Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
phii

Drugie żony a dzieci z poprzednich związków

Polecane posty

Gość kleo2009
Dziękuję uprzejmie za modlitwę, a może i się przyda... hehehehehehe :-))))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kleo2009
Po 1, nie wiążcie się z facetami którzy już raz byli związani więzłem małżeńskim (Ojjj wiem, wiem to tylko mój punkt widzenia) Po 2 jeżeli już zrobiłyście to wówczas: - nie walczmy o dzieci z jego pierwszego małżeństwa, bo nie wygracie (strata czasu i energii) - nie walczmy o faceta, bo skoro już powiedział nam "tak" jest nasz, sam to zadeklarował (jeżeli walczymy o to co jest nasze, mogłabym porównać to z wyważaniem drzwi otwartych na oścież) - najlepiej oddzielić te 2 światy grubą linią, i o ile to możliwe, zaplanować sobie babski wypad gdy wpadają dzieciaczki tej pierwszej do nas - nie wtrącać się w sposób spędzania czasu ojca z dziećmi - nie komentować ich próśb, zachcianek, niczego nie komentować (nic Wam do tego) A co do 20 latek typu "nie będziesz spotykał się ze swoimi byłymi dziećmi", aż włos się jeży na głowie!!!!! Jak facet ma rozum to kopnie w tyłek głupiutką dupeczke wkrótce!!! Gwarantowane!!! Pozdrawiam :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podstarzała laska
Kleo - jesteś w błędzie... Od 4 lat też mieszkam z facetem, który ma 2 dzieci [jedno na studiach, drugie licealista], ja wdowa z 2 dzieci[już po studiach], jestem starsza od mojego... jeszcze nie męża 2 lata, starsza od byłej jego żony o 5 lat...może nawet zalegalizujemy nasz związek? Jakoś nie narzekam... chociaż " wtrącam" się w życie jego dzieci, a on w życie moich... Dzieci też do nas o to pretensji nie mają... A wiesz dlaczego? dlatego, że żadne z nas nie działa na własne kopyto, wszelkie sprawy związane z dziećmi wspólnie ustalamy, biorąc pod uwagę nasze możliwości finansowe. Nasze dzieci zaakceptowały nasz związek, zaakceptowały również nasze nowe role w tym związku. Moje córki już pracują, wyszły za mąż nawet wnuków już się doczekałam - chętnie odwiedzają nasz dom, jego córka - studentka mieszka w kawalerce ojca, którą kupił sobie po rozwodzie, syn-licealista mieszka z nami, ze wzg. na szkołę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ale ale bzdury
Kleo, idz sie kobieto leczyc. Co proponujesz w takim razie facetom po rozwodzie? Moze powinni sobie w łeb strzelic, bo na pewno nie zycie ulozyc, prawda? Nie pisz tu rad w stylu "idzcie na babskie spotkanie jak dzieci męża przychodzą", bo to najglupsza rzecz jaką mozna zrobic! Nie jest sztuką nie podjąc proby zbudowanie relacji z dzieckiem partnera, to najłatwiejsze wyjscie. Sztuką jest stworzyc taką więź, ktora pozwoli przez całe życie żyć w zgodzie i dobrej atmosferze!! Bo to nie jest znajomość jednorazowa. Ci ludzie - dzieci i drugie zony ojców stają się niejako rodziną ROZUMIESZ? Więc wsadz sobie te swoje rady w du*ę, bo brak w nich logiki i MORALNOŚCI, którą niby się kierujesz w swoich wypowiedziach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ale ale bzdury
Musisz zdawac sobie sprawe, ze jesli postepujesz jako ex wlasnie w taki sposob jak piszesz to krzywdzisz swoje dzieci. Taka postawa sprawia, ze dzieci czuja zal do ojca, a jego wyboru nie potrafią szanowac i zaakceptowac. Owszem tobie moze to odpowiadac, ale one beda nieszczesliwe. Skup sie na tym jak sprawic by czuly sie wazne i kochane. Na pewno wychodzenie z domu partnerki ojca podczas ich wizyty nie pomoze im w tym. Poczuja sie nieakceptowane, niechciane w domu ojca. Przestan byc taką cholerna egoistką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ale ale bzdury
i jeszcze jedno "najlepiej niczego nie komentowac" to mozesz poradzic kolezance z pracy rozwiedzionego faceta, jego sąsiadce albo pani z warzywniaka, bo na pewno nie JEGO ŻONIE. To są ich wspólne sprawy, ich wspólne życie, decyzje! Ona dzieli z nim życie, wiesz co to znaczy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moniablues
