Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
phii

Drugie żony a dzieci z poprzednich związków

Polecane posty

Gość do mój dba
do: równość musi być pozwól, że skomentuję: ">"pierwsze dzieci i pierwsze żony sa najważniejsze" Szczerze mówiąc, nie widzę tu za często takich stwierdzeń, natomiast na porządku dziennym jest przekonywanie wszystkich, że to druga rodzina jest ważniejsza To słynne " jak założył nową rodzinę to powinien...itd" naprawdę? a nie widzisz tekstów typu: "widziałaś z kim się wiążesz", "było sobie znaleźć wolnego kawalera, bo on zawsze będzie miał obowiązki wobec dzieka i to ono będzie zawsze na pierwszym miejscu", "dzieko zawsze dla faceta będzie najwazniejsze", że już nie wspomnę o zagraniach byłych zon, umilających życie rodzinom ich byłych mężów - wysyłanie dziecka kiedy im się marzy, nie wysyłanie na umówione wizyty, telefony w środku nocy o nagłe przybicie półki na książki, czy wspomniane rzed chwila ataki histeryczne kilkulatka akurat kiedy ojciec się ma żenić... jak myślisz, o czym to świadczy? czy nie o próbie udowodnienia "wyższości" poprzedniej rodziny nad obecną, wobec to której ojciec ma mieć zawsze obowiązki, ruinując życie swoim najbliższym, kosztem nowej rodziny?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mój dba
ależ ja reaguje, tylko trudno żebym ja przez kolano przekładała. mówię co myslę, potem tłumacze córce i co? na drugi raz jest tak samo. wiecie co? ja jako macocha nie mam żadnej siły oddziaływania na nią. tak jak mój mąż ma nikłą na moja córkę, bo jak on cos jej każe zrobić albo czegos zabroni to ona idzie do mnie i pyta czy na pewno ma to zrobic i czy ja tez tego chcę. jeśli on na takie zachowanie po cichu przyzwala, to ja jestem bez szans. ale po waszych wypowiedziach zaczynam sie zastanawiać czy rzeczywiście nie byłoby lepiej gdyby spotykali sie poza naszym domem, chociaz na arzie jescze widze duzo minusów takiego rozwiązania. ale zastanawia mnie jedno: większość waszych ataków było na mnie! naprawdę nie jest tak że 100% sytuacji w rodzinie zalezy ode mnie. ja robię to co do mnie nalezy a wy mi piszecie że to i tak moje wina bo powinnam robic więcej. kocham męża ale coraz częściej sie zastanawiam nad terapią małżeńską.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość równość musi być
>chyba za póxno juz na "wychowanie"... na wychowanie może i tak, chociaż... nie do końca. Ale na pewno nie za późno na ustalenie reguł obowiązujących we własnym domu. Mój dba - narzekasz, że tata obchodzi się z dziewczyną (toż to już prawie kobieta) jak z jajeczkiem, ale Ty się z nią tak samo obchodzisz. Nie chodzi o wychowanie, bo od tego ma matkę i ojca, ale korona z głowy jej nie spadnie jak zwróciszj ej uwagę, bo postepuje nie tak, jak byś sobie tego w swoim domu życzyła i na dodatek źle traktuje twoje dziecko. Jestem tą znienawidzoną przez Was ex, symbolem tego, co najgorsze;-) ale nie miałabym pretensji do obecnej, gdyby w takiej sytuacji zareagowała. Powiem więcej - tak, jak pisałam w poprzednim poście - mialabym raczej pretensje gdyby ona i ex takie coś tolerowali bo psułoby to moją pracę wychowawczą. I wypraszam sobie twierdzenia kogoś tam, że to na pewno manipulowanie mamusi spowodowało takie zachowanie. Mamusi tam nie ma, nie jest w stanie odpowiadać za zachowanie córki, bo wiadomo, że dzieci pod nieobnecność matki nie zawsze zachowują się tak, jak mają wpajane w domach. A jeśli są z tym mniej wymagającym rodzicem, to pozwalają sobie na więcej. I proszę mi wierzyć, że matce, która ma poukładane w glowie i nie jest jadowita, na pewno by się takie zachowanie nie spodobało. Nie róbcie ze wszystkich ex takich demonów bo obrażacie te normalne kobiety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do mój dba
