Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

EKD 34

Pierwsza ciąża po 35 roku życia.

Polecane posty

Gość Iwona37
Viki rozmawiałam wczoraj ze specjalistami zajmującymi się badaniami prenatalnymi , zarówno położna jak i ginekolog twierdzili ze śmiechem że mamy w wieku 36-38 to są najmłodsze i najzdrowsze kobiety ..... To nie wiek decyduje o problemach w ciąży tylko ślepy los . Wczoraj na 7 pań tylko jedna była z bardzo poważnymi problemami i paradoks ona nie miała jeszcze nawet 25 lat , reszta dostała skierowania na własne życzenie ze względu na wiek a większość była już dobrze po 40 . Moje usg wyszło świetnie także wracałam szczęśliwa do domu . Jestem pod wrażeniem profesjonalizmu personelu szpitala , nie obce im uczucie empatii a to takie ważne kiedy boimy się o zdrowie naszych maleństw .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iwona37
Także Viki nie kombinuj tylko do dzieła , czas ucieka ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Iwona, bardzo się cieszę, że wszystko OK. Super wiadomości :) Czyli robiłaś tylko USG, bez krwi ? A te kobietki to też tylko USG robiły? Tej jednej już USG źle wyszło ? A jak wrażenia z badania ? Widziałaś dzidzię ? Dla mnie USG w 12 tygodniu to było największe przeżycie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iwona37
Miałam taki plan że zrobię tylko usg bez badania krwi . Ale po rozmowie z ginekologiem który robił mi usg , zachęcił mnie do badania krwi , powiedział wprost że nie mam się czego obawiać . Reszta dziewczyn też robiła komplet badań , chyba nawet nie wiedziały że można inaczej . Jak się udały badania usg , widać było po minie każdej z nas . Tylko ta najmłodsza wyszła zapłakana. Co do wrażeń z badania to byłam tak zestresowana i spięta , lekarz konkretny i skupiony na dzidzi , widziałam rączki w buzi i piękną główkę , cieszyłam się nawet z uszka dziecka ;-) Pamiętaj Viki to nie jest gabinet prywatny ..... Niekarolinka będę trzymała kciuki za Ciebie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yolika_f
To i ja trzymam kciuki - za Niekarolinke i za Viki też :) Btw.. ja na innym etapie.. to dopiero 20tydzień, a wielkośc mojego brzuszka zaczyna mnie przerażać.. No i oczywiście wszyscy go komentują... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Iwona, a który lekarz Cię badał ? Ja trafiłam na Kołodziejskiego, no chyba że on zawsze robi to badanie, nie wiem, w każdym razie był przemiły, przekochany. Sam mi wszystko na monitorze pokazywał, komentował, próbował sprawić, by dzidziuś się obrócił i pokazał w całej okazałości, bardzo długo wszystko opisywał, ze szczegółami, był przemiły i dostałam komplet zdjęć z badania :P Miałam ochotę zmienić lekarza prowadzącego, ale już było za późno :) Wizyty prywatne, bardzo drogie z resztą, u mojego prowadzącego były o wiele krótsze i bardziej lakoniczne, no chyba, że sama zaczęłam jakiś temat :) No i dostałam na wszystkie prywatne wizyty tylko zdjęcie pierwsze, gdy synek był jeszcze kilkumilimetrową kropeczką, a później jeszcze jak miał 2cm i wyglądał jak miś Haribo i na tym koniec...Niby to zbyteczne, bo zdrowie maluszka najważniejsze, ale dla większości mam to jedna z najcenniejszych pamiątek takie zdjęcia z brzuszka :) Do dziś się wzruszam