Moze eks zona powinna spakowac dzieciom walizki i oddac na wychowanie tatusiowi i macosze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lolaaaa
co monia,znudzily ci sie wlasne piciechy ? :D Przeciez wszedzie sie trabi ze od wychowywania jest mamusia i tatus a nie tatus i jego zonka. Jak juz nie chce wlasnyc dzieci to wywiez je w Bieszczady.Wilki je zjedza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pitu pituuu
Do ale ale bzdury i jeszcze jedno \"najlepiej niczego nie komentowac\" to mozesz poradzic kolezance z pracy rozwiedzionego faceta, jego sąsiadce albo pani z warzywniaka, bo na pewno nie JEGO ŻONIE. To są ich wspólne sprawy, ich wspólne życie, decyzje! Ona dzieli z nim życie, wiesz co to znaczy? Ale jest podstawowa różnica: dziecko z poprzedniego zwiazku nie jest ich wspolne, dlatego nowa zoneczka nie ma prawa sie wtrącać i komentować relacje i stosunki miedzy ojcem a dzieckiem, czy ci sie to podoba czy nie , koniec i kropka:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moniablues
nie lola , nie znudzily mi sie. Chodzi mi tylko o ich szczescie. Gdzie im bedzie lepiej niz u wspanialego tatusia i jego nowej zony?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kleo2009
do ale bzdury nie każdy lubi jak mu się mówi prawdę prosto w oczy, taka prawda ... moja droga i musisz sie pogodzić z tym, że dzieci z pierwszego małżństwa, skoro oboje rodziców zyje, oni je będą wychowywać wspólnie, a Ty swoje rady zachowaj dla swoich pociech :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kleo2009
do ale bzdury i myslę że musisz dojrzeć emocjonalnie jeżeli zamierzasz założyć drugą rodzinę z facetam, po rozwodzie i mającym własne dzieci... więc odradzam na razie ten krok, bo podejrzewam że za wiele osób ucierpi z powodu Twojej niedojrzałości emocjonalnej ;-) Pozdrawiam :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kleo co z tobą
co tak wszystkich gromisz? moze to sa podpuchy, a moze prawda.Tego nie wiesz.radzisz, odradzasz,straszysz.Spełniasz misję czy co? Opowiedz o sobie najpierw-czy jestes pierwsza i jedyna czy moze jestes po przejściach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niesłychanie wysoki poziom
23:03 [zgłoś do usunięcia] moniablues Moze eks zona powinna spakowac dzieciom walizki i oddac na wychowanie tatusiowi i macosze? A dlaczego nie?? Przepraszam, jak była żona znajdzie sobie nowego partnera, to co? On nie będzie miał wpływu na wychowanie dzieci? A w czym nowy partner matki jest lepszy od nowej partnerki ojca?? A dlaczego ojciec z nową żoną nie mogliby wychowywać dzieci, skoro jest mnóstwo przypadków, kiedy dzieci wychowuje matka z nowym mężem? Nie rozumiem problemu. I wiesz co Monia, BARDZO byłabym szczęśliwa, gdyby matka dzieci mojego przyszłego męża, zamiast robić dzieciom wodę z mózgu i kombinować jak wszystkim utrudnić życie, po prostu oddała dzieci ojcu i zajęła się sobą. Byłoby to z korzyścią dla wszystkich, a przede wszystkim dla dzieci. A co do "wtrącania się" nowej żony. Wybaczcie Szanowne Panie, ale coś Wam się poprzestawiało. Jeśli dzielę z jakimś mężczyzną ŻYCIE, to jego sprawy mnie dotyczą, a moje sprawy dotyczą jego. Jeśli ja mam dzieci z poprzedniego związku, nie wyobrażam sobie, że mój MĄŻ nie ma prawa wyrazić swojego zdania na temat tego, co dzieje się w NASZYM domu, z NASZYMI pieniędzmi, z NASZĄ rodziną. Jeśli mój mąż ma dzieci, to ja, jako jego ŻONA, mam wszelkie prawo do wypowiadania się na temat tego, co dzieje się w jego życiu. Jeśli jesteśmy MAŁŻEŃSTWEM, to wszystko, co się dzieje, jest naszą WSPÓLNĄ sprawą. I owszem, podejmowanie decyzji na temat dzieci należy do ich rodziców, ale nikt nie ma prawa zabraniać współmałżonkom wypowiadania się na ten temat. A jeśli chodzi o "babskie wieczory", Kleo, takie rzeczy można robić, kiedy dzieci odwiedzają ojca raz na 2-3 tygodnie na jedno popołudnie. Ale jeśli dzieci bywają u ojca 3-4 razy w tygodniu, spędzają z nim każdy weekend od piątku po południu do poniedziałku rano, plus tydzień ferii, plus miesiąc wakacji, plus połowę każdych świąt, to nie wiem co musiałabym zrobić, żeby "wybyć" na czas ich pobytu u nas w domu, chyba musiałabym się zdematerializować :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spokojnie Ty trzymasz poziom
