Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

EKD 34

Pierwsza ciąża po 35 roku życia.

Polecane posty

Gość Iwona37
Nie mogę się pozbierać dziewczyny , po tym teście pappa ajuż nie wspomne o podjęciu jakiejkolwiek decyzji . aminopunkcja czy czekanie do 20 tygodnia na usg genetyczne ... Przepraszam że piszę nieskładnie ale ryzyko utraty dzidziusia istnieje , a świadomość że mogłabym go skrzywdzić jeszcze gorsza . pozdrawiam .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yolika_f
Iwona... ech nie wiem co Ci napisać. Trzymaj się. Na pewno wszystko jest i będzie dobrze .. 1:46 .. czy to jest dużo? To tylko statystka do tego zawodna. Jeśli zdecydujesz się na amniopunkcję, wystarczy, że poleżysz kilka dni i na pewno nic się Wam nie stanie. Głowa do góry I zaraz, zaraz.... nic się nie chwaliłaś, że masz już synka :) :) Super! I pewnie wtedy nawet nie myślałaś o takich badaniach :) Ja dziś byłam na swoich drugich badaniach prenatalnych.. powiem Wam, stres był.. Do tego zaczęło mi w weekend dokuczac twardnienie brzucha .. szczególnie wieczorem. No i się naczytałam o skurczach i wariowałam. Mój gin na urlopie no to czekałam do dziś. Wyniki - super!!! Dłuugo oglądała i mierzyła maleństwo. Mamy zdrowego synka, wszystko ok, serduszko ok. A byłam u naprawdę świetnej lekarki, która jest kardiologiem dziecięcym (i może dlatego niestety nie robi tych badań na NFZ) polecanej i przez mojego gina i wielu innych jako specjalistkę od USG w ciązy. Co do twardnienia brzucha powiedziała, że wieczornymi mam się za mocno nie martwić, tylko uważać na siebie i odpoczywać, ale z opisu wynika że najprawdopodobniej to po prostu wzdęcia.. No.. od kiedy zmieniłam witaminy na Prenatal Classic z większą dawka żelaza, rzeczywiście nie czuję się za dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yolika_f
Niekarolinka skąd pomysł, że masz tokspolazmozę? Jest choroba niebezpieczna dla płodu, ale to nie znaczy, że jest częsta i popularna, to tylko znaczy tyle, że trzeba wykonac na nią testy, tak samo jak inne testy w ciązy. Mam nadzieję, że już jestes po wynikach i sie tym nie martwisz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
yolika, super, że badania OK. Mi twardniał brzuch dzień w dzień, zawsze na spacerze, jak szybciej szłam, lub coś nosiłam. Od 5 miesiąca do samego końca...Dzień w dzień...Oswoiłam z czasem te skurcze, chodziłam nawet codziennie na stepperze, nie miałam warunków oszczędzć się zbytnio i było OK. Nie martw się nimi, ale oczywiście bądź czujna. Iwona, moja koleżanka robiła właśnie w Kielcach badania genetyczne. Czeka na wyniki Papa, ale już z przezierności wyliczyli jej ryzyko zespołem Downa na ... 1:46....Dziwnym trafem takie jak Tobie. Nie wiem, czy ktoś tam się nie myli. Tak na marginesie ona jest młodsza od nas i to sporo. Na prawdę, teraz to już całkiem jestem spokojna i o Ciebie i o nią. Coś za dużo tych złych wyników w tak krótkim czasie w jednym miejscu. Jestem pewna, że będzie wszystko OK. Tylko trzeba chyba niestety zrobić tę amniopunkcję, dla pewności. Niekarolinka, a masz wyniki toxoplazmozy ? Zachodząc w ciążę miałam dodatnie wyniki toxo IGM i IGG. Miałam takie długo przed ciążą i przez to niektórzy lekarze sugerowali wstrzymanie się z ciążą. W końcu poszłam nie do gina tylko do dobrego zakaźnika i szkoda, że tak późno właśnie do niego. Przerażająca jest niewiedza ginekologów na temat tego pierwotniaka. O ile zakażenie toxo nie nastąpiło w ciąży nie ma ŻADNEGO ryzyka dla płodu. Ale oni tego nie wiedzą, lub boją się przyjąćten fakt do wiadomości i niepotrzebnie faszerują kobiety bardzo szkodliwymi dla płodu antybiotykami i to przez całą ciążę. Żeby sprawdzić czy to świeże zakażenie robi się tzw. awidność. Jeśli jest wysoka, to nawet pomimo dodatniego IGM nie ma żadnego ryzyka i nie powinno się brać leków. O te cholerne wyniki odkładałam niepotrzebnie ciążę. Mimo, że przez rok się nie zmieniły i zaszłam mając dodatnie IGM, dzidziuś zdrowy w 100%, bo liczy się tylko awidność. Ja miałam 80%, czyli wysoką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yolika_f