jak na nie patrzę, chociaż moja żelka Haribo ma prawie 1.5 rok i tysiąc innych zdjęć :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dziewczyny, muszę poprosić żebyście się podzieliły spostrzeżeniami, bo sama się zastanawiam czy u mnie wszystko dobrze idzie. Niby czytam tu i tam, ale sama już nie wiem... Moją ciążę zaczęło być widac doslownie 2 dni temu. Pojawiła sie oponka. I sama nie wiem- czy to już tak ma być w 12 tygodniu? Już mam przybierać na wadze??? Przybyło mnie mniej więcej kilogram, a przecież maleństwo razem z "otoczeniem" ważą jakieś 65 gram... Strasznie boję sie narzucić za dużo wagi, bo wiem jak trudno w moim wieku przychodzi mi pozbywanie się dodatkowych kilogramów. I wydawało mi się,że odżywiam się racjonalnie, jem warzywka, owocki ... Wprawdzie śledzika w oleju zdarzyło mi się popijać sokiem bananowym, ale to podobno urok tej chwili :). Powiedzcie mi zatem jak zmieniają się wasze ciała, jak rosną brzuszki... Moj brzuszek , jeśli to brzuszek a nie wałek tłuszczu!- wcale nie chce wyglać na ciążę.... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yolika_f
Karolinka, pisałam wyżej co sądzę o tym tyciu w ciąży.. chyba nie zalezy od nas. Nie zamartwiaj się niepotrzebnie, po ciąży schudniesz na pewno! Tak się dzieje.. W 12tc już się w spodnie nie dopinałam.. Ale musiałam się maskować, ze względu na to własnie iż wyglądałam jakbym wyhodowała oponkę albo przejadła się kapusty.. BTW problemy jelitowe i wzdęcia to u mnie praktycznie jedyne objawy.. od samego początku... :] Więc tym bardziej uważam, na to co jem. Póki co to więce przybrałam na wadze w I niz w II trymestrze.. zupełnie niepodręcznikowo, ale czy to ważne? :) Teraz mam w obwodzie brzucha 90/95cm (rano/wieczorem.. ) Duuzo jak na 5ty miesiąc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yolika_f
no i własnie pisałam, że nie widać tego ile przytyłam.. sprostuję... poza brzuchem tego nie widać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iwona37
Karolinka moim zdaniem , dzidziuś jest najważniejszy a czy przytyjesz kilogram więcej czy mniej jakie to ma znaczenie ? Kończę 12 tydzień a ciąże już widać ;-) Wiem że przy regularnym karmieniu piersią schudniemy bardzo szybko . Mam już 3 kg do przodu urósł brzuszek i piersi .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ni4ekarolinka
Muszę się troszkę usprawiedliwić- muszę dbać o wagę ze względów zdrowotnych. Z trzech różnych powodów- astma, żylaki, tarczyca. Zadna ze mnie laska, więc nie próżność spowodowała to pytanie :) Ale jak widzę najwyraźniej wszystko u mnie w normie. Myślę też ,że ilość narzuconych kilogramó zależy od budowy ciała i wzrostu. U mnie jest to wyjściowo 164 cm i 55 kg. Przejmuję się zdrowiem swoim i dzidzi bo chcę być fajną sprawną mamą i mimo wieku nie bać się pływalni kajaków czy rowerów :) Rzeczywiście wzdęcia męczą straszliwie, aż do bólu brzucha, ale dla mnie nie one są największą bolączką a migreny. Cierpię na takie z aurą- tracę wzrok, czucie w rękach czy mowę. Normalnie jeśli taki atak przytrafi mi się raz na 2 miesiące- to już jest często ale teraz, w ciąży dają mi się te migreny we znaki przynajmniej raz w tygodniu a bywa że i codziennie- gehenna! Nie mogę jeździć samochodem, co chwila odwołuję jakieś spotkania... Liczę ,że w drugim trymestrze trochę odpuści. I mocno wierzę że roboczo nazwana Matyldą latorość wynagrodzi mi wszelkie te niedogodności po wielokroć :) Pozdrawiam weekendowo!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
