Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Ograniczony

Samotność na każdym kroku...

Polecane posty

Całościowo na pewno nie zapomnę; dlatego, że Ją pokochałem, a to jednak sporo znaczy... Jedynym co wtedy się działo (gdy włożyła obrączkę do paczuszki - początek końca) to to, że podpisałem umowę o pracę... :O Nie wiem, czy to przez to... :O Jeśli tak to spłuczę się w toalecie... :O I tak już się nie dowiem :O Dwie osoby wcześniej napisały, że jestem za dobry dla dziewczyn... możliwe, że tak jest, nie wiem. Nigdy nie chciałem źle, bo po co robić \'źle\', jak jest \'dobrze\' i jest fajnie? W czasie tych dwóch \'zrywających\' tygodni napisała mi SMS\'a: \"Wiesz, ja tak nie umiem, że ktoś ma robić dla mnie wszystko, że mam być kogoś całym światem. Chyba nie zostałam do tego stworzona.\" - znaczenie tego można by przełożyć na moje zbytnie dobrodziejstwo wobec Niej... :O Ech... Jest źle - wiadomo, źle; jest dobrze - też źle... :O Dziwne to wszystko. Wydaje mi się, że Ona chce zacząć studia z \"czystą kartą\", jak to Fast Foot napisał... Wiele spraw by na to wskazywało. Przynajmniej tak sobie to tłumaczę. Nawet ucieka od swoich znajomych ze swojego miasta... Nie dość, że zablokowała mnie na gg, to jeszcze dodała na czarną listę na fotce :O Jakbym miał bombardować Ją lawinami wiadomości, lub niekorzystnych komentarzy :O Widzę, że nie chce już utrzymywać ze mną kontaktu i choć boli mnie to cholernie to nie odezwę się do Niej. Odcina się ode mnie, bo do Niej pojechałem i chciałem porozmawiać, wyjaśnić kilka spraw, powiedzieć, że kocham i przytulić... Nigdy tego nie zrozumiem :( W opisie na gg tylko Jej podziękowałem za wszystkie miłe chwile i milczę. Telefon chyba wyłączę na zawsze. Jedynie z Nią pisałem, a teraz cisza kompletna :( Jeśli nie chce to szkoda, nie mogę się narzucać. Będę sobie cierpiał swoje smutki, sam. Takie to życie jest ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bardzo mi przykro, słoneczko 🌻:( az serce sie kraje, jak to czytam.. :(:( Brzydal29 bardzo dobrze Ci pisze, ze musisz po prostu sie od tego odciac, postawic kreche. Ona nie chce to nie, jej wybor, ale Ty nie zmarnuj siebie, swojej mlodosci na rozpamietywanie tej milosci. Uwazam, ze masz wielkie szanse spotkac naprawde cudowna milosc, bo masz jej ogromne poklady w sobie. Brzydal29> tez sie otworz na ludzi;) kazdy ma szanse kochac, ale i byc kochanym. Ja sama dluuugo cierpialam po odrzuceniu przez kogos, na kim mi naprawde zalezalo. Albo myslalam, ze mi zalezalo. Ktos tu napisal, na tym topiku, ze kto wie, czy nie bylo tak, ze wcale nie kochales tej panny, tylko uczucie, ktorego doswiadczales, bedac z nia. I wtedy pomyslalam, czy wlasnie w moim przypadku tak nie bylo.. :) Ograniczony.. wcale nie jestes ograniczony, wrecz przeciwnie:) Teraz juz wiesz na czym stoisz, laska nie potrafila juz Ci spojrzec w oczy, normalnie po ludzku porozmawiac, poblokowala Cie.. i co z tego?:) Pomysl sobie, ze swiat dalej sie kreci, slonce wschodzi i zachodzi, rzeki plyna I LUDZIE DALEJ SIE ZAKOCHUJA, ROZSTAJA, ZNOW SIE WIAZA.. to normalne , taka jest kolej rzeczy. I pamietaj - NIE KAZDY JEST DLA KAZDEGO. Ta dziewczyna widocznie nie byla Tobie pisana, a kto wie, czy np. za miesiac juz nie spotkasz na swojej drodze nowej, pieknej milosci? I takiej, ktora nie bedzie Cie dolowala i ktora w pelni doceni Twoje starania, Twoja wrazliwosc i oddanie:) ❤️ pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Normalnie jakbyś był moim odbiciem