobic. Wiedziała że ją nienawidzi. Wiedziała, że nigdy jej nie kochał. Chciałaby było inaczej. Lecz co mogła zrobić. Nic. Marzyła by sie obudzić i żeby było tak jak kiedyś. Kiedy byli razem. Beztrosko darzyli się uczuciem. Pokochała Go jak nikogo innego. Lecz On nie odwzajmnił jej uczucia. Kochał ją. Ale nie tak jak Ona. Nie do końca życia...Odeszła od okna. Znowu usiadła w kącie, a jej duże niebieskiego oczy połyskiwały od kropel łez. Zastanawiała się jak mogła pokochac kogoś tak bardzo...Zastanawiała się czy to w ogóle jest możliwe...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kogo dzis kochasz
czy kochasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Babciu, zobacz, co ktoś napisał na murze: "Łatwo jest zapomnieć/Dać daleko od siebie/Kiedy w końcu stracą sens słowa kocham cię/Dla osoby którą kocham i nigdy nie przestanę/KM" Jak myślisz, babciu, to napisała dziewczyna czy chłopak? Dziewczyna. Skąd wiesz? Wiem. Chłopcy, jak kochają, piszą: "Głupia Ewka" albo "Kocham Gosię" i do tego wielkie serce przebite strzałą, a jak się zawiodą na kimś w miłości, piszą "Kryśka to k ". Wiesz dziecko, co to "k"? Wiem, babciu. Ale może to chłopak jednak napisał? Nie sądzę. Łatwo poznać, że to dziewczyna pisała, po charakterze pisma i staranności doboru tekstu. Pewnie ten chłopak mieszka tam za tym murem, a ona cierpi, bo on jej nie chce albo ją rzucił. Lena, no dobrze, a Ty kogoś kochasz? Tak. O Boże! Kogo? Moją rodzinę i moje zwierzęta. No, Bogu dzięki! A co to jest według Ciebie miłość? Miłość przybliża do siebie ludzi. Nawet bardzo przybliża. No, nieważne. Miłość to uczucie, emocje, ale jak to się odczuwa? Chce się z tym kimś być wciąż i martwi się o tego kogoś, żeby mu się nic nie stało, żeby ten ktoś nie zachorował albo nie miał jakiegoś wypadku czy przykrości nawet, i tęskni się za tym kimś, i chciałoby się, żeby był ten ktoś wesoły i szczęśliwy, i chce mu się oddać wszystko, co się ma, i żeby się nie rozstawać. I tak kochasz rodzinę i zwierzęta? Nie, rodzinę to kocham normalnie i zwierzęta też. Normalnie. Ciekawe. Ale rodzinę i zwierzęta kochasz tak samo? No, nie! Rodzinę bardziej, kocham rodzinę tak w ogóle, a zwierzęta też w ogóle, ale inaczej. A jak kochasz rodzinę? Wszystkich kochasz tak samo? Prawie. A po co jest miłość, Lena? Żeby na świecie była dobroć. Rewelacja. Znasz jakąś historię o miłości? Znam dużo. Ostatnio pani opiekunka mi opowiedziała. O Boże! Co? Że były trzy siostry - bojaźliwa, wesoła i uparta To ciekawe, zaczyna się jak film porno A co to jest film porno? Taki z gołymi, nieważne, no i co dalej w tej historii o miłości? Umarli im rodzice i musiały iść szukać szczęścia Mężów znaczy? Nieeee! Babciu! Były głodne, więc poprosiły pana, co sprzedawał kanapki, żeby im dał jeść, on nie chciał, ale ta wesoła zaczęła się wygłupiać, śmiać i pomyślał, że będzie przyciągała klientów, więc jej dał kanapkę i ona z nim została Ciekawe, tu miłości nie ma, raczej coś innego. Opowiadaj dalej. Dwie pozostałe siostry, głodne, poszły dalej i trafiły do wielkiego, dziwnego domu To ta siostra, co została z tym, co miał kanapki, nie mogła im załatwić parę kanapek przed podróżą? Babciu, to jest bajka! No, dobra. Siostra bojaźliwa się strasznie tego dziwnego domu bała, płakała, nie chciała chodzić po tym obcym, dziwnym, strasznym domu, trafiły wreszcie do jednego pokoju, w którym siedziały kobiety i szyły na maszynach do szycia, tak pracowały, że nawet nie podnosiły głów znad tych maszyn, ale nie były głodne, więc bojaźliwa tam postanowiła zostać, szyć od rana do nocy i za to mieć chleb Tu też nie ma miłości... Mów dalej Trzecia, uparta, poszła dalej szukać szczęścia, mimo że była już strasznie głodna. Trafiła wreszcie do wielkiego pięknego ogrodu, gdzie było bardzo dużo drzew, a na drzewach dużo jabłek. Już chciała zerwać jabłko, kiedy