Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zielonaa

Matki, żony i kochanki- teraz koleżanki

Polecane posty

Gość czaderska
JEST PEWNE ZE WRACAM DO POZNANIA LECZ ROZWÓD WSTRZYMALIŚMY MOZE ŁUDZĄC SIE ZE SIE POWIEDZIE,TYLE ZE ON ZOSTAJE W STOLICY JA W WLKP ZAPROPONOWAŁAM ZEBY DO MNIE TERAZ SIE PRZEPROWADZIŁ ,PRACE MU ZAŁATWIE ALE ON NIE CHCE CHYBA,MÓWI A RACZEJ MYDLI MI OCZY ZE JESZCZE NIE JEST WSTANIE POWIEDZIEĆ CZY PRZYJEDZIE W 100%.Z TYM JA NIE CHCE JUZ CIERPIEĆ I WYZWOLIĆ SIE OD NIEGO A ZARAZEM MIEĆ GO PRZY SOBIE.CORKA MÓWI NA NIEGO TATA I POKOCHAŁA GO ALE ON NIE BARDZO SIE KWAPI BY BYŁO OK.JESTEM JESZCZE W WAWIE ALE ZA TYDZIEŃ WYJEŻDZAM JUZ I CHYBA STARA SIE NORMALNIE W SPOKOJU MNIE SPŁAWIC CHOCIAZ DO ZGODY JA RĘKE WYCIĄGNEŁAM BY PO LUDZKU SIE ROZEJŚC.NIE WIEM DLACZEGO TAK SIE DZIEJE?JEDYNE CO NAS ŁĄCZY W TEJ CHWILI TO SYN NA CMENTARZU I NIC POZA,BYNAJMNIEJ Z JEGO STRONY BO JA NIE DAJE SOBIE RADY W MYSLACH.CHYBA MAM DEPRESJE CHYBA BO NICZYM SIE NIE CIESZE TYLKO ON MI W GŁOWIE.NIC MNIE SIE NIE CHCE,NIC NIE ROBIE,CZEKAM BY CHOCIAZ GO ZOBACZYĆ ALE KIEDY JUZ JEST MAM PODEJRZENIA CZY NIE PISAŁ Z NIA CZY NIE BYŁ U NIEJ I ZACZYNA SIE BAŁAGAN W GŁOWIE.PROSZE POMÓŻCIE MI

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Tak Śliwko, wampiry emocjonalne i energetyczne to moja dola na tym świecie- zawsze do mnie przyczepi się jakaś osoba wymagająca natychmiastowej pomocy psychiatrycznej. Tymczasem jestem w bojowym nastroju. A w czwartek i piatek tydzień temu nieba mu chciałam uchylić, tak mnie zakręcił, wznosił się na wyżyny elokwencji, słał listy, filmy z miłosnymi zaklęciami na tle szalonych pejzaży, w końcu ośmielił się wyrazić zrazu nieśmiało swoje pożądanie a potem -poszybował. Coraz bardziej śmiało i po męsku mnie uwodził, przez co pobudził moją wyobraźnie i gotowa byłam rzucić wszystko byleby tylko zapobiec jego śmierci z niespełnionego uczucia. No to jakiś cyrki biorąc pod uwagę dalsze jego poczynania. Byłam wściekła, zażenowana, potem śmiałam się, teraz śmieję się i jednocześnie chcę mu spuścić psychiczne manto, tak żeby się ocknął jak Gołota na macie znokautowany przez swoją Muzę. W sumie to dobrze, że to się tak rozegrało, bo pojęłam jako to oferma. Mocny w gębie. Żenada. On twierdzi że kocha, ale gdyby mu mnie dowieźli na miejsce i powiedzieli- że jestem jego, to stchórzyłby jak ostatni zając na miedzy. Uważaj na siebie- wiesz czego ci nie życzę? poczucia zażenowania po wszystkim. To wymaga posiadania zapasów psychicznych odkładaj na potem jakieś elementy budujące twoją moc. pa!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Czadreska- bardzo źle mi się czyta drukowane litery, wybacz. Moim zdaniem to nie rokuje dobrze skoro dochodzi do takich sytuacji. Nie da się tego przejść bez zasadniczej rozmowy, bez krzyku i oskarżeń- przemyśl czego od niego oczekujesz i powiedz mu to Zielonaa- witaj, jak nastrój? Minęlo ci bardzo, czy trochę czy ciągle cię trzyma? fajnie, ze wyjechałaś sobie... To odmienia czasem punkt widzenia wielu spraw. Bye!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zielona - zawsze napiszesz coś takiego, co wlewa we mnie optymizm w tym "łez padole" Dzięki! Uśmiechnęłam się... Będę usilnie wierzyć, że tak ma być i będę się starała nie tragizować tylko żyć chwilą, tak jak każesz! :-) Pozdrawiam serdecznie Ciebie i wszystkie pozostałe Czarownice.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W pracy mam duzo do odrobienia za te "dni lenistwa" więc dlatego ranny ptaszek ze mnie. Śliwka, jesteś tak samo niecierpliwa jak ja- chciałabyś już wszystko wiedzieć a jednocześnie żyć "zaczarowaną chwilą"- to trochę tak jak "zjeść ciasteczko i mieć ciasteczko". A jednak przecież w życiu najpiękniejsze są tylko chwille, więc ..... CIERPLIWOŚCI a potem.... ROZWAGI!!!!! Elewacja- pytasz co u mnie, mogę odpowiedzieć słowami piosenki, którą spiewa Kaya--"... ocean wypłakanych łez dzisiaj już spokojny jest, żeglować możesz jeśli chcesz ja wysiadam dziś na brzeg..." Czaderska- tak, nie pisz dużymi literami , to tak jakbyś cały czs krzyczała- trudno się czyta i.... trudno zrozumieć! Prawdę mówiąc, Twoja sytuacja jest dla mnie "dziwna", to jakiś "inny świat", w którym NIGDY nie byłam, inne sytuacje..... Powiem Tobie jednak- uciekaj do Poznania i BEZ NIEGO ułóż sobie życie, bo to, o czym piszesz.... dla mnie nie do przyjęcia!!! Miłego dnia Czarownice!