Za każde dodatkowe badania dostaja kasę z NFZ... Mój lekarz mówił, że to straszenie to jest takie naciąganie i zgadzam sie nim. Dzięki Viki za słowa otuchy - co do twardnień. Z tego co widziałam na forach to wiele dziewczyn je miało i każda brała jakieś leki (chociażby no spę) ale z tego co zauważyłam praktycznie 100% z nich donosiło ciążę prawidłowo. Więc może w ogóle te leki to są przepisywane często tak na wyrost i na wszelki wypadek? Póki co na wszelki wypadek trochę więcej leżę i biore magnez. A co do toxo, to myślałam, ze jak się ją przeszło wcześniej, to nawet lepiej bo masz przeciwciała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
yolika, ja zawsze miałam no-spę przy sobie, i czasem brałam, ale magnez to też dobry pomysł tak samo jak potas. Mi bardzo pomagał potas. Upewniłam się, że te twardnienia i skurcze są częściowo przynajmniej spowodowane brakiem magnezu i potasu, bo miałam też skurcze łydek. A co do toxo, to jeśli się toxo przeszło przed ciążą i ma się pewność, że to było przed ciążą, to jest OK już na zawsze. Nie trzeba się obawiać powtórnego zachorowania, bo tak jak piszesz ma się przeciwciała i odporność na całe życie. Jednak często jest tak, że rutynowo zlecają kobiecie badania na toxo już w ciąży (sąwtedy refundowane), wychodzi dodatnie IGM, czyli teoretycznie aktywne zakażenie, i kobieta i lekarz jest w kropce-czy to zakażenie miało miejsce w tej ciąży i jest niebezpieczne, czy długo przed ciążą i nie jest już niebezpieczne. A takie dodatnie IGM może się ciągnąć nawet 7 i więcej lat od zakażenia, które nie dawało żadnych objawów i choć po wynikach IgM wygląda na świeże to nie jest już niebezpieczne. A potwierdzić to może awidność, której ginekolodzy już nie zlecają, bo to drogie badanie. Wolą faszerować kobietę i dzieciątko chemią tak samo niebezpieczną jak sama toksoplazmoza, co dla dobrego zakaźnika jest herezją. Ten z którym rozmawiałam powiedział, żebym nie dała sobie wcisnąć w ciąży antybiotyków na toxo, bo choroba już nie jest aktywna, a każdy gin będzie to sugerował, bo są 'niedouczeni' w tej kwestii (to nie moje słowa, cytuję...) :( Zaufałam zakaźnikowi i i dobrze na tym wyszłam. Tylko awidność się liczy. Jak gin nie chce zlecić tego badania, to zakaźnik bez problemu zleci, a jak nie to kosztuje prywatnie 80zł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yolika_f
Nospę zakupiłam i wzięłam w poniedziałek rano po tym jak mnie ten brzuch tal męczył, ale branie tego do końca ciąży trzy razy dziennie.. narazie nie planuję, tym bardziej, że ból brzucha minął, ale zobaczymy co mój gin powie Ja toxo ja jeszcze muszę powtórzyć, bo mam w domu dwie kotki.. a to kolejny temat demonizowany przez ginekologów, a jeszcze bardziej przez otoczenie. Wychodzę z założenia, że nie są groźniejsze niż surowe mięso i inne. Kuwety nie sprzatm i tyle. ale myślę, ze są zdrowe, nie wychodzą. Lata temu ze względu na tokspolazę pewna znajoma pozbyła się psa. I znająć ich stosunek do zwierząt, pozbyłi się go na amen.. Smutno mi się robi gdy tym myślę, bo psy nawet nie mogą przenosić toxo..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yolika_f
Miłego dnia, dziewczyny, Karolinka odezwij się co u Ciebie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pies i toxo...Już prędzej z mielonego mięsa, a najprędzej z grzebania się w ziemi np. przy przesadzaniu kwiatów, a nawet można 'złapać' oocyty jak kurzem i piaskiem wiatr sypnie w twarz w czasie spacerku... A co do no-spy, to nie brałabym takich ilości i to długoterminowo, bo dziecko może się urodzić wiotkie...Nie każdy lekarz o tym wspomina. Mi oczywiście też kazali brać regularnie, ale słuchałam rozsądku. Miałam pod ręką, ale brała w razie wyraźnej potrzeby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam was cieplutko wszystkie obecne i oczekujące Mamusie. Fajnie, że tak się Was tutaj "dużo zdrobiło", pisałam już tutaj dużo wcześniej, teraz mój synuś ma już prawie półtora roku, i nie wiem czy jeszcze powinnam się tutaj wypowiadać ale zawsze wracam na to forum i z przyjemnością sobie podczytuję. Jestem od Was trochę starsza i w pierwszą nieplanowaną ciążę zaszłam w wieku 41 lat. Niekarolinaka, serce mie się kraja jak czytam Twoje wpisy, trudno mi znaleźć słowa pociechy - ale jak piszą tu dziewczyny - Twoje maleństwo jest największym skarbem i na pewno juz kochasz je miłością bezgraniczną i nigdy nie będziesz sie juz czuła samotnie. Mój partner też jest różny i róznie to bywało międy nami w czasie ciąży i teraz też nie jest jakoś super kolorowo ale jesteśmy razem i jest tak bardzo zakochany w synku, że pomimo moich częstych chęci odejścia nie podejmuję takiej decyzji "dla dziecka", w zasadzie w czasie ciąży też byłam sama i samotna bo on ciągle przeżywał jakieś fochy (ma 2 synów z pierwszego małżeństwa), a decyzje o slubie to do dnia dziejszego wciąż odsuwa, ale jakoś tam z dnia na dzień sobie żyjemy, niestety dosyć często się kócimy. Może Wam też jakoś się ułoży a jak będzie już z wami wasze kochane maleństwo to Tatuś trochę zmieni swój stosunek do Was. Jeśli da się jeszcze jakoś ratować Wasz związek to może warto próbować, choć sama na pewno też sobie świetnie poradzisz to dlaczego masz tylko na siebie brać cała odpowiedzialność za wychowanie i przyszłość dziecka? Na pewno we dwoje będzie trochę łatwiej (choć tak jak piszę - to jest coś - za coś), Zobaczysz Słoneczko, że jeszcze wszystko jakoś się poukłada. Trzymam za Was mocno kciuki. Iwonka, ja miałam też ogromne dylematy po badaniach prenatalnych bo usg wyszło super, przeziernośc ksiązkowa, kośc nosowa obecna i rozwuj maleństwa też ksiązkowy ale w zestawieniu z tymi cholernymi testami paapa - koszmar - 1:8 ZD, dla mnie był to dramat załamałam się na kilka dni, byłam na kosultacjach u pani profesor genetyk - stracone 250 zł, podjełam decyzję o nierobieniu amnipunkcji, na partnera w ogóle nie mogłam liczyć, powiedział, że jak mabyć kalaeka to on na pewno nie chce ... itp., mój syenk śnił mi się jako zdrowe dziecko, była wtedy wiosna poszłam na samotny spaec do parku i umocniłam się w mojej decyzji, że nie dam skrzywdzić swojego kochanego dziecka jakie by nie było. Nigdy tej decyzji nie żałowałam choć do kńca ciąży byłam ciągle straszona przez moją ginkę i nastwaian, ż na pewno dziecko będzie chore, Każde USG było super więc nie wiem skąd te ciągłe straszenia. Synek urodził się w wyzanczonym czasie przez cc. 10 punktów w 100% zdrowy, i tak jest do dzisiaj nawe nie był nigdy przeziębiony. Wiem, że to nie jest dak Ciebie pocieszenie i każda Twoja decyzja będzie dobra, być może amnipunkcja całkowice rozwieje Twoje wątpliwości. Ja tylko tak napisała owczesniejszych swoich wątpliwościach. Nie zanudzam Was kochane dłużej bo i tak już straszliwie się rozpisałam, czekam z niecierpliwością na wieści od Malwi. A jeszcze tylko o tym "prztyciu", ja jestem dosyć szczupłej budowy 56 kg i 168 cm wzrostu, a podczas ciąży + 18 kg :-))), większość to była woda a zostało mi zbędnych 2 kg, przez ostatnie 2 miesiące byłam napuchnięta jak Barbapapa, chodziłam tylko na boso :-)))) Pozdrawiam Was serdecznie i bradzo mocno trzymam kciuki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przepraszam za te literówki ale jak piszę o mojej ciąży to zawsze we mnie takie emocje się wzbierają... a jeszcze dodam, że nikt nigdy nie aktualizował tych danych statystycznych biorąc np. mnie pod uwagę ito, że urodziłam zdrowe dziecko ... nie wiem jak to właściwie jest z tą statystyką i jej aktualizacją ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
