Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
phii

Drugie żony a dzieci z poprzednich związków

Polecane posty

Gość checie powiedziec drogie eks
kiedys próbowałam pomóc eksie mojego meza z synem. Miała z nim spore kłopoty i wychowawcze i szkolne. Powiedziała mi jednoznacznie- nie wtrącaj sie to nie twoje dziecko. Powiedziałam ok. juz nigdy wiecej sama nie bede sie pchac. bedziesz chciała to sama powiesz. Jak sie domyslacie do tej pory cisza- kłopoty są. Ona jak to uparte zwierze przez fałszywe ambicje wobec eks meza cos próbuje udowadniac. Wystarczyło tylko powiedziec no nie daje sobie rady, cholera pogadajmy moze wspolnie cos zdziałamy, ale po co, niech chłopak dalej ma problemy!A ona nie wiadmo czemu okresla sie jako kochajaca matka. kochajaca nie znaczy madra, kochac dziecko tez trzeba madrze. W końcu chodzi o jej dziecko!!!!!!!!!!!!!!!!!!ja kiedy mialam kłopot ze swoim nie czekałam az pójda gruzy,za telefon i powiedziałm mu pomóz bo nie daje sobie z nia rady. Przyjechał , pogadalismy, ustalony został wspolny front i młoda musiała sie podporzadkowac. Nikomu korona nie spadła z głowy, ba wszyscy chodza zadowoleni, nowa zona mojego eks też.Córka doszła do rozumu, teraz sama z siebie sie śmieje ze była taka głupiutka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mi jest potwornie ciezko... jestem zazdrosna o jego dzieci... ale to zdrowa zazdrosc - tak mi sie wydaje jego syn (15lat) mnie nie toleruje, wiec jak sie umawiaja nie zabieraja mnie ze soba (do kina czy restauracji) jest mi wtedy przykro... gdy mowie o tym mojemu partnerowi zaczyna sie na mnie wydzierac, ze rozliczam go z kazdej minuty z dzieckiem, ze utrudniam mu kontakt itd... mimo ze to nieprawda... problem jest tez z mlodsza corka (8lat) jest u nas w 2 razy w tygodniu na noc (jak moj partner ma wolny weekend tez ja najczesciej zabieramy... dla mnie to czesto biorac pod uwage ze jestem duzo mlodsza od niego i raczej nie do konca gotowa na rodzine, powazne zobowiazania itd.) wieczorem moj partner 40min. czyta jej bajke, przez dlugi czas tez ja dodatkowo usypial (czy ja sie myle uwazajac, ze tak duzego dziecka sie nie usypia?) czesto siedzialam wiec godzine a nawet 1,5 sama... jak mu zwracam uwage o to, albo o to ze ja wyrecza w sprawach ktore powinna robic sama znowu jest awantura... rozumiem, ze potrzebuje z nia spedzac czas sam na sam, ale przeciez moga pogadac jak odwozi ja do szkoly, spedzic wspolny czas podczas czytania bajki itd. wkurza mnie, ze gdyby nie ja to w ogole nie zwracalby jej uwagi co do np. sprzatania... i tak za kazdym razem odkladam szczoteczke do zebow, paste, albo odwieszam recznik, chowam platki sniadaniowe, zbieram jakies kartki, opakowania po slodyczach o co sie nie przyczepie on ma te same argumenty - ze ma malo czasu dla dzieci mam juz dosc... chcialabym zeby bylo normalnie, ale chyba sie nie da wlasciwie 90% naszych klotni jest o jego dzieci i to wlasnie w takich tematach jak wyzej opisalam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tylko jedno tak po prostu
