Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

niclas

Czy liczycie się ze zdaniem partnera przy wyborze ginekologa?

Polecane posty

Gość ** ** * *** ** *** *** *** ***
ja uważam ze internet nie jest odzwierciedleniem życia. wiedza to także moi (a raczej mojej firmy) klienci którzy niechętnie podchodzą do badań prowadzonych przez internet. owszem robi się takich badań coraz więcej , ale cały czas trzeba mieć na uwadze że wyniki dotyczą pewnego wybranego kawałka życia/świata, a nie świata w ogólności. dodatkowo na świcie internauci są do siebie podobni bardziej niż ludzie wewnątrz jakieś społeczności. uważam/podejrzewam, że jestem średnio bardziej podobna ze względu na podejście do życia czy status społeczny bardziej do francuskich internautów niż do mieszkańców swojego własnego bloku. owszem internet staje się coraz bardziej różnorodny i reprezentatywny, ale nadal dużo brakuje mu do reprezentatywności. co do pojawiania się problemów. ludzi maja problemy i o nich piszą. dzięki forum odnajdują się Ci co maja podobny problem, albo ci dla których opisany problem jest na tyle ciekawy/istotny by się wypowiedzieć. to że temat jest poruszany nie może świadczyć o jego skali. czy uważasz np że należy w Polsce promować czystość kobiet aż do ślubu? czy można na tej postawie że na kafeterii w sposób nagminny (o wiele bardziej nagminny niż o ginekologach) pojawiają się tematy o tym ze facet oczekuje od kobiety dziewictwa wnioskować że to problem na skalę społeczną? moim zdaniem nie można, bo tematy te generuje stale jeden czy dwóch osobników, ogarniętych manią dziewictwa lub robiących sobie z forum zabawę. z innej strony topik nasz ma już 7 stron, i temat może wydawać się popularny...ale zobacz ile osób sie tu wypowiedziało...myślę ze może 30. a ile osób pominęło ten temat nie czytając nawet? znalazłeś tu osoby do rozmowy o tym. świadczyć może to o tym, że są osoby które danemu tematowi poświęcają myśl lub mają podobny problem, ze tak istnieją osoby które mają ten problem...natomiast skala zjawiska jest nie do oszacowania. co do opinii pani doktor. nie przyjmuje żadnych opinii jeśli nie są to opinie z artykułów naukowych lub wystąpienia publiczne za które ponosi się odpowiedzialność. do wypowiedzi w sieci odnoszę się bardzo sceptycznie. może to ze względu na zawód, ale do mnie docierają fakty. wnioski nie oparte na badaniach, twardych faktach docierają tylko jeśli sa to moje wnioski z moich doświadczeń (a i tu lubię mieć potwierdzenie z zewnątrz). nigdy nie zakładam że ktoś (nawet specjalista) mówi mając za sobą rzetelne badania i fakty, bo ludzie bardzo często mówią o ogółach mając przed oczami "statystyki" najbliższego otoczenia i są święcie przekonani są o tym ze te statystyki przekładają się na resztę świata. i dopóki nie mam wolami napisane że tu i tu zbadano ze tyle i tyle kobiet to coś tam, to zakładam że mam do czynienia z taką prywatną statystyką. być może ta pani np mówiła w dobrej wierze, a jej opinie jest poparta 30 latami doświadczenia w pracy ginekologa i może to problem z którym się spotykała często przez te lata...ale może przy okazji pracowała w rejonie gdzie dominują jakieś konkretne wartości..nie zakładam że powołuje na dane zbadane i sprawdzone, bo mogę sama siebie nie potrzebnie wprowadzić w błąd. taka samo jak nie uwierzyłam pani ginekolog od tłumaczenia mi że postinor to tabletka wczesnoporonna...ta pani akurat kierowała się jakimś nie jasnym dla mnie motywem (prawdopodobnie religijnym)...mogłam uwierzyć i zrobić sobie krzywdę psychicznie...zamiast tego sprawdziłam rzetelne źródła. może jestem sceptykiem, ale nie przyjmuje niczego ot tak na wiarę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a czy ty kooleś pytasz