asiaz69, fajnie, że się odzywasz. Potwierdzasz tylko teorię moich lekarzy, którzy jednogłośnie twierdzą, że ryzyka ciąży po 35r.ż. są mocno przerysowane starymi danymi sprzed kilkudziesięciu lat...Lekarze mają świeże dane i każdy jeden jest optymistycznie nastawiony do ciąży w tym wieku, styka się z tym na co dzień, więc nie pojmuję jaki interes mają media w podawaniu czarnych statystyk z epoki kamienia łupanego...Czy oni nie zdają sobie sprawy jak mogą zrujnować życie i marzenia ludziom, którzy wierzą w te brednie i z tego powodu nie decydują się już w pewnym wieku na wymarzone potomstwo lub nie daj Bożę dokonują aborcji po pierwszych w 90% błędnie negatywnych badaniach prenatalnych ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie mama po 35
Znalazłam coś takiego: http://www.termedia.pl/Czasopismo/Przeglad_Menopauzalny-4/Streszczenie-18241 Nie mamy dziecka, a oboje jesteśmy po 35 roku życia; do tej pory nie staraliśmy się tak naprawdę o dziecko, ale od jakiegoś roku mam taką blokade psychiczną i lęk przed urodzeniem niepełnosprawnego, że chyba nie zdecyduję się na macierzyństwo. Najabrdziej chyba z tego powodu cierpi teściowa, bo mąż jest jedynakiem, więc tylko od nas mogłaby mieć wnuczkę czy wnuka. Co tu robić? Jesteśmy prawie 3 lata po ślubie; chociaż otwarcie mówię teściowej, że dziecka nie będzie, to ona w to nie wierzy. Moi rodzice na razie nie naciskają, bo tłumaczą sobie, że nie decydujemy się ze względu na to, że kończę aplikację (ha ha). Kiedyś chciałam być matka, ale obwa przed zostaniem matką chorego dziecka skutecznie mnie blokuje. Jak wy sobie z tym radzicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yolika_f
Niemama w tym wątku nietrudno znaleźć otuchę. Jeśli go przeczytałaś, to nie rozumiem pytania, jak sobie radzimy... z czym? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie mama po 35 roku życia, nie możesz zakładać, że urodzisz chore dziecko. Nie wiem, czy czytałaś moje niedawne wpisy, ale jestem właśnie po rozmowie w sumie z czterema różnymi ginekologami, którzy praktykują w 3 różnych szpitalach, i każdy, powtarzam KAŻDY, nie tylko zabił mnie śmiechem jak zapytałam, czy w 'moim wieku' (36 lat) mogę starać się jeszcze o zdrowe dziecko, ale wręcz namawiał do kolejnej ciąży (mam 1.5 roczne dziecko, które urodziłam tuż przed 35rż, oczywiście wzorcowa ciąża i najcudowniejsze, w 100% zdrowe, książkowo rozwijające się dziecko). Jak pytałam o te Internetowe dane demonizujące ciąże po 35 r.ż, to każdy podkreślał, że to dane prehistoryczne nie mające przełożenia na obecne czasy. W jednym z tych szpitali w zeszłym roku były 2 przypadki zespołu Downa, u 23 i 24-latki, chociaż co miesiąc mają mamy rodzące po 40 a nawet 45r. ż. ... Nie darujesz sobie, jeśli tylko z powodu p.t. "co by było, gdyby' nie zdecydujesz się na dziecko. Będziesz żałować, jak będzie już za późno...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MALWI1000
Witajcie dziewczyny! Ja tylko na chwilę żeby Wam napisać, że jestem już w domu z moją ukochaną córusią!!!! Sama słodycz z Niej!!!! Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Malwi, najszczersze gratulacje ! Wycałuj malutką po stópkach od internetowej cioci i wchłaniaj tą słodycz w każdej godzinie, bo te maluszki tak szybko rosną niestety :) Zdrówka Tobie i malutkiej życzę, niech się zdrowo chowa :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MALWI1000
