Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zielonaa

Matki, żony i kochanki- teraz koleżanki

Polecane posty

Gość też żona-kochanka
Elewacja- Zerwaliśmy kontakt na dobre- to dla nas obojga lepiej- ja nie dam się wykorzystywać mentalnie(on pewnie z wielką chęcią by podtrzymywał kontakt mailowy- bo lubi wiedzieć co się u mnie dzieje). Ale dla mnie to zbyt męczące bo nie dałoby mi zapomnieć o nim, a tak cięcie i koniec. Nie sądzę, aby po tym co mi zrobił chciałabym mieć z nim cokolwiek wspólnego. On mnie za bardzo zranił, poza tym teraz wyszło z niego tchórzostwo- a jak żyć z kimś takim. Nie mam do niego szacunku jak do faceta- a bez tego cóż.. Lepiej, że teraz niż bym miała się z takim głąbem życiowym męczyć! Faceci jak moja babcia mówi teraz są niedojrzali emocjonalnie( takie popaprańce mentalne).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
też żona- kochanka.... chylę czoła przed Tobą, musisz być osobą bardzo odporną psychicznie! I powiedz, nie tęsknisz za Nim, za Jego dotykiem, nie chciałabyś tylko kochankować??? Bez deklaracji o odejściach od żony/ męża.??? Ja wciąż jeszcze tęsknię "troszeczkę"- choć minęło już ponad 5 miesięcy!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też żona-kochanka
Zielona, Wiesz mam tyle codziennych obowiązków i tak sobie myślę, że podwójne życie zabierało mi za dużo energii i czasu. Jak się kogoś kocha to się z nim chce być 24 godziny i dzielić życie, a nie skradać tu godzinę a tu dwie.. Tyle że on do tego nie dorósł- a zresztą nie obchodzi mnie to już. Mam też wrażenie ,że jak się już nie spotykamy to ten narkotyk już nie działa!!!!!!! Jeszcze rada- nie mów o tym to nie będziesz myśleć. No i zacznij sobie sprawiać małe przyjemności- pójdź z koleżanką do teatru, kup sobie dobrą książkę, płytę i zobacz że życie zacznie być fajne - ha, ha nawet bez niego. Szczęście to stan umysłu!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak, masz rację- mam teraz więcej czasu.. tzn. dokładniej robię wszystko, to, co powinnam. Umiem się już śmiać razem z.... mężem, przytulać się do męża, planować, cieszyć się każdym dniem.. Nie chciałabym też aby wróciło to, co było, przynajmniej w takiej postaci, jak było. Ale to.... mój brat i chciałabym się z Nim spotykać- tak miało przecież być od początku , miał być tylko moim kuzynem! Nie boli mnie też już sama myśl o Nim, nie cierpię. Tęsknię jednak.... a może chciałabym NAPRAWIĆ , to, co zepsułam dając się uwieść??? Nie wszystko jest proste. Pa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam i pozdrawiam nowy ‘narybek’ i 🌼 dla stalych bywalczyni J Elewacja ... nie wiem czy to zupelnie koniec moich i ex. romantycznych relacji. Jego postepowanie jest bardzo dziwne... przyklad ... jego podchody w stosunku do mnie (zanim wyladowalismy w lozku) trwaly przeszlo 9 miesiecy.. w tym czasie ja kilka razy myslalam ze on sobie dal ze mna spokoj ... a jak sie potem okazywalo to bylam w bledzie bo on ciagle byl bardzo zainteresowany. Taki ciezki i trudny z niego typ. To ze mnie ciagle kocha tego jestem pewna (jak bylysmy u nich z wizyta przy wyjsciu pozwoli sobie na czuly guest w stosunku do mnie)... ale czy zdecyduje sie ‘pojsc na calosc’ tego nie wiem. A na pol-gwizdka to mi przestalo dawno odpowiadac. A propos, bede go widziec za dwa tygodnie ... zawsze jak mnie widzi to traci glowe ale jest przy tym bardzo ostrozny ;) Przez te ostatnie 4 miesiace poswieca mi wiecej czasu na ‘oficjalnych’ imprezach niz w czasie naszego kochankowania ... no ale tez wtedy mielismy staly kontakt a teraz mamy tylko chwil i to na oczach wszystkich ... na szczescie muzyka jeste glosna wiec mozna bez obaw rozmawiac. Eee1 ... odezwij sie ... wiem ze ci bardzo ciezko, bo cale twoje zycie jest do gory nogami ... ale daj zac o sobie... ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a-nnna