przyszedł pan i ją skrzyczał, powiedział, że to ogród pięknego i bogatego księcia, jabłek jeść nie wolno, bo właśnie ogłoszono konkurs: która dziewczyna zerwie wszystkie jabłka z drzew, ta zostanie jego żoną. Uparta, bardzo już głodna, stanęła do konkursu i cały czas pragnęła choć ugryźć jabłko, ale książę nie pozwolił, więc kiedy zerwała już prawie wszystkie jabłka, pomyślała, że wolałaby być ptakiem, zerwać jabłko z samego czubka i je sobie zwyczajnie zjeść, a nie o głodzie uczestniczyć w jakimś konkursie, choćby o najpiękniejszego i najbogatszego księcia. I wtedy zjawiła się Wróżka, zaproponowała, że zmieni ją w ptaka. Dziewczyna od razu się zgodziła. Jako ptak od razu zjadła sobie jabłko z samego czubka, a potem zerwała wszystkie jabłka, bo mogła pofrunąć, gdzie chciała i jak wysoko chciała. Kiedy Wróżka chciała ją na nowo odmienić w dziewczynę, która jako zwyciężczyni poślubi księcia, uparta powiedziała, że nie chce, że chce zostać wolnym ptakiem i że to Wróżka może sobie wyjść za takiego głupiego księcia, który ogłasza takie głupie konkursy i nie pozwala głodnemu zjeść ani jednego jabłka. Że ona głupiego i niedobrego nie mogłaby pokochać... Rewelacja! I to ci opowiedziała opiekunka? A gdzie jest miłość w tej opowieści? No, że trudno znaleźć miłość Oczywiście! Ale się zdarza! A Ty myślisz, że pokochasz kogoś i będziesz z nim szczęśliwa? Wierzysz w to? Tak. No, widzisz! I każdy w to wierzy i to jest najważniejsze. czasem dzieci są o wiele mądrzejsze niż dorośli...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
-Czy patrzyłeś kiedyś na to jak rośnie kwiat? -tak -I... -To było tak jakbym ja sie narodził -Opowiedz mi o tym -wiec... -on rósł, tak jak człowiek dorasta -rozwijał po płatku -Ty tez sie tak rowijasz... -gdy padał deszcz, zamykał sie -człowiek smuci sie, gdy zimno jest i pada deszcz, -rozkwitał gdy świeciło słońce... -Przypominało to mi -kogo? -Ciebie -Mnie? -Tak, jak uśmiechałaś sie i chciałaś żyć. Byłas szczęśliwa. -Nadeszła zima... -I co z nim? -zwiędł, tak jak czasem ludziom nie chce sie żyć! -Odszedł... -Nie!, on zasną -To teraz śpi? -Tak, zima jest i zapada w sen... Ty też jesteś śpiąca w ciągu dnia gdy jest zimno i pada śnieg. Przytłacza Cie ta pogoda. -Hm... -Ale nie odszedł, on jest, wróci na wiosne... -A skąd To wiesz? -Bo znam Cie... -Mnie? -Tak -Przeciez mówimy o kwiatach -Wiem. -Wiec? -Ty jestes moim kwiatem... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pewnego razu było dziecko gotowe, żeby się urodzić. Więc któregoś dnia zapytało Boga: - Mówią, że chcesz mnie jutro posłać na ziemię, ale jak ja mam tam żyć, skoro jestem takie małe i bezbronne? - Spomiędzy wielu aniołów wybiorę jednego dla ciebie. On będzie na ciebie czekał i zaopiekuje się tobą. - Ale powiedz mi, tu w Niebie nie robiłem nic innego tylko śpiewałem i uśmiechałem się, to mi wystarczało, by być szczęśliwym? - Twój anioł będzie ci śpiewał i będzie się także uśmiechał do ciebie każdego dnia. I będziesz czuł jego anielską miłość i będziesz szczęśliwy. - A jak będę rozumiał, kiedy ludzie będą do mnie mówić, jeśli nie znam języka, którym posługują się ludzie? - Twój anioł powie ci więcej pięknych i słodkich słów niż kiedykolwiek słyszałeś, i z wielką cierpliwością i troską będzie uczył Cię mówić. - A co będę miał zrobić, kiedy będę chciał porozmawiać z Tobą? - Twój anioł złoży twoje ręce i nauczy cię jak się modlić. - Słyszałem, że na ziemi są też źli ludzie. Kto mnie ochroni? - Twój anioł będzie cię chronić, nawet jeśli miałby ryzykować własnym życiem. - Ale będę zawsze smutny, ponieważ nie będę Cię więcej widział. - Twój anioł będzie wciąż mówił tobie o Mnie i nauczy cię, jak do mnie wrócić, chociaż ja i tak będę zawsze najbliżej ciebie. W tym czasie w Niebie panował duży spokój, ale już dochodziły głosy z ziemi i Dziecię w pośpiechu cicho zapytało: - O, Boże, jeśli już zaraz mam tam podążyć powiedz mi, proszę, imię mojego anioła. - Imię twojego anioła nie ma znaczenia, będziesz do niego wołał: "Mamusiu". __________________