lustrzanym sprzed dwóch lat :) Miałem podobną sytuację, zresztą pamiętam że opisywałem tą historię na tym forum i też szukałem tutaj pocieszenia (ale pod innym nickiem). Nie będę się zbyt mocno rozpisywał, ale w skrócie: dziewczyna zostawiła mnie po 3 latach znajomości, byliśmy już zaręczeni. Odeszła do faceta, którego poznała na ostatnim roku studiów. I co najciekawsze prawdziwy powód poznałem dopiero 2 miesiące po rozstaniu od jej najlepszej koleżanki. I wtedy też wydawało mi się, że to moja jedyna miłość w życiu. Dodatkowo było mi trudno, bo byliśmy dla siebie pierwszymi partnerami w łóżku (ja prawictwo straciłem dopiero w wieku 22 lat). W ogóle wszystko to było tak wyidealizowane, że aż nie mogło przetrwać. Ale zanim doszedłem do takich wniosków minęło sporo czasu, bo jestem też typem bardzo wrażliwym i raczej psychicznie słabym. Rok czasu dochodziłem do siebie, odrzucałem wszelką pomoc znajomych i co najgorsze odrzucałem inne wspaniałe kobiety, które się mną interesowały. Żyłem przez ten rok po rozstaniu z nią jakąś abstrakcyjną nadzieją, że do mnie wróci. Poniżałem się, pisałem jej smsy od czasu do czasu, na urodziny wysłałem jej kartkę z serduszkiem (jak teraz sobie pomyślę, to żygać mi się chce). A ona w tym czasie miała mnie już kompletnie w dupie. W końcu wbiła mi potężny gwóźdź w plecy - wyszła za mąż za tego kolesia. Równo rok po tym jak mnie zostawiła. Miałem nawet myśli samobójcze, ale to paradoksalnie spowodowało, że ją znienawidziłem. Po prostu stwierdziłem, że rok czasu to zbyt długo żeby się zamartwiać, a jeśli tak miało być to niech będzie. Przez ostatni rok w końcu zacząłem poznawać inne kobiety, jakoś wyszedłem na prostą. Zacząłem też zmieniać swój stosunek do spraw damsko-męskich. Pomogły mi w tym stronki o PUA (poszukaj w internecie, warto), pomogli mi też znajomi, no ale przede wszystkim pomogła mi ta porażka. Bo pewnie gdyby nie to i gdybym dalej tkwił w tym toksycznym dla mnie w sumie związku, to pewnie teraz byłbym wrakiem człowieka. Bo nerwy to ja miałem przez nią mocno poruszone (była to tzw. księżniczka z katolickiego domu). Oczywiście nie znaczy to, że o niej zapomniałem. Ciągle mam ją gdzieś w głowie, ale gdy o niej myślę, to są to myśli totalnie obojętne. W międzyczasie parę miesięcy byłem z inną kobietą, która była lepsza od mojej eks pod wieloma względami. Nie wyszło nam niestety, ale raczej z mojej winy (to inna historia). Tak już kończąć ten mój nudny wywód ;) chcę Ci napisać, że nie masz się co zamartwiać. Poboleje i przestanie. Pewnie co najmniej rok będziesz dochodził do siebie, no chyba że nagle przestawisz o 180st. swoje myślenie, ale to nie jest takie proste z dnia na dzień. Ważne jest też to, żebyś jak najszybciej zaczął umawiać się z innymi kobietami. Ja bardzo żałuję, że aż rok czasu straciłem na rozmyślanie o eks. Oczywiście te inne kobiety to nie musi być od razu wielka miłość, chodzi o to żebyś nabrał pewności siebie i dostrzegł, że jest na tym świecie setki innych dziewczyn ciekawszych od Twojej byłej. Przekonasz się z czasem, że tak właśnie jest. Ja jeszcze dwa lata temu byłem gotowy skomleć jak pies żeby moja eks się zlitowała i do mnie wróciła. Dostałem kopa, który mnie \"naprostował\". Wyciągnąłem wnioski z błędów i teraz gdy będę z inną kobietą, to na moich, a nie jej warunkach. Ty też na pewno wnioski wyciągniesz, ale póki co musisz swoje przecierpieć. Trzymaj się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zapach pomarańczy...
