Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
phii

Drugie żony a dzieci z poprzednich związków

Polecane posty

Gość mnie to zastanawia bardzo
jak to jest, ze drugie zony (często wcześniej kochanki) są niesamowicie wyrozumiałe dla wszelkich ludzkich (a szczególnie własnych) słabości. Z jedfnym wyjatkiem - są nimi słabości dzieci męża. Nagle okazuje się, że im jest potrzebna dyscyplina, wojskowy dryl a najlepiej obozy przetrwania na syberii. O braku tolerancji dla słabości ich matek nie wspominam, bo to przecież oczywiste, że te choć nie powinny wogóle zyć, to mają wyłącznie słabosci i wady - wszystkie niewybaczalne. Hipokryzja?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mnie zastanawia natomiast skąd czerpiesz takie wnioski? Czy to nie aby projekcje Twoich oczekiwań, by uczernić kogoś kogo uważasz za wroga? Jakoś nie zauważyłaś ani jednaj macochy która nie chce wyprowadzić do lasu dzieci partnera? A co do stosunku do dzieci ma to czy kobieta była czy nie była kochanką ich ojca? Twierdzisz że tu jakaś korelacja jest? Na jakiej podstawie? Badałaś coś więcej niż wpisy na Kafe?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do ingeborgi
"A co do stosunku do dzieci ma to czy kobieta była czy nie była kochanką ich ojca? " a ma tyle, ze wziela udzial w rozbiciu tym dzieciom rodziny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość i zwykle dzieci te starsze
zwracają się do niej per "szmato", co się niezwykle zadko zdarza w przypadku macochy poznanej już po rozwodzie rodziców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeśli dziecko, niezależnie od wieku, zwraca się do kogokolwiek per „ty szmato” to oznacza jedynie ze mamusia wraz z tatusiem zaniedbali obowiązku wychowawczego wobec własnej progenitury.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość masz rację ingeborga
najlepszym przykladem zlego wychowania są owe kochanki, które notorycznie o żonach swoich przydupasów wyrażają się per "szmata" "zdzira" itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No cóż... Nie czarujmy się czasami klasy nie ma pierwsza, czasami druga żona. Czasami klasy nie ma żadna kobieta danego faceta, bo po prostu takie go pociągają. Dzieci tylko żal... :( Ciekawe jak siebie zakwalifikuje ktoś kto użył słowa „przydupas” :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dfgdsgds
rozbilam malzenstwo mojego mez (poprostu facet wart byl tego i do dzis dnia sie o tym przekonuje :) )a a na jego byla i tak mowie szmata, kur.. itd a ta kobieta w calym swoim zyciu spala tylko z moim mezem wiec te szmaty chyba juz sie tak poprostu przyjely . byle zony nie musza byc kkoniecznie puszczalskie. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dfgdsgds
czesc! nie nie bylo. moje szczescie bardziej sie dla mnie liczy niz obce zyciue czy to takie dziwne. kazdy najbardziej pragnie swojego szzescia lub najblizszych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dfgdsgds
ale jezeli ktos uwaza inaczej to poprostu nie rozbija malzenstw i nie zabiera ojca dzieciom. to latwe do zrozumienia. ludzie sa rozni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dfgdsgds
wsiekla bestio przeczytala m twoja stopke i wspolczuje i rzumiem skad takie oburzenie moim zachowaniem. zobaczylam profil tej dziewczyny i wyglada okropnie, ma kurewska urode ale moze patrzyl na nia rozporkiem a nie oczami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pseudomona
dziecko partnera jest dzieckiem partnera i jego bylej. dzeicko mojego partnera najchetniej zwracaloby sie do mnie per "mamo" bo to takie fajne miec dwie mamy. nie pozwolilam. mowi do mnie po imieniu mimo ze lat ma niewiele ale wystarczajaco duzo zeby samodzielnie rozumiec pare spraw.wydaje mi sie ze lubi mnie bardzo chociaz juz raz sprobowalo to czego nie unikniemy "nie jestes moja mama" no nie jestem i uczciwie o tym mowie. po tym zdaniu po wielu miesiacach ze smutkiem powiedzialo" nigdy nie bedziesz moja mama..." nie bede. ale za to jestem dopelnieniem dla jej ojca. i wspolnie z jej ojcem tworzymy takie miejsce i taka atmosfere ze dziecko lubi u nas bywac. wspolne atrakcje wypady i przemycana nauka (to bardzo zywe dziecko) jak energie spozytkowac w cos konkretnego.dziecko zyje w kochajacej go rodzinei z drugim tata...