Czytam ten topik i smiac mi sie chce. Kiedys bylam w podobnej sytuacji - bylam niby ex (tak to nazywacie? :D ) Moj maz nawiazal romansik i koniecznie chcial z kochanka i jej corka (to byl balast do kochanki, sam tak sie wyrazal ale dobrze im razem bylo - mojemu ex i jego kochance) Ok. Jak dla mnie - zaden problem. Zadzwonilam do kochanki, powiedzialam, ze oddaje meza - piala z zachwytu ale dodalam, ze ja mam swoje prawa, totez daje rowniez im na wychowanie dzieci. Ups, z tonu spuscila - no jak to, nie chcesz dzieci? Ale dlaczego? Maja z nami mieszkac? Nastoletnie dzieci - potrafia dac do wiwatu! Powiedzialam, maz odchodzi ale ma swoje zobowiazania - dzieci. Bierze je! Ja zaplace wam alimenty, wy je wychowujecie. Szybko spuscila z tonu, juz jakos tego mojego meza nie kochala tak mocno :O Rozwod w toku, dzieci ze mna, on sam, ona sama :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to się musiały dzieci ucieszyć z Twojej propozycji napewno też poczuły się bardzo kochane i wartościowe, że tata nawet nie pomyślał, żeby je zabrać ze sobą, za to mama od razu wpadła na pomysł, żeby się ich pozbyć ale ty napewno jesteś dumna z siebie, w końcu świetnie to rozegrałaś, pokazałaś i jemu i jej, udowodniłaś, że są siebie warci a że kosztem własnych dzieci, jakie to ma znaczenie, prawda, zdradzona żono? to mnie właśnie dziwi najbardzie, jak ojciec oleje własne dzieci i zostawia je na wychowanie matce, to szuja i zwyrodnialec a jak mamusia proponuje odwrotny układ - to bohaterka :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do cukierka wiesz, z tego co piszesz, to oboje nie jesteście jeszcze gotowi na związek Ty nie jesteś gotowa na zobowiązania wobec nieswoich dzieci, chcesz się cieszyć swoim mężczyzną, spędzać czas wspólnie z nim, nie potrafisz się nim dzielić ani czasem który powinniście miec tylko dla siebie Twój partner wydaje się nie być gotowy do związku z kobietą, bo wyraźnie nie potrafi pogodzić roli ojca z rolą partnera, skoro przy każdej okazji zostaje mu tylko jeden argument, o braku czasu dla dzieci budowanie związku też wymaga dużo czasu i pracy może niech on sobie będzie z dziećmi, niech będzie dobrym ojcem, niech wypełnia swoje obowiązki najlepiej jak może, żeby nikt mu w tym nie przeszkadzał a Ty znajdź sobie kogoś, kto będzie tylko dla Ciebie i z kim bedziesz mogła przynajmniej na początku związku poprostu pobyć, poznac się, nauczyć się bycia razem bez zbędnych dodatkowych problemów uwierz mi, będzie Ci dużo łatwiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tylko jedno tak po prostu
A ty myslisz, ze dzieci o tym wiedzialy? :D Nastepna madra! JA wiedzialam i kochanka. Dzieci (nastoletnie) stwierdzily, ze jak tatus chcial dupy to ma isc do dupy i miejsca nw naszym domu nie ma.D Baranico - w zyciu bym dzieci nie dala takiej kretynce, to byl moj sprawdzian - na iloe sie kochaja. Oni sie tylko pieprzyli a nie kochali. Moje dzieci sa szczesliwe - maja normalny dom, bez klamliwego ojczulka i kochanicy za pasem. Tatus bardzo sie stara! I tak nie zrozumiecie. A ja nadal bede sie smiac czytajac ten topik :D :D :D I te biedne next - spijajace rzygowiny po nas :D Piszcie - lepiej mi! Nabijam sie z waszych problemow. Moje dzieci maja wszystko, dzieciak kochanki o wiele mniej :D I cieszy mnie to! Bo jestem wredna eks!!!!!!!!!! :D :D :D :D :D :D A kochanica samiutka dzisiaj - z dlugami :D :D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do powyzej
tylko nie udław sie własnym jadem hehe. Powiedziałabym Ci kto Tu jest rzygowina, kobietko :D :D :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tylko jedno tak po prostu
Nie, mnie powiedzieli ze zrobilam bardzo dobrze - jak kochanica chce fiuta to go nie dostala :D jak by chciala mezczyzne z jego przeszloscia to by go miala :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tylko jedno tak po prostu
A teraz uciekam - bo moje zycie poza kafe istnieje, w przeciwienstwie do drugich :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna macocha 4
a możesz tak bardziej konkrenie powiedziec co masz na myśli? głównie mnie intryguje ten kawałek o rzygowinach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do : a ja uwazam nie spodziewalam sie takiej odpowiedzi wiesz co? dzieci odchodza, zakladaja wlasne rodziny, wyjezdzaja na studia, wyjezdzaja do pracy za granice, a z partnerem jest sie do konca zycia... to z nim dzieli sie klopoty i budzi codziennie rano kolo niego mam nadzieje ze wyciagniesz wniosek w polsce jest durne przekonanie, ze dla dzieci trzeba sie poswiecic mam odejsc? mimo, ze go kocham? dlaczego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do : tylko jedno tak po prostu widac, ze cie w zyciu ktos skrzywdzil rozumiem, ale dlaczego piszesz tak jakbys nienawidzila wszytskich "drugich" kobiet nie wszystkie byly kochankami problem tutaj poruszany to dzieci partnerow a nie problemy kochanek i cierpiacych zon

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość madrze zrobiłas
u Blubelli by było tak samo :P Może eks wpadnie na ten pomysł :) w końcu należą się jej wakacje, a ojciec może zaopiekować się dzieckiem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do: cukierek kompletnie nie zrozumiałaś mojej wypowiedzi i niepotrzebnie się tak oburzasz zgadzam się z większością tego co piszesz i uważam podobnie, że to partner powinien zajmować główną rolę w życiu każdego człowieka, nie dziecko, bo dzieci dorastają, zakładają rodzinę i żyją własnym życiem, natomiast udany związek procentuje na starość ale czy Ty, po tym co napisałaś wcześniej, z ręka na sercu możesz powiedzieć, że Twój związek tak właśnie rokuje? moja wypowiedź odnosi się do tego, jak ja widzę Twoje problemy dla mnie problem u Ciebie stanowi nie sama sytuacja, ale to jak WY OBOJE sobie z nią radzicie, a z tym jest raczej kiepsko, skoro Tobie w związku brakuje czasu i zainteresowania, kiedy Twój partner spędza czas z dziećmi, zaś on robi Ci ciagłe wymówki, że spędza z nimi za mało czasu stąd moja rada, żeby najpierw dorosnąć do budowania związku w którym obecna jest czyjaś przeszłość a potem układać sobie życie na nowo, nie krzywdząc nikogo i nie wymagając tego, czego dostać nie możemy ja żadnych wniosków wyciągać nie muszę, ale Tobie radziłabym przyjrzeć się bliżej Waszym relacjom i zastanowić czy ten problem Was od siebie coraz bardziej nie oddala może jestem głupia, ale dwoje kochających się ludzi powinno starać się wspólnie takie rzeczy rozwiązywać, a nie oskarżać się wzajemnie które drugiego bardziej nie rozumie :o jeszcze jedno, czasem zakochany mężczyzna poświęca swoje dzieci dla ukochanej; czasem bywa odwrotnie; kompromis jest raczej rzadkością, dlatego napisałam, że łatwiej jest sie rozstać jeśli nie widać wspólnego celu ja u Was tego celu nie widzę nie musisz od razu odchodzić, wystarczy, że trochę sie nad tym zastanowisz może wtedy sama wyciągniesz wnioski, zamiast umoralniać na form jakie to w Polsce panuje przekonanie -przecież Ciebie to nie dotyczy wierz mi, czasem dobrze jest zobaczyć świat innymi oczami, zamiast szufladkować wszystkich i udowadniać, że jedyny właściwy punt widzenia należy do Ciebie \"z partnerem jest się do końca życia\" - z takim nastawieniem zazwyczaj \"się NIE jest\", bo nad związkiem trzeba pracować, a nie bzdurnie zakładać wspólną wieczność zwłaszcza, że masz przykład pod nosem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie ma we mnie jadu :)Moje dziecko jest dorosłe i samo odpowiada za chęć kontaktu z ojcem :)I powiem Wam moj zdradzacz chciał wrócić do domu ,nie mowie ze do mnie :)Poprostu chciał wrócic :)Ja tylko chciałam Wam uświadomić ,że dziecko zawsze zostanie dzieckiem ,nawet jeżeli będzie miało 50 lat ,nawet jeżeli będzie mieszkało daleko .A życia nikt nie potrafi przewidzieć .Można miec dziesięciu partnerów ,różnych .Dziecko zawsze będzie naszym dzieckiem !