też kochanka...Twoja historiajest podobna do mojej-moj k. to moja dawna,wielka miłosc-która odżyła po latach...Jestesmy juz trzeci rok ze sobą...Byłam gotowa-jak ty-rzucic rodzine dla niego..kocham go miłoscią szczerą i prawdziwą....Bogu dzięki jednak trafiłam na ten topic i czytam sobie co dziewczyny tu piszą...To otwarło mi oczy na wiele spraw-przede wszystkim-każdej z nas,tkwiącej w takim układzie,wydaje sie,ze trafiło nam sie cos wyjątkowego...że miłosc,ze cos nadzwyczajnego,los na loterii życia..Tymczasem..jakie to schematyczne-prawie kazdy romans ma swoj schemat,te same rozterki,cierpienia i wątpliwosci..Chcemy rzucac rodziny dla nich-bo my zakochane,uskrzydlone,wpatrzone-tymczasem czesto dzieje sie tak,ze dostajemy obuchem w łeb i oczy nam sie otwierają-Tobie sie otwarły,kiedy k. podjął decyzje,kjaką podjął..Mnie sie otwarły-kiedy przejrzałam korespondencje swojego k..,Muszelce sie otwarły,Było-minęło,Zielonej,Elewacji...:( Podobnie jak Ty,uważam,ze to jest jak narkotyk-czesto chodze niespokojna,rozdrazniona,kiedy on nie napisze smesa,lub nie zadzwoni-kiedy juz cos napisze-uspokajam sie natychmiast...Sama sie gorzko smieje do siebie,ze otrzymałam swoja dawke narkotyku:( Wiem jedno,jesli uda mi sie z tego uwolnic,kiedykolwiek-bo na dzien dzisiejszy jestesmy jednak z moim k. silnie zwiazani ze soba,emocjonalnie i fizycznie,ale jesli uda mi sie z tego uwolnic bez uszczerbku na zdrowiu,bede jak ognia unikac tego typu historii...\ My kobiety zbyt emocjonalnie podchodzimy do takich przygód-a oni,ci łowcy,używaja sobie na nas..Jest to smutne o tyle,ze czesto zdajemy sobie sprawe z tego faktu-a mimo to...ech..głupie nasze serca,głupie... miłego popołudnia życze i kurcze,dziewczyny,nie dajmy sie im wodzic za nos:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Kobiety TO prawda, ze każdy romans rozgrywa sie niemal tak samo, choć oczywiście są różne istotne różnice. Zauważcie najważniejszą kwestię- kobiety są zdobywane ( przeważnie) a potem angażują się bardziej, po czym to im przechodzi. Pretekstem do zakończenia związku jest z reguły żona, powrót na łono rodziny czy to pod przymusem czy z własnej woli ( ze znudzenia albo strachu ) Żenujące! U mnie nie lepiej, choć inaczej. Trafiła mi się dupa wołowa. Powiedział swojej kobiecie, ze mnie kocha. Jaki szczery! Jaki romantyk! Po czym pozwolił jej na to żeby ona o niego zabiegała i zdziwił się, ze ja nie zabiegam o niego. Głupie to wszystko. Znów odzyskuję jasność widzenia dzięki wam. Niestety- już wiem, ze takie związki zawsze się kończą źle. Nie ma mowy o tym aby nie bolało. Zawsze ktoś będzie płakał. Najgorzej jeśli to zdradzony małżonek. Na razie zmykam- dziś będę pić ;) Oczywiście nie z rozpaczy ale dla odprężenia w miłej atmosferze. A- nnna- znam to uczucie uzależnienia. Wciąga, ładuje energią, jest narkotykiem który dziś łatwo w dobie sms' ów i komputerów dawkować sobie wzajemnie. Poza tym- działa to w drugą stronę, bo łatwo wykryć zdradę ( programy szpiegujące czy przejrzenie komórki) Ech- jakie to głupie! Naprawdę gdyby nie ta zima, to już dawno miałabym lepszy nastrój a tak to się męczę- boję się o niego, nie chcę żeby go bolało rozstanie, sama nie zrobię tego, bo już raz zrobiłam i to było straszne. Jestem w szachu. On milczy- bo nie wie sam czego chce! Pewnie zrobiłam błąd, że go nakłaniam do decyzji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość muszelka czarno-biala
Witam ponownie stale bywalczynie i nowe... nie kochanka----w Twojej historii odnalazlam czastke siebie,tez byly wielkie deklaracje ,wielkie slowa jak to zawsze bedziemy juz razem,tylko ze Tobie on powiedzial ,ze wraca do zony i rezygnuje z Waszych planow ,a moj k naobiecywal i zniknal bez slowa..to boli najbardziej...po prostu przestal sie odzywac,przeszlo mu widocznie i nie ma odwagi spojrzec mi w twarz....podziwiam Cie za odwage,bardzo musialas go kochac skoro chcialas postawic wszystko na jedna karte,on okazal sie skonczonym dupkiem...masakra:( no i dobrze,ze nie rozpamietujesz tego i znalazlas sobie alternatywne zajecia....ja jeszcze przezywam to wszystko,moze nie tak mocno jak na poczatku,ale sa dni kiedy tesknie i brakuje mi go.... Anna---dlugi czas jestescie razem,ale powiem Ci,ze na k.trzeba brac poprawke,skoro wiesz,ze on bez mrugniecia okiem potrafi Cie oklamac patrzac w oczy i zlapalas go na klamstwie to jak mu ufac w jakiejkolwiek sprawie???ja teraz jak czytam historie dziewczyn z tego topiku i Wasze to zaczynam rozumiec jak bardzo bylam naiwna i ufna..no bo skoro mowilam prawde to wydawalo mi sie,ze facet tez mnie nie oklamuje...skoro mowi ,ze rozwodzi sie i placze to po co ma klamac?skoro mowi,ze zona ma kogos i znika czasem na pare dni ,a on wtedy musi sie wszystkim zajmowac to pomyslalam jaki on zaradny i biedny:O..szkoda mi go bylo i myslalam jak takiego super faceta mozna zdradzac,ja nie moglabym..:O teraz wiem ze z jego strony byla to taka gra,chcial miec zaplecze do spotkan,a tu zona dowiedziala sie i szybko pokazala mu jego miejsce a on potulnie wrocil pod pantofel... ciekawa jestem tylko co mi powie jak kiedys spotkamy sie przypadkiem twarza w twarz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Muszelko, nie wiadomo jak tu z nim jest. Nie sądzę żeby płakał nieszczerze i z wyrachowaniem, raczej to mięczak, taki typ co się swoimi emocjami nakręca, wierzył w to co mówił, tylko potem potulnie wrócił do domku. Ot i cały profil tego egzaltowanego typa. Było- Minęło Ja też wierzę, że on czeka cierpliwie. Właśnie myślę że o takiej miłości marzyłam. Cierpliwej, co wszystko zniesie. Takiej co przetrwa burze, która nie wygasa. Może być ukryta, zakazana, narażona na śmieszność, na szyderstwo, na działania czasu, na przymusowe rozstania, na cierpienia, na próbę. Liczyłam na to, ze Artysta taki się okaże, bo tyle lat niby kochał... Wierzę, ze u WAS to się nie skończy. Wówczas byłabym naprawdę totalnie rozczarowana tym jakie życie jest prozaiczne i okrutne. Tyle lat wytrzymaliście w wielkiej konspiracji. Ach, ja gotowa byłabym to zrobić, wlaśnie tak czekać, nie popędzać- gdybym miała pewność co do tego samego nastawienia u drugiej strony. A tak to jak mówiłam idę się dziś trochę upić. Właśnie się szykuję do wyjścia! pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Witam Was wszystkie!!! Na początek - też jestem z dolonośląskiego!!! Jak czytam to wszystko, to nie mam chyba ochoty się spotkać z moim k., później tęsknić bardziej, życ w strachu i zniewoleniu, nie jest tego wart, zostawi mnie samą z tym wszystkim a ja....będę się leczyć miesiącami i cierpieć. Nawet jak do spotkania dojdzie to jestem ciekawa jaki to będzie schemat. Wiem jedno - wszystkie jego słowa potrkatuję z przymrużeniem oka:-)))) na pewno za wiele mówił nie będzie, bo jemu pewnie chodzi tylko o sex:-((( Pozdrawiam Was!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a-nnna