(tak tak pozwolono tak dziecku mowic i moim zdaniem ma lekki metlik w glowie od tego ale powoli zaczyna dostrzegac roznice) ale wydaje mi sie -oh jaka jestem przemadrzala- ze tam brakuje dziecku kilku rzeczy ktore dostaje u taty (i znowu sie wymadrze- dzieki mnie).robie to zawsze tak zeby dziecko bylo przekonane ze wszystko wymyslil tata.nie potrzebuje wdziecznosci dziecka a radosc sprawia mi jak ojciec i dziecko widujace sie nie z winy ojca straaasznie zadko kochaja sie wzajemnie. pewnie nie raz uslysze ze nie jestem mama pewnie nie raz sie obrazi jej prawo to sie nazywa dorastanie a poznij bunt nastolatka. nie wiem jakie ebeda nasze relacje kiedys.mam nadzieje ze nie gorsze niz teraz, ze bedzie potrafilo docenic to co od nas dostalo (nie tylko materialnie , wrecz wlasnie niematerialnie) tata nie jest typowym tata wakacyjnym bo nie rozpuszcza to raczej ja kopie go po kostkach zeby pozwolil na "rozpuszczanie" w koncu maja sie tak niewiele tak na krotko ze chcialabym zeby po prostu sie kochali. nie zawsze jest mi latwo. na poczatku bylo ciezko nie umilam sie do konca w tym odnalezc. dziecko nie bywa co weekend - wiec latwo zapomniec ze to dziecko jest. mi zapomniec oczywiscie. mam faceta na codzien dla siebie i nagle bach na jakis czas zyciem zaczyna "rzadzic" dziecko. ale powoli dociera sie wszystko.od keidy mieszkamy razem jest to prostrze mimo wszystko. wiem kiedy sie wyniesc zeby mieli czas tylko dla siebie w koncu lacza ich wiezy krwi;) ale milo mi kiedy wiem ze oboje czekaja az do nich przyjde;) nie ejst oczywiscie w stosunkach partner- ex tak cudownie jak by moglo byc, ale tez nie jest tak zle jak u innych. kiedy to znajomy nie powiedzial swoim dorastajacym nastoletnim dzieciom ze sie ponownie zeni..bo nie sa na tyle blisko by sie zwierzac. dla mnie to smutne strasznie. mam nadzieje ze u nas tak nigdy nie bedzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Martaaaxxx
Ja mam 29 lat, mój mąż ma 38 a jego córka 16 lat, i na prawdę jest bardzo fajną osóbką :) nie miała nic przeciwko że się spotykałam z jej tatą, i zaakceptowała bez większych problemów to że za niego wyszłam... ciesze się że taka jest.. bałam się że będzie miała coś przeciwko itp. ale okazało się inaczej... z reszta nie wyobrażałabym sobie gdybym żyła z kimś pod jednym dachem, nie odzywając się do tej osoby albo być wrogo nastawionym, bardzo się ciesze że się wzajemnie lubimy... właściwie to ja ją pokochałam bo jest córką mojego męża którego kocham to również pokochałam jego córkę... ciesze się że mam teraz taką rodzinę, oczywiście ona ma swoje humory, z resztą tak jak ja czasem się kłócimy ale staram się jakoś zawsze załagodzić sprawę i jest ok. ;) Myśle że to kwestia czasu... zaakceptowanie dzieci partnera.. szczególnie jesli to dziecko nie jest wrogo nastawione do nowej partnerki swojego ojca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Marta
bałam się że będzie miała coś przeciwko Mnie dziwi to ze dorosle kobiety boja sie dzieci.Dlaczego sie balas? Co bys zrobila gdyby cie nie zaakceptowala? Nie wyszla bys za jej tate,dlatego ze jej by sie to nie podobalo.Nie uwazasz ze to nienormalne zeby dzieci decydowaly o zyciu doroslych?? Mimo wszystko gratuluje dobrych kontaktow :) Jednak sie mylisz ze to kwestia czasu polubic dzieci meza.Tobie sie trafila fajna nastolatka,nie znasz innej sytuacji.Ale uwierz mi moze byc rowniez tragicznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja się nie dziwię
