Gość do lafiryndy Napisano Kwiecień 13, 2009 Uważam że autorka nad tobą nic obraźliwego nie napisała, i zgadzam się z nią łatwiej jest pokochać małe dziecko niż nastolatka, bo taki to ma swoje humory, i jest duża różnica... Więc nie rozumiem tego co napisałaś I przy okazji komu by się przydało to by się przydało "Lafirynda" Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
La Firynda 0 Napisano Kwiecień 13, 2009 Zauważyłam, że niewiele rozumiesz. O ironii nie wspomnę :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ludzie są dziwniii Napisano Kwiecień 13, 2009 Jaki żal... Jesteście obie żałosne macie zamiar robić pyskówkę na tym portalu? To żegnamy:) I Pewnie zaraz się zacznie tłumaczenie... Pewnie jedna z was zaraz będzie pokazywać swoją racje... czym udowodni swój poziom inteligencji... Ludzie dajcie spokój gadajmy na temat! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Smutna jakas kobieta Napisano Kwiecień 14, 2009 Moj partner ma dziecko a jego ex utrudnia spotkania z nim, nastawia dziecko przeciwko nam, zle sie wyraza o mnie do niego kiedy rozmawiaja przez telefon, nie chce mi sie zyc. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość matka rozwodnika Napisano Kwiecień 15, 2009 Byliśmy przeciwni rozwodowi syna z pierwszą żoną, z którą ma troje dzieci. Małżeństwo było z tzw. studenckiej wpadki, szybki ślub, po kilku latach kolejne dzieci. Z czasem zauważyliśmy, że coś w tym małżeństwie jest mocno nie tak, eks synowa chwaliła mi się np. "wytrzaskałam go po ryju". Bolało- jako matkę- ale namawiałam syna na ratowanie tego związku. Potem cios- kochanka- i szybki rozwód. Pierwsza żona bardzo utrudniała kontakty dzieci z synem, składała wnioski do sądu, aby nie mógł się spotykać z dziećmi, przy dzieciach go biła i wyzywała. Syn zostawił jej cały majątek - dom z dużą działką, w pełni wyposażony+ 1000 zl/mies/dziecko. Sytuacja odmieniła się, kiedy pojawiło się dziecko z nowego związku- nagle pierwsza żona zaczęła ciągle mieć jakieś sprawy do syna, próbowała odciągnąć go od nowej rodziny przy pomocy dzieci. Dzieci ciągle buntowała, co stwierdził psycholog i co było ewidentnie widać na spotkaniach. Szczególnie dużo nienawiści kierowała pod adresem nowej żony syna. Najbardziej oczywiście dogryzała w ten sposób własnym dzieciom, które były przeszczęśliwe na wakacjach u nas, a po dwóch dniach spędzonych z mamusią skwitowały do syna: my i tak mamy swój rozum... Bez komentarza. Jednak najzabawniejsze jest to, że syn zrobił badania genetyczne dzieci, bo kolega z czasów studenckich odważył mu się po latach powiedzieć, że "jego żonę miało pół akademika" i okazało się, że tylko jedno z trójki dzieci jest jego. Więc ta biedna, skrzywdzona, porzucona żona całymi latami zdradzala męża. Z zewnątrz było sielankowo, w środku związku tragedia, przemoc, znęcanie się psychiczne, zdrady... My z mężem mamy poczucie, że po kilkunastu latach odzyskaliśmy syna. Nowa synowa była do pewnego momentu bardzo cierpliwa i wyrozumiała dla dzieci, ale od pewnego momentu odpuściła te relacje i trudno się temu dziwić. Dziewczęta- nie uogólniajcie, każda historia jest inna i nie należy nikogo oceniać po pozorach. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość patologia nazywasz sie Napisano Kwiecień 15, 2009 mamo.I jak ty syna wychowalas. Dal sie bic? Pewnie tez go lalas po ryju i myslal ze tak \"trza\" hehe Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ty od Napisano Kwiecień 16, 2009 patologii! aleś ty durna!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość KAŚKA M. Napisano Kwiecień 16, 2009 ale jaja... jaka wspaniała matka, jaki wspaniały syn, jaka cudowna nowa żona i tylko ta eks taka podła, niewdzięczna sucz! może teść też zdążył ją mieć, skoro tak chętnie dawała??? nie jestem niczyją żoną, przez chwilę dałam się wmanewrować w kłamstwa kochankowania i w bajeczki to już przestałam wierzyć! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Matko rozwodnika czy takie Napisano Kwiecień 16, 2009 historyjki jak ta opisana przychodzą ci do głowy, gdy mu robisz dobrze, czy raczej w samotne wieczory, gdy on jest z żoną a ciebie zżera żal, że ty nią nie jesteś? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość maszkaaa Napisano Kwiecień 16, 2009 witam wszystkich! czytalam Wasze posty i jakos tak lepiej sie poczulam ze nie tylko ja mam problemy tego typu. Jestem z moim facetem od 3 lat wiedzialam od poczatku ze ma syna (obecnie 11 lat) nie przeszkadzalo mi to wcale, widujemy go srednio 2 razy w roku na jakies 2 tygodnie ze wzgledu na duza odleglosc. przy jednym z pierwszych spotkan pokazal jak bardzo mnie nienawidzi nie przeszkadzalo mi to bo to byly tylko 2 tygodnie wiec zacisnelam zeby i czekalam spoko. po kilku miesiacach coraz bardziej zaczal mi przeszkadzac ten fakt ze on ma taka a nie inna przeszlosc, obecnie po 3 latach spotkanie z Jego synem jest dla mnie koszmarem Kocham mojego faceta ponad zycie jest moja pierwsza i jedyna miloscia a wiem ze on cierpi przeze mnie bo nie potrafie zaakceptowac tego bachora ja go poprostu nienawidze, przyznam ze nie moge sobie z tym poradzic ostatnio nawet mam mysli samobojcze bo nie widze wyjscia z tej sytuacji chce byz z nim nie wyobrazam sobie zycia bez niego ale znowu psycha mi siada przez tego dzieciaka ktorego moj chlopak strasznie kocha. Poradzcie cos czy widzicie jakis sens naszego zwiazku blagam o jakakolwiek rade co mam robic. Moj chlopak wie o moich problemach czesto sie klocimy o to on chce mi pomoc ale nie wie jak. Kompletnie jestem zagubiona nie moge przebolec ze on kiedys byl z inna kochal ja i ma z nia dziecko ktore mi ja przypomina (wygladaja jak klony)i zawsze beda ze soba zwiazani to boli. czy ktos z Was ma podobne odczucia??? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość trudno coś Ci doradzić Napisano Kwiecień 20, 2009 ja dzięki drugiemu mężowi zyskałam 2 "nowych" synów (19 i 17) i to w wieku mojego "osobistego" syna (19 lat) i nie ma we mnie nienawiści, ale miałam lżej niż Ty, bo synowie drugiego męża nie byli wychowywani przez matkę, ona ich porzuciła wiele lat temu i zaakceptowali mnie bez problemu Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
catering 0 Napisano Kwiecień 27, 2009 zapraszamy na naszą stonę www.gnw.com.pl pozdrawiam Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Martaaaaaaa30 Napisano Kwiecień 27, 2009 Ja mam 30 lat i za niedługo będę macochą 17 nastolatki, okropne dziecko... działa mi na nery, pyskuje, krzyczy, źle się zachowuje ogólnie, jest przemądrzała, bezczelna, arogancka... przydało by jej się porządne lanie, albo jakiś obóz, myślimy o tym z jej tatą ale ona się stawia, ciężko z takim dzieckiem żyć:( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ale się jej trafiła Napisano Kwiecień 27, 2009 "macocha"... może od razu pomyśl o koncentracyjnym wychowałam troje dzieci, nastolatkami są krótko i można wytrzymać, gdy się kocha, ale Ty masz ją gdzieś, jest tylko balastem przy Twoim facecie, współczuję temu dziecku Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość myślęże sformułowanie Napisano Kwiecień 27, 2009 "myślimy o tym z jej tatą" to poważne nadużycie z twojej strony. Raczej ty go judzisz, żeby się pozbyć jego córki z domu. Może dla odmiany zapisz się sama na jakąś tresurę z cyklu "jak nie być suką dla pasierbicy" Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość jestem szczęśliwa Napisano Kwiecień 27, 2009 bo nie mam takich problemów... Nie mam problemów matki rozwodnika - fe, od początku byłaś przeciwna..po latach badania ... wyjątkowo złośliwe i obrzydliwe to co piszesz... A Twój synuś miał cały czas klapki na oczach... Trzeba było go ubezwłasnowolnić... nawet kolega za niego musiał dzieci robić :D W sumie jaki Pan, taki kram... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość no tak bo wszystkie Napisano Kwiecień 28, 2009 dzieci to chodzace aniołki.... a zboczeńcy, mordercy,alkoholicy itp. to wyrastają...może nie z dzieci??????? ja nie cierpię dzieci i załuje ze moj mąz je ma. Toleruję je ale mam nadzieje, ze w koncu przestana do nas przychodzić same z siebie. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość masz rację. Wredne macochy też Napisano Kwiecień 28, 2009 były kiedyś dziećmi i co znich wyrosło? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość uffff poczytałam sobie Napisano Kwiecień 28, 2009 do: no tak bo wszystkie nie ma problemu, jeżeli powiedziałaś o tym swojego mężowi przed związaniem się z nim to ok, jeżeli zaakceptował Twó brak akceptacji dla jego dzieci i mimo wszystko ożenił się z Tobą to masz prawa ograniczać swój udział w wizytach jego dzieci ale jeżeli nie powiedziałaś mu przed związkiem, że nie cierpisz dzieci... to niestety oszukałaś go i perfidnie podeszłaś, dlaczego??? bo wiedziałaś, że ma dzieci, wiedziałaś, że utrzymuje z nimi kontakt i nie obiecywał Ci, że po ślubie z Tobą wyśle dzieci na Madagaskar Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość no tak bo wszystkie Napisano Kwiecień 28, 2009 oczywiscie ze powiedziałam o tym przed slubem. ale widze ze on mial nadzieje przekonac mnie do dzieci. nic z tego. lepiej niech je widuje jak najrzadziej. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość uffff poczytałam sobie Napisano Kwiecień 28, 2009 czyli nie było między Wami szczerości na początku związku, najważniejsze sprawy życiowe pomineliście, inne macie priorytety w życiu dlaczego tak nie lubisz dzieci??? czy nie chcesz mieć własnych??? pytam z czystej ciekawości, sama byłam rozwódką z dzieckiem i wyszłam za rozwodnika z synem i poza kilkoma przykrościami w życiu ten przyszywany syn dał mi wiele radości, a gdy zaczął mi mówić 'mamo", to nawet się popłakałam mój syn lubi mojego drugiego męża, zaakceptował go, nie sprawiał przykrości ale nigdy nie nazwał go "ojcem" Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość no tak bo wszystkie Napisano Kwiecień 28, 2009 mam dzieci, ale juz tak mam ze obcych nie lubie. Nie ukrywam tego. krzywdy im nie robie ale nie potrafiłabym życ z obcymi dziecmi pod jednym dachem. Moj maż wie o tym, ze jak tylko jego dzieci przeprowadziłyby sie do nas to ja odejdę. To niestety jest dla mnie nie do zniesienia. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość uffff poczytałam sobie Napisano Kwiecień 28, 2009 Twoje podejście do "sprawy" mnie zadziwiło, ale różnie w życiu bywa, czy mąż całkowicie akceptuje Twoje dzieci? swoją drogą to jakoś to dziwnie brzmi, rozumiem, że eks żona jest obcą osobą, ale dzieci "obce" ??? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość no tak bo wszystkie Napisano Kwiecień 28, 2009 tak moj mąz akceptuje moje dzieci, jest dla nich bardzo dobry. A jego dzieci sa dla mnie obce, mieszkaja ze swoja matką. Wiem, ze wiekszośc ludzi nie rozumie tego, ze mozna nie lubic dzieci tak jak niektorzy nie lubia psów albo kotów. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość owszem znam takie osoby Napisano Kwiecień 28, 2009 mam taką przyjaciółkę, ale ona nie chce mieć "swoich" dzieci, u Ciebie występuje coś niewiarygodnego, coś co może rozpieprzyć Twój związek, czego oczywiście Ci nie życzę! tak na marginesie to jesteś w tym opisie (może nie w rzeczywistości) wyrachowaną, zimną klabźnią typu macocha kopciuszka - rozpieszczająca swoje paskudne i głupie córki, a pastwiąca się nad córką męża Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość uffff poczytałam sobie Napisano Kwiecień 28, 2009 myślę, że Twój mąż bardzo Cię kocha i chyba nie wierzy w Twoje lodowate serce, a to znaczy, że jeszcze macie szansę, bo przecież on musi Cię znać lepiej niż kafeteryjne wirtualne twory, uciekam :D Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość no tak bo wszystkie Napisano Kwiecień 28, 2009 nie jestem zimnym, wyrachowanym macoszyskiem. po prostu nie lubie dzieci i juz. a swoich wcale nie chciałam mieć. a jak juz mam to musze sie niemi opiekowac najlepiej jak umiem. Dzieci męza wręcz mnie draznia. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość bezczelna jesteś Napisano Kwiecień 30, 2009 Wpakowałaś mu w życiorys swoje dzieci, ale na jego dzieci noskiem kręcisz...? A dla niego twoje też są obce. On jest dla twoich dzieci bardzo dobry a jego dzieci cię drażnią? Skąd się takie podłe babska biorą? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość dvd Napisano Kwiecień 30, 2009 no tak bo wszystkie tak moj mąz akceptuje moje dzieci, jest dla nich bardzo dobry. A jego dzieci sa dla mnie obce, mieszkaja ze swoja matką. Wiem, ze wiekszośc ludzi nie rozumie tego, ze mozna nie lubic dzieci tak jak niektorzy nie lubia psów albo kotów. ja cie rozumiem :) Nie rozumiem zmuszania zeby obce dzieci byly dla ciebie jak rodzone.Sa obce,pod kazdym wzgledem.Sa tak samo obce jak ex jej matka i reszta tamtej rodziny.Dlaczego wiec robic wyjatek dla dzieci? Sa tak samo obce jak dzieci sasiadki z II pietra. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość *dwa* Napisano Kwiecień 30, 2009 A ja tam nie mam problemu. Z „weekendowym” pasierbem zaakceptowaliśmy się wzajemnie, polubiliśmy, zburzyliśmy ten mur stojący między nami i jest OK. Wiadomo nie pokocham tego dziecka. Widzę po moim partnerze jak mu zależało abyśmy się dogadali. Naprawdę włożył w to dużo pracy i wysiłku i dzięki temu jesteśmy szczęśliwi. Oczywiście łatwiej by było bez tego dziecka, ale wiadomo, życie jest pełne niespodzianek grunt to się do nich dostosować. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach