Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zielonaa

Matki, żony i kochanki- teraz koleżanki

Polecane posty

Śliwka- facetami , kieruje zupełnie coś innego niż nami. Nawet jak spełnienie, było ok, seks boski..... nawet wtedy, gdy cos im nie pasuje, drobiazg.... potrafią wrócić do rzeczywistości i do tego.... bez wyrzutów sumienia i martwienia się o nasze uczucia. Ten TYP tak MA! Elewacja- ja przewróciłam mieszkanie " do góry nogami" tzn. gruntowne porządki, wyrzuciłam niepotrzebne ciuchy, wszystko poukładałam...... no i mam jakąś satysfakcję.... pomału zaczynam wracać do rzeczywistości. Każdy SPOSÓB jest dobry!!!! Ach, widzisz szczęściaro, Ty miałaś po ręką Artystę!!!!! Wczoraj dałam sobie po "łapch", mówię sobie... stop, stop, pannico, bo znów w coś się wpakujesz i.... jestem sama z siebie zadowolona... O co chodzi????? Wczoraj wieczorem, weszłam na NK i...... zaczęłam sobie przypominać przeszłość. Znalazłam miłość kolonijną lub obozową -13-14 lat mieliśmy. L potrafił po koloniach 20 km przejechać na rowerze przez ruchliwe miasto aby ze mną się spotkać. Ale traf, po 10 minutach miałam odpowiedź.... że oczywiście pamięta, bo pierwszej miłości nie można zapomnieć i teraz aż serce mu mocniej zabiło, gdy napisałam i ma nadzieję, że będziemy utrzymywać kontakt,,,, i DO TGO , że świetnie wyglądam!!! Ha skąd ja to znam!!!! Jego zdjęcie na harleju....super.!!!! Oczywiście.... moje paluchy zaraz na klawiaturę i...... mówię NIE, bo jeszcze znów w coś się wpakuję!!!!! Odpiszę ale za parę dni...... Jest miło ALE...... nie, NIE! Nie ufam sobie..... SPOKOJNIE!!!! Przecież to nic nie znaczy i nie chcę aby znaczyło!!!!! Ale takie tam pisanie jako antidotum na "Adama" to.... może być TO... lecz bez zaangażowania, taka przyjemność jak małe ciasteczko- I NIC WIĘCEJ!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zielonaa, O rany! ;-) Też jesteś niezły numer! Lubisz taniec na linie, widzę :-D A z tymi facetami: niby wiem, jacy są, ale... jakoś nie potrafię tego przyjąć do wiadomości, na swoje nieszczęście!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzien dobry w sloneczny poniedzialek, na dworze rano byl szron, co mnie zmusilo do noszenia kozaczkow, ot zycieJ Niose szybciutko doniesc o moich sprawach sercowych. Na impreze w koncu poszlam chociaz ze wzgledu na nudzacy mnie kaszel moglam odwolac swoj udzial. Miejsce ktore bylo wynajete z jej okazji bylo bardzo fajne. Ludziska duzo tanczyli a ja z nimi. On tam byl i dosc szybko przejszedl do konkretow, myslalam ze nie bedzie ryzykowal rozmowy na nasz temat, ale ze muzyka byla bardzo glosno to trzeba by bylo miec super sluch zeby ktos obok nas tanczacy nas uslyszal ... Pierwsze jego pytanie bylo: Jak tam sprawy sercowe? Na co mu odpowiedzialam: u mnie nic sie nie zmienilo. On na to ze jest bardzo otwarty zeby nasz zwiazek kontynuowac. A ja na to, ze musza byc zmiany. On na to ze jezeli wprowadzi zmiany ktorych ja chce, to on jest pewien ze porzuce meza. Pewniak niesamowity, co? Rozmowa ciagnela sie przez kilka kawalkow ... zakonczylismy tym ze zaproponowalam mu ze ma sobie przemyslec co do mnie tak naprawde czuje i jak bardzu mu na mnie zalezy. Jakies dwie godziny pozniej poprosil mnie jeszcze raz do tanca. Tanczac z nim siegneglam reka do stanika i wyciagnelam malutkie zwiniatko, on sie pyta: co to jest, moja odpowiedz: Pawel dal mi swoj numer telefonu bo jest szalenie mna zainteresowany!!!! Faceta prawie ze szlag trafil na miejscu J Nastepne bylo jego pytanie: i co z tym zrobisz? Na co odpowiedzialam: nie zamierzam korzystac z tej propozycji bo moje serce jest ciagle zajete. Tak ze teraz, pilka jest po jego stronie. Jak sobie wszystko przemysli to zadzwoni, jak wprowadzi zmiany to nie bede go nazywac ex. A propos mojego wygladu, ktory tak sobie kompoletowalam, moj maz twierdzil ze bylam najpiekniejsza i najlepiej wygladajaca ze wszystkich kobiet a wedlug slow