"Ograniczony" Wszyscy marza o udanym zwiazku, chca kochac i byc kochanymi. Tylko nie wszyscy do takiego uczucia są dojrzali. Twoja była dziewczyna nie dojrzała do stałego uczucia i związku. Jej zachowanie i sposób w jaki Cię potraktowała, wskazuje, że nie jest Ciebie warta. Szkoda, ze nie zobaczyła jej Twoja mama. Matki zawsze widzą i wiedzą, która dziwczyna bedzie dla Ciebie kochającą i odpowiednią partnerką na życie. Nie wiem dlaczego, ale tak jest i to sprawdza się na 100%. Tylko nie zawsze, to idzie w parze z uczuciami. Olej tą dziewczynę, zajmij się sobą i swoja edukacją. Zadbaj o siebie, lepiej na tym wyjdziesz, bo nikt za Ciebie zycia nie przeżyje, nawet ukochana:P Kiedyś 'ona' będzie załowała tego zwiazku z Tobą, a Ty powiesz sobie, co ja w niej takiego kochałem, juz inaczej bedziesz na nią patrzył, bo cierpienie w imię miłości, zawsze zostawia ślad na duszy. Jeszcze uśmiechnie się do Ciebie i szczęście i spotkasz swoją prawdziwą miłość. :D Zyczę Ci tego z całego serca i Wszystkim zgromadzonym na tym topiku. "Bądź na poziomie i trzymaj się w pionie":) Pozadrawiam:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kiedyś pisałem Ci jako Fast Foot ale cholera zapomniałem hasła do nicka. Musisz uwierzyć mi na słowo. Panna Cię skresliła grubą kreską, Ty też zrób jej harakiri w swoim sercu i głowie. Postanowiła rozpocząc nowe życie i tyle, nie ważne czy ktoś był złym czy dobrym w jej życiu - wystarczy, że przypomina jej kawałek tego życia którego nie znosiła. Tak myślę, że ona nie była szczęśliwą osobą, sama Ci powiedziała, że źle jej z tym że inni dla niej dużo więcej robia niż ona sama dla siebie. Tym, że Cię banuje na wszystkich frontach, nie przejmowałbym się. Tak robią zarówno porzuceni jak i porzuacjący, normalny aczkolwiek dziecinny proceder. Pojechałeś do niej, spróbowałeś, wystarczy. Nikt Ci nie pomoże z tym problemem, naucz się wpier zajmować czymś innym teraz, by jej obecność w Twojej głowie redukować do miniumum a nie tak jak teraz 24h na dobę. Szkoda mi Ciebie, bo sam byłem 10 lat temu w podobnej sytyacji i przyznam się, że popełniłem najgłupszy błąd myśląc ciągle o niej i popadając w tymczasowe zupełne nieróbstwo. Faceci też bywają słabi, ale jak to piszą mądre lolity na Fotkach, Gronach, Mixerach i takich tam badziewiach - Co nas nie zabije to wzmocni. :-) No mnie akurat wtedy ocuciła chęć jej powrotu -coś, czego chciałem przez cały rok mogło się spełnić a ja zrezygnowałem z tego. Wiesz czemu tak jest - bo my nie pielęgnujemy pamięci o drugiej osobie ale uczucie jakim ją obdarzyliśmy. To różnica, ogromna i zawsze na naszą korzyść - uczucie w kazdej chwili może się pojawić, osoba z która już kiedyś byliśmy - nie. Żeby pomóc Ci w pisaniu tej negatywnej listy o tej babce, dam Ci drugi punkt (bo pierwszym jest ta "dojrzała" metoda zrywania sms-em) - Co za głupią i bezmyślną suką trzeba być, aby robić takie widowisko z tym pierścionkiem. Mogła go wyrzucić, przetopić, nosić dalej - a ona taki spektakl odpierdziela odsyłając Ci go. Ja się pytam po co? Jakby nie rozumiała, że Ty i tak cierpisz i przeżywasz, po co więc ten zbędny gest działający jak szpila w serce. Wracaj do żywych, a niepowodzenia życiowe traktuj jako bolesne doświadczenie a nie jako koniec pięknego życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anonimowa_panna