laske czy masz isc do urologa faceta czy baby?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
***** -----pisząc o Tobie że jesteś fajna nie miałem oczywiście na myśli urody bo przecież Cię nie widziałem nawet na zdjęciu tylko właśnie styl Twojego pisania. Potrafisz jasno i zdecydowanie formułować swoje sądy i to jest na forum bardzo cenne. Chodzi właśnie o to by umieć „pięknie się różnić” Niclas ----- dzięki za słowa uznania! Też muszę je wyrazić dla Ciebie za to że udało Ci się puścić topik na kontrowersyjny temat tabu i przeprowadzić tu wartościową rozmowę prawie bez postów w stylu „no chyba cię pojebało zboku”. Teraz odpowiem na Twoje pytania: 1. Tak, dostrzegam; także w sobie. Wg mnie miłość domaga się wyłączności w sferze intymnej. Nie chodzi przy tym raczej o fakt oglądania i dotykania kobiety w miejscach intymnych przez faceta-lekarza ale raczej o jej motywacje takiego wyboru. Nie do przyjęcia jest dla mnie argumentacja betoniarki że jest mniej skrępowana obnażając się przed lekarzem niż lekarką. Czy na basenie też chodzi do męskiej przebieralni? Nazwijmy rzecz po imieniu: to zawoalowany damski EKSHIBICJONIZM. Gdyby moja żona miała takie ciągoty – nie ukrywam- miałbym z tym problem. Na szczęście nie ma ;) Czy jest to zjawisko (zazdrość) rzadkie czy powszechne?? Nie wiem ale myślę że jednak raczej rzadkie bo 99% facetow o rzeczywistych motywach swych pań nie wie i nawet się nie domyśla że takie zjawisko w ogóle istnieje. Ja też odkryłem je stosunkowo niedawno. Tu wielkie dzięki dla Betoniarki 🌻 Jesteś 5-ą (sŁownie PIĄTĄ) kobietą która na anonimowym w końcu forum wprost się do swoich motywacji przyznała. 2. Pisałem o tym wyżej – ignorowanie odczuć faceta może być powodem napięć a nawet kryzysu w niejednym związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja nie wiem, po co tak wałkowac ten temat i po sto razy pisac to samo, tylko innymi słowami. OK, występują w przyrodzie meżczyźni, ktorzy sa zazdrosni o lekarza. Ale to nie kobieta ma rozwiazac za takiego faceta jego problem z chorą zazdroscią. To jest jego zadanie. Przykład z innej beczki. W mojej rodzinie jeden taki oszukiwał całą rodzinę w sprawach finansowych. Drugi to odkrył i rozglosnił, żeby wszyscy sobie zdali sprawę, co sie dzieje. I co ? W opinii żony tego oszusta winny jest ten drugi, bo zrobił awanture na całą rodzinę. Tylko jaki był problem zasadniczy, to już jej sie zapomniało. i tu tak samo. Problemem zasadniczym nie jest lekarz taki czy inny, tylko chore zajawki partnera. i to na nich trzeba sie skupić. bo jak cie przestanie wkurzac, ze zona chodzi do chlopa ginekologa (bo w tym ci ustapi), to zacznie cię wkurzac, że ma kolegów i zadnej kolezanki w pracy i ze ma zmienić albo ze chodzi na basen i inni ogladają ją w samym stroju kąpielowym albo jeszcze cholera wie co.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ** ** * *** ** *** *** *** ***
bywalec1--> jeśli chodzi o drugi punkt to zgadzam się że "ignorowanie odczuć faceta może być powodem napięć a nawet kryzysu w niejednym związku", ale tak samo przyczyną napiec i kryzysu może być to że partner nie ma w tym temacie odczuć, w stylu "on mnie nie kocha bo nie jest o mnie zazdrosny", albo to że kobieta będzie chodzić do kobiety ginekologa na prośbę męża...a jeszcze cała masa innych związków będzie żyła długo i szczęśliwie nigdy nie poruszywszy tematu ginekologa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mówiąc o ciekawym uzasadnieniu miałem na myśli wypowiedź Gwiazdek. Natomiast, Bywalcze, na forum włoskim to był najczęściej podnoszony argument przez kobiety za lekarzem mężczyzną: bardziej by mnie krępowało, gdyby mnie tam dotykała kobieta i że lepiej się czują psychicznie, omawiając sprawy zdrowia intymnego z lekarzem mężczyzną. No więc, czy taka argumentacja to od razu dowód zawoalowanego ekshibicjonizmu? Mnie się też wydaje, że jest coś na rzeczy z tym damskim ekshibicjonizmem (punkt 3 obaw męskich na s. 1 mojego postu). Ale tu strasznie łatwo o przypisanie kobiecie fałszywych (sugerujących niewierność) motywów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wydaje mi sie, żebym była ekshibicjonistką. Wiem, że kobiety inne kobiety oceniają surowo. jestem moze nie jakąś poczwara, ale do ideału mi daleko. Zresztą to jest tylko jeden punkt. Ogólnie wole załatwiac sprawy z meżczyznami. jest weselej. Łatwiej o miłą atmosferę. To tak jak w swiecie zwierząt. kobyly się gryza miedzy sobą, suki też. Pies i suka zawsze sie dogada. To po co mam isć do lekarza kobiety i się męczyć, jak mogę pójść do mężczyzny i przynajmniej miło porozmawiać. Ale ty i tak wiesz lepiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Betoniarko, to Ty żyjesz jeszcze? Super. Więc jak widzisz trochę mnie przekabaciłaś na swoją stronę. Ale myślę, że ta nasza wymiana opinii z Bywalcem jest cenna. To pokazuje, co facet może sobie pomyśleć na wieść o wyborze lekarza mężczyzny przez kobietę. I może, jak się widzi jakieś zakłopotanie u faceta z tego powodu, to warto mu pewne rzeczy wyjaśnić? Myślę, że kluczem jest tu to, co pisała Marysieńka Mała, zaufanie. Ale też w życiu zdarzają sie sytuacje graniczne: albo będę miała większy komfort przy badaniu albo zranię partnera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ** ** * *** ** *** *** *** ***
ja jeszcze nie pisałam o motywach mojego wyboru (tak trochę wiąze się to z ekshibicjonizmem i wstydem)...więc napiszę. chodzę do faceta bo: wizyty u kobiet były nieprzyjemne. chodzę do faceta bo u faceta, bo do mężczyzny nigdy nie usłyszałam komentarza na temat czy mam ładnie wygoloną czy nie ładnie, czy że mam zarośniętą, czy to źle czy dobrze ze mam/nie mam włosów pod pachami, i czym mam na dekolcie dużo czy mało pryszczy. jak idę do ginekologa to sie myję i tyle, wiem ze mnie zbada, w razie potrzeby udzieli medycznej porady przepisze receptę lub porozmawiamy na temat mojego zdrowia. jak mam iść do kobiety to mi cierpnie skóra na myśl jak "uroczy komentarz usłyszę". i pod tym względem mniej się wstydzę iść do faceta, bo wiem ze czy sobie tam wytnę esyfloresy czy wytatuuję cytaty z 13 księgi pana tadeusza to wiem ze pozostawi on to bez komentarza zamiast jak kobieta zaczynać dyskusje o modzie w fryzjerstwie intymnym. samo pokazanie narządów intymnych jest wstydliwe...czy nie logiczne jest że łatwiej znieść ten wstyd gdy człowiek nie czuje się oceniany? czy nie wolelibyście iść do urologa kobiety która z racji swojej płci nie śmie rzucać komentarzy (no i zna się na penisach w sensie medycznym, a nie codziennym), czy do faceta który jak po oględzinach waszego interesu wypali z tekstem "oj widać ze często marszczysz freda" albo "a nie kuje pana odrastające włoski na jądrach".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do Gwiazdek oczywiście nie warto poruszać tego problemu, gdy go nie ma. Ale jak facet jakoś tam świruje, to co zaszkodzi pogadać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ** ** * *** ** *** *** *** ***
