Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość july1

EX kontra NEXT

Polecane posty

Gość july1

Witam Szanowne Panie, Tak sobie poczytuję forum od jakiegoś czasu i dochodzę do wniosku, że chyba niepotrzebnie zostało założone oddzielne forum dla rozwodników. A dlaczego? Dlatego, że z każdego kolejnego postu wyziera tak ogromna nienawiść ex do next i next do ex że aż niewiarygodne. Skaczecie sobie do oczu z byle powodu i już nie wiem które są bardziej natarczywe. Sama jestem ex i chyba żyję w nienormalnym świecie, bo mam w miarę normalne "stosunki" z byłym mężem. Do pewnego czasu były nawet wzorowe :) Troszkę się popsuły właśnie przez next (co prawda nie żyją w formalnym związku), która niepotrzebnie zaczęła się wtrącać w nasze finansowe rozliczenia. A uważam że to sprawa wyłącznie między rodzicami dziecka i żadna kolejna żona czy nie żona nie powinna ingerować w te sprawy. Druga sprawa, szanowne NEXT, wrzucacie wszystkich do jednego wora i każdy broni swoich racji. Co człowiek to inna sytuacja i nie da się wszystkich zmierzyć jedną miarką. Na pewno niełatwo jest samotnej kobiecie borykać się z problemami życia codziennego. Sama po rozwodzie czasem prosiłam byłego o pomoc, i nie widzę w tym nic strasznego. Przecież w końcu te kilka lat mieszkalismy pod jednym dachem, to w czym problem, żeby podjechał do mnie coś naprawić, czy podwieźć gdzieś syna a nawet i mnie. To tak jakbym była jego znajomą, koleżanką, a takie chyba Wasi partnerzy posiadają czyż nie? Czy to chodzi tylko o to, że on z byłą żoną mieszkał, sypiał? Skoro sie dwoje ludzi rozstało, to chyba nie po to by potem knuć za Waszymi plecami i spotykać się dla własnej przyjemności? Kwestia alimentów powinna dotyczyć tylko i wyłącznie rodziców dziecka. Co ma do tego obecna partnerka ex tego nie rozumiem. Zdaję sobie sprawę, że w nowym małżeństwie prowadzicie wspólne gospodarstwo i macie wspólną kasę, ale chyba zdawałyście sobie sprawę, że Wasi przyszli mężowie mają zobowiązania wobec dzieci prawda? I nie wierzę że przed małżeństwem też tak wszystko wyliczałyście, dopiero po ślubie pokazujecie pazurki. A to przecież Jego dziecko/dzieci. Osobiście nie wyobrażam sobie związku z rozwodnikiem, który walczy z matką swojego dziecka o pieniądze dla dziecka. Mam nadzieję, że dyskusja sie w miarę rozwinie i zrozumiem dlaczego tak bardzo się nienawidzicie. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, a jak tu gdzieś przeczytałam życie bywa przewrotne i sytuacja może się diametralnie zmienić. Czekam na wypowiedzi i ex i next w temacie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja jestem i ex i next
i powiem tak. Jako ex wkurzam sie jak next mojego eksa sie wtraca w finanse a jako eks sama sie wtracam:) Tak to juz jest i koniec. Ale uwazam ze to chore podejscie zeby wykorzystywac eksa do pomocy w domu.....a prosić zebu gdzies mnie zawiózl z dzieckiem....to gruba przesada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość july1
Przesada powiadasz? A czemu? Rozwiń ...:) Poza tym pisałam że na początku po rozstaniu prosiłam Go o pomoc. Z czasem nauczyłam się radzić sama, poznałam faceta. Mieszkam w mieście do którego wyprowadziłam się za mężem, moja rodzina i większość znajomych pozostała w poprzednim miejscu zamieszkania. Prościej było poprosić byłego męża o pomoc, poprosić nie wymagać, niż kogoś obcego. I nie nadużywałam tej pomocy, po prostu czasem jako kobieta miałam problem np. z urwanym kontaktem elektrycznym czy niedziałającym telewizorem. A jak ojciec podwiezie syna na trening, bo mi akurat zepsuł się samochód to też przesada? Jesuuu ludzie, więcej luzu ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość korabol_
do a ja jestem No to zajebiście wyłuszczyłaś sedno spray. I to wcale nieprawda że tak jest i koniec. Po prostu masz pochrzanione we łbie hehehehehe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość korabol a Ty jestes ex czy
next? I dlaczego obrazasz? Gdzie tolerancja dla innych?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość korabol_
a jak myślisz? ani ex ani next. Tolerancja może być dla ludzi co potrafią rozmawiać używając jakichkolwiek argumentów. Stwierdzenie bo tak jest i koniec to dla mnie żaden argument!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jako NEXT
Ja żyję 4 lata z moim partnerem, który ma syna z poprzedniego małżeństwa. Dopóki nie mieszkaliśmy razem to się nie wtrącałam. Ale skoro tworzymy rodzinę i wspólne gospodarstwo domowe to teraz mam prawo powiedzieć co myślę i udzielać rad mojemu mężczyźnie. uważam, że sprawa wychowawcza jest taką sferą, której się nie tykam, bo nie chcę wychowywać cudzego dziecka - ma oboje rodziców i to jest tylko między nimi sprawa. niedługo chcemy mieć dziecko - wiadomo koszty, dlatego też uważam, że moje dziecko powinno żyć na takim samym poziomie jak tamto. ja z jego ex zarabiam podobnie, więc tu nie ma sprawy, jak dotąd on oddawał 60% swojej wypłaty jej, teraz wraz z nadejściem naszego dziecka sytuacja się zmieni. nie twierdzę, że jego dziecku coś odbieram, bo żyje w zbytku i alimenty nie wynoszą jak u większości 300zł. a co do autorki topiku, piszesz, że kobiety tu potrafią się tylko kłócić i siać nienawiść, czy to next czy to ex, ale i tak czytając twoją wypowiedź czyję jakąś niechęć do next, że mają się nie wtrącać. a co do pomagania to jestem przeciwna! przecież ty nie biegniesz z pomocą jak się twój były rozchoruje, albo mu lodówka siądzie. oczekujesz pomocy kosztem innych i nie wiem co masz na celu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hgjhjhj
No to po zwodniczym wstępie, zaczynasz jednak kolejny wątek napiętnowany konfliktem między byłą a obecną. Ale pewnie tak musi być bo w przypadku podziału dóbr i różnych interesów konflikty są nieuchronne. ;D Nie chce mi się włączać do jakiejś dyskusji ale powiem tylko że facet który wchodzi w nowy związek tworzy z nową partnerką gospodartswo domowe. Modele wydatków w gospodarstwach domowych są różne ale popularnym jest wspólne radzenie sobie z wydatkami co oznacza jakiś tam udział obojga. I tak nic dziwnego że nowa partnerka twojego byłego wie na co idą ich pieniądze, jeśli mają wspólne, i wyraża opinię. Ty to możesz odczuwać jako wtrącanie się, ale niestety faktem jest że pieniądze twojego byłego nie są już wyłącznie jego sprawą skoro z kimś tworzy nową rodzinę, nie są też twoje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
july1 - jestem i ex i next i postaram sie wyjaśnić o co mnie przynajmiej chodzi :). w kwestii rozliczeń finansowych - zasadniczo masz rację - jest to kwestia tylko i wyłącznie pomiędzy rodzicami dziecka. Dlatego też next generalnie nie powinna się wtrącać, ale ... facet decydując się na kolejny zwiazek powinien wziąć pod uwagę czy stać go na łożenie na dzieci ,a jednocześnie partycypowanie w kosztach związku następnego. Z next powinien ustalić jakiego wkładu finansowego oboje oczekują w związku i powinnien ją sumiennie poinformować o tym jakie koszty ponosi i zamierza ponosić w związku z dziećmi. Z drugiej strony ani on, ani ex nie ma prawa wymagać, zeby w kosztach utrzymania dzieci w jakimkolwiek stopniu partycypowała next. Często niestety bywa tak, ze ex oczekuje, że skoro nową rodzinę byłego męża stać na dobre wakacje, samochód itp. tym samym dzieciom też sie należy. A osobiscie znam przypadki, kiedy na mieszkanie, samochód zarabia next i nie widze powdu, żeby swoje pieniądze miała przeznaczać na dzieci ex. Chyba ze akurat sama z siebie ma ochotę zrobić im prezent. Ale to może być chęć, nie obowiązek! Jeżeli chodzi o ontakty z ex - mężczyzna jest odpowiedzialny całe życie za dzieci, ale nie za byłą żonę. Dlatego odwiezienie dziecka na trening, wakacje, do lekarza, itd - jak najbardziej. Nie widzę natomiast powodu do podwożenia ex czy wyświadczania jej przysług - decydując się na rozwód ludzie decydują się na zycie bez siebie - z wszystkim tego konsekwencjami. Dlaczego nikomu nie przychodzi do głowy dzwonić do byłego chłopaka, zeby przykrecił śrubkę, a do byłego męza tak? słowo \"BYŁY\" z definicji oznacza kogoś kto był w przeszłości, a nie jest podporą w teraźniejszości.Pomijam już fakt, ze skoro doszło do rozwodu zanczy to, że ta druga osoba w jakis sposób nas zawiodła i zraniła - instynktownie też ktoś taki powinien być ostatnią osobą, do której zwracamy się o pomoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość july1
jako next.... Ależ ja nikomu nie odbieram prawa do dyskutowania z Twoim obecnym partnerem, na co idą teraz Wasze wspólne pieniądze. I zgadzam się, że dzieci tego samego faceta powinny żyć na jednakowym poziomie. Tylko że zdawałaś sobie sprawę wczesniej kogo planujesz poślubić. Niechęć do next, czy ja wiem, może ujmę to tak, nasze relacje popsuły się właśnie po tym jak zaczęła się wtrącać ile daje alimentów i kiedy. Do tego czasu było wzorowo:) I co do pomagania, mylisz się. Nie raz, nie dwa pomagałam byłemu w trudnych chwilach, więc to nie tak że tylko biorę ale i daję coś od siebie. W sprawie zepsutej lodówki niewiele bym mu pomogła, natomiast on mnie tak;), jak złamał nogę i mieszkał jeszcze wtedy sam, nosiłam siaty z zakupami bo jego mama pracowała i nie miała czasu;) Zresztą już pisałam że to było zaraz po rozwodzie, kiedy musiałam nauczyć się żyć sama i zajmować sprawami, którymi na ogół w domu zajmuje się facet. hgjhjhj Nigdy nie twierdziłam że te pieniadze są moje. Moga sobie planowac swoje wydatki jak chcą, mnie nic do tego. Natomiast uważam, że załozenie nowego związku przez ex nie powinno mieć wpływu na pogorszenie się sytuacji dziecka. Jedyny wyjątek jaki dopuszczam, to wtedy, kiedy w nowej rodzinie pojawa się dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość july1
borutka, dzięki za wypowiedź. Teraz rozumiem przynajmniej jak widzicie kwestię pomocy. Masz rację ludzie się rozwodzą z jakichś powodów, niekoniecznie zaś pałają potem do siebie nienawiścią. Co do partycypowania w kosztach absolutnie zgadza się, że nie powinno się tego wymagać od next. Nigdy tego nie wymagałam i na pewno nie będę wymagać. To nie jej obowiązek, nawet mając wspólne gospodarstwo domowe z moim ex.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jako NEXT
wiesz ja jestem bardzo bezkonfliktową osobą, długo razem byliśmy zanim się zdecydowaliśmy na wspólne mieszkanie. i prawie od samego początku uczestniczyłam w ich życiu (swojego faceta i jego dziecka) choć bałam się z początku niesamowicie. bo to przecież obca osoba dla mnie była. teraz stosunki mamy poprawne. jak jest u nas (bo to nasz wspólny dom) czasem zwrócę uwagę by wytarł nos, czasem, że powinien po sobie szklankę umyć, że zbyt długo siedzi przy komputerze lub że czas na leki. nigdy go nie krytykowałam za jego potknięcia, których nie byłam świadkiem. wiadomo jakiś instynkt mam i wyrobione zdanie na temat wychowania, ale to zostawiam jego rodzicom. jako next trochę denerwuje mnie fakt, że jak czegoś potrzebuje ex to zawiadamia o tym exa, wiemy, że ma partnera i jest dla niej wsparciem. a co do pieniędzy to był spokój aż do momentu wspólnego zamieszkania, wtedy jakby się coś jej stało. ona uważa, że skoro ja pracuję to ojciec powinien płacić wiecej bo ja go utrzymam. tu się z nią nie zgodzę. no ale dla lepszego zrozumienia mojej sytuacji: NIGDY nie zdarzyło mi się powiedzieć do mojego faceta, że zbyt dużo wydaje na dziecko (wakacje, ubrania, wypady weekendowe, zabawki, dodatkowa kasa). JESTEM DUMNA Z MOJEGO MĘŻCZYZNY, ŻE JEST TAKIM KOCHAJĄCYM OJCEM A ZARZEM POTRAFI ZADBAĆ O MOJE POTRZEBY.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość july1
jako next.... Bardzo mądrze napisane :) I powiedz ...tak wiele trzeba, żeby relacje były poprawne? Podobnie jak Ty, kwestię zachowania naszego syna w ich domu pozostawiałam im obojgu. Next ma prawo czegoś wymagać od dziecka exa, kiedy przebywa ono w ich mieszkaniu, moze zwrócić uwagę itp. itd, tak samo jak może pochwalić, pójść razem z nimi do kina czy na spacer. Nie rozumiem matek, ktore po rozwodzie nie pozwalają dzieciom, żeby odwiedzały swoich ojców w ich domach i jeszcze nie daj Boże w obecności obecnej partnerki. A same często zakładają nowe rodziny i mieszkają z nowym partnerem ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja sie wtracam w wydatki
mojego faceta na dziecko ponieważ: płaci wysokie alimenty, do tego ma duzy kredyt do spłacenia, Dzieci bywaja co weekend u niego, wiec je karmi, kupuje lody, słodycze, robi wypady nad jesioro...a potem pozycza ode mnie. I wkurzam skoro go nie stac niech nie kupuje dziecjom słodyczy, niech ograniczy kupowanie zbawek. I co jestem ta gorsza bo odmawiam dziecku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jako NEXT
no właśnie też się im dziwię. uważam, że postawa matki bardzo wpływa na postrzeganie przez dziecko ojca i jego partnerki. jeżeli będzie cały czas w obecności dziecka opowiadała jacy to oni sią be i fujj to dziecko szybko wchłonie to przekonanie. ja z ex jeszcze nigdy się nie spotkałyśmy, może to i dobrze. fakt jestem bardzo zazdrosna jak on jedzie po dziecko i musi się z nią spotkać, no ale trzeba mnie zrozumieć jestem bardzo w nim zakochana. nawet jeśli największa zazdrość wstąpi we mnie próbuję nie okazywać tego mojemu facetowi, nie chcę wystawiać go na kolejne stresy. oczywiście (przyznam się bez bicia), że wolałabym aby był kawalerem, no ale cóż miłość nie wybiera, a on jest wart całego mojego poświęcenia i pogodzenia się z sytuacją.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jako NEXT
do "a ja sie wtracam w wydatki " nie! nie jesteś gorsza, nie jesteś tą złą. to jest inna, wyjatkowa sytuacja, pewnie też bym się pięć razy zastanowiła przed pożyczeniem pieniędzy. masz całkowite prawo odmówić dawania na nie swoje dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ojciec powienien wydawać na dzieci tyle na ile go stać. Jeżeli nie zarabia wiele, wydatki na dzieci pwoinny być dostosowane - gdyby z nimi mieszkał i zarabiał tyle naturalną sprawą byłoby, ze dzieci mają pewne ograniczenia, bo finanse rodziców wygladają tak a nie inaczej. Druga sprawa, że niestety facet który ma dzieci z jednego związku i wchodzi w drugi (gdzie też mogą pojawić się dzieci) powienien być świadomy konsekwencji i tego, że kwestie finansowe będą wymagały od niego sporego wysiłku - a wielu panów uważa, ze jak kasy zabraknie to next utrzyma ich wspólny dom. Nie ma prawa tego oczekiwać w związku partnerskim. nie mówię oczywiście o sytuacjach losowych, sporadycznych (w kazdym związku mogą zdarzyc się chwile, kiedy jedna ze stron traci pracę, zachoruje itp), wtedy pomoc najbliższej osoby jest naturalna), ale o sytuacji permanentnej. Niestety, w takiej sytuacji mężczyzna musi wykazać się wielką odpowiedzialnością. Ale to chyba cecha, któej każda kobieta oczekuje od swojego mężczyzny :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość july1
a ja sie wtrącam...... hmmm, nie jesteś gorsza, moze masz troszkę mniej empatii, nie wiem. Usiłuję własnie zrozumieć motywy działań next i ex również. To ze Twój facet zabiera dzieci, kupuje słodycze i zabawki, to mu się chwali, natomiast kiedy potem pożycza kasę od Ciebie to już nie fair z jego strony. Uważam, że każy facet powinien sam obiektywnie stwierdzić ile może przeznaczyć na dziecko z poprzedniego związku i mierzyć siły na zamiary. I zakładjąc nową rodzinę liczyć się z tym że ma zobowiązania, które powinien płacić. Pewnie nie byłabym szczęśliwa gdyby starał się zmniejszyć alimenty bo założył nową rodzinę i teraz musi ją utrzymać, ale mam alimenty w wysokości 300 zł więc ani mało ale też nie szalona kasa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jako NEXT
