Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
phii

Drugie żony a dzieci z poprzednich związków

Polecane posty

Gość nie trzeba odradzać
ale oczywiście trzeba wyjaśnić układ jeżeli będziesz trwała w nielubieniu... ot tak bo nie lubię, to z biegirm lat to dziecko odczuje to i też będzie "nielubiło" za nic, za brak sympatii tylko, za brak akceptacji a ojciec nie zmieni się w uczuciach do swojego dziecka sama mam 2 "dodatkowych" synów i naprawdę można żyć szczęśliwie tylko trzeba dogadać sprawy, pobyć razem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
może i masz rację. nie musze przecież go pokochać.. mam nadzieje że wszystko się zmieni jak juz zamieszkamy razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
po drudgie.. nie o to chodzi że ja nie lubię tego chłopca, bo w sumie widziałam go tylko 1 raz. wtedy był miły itp. może widocznie wg mnie partner poświęca mi za mało czasu. cos w tym musi być. może nie jestem aż tak tolerancyjna. w końcu to jego syn i zawsze tak będzie. a widzę i wiem że i ja i partner bardzo się kochamy i za rok chcemy wziąć ślub.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
CHCĘ, napawde ChCĘ polubić to dziecko. nic mi nie zrobiło.. może to kwestia czasu? teraz nasze kontakty są sporadyczne.. więc i ja nie mam jak się wykazać. jak kiedyś rozmawiałam z partnerem i spytałam co by zrobił gdybym ja miała dziecko z poprzedniego związku, odparł że jeśli by pozwoliło, kochałby jak swoje. bo dzieci na świat się nie proszą. to my je tu sprowadzamy. a w życiu czasem nie wychodzi tak jak chcemy. i małżeństwa nawet te naszym zdaniem najlepsze, tez kiedys mogą sie zakończyć..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do misi30
misia piszesz, że chcesz a to już bardzo dużo. Pomyśl sobie tak, nic na siłę, wszystko powoli się ułoży, bądż sobą. Zobacz to tak ja z dorosłymi jak kogos poznajesz to rzadko od razu go lubisz, musisz poznać tą druga osobę, żeby ją polubić. A tu masz tak naprawdę ułatwioną sytuację, bo to jest ukochane dziecko Twojego ukochanego człowieka. Zobaczysz, że wszystko się ułoży. Wiesz co ostatnio syn mojego partnera powiedział do swojej cioci, że dobrze że rodzice się rozwiedli bo tata poznał fajną babkę - to o mnie :) i jest szczęśliwy i uśmiechnięty. Byliśmy teraz razem na wkacjach i to ja spałam z małym w łóżku a nie tata ;) i jestem szczęśliwa, że tak się wszystko ułozyło, a zapewniam że byłam sobą i nic na siłę nie robiłam (no przyznam się sprawiłam małemu kilka prezentów ;) ale sprawiało mi to przyjemność, bo kupowałam mu tez prezenty jak mnie nie znał i nie wiedział że to ode mnie myślał że od taty. Wszystko się ułoży, potrzeba tylko cierpliwości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Misiu u nas dzieci
mojego faceta bywały co weekend . Po wielu rozmowach mamy 1weekend dla siebie....kompromisy musza byc. W koncu Ty jestes ważna , bedziesz jego żona a dzieci odchodza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zdaję sobie sprawę z tego, że dzieci kiedyś odejdą... to normalne :) wiesz, twoją radę wypróbowałam jakis czas temu, niedawno. poprosiłam partnera (nie na siłe) grzecznie, żeby przemyślała sobie czy jestem dla niego ważną osobą w życiu. i że skoro chce założyć ze mną rodziną, powinien poświęcić też trochę czasu mnie. chyba przemówiłam mu do rozsądku bo odtąd synek jest u niego w co 2 weekend. szkoda tylko, że biologiczna matka tego dziecka lubi uprzykrzać mi życie i w rzeczywistości ten co 2 weekend jest 1 weekendem w miesiącu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Misiu u nas dzieci