mojego ex.k. wygladalam bosko, jego zachwyt byl podparty olbrzymim wzwodem, ktory nie chcial mu przejsc przez dlugi czas. Dziewczyny postaram sie poczytac dzisiaj wasze wpisy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Puenta- jesteśmy ZŁYMI KOBIETAMI!!!!!. Puenta, nie tylko do wypowiedzi powyżej Było-Minęło ale dotycząca nas wszystkie TUTAJ! Nasi mężowie nas kochają, zachwycają się nami, dla nich jesteśmy piękne zawsze a CZASAMI w szczególności.... a my?????....... GONIMY, gonimy KRÓLICZKA i ( niestety) chcemy złapać Go. A przecież "nie o to chodzi by złapać króliczka ale by gonić go". Do tego .... nie powinnyśmy WCALE..... GONIĆ KRÓLICZKA!!!!! Pa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Ech, Było- Minęło :) zrobiłaś wrażenie i o to chodziło. Dziś nie mam czasu więc nie będę się dużo komentować, ale zdaje się, że wszystko odbyło się tak jak chciałaś? Nie ma co liczyć, że tak od razu zmięknie... Ciekawe co miał na myśli mówiąc o twoim ew. rozwodzie? ( pewnie zasłona dymna) Zielonaa- a tam, zaraz złymi... ;) Ja mam dobry humor i myślę, ze jesteśmy PIĘKNYMI KOBIETAMI ZA KTORYMI UGANIAJĄ SIĘ FACECI. Mógłby się ktoś za mną znów pouganiać bo skończyłam I etap moich prac i teraz szukam natchnienia a on milczy... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zielona, nie tak ostro nie awanturuj sie, jakie tam z nas zaraz zle kobiety, my zwyczajnie czarownice jestesmy i tyle. Czy to nasza wina ze mamy slabe charaktery. Co do kroliczka to chyba masz w tym troche racji, najpierw dajemy sie gonic, potem same gonimy i koleczko sie zamyka ... A nasi mezowie to lubia sie pokazywac w pieknym towarzystwie a to przeciez mile glaszcze ich ego. Moj m. bardzo lubi jak sie wystroje, i prawi mi czasami komplementy ale sam nie ma zadnej ochoty zeby sie ladnie ubrac. Tak jak by to byla jakas kara dla niego. Elewacja twoj punkt widzenia na temat kobiecosci mi sie podoba bo mam taki sam. Wszystkie kobiety sa piekne i powinnysmy byc z tego dumne. Co do soboty, swoj cel osiagnelam ale tylko w polowie. Jak chodzi o exk. to nie spodziewam zeby szybko zadzwonil. A moze w ogole nie zadzwoni? On sie za bardzo boi o to ze bede chciala wiecej i wiecej i on nie chce brac odpowiedzialnosci za rozpad mojego malzenstwa!!! Raz juz mi kiedys powiedzial ze gdyby on byl ‘wolny’ zeby do mnie ‘odpowiednio’ sie zwracac to (niby) od razu bede chciala zostawic dla niego mojego meza. Tak sobie ubzdural w glowie ...no i on chce mi bolu zaoszczedzic! A przypadek z Pawlem i jego numerem telefonu, byl zupelnie na miejscu, niech moj ex.k widzi ze ‘wilki’czyhaja na kazdym narozniku i kobieta taka jak ja, jak zdecyduje, to na pewno dlugo nie bede ‘sama’!!! Mam nadzieje ze to zadziala na niego jako ostroga. A propos Pawla, ktorego dopiero poznalam tego wieczoru, to facet przedstawil mi swoj 3-letni paln w stosunku do mnie. Bo on jest bardzo ‘staly’ w uczuciach i nie lubi jednorazowego skoku w bok. Musze mu przyznac ze facet ma dobry gust gdyz zonke mial bardzo zgrabna i ladna kobie, no i mnie tez chcial przygarnac pod to swoje skrzydlo bo on koneser a ja ‘boska’ kobieta jestem ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Witam Było- Minęło, ciekawa jestem czy zadzwoni. Może on ciebie bierze na przetrzymanie? Oboje jesteście raczej stonowani, więc to może się długo ciągnąć. Ja jestem bardziej impulsywna i teraz widzę, że nic dobrego nie wyszło. Przyciągam ( oprócz mojego męża) samych popaprańców, niestety. Gdyby na sali znalazł się jakiś neurotyk, to na 100% przypałęta się do mnie. Myślę samokrytycznie, że swój ciągnie do swego. Niestety. I tym akcentem kończę moje dzisiejsze refleksje, życząc miłego wieczoru wszystkim. Trzymajcie się dobre-złe czarodziejki i występne wróżki ;) pa Ps. Co u eeee1? Śliwka- poświęć teraz swój czas na hamowanie- zawsze to dobra metoda na wydłużenie etapu motylków. Potem tylko łzy, miotanie się i smutek. Chyba, że