niclas--> jak świruje to trzeba pogadać...choćby po to żeby ocenić czy poziom jego świrnietości nadaje się do dalszego wspólnego życia. u ciebie na ginekologu sie kończy, ale u innych może się zaledwie zaczynać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No własnie to patrzenie pod katem strzelajacej z zadu kobyły jest dla mnie najbardziej nieprzyjemne. Od mężczyzny po prostu nie spodziewam sie takich tekstów. Ani syków "przestań wydziwiac, to nic nie boli". A od kobiety się mogę spodziewać. Jak również krytycznego spojrzenia, przycinków na temat włosów tu a tam, na temat tuszy itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gwiazdko, a to teraz wyobraź sobie, że to Twój konkretny facet jest u Pani urolog i uzasadnia swoją wizytę tak: "wolę do kobiety, bo jest delikatniejsza przy badaniu" (oczywiście wiadomo, jak reaguje ta część ciała mężczyzny na najlżejszy nawet dotyk). Wiesz co u niej jest fajniej, bo rozmawiamy o pierdołach, czuję mniej skrępowany. Ona to mnie bada dokładniej, niż facet i nie mówi jak on znudzonym głosem "ja takich dolegliwości nie miałem". I jest stan zapalny i on do niej wróci jeszcze kilka razy w ciągu paru tygodni. Myślę, że niejedna kobieta by tu zaczęła trochę świrować. Ale on zaraz by ją uspokoił "co TY, przecież to lekarz".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mój facet mówił, jak mu ptak stanął u urolożki i jakos od tego nie umarłam ani nawet nie było mi z tym xle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ** ** * *** ** *** *** *** ***
po za tym lekarze kobiety (nie tylko ginekolodzy) jakoś łatwiej i bezrefleksyjnie przekraczają granice leczonych kobiet, na zasadzie też jestem kobietą i wiem jak to jest, co może sprawić przykrość, co może zaboleć...nie bacząc na to ze pacjentka może być zupełnie inną kobietą. lekarz który nigdy kobietą nie był, nie miał pochwy ani takiego badania jest bardziej na "nie znanym terenie" i na mniej sobie pozwala, bardziej trzyma się form. zresztą dotyczy to nie tylko lekarzy. mi dużo częściej zdarza się w życiu prywatnym ze to kobiety przekraczają wobec mnie granice np zadając niedyskretne pytania, przesadzając z komentarzami czy żartami. facetom ze względu na naturalny płciowy dystans zdarza się to o wiele rzadziej lub ich potknięcia są mniej dotkliwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ** ** * *** ** *** *** *** ***
niclas--> wiesz nie rusza mnie. pytanie też jakby to zostało powiedziane. normalnie rzeczowo. czy z achami ochami i rozpływaniem się nad przymiotami rzeczonej lekarki. rozpływanie się na lekarzem lekarką czy w ogóle nad jakąś trzecią osobą to dla mnie jakaś chora faza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ** ** * *** ** *** *** *** ***
