Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

lady stonehenge

nie ma pracy po anglistyce

Polecane posty

Gość myśląca bezdzietna
a po czym jest?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monika anglistka
"Mam wrazenie, ze praca w szkolach publicznych czy prywatnych to wieczny zastoj... awans zawdowowy polega na zbieraniu bzdurnych papierkow... w szkole jezykowej pracujesz jako nauczyciel i nie masz szansy awansu... " Dokładnie. W studia filologiczne wkładasz mnóstwo pracy, uczysz się masę specjalistycznego słownictwa, tłumaczenia prawnicze, pisanie wielu esejów, recenzji, fonetyka, fonologia, literatura i masa innych pracochłonnych rzeczy... A potem lądujesz w podstawówce i uczysz "This is an apple". I jeszcze dowiadujesz się, że koleżanka bez filologii, ale ze znajomościami, też uczy w szkółce w wersji "Dis is ejpls". Myszko, mam jeszcze drugi kierunek, z tych humanistycznych, co niby pracy się nie znajdzie. Nigdy nie wiązałam z nim żadnych planów zawodowych, więc doświadczenia innego oprócz uczenia i tłumaczeń nie mam. Kilka osób z mojego roku znalazło pracę w zawodzie po tych humanistycznych studiach. Jednak można. Ofert pracy jest jak na lekarstwo, ale jak już coś jest, to umowa o pracę. I przynajmniej sto osób na to miejsce. Czy w waszych miastach też są oferty pracy w biurze 8h dziennie na umowę o dzieło? No masakra :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myszka1100
nie rozumiem dlaczego takie umowy w ogóle zostały wprowadzone. Dobre są może dla ludzi mających stałą posadę i wykonujących pracę dodatkową, ale jak można się samodzielnie utrzymać mając taką umowę? Nawet ubezpieczenia zdrowotnego nie ma, a to przecież jest podstawa, nikt z nas nie jest robotem i czasem chruje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myszka1100
miało być choruje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kaczuszka111
Hej, ja też jestem magistrem filologii angielskiej, broniłam się w tym roku, ale pracuję mniej więcej od drugiego roku studiów w szkołach językowych i udzielam korepetycji. Na razie nie narzekam, dochód mnie zadowala, mimo że nie mieszkam w dużym mieście, stawki mam przyzwoite, tzn. pewnie niejednej z Was wydałyby się niskie, ale biorąc pod uwagę realia w moim mieście, naprawdę nie jest źle. Mam stałych ludzi od lat, co sezon dochodzi ktoś nowy. Jednak podzielam Wasze obawy w pełni. Umowa o dzieło, brak ZUS, składek itd. luki w dostawie pieniędzy;) (czytaj: wakacje, ferie, święta itd.). Wieczna niepewność, ile powstanie grup w szkole językowej, czy godziny pracy w szkole nie będą kolidować z korkami itd. Ostatnio zarejestrowałam się w UP, mieli jakąś ofertę stażu w banku, ale niestety wymagali wykształcenia administracyjnego/ekonomicznego. Ja już od dłuższego czasu myślę o podyplomówce, ale nie chcę podjąć pochopnej decyzji, nie chodzi mi o kolejny "papier", nie chcę wkładać czasu, energii, pieniędzy w coś, co nic mi nie da. Myślałam o czymś związanym z finansami, rachunkowością, może logistyką lub spedycją. Cały czas się miotam, ale wierzę, że mnie olśni i podejmę słuszną decyzję;) U mnie tak często bywa. Na pewno jak każdy dążę do pewnej stabilności, równowagi, poczucia bezpieczeństwa. Wiadomo, teraz jestem młoda, nie mam dzieci (na razie tylko dwa koty;)) itd. i staram się nie myśleć pesymistycznie, ale wiem jedno-chcę się rozwijać i znaleźć stabilną pracę, która nie jest źródłem frustracji, napięć i narzekań. Jestem pewna, że taką znajdę, Wy też dziewczyny, uwierzcie mi, tylko proszę Was, myślcie pozytywnie i nie poddawajcie się w waszych wysiłkach, nie traćcie nadziei. Damy radę :)))))))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jest praca tylko trzeba byc