nie zakochasz się, ale raczej tak... Uważaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochane, Elewacjo, Staram się, jak mogę, żeby przyhamować, bo mój stan psychiczny kompletnie uniemożliwia mi normalne funkcjonowanie! Dzisiaj siadłam trochę do pracy i nawet udało mi się coś fajnego powymyślać, i to mnie trochę postawiło na nogi... ale zanim się do tego zabrałam, ojejeje - ile mi to energii zajęło, żeby zebrać się do kupy! No cóż, głupota na stare lata ;-) Potrzebuję tej relacji, bo daje mi trochę normalności (wiem, wiem, jak to brzmi w tych okolicznościach! ;-) ) w moim zakręconym życiu. I dlatego tak się boję, żeby nie zrobić czegoś głupiego i nie spaprać wszystkiego dookoła. Dużo się od Was uczę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
Śliwka, Twój stan a i Zielonej i Elewacji jest jak najbardziej zrozumiały. Przecież Wy przeżywacie najlepsze, najfajniejsze chwile.... no tak Elewacja potrzebuje bodźca do działań, Zielona - zachęty, a Ty - poparcia... I chciałabym Wam to wszystko dać, ale to Wy same tego od siebie oczekujecie.. czyli akceptacji swojego postępowania według Was samych. To Wasza moralność i Wasze zasady, albo to zaakceptują albo sprzeciwią się. Albo znajdą wytłumaczenie... Korzystaj z dnia... ehehheheheh ten śmiech to do mojej obecnej sytuacji,uhuhuhuhhehhhehehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
eeee1 :-) Moje zasady... moralność... ech! Zeszły chyba teraz na plan dalszy ;-) Tzn. jedna została: staram się zachowywać tak, żeby nikogo nie zranić, nawet gdyby miało to oznaczać kłamstwo (czy ta zasada jest moralna? - zależy, jaką miarą sądzić!) "Moralność" - ta wuczona, wpojona wychowaniem - daje znać natomiast w przykry sposób wtedy, kiedy tego nie chcę; czasami nie pozwala mi się przełamać, nawiązać bliskości, chociaż bardzo jej pragnę. Dochodzę do pewnego momentu, nawet prowokuję, a potem... się wycofuję rakiem, jak wstydliwa panienka :-D Okrrropność! i jak tu facet ma sie w tym nie pogubić i mieć śmiałość!?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Wiesz Śliwko, ja myślę, ze wy oboje jesteście w nowej sytuacji i nie wiecie jak się zachować, miotacie się pomiędzy tradycyjną moralnością a pragnieniem, marzeniami - choć nie wiecie jak mogą one się ziścić. To niewiadoma. To są podchody początkujących. Ja wprawdzie nie mogę zaliczyć się do osób doświadczonych, bo to co romanse moje :( - oba na odległość i z porąbanymi facetami, ale wiem jedno, że ten drugi raz jest jest łatwiejszy. To w sumie wydaje mi się niezbyt chlubne. Ja już wiedziałam za drugim razem co się kroi, co mogę a czego nie, wszystko potoczyło się dużo szybciej. Myślę, że skoro on taki niezdecydowany i czai się, to jest jego pierwszy raz. ( Pierwszy romans, niemal jak pierwsza miłość- te same emocje, to znaczy ich natężenie, bo jednak w tym przypadku dochodzą uwarunkowania rodzinne, grzech, zdrada itd) No cóż- sama nie wiem czego ci życzyć. Mamy wiele wspólnego bo ja też mam poważnie chore dziecko i muszę przyznać, ze X mnie nauczył czegoś ważnego, że mam myśleć o sobie, nie być pomnikową matką. Na dobre i mnie i dziecku to wyszło. Natomiast może mi było łatwiej bo to było bardzo wirtualne, ledwo parę spotkań. Rodzina nie ucierpiała, za to ja zyskałam wiele ale dużo za to zapłaciłam. Pisałam nie raz, że nie żałuję i nie zamierzam żałować, bo to moje życie, moje ciało, moja dusza a to co moje i męża , to co wspólne- nie zostało naruszone. Nigdy nie mówiłam mu źle o moim mężu, wręcz przeciwnie- był zakaz rozmawiania, podobnie, może to głupie- ale szanowałam żonę X. Oboje potrzebowaliśmy w tym momencie życia zmian i udało nam się to uzyskać, choć potem bolało. Ja jestem świadomą siebie kobietą, rozwinęłam się i nabrałam niezależności. A to wymaga pewnego cierpienia i nieraz boli. Z Artystą z kolei to raczej BYŁ ( czas przeszły) miniromans, bardziej przyjaźń, choć dziwna. Chyba nam przeszło obojgu, teraz jestem w fazie odwyku, ale miło mi będzie jeśli się od czasu do czasu spotkamy, a nie grozi nam codzienna udręka, emocje, spotkania tajemne itd. Dzięki niemu zdobyłam nowe umiejętności ... zawodowe ( nie śmiejcie się, ale on mnie zainspirował i jak pisałam jestem szczęśliwa w tym obszarze) Śliwko... Chyba lepiej mieć włączony hamulec i mieć jakiś cel. Pomyśl- co chcesz uzyskać romansując. Czy masz dość środków psychicznych aby potem nie rozsypać się? Czy umiesz być powściągliwa, nie żądać zbyt wiele? Eeee1- dobrze, że pojawiłaś się, widzę, że masz czarny humor. Co u Ciebie? Zielonaa- czas, czas, czas. Kolega z kolonii może być dla wzmocnienia poczucia wartości, jako rozrywka miła, ulotna, zamazująca złe wrażenia. Mam nadzieję, ze on nie zacznie gry... To byłoby dopiero! dobranoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Elewacjo, dzięki za te spostrzeżenia, też sądzę, że on nie jest w tym doświadczony - ale to urocze BTW! :-P Masz rację, że mamy wiele wspólnego - może te artystyczne zawody pakują ludzi w takie sytuacje, w końcu sztuka - to gra emocjami odbiorcy, własnymi ... ;-) "Chyba lepiej mieć włączony hamulec i mieć jakiś cel. Pomyśl- co chcesz uzyskać romansując. Czy masz dość środków psychicznych aby potem nie rozsypać się? Czy umiesz być powściągliwa, nie żądać zbyt wiele?" Tak, tu chyba mam połapane: jestem realistką w tym względzie i wiem, czego chcę z tej sytuacji - ja potrafię zachować zimną krew i umiar, życie mnie nauczyło. Nie wiem tylko, czy on ma na to ochotę - ale też jest bardzo konkretny i potrafi trzymać kurs bez względu na emocje. A jeżeli chodzi o moralność, grzech, hmmm... obydwoje nie operujemy takimi określeniami, raczej etyka (albo jej brak) wchodzi w grę :-) O "moralności" pisałam trochę ironicznie, jako o zestawie automatycznych, atawistycznych, nawykowych zachowań, które kiedyś mi wdrukowano, ale świadomie jestem daleka od moralizowania, osądzania i nadmiernego umartwiania się, mimo że do tej pory byłam przykładną żoną. :-P Dzięki, rzeczywiście działacie terapeutycznie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Wiesz Sliwko, rozumiem to, o czym piszesz, ja również nie uważałam się nigdy w potocznym sensie za osobę " moralną", choć starałam się nie krzywdzić nikogo celowo. Z tym romansem to jednak sprawa jest zawikłana: bo z jednej strony, w moim przypadku sytuacja psychiczna i życiowa były tak trudne i depresyjne, że tylko romans jako środek doprowadził do celu- zmieniłam się, odwróciłam mój los, porzuciłam stary styl myślenia i odczuwania. Czemu tak? Próbowałam wszystkiego i nic nie było w stanie mnie wyrwać ze smutku. Tylko to, co emocjonujące, zakazane i wymagające pewnej samotności, samodzielności- bo przecież nie chwaliłam się nikomu. No, ale nic za darmo. 7 miesięcy dochodzenia do siebie " po" i może to trwałoby dłużej, gdyby biegu zdarzeń nie odwrócił Artysta. Ciekawa jestem czy Artysta mnie naprawdę przez te lata kochał, czy teraz kiedy mógłby mnie mieć- wystraszył się, bo on wie, że lepsze marzenia niż ich spełnieni?... Możliwe. Jestem przed następnym etapem moich prac. Boję się, nie mam pomysłów, pojawiły się trudności techniczne, braki w wiedzy- wszystko stoi- nerwowa atmosfera. Niech to!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny --- zakochanie lub zadurzenie i ta wzajemność... czasami przez "chwilę", uskrzydla nas, może zrobić więcej niż "normalnie", rzeczy niemozliwe nie istnieją. Moze właśnie dlatego CHCEMY WCIĄŻ być w takim stanie i..... często cierpienie gdy zabraknie TEGO CZEGOŚ!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ŚIwka
"Z tym romansem to jednak sprawa jest zawikłana: bo z jednej strony, w moim przypadku sytuacja psychiczna i życiowa były tak trudne i depresyjne, że tylko romans jako środek doprowadził do celu- zmieniłam się, odwróciłam mój los, porzuciłam stary styl myślenia i odczuwania. Czemu tak? Próbowałam wszystkiego i nic nie było w stanie mnie wyrwać ze smutku." Mhmmm.... to może jednak jakieś psychologiczne studium przypadku opracujemy wspólnymi siłami? Bo ja mam identycznie :-P Stąd pewnie ta chęć trzymania się "lepszego świata" za wszelką cenę. Narkotyk - widzisz, nałogowcy nie wpadają w nałóg bez powodów... :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Ponieważ to są silne emocje, które dodają sił. Ja cały czas piszę tu taj o tym żeby wykorzystać te siły do swoich celów. Można być przykładną żoną w depresji, robotem albo połkobietą- tylko po co? Nie planowałam tego. Nie namawiam Cię do zdrady, tylko do tego żebyś stan pobudzenia emocjonalnego wykorzystała do swoich celów. Bo faceci prędzej czy później nudzą się romansem, boją się konsekwencji, żona się dowiaduje- więc ją wybierają i inne takie powody ( niby racjonalne)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesc dziewczyny, Przedwczoraj dostalam e-mail o takiej tresci: “Witaj, chcialem sie tylko zapytac jake wrazenia po imprezie. PA..... “ Adresat i jego address tego e-maila jest mi nieznany, ale z tresci wynika ze to facet, nikt jednak z moich znajomych. No wiec grzecznie odczekalam 24 godziny i wyslalam odpowiedz “podzielilabym sie wrazeniami ale nie wiem od kogo jest ta e-mail?” Minute pozniej dostalam odpowiedz: “PRZEPRASZAM Ozczywiscie ze Ci powiem, to ja Pawel :)” I zachodze w glowe w jaki sposob on zdobyl moj firmowy address??? Na sobotniej imprezie znal mnie tylko z imienia, nie mowilam mu ktory z obecnych tam facetow jest moim mezem, wiec nie przypuszczalam ze bedzie znal moje nazwisko. Nie mowilam mu gdzie pracjuje ani gdzie mieszkam. No i to on mi dal swoj numer telefonu, a ja czarownica jaka jestem, powiedzialam ze potrzebuje przynajmniej 2 miesiecy zeby sie zastanowic czy skorzystam z tej oferty. Pawel jednak nie tracil czasu tylko przystapil do ataku! No i jak mnie znalaz??? ??? Sie musze :) porzadnie zastanowic co odpisac, na moje szczescie facet fizycznie mnie nie pociaga wiec bedzie to krotka znajomosc. Poczytam teraz wasze wpisy, nie bylo mnie wczoraj w pracy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
:) witam Och. Było - Minęło, przynajmniej w obecnej fazie zawieszenia masz jakąś rozrywkę. Swoją drogą musisz być piękną i interesującą kobietą, skoro wzbudzasz takie zainteresowanie:) U mnie od wczoraj jakieś smutki, pogoda nie sprzyja stałości nastrojów. Moje prace wolno i mozolnie posuwają się do przodu, po fazie lekkości nadszedł czas trudu i mocowania się z oporem jaki mi stawia zadanie. Wiem, że piszę bardzo zdawkowo i żadnych szczegółów, ale nic wam to nie wyjaśni a tylko zawikła sprawę. Ta "samotność twórcy" jest dołująca, nikt mi nie pomoże, muszę to przejść samodzielnie. A Artystą chyba koniec. Już od tygodnia nie mamy kontaktu ze sobą. On mi kiedyś napisał, że kiedy ze mną nie kontaktuje się, to mu łatwiej, bo nie tęskni tak i nie rozpacza, że mógłby mieć inne życie. Postanowiłam to uszanować. Trudno mi czasem, ale jak pisałam chyba z miesiąc albo dwa temu- zrozumiałam, że nie mogę jak dziecko dowartościowywać się jego uwagą i słowami. Pięknie mówił o miłości :) Trochę za nim tęsknię, ale postanowiłam cicho siedzieć i pozwolić mu odejść, rozmyć się we mgle. Szkoda, że to trwało krócej niż lot motyla- ja mogłabym pofruwać, ale ponoć faceci są inni- oni muszą widzieć, dotykać, mieć- aby uwierzyć. Miłego dnia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oh Elewacja jak ty latnie piszesz o przmijajacej chwili. Czy jednak zdajesz sobie sprawe z tego ze pomimo tego ze tak krotko trawl twoj romans a co za nim idzie emocje z nim zwiazane, to za xx lat wlasnie ta ulotna chwile bedziesz pamietala a nie zakupy czy ostanio przeczytana ksiazke. Tylko dlatego ze przez sekunde twojego zycia bylas ponad wszystko ….nie wiem jak to okreslic ale w tym czasie bylas uskrzydlona 😘 A ja to chyba sobie mocno