a i jeszcze zobacz znowu mamy tu brak mowy ciała przez internet. bo wiesz można powiedzieć "bo facet ginekolog jest delikatniejszy" rzeczowym tonem, w sposób taki że widać, że nie przywiązujemy do tego emocjonalnej wagi, a możemy owe stwierdzenie poprzedzić westchnieniem, spojrzeć w niebo i użyć rozmarzonego tonu. teść ta sama a przekaz zgoła inny. pierwszy może znaczyć "bo facet nigdy mi nie poharatał sromu wziernikiem", a drugi "bo lecę na mojego ginia".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale żeby rzecz sprowadzić do jakiejś konkluzji. Zaufanie. Czy to dobre słowo? Przecież chyba nikt kochający nie chciałby ranić świadomie drugiej osoby? O ile wolno dogmatyzować wolność, własną intymność, o tyle moim zdaniem nie warto traktować jako dogmatu słowa \"ginekolog\". Myślę, że ważne, aby przy hipotetycznym sporze o ginekologa nie wytworzył się spór ambicjonalny. Kobieta ma tu prawo bronić swojej wolności w obszarze intymnym, ale nie powinna z definicji przyjmować postawy \"nie, bo nie\", nawet wówczas gdyby ustępstwo tak naprawdę niewiele ją kosztowało. Z tym, że decyzja jest zawsze w jej i tylko w jej rękach. Tego nie kwestionuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Spokojnie, moja uwaga o ekshibicjiniźmie kobiet to tylko fragment wuiększej całości... W istocie "niezwykła więź jaka łaczy kobietę z jej ginekologiem tym silniejsza im mniej jest on kobietą" (cytat z jednej z moich rozmówczyń) jest bardzo złozony i stanowi w dużej mierze "terra incognita" Ale mnie fascynowały zawsze podroże w nieznane ;) Chroniczny brak czasu nie pozwala mi ciągle na puszczenie kolenych topików na ten temat. Ale myśle, że w II połowie września wreszczie mi się uda. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gwiazdki, mój szczery podziw budzą Twoje uwagi na temat pragmatyzmu językowego. Robisz w statystykach, ale duszę masz filologa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość papuzanka26
bywalec ja w tym co powiedizla betoniarka nie widze zadnego zawoalowanego ekschibicjonizmu. powiedizla,ze chodzenie do mezczyzny mniej ja krepuje i uzasadnila-nie slyszy glupich komentarzy, facet mniej sie z nia spoufala. moim zdaniem to ty prezentujesz jakas zawoalowana manie przesladowcza pod tym wzgledem. co do twojeg przykladu,ze na basen wchodzi sie do damskiej przebieralni a nie meskiej, to coz ma piernik do wiatraka? zwyczajowo przyjete jest, ze sa dwie przenieralnie po to, by nie krepowac ewentualnych "wspolrozbierancow" i nie swiadczy to o niczyich upodobaniach. do sauny np coraz wiecej ludzi wchodzi zupelnie nago chociaz jest koedukacyjna, tu mozna mowic o braku skrepowania wlasnym cialem czy tez checia pochwalenia sie nim a czasem jest to zwyczajnie mala prowokacja.byc moze gdyby byly szatnie koedukacyjne to przebieralabym sie razem z facetami i co z tego? powiem szczerze, ze mniej prowokujace uwazam zachowanie na plazy kiedy ktos zwyczajnie stanie tylem i zdejmie mokry kostium i szybko zalozy suche ciuchy niz jak popiskujace kobitki poowijaja sie w recznik i szamocza sie z polgodziny z kostiumem, bo ja to wlasnie widze jako probe zwrocenia na siebie uwagi i tu moze sa jakies zawoalowane checi popisania sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ** ** * *** ** *** *** *** ***