wow a jednak faceci cos czują... :-) podnosza mnie na duchu takie posty jak tutaj. Ja mam 24 lata, zawsze chorowalam na niesmialosc. Ostatnio bardzo pracowalam nad soba i zaczelam wychodzic z domu, w zasadzie potrafie sie juz calkiem swobodnie zachowywac. Poznałam kilku chlopaków (sa zajomymi, bo bycie z ktorym kolwiek z nich to bylby blad) i strasznie sie zawiodlam, przeraza mnie to ze kazdemu z nich zalezy wylacznie na seksie. Nikomu nie zalezy na zadnym uczuciu i uwazaja ze to normalne I boje sie ze wszyscy tacy sa. :-( w sumie wiem ze to nie na temat ale musialam sie wyzalic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anonimowa_panna
Seks + milość, tak ale znam takichg gosci ktorzy sie spotykaja z "kochankami" tylko na seks, taki jest uklad lub szukaja dziewczyn na noc w dyskotece. I co z tego ze w wieku 30 szukaja tej jedynej zeby z nia zalozyc rodzine? Ja nie chce byc dziesiata, dwudziesta z kolei!!! Też mam ochote na seks, mam fantazje erotyczne. Jezeli znajde odpowiedniego faceta mam zamiar poszalec... ale z przypadkowa osoba chyba bym nie mogla. Z reszta kobiety tez maja temperament poczytaj sobie erotyczne kafe. a propo perwersji to kiedys uslyszalam cos, co mnie juz totalnie zszokowalo, ze zone sie szanuje i dlatego sie chodzi do prostytutki Koszmar

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
anonimowa Przeraża Cię, że facetom chodzi tylko i wyłącznie o seks i takich szukają..........i takie też znajduja, skoro godzą się na takie układy. Więc nie pisz, że tylko facetom seks w głowach, bo oni do tego potrzebują kobiet takich samych jak one. U nas są świnie a u Was loszki i tylko o jednym myślą -o wyciupcianiu broszki :-) ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anonimowa_panna
Ja bym sie nie zgodzila na taki uklad. SZukam faceta, ktory rowniez nie chce takiego ukladu! Problem w tym ze facet (chyba kazdy) jak znajdzie chetna to na pewno nie odpusci, a kobieta nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Najwyraźniej nie potrafiła spojrzeć mi w oczy. Ciekawi mnie tylko dlaczego :O Tym, że przyjechałem zrobiłem Jej tak wielką przykrość? :O Może bała się po prostu rozmowy... też się trochę bałem, ale uznałem to za konieczność. Gdyby Ona do mnie przyjechała z chęcią rozmowy chociażby w piżamie bym wyleciał na ulicę. Najwyraźniej też widać, że to nie ta \'jedyna\'... Szkoda mimo wszystko. Mówi się, że miłość sama przyjdzie - jak na samym początku wspomniałem to właśnie Ona mnie znalazła. Od tego się zaczęło. Szkoda, że się kończy i to w taki sposób. Moja mama miała okazję kilka razy widzieć się z pierwszą dziewczyną. Nie komentowała jej w żaden sposób. Gdy zapytałem ją kilka razy o to co na temat K. uważa odpowiadała tylko, że \"za mało ją zna aby osądzać\". Dziadkowie (ci, którzy mnie \'skreślają\' z powodu mojej małomówności) zaś ją komentowali... tak samo jak mnie ;] Też była cicha, nieśmiała i małomówna; a z takich przecież \"nic nie będzie\", no nie? :O Czyli z P. byliby zadowoleni, bo śmiała, uśmiechnięta i wygadana. Właśnie, spróbowałem. Z tego chociaż powodu nie mam do siebie żalu. Wyszło jak wyszło, szkoda. \"Co nas nie zabije to wzmocni.\" - Jakiś czas temu ktoś założył tutaj topik z nieco inną wersją: \"Co Cię nie zabije sprawi, że będziesz chciał umrzeć.\"... ;] Chwilami owszem. Jednak żywię się jeszcze tą nadzieją, że (kiedyś tam) będzie dobrze... Mówią, że nadzieja umiera ostatnia. W razie co mam całkiem silny \'instynkt samozachowawczy\'. Co do zwrotu obrączki... oj tak, zadziałało jak szpila w serce :( Do tamtego momentu miałem jakąś większą nadzieję, że uda się coś zdziałać i naprawić wszystko. Jednak skoro Ona wysłała już obrączkę tak wcześnie, gdy wszystko było jeszcze dobrze... :O Gdy nawet na tym głupim gg nie napisała, że z nami koniec - zrobiła to po dwóch tygodniach od wysyłki obrączki; gdybym dostał ją wcześniej to wszystko wyglądałoby inaczej. Przez cały czas nosiłem swoją obrączkę, którą Ona włożyła mi