i tu się mylisz, bo to żony odchodzą, może być pierwsza, druga... a i dzieiąta, ale dzieci to będą dzieci, zawsze odchodzą z domu, nie chcą i nie muszą przebywać z rodzicami, ale nigdy nie przestają być dziećmi, a żona ... dostaje papierek rozwodowy i żegnam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jedno pytanie tylko chodzi mi po głowie.. zakładając, że w końcu kiedyś dogadam sie z jego synem. a co będzie jak urodzi się nasze wspólne dziecko> czy partner nie będzie bardziej kochał swojego pierwszego dziecka? czy to da się jakoś pogodzić? jedno z jedną a drugię z drugą... jestem młoda, mam dopiero 26 lat. i może wiele w życiu nie przeżyłam ale pierwszy (i myślę że ostatni) raz chcę założyć rodzinę z kims kto już ma dziecko.. i moje obawy chyba są słuszne..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do misia30
Miałam podobne dylematy. I też w związku szczerość, więc nie raz i nie dwa powiedziałam... ba! WYKRZYCZAŁAM mojemu mężczyźnie, że ja Jego dziecka nigdy nie zaakceptuję, że nie chcę w moim życiu tego dziecka, że jego istnienie jest dla mnie nie do zniesienia, że nie życzę sobie wizyt tego dziecka w moim domu, itd. To były bardzo ciężkie chwile dla nas obojga i trwało to jakiś rok z okładem. Dodatkowym bólem było dla mnie to, że mój mężczyzna ma dziecko, a ja nie i prawdopodobnie nie będę go nigdy miała :( Więc tym bardziej patrzenie na Niego z dzieckiem... no jednym słowem KOSZMAR. W tej chwili jest tak, że to dziecko jest moim oczkiem w głowie. Jakbym wszystkie uczucia macierzyńskie przelała na nie :) Przebywa u nas przez większość czasu, czasem nawet wymsknie mu się wobec mnie słowo "mama", co na mnie robi ogromne wrażenie, choć staram się dziecku wyjaśnić, że mamę już jedną ma. Jednak jest ważna rzecz, która pomogła mi przemóc niechęć - świadomość, że to ja jestem najważniejsza dla mojego mężczyzny. Takie postawienie sprawy zapobiegło mojej niepewności, zazdrości i pomogło mi poustawiać sobie w głowie to wszystko. Przemyśl sobie wszystko na spokojnie, zastanów się, czy jest w tym związku odpowiednia hierarchia, czy Twój partner tworzy z Tobą wspólny front, jak ma wyglądać Twoja rola w tym układzie. I pamiętaj, że dzieci (najczęściej) oddają w dwójnasób otrzymane dobro. Pozdrawiam ciepło. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dzieciom często zdarza się
że mówią do innych osób inaczej niż te osoby maja na imię. To wynika z ich "gapiostwa". Moje dziecko jak się zamysli to mówi do mnie "babciu" :-). Albo "Tato". Najczęściej, gdy wraca z weekendu z ojcem. Albo do ojca mówi "mamo", gdy jedzie do niego. Wcale bym się nie zdziwiła, gdyby sie jej wyrwało czasem i do panienki eksa zwróciła by się "mamo" - ot, z rozpędu. Więc na waszym miejscu nie doszukiwała bym się niczego szczególnego w tym, że dziecko zwróci się do was per "mamo". Albo, gdy się przytuli. Moja córka przytula się do dziewczyny eksa. Tak samo jak do pani przedszkolanki, kilku mam koleżanek i innych "cioć". Bo ją lubi i jest wylewna w uczuciach. Ale o wcale nie znaczy, że ją kocha lub woli ode mnie. A widzę tu często takie właśnie interpretacje dziecięcych zachowań. Jeżeli rodzice rozstali się w miarę zgodnie i nie ma otwartej walki miedzy nimi, to dziecko odnajduje się w takim układzie całkiem dobrze i wie, że nie musi wybierać. Może swobodnie lubić i kochać wszystkich. Moja córka nie do końca na przykład zdaje sobie sprawę z tego co łączy eksa z jego nową dziewczyną. Wie, że to jego koleżanka, wie, że tata ją lubi, dobrze się we trójkę bawią ale nien wiem co bedzie, gdyby np wzięli slub. On jej niczego nie wyjaśnił do końca a ja nie zamierzam go wyręczać, zwłaszcza, że jak sam powiedział swojej matce, nie planuje się znowu żenić. Dla córki ona jest taką samą koleżanką taty jak inne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak dzieciom zdarza się