namieszalam w moim zyciu, wczoraj odpisalam Pawlowi w taki sposob: “ >???? > z zaskoczenia i zdziwienia zakrzusilam sie kawa i ekran oplulam??!! LOL > W jaki sposob zdobyles moj email???” A taki przyszedl od niego: “Wtaj, Czyz bys byla zaskoczona? No widzisz... jakos Cie znalazlem :) Chyba nie masz nic przeciwko temu? Tak prawde mowiac to moge powiedziec iz dla chetnego nic trodnego, tak jak to mrowki mowia. Tak jak widzisz mam Twoj e-mail, jak sie nie myle mieszkasz na xxxxxxx (bardzo ladny dom) no ichyba Twoj numer telefonu domwego jest xxx.xxx.xxxx - czy ja nie za duzo Ci powiedzialem? A tak do naprawde do szcescia brakuje mi Twojego obiecanego telefonu do mnie.... Pozdrawiam Pa.....” Kurka wodna ja chyba sie DOROBILAM stokera … nie tylko ze wie gdzie dokladnie mieszkam ale juz byl pod moim domem!!! Od mojego ex.k chcialam wiecej ‘zainteresowania’ a ten facet daje mi tego az za duzo :( Postanowilam zadzwonic do mojego bylego k. (on jedyny wiedzial o Pawle) i zapytac mu sie prosto z mostu czy 'chcial skorzystac z nadarzajacej mu sie okazji i mnie pozbyc, skoro znalazl sie wielbiciel, i przekazal Pawlowi informacje na moj temat??? OK to moze bardzo radykalne pytanie ale wiem ze ex k. nie bedzie klamal!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Nie dzwoń do niego. Odbierze to jako przypieranie do muru, szantaż emocjonalny, odgrywanie się i szukanie pretekstu do rozmowy. Nie sądzę aby Paweł od niego dowiedział się- w końcu świat jest mały a na przyjęciu nie byłaś osobą nieznaną, może macie ( na pewno) wspólnych znajomych. Dziś dobrze mi idzie, została rzec najbardziej twórcza, ale niesie ryzyko błędu i " przedobrzenia" Artysta po tygodniu milczenia nieoczekiwanie mi przysłał sms, że jest sam znów, że ona ( jego lokatorka, czy też partnerka- diabli wiedzą) wyjechała i że żałuje że mnie przy nim nie ma. Ładnie! Nie raczył odpisać na bardzo fajny mail, zlekceważył mnie a teraz wyjeżdża z czymś takim. Miałam to zignorować, ale mu odpowiedziałam zjadliwie : " I co? Nudzisz się?" Tylko te słowa. Odpisał coś mętnie, że niby nie nudzi się i po prostu mu mnie brakuje, ale ja zamilkłam. Co to miało być? Milczy przez tydzień, nie daje znaku życia, nie odpisuje na ważny mail a nagle mu się coś przypomniało. Może go zablokuję w telefonie, choć szkoda w złości tracić kontakt. Możliwe, że to ostatnie podrygi. Ach, czemu to się kończy takim gniciem, rozpadaniem tkanek, rozkładem a nie pofrunęło do nieba jak bańka mydlana, lekko i bez przyciągania do ziemi? Mam ochotę napisać " du..a" ;) pa. miłego weekendu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Elewacjo, a może chodzi nie o "rozpad tkanek", tylko o niejednoczesność tych Waszych impulsów. Tobie przechodzi, jemu przychodzi i vice versa ;-) U mnie jest podobna sytuacja w sumie, jak ja się nakręcę - to on stopuje, jak ja sobie "popracuję" nad sobą wytłumaczę, że nic z tego i dość - wtedy dostaję sygnał od niego, taka huśtawka... Było-Minęło, uważaj na tego gościa, najlepiej od razu go spław, bo niezbyt to ciekawie z zewnątrz wygląda - za szybki jest i zbyt natrętny...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie mamy wspolnych znajomych, do tamtej soboty nie wiedzialm o jego istnieniu. Oni tzn Pawel z zona przyszli z cala grupa znajomych I tylko jedna z par zna sie troche z dziewczya ktora organizowala ta impreze (nota bene zona mojego ex.k.). Dziewczyny to co Sliwka napisalas o huśtawce jest prawdziwe chyba w kazdej takiej ‘grze’. Oczy by chcialy ale rozum ma jeszcze kontrole nad czynami. Nam zajelo ze 6 miesiecy wstepnych podchodow zanim w koncu spotkalismy sie na pierwszej randce. Potem potoczylo sie szybko po 4 miesiacach bardziej intensywnych kontaktow wyladowalismy w hotelu. I przez caly czas hustawka ... on chce to ja sie cofam, potem ja chce i on rakiem odchodzi. Do tej pory tak jest, niby sprawa czyli nasze kochankowanie zostalo oficjalnie