Laska-jemu z pewnoscią chodzi tylko o sex..zwłaszcza,że,jak pisałas,on mowi,że kocha swoją żone,niedługo urodzi mu sie dziecko..Może bede brutalna-ale wg mnie,jestes tylko odskocznią dla niego..Nie idz na to,dziewczyno..ale ty juz jestes w to wkrecona na maxa..:( Elewacja-mam nadzieje,ze swietnie sie bawisz i upijesz sie na wesoło :)\ Dzioewczyny,zanudze was troche-opowiem wam swoja historie...Moze spojrzycie na to z boku,cos mi doradzicie...Oboje z k.jestesmy juz dobrze po 40-stce,oboje mamy rodziny,dzieci,stabilizacje.Kiedys..bylismy jako młodzi ludzie parą,potem życie nas rozdzieliło..spotkalismy sie ponownie ponad dwa lata temu ,i..od tego czasu nie mozemy sie rozstac..Cóz..moze sie pokochalismy ponownie? nie wiem..ale dobrze nam ze sobą..Chociaz nigdy nie padły miedzy nimi żadne deklaracje-bo oboje czujemy sie odpowiedzialni za nasze rodziny,wspołmałzonkow-to oboje wiemy,że chcielibysmy byc razem..Tak czułam także,do czasu,kiedy odkryłam,ze jest nieuczciwy wobec mnie..Teraz jzu za żadne panicznie bałabym sie z nim związac..nie ufammu juz..Jednak ta sytuacja mnie meczy..bardzo meczy-bo-z jednej strony bardzo zle sie czuje bedąc kochanka..cóz,nie odpowiada mi ten status bycia drugą..ś tałam sie zazdrosna o jego żone;( wiem..to głupie i żałosne... Kocham go,zasypiam myslac o nim,budze sie z mysla o nim..znacie to...I sprawa wyglada tak,ze w sumie..życ ze soba nie mozemy..a i bez siebie nie potrafimy:( z kazdym miesiacem,kiedy jestesmy razem stajemy sie sobie bliżsi,coraz bardziej tesknimy...ciężko.. \Wiem,ze najrozsądniej byłoby to zakonczyc,ale tak bardzo boje sie tego,co nastąpi ''po''...Jestem w matni..Mimo,ze jest dobrze miedzy nami,ja nie jestem,nie potrafie byc szczesliwa...Chce życ uczciwie,nie chce oszukiwac meza,kłamac,to nie jest zgodne z moja natura.nie potrafie,nie chce,nie umiem,nie mam juz sił...Nie chce zyc bez niego,z nim nie moge-bo jzu mu nie ufam,a tkwic w tym romansie tze nie mam juz sił-fajnie,nie??...Wyc mi sie chce:( pocieszcie,poradzcie,albo chociaż powiedzcie,ze nie zwariowałąm..bo czasem mam takie wrazenie...\ miłego wieczoru,i...przepraszam,za elaborat..chyba musiałam to w koncu wyrzucic z siebie..padło na was:) pa i buziaki dla wszystkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a-nnna napisals: ‘Chce życ uczciwie,nie chce oszukiwac meza,kłamac,to nie jest zgodne z moja natura.nie potrafie,nie chce,nie umiem,nie mam juz sił...Nie chce zyc bez niego,z nim nie moge-bo jzu mu nie ufam,a tkwic w tym romansie tze nie mam juz sił-fajnie,nie??..’ wedlug mnie ty sama siebie wykonczysz takim mysleniem, nabawisz sie jakiejs nerwicy albo zawalu serca ... wyluzuj kobieto. Pamietaj ze decyzje o posiadaniu kochanka podjelas dawno temu to nie jest nowe sprawa, wiec dzisiaj nie ma co sie biczowac, to tylko moze doprowadzic do zlego samopoczucia i wyrzutow sumienia. Stalo sie, jestes kochanka. Dzieki temu masz okazje przezyc cos bardzo fajnego. Korzystaj z kazdego momentu podarowanego tobie przez zycie. Ludzie tak szybko odchodza ... Nie wiemy co przyniesie jutro, a kto wie moze ta sytuacja nauczy ciebie czegos nowego. Jezeli jednak nie potrafisz oddzielic tej sytuacji od rzeczywistosci to pewnie bedziesz musiala to przerwac. Ale nie martw sie o to co sie stalo, bo czasu nie da sie wrocic. Kazdy robi bledy bo na tych bledach sie uczymy. Za jakis czas bedziesz to z czuloscia wspominala. Ja mimo wszystko niczego nie zaluje ... staralam sie traktowac moje kochankowanie jako mrzonke, piekny sen. Oczywiscie jak kazda kochanka wierze ze moj ex.k. mowil prawde ... jednak my sobie nic nie obiecywalismy, nie bylo pieknych elokwentych deklaracji i mimo wszystko zakochalismy sie w sobie i pokochalismy siebie nawzajem. Tak to jest jak czlowiek dopusci za blisko inna osobe niz maz czy zona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Dziewczyny, witaj Anno! Wiesz co, mnie by szlag trafił i cała miłość chyba przeszła, gdyby mój "obiekt" okazywał zainteresowanie innej panience, oprócz żony - rzecz jasna :-P Bo żony musimy jakoś akceptować, taka dola kochanki... poza tym do żony to jednak oni mają całkiem inny rodzaj uczuć niż do nas, no i z reguły my (przynajmniej w tym topicu) nie chcemy im żony zastępować. Ale - widzisz - łatwo mi tak ostro się wypowiadać, bo... nie jestem w to wkręcona i zakochana w Twoim lubym :-D No ale w końcu chciałaś obiektywnej opinii z zewnątrz. Dla mnie w całej tej "zabawie" najbardziej fajne i wkręcające jest to, jak On na mnie reaguje i gdybym wiedziała, że reaguje tak, albo silniej na inne kobiety, to taki układ straciłby dla mnie wszystkie walory. Miałam urocze spotkanie z nim, co prawda musiałam potem przez kilka dni łapać równowagę psychiczną, ale nie żałuję.(Teraz wyję do księżyca, bo nie spotkamy się przynajmniej przez trzy tygodnie). Nie, nie myślcie, że były jakieś deklaracje - sytuacja była publiczna - ale wykorzystał pierwszy lepszy pretekst, żeby usiąść obok mnie i dobre dwie godziny nawijał praktycznie tylko do mnie, chociaż niby do wszystkich (nawet sobie myślę, że z zewnątrz mogło to cokolwiek dziwnie wyglądać ;-) ), a ja myślałam, że się roztopię przy nim i odpłynę. Strasznie mocno na niego reaguję i nie potrafię tego zupełnie kontrolować. Na drugi dzień strasznie bolała mnie głowa - myślę, że to taki kac emocjonalny ;-) a trzeciego dnia tłumaczyłam sobie prawie na głos to, co kilka dni wcześniej Wam: że ta sytuacja ma nas wzbogacać, nie dołować (bo oczywiście zaczęłam wpadać w straszną deprechę z tęsknoty). I... z takim nastawieniem jest ciut lepiej, chociaż muszę się bardzo pilnować, żeby nie zacząć znowu biadolić. On zupełnie nie pasuje (może na szczęście!) do tego stereotypowego faceta, o którym mówiłyście. Nie skomle, nie narzeka na żonę (jak już, to raczej w pozytywach, chociaż czasami pozwala sobie na lekki sarkazm), nie podrywa mnie w sposób ewidentny. Jedynie okazuje sympatię, ciepło i pomoc, a poza tym widzę pewne "symptomy" w zachowaniu, do których niekoniecznie przyznałby się publicznie. Przekaz niewerbalny, który wysyła, jest dla mnie dość czytelny - ale czekam, czekam dalej na ruch z jego strony i nie zamierzam go w tym wyręczać. Musi do tego dojrzeć sam: "albo wóz, albo przewóz", trudno, facetem w tym układzie nie będę, bo to straciłoby cały urok... Elewacjo - rozumiem bardzo dobrze, jak może wkurzać tak miękkość i niezdecydowanie faceta. Dobrze, że postawiłaś sprawę jasno - życzę Ci, żebyś w tym konsekwentnie wytrwała i nie popuściła mu cugli! Było-minęło - cały czas ciekawi mnie, jakie Ty postawiłaś warunki swojemu Panu, a na które tak trudno mu przystać? Pisałaś tu gdzieś o tym? Bo jak opisujesz wasz wzajemny stosunek do siebie, to aż dziw bierze, że tego nie kontynuujecie. Zielonaa - puszczaj koło uszu te głupie teksty, które tu jeden pan zamieścił i nie przejmuj się nimi zupełnie. Wszystko można znaleźć zw Twoich wypowiedziach, ale na pewno nie ma w nich "nienawiści" i "jadu", jest za to szczerość i życzliwość oraz kompletny brak obłudy. A ten, kto tak zajadle krytykuje, z reguły sądzi sam po sobie i swoich reakcjach :-P Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też żona-kochanka
a-anna Wiesz doskolnale rozumiem Ciebie- na jakiś czas przed końcem naszego romansu też tak się czułam. To mnie bardziej wykańczało psychicznie i fizycznie niż sobie zdawałam sprawę. Normalne to jest gdy ktoś się za bardzo w ten układ się zaangażuje. Więc moja rada- urwij to - sama-będziesz Ty górą!!! Poczujesz pewnie taką ulgę jak ja- tyle że ja niestety byłam tą drugą stroną. pozdrrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość była kochanka...