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
'Jest jeszcze taka miłość, ślepa, bo widoczna, jak szczęśliwe nieszczęście, pół radość, pół rozpacz, ile to trzeba wierzyć, milczeć, cierpieć, nie pytać, skakać jak osioł do skrzynki pocztowej by dostać nic za wszystko.' [[J. Twardowski]]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nawet jeśli dojdę tam gdzie chcę, spłonę w ich zachwycie serc Bedę kroczyć wśród najdroższych znanych miejsc Już nie będzie Ciebie przy mnie wiem... Nawet jeśli zniknie cały zgeiłk, świt odgoni myśl złe, w smutku znajdę sens, a w śmiechu skryję się Już nie będzie Ciebie przy mnie wiem... Nawet jeśli uda kochać się, zima zrzuci skórę swą, spowiedź ramion będzie zawsze smutna bo... Już nie będzie Ciebie przy mnie wiem... Ciszy już nie boję się...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Historia wydawałoby się zwyczajna, a jednak tak niecodzienna i niepowtarzalna jak jedna fala na morzu. Spotkali się w typowym miejscu, w którym poznają się ludzie – w klubie nocnym. On przez kłęby dymu i oślepiający blask świateł wyłowił ją wzrokiem z tłumu tańczących, roześmianych kobiet. Ona, uciekając od natłoku napastliwych rąk i gestów poddała się magii muśnięcia jego ręki . Stali tak przez chwilę koło baru wpatrując się sobie trochę nieprzytomnie w oczy. Jedno było pewne - od tej pory już nigdy się nie przeoczą. Wieczór. Wnikliwa obserwacja, pierwsze nieśmiałe uśmiechy, skrywające sympatię za żartem. Oddzieleni kilkoma metrami, wśród dziesiątek rozbawionych osób, czuli tylko swoją obecność. Ona wiedziała, że musi go ośmielić, on zastanawiał się czy ona zbliży się do niego. Nadszedł ten wyczekiwany moment – pewna uśmiechnięta blondynka podała mu kartkę z jej imieniem i numerem telefonu. Noc. Dokładnie 5.11. Dzwoni telefon, którego nikt nie odbiera. Pociąg donikąd. Popołudnie. Hałas, zabawa , alkohol leje się strumieniami. W powodzi dźwięków – melodia telefonu. Ona nawet nie musiała pytać kto mówi. Kilka godzin później. Rozpalone oczy, pierwsze rozmowy, taka ekscytacja jaką przeżywa się tylko raz. Pierwsze słowo wypowiedziane niemal szeptem : zostań. Pierwsza randka. Nerwy, niepewność, dezorientacja. Ona ucieka na chwilę złapać oddech, on gubi się w domysłach. Rozmowa zaczyna toczyć się powoli, co chwilę zerkają w bok, nie śmiejąc zbyt długo zaglądać sobie w oczy. Czego nie chcieli zobaczyć? On otwiera się powoli, choć ma opory, nie wie przecież kim jest ta, która zawładnęła jego myślami. Ona nerwowo pali papierosa, boi się uszkodzić cienką nić porozumienia, która właśnie powstała. Popołudnia. Natura, przyroda ,powietrze, wszystko to co pozwala zobaczyć ludziom jacy są naprawdę. Godziny słów, minuty milczenia, szumiące drzewa snują opowieść o rodzącym się uczuciu. Nocny taniec. Pierwszy pocałunek. Świat zawirował. Wieczory. Bliskość umysłów i ciał. Intymność, która pozwala lekceważyć całą resztę świata. Ona poznaje definicję spełnienia, on odnajduje prawdziwego siebie. Świat zazdrości ludziom szczęścia, bo jest samotny, więc niechętnie patrzy na łagodne życie tych, którym obce są złe myśli. Pierwszy upadek - gwałtownie runęły zamki na lodzie, ich gruzy pogrzebały zaufanie. Razem odgarniali cegłę po cegle, kamień po kamieniu i reanimowali jego ocalałe resztki. Drugi upadek – nici oplatające uczucie zostały brutalnie zerwane, ich strzępki przypominały im, że wcześniej dawały im poczucie bezpieczeństwa. Ich wiara w uczucia, które ich łączą została zachwiana Jednak on użył swojej siły i sprawił że ona znów chciała trwać przy jego boku. Chwilę wcześniej. Dumnie trwali przy sobie, mając w zanadrzu jedynie nadzieję