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jubelko, jak świat długi i szeroki zawsze będzie WIELE punktów widzenia i tego nie zmienisz, choćbyś nie wiem jak swoje racje podkreślała dla Ciebie najważnijesze jest dziecko, które dzieckiem pozostaje zawsze i te relacje powinno sie budować przede wszystkim, bo partnerów zawsze można \"zmienić\" dla innych (i jest to tak smao słuszne podejście, tyle, że odmienne) najważniejeszy będzie zawsze partner, związek oparty będzie na zależnościach miedzy dwojgiem dorosłych ludzie a dzieci będą jedynie dodatkiem czy uzupełnieniem tego związku piszesz, że partnerzy odchodzą, a dzieci zostają - a ja Ci powiem NIEKONIECZNIE częściej jednak dzieci odchodzą, zakładają rodziny, wyjeżdżają na drugi koniec świata żeby studiować czy pracować i często już nie wracają, czasem odwracają się od rodziców i urywają kontakt z jakichśtam powodów - i co wtedy? dzieci dorastają, mają prawo żyć swoim życiem i decydować na ile rodzic będzie w nim obecny podobnie jak rodzic ma prawo ułożyć sobie życie na podstawie swoich proiorytetów, nie TWOICH, bo każdy ma inne i nie znaczy to, że wszystkie inne poza Twoim są złe sama napisałaś, że życie może się ułożyć różnie, czasem wygrywają Ci, którzy stawiają na relacje z dziećmi, czasem wygrywają Ci, którzy pielęgnują związek z partnerem ponad wszystko nie piszę tu o patologiach, tylko o zdroworozsądkowym wyborze do którego zawsze trzeba dodać czynniki trzecie, bo pamiętaj jubelko, że to co my sami sobie wybierzemy nie zawsze musi być dobrym wyborem dla innych, czasem parterowi się odmieni i mimo naszej miłości odejdzie, czasem dziecko postawi dobro własnych dzieci czy partnera ponad dobro rodzica są rzeczy na które nie mamy wpływu, decyzje innych ludzi, czasem nasze moralne i \"właściwe\" wybory inni ludzie z naszej rodziny mają poprostu w doopie, dlatego uważam, że bzdurą jest udowadnianie całemu światu, że tylko takie czy takie relacje sa ważne, ważniejsze a wszystkie inne można zamienić dla jednych tak, dla innych nie i ani jedni ani drudzy innej racji sobie raczej nie przyznają to się nazywa różnorodność poglądów i żadne \"uświadamianie\", jak to nazwyasz, nie ma większego sensu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i jeszcze jedno - patrzysz na związek przez pryzmat własnych doświadczeń, rozwodu, zdrady a co z ludźmi, których małżeństwa sa udane, pierwsze i ostatnie, którzy trwaja niezmiennie po kilkadziesąt lat i wychowuja wspólnie dajmy na to szóstkę dzieci? wiem, że temat dotyczy drugich małżeństw, ale dyskusja zrobiła się na tyle skrajna (dziecko ALBO partner), że warto chyba wspomnieć i o takich przypadkach uważasz, że Ci ludzie wppodanym przeze mnie przykładzie też stawiają dzieci na pierwszym miejscu i z pojawieniem się każdego nasępnego coraz bardziej się od siebie oddalają, pochłonięci budowaniem relacji z jakby na to nie patrzeć SZÓSTKĄ różnych osób? czy może przede wszystkim dbaja o relacje między SOBĄ, pielęgnują własny związek i stawiają swoje odczucia na miejscu pierwszym, traktując wszystkie dzieci jako uzupełnienia tego małżeństwa? z mojego doświadczenia, podowiem Ci, że w znacznej większości