karolinka, ja też już tu pisałam na temat tycia. Przez takie demonizowanie ciąży, szczególnie późnej, zwlekałam z dzieckiem. Czekałam, aż dojrzeję do myśli, że pogodzę się z faktem, że będę już zawsze gruba, z obwisłymi piersiami i rozstępami. No i zaszłam w ciążę przygotowana na to i pogodzona z tym, a nic takiego się nie stało i to przy zerowym wysiłku !!! :) Owszem, w ciąży byłam wiosną latem i wczesną jesienią więc codziennie 2-3km spacer po mieście, po zakupy do najdalszego sklepu, no i smarowałam brzuch masłem kakaowym z serii Palmer's. Mąż czasem szczypał i masował mi skórę przed smarowaniem kremem. I na tym koniec, zero diety, niczego sobie nie odmawiałam, ale pilnowałam, by nie przekroczyć 2500-2600 cal dziennie. Finał ? Brzuch mam bardziej płaski niż przed ciążą, bo zmienił kształt. Mam tyle samo centymetrów, ale ma inny korzystniejszy kształt. Co do tycia w poszczególnych trymestrach, to jest bardzo, ale to bardzo indywidualna sprawa. Dużo o tym czytałam i na prawdę co ciąża to inna historia. Ja w pierwszym trymestrze przytyłam 1.5kg, w drugim 7 !!!!!, a w III tylko ok.2kg. Brzuch miałam duży w 9 miesiącu, ale byłam w szoku, że w obwodzie nie przekroczył do porodu 98cm (74 przed ciążą....) Był ogromny, a w centymetrach bardzo mało przybyło. Na prawdę bardzo różnie to wygląda. I tak jak pisałam, bardzo dużo z tej wagi, to na prawdę woda i inne płyny ustrojowe, których jest więcej, choćby krew, no i oczywiście łożysko. Nie wiem jak z wagą po ciąży jak nie karmi się dziecka, ale przy karmieniu piersią, to rewelacja. Karmiąc piersią jadłam więcej niż w ciąży, a po pół roku karmienia ważyłam 3kg mniej (57kg) niż przed ciążą (60kg przy 168cm wzrostu). Jak tylko odstawiłam młodego od piersi (miał 10-11 miesięcy), to w ciągu tygodnia wróciło te 3kg i ważę tyle co przed ciążą co do grama na wadze elektronicznej. Dodam jeszcze, że nadal jestem z dzieckiem w domu, nie wróciłam do pracy, nie ruszam się tyle co zwykle, teraz nawet nie wychodzę na spacery i jest OK. Na prawdę tym się nie martw, będzie dobrze, to bzdury, że wiek ma coś do rzeczy i nawet genetyka nie do końca. Moja mam ma nadwagę po dzieciach i okropne rozstępy, jak nie. W prawdzie ona miała 3 dzieci, ja jedno, ale ona już po pierwszym nie wróciła do swojej wagi. Ale wiem, że siedziała w domu i bez pamięci objadała się ciastami, które zawsze były w domu, nie tylko od święta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iwona37
Hej dziewczyny . Dzisiaj odebrałam wyniki z badań prenatalnych . Bałam się tych badań i miałam racje . Ryzyko urodzenia dzidziusia z trisomia 21 wynosi 1:46 , wiek robi swoje w tych cholernych statystykach i obliczeniach . Wyszłam stamtąd ze łzami e oczach . Mam skierowanie do centrum matki i dziecka w łodzi na konsultacje i ewentualną amininopunkcje . Kurcze a tak się cieszyłam bo wyniki z usg są rewelacyjne . Mam termin na 11 lutego . KAROLINKA A JAK TWOJE BADANIA PRENATALNE ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Iwona, nie przejmuj