na lepsze dni. Wiatr sypał piaskiem, solą i czym się dało w ich oczy, a oni choć czuli zimno, dodawali sobie nawzajem otuchy, tuląc się do siebie jak bezradne, zagubione łzy tulą się do ciepłych policzków. Dzisiaj. Pokonali samych siebie, przełknęli gorycz porażki, obawę przed samotnością, jednak ich serca poległy. A przecież nigdy nie wiadomo, mówiąc o miłości, czy aby właśnie ta – nie była ostatnią. Bliska przyszłość. Zapomnienia szukają w szaleństwie, pracy, nauce, muzyce, alkoholu , ramionach nieodpowiednich ludzi – tych z którymi już kiedyś byli lub tych, których właśnie poznali. Ale to ciągle nie to – żal i rezygnacja, nadzieja utonęła w niewypowiedzianych słowach, czas nie chce wrócić . Jego dusza szuka wciąż tych samych zielonych oczu, jej serce zaczyna szybko bić za każdym razem gdy pomyśli o nim. Dalsza przyszłość. Względne zadowolenie, czas leczy rany, wspomnienia się zacierają. Stabilizacja i pozorny dosyt życia. Gdzieś na dnie słychać nieśmiałe, pełne smutku wołanie: przegrana...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Gdyby nuta powiedziała: jedna nuta nie czyni muzyki ...nie było by symfonii Gdyby słowo powiedziało: jedno słowo nie tworzy stronicy ...nie było by książki Gdyby cegła powiedziała: jedna cegła nie czyni muru ...nie było by domu Gdyby kropla powiedziała: jedna kropla wody nie może utworzyć rzeki ...nie było by oceanu Gdyby ziarno zboża powiedziało: jedno ziarno nie może obsiać pola ...nie było by żniwa Gdyby człowiek powiedział: jeden gest miłości nie ocali ludzkości ...nie byłoby nigdy na ziemi sprawiedliwości i pokoju, godności i szczęścia". Michel Quoist

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
http://pl.youtube.com/watch?v=xVbOcibHBXg Michał Bajor - Nie chcę więcej Ze strzępów radości powszednich los swój tkasz z tęsknoty, otuchy, nadziei, układasz swój świat w swym mieście, z domami bez pięter grasz z czartem o niebo w tym piekle, które Bóg, wyprawił nam. Odpłynąć stąd chciałem na zawsze, w siną dal gdzie życie jaśniejsze, bogatsze ktoś chciałby mi dać, Znikałem sto razy bez wieści by wracać do srebrnej poezji ciepła rąk i spojrzeń twych Nie chcę więcej, twoje serce do życia wystarczy Twoje serce, co zagrzewa do walki o każdy dzień Twoje serce, które cierpi i kocha namiętnie, które bije, coraz prędzej, goręcej. W zgryzocie pasma zbyt chudych dni twe fortissimo serdeczne brzmi głośniej wciąż, mocniej wciąż. Gdy twarzy brak w czynach i słowach ty masz twarz Gdzie ścieżek splątanych bezdroża ty drogę swą znasz Ty zdołasz ból każdy pocieszyć rozjaśnić odwieczny nasz przedświt Ciepłem rąk i spojrzeń twych Nie chcę więcej, twoje serce do życia wystarczy Twoje serce, co zagrzewa do walki o każdy dzień Twoje serce, które cierpi i kocha namiętnie, które bije coraz prędzej, goręcej... W zgryzocie pasma zbyt chudych dni twe fortissimo serdeczne brzmi W dramacie samych najchudszych dni Rzucasz mi w oczy łzy, gorzkie łzy, szczęścia łzy, spełniasz sny Nie chcę więcej, twoje serce do życia wystarczy Twoje serce, co zagrzewa do walki, do walki, do walki Twoje serce, które cierpi i kocha namiętnie, Coraz prędzej przez łzy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozłączeni, - lecz jedno o drugim pamięta, Zapłakani, - lecz roześmiani. Pomiędzy nimi lata biała nić smutku, Która raz łączy a raz rozdziela. Wiem, kiedy się cieszysz, wspominając mnie. Wiem, kiedy płaczesz zamknięty w ciemnej komnacie. Wiem, o jakiej godzinie wraca bólu fala. Wiem, kiedy zasypiasz, gasząc żar serca. I choć me oczy Cię ujrzeć nie mogą, Znają Twój dom, drzewa ogrodu i kwiaty, Wiem, gdzie malować myślą Twe oczy i postać, Między jakimi drzewami szukać białej szaty Lecz ty nie wiesz, nad jaką górą wschodzi perełka, Którą wybrałam dla Ciebie za gwiazdeczkę-stróża Nie wiesz, że gdzieś daleko, aż u gór podnóża Za jeziorem - czekam Ja. Mogą gromadzić się chmury na niebie, Mogą zderzać się gwiazdy, Lecz pamiętaj, że najważniejszą rzeczą, której nauczysz się, To kochać i kochanym być...