Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość bimba 2008

39 tydzień ciąży

Polecane posty

Gość rybka12
Masz racje Dawena. Już nic nie będę kombinowała i próbowała na siłę przyśpieszać.Jak się Olcia zdecyduje to sama wyjdzie na ten świat:) teraz zostaje mi spokojnie czekać.I chyba wyłączę telefon bo kolejnego pytania czy już urodziłaś nie wytrzymam.Przecież wiadomo że wszystkich zainteresowanych powiadomię.Będę chciała się swoim szczęściem podzielić ze wszystkimi. Dobrze Dawena że z twoim zdrowiem jest teraz wszystko w porządku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak sie urodzi to sama powiadomisz:)Nic na sile :) caly czas boli mnie brzuch tak jak na okres :( tylko duzo bardziej wzielam nospe ale nie pomogla zbytnio,wkoncu wyjdzie ze katinka wykrakała :P oby nie chce dotrwac do soboty - juz taka jestem ze wole miec jakis schemat hehe czuje sie wtedy bezpieczniejsza :) wytrwalości dziewczyny! moja kolezanka urodzila 10dni temu i miala cc i jest juz w domu z dzieckiem i czuje sie swietnie,wszytsko bedzie dobrze i w swoim czasie. powtarzamy w kolko:D bedzie dobrze bedzie dobrze... :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rybka12
katinka81 mogła wykrakać też coś mi:).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny ja w pt. mam się zgłosić na patalogie ciązy...pewnie będą mi wywoływać poród...Tak bardzo się bojeeeee Jestem już 5 dni po terminie i nic..:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katinka81
hej dziewczynki:) katinka to by najchętniej u siebie wykrakała:) W głębi duszy datę dzisiejszą czyli 10.08 obrałam sobie za godzinę zero. Miesiąc po urodzinach mojej Lenki i dwa miesiące po moich urodzinach, nici z krakania,więc Dawena nie mam dobrego czuja;) Ja też już 5 dni po terminie i zaczynam się na maxa bać o maleństwo:(Ruchy jakieś słabiutkie,w sumie prawie nie czuję, stan łożyska i wód i czy nie urosła jakoś masakrycznie od ostatniego usg - wszystko mnie już martwić zaczyna. W ogóle jestem w jakimś sensie sobą rozczarowana,zrezygnowana i ... ryczeć mi się chce i tyle. Ale jesteście tu, więc nie jestem sama i to mnie pociesza. Dzisiaj szybki i dlugi spacerek, wczoraj małe bara bara, w tych liściach malin prawie się kąpie i mam wrażenie, że wszystko na nic. Chyba macie rację- trzeba cierpliwie czekać, wierzyć że naszym maluszkom jest u nas po prostu dobrze i nie próbować niczego ponaglać. Aaaaa i przestrzegam,żeby Wam nie przyszło do głowy picie rycyny, bo dużo takich "świetnych" pomysłów jest w sieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katinka81
Do waneski - nie obawiaj się piątku, jak pojedziesz to juz na bank wrócisz z dzidzią! Najprawdopodobniej tak z biegu nie będą wywoływać, przecież 2 tyg. po terminie to jest jeszcze ok., więc mogą Ciebie i maluszka tylko monitorować aż samo sie zacznie. U mnie przynajmniej tak było. Wzięli na patologię, po paru dniach dopiero podali oksytocynę, skurcze bolesne były , ale sama akcja nie została podjęta, po odłączeniu kroplówki wszystko ucichło. I po kolejnych dwóch dniach pobytu w szpitalu zaczął sie balet o 1 w nocy, o 13.07 płakalam ze szczęścia tuląc swoją Lenię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tez slyszalam o tej metodzie z rycyna :O trzeba miec 4 zwoje mozgowe zeby to pic na wywolanie porodu Dziewczyny spokojnie XXIw nie ciemnogród sredniowieczny nie bojcie sie bedzie wszytsko dobrze! Ja jutro mam ktg dzisiaj mnei tak bolal brzuch ze myslalam ze zdechne,wykapalam sie i zalozylam lekko wilgotne majtki i usnęlam obudzilam sie po 2 godzinach i poczulam mokre kroczke pierwsza mysl :ODESZLY MI WODY jak zeskoczylam z wersalki zaczelam biegac w kolko i nagle olsnienie Mam wilgotne majty .. nie zachowujcie sie jak ja ja juz wpadam w paranoje :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rybka12