kochana, to, że twoje dziecko mówi do ciebią "babciu" może znaczyć że wygladasz poprostu dojrzale i babcię mu przypominasz albpo jest wyjątkowa gapą, żeby nie mówić "głuptasem", który nie rozrózna członków rodziny ;-) nie masz się jednak czym chwalic i niepotrzebnie minimalizujesz rolę kobiety twojego byłego, stawiając ją w jednym rzędzie z innymi "koleżankami" jeśli ktokolwiek się może ustawić w rzedzie i wtopic w tłum - to TY, razem z jego innymi byłymi lub mniej znaczącymi, jego kobieta jest ta OBECNĄ, z którą może wexmie ślub, więc nie ma powodu, żeby umniejszać jej roli póki co a wracając do twojego gapowatego dziecka - to nei reguła i chociaż dzieci czasem się pomylą, większość jednak dzieci mówi do swoich macoch per "mamo" całkiem świadomie, jak równiez świadomie przytula wyłącznie te osoby, które lubi czy kocha bez potrzeby więc złośliwie sugerujesz, że dla dziecka kobieta/żona ojca jest tak samo ważna jak pani z przedszkola czy kwiaciarka, bo to tak jak gdybys na podstawie tego, że córka nazwie cie babcią myślała, że traktuje cię jak babcię to tylko nazewnictwo, wierz mi to, że się dziecko pomyli raz czy drugi, nie znaczy, że nie wie kto jest mama a kto babcią, podobnie jak to, że czasem uśmiechnie się do pani z kiosku czy z rozpedu przytuli do psa sąsiada, nie znaczy, że to przytulenie znaczy to samo co kiedy przytula się do żony ojca, ciebie lub kogos, kto naprawdę cos dla tego dziecka znaczy w życiu sama jesteś matką, wpowinnas wiedzieć najlepiej, że dziecko czuje różne emocje do róznuych ludzi, po co bez sensu pleciesz, że jak się do kogos przytula to nic nie znaczy i że tak naprawdę jest głupim psiakiem, który na każdego w ten sam sposób macha ogonem? :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dzieciom często zdarza się
I co neksiu, ulżyło ci? Bezmyślnymi psiakami, to są może twoje dzieci. Po matce. Nie umniejszam niczyjej roli. Panienka mojego eksia, to po prostu kolejna dupa, którą zalicza. Taka, którą moje dziecko dla odmiany lubi w przeciwieństwie do poprzednich. Ale oczywiście ty wiesz lepiej co się dzieje w moim przypadku. Kolejna neksiara z uszkodzonym obszarem mózgu odpowiedzialnym za obiektywizm. Tak cię tknęła moja wypowiedź? Widać dla swoich jesteś "TYLKO" i nic tego nie zmieni, gdy będziesz tu szczekać i mnie obrażać. Napisałam to co napisałam, bo zauważyłam, że neksie, zwłaszcza te co były kochankami mają zwyczaj podchodzić do dzieci swoich kochanków/mężów i ich eks w sposób histeryczny. Przeginają w ocenie negatywnych zachowań eks, wyolbvrzymiają sympatię i niechęć dzieci, z każdej bzdury robią albo koniec świata albo dowód, że są LEPSZE. Same oczywiście to chodzące cuda i niewinne lelije. Moja córka lubi najnowszą zdobycz eksa. Ale wiem, że to lubienie się skończy, gdy tamta w jakikolwiek sposób zajdzie jej za skórę. I na tym polega różnica. Bo ja mogę ją skarcić, ukarać, nawet nakrzyczeć a i tak mnie kocha. Do panienki czuje sympatię jaką ma np do pani z przedszkola czy innych cioć, ale jej nie kocha. Jakbyś miała trochę rozumu to byś pojęła zamiast sądzić,m że 6 letnie dziecko czuje do jakiejś panienki to samo co jej ojciec. A co do wyglądu, to mogę się założyć, że wyglądam lepiej od ciebie. Ja nie muszę polować na towar z drugiej ręki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość droga eksiu