Ja jestem magistrem, uniwerek skonczylam 3 lata temu i nie narzekam, wszyscy moi znajomi z roku maja prace, ale jestesmy z duzego miasta. Ja pracuje w szkole podstawowej, mam 2 grupy po poludniu w prywatnej szkole i dochod netto 3000. Kazdy sie gdzies zalapal, do biur i korporacji tez. Jest jedna osoba, ktora znam i wiem, ze nie am etatu, ale to osiol, odrzucila pare fajnych propozycji i teraz placze, ze szkoly nie przyjmuja. Problem jest pewnie wiekszy dla obecnych absolwentow, bo rynek pracy sie nasycil i jest niz demograficzny. Ale moj rocznik i ten rok nizej problemow z praca nie mial. Wiem, bo mielismy nieliczne roczniki i wszyscy sie znamy. Wiem tez, ze czesto ludzie po licencjatach i koledzach dostaja szybciej prace niz po uniwerku, przemyslcie to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jest praca tylko trzeba byc
ah, dodam, ze w czasie studiow chociaz kurs dla sekretarek lub jakikolwiek administracyjny, to mus. takze praca w czasie studiow, praktyki, wolontariaty, upakowac czym sie da CV. Ja bralam udzial w wolontariacie, jezyk obcy dla dzieci przy kosciele w takiej malej miejscowosci. Nie bralam za to kasy, musialam dojezdzac, ale i praktyka i doswiadczenie dla mnie, i potem widac, ze sie starasz, zawsze to coś. Teraz robie podyplomowke i zobaczymy, troche sie boje bo mam stala umowe w szkole, ale nie chce tam spedzic reszty zycia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cholera... skończę studia w przyszłym roku kalendarzowym.... cholera, jestem załamana...waszymi wpisami... sounds like shit.... ale jestem na tłumaczeniówce, studia praktyczne, typowo pod zawód i dwujęzyczne- z francuskim też. mam praktykę. zobaczymy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cholera... skończę studia w przyszłym roku kalendarzowym.... cholera, jestem załamana...waszymi wpisami... sounds like shit.... ale jestem na tłumaczeniówce, studia praktyczne, typowo pod zawód i dwujęzyczne- z francuskim też. mam praktykę. zobaczymy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna anglistka
Sluchajcie,a teraz historia z serii jak dokopac lezacemu...pislam wam kiedys ze znajoma mi osoba miala okazje pomoc mi wkrecic mnie dobiura,w ktorym pracuje...prosta praca biurowa...najwyrazniej bojac sie konkurencje z mojejstrony(mimo ze ma umowe na czas nieokresl.),albo w ogole nie przedsrawila mojego cv szefostwu albo przedstawila mnie tak,zebym tej pracy nie dostala...powiedziala ze szef niby powiedzial ze nie przyjmie mnie z powodu braku doswiadczenia...juz w zeszlym roku ta moja znajoma gdy dostalapraceprosila mnie kilka razy o pomoc w napisaniu maili po ang. Czy tez objasnienie jak uzywa sie excela...pomoglam jej wtedy-to bylo przed jej rzekoma pomoca we wkreceniu mnie do firmy...no i kilka dni temu ta osoba przyslala mi calego maila z prosba o przetlumaczenie go na jezyk obcy...bo ja poprosil o to jej szef...w zamian za przetlumaczenie zaproponowala mi kawke ale nie w kawiarni tylko gdy odwiedze ja w firmie...zalosne...ta osba nie ma rodziny,nie placi rachunkow ani za wynajem mieszkania bo wszystko placi jej maz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna anglistka