Waneska,katinka81 ma rację.Nie obawiaj się się szpitala.Ważne że już tam będziesz a oni już tam będą wiedzieli co i kiedy robić. Też słyszałam o tej metodzie z rycyną,ale nigdy bym się nie podjęła wypicia tego.Wolę zabawną gimnastykę z mężem:) Dziś u mnie mija 4 dzień jak jestem po terminie i powtarzam sobie że tylko spokój mnie uratuje,od zwariowania:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Deliena
A ja już niee wytrzymuję... Najchętniej bym gdzieś wyjechała... Ciągłe telefony czy już urodziłam, ciągle wszyscy jakieś porady, tylko mnie denerwują :( nie potrafię im wytłumaczyć czemu jeszcze dziecko się nie urodziło, nawet nie próbują zrozumieć tego, że i tak wystarczająco się już martwię i nie muszą mi dokładać. Podziwiam Was dziewczyny, że sobie radzicie w miarę cierpliwie,...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katinka81
Waśnie wróciłam od ginekologa i...ktg w porządku choć nie zarejestrowało żadnych skurczy, ale za to po wizycie czułam je i tlenie w podbrzuszu jak na miesiączkę, co nie ukrywam, jest bardzo budujące. Rozwarcie na 1 palec(tydzień temu - nic), ale szyjka jeszcze długa. Powiedział, że ta data z @, czyli 6.08 była i tak malo prawdopodobna, ważniejsza jest ta z usg robionego w 11 tygodniu ciąży( sprawdźcie sobie dziewczęta)- czyli w moim przypadku ciąża była młodsza o tydzień, także muszę doliczyć te 7 dni do daty z @ i wychodzi 13.08. Jak nie urodzę szybciej(mój gin tego nie wróży) to kolejna wizyta na 18.08( i wg.niego dalej będzie w terminie), ale juz skieruje mnie do szpitala na stały monitoring. Znowu trochę zawiedziona, choć pojechałam tam bez jakis spektakularnych oczekiwań. Dalej czekać, czekać, czekać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Deliena och wspolczuje tych telefonow moj boze to sa wszystko ciocie dobre rady :O Katinka to jak dobrze pojdzie nasze dzieciorki beda z 13.08 :D Trzymajcie sie i mowcie co u Was ja dzisiaj o 16-17 mam ktg a tak jak mowilam w sb szpital dawno sie tak nie balam..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katinka81
Dawena jak tam ktg? 13.08 - Ty już wiesz na pewno:)Ja prawdopodobnie jeszcze się będę turlać. A co u reszty?:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rybka12
U mnie bez zmian.Wciąż się turlam:) Miałam wczoraj bóle jak na okres ale nic nie przyniosły.Ból lędźwiach mam nadal ale on też nic nowego nie przynosi.Dalej czekam:). Ja tez mam dość telefonów i ciągłych pytań;i jak już urodziłaś?a dlaczego?a jak się czujesz? i tak co dziennie.Oszaleć można.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Deliena
Jak miło, że nie jestem sama i ktoś w końcu to rozumie. A ponoć kobiety powinny być zrelaksowane, bo oksytocyna jest nazywana hormonem szczęścia. Nie zazdroszczę cesarek ale zazdroszczę terminu, w którym wiecie, że już zobaczycie swoje ukochanego Maleństwa :) Też się turlam, tak mnie masakrycznie boli wszystko, że w nocy budzę męża żeby mi pomógł wstać do ubikacji :/ A bardziej optymistycznie to kocham jak Maluszek wystawia malutką stópkę z brzuszka :D i zawsze tak fajnie się przepycha z tatą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katinka81