Czy myślisz, że jakiejkolwiek kobiecie Twojego eksa jest potrzebna miłość Twojego dziecka? Z obu stron potrzebna jest jedynie akceptacja faktu istnienia. Właśnie wtedy relacje są najzdrowsze. Dzieci niech kochają rodziców i nawzajem. Nikt inny w tych uczuciach nie musi uczestniczyć. Do pani, która uwielbia dziecko swojego faceta. Uważaj, takie "oczko w głowie" to może być kanał. To nie jest Twoje dziecko. Obyś kiedyś nie płakała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dzieciom często zdarza się
nie nie sądzę, żeby panienkom eksa była potrzebna miłość mojego dziecka. I nie oczekuję tego z ich strony - jedynie szacunku we wzajemnych kontaktach. Czego niestety niektórym z tych pań nie można wytłumaczyć. Ta (eks jest z nią około 4 miesięcy) to pierwsza, którą dziecko polubiło, bo nie warczy na nią, nie rywalizuje, nie obraża się o weekendy spędzone przez eksa z małą, ba, nawet się włącza i bawią się razem. Ja jestem matką, która na pierwszym miejscu stawia szczęście dziecka więc, przyjmuję wszystko cosię z tym szczęściem wiąże - dobre kontakty dziecka z ojcem też. Moja corka w życiu nie usłyszała ode mnie złego słowa na temat tych panienek, za to od nich o mnie tak. Nie wiem z jakiej przyczyny bo z żadną nie miałam żadnego zatargu, nie szukam z nimi kontaktu bo mnie po prostu nie obchodzą. Mam swoje zycie a z eksem bardzo dobre kontakty bez kłótni, obelg i ciągania sie po sądach. Ale niektórzy nie potrafią żyć nie będąc podłymi dla innych. Wiem również, że dwie z tych panienek są byłymi właśnie z powodu złego stosunku do dziecka. Eks jest strasznym kobieciarzem i tak naprawdę kocha i szanuje tylko dwie - matkę i córkę. Reszta się zmienia średnio co 6 - 8 miesięcy. Ja osobiście mam do niego żal tylko o to, że ze wszystkimi ją poznaje. Córka nie poznała żadnego z mężczyzn z którymi się spotykałam po rozwodzie. Przedstawię jej tylko tego, który bedzie na stałe. Bo mimo wszystko to dla niej poważny stres. Dobrze chociaż, że faktycznie mówi o nich "to moja koleżanka". Dla mnie najbardziej rażący na tym topiku jest brak szacunku do dzieci jako do ludzi. Już nie mówię, że trzeba je traktować specjalnie jako dzieci, ale należy się im szacunek jako istotom ludzkim. I nie wiem jak można nazywać się dobrym człowiekiem i mówić o tym, że się kocha gdy jednocześnie odczuwa się taką irracjonalną nienawiść do niczemu niewinnej istoty jaką jest dziecko faceta, którego się ponoć kocha. Jak to możliwe, że potrafimy być mili dla głupieko kolegi z pracy a nie potraficie się wysilić by okazać szacunek dziecku? I nie chrzańcie, że dziecko też powinno i to pierwsze. To WASZ obowiązek jako starszych być mądrzejszymi. Ale niestety najczęściej tu czytam, że "moje szczęście jest najważniejsze, nienawidzę bachora a on ma mnie i tak szanować, bo jego tatuś mnie dyma więc mi sie należy" Żenada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
DO dzieciom często zdarza się "To WASZ obowiązek jako starszych być mądrzejszymi. Ale niestety najczęściej tu czytam, że "moje szczęście jest najważniejsze, nienawidzę bachora a on ma mnie i tak szanować, bo jego tatuś mnie dyma więc mi sie należy" Żenada. " -wydaje mi się że trochę wyolbrzymiasz sprawę. szacunku nie da się wymagać, na niego trzeba zapracować. i nie sądzę żeby "dymanie" kobiety przez tatusia było priorytetem i powodem do tego, czy dziecko ma ja lubić czy nie.. miłośc fizyczna, to nieodzowny element bycia z kimś kogo się kocha...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona nie wyolbrzymia
też odnoszę takie wrażenie, że wymagacie od dzieci zachowań, które nawet Wam dorosłym są obce, z którymi nie potraficie sobie poradzić, ale może jako tylko czytacz - nieznający problemu- nie powinnam się wypowiadać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zabaaa