przypadków jest to drugie i małżeństwa z takim właśnie podejściem mają duże szanse na stworzenie świetnej rodziny dla każdego jej członka osoby, które stawiają na pierwszym miejscu dziecko, bardzo często oddalają się od partnera (który niekoniecznie też musi dziecko uważać za najważniejsze), w takich związkach pojawia się konflikt interesów, oddalenie i często takie związki nie przechodzą próby czasu nie wiem czy Ci ludzie są potem szczęśliwi, ale wiem, że przeżywają duży szok, kiedy dziecko chce się usamodzielnić, bo dla takich rodziców, relacje z dzieckiem są często nie tyle najważniejsze, co JEDYNE godne budowania dla dziecka tak być nie musi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gdyby to wszystko bylo takie proste :( tylko ze ja sie tak cholernie staram, a jemu nic nie moge wytlumaczyc on nie chce zrozumiec, ze ja nie chce psuc jego kontaktow z dziecmi... jestem od niego mlodsza o 10lat, moi znajomi nie maja takich problemow jak ja, nie rozumieja ich, nawet nie mam z kim porozmawiac czasami chcialabym odejsc, ale bylaby to najciezsza i najbardziej bolesna decyzja w moim zyciu madra z ciebie kobieta \"a ja uwazam\" ;) gdyby wszyscy potrafili tak zdrowo podchodzic do spraw...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna macocha 4
hej. poszperałam w necie, bo nie pasowało mi stwierdzenie ze macocha lub ojczym to małżonkopwie tylko owdowiałych rodziców. http://pl.wikipedia.org/wiki/Ojczym tak jak mówiłam to powinowactwo. pierwszego stopnia. można zaprzeczać rzeczywistości jak się bardzo chce, tylko skąd tyle agresji?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cara mia
Wlasnie,,mozna zaprzeczac faktom:)ale skad tyle jadu i agresji??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cukierku, a może się za bardzo starasz? może poprostu spróbuj nie robić nic, zostawić wszystko własnemu biegowi na przykład kiedy on umówi się z synem na lody nie proponując Tobie - pożycz im szczerze dobrej zabawy, żeby on nie czuł wyrzutów sumienia, że idzie bez Ciebie - w końcu to ich wspólny czas, Ty w tym czasie możesz wyskoczyć do fryzjera, do koleżanki, albo do kina - po powrocie też możesz powiedzieć, że robiłaś coś ciekawego, nie będziesz wtedy smutna ani rozczarowana kiedy będzie usypiał córkę, Ty poczytaj sobie dobrą książke albo posiedź na kafeterii ;) - czas minie Ci szybciej, nie będziesz się zadręczała i czekała postaraj się czymś zająć a jego spotkań z dziećmi staraj się nie komentować, nie pouczaj go, czy córka nie jest za duża na usypianie, nie rób smutnej miny, kiedy będzie chciał wyjść gdzieś z nimi sam, bez Ciebie, POPROSTU BĄDŹ - może on tego właśnie od Ciebie oczekuje najbardziej? jemu też jest ciężko, chciałby być dobrym ojcem nie psując jednoczesnie relacji z Tobą, dlatego się tak złości, bo próbuje wszystkim dogodzić, a nie bardzo mu to wychodzi stań na chwilę z boku, nie odchodź tylko bądź z nim ale nie koniecznie włączaj się do wszystkiego, rozumiesz? może z czasem z jego strony zaproszenie do dzielenia tej części jego życia pojawi się samo jeśli się nie pojawi, trudno, w końcu to jego przeszłość, niech ma tę część tylko dla siebie spórz na to z innej storny, w końcu wiesz gdzie jest, z kim i jak spędza czas, a to dużo lepie niż samotne wyjścia z kumplami na przykład... czasem z niewielkich rzeczy potrafimy zrobić problem poświęcając im zbyt wiele uwagi, naprawiając, dyskutując a czasem trzeba to właśnie zostawić, nie zwracać uwagi, zignorować - w wielu przypadkach okazuje się wtedy, że problem sam znika i wychodzi na to, że problemem nie była sytuacja którą uważaliśmy za problem, a nasze podejście i robienie z tego czegoś wielkiego przyszłość należy do Was i trzeba robić wszystko, żeby nauczyć się jakoś z tym żyć, tak, żeby Wam obojgu było łatwiej, bo przecież nie o to chodzi, żeby się w związku męczyć, prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja cukierka dobrze