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moje drogie Kolo Pomocy ‘psychicznej’ … (brzmi lepiej niz Radio Maryja co J ) Sliwka… Zielona ma racje ten czas " między ustami a brzegiem pucharu" jest fajny ale o tym bedziesz wiedziec dopiero jak ten romans sie skonczy :( On przechodzi dokaldnie ta sama hustawke niepewnosci co ty i pewnie pyta samego siebie, czy to prawda zeby ona patrzyla na mnie w ten sposob czy tylko mi sie wydawalo??? A jezeli w malym stopniu podobny do mojego ex.k. to on czeka na zachete z twojej strony na werbalne zaproszenie jego to tej gry:) Moj byly rozciagnal ta gre do pol roku ... w koncu mu powiedzialam ze nie wiem co jest grane i ma dac sobie spokoj, gdyz najpierw namieszal mi w myslach a potem mnie prawie ze unikal na spotkaniach towarzyskich. Na co mi odpowiedzial, ze unikal mnie specjalnie, bo kilka miesiecy wczesniej, na swoim przyjeciu urodzinowym na ktorym tanczyl ze mna bardzo duzzzzzo, byl w goracych opalach u swojej zony. Ona mu super imprezke zrobila a on za mna wzrokiem wodzil... hmmm ... mnie krew burzyl a ja wkurzal (wk***wial) Elewacja ... z Artysta to niby gorki i doliny ale cigle sie w kolo ciebie kreci:) Pytasz co u mnie/nas ... Moj byly k. to bardzo dziwny facet. Nigdy nie spotkalam i nie chce juz spotkac takiego typa. OK to prawda ze jestem przyzwyczajona i rozpuszczona pod tym wzgledem, ze jak sie podobam facetowi, to jest w nim natychmiastowa reakcja. A moj ex.k., to na samym poczatku to mnie do szalu doprowadzal. Z jego zachowania, z jego postawy ja ‘czytalam’ ze on nie jest mna zainteresowany ALE jego slowa mowily ze jest i to bardzo ... Fakt ze na poczatku nie zdawalam sobie sprawy jak on jest bardzo ograniczony czasowo a ja chcialam zeby bylo tak samo jak z moimi innymi ‘wielbicielami’ – cala uwaga na mnie. Po czasie nauczylam sie przy nim cierpliwosci. Opowiem wam o naszej piewszej randce w hotelu ... Tak bardzo jak pragnelam tego faceta, tak bardzo balam sie zaryzykowac i stracic moje uporzadkowane malzenstwo. Nadzszedl dzien w ktorym mielismy spelnic swoje pozadania. Weszlismy razem do pokoju hotelowego jak para dobrych znajomych, nie kochankow. Usiadlam sobie na fotelu a on obok mnie, na drugim, i czekal wpatrujac sie we mnie. Przez pierwsze 30 - 40 minut konsumowalam napoje alkoholowe, o ktore wczesniej prosilam zeby przyniosl, na rozluznienie;) On wypil jednego drinka a ja trzy. Przez caly ten czas on grzecznie czekal, nie ruszyl sie, nie zaatakowal mnie. W koncu wypowiedzial moje imie i spytal co robimy dalej ... no i sie zdecydowalam. Musze wam powiedziec ze kiedy mnie po raz pierwszy dotknal to wypuscil z siebie powietrze ktore caly ten czas wstrzymywal ... a ja sie wystraszylam ze moj kochanek ma zawal!!! W tym czasie on czekal na mnie zebym sie zdecydowala bez presji i nalegania. Ja wiem ze on mnie kocha ALE jest przekonany ze ja rzuce dla niego mojego m. jezeli zrobi to czego od niego oczekuje. I niewazne co mu mowilam, on ma swoja racje. Uparty typ i tyle. Mimo to on ciagle czeka na mnie i na moj nastepny krok, na nastepna okazje kiedy bedzie mogl mnie zobaczyc czy do mnie zagadac. Dzonic do mnie nie bedzie bo to by oznaczalo ze chce mi narzucic swoja wole ... a on nie z tych co zmuszaja do czegokolwiek. Bardzo skomplikowany przypadek meski, nikomu takiego nie zycze. A ze ja tez jestem uparta wiec sprawa jest w zawieszeniu. Mamy sie widziec na tanczacej imprezie w przyszla sobote, to juz kilka dni wiec oboje liczymy dni. Ja jak zwykle szykuje sobie ciuchy w ktorych bede sie jemu i mezowi podobac;) Zielona ... czy pogoda w Karkonoszach ci dopisala? Ilu mialas adoratorow??? No i jak tam wyglada sprawa twojego wielbiciela z pracy???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Było-Minęło- jesteś NIESAMOWITA!!!! w tym co opisujesz!!! Egoistycznie zacznę od siebie..... tak - nieplanowane Karkonosze- to dobry wybór! Nic, że chłód i mgła, nic, że nogi bolą, ale.... miałam odskocznię!!!!!Było nas cztery pary-...adoratorzy???!!!! Nie uważałaś... "moje serce śpi"! No, ok, był taki jeden z towarzystwa... uważał się za Apollo ... nawet zapytał " dlaczego"na jednej z imprez ( uśmiechnęłam się)miałam ochotę odpowiedzieć- " zapytaj Adama"! Kurcze... jest już dobrze ale ciągle będę myślała jak się sparzyłam! Co do adoratora z pracy--- no wiesz - w pracy żadnych romansów- on pracował w firmie "współpracującej"... teraz jest w tzw. "centrali". Nasza znajomość to tak, jak, poranna kawa, zresztą.....zawsze jego sms zaczyna się " zapraszam na kawę" a potem.....2-3 zdania. Nie piszę Wam o tym, bo to, jak....poranna kawa. Martwię się o eeee1 !!!!!! Przebrzydła Czarownico- odezwij się! Pozdrawiam Was!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No prosze, moja droga Zielona nie zdajesz sobie sprawy ze juz jestes usiedlona, to co napisalas wlasnie o tym mnie przekonalo: " Nasza znajomość to tak, jak, poranna kawa, zresztą.....zawsze jego sms zaczyna się". Traktujesz jego sms'y jak codziennosc, juz ciebie przyzwyczail do jego obecnosci, czyli juz zalazl ci za skore i za jakis czas przyjedz na nastepny etap;) I nie bedziesz miala sily sie oprzec bo bedzie dla ciebie jak 'powietrze' :) Dobre nocy CZAROWNICO jedno 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zielona :-) o tym "ciastku" do zjedzenia to sobie nawet dzisiaj myślałam wracając z pracy, dokładnie tak bym chciała - jestem nienasycona :-D A z tą moją cierpliwością - to mam takie