july1 a liczyłaś pzypadkiem kiedyś ile wynosi cię utrzymanie dziecka?? tak tylko pytam, bo chciałabym wiedzieć. młody ma 15 lat a z wiemiem potrzeby rosną. a nasze przyszłe maleństwo też pochłonie trochę - wózek, łóżeczko, pieluchy itd... chciałabym też uzyskać opinię o tym, co sądzisz/sądzicie że jak dziecko będzie miał 18 lat to będzie jedynym odbiorcą alimentów - pytam, bo był topik o tym ale tam tylko wielki zamęt jest. nie wiem czy jest to słuszne, mamy wszyscy czas aby się nad tym wszystkim zastanowić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość july1
pewnie że liczyłam i to nie raz. Powiem szczerze, że są miesiące kiedy tyle mi wystarcza, a są też takie że nie wiem na co je przeznaczyć, jak np. teraz - trzeba kupić całą wyprawkę do szkoły:( Syn ma 11 lat i teraz pójdzie do piątej klasy, wiadomo, rośnie ja na drożdżach i z wszystkiego wyrasta. Ogólnie nie narzekam, chociaż mogłoby być lepiej. Czasem ojciec dołoży się do wyjazdu wakacyjnego, daje mu też drobne kieszonkowe, czasem "ciocia" wyszpera coś fajnego na ciuchach. Ale same wiecie, że wystarczy że dziecko pare razy zachoruje, czy podrze nową kurtkę, wtedy niewiado skąd na to brać. Co do alimentów po uzyskaniu pełnoletności, nie zastanawiałam się nad tym głębiej. Jeżeli dziecko mieszkało by razem ze mną ,jednocześnie studiując, to jestem jak najbardziej za tym żeby dostawał kasę do ręki. Natomiast jesli nie uczyłby się, nie szukał pracy to wolałabym mieć jednak kontrolę nad jego wydatkami i przynajmniej otrzymywac częśc alimentów na jakieś podstawowe JEGO potrzeby. Bo wiadomo nadal je, ubiera się i chce jakiejś rozrywki:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 300 zł to smieszne alimenty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość july1
śmieszne nie smieszne, zawsze to jakieś pieniadze. Znam matki co mają pozasądzane więcej, ale co z tego, kiedy nie widzą kasy na oczy już od kilku miesięcy a nawet lat. Lepszy rydz niż nic :) .300 od Niego i 300 ode mnie to znowu nie tak mało na jedenastoletnie dziecko. Myślę, ze najbardziej by mnie satysfakcjonowała kwota 400 - 450 zł, ale na podwyższenie alimentów jest zawsze czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a mnie wkurza,gdy ex dzwoni z byle pierdołą.Bywa ,zę jestem wściekła.A to kup mi lekarstwo(była godz.20 a chodziło o aspirynkę) a to gdzies mnie podrzuć ,a to odbierz. mam wrażenie,ze sie jeszcze nie rozwiodła.Drazni mnie to.może dlatego,ze ja radziłam sobie sama,to tak trudno mi to zrozumieć.Oddzielam tu kwestie dziecka,bo to inna sprawa i jesli ma ochotę dzwonić i mówić\"powiedz mu coś bo coś tam...,to jej sprawa.Zaznaczam,ze nie słyszałam na siebie złego słowa.Ale kuchnia mam wrażenie,ze gdzieś ta kobitka krąży wokół Mojego.A może to zazdrość?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a jeszcze jedno kiedyś myślałam podobnie jak autorka topiku ale gwarantuje,ze kiedy to july będzie dla kogoś nex ,to wtedy pewnie te poglądy i ta wyrozumiałość ulegną troszkę zmianie :) I droga autorko jak twój facet będzie biegał na każde kiwnięcie,bo bidulka sobie nie radzi a on przecież musi pomóc,mówię o sytuacjach w których jest jawnie wykorzystywany,to wiele razy bedziesz miała ochotę to glośno wykrzyczeć. Zaznaczam,ze nie piszę tu o sytuacjach losowych,życiowych itp.Proszę mnie zbyt ostro nie osądzać,tylko o pierdołach dnia codziennego z którymi każda zaradna kobitka powinna sobie poradzić ,a nie najprościej-telefon do byłego.I mam wrażenie,ze czasami jest to celowe działanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość july1