Mój mężczyzna ma 7letniego syna. Czasami to dziecko doprowadza mnie do szału, nie raz nie dwa kłocilismy się własnie z jego powodu. Nie mogę powiedzieć, że nie lubie tego chłopaka bo to byłoby za dużo powiedziane. Ale z całą pewnością nie jestem też w stanie powiedzieć, że go uwielbiam....toleruje i staram się traktować z sympatią. Ogólnie bardzo lubię dzieci i staram się zwalczać w sobie niechęć do małego tylko, że jego tata zamiast poprawiać nasze stosunku to jeszcze sytuacja zaognia. Problem polega na tym, ze dziecko ma wszystko czego sobie zażyczy. Sytuacja: parę dorosłych osób dwójka dzieci plus syn mojego mężczyzny. Jedziemy do zoo a on jeden sie obraza i mowi, że nie bo on chce jechac nad wodę. I godzine wszyscy czekalismy az mój partner prekona syna zeby moze jednak jechał z nami do zoo...Wyobraźcie sobie poirytowanie całej reszty czekającej na wyjscie... Poza tym jak widze, że siedmiolatka trzeba wytrzec po kapieli, ubrac, pokroic obiad na talerzu to zastanawiam sie kto tu jest nienormalny. Ja zastanawiająca sie nad sensem tego co robi moj partner czy moj partner robiący cos takiego.... A jak słysze, że on jest za mały zeby niesc reklamówkę z recznikiem i mała butelka wody to mnie szlag trafia... We własnym domu nie mam prawa obejrzec serialu, ktory ogladam codziennie bo muszę sie iść bawić...generalnie nie mam prawa do własnego zdania we własnym domu w momencie gdy odwiedza nas syn. Nie wiem czy jestem wiedzmą mając pretensje o takie rzeczy....denerwuje mnie to probuje rozmawiać z partnerem ale on złego słowa na syna nie pozwoli powiedziec (chyba jak kazdy rodzic) nawet kiedy wydaje mi się, że próbuje mu dobrze doradzić. Z drugiej strony to nie moje dziecko i w zasadzie nic mi do jego wychowania. Jego ojciec wychodzi z załozenia, ze skoro widza sie dwa trzy razy w tygodniu to chce dla niego jak najlepiej....tylko mnie wydaje się, że dopieszczanie, zagłaskiwanie i dogadzanie pod kazdym wzgledem nie jest dobre....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ano ano ano
jesteś złą "macochą" i przypuszczalnie facet nie będzie z Tobą, dziecko nie zachowuje się jakoś specjalnie upierdliwe, moje dziecko i 2 dzieci mojego drugiego męża wymyślały ciekawsze zagrywki, ale my po prostu dorośliśmy do dzieci i akceptowaliśmy ich różne charakterki i potrzeby i wspólnie ustalaliśmy metody wychowawcze... młoda jesteś pewnie, czepiasz się drobiazgów, powtarzasz mój dom, mój film, moja prywatność, mój czas, ok, czyli ten facet mieszka u Ciebie, bo jeżeli mieszkanie jest wasze wspólne, to jest też w zakresie dziedziczenia jego syna, nawet jeżeli będziecie mieli własne dzieci, to i tak część majątku będzie należała do pierworodnego dlaczego uważam, że nie będzie dobrze(nie chcę Ci dokuczać), ale gdy urodzisz Wasze dziecko Twój facet błyskawicznie zauważy różnicę w traktowaniu dzieci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do Zabaaa a ja Cię rozumiem, bo sama nie wiem czy bym to wytrzymała. zła macocha to określenie na kobietę, która nie dba, nie szanuje i robi na złość... tu widać że dziewczyna się stara... każdy ma prawo do chwili dla siebie, nawet na ulubiony serial. podziwiam Cię za Twoją wytrwałość... szczerze mówiąc, to twój partner robi na przyszłość nieświadomie, ale krzywdę swojemu dziecku. duży chłopak powinien mieć jakieś obowiązki... rozpieszczanie nie przyniesie nic dobrego a wręcz odwrotnie, syn będzie chciał więcej i więcej... a gdy twój partner zorientuje się że robił błąd, może być za późno..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzieci wychowuje sie
od małego drogie mamy, same sobie bicz krecicie na siebie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nauka to najlepsze...