na palec, to dla mnie dużo znaczyło :( Po powrocie z bólem serca i łzami w oczach ją zdjąłem. Leży sobie jeszcze na biurku, pudełeczko też... Widzę, że w kwestiach związku jest niedojrzała... za jakiś czas zapewne dojrzeje, ale już nie przy mnie :( Tam gdzie teraz się uda (nie wiem, czy akademik, mieszkanie/pokój) na pewno znajdą się tacy, którym wpadnie w oko i którzy będą chcieli z Nią być - przecież tych niektórych cech nie widać od początku. Nie wiem, czy Ona będzie ich o czymś uprzedzać... mnie uprzedziła tylko o tym, że ma aparat na zębach... Ona jest bardzo atrakcyjna. Gdy Ją po raz pierwszy zobaczyłem (a było to po przynajmniej dwóch miesiącach od pierwszego maila) stwierdziłem, że w życiu nie będzie ze mną, bo za ładna na mnie. To, że Ona nie raz mówiła, że ja zewnętrznie też Jej się podobam... skutecznie leczyła mnie z kompleksów. Inaczej już się postrzegałem w lustrze - nie muszę chyba wspominać, że kompleksy i samo obrzydzenie wracają :O. Koledzy, którzy widzieli Jej zdjęcia na fotce mi Jej nawet gratulowali, że taką fajną dziewczynę \'znalazłem\' i to nie tylko z wyglądu, bo o opisach też pisali. Z jednej strony niech ma w życiu jak najlepiej, nie chcę Jej źle życzyć; chociaż to boli, że będzie miała dobrze będąc z kimś innym. Z drugiej strony chciałbym aby trafiła na takiego, który nie będzie Jej szanował tak jak ja, nie będzie wobec Niej zachowywał się tak jak ja... i żeby pożałowała, ale tak naprawdę... Nie mówię, że byłem idealny, że robiłem wszystko tak jak Ona by chciała, ale dałem Jej miłość i zawsze starałem się aby była przy mnie szczęśliwa, choćby ceną poniżenia się przed innymi. Jej szczęście było dla mnie ważniejsze - a to, że Ona była szczęśliwa i mnie wprowadzało w stan szczęścia. Chociaż nie wiem, czy potrafiłbym do Niej wrócić... pewnie tak, ale w pamięci miałbym to co było i jak się skończyło. Chyba, że udowodniłaby mi, że dojrzała, zależy Jej i takie tam. Coś takiego raczej się nie stanie... :( Jestem ciutko zbyt sentymentalny, wiem. Pamiętam wiele z tego co mówiła i pisała. Nade wszystko chyba pamiętam jak powiedziała: \"ale ta K. głupia była, że Cię nie doceniła, tak traktowała i puściła wolno\"... :( Wiem, że czasami mówi się różne rzeczy, które niekoniecznie mają swoje odbicie w rzeczywistości. Z początku starałem się unikać powiedzeń typu \"na zawsze\" i udawało mi się. Jednak gdy przyszła już prawdziwa miłość z mojej strony... wtedy nie raz użyłem tego sformułowania. Różnica byłą taka, że naprawdę tak uważałem i czułem, chciałem tego. Ona też tak pisała, ale teraz mam wątpliwości, czy miało to swoje pokrycie :( Cóż, widać, że dla Niej stałem się po prostu kolejnym numerkiem na liście - piątym zdaje się. Zostawiła mnie z cholernie dużą blizną na sercu, z której jeszcze mocno krwawi :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzyna Wielka III
Rany się goją, burze przemijają i tak dalej i tak dalej. Ja tam myślę że niedługo będziesz się z tego śmiał. Pewnie za chwilę napiszesz że "nie nie! bo ją kochasz na zawsze ..." (hmmm w sumie już 3 dni minęły więc może jednak już tak nie napiszesz). Nie mam Ci co poradzić bo wszystko co poradziłam wcześniej mi zanegowałeś :) więc napiszę tylko starą mądrość jaką wymyślił kiedyś pewien mędrzec Bob D. - "skoro nie ma już absolutnie nic to nie masz już nic co stracenia" :) Trzymaj się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wykluczam tego, że za jakiś tam czas będę się z tego śmiał i nawet cieszył, że stało się tak, a nie inaczej; chciałbym mieć ku temu powód. Jednak jak na razie nie jest mi do śmiechu, przykro mi strasznie. Jest inaczej, głównie po tym jak ujrzałem