się, nic nie jest jeszcze przesądzone. I nie piszę tak tylko dlatego, by Cię pocieszyć.Mój prowadzący był zły, że robiłam te badania w Kielcach, od początku mówił, że jak już się uparłam, żeby je robić, to tylko w Łodzi, ale mi się nie chciało jechać...I telefonicznie mnie gnębił o Łódź i na wizycie. Nie miał dobrego zdania o tutejszych, nie zdradzał szczegółów dlaczego, ale kazał jechać do Łodzi. To może być błąd laboratorium. Tam są bardziej wyspecjalizowani w tych tematach i lekarze i sprzęt. Zobaczysz, że będzie OK. Napisz, jak będziesz po.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Iwona, Kochanie! Uszy do góry! To tylko podejrzenia , które muszą po prostu sprawdzić i obalić, dlatego wysyłają Cię na te badania. Przykro mi,że musisz przez to przechodzić, naprawdę.... Ale wierzę,że koniec końców wszystko się dobrze zakończy i urodzisz śliczną, zdrową dzidzię! Naprawdę jestem z Tobą całym sercem, wszystko będzie dobrze! Musi być! Jeśli zechcesz odwiedzę Cię w Łodzi w szpitalu- przecież stąd jestem. Może dodam Ci odrobinę otuchy! Co zaś do moich badań- czekam na wyniki badań krwi- za 2 tyg, a na USG wszystko dobrze wyszło. Maluszek niezwykle ruchliwy- pani doktor baaaaardzo długo próbowała "złapać " każdy wymiar- tak sie kręcił, wił, machał rączkami.... :) No i najprawdopodobniej jest to chłopczyk. Ja czuję się ciut rozczarowana, ale za to- ku memu zdumieniu- mój partner najwyraźniej się ucieszył!!! Iwonka- jestem z Tobą! Bądz dzielna i spróbuj zachować spokój...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niekarolinka, super, że i Ty się odzywasz i to z dobrymi wieściami :) Jeśli to rzeczywiście chłopiec, to zobaczysz, jaka będziesz szczęśliwa, jak poczujesz tą legendarną więź między mamą i synkiem. Będzie tylko mamunia i mamunia :) Tatuś jest super do zabawy, ale jak krzywda, usypianie, itp., to tylko mamunia :) Coś w tym jest, że dziewczynki bardziej lgną do ojców, a synkowie do mam :) Iwonka, cały czas trzymam zaciśnięte kciuki za Was, i powiem Ci, że nie zasmuciła mnie bardzo ta wiadomość, tak bardzo jestem przekonana, że będzie OK :) Na 100%

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yolika_f
Iwona... wiesz przeciez jak to jest z tymi wynikami testu krwi. Więc głowa do góry :) Aminopunkcja da Ci dodatkową pewność. Trzymam kciuki Ja sie na test nie zdecydowała i teraz, przed połówkowym prenatalnym mam lekki stres.. Cóż jest on chyba wpisany w nasz stan.. Dopóki nie będziemy miały swoich maleństw na świecie.. A potem pewnie będziemy się dalej martwić żeby im się nic nie stało :)) Niekarolinka, chyba przezyłam to samo co Ty na pierwszym badaniu. Czyli rozczarowanie, że córeczki nie będzie. Choć żeby się z tym oswoić cały czas mówiłam, że to będzie chłopiec. Nazwaliśmy go juz Franek.. i powiem Ci, że tak sie zdążyłam przestawić, oswoić i przywiązać do tego, że teraz kibicuję, żeby już tak zostało. Za tydzien pewnie sie dowiem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przyznaję, że mimo, iż jestem tu od kilku miesięcy, dopiero dziś przeczytałam wątek 'od deski do deski'. Popłakałam się przy niektórych historiach... MALWI1000, KONICZYNKO, BOMBINKO, ANILKU, LULITO, pytam nieśmiało GDZIE JESTEŚCIE ????? Widzę, że jakaś zmiana warty tu nastąpiła :) MALWI1000, LULITO, Wam szczególnie kibicowałam. Napiszcie koniecznie o Waszych maleństwach, że szczęśliwie doczekałyście finału :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iwona37