wiesz co? a ja uważam, że ty się poprostu chcesz z kims na siłe pokłócić i ludzi, którzy pokazują ci palcem inne, prostsze rozwiązanie od razu atakujesz bez sensu jest dyskusja z kims, kto wszystko wie najlepiej i nawet jak mu nie wychodzi (a tobie nie wychodzi, stąd pisanie na forum o porażkach) to uważa, że i tak nie da się nic innego zrobić :o da się, uwierz, tylko wystarczy trochę otworzyć oczy i uszy, poczytać i posłuchac i nie brać wszystkiego jako atak aha, jestem w podobnej sytuacji, tyle, że mój mąż ma dwie panny (jedna 16 druga 13 lat) i ja, kiedy widzę, że on nie reaguje sama zwracam uwagę i mówię, że pewnych zachowań sobei nie życze, bo czemu mam milczeć i tolerować coś, czego nie toleruję u nikogo, one nie są na oddzielnych prawach w moim domu a wtedy tatuś też się bierze i staje po mojej stronie czasem facet nie wie czego oczekujesz i trzeba mu swoim przykładem pokazać, na mojego to działa :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość równość musi być
Mój dba - jaka jest jej matka? Może twój mąż powinien ją o tym nieodpowiednim zaachowaniu powiadomić? Pracuj nad mężem. Wytłumacz mu, że uciekanie od problemów to nie jest najmądrzejsze rozwiązanie i że powinien raczej porozmawiać z córką dlaczego tak chamsko się zachowuje. Oraz kategorycznie jej oznajmić, że w waszym domu takiego zachowania nikt tolerowal nie będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szkoda ze cisz taki fajny tem
Bardzo wiec prosze, aby ktos wysilil sie i odpowiedzial na pytanie(skoro dochodzimy do wniosku,ze to nie takie zle są macochy i dzieciaki), dlaczego "palantami"(wybaczcie)okazują sie nasi mezowie?Nam, aktualnym zonom w tym temacie wsparcia nie dają, za to zdecydowanie są zajeci dbaniem o relacja z dziecmi z poprzednich związkow? Czy to gigantyczne wyrzuty sumienia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mój dba
mamo franiu, zapytaj wprost męża jak bardzo mu zależy na tobie i waszym dziecku, może to cholera podziała na niego jak zimny prysznic. problem w tym że dopóki my sie staramy oni sie czuja bez[piecznie. mój mąż uważa np że jesli pieke na przyjazd jego córy ciasteczka i robie obiadek taki jak ona lubi i kupuję jej gazetki takie jak czyta żeby się czuła swojsko, to zniose równiez jej wyskoki, bagatelizuje je, tak jak twój mąż. naszym problemem nie jest wychowanie dzieci naszych mężów tylko skłonienie mężów do tego, żeby uznali nas za członków rodziny tak samo ważnych jak reszta. bo oni maja mit że tamtym dzieciom sie należy więcej, bo one nie mieszkaja z ojcem, a nas to szczęście przeciez spotkało, więc o co nam chodzi. a nawet jesli dzieciom się nalezy więcej to nie chce żeby gratyfikacja były to "moje" rzeczy, moje urodziny, moje poczucie godności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie wiem dlaczego wasi mężowie
są palantami mój sie odciął zupełnie i nie mamy takich roblemów a było podobnie na początku, że dzieci stawiały granice i warunki i straszyły, że się odetną no a mąż się postawił i droga wolna więc się odcięły wszystkim nam lżej teraz :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość równość musi być
Może nie wyrzuty sumienia ale jakaś tęsknota? BO Nie są razem na codzień? Mam spore zastrzeżenia do mojego ex jako do męża (inaczej nie bylby ex;-)) ale jako ojciec stara się być bardzo w porządku. Trafił na bardzo fajną, mądrą dziewczynę, więc mam to szczęście (i nasze dziecko je ma) że na tym "froncie" większych starć nie ma. Ale też nieraz zauważam, że tata jest bardziej ulegly niż ja. W pewnym sensie nawet to rozumiem. On nie ma syna na codzień, więc może chce jemu i sobie tę rozłąkę wynagrodzić. Na szczęście oboje przestrzegamy zasady, że o problemach dajemy sobie znać na bieżąco i dziecko wie, że o każdej gafie u ojca, ja będę powiadomiona, a tata będzie wiedzial o każdym wybryku popelnionym w domu. Gdybym się dowiedziała o takim zachowaniu jak opisuje ":mój dba" zareagowałabym natychmiast. Bo tak się nie traktuje nikogo. Dziwię się ojcu tej dziewczyny, że na takie coś pozwala.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość równość musi być