doświadczenie, że kiedyś w życiu byłam baaaaaaaardzo cierpliwa dla pewnego pana i... skończyło się to małżeństwem, moim z nim! :-P Więc boję się pomyśleć, do czego ta moja "cierpliwość" może teraz doprowadzić... Było-Minęło :-) dzięki za podzielenie się swoim doświadczeniem, dużo mi to wyjaśnia i w sumie wpisuje się w to, co sama sobie kombinuję. Wkurza mnie tylko jedno - dlaczego ONI oczekują zachęty od nas, dlaczego są tacy tchórzliwi i nie zaryzykują ani słowem, tylko chcą mieć wszystko podane na tacy, pokrojone, pogryzione, a potem jeszcze może posprzątane po nas??? :-( A z drugiej strony - wkurzają i śmieszą mnie faceci, którzy są zbyt oczywiści w swoich intencjach. Mam takiego kumpla w pracy, którego muszę wręcz walić po łapach i opierniczać za teksty i propozycje, które składa przy każdej herbacie. To są żarty oczywiście, ale czemu - do cholery! - jemu to przychodzi bezproblemowo, a Ten Właściwy ma nawet problem z podaniem ręki, taki nieśmiały?.. Jeżeli chodzi o żonę, to nie mam pojęcia, czy ona się domyśla, ale pamiętam moje pierwsze z nią spotkanie: bardzo dziwne skądinąd, bo jeszcze wtedy nie miała żadnych podstaw do zazdrości, gdyż znaliśmy się krótko i moje relacje z nim były wyłącznie zawodowe, zresztą w tym celu do niego wtedy przyszłam. A ona - najpierw potraktowała mnie, jakby mnie tam wcale nie było, a jak sama do niej zagadałam, wyglądała na bardzo speszoną i nawet poddenerwowaną. Pamiętam, że byłam zaskoczona tym zachowaniem - może wyczuła zagrożenie, a może opowiadał jej coś o mnie zbyt pozytywnie? Nie wiem... Możliwe, że faktycznie tu tkwi przyczyna jego ostrożności... a może mu nie zależy po prostu :-P Pożyjemy, zobaczymy... Buziaki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Było-Minęło- błędna dedukcja! Adorator hm.... nie, to nie TO- tu jest brak "iskrzenia", przynajmniej z mojej strony. To raczej przyjaźń i lekkie "unoszenie się" nad ziemią, fantazja. Wiem też, czego on oczekuje a czego nie. Gdy wiosną trochę "przekroczyłam granicę" ( oczywiście sms-ami), napisał , że wybór już raz został dokonany ( tzn. ty masz męża, ja żonę). Więc jego adorację, komplementy, mam traktować bez podtekstów. Już się przyzwyczaiłam, że mówiąć np. ( już pisałam) " nawet jesienią wśród zesłych liści można spotkać orchideę", on nie oczekuje ode mnie cielesności a tylko wyraża uczucia estetyczne wobec mnie. Pisałam Wam kiedyś, że kiedyś myślano,że jest innej orirntacji seksualnej- był wolny i ubierał się ( dalej tak jest) "lalusiowato". Ale z kobietą potrafi cudownie rozmawiać i..... w rzeczy samej tak jest, ONI są najlepszymi przyjaciółmi kobiet. Nie wiem, czy to jego kamuflarz, to małżeńswo... a teraz, teraz jest dla mnie tylko jak przyjaciel.... rozmawia, podziwia ale ciała nie pożąda.!!!! Powiedział mi pewnego razu, że czuje się jak Pigmalion, patrząc na mnie. Odpowiedziałam mu, że Pigmalion wyprosił bogów by ożywili jego rzeżbę bo pragnął tej kobiety, którą wymyślił a ja jestem "za szybą" ( tzn. bez dotykani)- odpowiedział, że za szybą też można podziwiać piękne widoki i delektować się nimi! Przyzwyczaiłam się do takiej , niewinnej obecności i nawet się cieszę i wiem, że nic więcej nie będzie, bo ja tak mam, że COŚ wybucha i poraża jak piorun albo wcale.... Z facetami tez można się przyjaźnić!!!! Pozdrawiam i ZAZDROSZCZĘ " tańczącym na linie" Czarownicom!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Hej dziewczyny Było- Mineło- rzeczywiście, masz do czynienia z dziwnym osobnikiem, choć znam ten typ - mój ex- ksywce X był podobny. Zawsze czekał cierpliwie na to aż sama zmięknę, wystąpię w propozycją, choć muszę przyznać, że potem był konsekwentny i męski ;) i nie było odwrotu. Myślę, że spotkanie na tańcach może kolejnym ciekawym doświadczeniem. Mam nadzieję, że znajdziecie kompromis. Pewnie znów go olśnisz:) Zielonaa- to miłe, że masz platonicznego adoratora i co ważne- z wyraźnie zaznaczonymi granicami. Kiedy, pamiętam jak dziwiłaś się, że mam męskich przyjaciół a teraz chyba już wiesz, że może być nie tylko adorator bez erotycznych podtekstów, ale po prostu ktoś, kogo lubisz. Ja mam jednego takiego przyjaciela, nasze kontakty są całkowicie pozbawione erotyzmu. Może dlatego, że znamy się od 20 lat- jest jak brat. Inny kolega chciał się czuć moim przyjacielem, opowiadał mi swoje bardzo ryzykowne historie uwodziciela i to mnie jakoś od niego odstręczyło, choć bez ogródek mi zdradził tajemnice "łowców"- odkryłam, ze ma kompleksy, które maskuje swoim niby to luzem i... odsunęłam się, bo chyba on jeden liczył na coś więcej... chciał być oryginalny :) ha ha A teraz najnowsze wieści z mojego tańca na linie: Artysta jest totalnie zakręcony, buja w obłokach. Tydzień najpierw umówił się ze mną, potem zapadł się pod ziemię, kręcił i milczał przez 5 dni a dziś w nocy (!!!) przysłał sms z pytaniem czy dziś przyjadę do niego (a najlepiej jutro) Kiedy nie dostał odpowiedzi wysłał jeszcze dwa razy pytania ponaglalające. No, już mu odpowiedziałam, że nie jestem pizzą na telefon, która się w dodatku sama dowozi. Pa, miłego dnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Przepraszam za literówki, mam tu młyn dokoła, jestem w pracy. Dodam, że Artysta mieszka 270 km dalej :)) i chyba naprawdę wierzył w to, że ja przyjadę do niego. Do psychiatry!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