ale chyba nie doczytałaś wpisów, jak niektóre nowe żony reagują na obecność "byłych" dzieci bywa bardzo różnie, nie generalizuj i nie dramatyzuj jeżeli facet miał klasę i rozstał się z żoną z klasą, to nikt nie utrudnia kontaktu, a jak był kłamliwym gnojkiem, to można się obaiać, że nie nadaje się do "wychowywania" dzieci i będzie miał wojny podjazdowe jestem drugą zoną, ale przestałam już słuchać tych nowych żon, które wypisują bzdury na byłe, masz to w co wybrałaś i nic nie dzieje się bez przyczyny, jeżeli Twój mąż nie potrafi rozwiązać podstawowych spraw z byłą i z dziećmi, to świadczy nie tylko o byłej ale i o nim i mnie nie bawią mity, że to zła kobieta była, a miś taki cudowny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Też generalizujesz. Wybacz ale nie każda kobieta ma klasę i umie pozwolić od siebie odejść. Wybacz ale nie wierzę że opisywane tu często kobietki które wydzwaniają do byłych żon z jakimiś durnymi pretensjami i zakazami, czy traktują dzieci męża jak coś co trzeba jak najszybciej wymazać z pamięci ich samczyka, jeśli on kiedyś odejdzie to będą umiały zachować klasę i niczego nie będą utrudniać czy pogrywać dziećmi. Co do jednego masz rację, winien jest facet. To on nie umie się dogadać, to on nie umiał być na tyle rozsądny by nie wiązać się z kimś odpowiednim. Ale nie zawsze jest tak że jak jedna strona ma klasę to druga umie to docenić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spokojnie Ty trzymasz poziom
Ingegorga- mój wpis był emocjonalny, bo przypadkiem znalazłam kafeterię i akurat ten temat i tak jakoś zadziałałam... Mam różnych znajomych w środowisku, w pracy , sąsiadów - i naprawdę zauważyłam pewną prawidłowość, że największe problemy i przejścia z byłymi mają takie sorki - życiowe kanalie, co oczywiście nie wyklucza zwykłej zawiści lub dokuczania dla dokuczania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość generalnie
jeżeli facet miał klasę i rozstał się z żoną z klasą, to nikt nie utrudnia kontaktu nie jest to prawda :( do "rozstania z klasa" potrzebne sa dwie dojrzale osoby. facet moze miec klase, ale jesli jego zona jej nie posiada, nawet kiedy on bedzie w porzadku, byla bedzie sie mscila i pogrywala dziecmi. moj maz odszedl normalnie. poprosil zone o rozwod, wyprowadzil sie z domu zabierajac tylko swoje rzeczy osobiste. nie odszedl do nikogo, odszedl od niej. i co? za kazdym razem kiedy chce on spotkac sie z dziecmi jest cyrk.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ale ale bzdury
Pitu pitu Heh "nowa żoneczka" jest osobą najbliższą rozwiedzionemu facetowi, ona będzie dzielić z nim całe życie - teraz i za 20 lat jak dzieci bedą miały już swoje rodziny. I oczywiście, że ma prawo komentować, rozmawiać o dzieciach męża, relacjach, zachowaniu. Nie jej rolą jest ich wychowywanie czy podejmowanie decyzji na temat ich przyszłego życia - to zostawia rodzicom. Mądra kobieta potrafi pomóc męzowi ułożyc dobre stosunki z dziecmi, tak by czuly sie kochane i ważne. Potrafi również spędzać z nimi czas, rozmawiać o życiu, przytulić. Nie zastępuje im matki!! Po prostu tworzy dom z ich ojcem - dom, w którym one również czują się dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie, podłość nie jest związana z płcią. Złośliwość nie jest związana z płcią. Niedojrzałość też. To są cechy ogólnoludzkie, dopadające i Exie i Nexie i Eksów i Nexów, a także ludzi nadal pozostających w związkach. Cechą ludzką jest jak najbardziej zawiść i bardzo często ten komu po rozstaniu nie wyszło czuje żal do losu „bo byłemu (byłej) jest lepiej, kogoś ma, jest szczęśliwy, a przecież to był łajdak z którym nie dało się żyć, a teraz taki szczęśliwy...!”