rozumiem. To taka małpia miłość ojca do dzieci:O Facet ktory jest tatusiem a nie partnerem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a mi się che śmiać
zgadzam z poglądami ja uważam - sam jestem ojcem i mam nową parterkę, żonę i to ona jest dla mnie najważniejsza, nie dzieci z poprzedniego małżeństwa kocham je, spotykam się z nimi, ale mój świat się wokół nich nie kręci gdyby się kręcił, dalej tkwiłbym w beznadziejnym związku z moją byłą dla ich źle pojętego dobra - rozwiodłem się, a to świadczy o tym, że chciałem być szczęśliwy dla siebie a nie nieszczęśliwy dla nich jaki pożytek dla dzieciaka z takiego ojca? żaden moje dzieci są nastoletnie, już teraz widzę, że zaczynają się oddalać - czasem w weekend wla wyskoczyć do znajomych, posiedzieć z kumplami niż jechać do mnie - ja to rozumiem i nie ma problemu wiadomo, w pewnym czasie rodzic schodzi na dalszy plan, ale u mnie nie ma tragedii, bo w moim życiu pierwszy plan jest zajęty przez żonę, a dzieci jak sa to są, jak mają inne plany to tez mi się świat nie wali ale moja była ma problem i to duży, bo jej świat wypełniały zawsze dzieci i ich problemy, ja się nie liczyłem i teraz wyłazi wszystko - ona nikogo nie ma, dzieci się chcą usamodzielnić i ona zostanie jak kołek na polu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość joanna1978
DZIECI Z PIERWSZYCH MALZENSTW POTRAFIA BYC POWALONE JAK ICH MAMUSKI

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cara mia
joanna..to zes sie teraz popisala swoim poziomem kultury:)gartuluje..hmm wspoilczuje glupoty i malego rozumku:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja naprawdę nie jestem \"Matką Polką \"Mój świat nie kręcił się nigdy tylko dookoła dziecka .Wychowywałam go dla świata ,nie dla siebie .Dlatego teraz kiedy jest dorosły ja mam z nim dobre relacje .I popieram to że nowymi parnerami trzeba budować ,nowe życie .Wściekam się tylko na skrajne poglądy i byłych i nexst .Bo co to znaczy nienawidzę dzieci mojego męża ,nie pozwalam na kontakty jego z dziećmi .I tak samo z byłymi żonami .Musisz być bo dziecko chce teraz i już tatusia .Wkurzają mnie wszelkie skrajności .Zresztą u nas małżenstwo rozpadło się z powodu długotrwałej rozłąki .Z powodu mojego radzenia sobie z nową rzeczywistością ,lepiej niż radzenie sobie mojego męża .Nigdy nie powiedziałąm złego słowa na next .To mąż nie poradził sobie (moja wina że nie miałam siły podtrzymywać go już na duchu kiedy tracił kolejna pracę ).Dziecko jest dorosłe .Nie dostało od pięciu lat żadnej kasy od Ojca nawet na urodziny itp .Wprost przeciwnie to syn sponsorował wyżej wymienionego Syn .oczekiwał tylko zainteresowania .Jak ci leci synu ,albo wszystkiego najlepszego z okazji urodzin ! I tu Ojciec zapieprzył na całej linii . Dzieci nie mają być pępkiem świata ,ale mają być obecne .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cara mia