O właśnie Deliena tez to mam. Wstaję w nocy do klopika z 5x , z mega trudem i postękiwaniami, a najbardziej wkurzające jest to, że za każdym razem mój czujny jak fretka mężul podnosi łepetynkę z zapytaniem czy to już;) Dawena - o my goodness!!!Ty już pewnie wszystko na ostatni guzik? Jak samopoczucie? Jutro wielki dzień. Aż sama się niesamowicie ekscytuję!!!Pamitaj, że ta noc z mężem to Wasza ostatnia tylko we dwoje, pożegnajcie się z tą beztroską należycie:) Trzymam kciuki kochana, wszystko gładko pójdzie, nim sie zorientujesz będziesz tulić maleństwo!!!Kurczę nie zapomnij się odezwać po powrocie. papatki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ania2310
Witajcie dziewczyny. My już z maluszkiem w domciu. A było tak. Wtedy co pisałam naprawdę się zaczęło, ale przeczekałam bóle żeby były co 5 minut i wtedy do szpitala. Jak dojechaliśmy to już były co 3 minuty i naprawdę silne. I tak przez kolejne naście godzin, skurcze coraz silniejsze, a rozwarcia brak. Dostałam jakieś czopki po których zrobiło się malutkie rozwarcie i na porodówkę. Rodziłam ze znieczuleniem, w pewnym momencie były komplikacje bo zaczęło spadać Kubie tętno, ale dałam radę i wyparłam mimo że już były zakusy na cesarkę. Powiem tak-wytrzymacie na pewno i trzymam za was kciuki! Wracam do malucha go nakarmić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katinka81
ania2310 -GRATULACJE!!!!:) Jak wspaniale, że masz już TO za sobą i jesteście z Kubusiem w domciu:)A my jak widzisz nadal tu koczujemy:( I ja w pierwszej ciąży nie miałam rozwarcia i naście godzin i bez znieczulenia...powiedziałam wówczas, że nigdy więcej, a jednak. Teraz już wiem czego się bać, właśnie niepostępującego rozwarcia. Mam parę pytań, jako że trafiłam z patologii na porodówkę, a nie z domu. Dużo formalności, papierków na wejściu? Czekałaś w kolejce? Miałaś robione ktg, czy usg?Mąż był przy porodzie?Co Ci przyniosło największą ulgę podczas skurczów? Brałaś prysznic? Przepraszam za tę lawinę pytań, ale one mnie nurtują, jak znajdziesz chwilkę będę wdzięcznaaaaa. I jeszcze raz gratulacje mamuśka:) Ps. pierwsze dni w domu z maluszkiem mogą być mega depresyjne i ciężkie, jeśli i Ciebie to dotyczy, nie przejmuj się, zaraz minie, grunt to stały rytm dnia i odpoczynek. Buźka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rybka12
ania2310 moje gratulacje!! super że jesteś już po wszystkim. Dawena już pewne w szpitalu.Dobrze ma bo już nie długo będzie miała maleństwo przy sobie.Ja mam problem z oddawaniem moczu w nocy.Wciąż mam problem z nerkami i w nocy wstaje tylko raz:( Wolałabym częściej bo potem boli mnie brzuch,dlatego że mocz mi się wstrzymuje:(. Ale pocieszam się że już nie długo wszystko wróci do normy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Deliena
ania 2310 meeega gratulacje ode mnie i Maluszka :) Poradziłaś sobie doskonale! :) Też już bym chciała mieć to za sobą. Już myślałam, że coś się w nocy zaczyna, zaczęłam mieć silne skurcze, brzuch się stawiał i do tego ból pleców. Nie było nic regularnego więc udało mi się zasnąć. Skurcze ustały i cisza narazie. Ale kto wie może coś się szykuje. Jak do wtorku nie urodzę wracam na patologię a tak bardzo nie chcę :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katinka81