Dziękuję Viki3. Mała wycałowana od Ciebie:)))))) Życzę Wam wszystkich dużo szczęścia i zdrowia . Oby jak najmniej takich przypadków jak mój w pierwszej ciąży, a najlepiej w ogóle. Ja zaryzykowałam i teraz jestem najszczęśliwszą kobietą na świecie!!!! Te słowa kieruje do koleżanki która wacha się zajść w ciąże. Pozdrawiam Was!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Furla
Ja wracam na to forum po wielu latach, aby podzielic się moim przypadkiem. Wiele lat starałam się beskutecznie o maluszka. Wyniki badań doskonałe. Owulacja jak w zegarku, hormony podręcznikowo, jajniki drożne, itp., itd. Zdrowy tryb zycia od lat. Zadnych przeciwskazań. Wraz z nowym 2012 rokiem ze względu na wiek, mimo sprzeciwu męża, zaniechałam starań. I.... wierzcie mi, ze chyba jakimś cudem, nalatem ubiegłego roku zobaczyliśmy dwie różowe kreski na teście ciązowym. Zatrzęsła mi się ziemia :), bo ja już poukładałam sobie zycie... zamknęłam ten rozdział.... Cóż to za zrządzenie losu? Ciążę mimo wieku znoszę doskonale. Dzidzia rozwija się zdrowo. Czuję się młodo i pelna energii. I na dniach zostanę mamą upragnionej córki... Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
FURLA gratulacje ! Tak często jest, że jak się odpuści, to dzieje się cud :) A w jakim wieku Ciebie spotkało to szczęście ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Furla gratuluję ja starałam się 3 lata, odpuściłam że już nie będzie kruszynki i w pażdzierniku 2 krechy teraz moja malutka zaczyna 10 m-c i mam ręce pełne roboty echhh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Furla
Poddałam się rok temu wraz z 39 urodzinami. Ba, nawet zabezpieczałam się przed ciążą ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yolika_f
Malwi, Furla, Amelia - gratulacje dla Was :) Ja się zastanawiam co u Iwony i Niekarolinki które były tutaj "ze mną"... Dziewczyny odezwijcie się, proszę.. Może to tak jak u mnie - lenistwo? Bo przyznam, że mam coraz mniej sił :) Jak chyba wiele z Was - chociażby Viki, przez całą ciążę planuję byc aktywna, nie zrezygnowałam z pracy i z dodatkowych zajęć. I przyznam, że powoli daje mi to w kość. Dochodzi 30 tydzień, brzuszek ciąży i bywa, że twardnieje ze zmęczenia. W pracy mam jeszcze tyle do zrobienia.. :) A spotkało mnie też trochę rozczarowań, ze strony szefostwa, co tez na moment podcięło mi skrzydła.. po 15 latach w firmie.. Na szczęście te burze minęły. W każdym razie.. po powrocie do domu, najlepiej czuję się pod kołderką. I chyba nie sprawdzę się w roli biegającej do 40 tygodnia :)) Ale jeszcze się nie poddaję :) Furla... cudowną niespodziankę dostałaś od losu!!! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Yolika_f, 30 tydzień !!! Pięknie, jak ten czas leci... Za dziesięć tygodni będziesz trzymała w rękach najcudowniejsze ciepełko, 100% szczęścia i miłości :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie kochane! Przepraszam,że zniknęłam, ale dużo sie u mnie działo. Co chwila szpital, miesiąc leżenia, masakra z partnerem z którym nadal sie nie rozstałam, ale... to chyba nieuniknione. Moja macica bardzo się kurczy, co chwila straszyła poronieniem, potem okazało się, że ciąży zagraża też rozwarcie szyjki macicy- przeszłam zabieg - założyli mi szewek. Nic przyjemnego, a po narkozie umierałam cały dzień-potwornosć! Mój "ukochany" zostawił mnie po tym wszystkim samą na Święta- pojechał do Włoch na wesele chrzenicy- co Wy na to? Generalnie zero wsparcia w dalszym ciągu i w dalszym ciągu szukanie winnego tej ciąży i oskarżenia ,że go wrobiłam, doprawione czasem na ostro jakims "Mam to w d****"" w różnych, też dużo ostrzejszych wersjach. Jestem z nim , bo postanowiłam dać mu szansę - zobaczymy co się będzie działo po narodzinach maluszka plus - kiepsko daję radę z własnym życiem skoro ciągle musze polegiwać.... Ale nie jest mi łatwo i niestety za dużo energii i emocji mnie to wszystko kosztuje- za mało uwagi daję Małemu, wiem.... Generalnie jestem w kopletnym dole emocjonalnym,finansowym, życiowym- z nikąd wsparcia. Poza Mamą....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iwona37