mnie synowie męża zaakceptowali i wcale się nie dziwię, że mąż z nimi rozmawiał sam się nimi zajmował od pięciu lat, dużo przeszli ze strony swojej mamy i nie chciał dokładać im "wrednej macochy" nie wiem czy bym z nim była gdyby się źle układało, miłość miłością, ale on był ojcem z dziećmi i wiedziałam od razu, że sam wychowuje synów przecież mieszkamy razem, nie wyobrażam sobie mieszkania z wrogami pod jednym dachem, oni zaakceptowali i mojego syna, który pozostał w moim mieszkaniu, ale nas odwiedza możliwe, że poczekałabym do ich pełnoletniości, ale drugi syn męża ma dopiero 16, a od 2 już żyjemy razem, długie by było moje czekanie po poczytaniu tego topiku doszłam do wniosku, że temat jest źle postawiony inaczej reagują kobiety po przejściach, kobiety posiadające dzieci, a inaczej panny, które "pakują" się w dzieciatego nie bardzo licząc się z jego przeszłością, które myślą, że "wygrają", bo miłość najważniejsza, bo tu nie ma wygranych i przegranych, to dotyczy RODZINY, wszystkich uczestników, śmieszne jest pisanie o "jego" dziecku lub dzieciach... bo wychodząc za rozwodnika z dziećmi, jego dzieci nie mogą już być "cudze, obce", nawet jeżeli z nim nie mieszkają Nawet nie wspominam o istnieniu eks żony, która swoje skrzywdzenie lub tylko wredność charakteru odreagowuje na utrudnianiu poprawnego ułożenia tych kontaktów - bo to też poważny problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja myślę że nie całkiem masz rację, twierdząc że problemem są osoby bez przejść w przeszłości. To raczej zależy od charakteru człowieka. Są osoby które potrafią kogoś przyjąć takim jaki jest, niezależnie czy są młode czy nie, a są takie które same wiele przeszły i mimo to dalej patrzą na świat z pozycji skrzywdzonej księżniczki. Odnosi się to do obu płci, bo równie często mężczyźni którzy ubolewają nad swoimi dziećmi i rozpieszczają je bo tyle przeszły źle traktują dzieci partnerek, bo to nie ich dzieci. Ja mam wrażenie że raczej charakter kieruje człowiekiem i kiedyś doszłam do wniosku że pewnego typu kobiety są często i złymi żonami i złymi exiami i równie niedobrymi nexiami, bo jak kto patrzy na świat przez pryzmat tylko swoich potrzeb i oczekiwań to rzadko zauważy że istnieją inne perspektywy i potrzeby innych ludzi. Jak kto już w dzieciństwie nie odrzucił teorii „świat powstał dla mnie” to jako dorosły rzadko kiedy będzie umiał to zrobić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wszyscy maja racje
ja przytaknę do tego co napisała Marta oraz osoba niżej... Zycie z kimś pod jednym dachem z kimś kogo się nie trawi jest okropne... ale tak Ty Marta miałaś szczęście bo trafiłaś na wyrozumiałą i mądrą nastolatkę :)) wiele by się zbuntowało... "specjalnie" ale różni są ludzie.. i tak nie powinnaś się obawiać tego.. bo dziecko nie powinno nigdy stać na drodze do szczęścia i miłości rodziców, powinno to uszanować moim zdaniem... wy jesteście dorośli oni są dziećmi.. jeszcze w trudnym wieku... dlatego powinno się okazać szacunek dla dziecka i rozmawiać jak najwięcej! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takasobiejednakobieta
Ktos napisal: "bo miłość najważniejsza, bo tu nie ma wygranych i przegranych, to dotyczy RODZINY, wszystkich uczestników, śmieszne jest pisanie o "jego" dziecku lub dzieciach... bo wychodząc za rozwodnika z dziećmi, jego dzieci nie mogą już być "cudze, obce", nawet jeżeli z nim nie mieszkają" To jest bardzo madra opinia!!! Lepiej bym tego nie ujela. Taka postawe do dzieci powinny przyjac macochy ! Tylko nie kazda na to stac... niestety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Brawo bo
jak wyżej . To nie wojna .To normalne życie !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Takasobiejednakobieta, masz rację ale też taką postawę powinny przyjąć również matki tych dzieci. Jeśli matka uczy dziecka szacunku wobec wszystkich to łatwiej macosze traktować takie dziecko ciepło i wyrozumiale. Jeśli matka nie judzi dziecka przeciw nowej partnerce ojca to ono nie przychodzi do domu tej kobiety (ona jest w nim gospodynią) jak do obozu wroga i wszystko łatwiej jest ułożyć. A drugiej strony podtrzymuję to że jak macocha jest emocjonalną gówniarą to zawsze dowód na to że jej mąż miał inną będzie ją raził, ale jak matka jest taką samą „mądrą inaczej” kobietą to będzie dzieci traktować jak broń przeciw temu który od niej odszedł albo przed nią ułożył sobie życie albo w ogóle jest szczęśliwy a ona nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a co Ty kobieto