agaton....ok, zgodzę si ez Tobą. I ja też nie pisałam o byle pierdołach, nie dzwoniłam natrętnie po kilka razy w miesiącu. Takich "wypadków" było może z 5, a jestem 5 lat po rozwodzie, i to też wszystkie jakoś tak zaraz po rozstaniu. Być moze brakowało mi go podświadomie, być moze nie umiałam sobie wtedy jeszcze radzić sama. Zdaję sobie sprawę z tego, że gdybym to ja był next i do mojego faceta wydzwaniała by jego była, to nie byłabym szczęśliwa, chociaż to też zależy w jakiej sprawie i z jaką częstotliwością;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do july ciesze się ,ze się zrozumiałyśmy Wszystko zależy od faceta,jak bardzo sobie na to pozwoli.Jesli jakiś czas oboje byli sami i sobie "pomagali" a potem wkracza ktoś inny i pewne rzeczy mu się nie podobają,co to wtedy zrobić.Jak ma się zachować ten facet albo ta "nowa " kobieta w tym wszystkim."Nowa",to znaczy od 2 lat :) Pozdrawiam Myślę sobie,ze z szacunku dla byłego (jeśli był ten szacunek)można sie troszkę wycofać,tylko jak to zrobić? Myslałaś kiedyś o tym,ze tej"drugiej" moze się coś niepodobać? Czy raczej myslałaś,ze w końcu był twoim mężem tyle lat,to masz prawo i nic cię nie obchodzi,co tam jakaś sobie mysli?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chciałabym zaznaczyć,ze nie chodzi mi tu o sprawy związane z dzieckiem,bo to jest oczywiste i za to szanuje mojego męzczyznę,własnie za troskę o dziecko.Ale kuchnia ex jest troszkę "za miła",żle to widzę. A może to mój facet stwarza takie sytuacje,ze gdzięś tam czuję jaieś zagrożenie,czasami mam wrażenie,ze bierze na przeczekanie(ona),choć jesteśmy razem 2 lata i niestety nic sie nie zmienia jeśli chodzi o ciągłe potrzeby ex.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a może mój mężczyzna jest ciągle zbyt mocno emocjonalnie związany? Jak to jest napiszcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość july1
wiesz...mnie się wydawało ze jeśli chce to pomoże, jeśli nie to trudno:) Nie myślałam że mogłoby się to nie spodobać Jego ewentualnej partnerce (chociaż wtedy był jeszcze sam). Co prawda już nie szukam pomocy i wsparcia, nauczyłam się radzić sobie sama albo z pomocą obecnego partnera. Wiem że next przeszkadza nawet jak dzwonię w sprawie dziecka. I to mnie zastanawia.......rozstaliśmy się chyba nie po to, żeby teraz knuć za plecami obecnych partnerów. Nie kochamy się już to pewne, po prostu nam nie wyszło, myślę że on wtedy nie dorósł do małżeństwa. Za wiele się wydarzyło, za wiele krzywd mnie spotkało z Jego strony, a jednak mimo to potrafięz Nim teraz normalnie porozmawiać, chociażby ze względu na dziecko. Wiem jak mały reagował na nasze pełne gniewu i wyrzutów rozmowy. A tak to wszystko można załatwic spokojną, miłą rozmową. Nie wiem dlaczego wiele next uważa, że facet jeździ do ex w jakimś celu, że są o to zazdrosne. Przecież jako małżeństwo mieli swoją szansę, mieszkali ileś tam lat ze sobą, znali się na wylot, więc dlaczego po rozwodzie presja społeczeństwa jest tak wielka, by żyć tylko w nienawiści i wzajemnej niechęci. I nie ma co porównywać byłych mężów do byłych chłopaków ( to do wcześniejszego postu). Z chłopakiem się spotyka, zawsze można się rozstać, będąc żoną czy mężem jest inaczej, chociaż niektórzy też potrafią spakować się i wyjść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A co powiecie
A co powiecie o sytuacji kiedy byla zona staje sie aktualna kochnka bylego meza? Jest i ex i next ? Rozstali sie, alimenty zasadzone, byly maz ulozyl sobie zycie z nowa, a teraz potajemnie spotyka sie z byla zona pod pretekstem spotkan z dzieckiem. A laczy ich bardzo ognisty romansik. Byla zona jest sama, bylego meza darzy conajwyzej sympatia i smieje sie z obecnej partnerki bylego, ze taka glupia i naiwna jest wierzac w kazde slowo swojego ukochnego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×