Deliena myślę, że jak masz już taaakie bóle nocne to do wtorku dasz radę:) Ja też jeśli się nic nie wydarzy w czwartek ląduję na patologii, także oby natura nam pomogła i załatwiła szybciej całą sprawę, a nie oksytocyna, czopki, masaże szyjek i inne szpitalne mało przyjemne zabiegi. Niestety, u mnie poza stawianiem się brzucha nie dzieje się nic, ani bólu jak na miesiączkę, czy pleców, a już jestem bardzo zmęczona zarówno psychicznie jak i fizycznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Deliena
Domyślam się Katinka... najgorzej to poradzić sobie psychicznie. Wiesz jak wyglądał mój pobyt na patologii?... na samą myśl, że mam tam wrócić robi mi się słabo!! Tak jak żyję to nikomu nie udało się zrobić ze mnie takiej idiotki jak dzięki lekarzy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rybka12
o to deliena to wspólczuje przykrego doświadczenia z lekarzami. Ja ze swojego lekarza nie jestem zadowolona. Dziś mija dni jak jestem po terminie i nadal nic się nie dzieje. Czuje że do 16-ego nie urodzę i rano zgłoszę się zgodnie z ustaleniami z lekarzem w szpitalu. Też już psychicznie nie daje rady bo chciałabym żeby było już po. z każdym dniem co raz bardziej się boję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Deliena
Jak teraz przeczytałam mojego posta to się przeraziłam :D przepraszam za jaką dziwną formę ostatniego zdania, pisałam w pośpiechu. Ja z prywatnej ginekolog jestem zadowolona ale niestety nie pracuje w żadnym szpitalu więc muszę liczyć na tych szpitalnych "speców"... Każdy ma swoją filozofię ale żeby coś wytłumaczyć przerażonej kobiecie to nie, bo po co... Damy radę, musimy :) jedyne co mnie pociesza to to, że jak już się pojawi Maluszek na świecie to będę szaleć ze szczęścia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katinka81
Ja z kolei w poprzedniej ciąży prywatnie do samego ordynatora,a gdy przyszło co do czego to się okazało, że wygrzewa się na Majorce. Planowałam z nim cc wcześniej,ale ok.2 m-ce przed rozwiązaniem zmieniłam zdanie i poszłam w siły natury.Teraz chodzę do przychodni, gość wszystko wytłumaczy, poświęci należycie dużo uwagi, sprowadzi do pionu - sądzę, że jest ok. Mam pewne objawy świadczące, że poród może być tuż tuż, ale jakoś specjalnie się tym staram nie ekscytować, bo znając swoje "szczęście" te symptomy wcale o niczym nie świadczą. Oj, bardzo chciałabym uniknąć tej patologii, czyli byle do czwartku...A jak u Was? Zachodzą jakieś wróżebne zmiany?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rybka12
u mnie katinka81 bez zmian:( Jutro już mam się wstawić w szpitalu i jedyna pocieszająca myśl że w końcu coś się zacznie dziać. Zaczynam się powoli bać tego co nieznane-bólu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Deliena
Rybka nie bój się bólu, bo uwierz, że ten ból jest zbawienny. Jak mi podali kroplówkę z oksytocyną i zaczęły mi się po niej skurcze to aż chciałam płakać ze szczęścia, że coś się rusza do przodu, że może urodzę. Niestety skończyło się powrotem na patologię... rozwarcie nie poszło dalej. Jutro też idę do szpitala ale innego, może tam będzie lepiej. U mnie z objawów no to mam bardzo gęstą i obfitą wydzielinę cały czas i w nocy mam takie napady straaaaasznie silnych skurczy. Tak mocno boli podbrzusze i plecy, że mam wrażenie, że zaraz urodzę no ale po chwili mija. Zaczynam się zastanawiać czy coś nie blokuje u mnie porodu i czy nie skończy się na cesarce...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katinka81