zwróconą mi obrączkę. Zmienił się mój tok myślenia. Jakby dotarło do mnie, że to faktycznie koniec, a wcześniej jednak ta nadzieja na powrót była silniejsza. Nie wiem dokładnie dlaczego tak to na mnie podziałało, ale jednak. Czuję, że Ją kocham i jest mi bez Niej źle, ciężko; na pewno prędko mi to nie minie :( Nie mogę powiedzieć, że \"kocham Ją na zawsze\"... Po ogrodniczemu - kwiat (odzwierciedlenie miłości), którego się nie podlewa powoli umiera... :( Chyba przedobrzyłem z podlewaniem, czego widać skutki... :( Dziesiątego miałem imieniny. Gdy wieczorem przyszedł do mnie tata (mama mu \'przypomniała\') i zaczął składać życzenia... gdy dotarł do życzenia \"żebyś nie był sam\"... łzy zaczęły mi lecieć. Musiał przypominać no :( Ale rozumiem, chciał dobrze. Po prostu jakby mi o tym wszystkim przypomniał, co nie znaczy, że zapomniałem. Zapisałem się do zaocznej szkoły policealnej... jutro mam zajęcia, a nawet nie wiem w jakiej grupie jestem. Może kogoś poznam, zakoleguję się... zobaczymy jak to będzie. Jeśli mi tam nie będzie pasowało to za rok spróbuję ze studiami. Jeśli mi się spodoba to po tej szkole dopiero udam się wyżej. Z upływem września kończy mi się umowa o pracę. Zrobię sobie chyba przynajmniej tydzień przerwy w szukaniu nowej. Chciałbym w tym czasie gdzieś wyjechać - jeśli dopisze pogoda. Chciałbym też jednak mieć z kim, bo tak samemu... ech. Z jednej strony fajnie, owszem... ale zawsze jest ta druga strona, która częściej daje o sobie znać :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dawno już tutaj się nie odzywałem, ale to nie znaczy, że mnie nie było. Pewnie już nikt nie będzie w temacie, ale gdzieś muszę to z siebie wyrzucić... Różnie bywało ze mną przez ten czas. Praca się już skończyła i czekam teraz aż pozwalniają się miejsca w pobliskich zakładach. Chwilami uśmiechałem się nawet, ale szczęście było pozorne i trwało krótko; uśmiech tylko na moment przykrywał smutną minę. Chciałem wychodzić z domu i jak najczęściej spotykać się z kolegami, jednak nie mieli oni zbytnio czasu. Pamiętacie scenę pod koniec \"Armageddon\'u\" kiedy to Liv Tyler ‘żegna się’ z ojcem?... Pod koniec września zajrzałem na konto P. na fotce. Wstawiła zdjęcie, na którym się uśmiecha... Jakby chciała dać do zrozumienia, że potrafi się uśmiechać beze mnie. Wyciągnąłem prawą rękę i pogładziłem Ją po policzku zewnętrzną stroną dłoni - tak jak to uwielbiałem często robić, ale tym razem zamiast ciepłej i delikatnej skóry poczułem zimny kineskop i pole elektrostatyczne... Nie wiem dlaczego to zrobiłem, ale było mi cholernie smutno w tamtym momencie i momentalnie miałem łzy w oczach. Może będziecie się śmiali to czytając, ale tak było. Na dzień przed wyjazdem na studia miała ostatni opis na gg jaki widziałem: „:( do n” – czyli smutna do n-tej potęgi… również momentalnie i mi zrobiło się jeszcze bardziej smutno. Tego samego dnia usunęła konto na fotce i już więcej nie widziałem od Niej żadnego znaku życia. Chciałem walczyć z tym przygnębieniem. Zaczynałem się przestawiać na inny tok myślenia. Wszedłem nawet na sympatię, aby uświadomić sobie, że są inne dziewczyny, nie tylko P. Tak samo na ulicy nieco bardziej się rozglądałem. Problem w tym, że na każdą patrzyłem przez pryzmat urody P. Żadna mnie nie zainteresowała, bo w głowie i sercu nadal mam Ją. Błędne to myślenie, ale nie potrafię tego zmienić… Dni mijały na niczym, po domu snułem się jak cień, tak samo na chodniku. Cały czas mnie to gnębiło i gnębi nadal. Chciałem napisać list do Jej matki, w którym chciałem po prostu napisać, że kocham Jej córkę, chciałem żeby wiedziała. Nie potrafiłem jednak ułożyć kilku sensownych zdań