Witam. Było-Mineło--napisz ,oczywiście , jak masz chęc i dwage..po czym poznajesz, ze ex K Ciebie kocha? ja mam inne zdanie, ale moze czegoś nie wiem, nie doczytałam?Albo mamy inne pojecie słowa ''Kocham'', chetnie zapoznam się z Twoim. To, ze chciałś go usunąc z Nk, to było nieme wołanie o uwage, chciałs go ukrać za to, ze z jego strony nie ma żadej reakcji.Na szczęście dziewczyny Cię przekonały, ze to nie tędy droga i chwała im za to:) Jezeli jego widok, na Nk tak Ci przeszkadza, moze warto, samej skasowac profil, wytłumaczen jest wiele i problem rozwiązany. a-nna-''to nie jest zgodne z moja natura.nie potrafie,nie chce,nie umiem,nie mam juz sił..." tu masz odpwoiedz,to nie dla Ciebie, za duzo Ciebie to kosztuje.Miałam tak samo.Będzie tylko gorzej.Wyrzuty suminia i swidomosć, ze nigdy nie będzie tak jak Ty będziesz chciała, zaprowdzą Cie na dno, już jesteś blisko. Napisz czy jestes w stanie cokolwiek zrobić dla siebie? np...przerwać kontakt, na początek na pare dni, zeby dac ''odpocząc'' emocjom, dac sobie czas na przemyslenie? Teraz jesteś w środku wulkanu emocjonalnego, jestes zmeczona, ale boisz się ,ze nie dasz rady zyć bez niego...? Moze warto się przekonać?Chociaz na jakiś czas? Przemyśl to. Pozdrawim .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a-nnna
witam pieknie:) napisałam takieeeeeego posta i mi wcieło wrrrrrr;)\ i juz nie chce mi sie narazie drugi raz pisac...Była kochanko-powiem tylko,że twoje słowa trafiły mi prosto tam,gdzie miały-czyli do głowy:) przemysle sprawe odizolowania sie na pare dni,to dobry pomysł.. \Wszystkim wam dziekuje za słowa skierowane do mnie...jak człowiek sam tkwi posrodku tego wszystkiego,to nie widzi nie raz spraw banalnych i oczywistych.... miłej soboty:) pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Taka porada praktyczna po kilku zeżartych postach: zanim spróbujecie wysłać, trzeba skopiować tekst do schowka tak na wszelki wypadek (Ctrl A, Ctrl C) :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Taki mróz...brrrr- niech już będzie wiosna, słońce, ciepło.. Witam! Widzę, że tutaj tylko ja, Było-Minęło, Elewacja i ...chyba Śliwka mamy podobny pogląd, jeśli chodzi o kochankowanie. My nie chcemy niczego zmieniać w naszym życiu, żadnych rewolucji ( kochamy mężów), chodzi tylko o ( to egoistyczne i co z tego), no właśnie...szczęście?, ten tajemniczy uśmiech, którego przyczynę, tylko my znamy... Wiem, że głoszę tu myśli utopistyczne ale, może to moja romantyczna natura. Ja chcę tylko kochać, być kochaną. Tylko rzeczywistość jest taka, że nie można stale gonić za czymś aby to było zawsze jak "ten pierwszy raz". A tego chyba najbardziej nam brak w prozie życia i gonimy za czymś, czego nikt nam nie może dać na zawsze. A jednak, mimo cierpień wciąż wierzymy, że nam się uda!!! Chyba czas na rozsądek- mężczyźni inaczej myślą i czują niż my. I Czarownice się rozczarowują...... Pa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej czarownice Pozdrawiam nowe czarodziejki, niektóre jak widzę "w stanie spoczynku". Wiele zależy od nastawienia- ja znajomości te traktowałam jako niezobowiązujące , dobrowolne kontakty. Dobrze jest do czasu, gdy panuje równowaga i to samo nastawienie. Nie chodzi o seks ani o motylki, mnie chyba bardziej o inspirację, pobudzenie umysłowe, miły zawrót głowy i w obu moich przypadkach- fakt, ze oni o mnie myśleli przez wiele, wiele lat. W przypadku Artysty miałam przez długi czas wrażenie, że to taka miłość niespełniona, cicha, pokorna, co latami trwała przygaszona a potem wybuchła jak wulkan, który długo " dojrzewał" do wybuchu. Dużo w tym było romantyzmu. Niestety- rzeczywistość, jak zwykle poddała to próbie. Wygląda na to, ze jej nie przeszedł. Nie odzywa się na razie i sądzę, że odsuwa problem - typowe. Na razie tracę motywację do tej znajomości. Myślę, że to powinno być tak: skoro znajomość sprawia nam poważny dyskomfort, więcej męki niż radości, do tego wyrzuty sumienia- to trzeba przejść odwyk. Nazbierać w sobie dużo motywacji do zerwania, bo to nas wzmocni potem. Będzie bolało, jak każdy odwyk- trzeba się przygotować do rozstania, ale kto to umie? Ja jestem w dziwnej sytuacji- to ja wolałam niezobowiązująco, gotowa byłam to ciągnąć, a okazało się, że on nie daje rady, jego to męczy, nie