a i pominęłam fakt ze mi by nie przyszło do głowy pytać się dlaczego facet wybrał tego lekarza a nie innego. a i jeszcze inny aspekt. wyobraźcie sobie taka sytuację. jest sobie para. facet problemu z ginekologiem nigdy nie miał, a krzywił sie na rozmowę o giniu bo jest z tych co go za bardzo "babskie problemy" dopóki nie są poważniejsze nie interesują. wszystko było pięknie ładnie, ale grymas na jego twarzy zastanowił jego partnerkę. dziewczyna zainspirowana tym topikiem pyta swojego chłopa czy nie ma problemu z tym że ona chodzi do faceta. on mówi że nie "że lekarz to lekarz". ona zadowolona zamyka temat. a on myśli "dlaczego ona o to pyta? dlaczego miałabym być zazdrosny? ona tam u niego robi jakieś zdrożne rzeczy? może ona go albo on ją podnieca? skoro spytała czy nie jestem to pewnie są powody!!" i nakręca się problem tam gdzie go nie było.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość papuzanka26
a jeszcze jedna sprawa. moim zdaniem bywalcze masz chyba pewna ukryta fantazje dotyczaca zabawy w ginekologa i stad twoje tak negatywne nastawienie do mezczyzn w tym zawodzie. gdzies w twojej glowie kolacze sie (albo "zakolatalo"sie) wyobrazenie, moze nieco perwersyjne takiej zabawy i teraz wydaje ci sie,ani chybi lekarz facet rowniez tylko o tym mysli.stad twoje fora "na co moze sobie pozwolic ginekolog". ty po prostu boisz sie,ze to co jest twoja nieco perwersyjna fantazja realizuje sam lekarz jakoze ma dostep do "materialu"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ** ** * *** ** *** *** *** ***
ja nie odbieram siebie jako filologa ja po prostu bardzo dużo w sieci bywam i wiem ile kosmicznych nieporozumień jest z tego że w sieci są tylko słowa a nie ma głosu i gestów. każdy spec od komunikacji Ci powie że komunikat który przesyłasz przez sieć jest ubogi. napisałeś posta (tego o tekście faceta o urolog) i ni cholery nie mogłam wiedzieć czy to tekst pt "facet argumentuje rzeczowym tonem" czy pt "facet rozpływa się w zachwytach nad ginekolog". tak samo nie wiem czy ty po drugiej stronie drutu widzisz w mojej wypowiedzi ton rzeczowy czy zachwycony podejściem facetów-ginekologów do pacjentki. jak ktoś "słyszy" taki zachwycony ton to nic dziwnego że sobie wyobraża autorkę wypowiedzi jako ekshibicjonistkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ** ** * *** ** *** *** *** ***
a i tu możemy wrócić do mojego upodobania do dosadności. stad ono się trochę bierze. jak napisze kulturalnie i grzecznie "bo mężczyźni ginekolodzy badają delikatniej" to może być to zrozumiane na mnóstwo sposobów, słowa nie nie niosą stosunku to wypowiadanej treści. a jak napisze brzydko i brutalnie "bo żaden facet nie przeorał mi sromu wziernikiem" to znaczenie tego zdania jest o wiele węższe i jest o wiele mniej do "domyślenia się" znaczenia wypowiedzi (które to domyślanie się może być bardzo różne)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gazeta wyborcza
Ja chodze do ginekologa faceta bo akurat ten, ktorego mi polecono ma najwyzzsze kwalifikacje. Jest osoba kompetetentna, rzeczowa, do tego ma dobrze urzadzony pokoj medyczny (dobra aparatura) a do tego po prostu zyczliwy czlowiek. Zostal mi on polecony przez tesciowa a przez mojego meza zostal skomentowany tak "jesli to dobry specjalista i ma ci pomoc to wiadomo, ze idz". I wlasnie za to kocham i cenie mojego meza, ze w momencie gdy dokonywalam wyboru lekarza to dla niego liczylo sie moje zdrowie i to by lekarz mial mi pomoc a nie facet czy baba i co bedzie sobie myslal jak mnie zobaczy naga. Dla mnie jak facet wyskakuje z tekstami, ze nie podoba mu sie ze kobieta idzie do ginekologa faceta tylko dlatego bo to facet, to jest po prostu typ nadajacy sie do leczenia psychicznego. Dzis zabroni jej pojscia do ginekologa a jutro nie bedzie mogla pogadac nawet z listonoszem. I jesli ja bym miala miec takiego partnera, to po takim tekscie juz by nie byl ze mna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gazeta wyborcza