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pytają ludzie o wartość życia człowieka żyjącego miłością, żyjącego dla miłości. Jest jedna właściwa odpowiedź - życie naznaczone tym uczuciem ma nieocenioną wartość. Ucząc się prawdziwie kochać, pielęgnując goszczącą w sercu miłość, wraz z nią łagodniejesz w stosunku do innych i do całej otaczającej cię rzeczywistości, zauważasz nie widzianą wcześniej niezliczoną ilość barw świata i biegnących dni. Warto nauczyć się kochać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
...podane na dłoni losu kochające serce... W świecie gdzie smutek i tęsknota to tylko chwilka, Gdzie radosny śpiew miłości przyciąga i przywołuje, Ku pięknej wabiącej melodii podążasz pośpiesznie, W promiennych jej strugach brodzi twoja dusza, Tam odnajdujesz bezcenne skrawki chwil czarownych, Delikatny wiatr słów owiewa cię ze wszystkich stron. Ktoś daje ci serce , ty oddajesz swoje, ale to wciąż za mało, Przykrywa więc anioł twe niebo delikatną suknią różowej poświaty i gorącym płomieniem zamieszkuje w rozkochanym twoim wnętrzu, Rozkwitający kwiat szczęścia ukazuje przyszłość radosną, czasem w łez słodkim nie słonym potoku, Spoglądasz wtedy na niewiędnące kwiaty w środku zimy, Poranny letni deszcz szepcze kroplami o tym, że płakałaś nocą, Lecz popołudniowe słońce szybko wysuszy twoje łzy Wieczorny wiatr zobaczy cię już stojącą na skraju tęczy, Noc ukołysze snem i spokojnym jego cieniem twe tęskne myśli. Warto żyć dla takiej miłości i dla niej poświęcić życie? Jest tu wiele skrótów myślowych, lecz ci których musnął swym śnieżnobiałym skrzydłem anioł niosący nadzieję i ci w których zamieszkała już darowana przez niego miłość, zrozumieją także to, co tkwi między wierszami .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W rozkołysanym morzu uczuć i czułych myśli toniemy co dnia, Świat otaczających nas serc nie rozpoznaje naszych pragnień, Czy kiedyś dobrniemy do odległej przystani żaglowców szczęścia? Czy przyjazny wiatr tkliwości, czułości i żarliwej miłości owieje nas? W równym tempie przemijają bezpowrotnie dni, mija dany nam czas, Rozwijamy wciąż od nowa żagle naszych spragnionych miłości serc, Łapiemy w nie z nadzieją najdelikatniejsze nawet podmuchy sympatii I uskrzydleni ich powiewem poddajemy się marzeniom bez granic. Całe oceany marzeń, całe przestrzenie pragnień otaczają nas każdego dnia, Pośród gwiazdami rozjaśnionych nocy myśli kłębią się w nieskończoności, Ile z tych marzeń i pragnień tak na prawdę ma szanse na spełnienie? Ile z nich zamieni się w barwną tęczę - radosnej w założeniu - rzeczywistości? Wczoraj zamienia się w dziś, dziś zmienia się w jutro, a jutro w pojutrze, Biegną nieubłaganie sekundy, minuty i godziny - zegar wszechświata nie staje, Przelewa się wartki, niespokojny strumień czasu w klepsydrze życia, Wszyscy stajemy wciąż przed tym samym dylematem - jak żyć prawdziwie, By niczego nie przeoczyć, nie zmarnować , niczego potem nie żałować? Zakamarki naszego trwania, otulone mgiełką minionych już dni, Otwierają się i podpowiadają szeptem ; żyj godnie i cierpliwie czekaj. Tu, może nie daleko, za następnym zakrętem ścieżki którą podążasz, Tkwi to na co czekasz z taką wytrwałością i ciągłą nadzieją, Skarb największy , skarb najcenniejszy - miłość drugiego człowieka. Żyjemy wszyscy by kochać, kochajmy zatem by żyć prawdziwie, Tyle w nas jest prawdziwego życia ile w nim miłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość raz dwa cztery
slonce..prosze o wiecej:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