zamkniete z poczatkiem wrzesnia to jednak ostaniej soboty byly rozmowy o ewentualnych powrotach. Jak to elewacja ladnie nazywa jest to tylko faza zawieszenia. Moimi slowami ciagle kochm faceta i mam go bardza gleboko pod skora. A z Pawlem, to musze mu napisac ze mnie przestraszyl i nie zycze sobie wiecej kontaktow. Milego weekendu czarownice ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Wszystko jednego dnia: ukończyłam moje dzieło , jestem wyczerpana i dumna... i chyba rozstałam się z Artystą ( ale w zgodzie) Nie chce mi się opisywać zawiłości naszej relacji, ale to była ( bezpieczna) dziecinada. No i on też zareagował dziecinnie- wieczne dziecko, może nie Piotruś Pan, bo to jest " zły chłopiec," ale taki, taki... Piotruś Oferma. Po co mi oferma na stanie serca? Na razie nawet mi nie żal. Pewnie za jakiś czas będzie wracała jakaś mała tęsknota, ale takie coś, co mi oferował to było żenujące. Pa, czarownice, wsiadam na miotłę i lecę wyszaleć się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niedziela wprawdzie pochmurna ale ciepła- odpowiednia do nastroju! Mam chwilę zanim będzie obiad. Śliwka- ciesz się z obecnej Twojej sytuacji, to NAJLEPSZE, co może nam się przydarzyć w naszym " kochankowaniu"- ta chwila "między ustami a brzegiem pucharu" bo potem, potem bywa różne. Nie wiem, czy słuchacie czasami programu Marzeny Rogalskiej z radia "złote przeboje " w niedzielę od 10.00? Życiowe tematy.... dziś jest co prawda o "zabieraniu męża" przez najlepszą przyjaciółkę ale.... są inne istotne rzeczy o kobietach. I cieszę się z tego , co się dowiedziałam, bo to oznacza, że ze mną jest już ok! Ostatni tydzień.... zaczęłam znów wyciągać z szafy najlepsze ciuchy ( te, w których wyglądam super) ubierać je i czuć się pięknie.... byłam nawet na zakupach...dla siebie!!! Do tej pory do pracy potrafiłam dwa razy w tygodniu wymieniać ubiór i to obojętnie jaki ( aby był czysty). Do tego mąż był super, zachowywał się tak, jakby wiedział, że potrzebuję akceptacji, jakby wiedział, że ktoś mnie zranił, ...zdradził! O, boże, oczywiście nie WIE, bo wtedy nie byłoby mi łatwo. On jest taki, że " by cały świat podpalił, gdyby stracił mnie". Chyba OPATRZNOŚĆ czuwa nade mną i WYBACZA! Było- Minęło, jesteś taka otwarta, lgną do Ciebie faceci. Ze mną nie zawsze tak było...może to kwestia wychowania, że zawsze trzeba trzymać dystans, nie wierzyć, nie uśmiechać się, bo tak WYPADA! Zawsze uchodziłam za osobę niedostępną.....chłopaki, potem mężczyźni po prostu bali się mnie aby nie być odtrąconymi.(wyjątek--- mój mąż) Mówi się, że w akademikach wszystko się zmienia.... ja miałam to szczęście lub nieszczęście, że nie musiałam tam mieszkać... Teraz żałuję, że tych wszystkich doznań nie mogłam poznać WTEDY i chyba..... teraz staram się to nadrobić- NIESTETY! Zmieniłam się od 2 lat..... uśmiecham się, jestem wesoła i... lubiana ale niestety "niedoświadczona" w momencie gdy "serce nie sługa". Znam reguły, w pracy NIE!!! Wiem, że każdy mój "flirt" zależał, tylko ode mnie, to ja na to pozwalałam ale..... za bardzo miałam "serce na dłoni", za bardzo się odkrywałam, a może byłam zbyt pewna i.... przegrywałam! Dawałam całą siebie, żądałam tego samego lecz....dostawałam tylko " tę część dla mnie"..... na trochę! Sama jestem sobie winna!!! I cóż, przecież mam przy sobie mężczyznę, który pokochał mnie taką, jaką byłam kiedyś i kocha wciąż więc dlaczego dla mnie to mało, nie powinno tak być! Ten APETYT na....!!!! Gdyby wymazać te dwa lata........