umie się cieszyć tym co jest, chce więcej. Ja nie chcę więcej, bo wiem, ze więcej to gorzej. Po prostu- czasem oczekiwania są tak różne, że nie da się ich pogodzić. Co do zdradzania kochanki- to rzeczywiście- to oddaje jakiś stan ducha zdradzacza- on szuka przygód i to go określa najlepiej. Ja teraz będę na nowo zastanawiać się co dalej zrobić, jak tu w miarę bezboleśnie przejść to wszystko. Myślę, że obrażanie się, gniewanie, albo dla odmiany tragizowanie i rzucanie wielkich słów " na koniec" to nie jest dobra metoda. pa kochane, miłego weekendu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Och, Elewacja, elewacja- cała Ty!!!! A ja .... jeszcze parę godzin będę sama! Dom, wysprzątany i wybieram się teraz na spacer z moim psem wrednym ale kochanym... mam ochotę porządnie zmarznąć ( dziś to całkiem łatwe) może OTRZEŹWIEJĘ emocjonalnie a potem... potem rozpalę ogień w kominku i będę czekać na mojego kochanego męża!!! Swoją drogą, gdyby wszyscy mieli takie poglądy na miłość i zdradzanie jak on, to zdrad by..... NIE BYŁO!!! Od wczoraj frapuje mnie i kręci mi się ciągle po głowie to, co napisała "też żona-kochanka". Powiedziała, że dość miała tych kradzionych godzin......... Gdzieś na dwa tygodnie przed moim "końcem" z Adamem, usłyszałam podobne zdanie- że to są kradzione godziny. Gdy zapytałam, czy chce abym odeszła od męża- powiedział- nie... gdy zapytałam to, o co chodzi... boże nie umiem Wam powtórzyć, to było bardzo zawiłe.... O co więc Mu chodziło??? Może powiedział to, bo "pojawił" się już nowy "obiekt "( tak sobie myślę!!!), no, bo DLACZEGO???? A teraz "na wesoło" (choć może nie całkiem!!!)- nasz dziadek, też był niezły facet - dwie żony (seksualnie niewyżyty)... hahahaha...kochany Ludowik ! Myślę, że Adam.... odziedziczył dużą ilość genów po nim- i...to podobieństwo fizyczne.. Ja, chyba więcej genów "statecznych" po mojej matce ale.... mój ojciec- syn dziadka.... też mi dał jakieś geny "dziadkowe", które teraz się "wybiły" na WOLNOŚĆ!!! I tak spotkał swój (Adam), swego (mnie). No tak....chyba mróz dobrze mi zrobi... idę marznąć!!!! Pa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mila35
witajcie kochane czarownice i te nowe:) Jestem tu dziennie i czytam.Laska ja jestem z okolic katowic:).Wiesz mój k.też nigdy nie mówił,że nie kocha żony itd.wiem,ze kochał i że nie chce odejść od żony.Ciekawe jak te spotkanie twoje pójdzie...jesteś świadoma już wszystkiego co będzie dalej,ale jesteś już wkręcona w to. Muszelko i jak tam?za niedługo już chyba będzie miesiąc jak on się nie odzywa do Ciebie?i myślę tak samo jak elewacja,że wtedy co on tak płakał i ci to mówił wszystko to nie było perfidnym kłamstwem.on wtedy myślał,że tak jest.no ale jak to bywa,gdy tylko żona się dowie nagle im przechodzi. U mnie jakoś leci...widzę go co dziennie.Staram się nie rozmawiać i nie patrzę mu w oczy.on mówi do mnie a ja nic...jakbym go nie słyszała.pisze smsy ale nie odpisuję.jestem zrezygnowana i nie mam sił już na nic.na te jego niby koleżeństwo.Wczoraj w pracy mi mówił,a dzisiaj pisał smsa ,że czeka na mnie.bo robi małą imprezkę,ma imieniny.(nie w domu robi i bez żonki).Mogłabym akurat dzisiaj iść,ładnie nawet wyglądam i mam czas.Ale coś już mnie blokuje.n ie umie tego opisać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mila35
a ostatnio schudłam 3kg:) 'przez' albo 'dzięki' niemu...nie mam ochoty nic jeść.Parę bliskich mi(nam)osób z pracy widzi,że coś jest nie tak ze mną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciekawska zoska
witam :)ja też jestem może nie z bardzo blisa,ale też z okolic Katowic:)Dopiero teraz odkryłam ten topic i bardzo się z tego cieszę,że mogę poczytać i się zwierzyć:)Odezwę się wieczorem,bo teraz jestem w pracy.Pozdrawiam serdecznie wszystkie dziewczyny i miło mi,że nie jestem sama:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mila, chyba masz objawy depresji- w dodatku zima. Zawsze po bólu przychodzi spokój, choć powoli się rozpływa. Przytulam cię- wiem co czujesz. U mnie OK. Byłam w kinie, wczoraj jednak nie upiłam się a chciałam. I bez tego było miło. Artysta jak przypuszczałam unika rozmowy i znów dzwonił bez sensu grając dla mnie ale nie mogłam odebrać. I dobrze. Jest niereformowalny. Trzymajcie się. Zośka- opisz swoje dzieje ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mila35