My z drugiej połowy XX wieku rozbijający atomy zdobywcy księżyca wstydzimy się miękkich gestów czułych spojrzeń ciepłych uśmiechów Kiedy cierpimy wykrzywiamy lekceważąco wargi Kiedy przychodzi miłość wzruszamy pogardliwie ramionami Silni cyniczni z ironicznie zmrużonymi oczami Dopiero późną nocą przy szczelnie zasłoniętych oknach gryziemy z bólu ręce umieramy z miłości...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O chorobie miłości Młoda narzeczona rozchorowała się na ospę, zanim weszła do chaty swego przyszłego męża. Ten zaś powiedział: - Bolą mnie oczy. A później: - Oślepłem. Zaprowadzono mu żonę do chaty. Kiedy umarła po dwudziestu latach małżeństwa, jej mąż otworzył oczy. Gdy go zapytano o przyczynę tego "cudownego wyzdrowienia", odrzekł: - Nie byłem ślepy, ale udawałem, żeby się moja żona nie zamartwiała na myśl, że oglądam ją oszpeconą chorobą. Bajka afrykańska

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Źródełko życia Dawno temu, niewiadomo gdzie, był zaczarowany las, a w nim zaczarowane "źródełko" - zwane "źródełkiem życia". Mieszkańcy lasu miłowali się wzajemnie i nawet drapieżne zwierzęta żyły w pokoju z innymi oraz mieli jedno wspólne dobro, które ich łączyło. To właśnie te źródełko. Wśród mieszkańców tego lasku, żył sobie biały tygrys. Nie miał przyjaciół, był samotnikiem zamkniętym w sobie i ciężko mu było komuś zaufać. Jednak to, co robił, nie było złe. Co prawda, aniołem ten tygrysek nie był, bo wiadomo, że też popełniał jakieś błędy, za które przepraszał, jednak ten tygrysek można powiedzieć, że był nadzwyczajny. To właśnie on najbardziej troszczył się o te źródełko. Zwierzęta z lasu widziały w nim dobrego i wspaniałego przyjaciela, który zawsze niósł pomoc niezależnie od sytuacji. Dlatego darzyły go szacunkiem, czasami nawet zwracały się do niego "mistrzu". Mimo, iż sobie tego nie życzył, biały tygrys stał się szybko, bardzo sławny. Jednak niektórym to się właśnie nie spodobało. Nie spodobało się, że to on jest sławny, że to on jest "mistrzem", że to on jest przedstawicielem tego całego lasku. Z wszystkich zwierząt najbardziej nienawidził go lew, ponieważ to on miał być królem. Pewnego dnia, lew nie wytrzymał i zaczął obgadywać białego tygrysa za jego plecami. Mówił, co ślina przyniosła mu na język - a wszystko, co mówił, było kłamstwem. Jednak dziwnym zbiegiem okoliczności, nawet zwierzęta, które przebywały z tygrysem i darzyły go szacunkiem, uwierzyły w kłamstwa lwa. Niektóre zwierzęta nawet zaczęły obrzucać go błotem. Lew swoim podłym postępowaniem chciał zmusić tygrysa do opuszczenia cudownego lasu. Tygrys podejrzewał, że coś jest nie do końca w porządku, ale jednak nie unosił się gniewem, nie znienawidził mieszkańców lasu, dla niego wszystko się działo tak jakby dana sytuacja "nie zaistniała". On się tylko troszczył o źródełko, ale zaczynał się martwić o stosunki między sąsiadami w lesie... Pewnego dnia pomyślał tygrys, że wybierze się w podróż, aby odnaleźć "kwiat szczęścia", który miał przywrócić pokój w zaczarowanym lesie. Powiedział znajomym, że wyrusza i niebawem wróci. Lew był bardzo dumny z siebie, że udało mu się przepędzić "wroga z lasu". Oczywiście w to też uwierzyli mieszkańcy. Wszyscy zajmowali się ustalaniem "zasad", dzięki którym będzie można było żyć w spokoju przez wiele lat. Tak byli zajęci tymi sprawami, że źródełko zaczęło być zaniedbywane. Rośliny powoli zaczęły usychać, w lesie zapanował chaos. Wszystko nie układało się tak jak powinno. Mieszkańcy lasku zaczynali zadawać pytania "królowi" - Czy ma jakiś pomysł, aby ich kraina nie wyginęła? Lew rozejrzał się dookoła. Jako, że nie miał wystarczającego doświadczenia, powiedział: "Wszystko tutaj powoli umiera i nie warto "budować" czegokolwiek." I po tych słowach poszedł szukać nowego miejsca dla siebie. Niektóre zwierzęta poszły za nim... Niektóre jednak zostały w lesie i zastanawiały się, co począć. Kiedy wszyscy stracili