wiem, że te wszystkie sytuacje są ciężkie. najpierw miałam zapał aby się z dzieckiem zaprzyjaźnić, ale jak można to osiągnąć z 11 letnim chłopcem. teraz się lubimy, akceptujemy jest oki choć chłopak jest dość wybredny, ale przełykam te komjenty i biorę głęboki oddech. jednak najbardziej co mnie denerwuje i doprowadza do szału to wieczne smsy od ex gdy młody jest u nas. większość napięć jest na tym froncie. po wielu miesiącach (jesteśmy razem prawie 6 lat) doszłam do tego, że negtywne uczucia do jego ex przeżucam na dziecko a jego przyjazd odczuwam przez pryzmat tych nieporozumień o nią! tak więc uważam, że nie każde dziecko jest takie złe tylko trzeba nauczyć się rozgraniczać pewne uczucia i obawy... pozdrawiam wszystkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wredne dzieci
Dzieci to dzieci... potrafią być wredne szczególnie nastolatki :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pseudomona
a ja wlasnie ejstem po pierwszych dlugich wakacjach z facetem i jego dzieckiem. powiem tak :kazde dziecko potrafi zalezc za skore;) tylko nieswoje jest bardziej meczace chociazby dlatego ze nie mozna czasem nakrzyczec porzadnie bo jednak w glowie jest swiatelko ze powie mamie a ta nie pusci wiecej z tata itd.;) a serio to moje pierwsze wakacje z dzieckiem i sama musialam sie nauczyc troszke innego spojrzenia na swiat. ze wieczorami nie ma wolnosci i swobody, ze dziecku nic nie smakuje ;) ze je godzinami, ze ma humorki bo woli to a nie tamto.Ale wiem ze to nie dlatego ze to nie moje tylko dlatego ze dziecko;) Prawda jest ze dziecko |(8 letnia panna) mowiaca do mnie po imieniu czasem sie rozpedzala w fukaniu na mnie(tak jak sie fuka na kolezanke a na pewno nie jak na rodzica) ale tu zawsze po swojej stronie mialam faceta ktory przypominal jej kolejnosc rzeczy w swiecie doroslych. Generalnie mysle ze wszyscy sa z wakacji zadowoleni. Mala nauczyla sie wielu rzeczy ktore czesto zazwyczaj uczy ojciec (hmm no pomagalam ale tak zeby pamietala ze to on ;) ), dostala taka dawke atrakcji ;) ze juz z wypiekami na twarzy czeka na nastepne wakacje;) nie powiem ze czasem sie nie zmeczylam;)ale wiedzialy galy co braly :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ty psudomamo
dobrze się nazwałaś, pseudo jesteś. PSUDOCZŁOWIEK JESTEŚ. Takim jak wy to się powinno łby ucinać. Dziwki cholerne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MATKI KTÓRE
pozwalają na kontakty dzieci z dziwkami chyba nie wiedzą co robią. Żadna normalna kobieta nie pozwoli, żeby dziecko zostało pobrudzone choćby dotknięciem przez dziwę. Ciekawe, co te matki robią w czasie, gdy dziecko z ojcem i jego dziwką są razem. Może same też włażą do łóżka innego żonatego mężczyzny? No, wtedy taka zgoda jest zrozumiała. Porządna matka, której naprawdę zależy na dobru dziecka nigdy nie pozwoli na kontakty dziecka z dziwką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ty pseduo mamo i ty matki...
jak dla mnie jedna i ta sama osoba, W dupie byłas i gówno widziałaś!!! jestes chora z nienawiści!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja właśnie wróciłam z wakacj
z dzieckiem i eks teściami. Neksia (ani żona ani narzeczona) się wściekła, bo jej zdaniem ona ma na nich wyłączność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×