>nie wiem dlaczego wasi mężowie są palantami mój sie odciął zupełnie i nie mamy takich roblemów Sorry, ale największym palantem jest taki ojciec, który się odciął od własnych dzieci. Jasne, najłatwiej jest się odciąć zamiast wychowywać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja się dziwię
mój dba, bo w końcu żadna matka nie powinna pozwolic na takie traktowanie własnego dziecka wygląda na to, że w tej rodzinie wszyscy włażą w dupe księżniczce a potem wielkie zdziwienie, że ona nikogo nie szanuje :o na szacunek trzeba zasłużyć, jak się podkładasz, pieczesz ciasteczka, kupujesz gazetki to co się dziwisz? traktuj ją normalnie, może ona zacznie się normalnie zachowywać!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szkoda ze cisz taki fajny tem
..."MOJA" tez straszyla ze sie odetnie, zrobila kilka awantur...i ojciec skapitulowal.Stwierdzil, ze ona MA PRAWO do takiego zachowania (to osoba, ktora ma 22 lata), bo to normalne, ze ona nie moze zniesc, ze u nas w domu jest szczesliwie i miło. No, to juz nie jest....bo sił mi brak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mój dba
to nie jest tak, że wiem lepiej, ale wiem z własnego doświadczenia, że zwracanie uwagi jej przeze mnie nie działa. zwracanie uwagi mężowi oraz rozmowy też nie podziałały. jej matka ? w ciagu tych kilku lat mąż raz (sic) sie zdobył na odwagę i poszedł na powazna rozmowe z córą. skończyło sie koszmarnie, wrzaski, wyzwiska, telefony od jej matki że jej życie zepsuł i jeszcze teraz jej psuje żądaniami szacunku, straszenie samobójstwem (córka miała mieć myśli samobójcze przez niego), wydzwanianie do teściowej i jej wizyty i płacze... on się jej boi, boi sie postawic granicy bo potem dzieje sie koszmar. DLATEGO MOJE ZWRACANIA JEJ UWAGI NIE SKUTKUJĄ, BO ON JE BAGATELIZUJE!!! nawet próbowałam sposobem super-niani z pisaniem regulaminu. cholera!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie wiem dlaczego wasi mężowie
dla mnie dużo większym palantem jest taki, który się bierze za wychowanie nie mając bladego pojęcia jak to sie robi bo z tego własnei rodzą się problemy typu "mój dba" - bo "tatuś" ma księżniczkę w domu, która psuje wszystkim nerwy tylko dlatego, że daje sobą i innymi pomiatać faktycznie, on nie jest palantem, a ten co postawił granice i sie ich trzyma jest :[ ne on sie odciął, on jest cały czas obecny w ich życiu, wychowuje, to one się obraziły, bo nie było tak jak chciały ale to nie znaczy, że on nie uczestniczy, przeciwnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mój dba
no własnie, dokładnie tak było u nas jak u "szkoda...". a ja nie uważam dbanie o nia za włażenie w dupę, tylko dbanie o miłą atmosferę. i powtarzam: REAGOWAŁAM NA JEJ ZACHOWANIE. ale nie odniosłam efektu.chociaz mały sukces mam na swoim koncie, bo ostatnio powiedziałam mężowi, że jak jeszcze raz przyjdzie do nas i b ędzie traktowała moja córke jak powietrze to sobie z nia powaznie [porozmawiam i chyba sie mnie wystraszył(widocznie miałam dzikość w oczach) bo sie odzywały. tylko ze mnie chodzi o cos innego. chcę normalnej rodziny a nie takiej gdzie o normalne zachowanie trzeba walczyc jak lew

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mój dba
jestem zmęczona. i jest mi cholernie smutno. boję się co będzie za kilka miesięcy jak się pojawi bobo. to wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamafrania
nie pękaj mój dba! Przecież wygląda na to, że najgorsze macie już za sobą. Teraz konfliktowe są tylko drobiazgi. U mnie każda awantura to emocje i zapowiedź wyprowadzki. Ta ostatnia z resztą po raz pierwszy dotyczyła synka męża. Nie odwodzę Cię od terapii, tylko odniosłam wrażenie, że super sobie radzisz. Albo inaczej - do tego z czym sobie nie radzisz masz zdrowy dystans. Może mam zły ogląd, bo włączyłam się późno. Franio zasnął, więc mogę szybko wyjść z psem. wrócę, bo pouczające są te doświadczenia o których piszecie. Nocne telefony, manipulowanie dzieckiem, sugestie nie do odrzucenia i cała reszta. Boże! To znaczy, że najgorsze jeszcze przede mną

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamafrania
ups! Będzie bobo! Super! To co prawda chyba niewiele u mężów zmienia ale może przenosi ciężar naszego zainteresowania na inne zagadnienia. Miałam iść, lecę ale wrócę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mój dba
mamo franiu, ja też po cichutku liczę na to, że tak będzie, że ten ciężar "sam" się naturalnie przestawi. ale z drugiej strony jestem realistką, i wiem, że co zdziałam do tego czasu w sprawie relacji dzieci to moje i mi zaowocuje. nie przejmuj sie groźbami wyprowadzek, może to tylko takie "siłowanie", docieranie, sprawdzanie siebie nawzajem. ciesze sie że mnie odbierasz jako osobe doskonale sobie radzącą, cóż, może nie jest aż tak różowo. jestem naprawdę zmeczona. myślałam że wystarczy moja dobra wola i wszystko sie ułozy samo, a rodzina męża doceni to, że sie staram. ale tak sie nie stało. czuje sie zupełnie bezradna w zbyt wielu sprawach, które dotycza jakby nie patrzec nas wszystkich. dalej uważam że izolowanie córki od nas nie będzie dobre dla rodziny, dobre by było postawienie granic. ale obawiam się, że niedługo moje zmeczenie weźmie góre i sobie po prostu odpuszcze. dobrze jest krzyczec na mnie że to przezmnie bo ja pozwalam tak traktowac siebie i córkę. ale to nie jest tak. pozdrawiam cie srdecznie, życze ci wielu miłych chwil w twojej rodzinie i rozwiązania problemów. nie znam cie ale twoje wpisy budza moja wielką sympatię. piszesz spokojnie i o sobie, nie obrażasz i nie generalizujesz. twój mąż znalazł prawdziwy skarb. szkoda że tyle fajnych dziewczyn ma takie problemy jak my, nie?. ide sobie popłakać w kąciku. terapię mężowi juz proponowałam, na początku był niechetny, ale powoli dojrzewa. wszystko jedno co, byleby zadziałało. w takiej sytuacji jak cała rodzina sie obraca przeciwko nam po telefonach byłej trzeba być naprawde bardzo, bardzo silnym żeby sie nie ugiąc. a ty sie nie martw na zapas. może "twoja" była miała tylko taki jednorazowy wyskok i nie bedzie wam uprzyklrzała życia na dłuższą metę. pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamafrania
Dzięki mój dba za ciepłe słowa. Może powinnyśmy się spotkać mailowo lub skypowo poza forum? Nawet jeśli wymiana doświadczeń niewiele da, to zawsze ulży człowiekowi jak pogada z kimś kto ma podobne doświadczenia. Dość mam uwag typu - widziały gały.... Pozdrawiam wszystkie drugie i pierwsze. A propos. sama jestem pierwsza. Dzieci co prawda z pierwszym mężem nie mieliśmy ale rozstaliśmy się w zgodzie. Z jego rodziną i rodzeństwem utrzymujemy do dziś (ja i mój obecny mąż) zażyłe kontakty. Z samym pierwszym nie aż tak zażyłe, bo jego żona sobie nie życzy. Rozumiem, szanuję - nie musimy ostatecznie bywać u siebie na imieninach, nie? Ale na pomoc byłego zawsze mogę liczyć. Może tak jest,bo właśnie nie było wspólnych dzieci?! To dodatkowy punkt zapalny w takich sytuacjach. Pozdrawiam raz jeszcze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kora brzozowa