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mądra kobieta nie czuje się w obowiązku pomagać mężowi w układaniu stosunków z dziećmi. Mądra kobieta nie musi pomagać mężowi w dawaniu dzieciom poczucia bycia ważnymi i kochanymi. Mądra kobieta nie wiąże się z takim który sam tego nie potrafi. Mądra kobieta jak chce może pomóc mężowi w układaniu stosunków (nie przeszkadza). Mądra kobieta jak chce to może pomagać mężowi w dawaniu im oparcia. Mądra kobieta może nie potrafić przytulić nie swoich dzieci, ale ich nie odpycha. Mądra kobieta nie robi nic przeciw sobie bo wie że to rodzi frustracje. Mądra kobieta wie że jak jej otoczenie jest szczęśliwe to i jej łatwiej jest być szczęśliwą. A co do zastępowania matki to racja. Matkę można zastępować tylko gdy tej nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do generalnie
bo to wredna sucz, a misiu nieszczęśliwy aniołek - ach jakie to szczęście że trafił na ciebie, drugiego cudownego aniołka, urodzisz mu cudowne dzieciaczki i będziecie cudownie szczęśliwi, a suczysko zdechnie ze zgryzoty i ze złości teraz ci lepiej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość generalnie
do do generalnie nie rozumiem o co Ci chodzi. stwierdzilam fakt - nie zawsze to, ze facet zachowal sie uczciwie oznacza, ze jego byla odwzajemni sie tym samym. moj maz odszedl od zony. przez 2 lata byl sam. wtedy mial kontakt z dziecmi kiedy chcial i jak chcial. ona byla zadowolona, bo miala czas dla siebie, dzieci zadowolone, znalazla sobie nowego faceta i bylo dobrze. potem moj maz zwiazal sie ze mna i... zaczely sie prboblemy. nie znasz takich sytuacji? nie znasz postawy psa ogrodnika? nic do dzieci nie mam, lubie je. dzieci lubia mnie. problem w tej kobiecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość baaaa jakie to proste
że byłe to psy ogrodnka szkoda, że u mnie to eks, który odszedł sobie do kochanki, a następnie żony, jest takim "psem ogrodnika", gdy już okrzepł w związku i skończyła się fascynacja nowością, przypomniał sobie o dzieciach, próbuje wtrącać się w moje życie, chce mieć wpływ na mojego drugiego męża, próbuje przekupywać dzieci, domaga się od nich kontaktów i szacunku, one na szczęście dorosły i potrafią samodzielnie ocenić starania "tatusia", który przypomniał sobie o nich po 5 latach ale fakt to moja WINA, bo nigdy nie powiedziałam o nim całej prawdy, zawsze starałam się tłumaczyć, że odszedł ode mnie ale nie od nich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A kto twierdzi że to tylko kobiety są zawistne? Chyba tylko głupiec. Zawistny potrafi być i facet, czasami to nawet częściej, bo o ile kobieta nie mści się za to że facet poradził sobie bez jej pomocy to czasami facet nie może znieść że ta która, jak mu się wydawało, od niego zależała i miała zginąć i prosić o pomoc lepiej niż on poradziła sobie w życiu, a jeśli jest jeszcze z innym szczęśliwa... to już katastrofa. Ty masz to szczęście że przez te pięć lat miałaś spokój, dzieci mogły się pozbierać, poukładać sobie wszystko po Waszym rozwodzie. Pomyśl jak by ich życie wyglądało gdyby taki jak teraz był przez ten cały czas? A co do prawdy... jesteś pewna że pięć lat temu łatwiej byłoby im się pogodzić z tym że ich ojciec nie jest dobrym człowiekiem? Ja wiem że do tego się nigdy nie dorasta ale jednak z biegiem lat łatwiej się uporać z taką wiedzą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość baaaa jakie to proste