Witajcie dzięki za słowa otuchy .Będzie mi ciężko czekać do 11 listopada ale mam męża ,który mimo tego że był od początku przeciwny tym badaniom cierpliwie i z miłością mnie wspiera . NO I WAS DZIEWCZYNY ;-) Ja też przeczytałam od początku nasz wątek i zmiana warty niestety nastąpiła , brakuje mi szczególnie MALWI1000

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MALWI1000
Jestem dziewczyny! Rzadko tu wchodzę, bo faktycznie nastąpiła zmiana warty. U mnie dobrze. Termin tuż tuż! Jakoś za dwa tygodnie cesarka. Wszystko zależy od mojego lekarza, no chyba że mała zdecyduje sama;) Dla córeczki jest już wszystko przygotowane! Strach nadal jest i jeszcze będzie mi towarzyszył przez jakiś czas. Ciąża po takich przejściach jak moje jest bardzo trudna, ale trzeba być dobrej myśli. Pozdrawiam Was serdecznie i trzymam za Was kciuki!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MALWI1000
Iwona37 test pappa jest badaniem, które bardzo często wychodzi mylnie i wprowadza zamieszanie. Tak mi powiedziało dwóch lekarzy. Powiedzieli mi, że skoro usg w tej aktualnej ciąży wyszło bardzo dobrze to właściwie nie muszę robić testu pappa, no chyba, że chce się jeszcze bardziej stresować. To była oczywiście moja decyzja i nie robiłam tego badania. Usg połówkowe również wyszło bardzo dobrze. Zaznaczam, że wszystkie usg genetyczne wykonywał mi ten sam lekarz, który w pierwszej ciąży wykrył wady i dlatego robił je bardzo długo i bardzo dokładnie. Wszystko sprawdzał po dwa razy. Trzymam kciuki za Ciebie i za Twoje dzieciątko. Po amnio musisz dużo wypoczywać!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
MALWI 1000, super, że się odzywasz, i to z takimi wiadomościami :) Pogłaskaj ode mnie brzuszek. Zazdroszczę tego pozytywnego napięcia, gdy jest tuż tuż i czeka się tylko spokojnie w przygotowanym pokoiku na mały cud :) Życzę Wam obu spokojnego rozwiązania, trzymam kciuki i z niecierpliwością czekam na wieści, gdy będziesz już malutką tulić w ramionach :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dziewczyny... Znów u mnie kryzys - znów związkowy, więc postanowiłam sobie popisać.... Nie wiem sama czy starczy mi sił, ale postanowiłam to zakończć. Kolejny łykend kiedy sie kłócimy dokładnie o to samo... o to że po raz - ósmy z rzedu przywozi mi na łykend bardzo rozkasłaną córkę. Ja próbuję delikatnie. Tłumaczę ,że nie mogę się znów rozchorować,że byłoby fajnie żeby mnie przez złem chronił, że przecież poroniłam przez grypę, że i w tej ciąży już zaliczyłam szpital, więc nawet jeżeli jego dziecko aktualnie nie zaraża to ja słysząc jej okropny kaszel aż się zwijam ze strachu....I że chciałabym żeby jej chorej nie przywoził. Na co on się zaraz zaperza, dostaje wścieklizny i zarzuca mi że to ja wymyślam jakieś pierdoły, bo jego dziecko nie zaraża! Ma mokry kaszel i to z przeziębienia, a ja jej po prostu nie lubię. Kurczę, dziewczyny, może i ona nie zaraża ale - ja się po prostu boję! Ja nie chcę tego wszystkiego znów przechodzić! A on- zamiast to uszanować traktuje mnie jakbym