Faceci zwykle hołubią dzieci z pierwszych związków. Nie wiem, czy z powodu tęsknoty, czy wyrzutów sumienia i chęci zadośćuczynienia, że nie są z nimi na codzień. Chcieliby tym dzieciakom nieba przychylić, a robią wielką krzywdę, bo nie wychowują, a uczą jedynie roszczeniowego podejścia do innych i umacniają w świadomości, że im biednym oto teraz wszystko się należy. Droga do nikąd. Krzywdzą przy tym swoje nowe rodziny. Żony, takie jak Wy, wspaniałe kobiety, które tak bardzo chcą i tak bardzo się starają, że siebie gdzieś tam odkładają na dalszy plan. Samo pieczenie ciastek, czy kupowanie ulubionych gazet dla córki męża nie jest przecież niczym złym. To fantastyczne podejście i godna naśladowania postawa, ale w obliczu hodowania owej panny na księżniczkę \"NALEŻY MI SIĘ!\" to chyba taka trochę pomoc w tej hodowli? ;) A ci mężowie? Na ile dostrzegają i doceniają wkład wspaniałych żon w stwarzanie miłej atmosfery? Czy jest równowaga w braniu i dawaniu? Czy znowu komuś się należy? Pozdrawiam serdecznie 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mój dba
koro, w dbaniu o siebie nawzajem nie ma nic nagannego. nawet jak ma przyjśc do nas dziecko sąsiadki to kupuję jej ulubione chrupki, żeby dobrze sie u nas czuła, zreszta jak ja jade np do teściowej to ona też robi na obiad zupę, którą lubię. tak już jest. mamo frania, bardzo chetnie sie "spotkam" mailowo, zaraz wyślę namiary, skypa nie mam. proszę też o kontakt dziewczyne pod nickiem "szkoda........taki fajny tem". rzewczywiście, wymiana doświadczeń między osobami w podobnej sytuacji to więcej niż słuchanie, że mogłam wziąc wolnego. teraz trzeba najbardziej niekonfliktowo jak sie tylko da rozwiązywac nasze problemy. "szkoda...|", mój mąż nawet słów podobnych użył jak twój, hahaha. może znajdziemy jakies rozwiązanie. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kora brzozowa
mój dba Ja nie napisałam, że to coś nagannego :) chyba odczytałaś to, co chciałaś ;) tylko po co? :) A szacunku dla siebie oczekiwać chyba można. Właściwie, to nawet należy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mój dba
koro, chciałam przez to powiedziec ze nie uważam żeby moje zachowanie akurat wpłynęło na jej potawe . pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamafrania
Uff! Ale mi dużo dało przestudiowanie tego forum. Genialne! Wstyd się przyznać, ale jak człowiek się dowie, że takich poddających się manipulacjom dzieci i byłych żon facetów jak mój mąż jest legion, to od razu mu lżej na duszy. Modlę się tylko, żeby była mojego nigdy tu nie zaglądnęła. Byłoby to dla niej niewyczerpane źródło inspiracji w temacie "jak mi zatruć życie". Poza tym mam refleksję następującą: skoro to bezwolność i bezmyślność naszych mężów stawia nas w takich sytuacjach, to dlaczego u licha, traktujemy ich, nie jakby coś w nich szwankowało, tylko jakbyśmy my niedokładnie przestudiowały ich instrukcję obsługi? Przecież to głupie, nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mój dba
no, głupie, ale wydaje mi sie że dla zakochanych kobiet dośc naturalne, że szukają winy w sobie. do wniosków jak powyżej dochodzi się latami i tyle. mamo frania, wybacz nieobecnośc, dysk mi padł. już do ciebie pisze i pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mój dba
o, skasowałas maila. dobra, to podaję swojego : miliondolarow@vp.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mój dba
odezwij sie i pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dzieci mojego męża
to dla mnie dzieci innej samicy i tyle. Akceptuje je bo muszę, ale gdybym mogła wybierać to wolałabym żeby siedziały ze swoja mama i nie przychodziły do nas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamafrania
mój dba - napisałam długieeego maila. do "dzieci mojego męża" Tak to dzieci innej samicy. Szczerość wobec siebie samej i innych jest godna pochwały ale może tak odrobinę empatii? Podobno jak przywództwo w stadzie przejmuje nowy lew, to zaczyna od tego, że zjada wszystkie lwiątka po swoim poprzedniku i zapładnia samice stada na nowo. Masz własne dzieci? Nie boisz się, że kiedyś lew w Twoim stadzie się zmieni? Albo kiedyś będziesz "eks" i jakaś obca osoba będzie krzywdzić Twoje dzieci w podobny sposób?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×