Cześc dziewczyny, u mnie wszystko bardzo dobrze. Więc się nie martwcie, choc zrobiło mi sie cieplutko na myśl, że Wy myślicie. (masło maślane itd...) On wyjechał, nie ma go od poniedziałku, więc mam i miec jeszcze będę czas na spokojne przemyślenia. Byłam wczoraj u adw. i ona też tak sądzi, żebym na razie nie podejmowała żadnych kroków, w związku z brakiem "samodzielności finansowej". Zostawiłam u niej dokumenty (akt ślubu, urodzenia dziecka i obdukcje), będzie myślec jak napisac pozew bez orzekania o winie - inaczej ja nie chcę, a ja muszę znaleśc inną pracę, dopuki będziemy razem pracowac = kasa wspólna. Po za tym zasugerowała, że nie jedna małeństwo żyje razem a osobno. Każde robi co chce i z kim chce a pozory normalnej rodziny są zachowane. No, tak też można, nie wiem czy akurat ja tak mogę, zastanawiam się. Pod warunkiem, że przestanie pic. Chciał przestrzeni to proszę bardzo, tylko, że ta przestrzeń będzie go o wiele więcej kosztowac. Zobaczymy jak to wszystko potoczy się dalej. A ja czuję się znów wolna i spokojna. A jego mam glęboko... wiecie gdzie. Całuski i miłego weekendu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Elewacja- wychodzi na to, że w życiu należy czegoś doświadczyć aby uwierzyć, że coś jest możliwe! Tak, teraz wierzę, że można przyjaźnić się z facetem a nawet lekko flirtować i to BEZ seksu. Eeee1- dobrze, że jesteś spokojna, podziwiam Cię jednocześnie. Ja nie umiałabym tak- pewnie cierpiałabym bardzo i.... świat by mi się zawalił. Jenak dobrze, że masz takie podejście do "tematu" skoro karty zostały rozdane. Mam jednak nadzieję, że jest jednak iskierka nadziei na jakiś kompromis a może pogodzenie się z mężem. Wiem, że mu nigdy nie zapomnisz zdrady ( jeśli była) ale jeśli zdecydujesz się z nim być, to wybaczysz. Wszystko można, jeśli się mimo wszystko kochacie. Człowiek jest tylko człowiekiem.... zdradza.... przecież znasz to na swoim przykładzie i naszym. Tylko do jasnej anielki, faceci to palanty. Jeśli "nie umie" tego robić tak, aby się żona nie dowiedziała, aby jej nie ranić, to NIECH NIE ROBI!!!! Dziś w Poznaniu piękna, słoneczna pogoda, tak czuję się lekko. Mąż w pracy, chłopaki "wybyli" z domu. Wczoraj robiłam porządki więc dziś mam luz, dużo czasu dla siebie ( być może, że to i smutne)...uśmiecham się, jakąś taką wewnętrzną radość mam w sobie. No oczywiście, że myśl o "Adamie" od czasu do czasu mnie nachodzi jak morska bryza ale.... jest spokojnie. Tak... pamiętam, że zawsze w sobotę i w niedzielę ( kiedy byłam sama) budził mnie o ósmej rano telefonem..... Ale wiem już nawet, że jeśli kiedyś nadarzyłaby się możliwość "powrotu"- nie zgodziłabym się już na seks!!! Zresztą "dwa razy nie wchodzi się do tej samej rzeki", bo to już nie byłoby to, za dużo padło "złych" słów... I tak bardziej lubiłam rozmowy z Nim .... a ta pierwsza, w kawiarni to niezwykła przyjemność. Tego mi chyba już teraz najbardziej będzie żal jeśli się nie spotamy ( rodzinnie). eeee1- po lekkim obiadku zapraszam Cię na drinka...hahaha ( no wybacz tę aluzję) ale tylko jednego. No oczywiście pozostałe Czarownice też.... może nasze "diabły" stracą trochę mocy? Pozdrawiam Was i przesyłam słoneczny uśmiech i buziaki!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Hej dziewczyny Eeee1- kolejny raz słowa podziwu. Twarda babka z Ciebie. Jedyne co mnie niepokoi to ta jego przemoc, bo wiesz- jak raz uderzy, to chyba rację mają ci, którzy mówią, że potem już z górki. Tak samo ze zdradą- pewna granica przekroczona i...:( Życzę ci dużo sił i ułożenia sobie życia tak żebyś była szczęśliwa. A co z waszym domem w budowie? Zielonaa- cieszę się, że masz już dystans do tego co się spotkało, to widać z każdym twoim wpisem. Ja wiem jaka to rana, szczególnie gdy w grę wchodzą czyste i gorące uczucia. I nagle skała, chłód, pustynia, lochy i rozpacz której nie można okazać. Ale będzie dobrze :) jak zawsze. U mnie taka dziecinada, że aż wstyd pisać. Artysta buja w obłokach, ale rację mają ci, którzy mówią, że kiedy zacznie się uciekać to zaczyna się gonienie króliczka. To Artysta więc zna się na rzeczy- ładnie mnie goni a ja ładnie uciekam, zbliżam się a potem odwracam i tak to się ciągnie już od marca. I pewnie może to długo potrwać. Ale to w gruncie rzeczy niewinna zabawa, non consumatum etc. więc czemu się nie bawić skoro za oknem taka ponura jesień, niedługo zima, długie wieczory a ja mimo szacunku do Artysty ( nie skrzywdzę go) traktuję to z przymrużeniem oka, bo inaczej nie wolno? Miłego dnia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