nadzieję na lepsze jutro, zjawił się biały tygrys z dziwaczną rośliną. Zauważył, że sytuacja w lesie nie jest za ciekawa. Wszystko usycha, a zwierzęta bez nadziei dopytywały się go, co mają czynić... Biały Tygrys, zasadził roślinkę blisko znanego mu dobrze źródełka, powiedział do niego: "wróciłem." i zabrał się do pracy. Po kilku dniach, las ponownie zaczął tętnić życiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U fryzjera Pewien mężczyzna poszedł, jak co miesiąc, do fryzjera. Zaczęli rozmawiać o różnych sprawach. Ni z tego, ni z owego, wywiązała się rozmowa o Bogu. Fryzjer powiedział: - Wie pan, ja nie wierzę, że Bóg istnieje. - Dlaczego pan tak uważa? - zapytał klient. - Cóż, to bardzo proste. Wystarczy tylko wyjść na ulicę, żeby się przekonać, że Bóg nie istnieje. Gdyby Bóg istniał, myśli pan, że istniałoby tyle osób chorych? Istniałyby opuszczone dzieci? Gdyby istniał Bóg, nie byłoby bólu, nie byłoby cierpienia... Po prostu nie mogę sobie wyobrazić Boga, który na to wszystko pozwala. Klient pomyślał chwilę, chciał coś powiedzieć, ale zrezygnował. Nie chciał wywoływać niepotrzebnej dyskusji. Gdy fryzjer skończył, klient zapłacił i wyszedł. I w tym momencie zobaczył na ulicy człowieka z długą zaniedbaną brodą i włosami. Wyglądało na to, że już od dłuższego czasu jego włosy i broda nie widziały fryzjera. Był zaniedbany i brudny. Wtedy klient wrócił i powiedział: - Wie pan co? Fryzjerzy nie istnieją! - Bardzo śmieszne! Jak to nie istnieją? - zapytał fryzjer - Ja jestem jednym z nich! - Nie - odparł klient - Fryzjerzy nie istnieją, bo gdyby istnieli, nie byłoby ludzi z długimi włosami i brodą, jak ten człowiek na ulicy. - A nie, fryzjerzy istnieją, to tylko ludzie nie poszukują nas z własnej woli. - No właśnie - powiedział klient. - Dokładnie tak. Bóg istnieje, to tylko ludzie Go nie szukają i robią to z własnej woli, dlatego jest tyle cierpienia i bólu na świecie. Bóg nie obiecywał dni bez bólu, radości, bez cierpienia, słońca bez deszczu. Obiecał siły na każdy dzień, pociechę wśród łez i światło na drodze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gniazdo :) widzę, że czytasz Coelho. A pamiętasz może, w którejś z jego książek, taką bajkę o dwóch połówkach?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
.Zawsze trzeba podejmować ryzyko. Tylko wtedy uda nam się pojąć, jak wielkim cudem jest życie, gdy będziemy gotowi przyjąć niespodzianki, jakie niesie nam los. Bowiem każdego dnia wraz z dobrodziejstwami słońca Bóg obdarza nas chwilą, która jest w stanie zmienić to wszystko, co jest przyczyną naszych nieszczęść. I każdego dnia udajemy, że nie dostrzegamy tej chwili, że ona wcale nie istnieje. Wmawiamy sobie, z uporem, że dzień dzisiejszy podobny jest do wczorajszego i do tego, co ma dopiero nadejść. Ale człowiek uważny na dzień, w którym żyje, bez trudu odkrywa magiczną chwilę. Może być ona ukryta w tej porannej porze, kiedy przekręcamy klucz w zamku, w przestrzeni ciszy, która zapada po wieczerzy w tysiącach i jednej rzeczy, które wydają się nam takie same. Ten moment istnieje naprawdę, to chwila, w której spływa na nas cała siła gwiazd i pozwala nam czynić cuda. Tylko niekiedy szczęście bywa darem, najczęściej trzeba o nie walczyć. Magiczna chwila dnia pomaga nam dokonywać zmian, sprawia, że ruszamy na poszukiwanie naszych marzeń. I choć przyjdzie nam cierpieć, choć pojawią się trudności, to wszystko jest jednak ulotne i nie pozostawi po sobie śladu, a z czasem będziemy mogli spojrzeć z dumą i wiarą w nas samych. Biada temu, kto nie podjął ryzyka. Co prawda nie zazna nigdy smaku rozczarowań i utraconych złudzeń, nie będzie cierpiał jak ci, którzy pragną spełnić swoje marzenia, ale kiedy spojrzy na siebie, bowiem zawsze dogania nas przeszłość- usłyszy głos własnego sumienia: \"A co uczyniłeś z cnotami, którymi pan bóg obsiał dni Twoje ? Co uczyniłeś z talentem, który powierzył Ci Mistrz ? Zakopałeś te dary głęboko w ziemi, gdyż bałeś się je utracić. I teraz została Ci jedynie pewność, że zmarnowałeś własne życie\" Biada temu, kto usłyszy te słowa. Bo uwierzył w cuda, dopiero gdy magiczne chwile życia odeszły na zawsze. P. Coelho