pieprzysz, odczep się od tych matek "judzących", nas nikt nie musi podjudzać, po prostu nie sznujemy głupich lasek, blachar, zdzirek, lub starzejących się panien, które podłapały sobie naszego ojca - frajera i stroją fochy, bo liczyły na to, że ojciec zostawi nas tak samo jak stare zużyte żony mit judzących matek to jakaś mantra nowych dup, które nie wiedzą jak tłumaczyć negatywne reakcje otoczenia na ich cudownie zdobyte związki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jak nie
jesteś zdzirą ,blacharą itp.itd to normalnie traktuj :) a jeżeli zaliczasz się do wyżej wymienionych kategorii to wybacz ,ale to Ciebie poważnie nie można traktować :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alcja28
A ja akurat ją rozumiem bardziej niż Ciebie Ingeborgo, młoda, reaguje żywiołowo, ty natomiast zwalasz nieudolności swoje lub swojego faceta na wszystkich, byle tylko znależć winnych poza sobą i nim. Moi rodzice też rozstali się w burzliwy sposób, ale to ojciec był wulgarny, ojciec wykrzywikał, że matka nie dorasta nowej - tu cytuję ojca: dupie do pięt i nigdy się tak z nim nie pierdoliła jak ona. Matka oczywiście nie uczyła mnie przyjaźni i miłości do tej kobiety, ale też nie "judziła", bo takiego słowa użyłaś, raczej płakała i zamykała się w sobie. Ona nie musiała judzić, miałam uszy i oczy, zresztą ojciec obskakuje już chyba czwartą wielką miłość. Mama otrząsnęła się i nawet wyszła ponownie za mąż. A ja chociaż może nie jestem wulgarna, to też o kobietach wchodzących w układy z żonatymi mam swoje zdanie, przemilczę oczywiście, bo Ty z tego jednego wpisu wyciągnełabyć wnioski, że jestem kolejnym wrednym bachorem. Oj! smutne musi być życie wielu drugich, trzecich żon, czyba czują się bardzo niepewne, albo niedowartościowane, a może po prostu udają tylko, że potrafią w życiu komuś zaufać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alicjo
ale to tylko TWOJA historia to, że TWÓJ tatuś sie okazał wulgarnym ruchaczem nie znaczy, że wszyscy tacy są to, że TWOJA mama się zamykała w sobie i płakała, nie znaczy że każda tak robi są mężczyźni, którzy nie klną, którzy potrafia kochac i walczyc o miłość, nei o dupy i pierdolenie są kobiety, które klną bardziej niż faceci i oikazują się większymi ździrami i blacharami, jako pierwsze żony, graja dziećmi i robia z zycia cyrk na kółkach, bo ktos je smiał zostawić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alicjo
aha, i w takim wydaniu jak twoje, ja cię rozumiem, jak każdy ale w takim wydaniu jak napisałam - rozumiem ingeborgę!! i pamiętaj, uczuciowość to nie jest domena tylko młodych ludzi jak piszesz, każdy ma prawo reagować jak chce, jeśli go ta sytuacja dotyczy, trudno, żeby reagował na zimno....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Spokojnie złka pęknie
Ojciec nie musi wyzywać .Wystarczy ,że ma kochankę .Ze nie potrafi żonie otwarcie powiedzieć .Jestesmy przeszłością . Tylko o to chodzi ,o uczciwość .A dzieci głupie nie są .Nawet te małe widzą i naprawdę nie trzeba im mówić kto jest \"zły \". Wystarczy że tatuś nie pojawi się na spotkaniu ,bo koliduje to z jego nowym życiem . Matki nie muszą \"jadzić \".Wystarczy sama postawa tatusia .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak ja też sadzę że
tym były6m zyłka peka często, boe nie wiedzą jak się odnaleźć nagle, kiedy facet, którym grały całe życie zaczyna je olewać i miec w dupie nagle się nie pojawia na spotkaniach, nagle ma wazniejsze sprawy a te się pienią, bo ich gierki i pogrywanie dziećmi nei działa, bo tatus się odwrócił w końcu na pięcie i zlewa te cyrki :D jak się ojciec zdecydował wyprowadzić i założył druga rodzinę to oni sa dla niego ważniejsi - oczywiste, przecież wybrał nową a zostawił stara i stara rodzina - nie-rodzina, niech sobie najeżdża na tatusia, niech sobie wyzywa jego żonę i niech sobie robi co chce - to ich życie i ich sprawa - byłej zony i dzieciaków juz nie jesteście rodziną od rozwodu, więc nie ma co się naprzykrzać - a jesli fect woli inna od was i ma wasze dzieci dupie to tym bardziej żyjcie sobie jak chcecie, bez niego, tak jak on zyje bez was wystarczy ta postawa tatusia, żeby się przekonac, że NIC DLA NIEGO NIE ZNACZYCIE a ni wy ani wasze dzieci, i najwtyższy czas ise ztym pogodzić a nie toczyć piane o to kto wazniejszy - bo to oczywiste, ON JUZ WYBRAŁ :D :D :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×