tak zoska,nie jesteś sama.Fajnie,że nas tu znalazłaś.Odkąd tu jestem to mi lżej troszkę,bo mogę się dzielić moim bólem,komuś kto mnie rozumie.Bo wszystkie jesteśmy prawie w tej samej sytuacji,w tym samym bólu...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość muszelka czarno-biala
witajcie w ten baaaaardzo mrozny poranek,u mnie -17stopni,brrrrr,czekam juz z niecierpliwoscia na wiosne,bo zima zmrozila mi serce:) Mila----Tobie przydalby sie jakis urlop albo kilka dni wolnego,zadreczysz sie ta sytuacja,ja i tak Cie podziwiam ,ze potrafisz z nim jeszcze pisac..znajac moj temperament powiedzialabym co mysle o tym calym kolezenstwie ,zacisnelabym zeby i nie zwracala na niego wogole uwagi...ale to mo0je zdanie...:)wczoraj mialam mega dola,znow wrocila tesnota,najgorsze jest to,ze sa dni,kiedy wydaje mi sie,ze daje rade i jestem juz pare krokow do przodu,a potem nadchodza dni,kiedy jest cholernie zle i znow cofam sie pare krokow i jestem w tym samym punkcie:(tak bylo wczoraj.. 21 dni bez jakichkolwiek wiesci...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość muszelka czarno-biala
Laska----ciekawe czy jestesmy z tego samego miasta:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a-nnna
witam w mrozny poranek...u mnie teraz--15st,w nocy było-20...u,hu-ha..u,hu-ha-nasz zima zła:) damy rade,dziewczyny.. A widze,ze Mila jestesmy ziomalkami...mamy rzut beretem do siebie:) do Katowic,teraz autostradą jade 15-20 min:) choc ostatnio,latem,jak trafilismy na jakies roboty drogowe,to sie jechało,1,5 godz:) Ja mam dzis troche lepszy nastrój...wczoraj byłam troche zdystansowana..on to wyczuł i wieczorem zapytał,co ze mną...A ja...zamiast jak rasowa czarownica napisac cos w stylu-wszystko ok,zdaje ci sie...napisałam,że wiesz,ze cie kocham i takie tam bla,bla,bla...Durna baba,powinnam sie za to walnac w łeb:P Narazie ''zakazałam'' sobie myslania o nim,bo ostatnio zbyt czesto myslałąm,nakrecałam sie..a nie chce tego...Chce cieszyc sie chwila spedzona z nim,i nic ponad to...Moze sie uda..zobaczymy...\ Bardzo podoba mi sie podejscie Zielonej do spraw kochankowania...gdybym tak potrafiła,o ilez byłoby mi łatwiej..\pozdrawiam🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie czarownice! U mnie też mróz ( nic nowego) ale w sercu cieplej. Jak pisałam myślałam o tym czego chcę, że nie chcę " byle czego" i " byle jak"- nie interesuje mnie romans polegający na potajemnych schadzkach i ciągłym lawirowaniu, to wykańcza nerwowo, to nie o to mi chodziło. Ostatecznie gotowa byłam całkiem zrezygnować bez dramatyzowania i rozczarowania z relacji z moim - nie moim Artystą, który mieszka 270 km dalej, nie jest facetem, z którym chciałabym spędzić życie, ale jest kimś pokrewnym duchowo. Marzył mi się bardzo powściągliwy, cierpliwy związek dusz, może jakieś spotkanie raz na pół roku albo raz na rok- kontakty od czasu do czasu. Bardziej inspiracja niż namiętność. Ktoś, kto godzi się z ograniczeniami. Może się uda. W nocy, jak to on- odezwał się ( lubię te nocne wiadomości, mam wyłączony telefon ale prawie zawsze się budzę, bo wiem, że on nie śpi i myśli o mnie) Napisał coś czego nie mogę przytoczyć, bo to w języku "naszego szyfru" - ale dobrze wiem co napisał. Napisał, mniej więcej, że godzi się na te wszystkie ograniczenia, bez względu na to czy to zakazane czy nie. Nic nie odpisałam bo jestem czarownicą. Włączamy hamulec- będziemy od czasu do czasu, na konkretne ustalenia przyjdzie czas. Chyba to jedyna wersja kochankowania którą mogę zaakceptować. Trudno będzie, trzeba będzie nauczyć się żyć osobno, rzadko się kontaktować, może nawet czasowo zaniechać kontaktów, żeby wypróbować czy to naprawdę jest to. Nie wiem czy ja pisząc to wyglądam na normalną ;) ha ha- chyba nie. Na razie chcę wypróbować jego motywację- będę milczeć. Jeśli on naprawdę mnie kocha to nie zwątpi. Ja też poczekam ile trzeba. Wczoraj byłam w kinie i staram się normalnie żyć swoimi sprawami, wracam też do twórczości, która kulała po ostatnio, bo mi brakowało inspiracji i bodźców. Miłej niedzieli, dziewczyny! Nie wchodźcie do takich związków w całości- to trzeba mieć swoje życie i swoją przestrzeń. Pa!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×