miała nieprawdopodobne fanaberie... Zupełnie o mnie nie dba, ma głęboko w nosie to jak się czuję i fizycznie, i psychicznie.... Dziś dodatkowo usłyszałam,że w tej całej sytuacji to ON potrzebuje wsparcia... ON!!! To ja dosłownie codziennie cierpię na te straszne migreny, to ja od wzdęć nie mogę sie czasami ruszać, to mnie znów będę kłuli na kolejnych badaniach za które to JA płacę, to ja....... mogłabym długo wymieniać. Najgorsze ,że z tego, co widzę - to jeszcze JA będę musiała zadbać o to żeby znaleźć jakimś cudem pieniądze na większe mieszkanie, sprzedać to co mam, znaleźć nowe i urządzić.... JAK??????????? Dotychczas nie naciskałam, czekałam aż sam sie zajmie tymi sprawami. Ale on palcem nie kiwnął.. I zaczęło mnie to irytować. Mieszkamy u mnie. Niemal każdy mebel, garnek, doniczkę kupiłam JA- zanim sie pojawił w moim życiu. Przyszedł na gotowe. A dziś jeszcze rzucił od niechcenia , że skoro mi sie nie podoba że przywozi chorą córkę, to on może tu w ogóle nie przyjeżdżac...nosz, cholera jasna łaskę robi że w ogóle tu jest! RATUNKU! Moja duma tego wszystkiego już nie zniesie. W końcu jestem- może ciut wybrzuszoną ostatnio :)- ale całkiem niebrydką, fajną , interesującą babeczką i nie muszę znosić rzucania mi ochłapów związku! Coś we mnie wzebrało i pękło. Wkurza mnie że facet nie dba też o to maleństwo!!!! Cholera- każda infekcja może uszkodzić płód, nie pozwole tak bezmyślnie nas na to narażać! Moj facet sobie nie radzi z moim NIE. Moj facet narzuca mi swoje zasady. Bezmyślnie i bezkompropmisowo. A ja już mam dość. Dobrze robie, dziewczyny? Dam rade? I nie będe już zawsze sama z maleństwem, prawda? Serce mi pęka, ale już nie chcę ani dnia dłużej czekać na dobre słowo od tego faceta... Dziś usłyszałam,że się "W********** po uszy!" - nie wiem czy bardziej tym,że jest ze mną, czy że przyjdzie na świat jego dziecko. Ale wiem,że nie chcę już NIGDY tego słyszeć. Wiem, każdemu zdarza się w gniewie ponieść, kłopot jednak w tym, że mój facet nie mówi mi żadnych miłych rzeczy. Nigdy nie wyglądam ładnie, nigdy nie byłam fajna, wspaniała, kochana.... Od września nie usłyszałam szczerego "Kocham". Ale ,że jestem taka czy owaka- łatwo mu przychodzi wykrzyczeć mi w kłótni. Nawet teraz- w ciąży. A! Jeszcze! Czy wasi parnerzy/ mężowie wiedzą w którym tygodniu / miesiącu ciąży jesteście? Czy wiedzą kiedy maleństwo ma sie pojawić na świecie? Ja tyle razy mówiłam mojemu... a dziś sie dowiedziałam,że nie wie.... Nie zna ani tygodnia, ani miesiąca ciąży, ani terminu porodu. Tylko tak mniej-więcej. :) Takie mniej więcej że wg niego 30 marca będe w 3 miesiącu ( wesele jego chrześnicy!). A wg lekarzy jestem już w 4 miesiącu, a 30 marca będę kończyć 5 miesiąc. Ale co to za różnica?! Nie wiem, może tutaj przesadzam, może inni faceci też się tymi detalami nie przejmiują... powiedzcie mi proszę. I najważniejsze- dodajcie siły i otuchy żebym zakończyła NAPRAWDE tę pozbawiono miłośći i troski dla mnie farsę. Całuję was wszystkie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yolika_f