i nadal mam z tym problem. Niemniej zaczynało być odrobinkę lepiej. W ostatnią sobotę kolega zrobił tzw. parapetówkę z okazji przeprowadzki do mieszkania. Zanim wyszedłem z domu na autobus widziałem jak akurat P. pojawiła się na gg… Nie chciałem wychodzić, chciałem zostać i zobaczyć, czy coś napisze, lub ustawi chociaż jakiś opis. Wyszedłem jednak. Kolega mieszka z dziewczyną, która pochodzi ze Szczecina. Było tam razem 8 osób. Śmiałem się momentami z żartów jakie koledzy opowiadali, ale to też było taką maską. Obserwowałem jak się zachowują inni, obserwowałem ‘gospodarzy’ i wyobraziłem sobie, że przecież ja od kilku tygodni powinienem być w bardzo podobnej sytuacji w nowym mieście z P. Od tej parapetówki znowu zaczęło być gorzej. Widziałem to o czym ja marzyłem od pewnego czasu i widziałem jednocześnie to co się nie spełniło i zrobiło mi się strasznie przykro. Wczoraj byłoby nasze 5 miesięcy. Na domiar wszystkiego dzisiaj odebrałem SMS’a od P. „Co słychać…?”. Tylko i aż tyle. Nie odpisałem jak do tej pory. Chyba się boję odpisać, boję się tego, że znowu obudzi we mnie nadzieję, chociaż ta nadzieja i tak już się nieco przebudziła… Nie wiem czy odpisać, nie wiem co odpisać. Najlepiej byłoby zapomnieć, ale zapomnieć się nie da. Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Jedynie co to zyskałem głupi mętlik w głowie i nie wiem co mam ze sobą zrobić. Było tyle spraw, o których chciałem tutaj napisać, ale nie potrafię tego obrać w słowa, nie potrafię tych myśli spisać. Pisząc coś zapominam napisać o czymś innym... :o Dlaczego nie potrafię wyrwać się z tego stanu, dlaczego stale o Niej myślę, dlaczego chciałbym aby do mnie wróciła, dlaczego chciałbym nadal z Nią być, dlaczego... kurna dlaczego to serce jest takie głupie? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czlowieku
skoncz byc ciepla klucha, a zacznij byc mezczyzna - zobaczysz jak ci sie wszystko odmieni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz myśle że do pewnych decyzji trzeba dorosnąć ale tak naprawde dorosnąc. Może traktowaleś wasza znajomośc zbyt poważnie i ona poprostu sie tego przestraszyła. Ja mam 27 lat i też jestem sama i coraz bardziej mi to przeszkadza. Potrzebuję czyjejs czułosci potrzebuje z kims porozmawiac. Po związku ktory trwał 10 lat ciezko jest człowiekowi byc juz samemu. Mimo że nie załuje tej decyzji bo to byl naprade toksyczny związek. Z tych 10 lat wiecej mam tych złych wspomnień niż dobrych, ale i tak coraz bardziej czuje pustkę w swoim życiu. Najbardziej przeraż amnie to ze powoli to sie staje moja obsesją. Tak bardzo potrzbuje czyjejs czułości, tego zeby miec sie do kogo przytulić. Pozdrawiam wszystkich!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Roseeyes24356
Facet słuchaj...ty masz problem z przeszłością...nie ogarnąłeś teraźniejszości a chcesz sie brac za przyszłość...nie szukasz dziewczyny,ty szukasz odpowiedzi na swoje pytania...jesteś fajny gość, mało takich na tym świecie,ale w gruncie rzeczy jeszcze sobie nie odpuściłeś tamtej dziewczyny. I powiem ci że szkoda by było innej dla ciebie skoro ty i tak myślisz o tamtej i o swojej przeszłości. Nie tylko ty miałeś takie historie. Mój chłopak zginął na motorze...;( i nie wiesz ..nie wiesz co wtedy dzieje się z człowiekiem. Na dodatek moja siostra zmarła. Myśle że powinieneś nie wracać do tego co było bo to tylko powoduje ból. Ja mam tylko muzyke...gitarę i śpiew. Dlatego postanowiłam sie poświecic mojej pasji,żeby nie myśleć o koszmarach. Pamiętaj..."Życie nie daje nam tego co chcemy tylko to co ma dla nas" Władysław Reymont-tego się nauczyłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×