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
...Zawsze na świecie ktoś na kogoś czeka, czy to na dalekiej pustyni, czy w samym sercu gwarnego miasta. I gdy w końcu skrzyżują się drogi tych dwojga i spotkają się ich spojrzenia, to wtedy znika cała przeszłość i cała przyszłość. Liczy się tylko ta chwila i owa niewiarygodna pewność, że wszystko pod niebieskim sklepieniem zostało zapisane jedną Ręką. Ręka, która obdarza miłością i stwarza bliską duszę dla każdego śmiertelnika, który w słonecznym świetle krząta się nieustannie, wypoczywa i szuka swego skarbu. Bo jeśli by tak nie było, to marzenia całego ludzkiego rodzaju nie miałyby najmniejszego sensu... P. Coelho

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
..Bywa czasem, że ogarnia nas bezgraniczne uczucie smutku, którego nie potrafimy opanować. Spostrzegamy, że magiczna chwila tego dnia dawno już minęła, a my jej wcale nie wykorzystaliśmy. A wtedy życie jakby ukrywa przed nami cały swój kunszt, cały urok. Powinniśmy zawsze słuchać małego dziecka, którym niegdyś byliśmy- i które wciąż jeszcze w sobie nosimy. Ono dobrze wie, co to są magiczne chwile. I choć często udaje się nam zagłuszyć jego płacz, to jednak nigdy nie zdołamy stłumić jego głosu. To dziecko, którym byliśmy, ciągle jest w nas obecne. Szczęśliwe są te maleńkie istoty, bowiem do nich należy Królestwo Niebieskie. Jeśli nie narodzimy się na nowo, jeśli nie uda się nam spojrzeć na nasze życie raz jeszcze, z dziecinną prostotą i entuzjazmem, to zgubimy sens życia. Ludzkość wymyśliła wiele sposobów samobójstw. Ci, którzy próbują uśmiercić swoje ciało, znieważają Boskie przykazania na równi z tymi, którzy próbują uśmiercić swoją duszę, choć zbrodnia tych ostatnich jest mniej widoczna dla ludzkich oczu. Wysłuchajmy tego, co mówi nam dziecko ukryte w naszej duszy. Nie wstydźmy się go. Nie pozwólmy, aby się lękało, że jest samotne, bo nie dociera do nas jego głos. Bodaj raz dajmy mu szansę, aby pokierowało naszym losem. to dziecko dobrze wie, jak każdy dzień może się różnić od drugiego. Sprawmy, aby poczuło się znowu kochane. Sprawmy mu przyjemność, nawet jeśli wymagałoby to od nas postępowania, od którego odwykliśmy, które może uchodzić za śmieszne w oczach innych ludzi. Pamiętajmy, że mądrość ludzi jest szaleństwem w oczach Boga. Jeśli posłuchamy głosu dziecka, które mieszka w naszej duszy, oczy nasze znowu nabiorą blasku. A jeśli nie utracimy więzi z tym dzieckiem, to nigdy już nie utracimy więzi z życiem. P.Coelho

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Uświadomiła sobie, że istnieją dwa powody, które nie pozwalają ludziom spełnić swoich marzeń. Najczęściej po prostu uważają je za nierealne. A czasem na skutek nagłej zmiany losu pojmują, że spełnienie marzeń staje się możliwe w chwili, gdy się tego najmniej spodziewają. Wtedy jednak budzi się w nich strach przed wejściem na ścieżkę, która prowadzi w nieznane, strach przed życiem rzucającym nowe wyzwania, strach przed utratą na zawsze tego, do czego przywykli. Ludzie tęsknią za całkowitą odmianą, a jednocześnie pragną, by wszystko pozostało takie jak dawniej" P.Coelho

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość raz dwa cztery
slonce a masz cos dla mnie..?dla naiwnej istoty ,ktora pokochala slepa miloscia kogos kto oszukal a potem dal kopa i wrocil do innej?boli...zwlaszcza jak ktos jest tak wrazliwy i pelen dobroci jak ja..oddalam cale serce a teraz place za to

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×