Partnerka mojego bylego zachowuje sie tak jakbym byla dla niej zagrozeniem,nie tylko ja ale i nasze dziecko!!Chcialaby zebysmy znikneli.Tak sie nie da i juz.Gdyby BYLY okazal sie swinia i ignorowal wlasne dziecko dla niej byloby super,ale nie dla naszego syna,i tu nie potrafie zrozumiec tej kobiety..Ja i byly to juz historia..historia natomiast nie jest jego syn!!Tak jak przezcuwalam..zadzwonil byly i poprosil o spotkanie.Przyjechal i powiedzial,ze narazie bedzie malego zabieral na miasto,ze do naszego domu nie bedzie narazie przyjezdzal,bo jego dziewczyna zle to znosi:)Ok powiedzialam.Zobaczmy co z tego bedzie.Maly narazie jest zadowolony..nie zabiera go do siebie ani nie odwiedza u nas.chodza na mecze,na lyzwy itp. Wczoraj wieczorem kiedy czytalam malemu na dobranoc..zapytal czy tatus bedzie mogl mu jeszcze kiedys poczytac i czy zaprosimy tate na kolacje...hmm...i teraz sama juz niewiem co powinnam zrobic,godzic sie na to czy jednak pogadac z bylym??Coz narazie zostawiam tak jak jest..zobaczymy co z tego wyniknie.dlaczego partenki bylych czasem tak utrudniaja zycie??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a mi sie chce śmiać
cara mia, a nie wmawiasz sobie za dużo? "partnerka mojego bylego zachowuje sie tak jakbym byla dla niej zagrozeniem" trafia mnie takie podejście, bo moja była opowiadała tak samo, cały czas jej się wydawało, że jest obecna w naszym życiu i że żona jest o nią zazdrosna - nic bardziej mylnego kobieto! może żona Twojego byłego poprostu cię nie chce w swoim życiu i tyle, uważa cię za przeszłość i nie widzi potrzeby żebys się wtryniała w ich życie teraz - a ty to odbierasz jako zazdrość i nie wiadomo co jeszcze trzeba wiedzieć kiedy odejść, nie poniżaj się i nie dopisuj sobie czegoś czego nie ma u boku mężczyzny jest miejsce tylko na jedną kobietę i ty nia nie etseś bądź sobie matka ich dzieci i tyle, żadne kolacyjki, żadne inne rzeczy was już nie łączą, a dziecko się z tym musi pogodzic i tyle nie, tatuś nie będzie ci czytał, bo nie mieszka tutaj, nie śpi z toba i nie ma okazji nie, nie przyjdzie na kolację tak samo jak już nigdy nie pocałuje mamusi ani nie przytuli ani się nie wprowadzi do naszego domu przerabiałem to z moimi dziećmi, też im była mąciła udając, że nie wie jak odpowiedzieć na takie pytania, że nie chce im robic krzywdy, ale większą krzywdę robiła im siejąc takie niepewności, bo tak naprawdę wszystko jest jasne - ty jesteś przeszłością, nikt nie jest o ciebie zadrosny i nie stanowisz dla nikogo zagrożenia, tylko faktem, że kiedyś byłaś - to wszystko jest w twoje głowie i im wcześniej zaczniej myśleć normalnie tym lepie dla ciebie i dla waszego dziecka a parterka się nie przejmuj, na pewno się uśmiech pobłażliwie na to co wypisujesz i wcale nie czuje z twoje strony zagrożenia, podobnie jak moja żona, choć moja była bardzo mi ciebei przypomina z zachowania :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a cara mia to ta
co kawke z mezem pije i udaje przed dzieckim ze wszystko cacy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a mi się chce śmiać no to może p[osty przeczytaj .I zrozumiesz że Wasze nowe żony jednak są zazdrosne o kontakty .I to One utożsamiają dzieci z byłymi zonami .Są takie i takie i nie ma co co opowiadać .Nieraz tu pisałyśmy są złe byłe są złe next .To nie zależy nawet od pnkt siedzenia (nie tak bardzo )jak od charakterów ludzi .Jeżeli nowej żoniestworzysz poczucie bezpieczestwa ,nigdy nie pomyśli ,że zagrożeniem są dla niej dzieci z byłego małżestwa .Jeżeli dzieciom stworzysz poczucie bezpieczestwa ,nigdy nie pomyślą ,że nowa żona taty stanowi dla nich zagrożenie .Ale rola w tym Mężów i żon opuszczających poiprzednich partnerów .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×