hej dziewczyny!ja już po,pisze do was z położnictwa (jedną ręką, na drugiej mam kaję i ją karmię:)) Wczoraj tak jak dejlenie pojawił się gęsty śluz, a o 22.30 odeszły wody i pojawiły się jeszcze o średniej sile nieregularne skurcze. W samochód i na porodówkę, po drodze co skurcz odchodziły wody sporych ilościach. Na miejscu o 23.00. Formalności, ktg i usg- i była 24.00 a skurcze coraz silniejsze. Potem na porodówkę i zaczął się koszmar( ale pamiętajcie, że każda to przechodzi inaczej). Urodziłam 0 3.20, ale ból był niemal nie do zniesienia, był ze mną mąż, siedziałam głównie na sako, on był za mną na krześle, w przerwie kładłam głowę na poduszce, która była na jego kolanach, głaskał mnie i uspokajał, podczas skurczu podawał mi ręce i razem oddychaliśmy, gdyby nie on...Rozwarcie nie postępowało, dostałam dwa czopki i jakiś zastrzyk, rozwarcie na dwa palce, a szczyt skurczu wydawał się już ciągły, bez chwili wytchnienia, ale gdy już totalnie zwątpiłam, przewentylowałam(słabo mi było przez głębokie wdechy) poczułam parte,parte to już bajka, 3 x i Kaja była na moim brzusiu( 3.500 i 56 cm). Myślałam, że umrę podczas rozwierania szyjki i tych cholernych skurczów, ale...warto,warto,warto. Mój Boże, teraz leżę w łóżeczku ze swoim maluszkiem,czuje błogi spokój,spełnienie i szczęście. Jestem obolała,ale przeszczęśliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katinka81
hej dziewczyny!ja już po,pisze do was z położnictwa (jedną ręką, na drugiej mam kaję i ją karmię:)) Wczoraj tak jak dejlenie pojawił się gęsty śluz, a o 22.30 odeszły wody i pojawiły się jeszcze o średniej sile nieregularne skurcze. W samochód i na porodówkę, po drodze co skurcz odchodziły wody sporych ilościach. Na miejscu o 23.00. Formalności, ktg i usg- i była 24.00 a skurcze coraz silniejsze. Potem na porodówkę i zaczął się koszmar( ale pamiętajcie, że każda to przechodzi inaczej). Urodziłam 0 3.20, ale ból był niemal nie do zniesienia, był ze mną mąż, siedziałam głównie na sako, on był za mną na krześle, w przerwie kładłam głowę na poduszce, która była na jego kolanach, głaskał mnie i uspokajał, podczas skurczu podawał mi ręce i razem oddychaliśmy, gdyby nie on...Rozwarcie nie postępowało, dostałam dwa czopki i jakiś zastrzyk, rozwarcie na dwa palce, a szczyt skurczu wydawał się już ciągły, bez chwili wytchnienia, ale gdy już totalnie zwątpiłam, przewentylowałam(słabo mi było przez głębokie wdechy) poczułam parte,parte to już bajka, 3 x i Kaja była na moim brzusiu( 3.500 i 56 cm). Myślałam, że umrę podczas rozwierania szyjki i tych cholernych skurczów, ale...warto,warto,warto. Mój Boże, teraz leżę w łóżeczku ze swoim maluszkiem,czuje błogi spokój,spełnienie i szczęście. Jestem obolała,ale przeszczęśliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Deliena
Oh jak cudownie!!! Gratuluję Ci świeżo upieczona mamo :) nie jestem nawet w stanie wyobrazić sobie tej radości jaką czujesz ale mam nadzieję, że niedługo się przekonam :) I mimo wszystko szybciutko poszło u Ciebie :) 5 godzin i po wszystkim :) Serdecznie Was pozdrawiam kobietki i czekam na jakieś info jak się Malutka chowa :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×