eeee1, gdybm byla na twoim miejscu to na nie wzielabym rad pani prawnik o udawaniu szczesliwego malzenstwa, tworzenia ukladow dla pozorow, zeby z zewnatrz wygladalo dobrze a kazde z was ma swoje zycie. Taki uklad pewnie i czasami dziala ale jak sie nie ma dzieci. Jak sa dzieci to one potrzebuja widziec swoich rodzicow, jako nie tylko matka ojciec, ale tez partnerzy ktorzy okazuja sobie milosc i szcunek. Jak wyrosna w srodowisku nicheci i ukrywanej nienawisci pomiedzy tata a mama, to taki wzorzec zabiora do swojego doroslego zycia, to oni beda w koncu nieszczesliwi. Trzymam kciuki za ciebie, a zrobisz to co uwazasz jest dla ciebie najlepsze 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Dziewczyny, Dla mnie też takie udawane małżeństwo jest koszmarnym pomysłem. Może ludzie tak żyją, ale osobiście nie wyobrażam sobie czegoś takiego! To musi być masakra dla psychiki i jakie okropne warunki dla dzieci - prawdziwy "zimny chów cieląt". U mnie dziwnie - wydawało mi się, że poradziłam sobie z emocjami, bo ostro zajęłam się pracą i przestałam mieć przez chwilę czas na "głupoty". Spotkanie z przyjacielem było miłe i byłam z siebie naprawdę dumna, że zachowałam taki spokój i dystans; po prostu sympatyczne spotkanie kumpelskie. Tak mi się wydawało w trakcie... A potem... wszystko wróciło! :-( :-) Poczułam takie ciepełko i znów te cholerne motylki, i znów chodzę z głową w chmurach. Poza tym, jak podchodzę do sprawy z większym dystansem, to o dziwo zauważam o wiele więcej sygnałów z jego strony, świadczących o jego jednak ciepłych bardzo uczuciach do mnie - to nie może być złudzenie. I to szczęście w oczach na mój widok, i delikatne aluzje (bardzo, bardzo delikatne ;-) ), i próby skrócenia dystansu fizycznego pod byle pretekstem... Za dużo tego, żeby to był przypadek! To po prostu słodkie... :-D Postanowiłam się (dzięki Waszym poradom oczywiście) rozkoszować tym jak dobrym winkiem, w końcu też nie codziennie się je pija i dlatego docenia. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Cześć dziewczyny Eeee1- odezwij się jak sprawy się mają, czy wrócił i rozmawialiście? On wie o rozwodzie? Śliwko, tak to działa, że kiedy już nabieramy dystansu- jakiś kontakt, spotkanie, list, sms- znów pobudza umysł, marzenia. Ale skoro bywa to miłe- to cudowne napięcie, przyciąganie, niepewność, zachwyt, radość- wszystko nienazwane. Chcemy to nazwać a kiedy nazwiemy to znów pojawia się nienasycenie - co dalej? Dalej to już tylko romans, potajemne spotkania, dreszcze emocji, wyrzuty sumienia. Bylo- Minelo- jak twój nastrój? Sprawiasz wrażenie takiej spokojnej, czekasz cierpliwie, nie miotasz się. Ale myślę, że tęsknisz za nim, skoro mówisz, że kochasz... Mam ostatnio z Artystą dużo emocji :) on ze mną też. Nikt tak nie mówi jak on, a on twierdzi, że nikt tak nie umie mówić jak ja. Więc same rozumiecie, że trudno z tego rodzaju porozumienia zrezygnować. No i on mnie tak pragnie, że byłabym z kamienia gdyby nie robiło to na mnie wrażenia. No, ale jest daleko. Może dlatego- "dobro niedostępne" jestem :) przez szybę. Dziś milczę i odpoczywam od tych emocji- trzeba hamować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj czarownice jedne, pytacie czy za nim tesknie????? Jak bardzo za nim tesknie to tylko moje biedne serce wie. Nie ma dnia zebym nie budzila sie z myslala o nim, nie ma dnia zebym zasnela nie myslac o nim. I pewnie tak juz zostanieL Wczoraj znowu zlamalma dana sobie kiedys obetnice, zeby nie przygladac sie zdjeciom na ktorych on jest. A obejrzalam sobie przeszlo 500 zdjec z ostatniej imprezy i on jest na wielu z nich. Na niektorych jestesmy razem, na niektorych tanczymy i widac ze prowadzimy ozywiona dyskusje. Na niektorych jest on kiedy sie patrzy w moja stoneL To ze mnie dyskretnie obserwowal, to wiem, bo mi wyliczyl przy ostatnim wspolnym tancu, z kim tanczylam i kto wedlug niego za duzo ze mna spedzil czasu. Przyznam sie ze i ja, tamtego wieczoru, czulam lekka zazdrosc kiedy on tanczyl wolnego kawalka z babeczkami . O jego zone nie jestem wogole zazdrosna, ale obce kobietki to juz zupelnie inna para kaloszy. Tak chcialam zeby byl wtedy przy mnie.... Kurna TESKNIE i to bardzo Zielona, zazdroscilas mi takiej sytuacji, w ktorej sie od czasu do czasu widujemy, ale powiem tobie ze to nie jest zdrowe! Nic, ale to nic sie nie zmienia.. Ja nie moge zapomniec, nie moge go wyrzuc z moich mysli. Najgorsze jest to moje nadzieje, na to ze on sie zgodzi na to czego sobie zazyczylam, wzrastaja kiedy go widze i mam nadzieje ze sie zlamieL A to ze jestem cierpliwa to z przymusu, bo zwyczajnie nie mam wyjscia. Dni licze J Pestka, popatrz na moje wywody i sie zastanow czy tego wlasnie chcesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Było-Minęło- wiem, co przeżywasz , cały czas w takim "zawieszeniu" ani tak ani nie z Jego strony! Czasami wydaje mi się czy