masz rację, teraz już nie muszę się przejmować, dzieci same zadecydują, syn pełnoletni, córka za kilka miesięcy również, a jego nie muszę wpuszczać za próg, Ty chyba na wszystko patrzysz jako druga żona, ja jestem drugą, ale i eks i inaczej widzę wiele spraw, znam wiele eks żon, o których drugie żony mówią, że są wredne, ale te drugie tak naprawdę nie znają jeszcze swoich mężów, jeszcze mają różowe okulary, albo powtarzają jak mantrę, to co od tych mężów usłyszały o eks, a co nie ma nic wspólnego z rzeczywistością i też jest faktem, że charakter nie zależy od stanu cywilnego, koloru włosów, nie jest zależny od płci, a nawet nie zależy od "szkół", bo ostatnio sąsiedzi z bliźniaka dają nam pokazówkę, jak nie powinno się rozstawać, a oboje pracują na uczelni pozdrawiam i życzę powodzenia w życiu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Masz rację, jestem druga. Choć widziałam świat od strony kilku zaprzyjaźnionych byłych pierwszych żon. Sama też jestem dzieckiem rozwiedzionej pary więc nie tylko jedną stronę medalu znam. O swojej poprzedniczce wiem tyle co mi otoczenie naopowiadało. Na szczęście M jest człowiekiem bardzo dobrze wychowanym i nigdy nie powiedział o niej ani jednego złego słowa. Ale też żyjąc z nim biorąc udział w rodzinnych rozmowach nie jestem w stanie nie wyrobić sobie własnego zdania. Nie jest ono pozytywne i szczerze mówiąc im dalej w las tym lepiej wiem dlaczego się rozstali. Natomiast nie przeczę że często zaślepienie miłością pozwala widzieć wszystko nie całkiem tak jak naprawdę wygląda. A co do eleganckiego rozchodzenia się to szczerze mówiąc nie widziałam takiego nigdy, ani jednego. Zawsze choć jednej stronie puszczą nerwy albo wyjdą frustracje i utrudni wszystkim życie. Szkoda... Dziękuję za życzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość generalnie
przepraszam, ale ja nie twierdze ze wszystkie byle maja postawe psa ogrodnika. ja mowie o tej konkretnej pani, ktora wlasnie tak sie zachowuje. i ja tez jestem byla zona o ktorej byly maz cuda wianki opowiadal, co wyszlo na jaw zupelnie przypadkiem. tylko ze ja nigdy z moja nastepczynia sie nie kontaktowalam, pomimo zdrady ex meza rozwod byl bez orzekania o winie, bo nie mialam ochoty robic szopki w sadzie, od dnia rozwodu z moim ex nie mam kontaktu, bo na szczescie dzieci nie mielismy. oni zyja sobie spokojnie, z tego, co wiem od bylej tesciowej. gdybym byla zlosliwa, moglabym miec orzeczenie o winie i zyc na koszt bylego meza, bo z moja historia chorobowa spokojnie moglabym pojsc na rente i od niego ciagnac alimenty. pytanie tylko po co? wolalam sobie odpuscic i zajac sie swoim zyciem. po co robic kolo piora facetowi, ktory zniknal z mojego zycia i powinien byc mi obojetny? nie boli mnie jego szczescie, nie ciesza mnie jego problemy, bo sie tym nie interesuje. mam swoje zycie, swoje szczescia i nieszczescia i nimi zyje. i tym bardzij irytuje mnie i dziwi postawa bylej zony mojego meza. co zyska robiac problemy? poprawi sobie nastroj? jakim prymitywnym czlowiekiem trzeba byc zeby posuwac sie do takich niskich zagrywek. i jaka zla matka trzeba byc zeby do swojej glupiej zemsty uzywac wlasnych dzieci. jak tak mozna?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×