Witajcie ;-) Ja też muszę Was przeprosić za milczenie . Pamiętacie , zrobiłam testy pappa , które wyszły beznadziejnie z wysokim ryzykiem triosomii 21 , 1:46 przy idealnym książkowym usg . W Kielcach w szpitalu na prostej pan doktor wręczając mi wyniki burczał coś pod nosem , nie miał ochoty nawet na krótką rozmowę , wyszłam z tymi cholernymi testami zapłakana i zostawiona samej sobie . Zupełnie inaczej zostałam potraktowana w Łodzi w CZMP , z szacunkiem i zrozumieniem . Po konsultacji z doktorem Wojciechem Ałaszewskim zdecydowałam się na aminopunkcję , to była najtrudniejsza decyzja w moim życiu , wtedy nie jest ważne w ilu procentach jest zagrożenie utratą dzidziusia tylko fakt że mogę je utracić .Dr. Ałaszewski po konsultacji i rozmowie z nami zrobił mi dokładne usg a potem aminopunkcję .Sam zabieg ledwo pamiętam byłam tak przerażona i wystraszona o moje maleństwo , zamknęłam oczy i nie chciałam patrzeć na monitor usg ani na doktora z długą igłą . Czekałam na ból , a tu już było po wszystkim , precyzja i profesjonalizm lekarza dały mi nadzieję na dobre zakończenie . Pobolewania czułam dopiero w drodze powrotnej do domu , mieliśmy ponad 150 km do pokonania . Po tygodniu miałam zrobione kontrolne usg w w CZMP , i na szczęście nie było żadnych komplikacji po zabiegu .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iwona37
Po trzech tygodniach miałam wyniki - prawidłowy kariotyp męski ;-) Tyle strachu , niepewności czekania które zna każda mama ktlądowałam w szpitóra przeszła przez to samo co ja . 29 byłam u Ałaszewicza na usg połówkowym , badanie trwało 1,5 godziny chłopczyk był tak ruchliwy że ciężko było go namierzyć ..... Jak to ujął pan doktor nic dodać nic ująć dzidziuś jest zdrowiutki , a te testy pappa to tylko statystyka i taka ich uroda .Opisuje to tak dokładnie bo pamiętam jak sama rozpaczliwie szukałam informacji i dziewczyn w podobnej sytuacji . Niekarolinka przykro mi że masz takie kłopoty , uważaj bo ja po stresującym dniu wylądowałam w szpitalu ze skurczami , pamiętaj tylko Twoje dzieciątko jest ważne i nic więcej . . Przytulam Cię mocno .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Iwona, Niekarolinka, super, że się wreszcie odezwałyście :) Niekarolinka, przykro mi, że on taki jest, ale najważniejsze, że masz mamę. U mnie jest dokładnie odwrotnie, gdyby nie mąż....Ahhh, lepiej nie mówić. Natomiast niezależnie od tego, kto Cię teraz wspiera, za niedługo będziesz trzymać w ramionach pozornie wymagającą opieki, a tak na prawdę dającą nieludzką moc osóbkę, która w 100% zawładnie Twoim sercem, duszą, umysłem i wszystkie zmartwienia wydadzą Ci się śmiesznie małe :) Obiecuję Ci to ja, pierwszy dyżurny pesymista i fatalista kraju :) A on-żal mi go, bo nie wie co traci ... Iwona, jesteś kolejną osobą w krótkim czasie, od której słyszę taką, pozytywnie w końcu zakończoną historię. I wiem już, że nie zrobiłabym ponownie badań prenatalnych... Miałam pierwszym razem chyba szczęście, że wszystko książkowo wyszło i tak się skończyło... Gratuluję synunia :) Mały książę-super !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iwona37
Dziewczyny , musimy rozruszać to forum ;-) i cieszyć się ciążą aż do rozwiązania .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Iwona zgadzam się, chociaż jeszcze nie jestem w Waszym szczęśliwym gronie ciążówek, ale bardzo mocno kibicuję, bo 'jestem' z Wami od początków Waszych ciąży :) Nie mogę się doczekać finałów :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×