Ech.. trzymaj się tam.. rozumiem Twój żal i Twój strach, mocno uzasadniony. Zrobisz tak jak będziesz uważała, my pisałyśmy Ci już, że będzie Ci na pewno dobrze z maleństwem, nie będziesz sama, będziesz kochać.. Znasz swoja sytuacje i faceta lepiej, ciężko się wtrącać i mędrkować nie znając kogoś, poza tym zawsze "łatwo powiedzieć" (..i już wcześniej głupie mysli czy Twój partner ma cos wspólnego z Twoją grypa zachowałam dla siebie..) Może bez analizy win napiszę tylko jak widzę tę sytuację - od strony "praktycznej" Jesteś w bardzo dobrej sytuacji, żeby odejść - bo nie musisz odchodzić, jesteś "na swoim", możesz go "kopnąć w tyłek" i tyle. Do tego jeśli do tej pory Ci nie pomagał to już się to na pewno nie zmieni.. a finansowo.. Kiedy się rozstaniecie jego obowiązkiem będzie Ci płacić alimenty To więc rzeczywiście się wpi.. lił... miało być bez zobowiązań? Jak długo? Dodam jeszcze, że nie tylko Ty kiedyś straciłaś dziecko.. on też.. Jeśli tego nie czuje, nie rozumie, to go nie zmieniło.. to ja nie wiem czy coś go zmieni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yolika_f
Czy mój mąż wie w którym jestem miesiącu? haha szczerze to jako facet pewnie mógłby coś poknocić, ale wie kiedy mały przyjdzie na świat. Nie jest jakos mega troskliwy i romantyczny, ale czasem całuje mój brzuszek na dobranoc, często wspomina w rozmowach, czy żartuje jaki będzie nasz synek- po prostu myśli o tym i pamięta i czeka..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niekarolinka, muszę przyznać, że rzeczywiście nieciekawie....Kompletny brak empatii, odpowiedzialności, troski...Na pewno ciąża dla faceta to stres, ale to go nie tłumaczy, absolutnie. Najważniejsze, że jesteś u siebie. Jeśli nie tylko o Ciebie nie dba, a jeszcze naraża na dodatkowe stresy i zagrożenia, to powinniście się rozstać, przynajmniej na czas ciąży...Jak dzidziuś się urodzi, a on go zobaczy i zakocha się w nim bez pamięci, zmądrzeje i 'wydorośleje', to może znów zamieszkacie razem. Póki co, zdrowie Twoje i maleństwa najważniejsze. Wierz mi, wiem, co mówię. Poroniłam raz, w prawdzie bardzo wczesną ciążę (5tyg.) i z bardzo dużego stresu, a raczej jednej strasznej sytuacji, która miała finał w sądzie, ale lekarz sugerował, że to ze stresu...A ginekolog ciągle powtarzał, że spokój w ciąży procentuje później spokojnym, i szczęśliwym dzieckiem. Teraz Ty i Maleństwo jesteście najważniejsi, musisz się na tym skupić. A masz na miejscu mamę, siostrę lub przyjaciółkę, na którą możesz liczyć w razie jakiejś 'awarii' ? Jeśli tak, to tym bardziej zapewnij sobie i dzidzi spokój, przynajmniej na czas ciąży. Wiem, że rozstanie teraz może być równie stresujące jak życie z nim, ale zobaczysz, że dasz radę. Wiem, co piszę, bo pomimo kochającego męża nie mam w mieście w którym mieszkam nikogo, żadnej rodziny, ani swojej, ani męża. A jak ten jedzie do pracy na 12h, to byłam i jestem zdana tylko na siebie. On ma taką pracę że nie może po prostu zwolnić się i przyjechać do mnie, podejrzewam, że nawet gdybym znalazła się w szpitalu. Całą ciążę, a później z malutkim dzieckiem siedziałam z tą świadomością sama w domu...Ale wszystko jest do przeżycia, zawsze znajdzie się jakaś życzliwa nawet obca osoba do pomocy. Nie obwiniaj go tylko o jedno-brak pamięci o terminach :) Wielu facetów tak ma, to akurat nie czyni z niego złego człowieka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iwona37