nie lepsza była moja "kuracja wstrząsowa"- dowiedziałam się wszystkiego wprost. Bolało jak cholera, bo to mówił człowiek kochany, który myślałam, że mnie kocha! A tu setki sztyletów w serce za jednym razem- przestałam słyszeć, myśleć, widzieć i tylko jedno, co czułam to BÓL ostry, niegasnący, stało się coś nie do uwierzenia, myślałam, że to tylko zły sen a jednak..... taka była rzeczywistość. Czas już zrobił swoje teraz.... jest "łagodnie", znam realia, pogodziłam się bo musiałam a teraz już z własnej woli. Ale mimo wszystko gdy czasami pomyślę o pięknych chwilach... Tęsknię! Śliwka- z tego, co piszesz, tak jakby On bawił się z Tobą w kotka i myszkę albo..... może to inna odmiana mojego Adoratora.... Też na początku myślałam, że inne są jego intencje, bo uśmiechy, radość gdy mnie widział, setki komplementów, szukanie mnie w firmie "niby przypadkowe". No przecież gdy facet tak się zachowuje to dla kobiety jednoznaczny SYGNAŁ a jednak, widzisz..... NIE! Pewnie jeśli chodzi o Twoją sytuację to się mylę ale.... pomyśl też o tym! Elewacja- Ty ciągle masz ciasteczko i ciesz się! Pamiętam jak było bosko gdy "konwersowałam" z Warszawiakiem, choć nie tak burzliwie jak Wy. eeee1- co u Ciebie, jak sobie radzisz- jestem z Tobą! Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Hej czarownice Właśnie sobie zdałam sprawę, że obecnie ja jestem w tym towarzystwie jedyną " czynną kochanką", choć niedawno pamiętam jak obserwowałam was jak stara, emerytowana erotycznie hrabina na balu (przez lornetkę) A tu, patrzcie- los sie kręci i obdarza nas różnymi niespodziankami. A teraz was totalnie zaskoczę, bo to dla mnie też zaskoczenie miesiąca: wczoraj zatęskniłam za tym draniem X. Niestety. Mimo, że Artysta tak pięknie wyleczył mnie z żalu i zażenowania. Dziwne, co? Aż uroniłam parę łez za tym gamoniem i zimnym typem. To znaczy, że go naprawdę kochałam. Ale to dobrze, nie można żałować, ze się kochało. NIECH ON ŻAŁUJE, że mi nigdy nie powiedział tego co czuje. Ale to BYŁ krótki spazm tęsknoty za tym intensywnym romansem. W porównaniu z obecnymi, urywającym się często kontaktem z Artystą to był płomienny romans. Teraz też niby płomiennie, choć raz na jakiś czas- on budzi się do życia, ja uciekam albo go ignoruję, potem się dąsam ;), złośliwie mu przygaduję a on albo się obraża albo pisze " I tak cię kocham ponieważ cię kocham" i jak mam mu nie wybaczyć? I nie rzucić się znów w ramiona ( wirtualne) Ostatnio naprawdę bardzo zaszaleliśmy- poczułam się jak człowiek wciągnięty do jakiegoś innego świata, pisaliśmy do siebie takie wiadomości, że potem nie mogłam uwierzyć że to ja! Na drugi dzień- milczenie i krótka informacja ode mnie, że ledwo docuciłam się. On podobnie. Dziś- totalna cisza. Może to sposób na to aby nasz romans nie wypalił się szybko? Może on to robi celowo, znika, pojawia się, drażni mnie, bo chce mnie zatrzymać jak najdłużej a niewiele mi może zaoferować. Nie wiem. Jest dziwny. Zielonaa- jesteś taką optymistką :) i szczerą duszą, że mogłaś nie zauważyć pasji starego wygi, który zdobył co chciał a potem się wystraszył. Są tacy ludzie co po trupach do celu. Ale co tam- to Ty jesteś wygrana, uwierz! Było- Minęło- zdradź choć rąbek tajemnicy co do swoich wymagań, których on spełnić nie może czy też nie chce, waha się, boi się spełnić) O co chodzi? Zachodzę w głowę i nie wiem...czy to trudne do spełnienia i mniej więcej co? Przepraszam, że tak wypytuję, nie musisz odpowiadać, ale chciałabym wiedzieć, żeby zrozumieć tego człowieka i jego zachowanie. Śliwko- twój adorator liczy na pierwszy krok z twojej strony. Pa!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
>> Pestka, popatrz na moje wywody i sie zastanow czy tego wlasnie chcesz? Było-Minęło - rozumiem, że to do mnie było? ;-) Wiesz, moje "chcenie" ma tu mało do rzeczy, bo TO sie po prostu we mnie dzieje, czy tego chcę, czy nie. I nie mam na tyle silnej woli, żeby sobie powiedzieć: dość już, koniec!... mimo wszelkich kosztów psychicznych, które ponoszę. Zresztą moje wywody wcale nie są inne niż Twoje, chociaż przecież jeszcze nic się nie wydarzyło... a może właśnie dlatego? >> No przecież gdy facet tak się zachowuje to dla kobiety jednoznaczny SYGNAŁ a jednak, widzisz..... NIE! Pewnie jeśli chodzi o Twoją sytuację to się mylę ale.... pomyśl też o tym! >> Śliwko- twój adorator liczy na pierwszy krok z twojej strony. Zielona, Elewacjo - właśnie dlatego boję się podejmowania "kroków", bo rozważam obydwie te opcje, o których mówiłyście. Mam straszną na to ochotę, ale od razu sobie myślę: "a co będzie, jeżeli dla niego to tylko miła rozrywka w pracy i tyle?". Boję się, że się wygłupię, popsuję sobie fajny układ w pracy a dla niego będzie to tylko potwierdzenie własnej samczej atrakcyjności i wspaniałości. Okropnie bym się wtedy czuła... Poza tym jakoś, kurcze, liczę na jego męską odwagę i inicjatywę - wolałabym, żeby to on o mnie zabiegał a nie ja o niego :-P No nic, pożyjemy, zobaczymy. Boję się tylko, że czas i częstotliwość naszych spotkań działa tu na moją niekorzyść (a może korzyść, zależy z jakiego dystansu do sprawy podejść ;-) ) Ja - póki co - miałam ostatnio trochę inne problemy... i przy okazji małą próbkę zazdrości małżonka i tego, czym się może skończyć jakiś fałszywy krok z mojej strony: W pracy jeden z szefów (z którym na moje nieszczęście blisko współpracuję) zaczął mi robić "awanse". Najpierw wyświadczył mi z własnej inicjatywy dość pracochłonną przysługę, a potem zaczęły się śliskie i dwuznaczne tekściki. Nie byłoby w tym nic niepokojącego i przeszłabym nad tym do porządku dziennego, gdyby nie fakt, że gość ma sławę nałogowego podrywacza i manipulanta, a ja dość ściśle od niego zależę i teraz muszę wykazać się niezłą taktyką, żeby go spławić a przy okazji... nie zrobić sobie w nim wroga :-D Pożaliłam się mojemu mężowi, a on - zamiast udzielić mi wsparcia i coś poradzić - urządził mi dziką scenę zazdrości! Jestem w szoku i wściekła :-( Powiedziałam mu, że jest głupi, bo jakbym miała coś na sumieniu, to przecież nie mówiłabym mu o tym, tylko zrobiła wszystko, żeby się nie dowiedział! :-P Nie, no jazda na maxa... gdyby tylko się dowiedział prawdy o mnie, to byłaby niezła jatka. Nigdy się nie przyznam! Buziaki, eeee1 - napisz, jak Ci idzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Elewacja- hahaha, tak ,tęsknimy czasami za tymi draniami! Widzisz, nie tylko ja "lubię" niegrzecznych chłopców. A z tą tęsknotą to normalne, normalne dla nas, bo zawsze byłyśmy szczere w swych uczuciach. W nas stety albo niestety nic z łowcy nikt nie znajdzie!!! No to sobie POTĘSKNIJMY od czasu do czasu ,ach!!! Pamiętasz jak powiedziałaś, że w stosunku do "Adama" zachowałam się jak kotka na rozgrzanym blaszanym dachu??? Miałaś rację ( wygląda to tak jakbym tłumaczyła jego zachowanie) albo jak ktoś kto w jednej chwili stał się gwiazdą i uważa, że może sobie pozwolić na więcej i więcej! Już nie tylko chciałam szczęścia ale władzy nad Nim, wpływu na Niego i zaczęłam "strzelać" fochy" ( a umiem , to dobrze). A On, stary wyjadacz (Twoje wyga), w tym, co robi... o nie, to był zamach na Jego WOLNOŚĆ. Zresztą teraz, patrząc już trochę bardziej trzeźwo, myślę, że mój brat powinien się leczyć z uzależnienia od seksu- tak ,jest erotomanem!!! On ciągle potrzebuje adrenaliny i to w nadmiarze ( wniskuję to, po ilości partnerek). Jednego żałuję, że to ja nie zrezygnowałam jak miałam chęć, bo widziałam czasami " jego prawdziwego", nie tego wymarzonego, przez różowe okulary. To tak jak widząc małpę wmawiać sobie, że to Adonis!!! Kiedyś siedzieliśmy w hotelowej kawiarni na przeciw i pomyślałam sobie "boże , wyglada jak satyr, który tylko myśli by mnie zaciągnąć piętro wyżej a ja nie mam na niego ochoty". On się już nie zmieni, jest trochę po 50-tce a Jego myśli zaprząta cały czas jedno... Śliwko- Pestko- jeśli On ( ten Twój) będzie miał takie zamiary "tylko" jak mój Adorator, nie poniży Cię i nie zrazi się gdy zrobisz jakiś mały, "inteligentny" krok. Pisałam już o sobie, gdy ja taki krok zrobiłam..... napisał, że "wybór już raz został dokonany"- zrozumiałam wszystko, miałam to odczytać tak " ty masz męża, ja żonę"- teraz nasze relacje są takie same, choć jasno określone!!! Jeśli Tobie to będzie odpowiadać to.... ciągnij to.... Mężowi nigdy nie mów takich rzeczy- nie chcąc uraziłaś jego ego. A z szefem sobie poradzisz (wiem to) bądź uprzejma, uśmiechnięta , bagatelizuj jego anse z klasą i... nigdy sam na sam z nim ale w obecności kogoś z pracy.... Na BOGA, dziewczyny nie pchajcie się w romanse w pracy!!!! Było- Minęło a może jednak to ja Tobie zazdroszczę.... u Ciebie nic się jeszcze nie skończyło a...... wszystko może się jeszcze wydarzyć. Mówisz, że czekasz bo nie masz innego wyjścia, ja myślę, że czekasz, bo jesteś dumna i masz swoją godność! Popieram- to On musi zrobić pierwszy krok. Przecież nigdzie się nie wybierasz, On wie gdzie jesteś!!!!! " jeśli kochasz kogoś całym sercem, podaruj mu wolność jeśli wróci- będzie twój na zawsze, jeśli nie- nigdy do ciebie nie należał" I tego się trzymajmy " matki, żony i kochanki"- dlaczego???? Bo to MY JESTEŚMY NAJWAŻNIEJSZE!!!!! Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
Hej, czytam Was co dzien ale nie pisze bo nie wiem co?????? u mnie bardzo dziwnie, On wrócił dopiero we wtorek i wszystko jest takie dziwne. Ja sie mało odzywam do Niego, On opowiada mi o swoim dniu, zachowuje sie jak by nic sie nie stało, a nawet lepiej, wozi dziecko do szkoły, robi zakupy, nawet kolację przy świecach miałam wczoraj.... wszystko robi sam, bez przypominania, nagle ma bardzo dużo czasu i chęci... Ale nie wraca do tego co było. A ja tez nie podejmę tego tematu. Wiem, że musimy porozmawiać, ale nie ja powinnam zacząć rozmowę. Więc czekam. I wiecie co? Nie czuję nic. Nic, kompletnie nic. Po prostu pustka, ani złości, ani żalu... jest mi wszystko jedno jak On się zachowa i co zrobi. No, cieszę się, że robi pewne rzeczy, szczególnie, że znalazł czas dla dziecka... ale wiem, że to wszystko to tylko jedna wielka ściema. Zaczęłam wychodzić sama, byłam w kinie, na kawce ze znajomymi, wieczorem na drinku.... dziś też wychodzę. Wiem, że muszę odreagować i właśnie to mam zamiar zrobić. Pozdrawiam Was serdecznie, całuski i miłego weekendu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