Przy wyborze ginekologa biore zdanie meza pod uwage...ale gdy jesto opinia dotyczaca kompetencji i fachowosci. Jesli by to bylo zas "bo nie lubie jak sie przed nim rozkraczasz" to wogole bym nie wziela pod uwage. Jak sie idzie do lekarza nawet gdy jest sie chorym na zapalenie pluc to tez sie trzeba rozebrac, dlatego dla mnie dyskusje w tym kierunku sa po prostu niepowazne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Napisałam już wcześniej, ale powtórzę. Nie uważam żeby męska zazdrość o ginekologa była normalna, ale też nie jest jakaś potworna patologia, póki okazywanie zazdrości nie jest uciążliwe, a sama zazdrość nie przybiera formy obsesji. Jeśli do faceta nie docierają pewne argumenty i nadal czuje zazdrość, ma dwa wyjścia: 1. Pogodzić sie z tym, w końcu kobieta do ginekologa nie chadza co tydzień, raz na rok można pocierpieć z zazdrości ;) 2. Powiedzieć partnerce o swojej zazdrości i poprosić ją (nie żądać) by rozważyła zmianę ginekologa. Wszystkie inne rozważania w tej dyskusji uważam za absurdalne. Doszukiwanie się ukrytych powodów dla których kobiety wolą mężczyzn ginekologów, dlaczego lekarze wybierają taka specjalizację itp. to zwykle bicie piany nie poparte niczym konkretnym. Za największy absurd uważam propozycję zainicjowania PRZEZ KOBIETĘ rozmowy o tym, czy partner aby nie jest zazdrosny o lekarza. Równie dobrze \"na wszelki wypadek\" mogłabym zapytać męża czy nie jest zazdrosny o to, że fryzjer bawi sie moimi włosami. Podaję to jako przykład, bo tak się składa, że mój mąż b. lubi moje włosy i dotykanie ich sprawia mu przyjemność. Rozumiem że np. fetyszysta mający bzika ma punkcie damskich stóp może być zazdrosny o sprzedawcę obuwia - tylko czy to jest powód żeby żonie zabraniać wizyt w sklepie z butami gdzie jest męska obsługa? :D Podobnie jak w przypadku ginekologa, nie ma w tym nic erotycznego. Podejrzewam że MOŻE się zdarzyć że sprzedawca jest fetyszystą (pamiętacie Seks w wielkim mieście? ;) ) który podnieca się na widok moich stópek, ale wówczas ja z takiego sklepu wychodzę i kupuję buty w innym, uprzednio zgłaszając gdzie trzeba że mnie molestowano. Mogę również założyć (nigdy nic nie wiadomo ;) ) że (pod warunkiem że sprzedawca nie zachowuje sie obleśnie) byłabym całą sytuacją rozbawiona :D Jestem jednak na 100% pewna że NIE dałabym się wciągnąć w sytuację stricte erotyczną ze sprzedawcą fetyszystą w dwóch powodów: 1. Jestem mężatką i choć uważam chęć podobania sie innym mężczyznom oraz zwykły, niezobowiązujący flircik za niewinny, to doprowadzanie do sytuacji erotycznej z kimś innym niż mój mąż nie jest w moim stylu. 2. Do sklepu z obuwiem idę po buty, a nie na podryw. Identycznie jest z ginekologiem. Po prostu robicie panowie z igieł widły. A tak na marginesie, ja również podejrzewam że obu panów (o ile jest ich faktycznie dwóch) podnieca całe to gadanie gadanie ginekologiczne i wpuszczają nas w maliny ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widzisz Niclas... zostaliśmy rozgryzieni :o Czyli dyskusja wraca na zwyczajny poziom - dwa zboki rajcują się rozmową na temat kobiecej natury :classic_cool: Dla mnie nie pierwszyzna :classic_cool: ale dla Ciebie pewnie przykre. Nie przejmuj się.... kto powiedział że zycie badacza ma być usłane różami ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×