Niekarolinka , przykro mi że musisz przez to przechodzić . Doskonale Cię rozumiem , mój pierwszy mąż zachowywał się bardzo podobnie , on potrzebował wsparcia i zrozumienia ale nie jego kobieta w ciąży . Kłótnie o bzdury , i brak zaangażowania i myślenia na temat naszej przyszłości . Byliśmy w trakcje budowy domu i kto zajmował się wszystkim ? Oczywiście ja , ale to przez stres kiedy dowiedziałam się że narobił kolosalnych długów wylądowałam w szpitalu w siódmym miesiącu i cudem udało się lekarzom zatrzymać mojego synka w brzuszku . Po tym fakcie dałam sobie spokój z tym związkiem (chociaż łatwo nie było ) i rozstaliśmy się . 8 lat wychowywałam synka sama i dałam rade , miałam wsparcie mamy i braci ,mieszkaliśmy w malutkim pokoiku ale miałam spokój bez toksycznego faceta u boku . C do Twoich obaw o zarażenie się to sama w ten sposób bym reagowała , nie chodzimy do kościoła , marketów , uważamy tak jak prosił nas o to wielokrotnie lekarz . Pozdrawiam Cię ciepło . Acha jeszcze mam jedno pytanie wybierasz się na aminopunkcję , bo piszesz o badaniach .?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie Iwonko, nie wybieram się na amniopunkcję. Wyobraźcie sobie dopiero teraz ktoś wpadł na pomysł żeby mnie przebadać pod kontem toksoplazmozy. Zachodzę w głowę, czemu tego nie zrobili kiedy byłam w szpitalu. Przecież ta moja infekcja to mogła być właśnie - tfu tfu!- toksoplazmoza! I czemu nasz kochany NFZ nie refunduje tych badań???? Przecież powikłania po toksoplazmozie sa przerażające! Tak więc jutro jadę się przebadać. Nie ukrywam,że nieco się niepokoję. Co zaś do tego wszystkiego... dziękuję Wam za wsparcie i słowa otuchy. Myślę nad tym wszystkim i prawdę mówiąc coraz więcej we mnie buntu i złości. Już nie mam cierpliwości i niech tak zostanie. Chcę spokoju. Ostatecznie jestem pewna że zasługłuję na odrobinę miłości a przecież to wszystko co się dzieje nie ma z nią nic wspólnego..... Yolika-f- niezwykle trafne są Twoje spostrzeżenia. Zwłaszcza to o związku bez zobowiązań- dzięki Tobie zrozumiałam o co mu chodziło. Widzisz mojego faceta we właściwym wymiarze, niestety. Viki- jak on sobie już pójdzie to nie wróci. Po pierwsze dlatego,że jeśli zafunduję sobie stres rozstania - i to teraz!- to z pewnością nie po to by dać mu szansę znów mnie zranić. Po drugie- on nie chce już ani mnie, ani dziecka. Wiem na pewno, czuję to- ze jeśli się rozstaniemy to ostatecznie. Bez żadnych tam powrotów. Poza tym- tak mu powiedziała wróżka! Hehe! Ze on pozna kogoś do końca marca i zakocha się i zostawi mnie w ciąży a ja będę już zawsze samotna i nieszczęśliwa... :) Tak mu sie od tej wróżki popitoliło ze chyba w wytęskinieniem czeka tej wsojej ukochanej , no i codziennie mówi mi o tym jak żałosne będzie już zawsze moje żyie bez niego. No generalnie to wielką przysługę mi oddaje ,że sie ze mną męczy....... Uhg! Kurcze, jak mi smutno,że mojego brzuszka nikt jeszcze nie pocalował i nie pocaluje... Moj facet ma wiecznie monę jakby go mój brzuch obrzydzał i ani razu go nawet nie dotknął.... :( Ale ostatecznie - przecież i dlatego mam dość ! :) Całuję was raz jeszcze i raz jeszcze dziękuję!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MALWI1000
Dzięki Viki! Brzusio pogłaskany:) Dam znać później. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×