>> Nie czuję nic. Nic, kompletnie nic. Po prostu pustka, ani złości, ani żalu... jest mi wszystko jedno jak On się zachowa i co zrobi. No cóż, syndrom wypalenia. To smutne, że oni zaczynają się starać dopiero wtedy, gdy poczują, że coś mogą stracić, a jak już odzyskają status quo, momentalnie wraca stare. Dobrze, że dbasz o swoją psychikę i się wzmacniasz. Masz ogromny potencjał, zazdroszczę Ci tego! Na pewno sobie poradzisz, gorzej z nim... Rzeczywiście masz rację - to on powinien zacząć temat. Tylko że - jak znam facetów (czyt. mojego własnego M. ;-) ) - to będzie unikał konfrontacji jak ognia i próbował rozmydlić sprawę, przechodząc nad nią do porządku dziennego. >> Na BOGA, dziewczyny nie pchajcie się w romanse w pracy!!!! Zielona, Kochana, ja tę zasadę znam na pamięć, nie urodziłam się wczoraj! I... i co z tego?! "Serce nie sługa", nie potrafiłam się oprzeć jego pieprzonemu urokowi, bo jest uroczy, naprawdę! :-D Dzięki za porady odnośnie tego starego lowelasa, mojego szefa, zastosuję! A mężowi na przyszłość ani mru-mru, dał mi nauczkę, skubany...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Bylo- Minelo Dopiero teraz zobaczyłam twój wpis. Podobnie jak Śliwka wzruszyłam się. Nie wiedziałam o paru rzeczach. Pewnie już nie przeczytasz mojej rady, pewnie jeszcze śpisz, ale może ? Ja nie dawałabym mu listu. Lepiej porozmawiać. Faceci często czują się słowami listów przytłoczeniu, nie mają daru pisania, nie wiedzą co odpowiedzieć, dają jednozdaniowe odpowiedzi, albo unikają ustosunkowania się do tego co napisane. Ten list wygląda na pożegnalny , a ja wiem, że go kochasz. I możecie się w ten sposób rozstać :( A tego Ci nie życzę. Jeszcze nigdy wysłanie albo wręczenie listu nie przyniosło w moim wypadku nic dobrego, więc drżę ze strachu. POTEM ZAŁOWAŁAM - ale to moje doświadczenie, nie Twoje więc mogę na ciebie projektować moje przeżycia. Powodzenia dziś, chcę wierzyć, że będzie dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dopiero dziś przeczytałam, co napisałaś Było-Minęło!!! Mam nadzieję, że jednak nie dałaś Mu tego listu. Bądź dalej sobą... my potrafimy wszystko przejść i będzie..... DOBRZE. Nie zawsze dobrze jest odkrywać to, co w sercu jest głęboko....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
A może list przełamał impas? Różnie może być, najgorszy stan zawieszenia. Ja również nie jestem już czynną kochanką. Po ostatnich wzlotach, zgodnie z prawem grawitacji- Artysta złapał dół i to przeważyło szalę mojej cierpliwości. Uraczył mnie jakimiś frazesami o tym, że nigdy nie będziemy sobie obcy itd. Zdałam sobie sprawę, że jemu znajomość ze mną nie służy, nie daje mu radości, ma lekkie skłonności do manii i depresji na przemian- to już chorobliwe i udziela mi się. Teraz mam problem- jak tu nie schrzanić wszystkiego, nie zdołować go bardziej, nie zranić i samą siebie uratować przed jego trującymi zachowaniami? Od wczoraj mam poważny problem- nie mogę być egoistką i myśleć tylko o sobie. Moja wina, że się na to zgodziłam i teraz co? Nie igra się z miłością, myślałam, ze jest mocniejszy a w tym związku to ja mam jaja. No ładnie! Podpowiedzcie coś- co robić żeby straty były jak najmniejsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moje drogie kolo pomocy ‘zlamanym’ sercom 🌻 (Musze was przeprosic bo chcialam w piatek napisac wam cos wicej ale sytuacja w pracy nie pozwolila mi na dluzsze wchodzienie na kafe, mialam tylko czas zeby wrzucic kopie listu). Ten moj list planowalam jako wyjasniajaco-pozegnalny naswietlajacy moj punkt widzenia. Mialam przy sobie dwie jego kopie, jedna zapakowana w husteczki higieniczne, a drugi zwinety w kosteczke, bo nie wiedzialam czy bedzie w ogole okazja. Ta sie znalazla ale dopiero pod koniec imprezki i mu go dalam. Mialam nadzieje ze ten list wyjasni mu pewne zeczy, ale czy i cokolwiek on zrobi, tego nie wiem. Tylko czas pokaze. Wiem o nim tyle ze jak czegos chce to bedzie probowal. Imprezka byla super przyszlo okolo 40 osob. On obsypal mnie komplementami i caly czas trzymal na mnie oko. Tanczylismy ze soba tylko trzy razy … duzo kobietek przyszlo bez mezow i ci co byli obecni musieli obskoczyc chetne do tanow panie (moj m. szalal jak nigdy). A do wspolnego grupowego zdjecia ex. k. ustawil sie bezposrednio za mna. Wyglada na to ze nastepny raz kiedy sie zobaczymy to dopiero sylwester. Prosze, moze mi do tego czasu ktos pamiec wymaze. ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×