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Zielonaa, chcesz wymazać te dwa lata życia? A przecież mówiłaś, że niczego nie żałujesz. Nie myśl w ten sposób, bo potem będziesz zgorzkniała, a przecież wrażliwa i może nieco łatwowierna z Ciebie kobieta ( jak większość z nas) Artysta jednak nie rozstał się w zgodzie. W nocy przysłał mi bardzo niemiły sms. Co gorsza wiem, że on sam siebie rani bardziej niż mnie, więc mi smutno w dwójnasób- za mnie i niego. Tak to jest zadać się z artystą- murowane zgryzoty. Cały dzień zmarnowany, przeleżałam w łózku, odganiając się od rodziny, myśli ponure, zawód i....czekam aż mnie przeprosi. Najgorsze jest to, że zakończyłam moje zadanie, czekają mnie dalsze wyzwania, boję się i trwam z niepewności. A tu Artysta mi życzy wszystkiego najgorszego. Czy on myśli, że ja jestem na każde zawołanie- jak dziecko, które dziwi się, że ktoś może nie mieć czasu albo ochoty? I przez to się rozstaliśmy. Ja mam przeczucie, że to nie koniec, niestety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
elewacja- ja rzeczywiscie NICZEGO nie żałuję. Każde doświadczenie nas w taki albo inny sposób ubogaca. Czasami lub w większości jest to jednak bardzo egoistyczne z naszej strony. Chciałabym to wszystko wymazać ze względu na męża, bo on na to nie zasługuje i.... zastanawiam się "w takich momentach", czy ja na niego zasługuję?!!! Być może "takie moje myślenie", to wina jesieni i pogody...... L- "kolonista" napisał do mnie meila- no.... nie "martwcie się" o mnie.... wszystko POD KONTROLĄ!!! Już się NIE DAM!!!! Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
elewacja- co Twojego Artysty--- faceci są okropni. My "cierpimy" w "ciszy", nic Im nie mówiąc..... a Oni MUSZĄ, MUSZĄ powiedzieć,że nas nienawidzą gdy coś jest nie po Ich myśli. A może dlatego pierwsi zawsze "kończą" związki bo BOJĄ się odrzucenia??? Jeśli napisał, że Cię nienawidzi.... oj, chyba to nie całkiem prawda, bo jeśli ma się względem kogoś jakiekolwiek uczucia to znaczy, że się MYŚLI i druga strona wcale nie jest obojętna!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Hej dziewczyny witam przy porannej kawie. Nowy tydzień. Ciekawa jestem czy Artysta zawstydzi się tym, co pisał? Bo naprawdę dał popis furiackiego gniewu. O dziwo, to mi się nawet spodobało, choć oczywiście, nie omieszkałam mu powiedzieć, że tak nie będę z nim rozmawiać. Napisał, że był tylko kaprysem, że znudził mi się i wywalam go jak śmieć ( a to on napisał, ze znika i żegnał się ze mną chłodno) Na koniec malowniczo mi życzył "żeby mnie piekło pochłonęło". W sumie to wiem że i tak pójdę do piekła :( i to między innymi z jego powodu. Mam nadzieję, wiedźmy że nie spotkamy się w piekle, bo ja chyba jako jedyna naprawdę nie mam większych wyrzutów sumienia a to jest przepustka do piekła. Zielonaa teraz czuje je wobec męża, to bardzo dobrze rokuje- może od tego zacznie się renesans waszych relacji ? U mnie dziwnie- bo ja nigdy nie byłam czyjaś do końca, mój mąż o tym wie i dostaje czasem tłumionego szału gdy widzi, że jego żona pochłonięta jest swoim światem. Tłumaczy to uprawianiem sztuki, ale to nie do końca prawda. Jestem dziś znów rozbita, a tu czekają na mnie nowe wyzwania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
Cześć dziewczyny, ja witam przy drugiej kawce i szczerze donoszę, że ja TAK nie chcę. Nie będę pisała co u mnie, bo tak naprawdę to sama nie wiem. Żyję na jakimś tanim planie filmowym, gdzie nikt, a przede wszystkim aktorzy nie wiedzą jak potoczą się losy odgrywanych postaci. Wiem, że teraz, gdy potrzeba mi siły i odwagi - ich nie ma. Mam wrażenie, że jestem z powrotem poczwarką. Teoretycznie wiem co powinnam zrobić, a w praktyce siedzę i czekam... tylko nie wiem na co???? I tak naprawdę to WIEM co będzie dalej. Na pewno nie będzie hapy endu. Wiem, że to wszystko kwestia czasu... no tak znów to lekarstwo - czas. Z czarnego humoru... gdzie znajduje się na cito kochanka, bo właśnie na to mam największą chęć???? wiem, że to na chwilę, więc nie piszczcie mi farmazonów, że to nic nie da.... itp.. bo to wszytko wiem, ale ZEMSTA musi zaistnieć. Wiecie, że po przewinieniu MUSI nastąpić KARA i właśnie mam na to chęć. Pozdrawiam, sama nie wiem w jakim nastroju, widzę ,że u Was różnie.. całuski

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×