Sluchajcie,a teraz historia z serii jak dokopac lezacemu...pislam wam kiedys ze znajoma mi osoba miala okazje pomoc mi wkrecic mnie dobiura,w ktorym pracuje...prosta praca biurowa...najwyrazniej bojac sie konkurencje z mojejstrony(mimo ze ma umowe na czas nieokresl.),albo w ogole nie przedsrawila mojego cv szefostwu albo przedstawila mnie tak,zebym tej pracy nie dostala...powiedziala ze szef niby powiedzial ze nie przyjmie mnie z powodu braku doswiadczenia...juz w zeszlym roku ta moja znajoma gdy dostalapraceprosila mnie kilka razy o pomoc w napisaniu maili po ang. Czy tez objasnienie jak uzywa sie excela...pomoglam jej wtedy-to bylo przed jej rzekoma pomoca we wkreceniu mnie do firmy...no i kilka dni temu ta osoba przyslala mi calego maila z prosba o przetlumaczenie go na jezyk obcy...bo ja poprosil o to jej szef...w zamian za przetlumaczenie zaproponowala mi kawke ale nie w kawiarni tylko gdy odwiedze ja w firmie...zalosne...ta osba nie ma rodziny,nie placi rachunkow ani za wynajem mieszkania bo wszystko placi jej maz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna anglistka
W glowie mi sie to nie miesci...chociazby ze zwyklej grzecznosci powinno sie spytaco koszt IMHO...no po prostu sram ze szczescia na te kawe...podczas gdy musze oplacic rachunki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna anglistka
Sluchajcie...tego sie nie spodziewalam... Do konca czerwca mialam tyle lekcji pryw. .... A traz nic....dalam znac uczniom ze jestem do dyspozycji,ale od niektorych albo w ogole nie dostalam odp. A od jednej:"na razie nie potrzebujemy lekcji",czyli oznacza to ze pewnie w ogole nie potrzebuja...dostalam maila od jakiejs szkoly,ktora jestnzainteresowana daniem mi kursu ...60 km od miasta,w ktorym mieszkam....kurs bylby od .... Stycznia....nie znam szczego typu zarobki bo umowa to pewnie to co zwykle:brak umowy albo smieciowka....a co jak,bloody hell,mam wiedziec czy bede do dyspoz. W styczniu?przeciez to oczywiste ze jak znajde prace z umowa to wybiore umowe a nie giwno.... Nie wiem co mam zrobic...upokarzac sie i znow skazywac sie na prace na gofziny bez umowy jak jakas ulicznica czy tez poczekac do poniedzialku bo wtedy maja mi dac znac czy przyjmuja mnie do pracy z umowa....?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna anglistka
Na dodatek te szkolki mimo ze nie oferuja umowy robia pozniej wyrzuty gdy ktos rezugnuje....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna anglistka
Na dodatek te szkolki mimo ze nie oferuja umowy robia pozniej wyrzuty gdy ktos rezugnuje....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna anglistka
Na dodatek te szkolki mimo ze nie oferuja umowy robia pozniej wyrzuty gdy ktos rezugnuje....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tina83
Dobre to z tym mailem i tłumaczeniami Ja bym to tak rozegrała: Podziękowałabym koleżance za pomoc w znalezieniu pracy i zapytała o warunki. Mówię o pracy tłumacza. Ostatecznie można zawsze zaproponować, że zaraz po podpisaniu umowy wyśle się tłumaczenie, ale to byłoby zbyt dosłowne. Przez cały czas udawałabym, że przecież w mailu zaproponowano mi taką pracę, mówiłabym spokojnie i bardzo formalnie bez żadnych emocji. No bo chyba nikt nie spodziewa się, że ktoś będzie dla niego za darmo pracował :) (W ten sposób koleżanka się na Ciebie nie obrazi jeśli Ci na tej znajomości wciąż zależy, a ponadto nie będzie opowiadać nikomu jaka jesteś niedobra bo nie poświęciłaś swojego czasu na wykonanie pracy za nią). Nawet jakby mi tłumaczyła, że nie chodzi o pracę dalej udawałabym, że przecież to tłumaczenie jest chyba w formie umowy o dzieło lub zlecenia - język formalny, zero emocji. Później przeszłabym do tego, że to chyba trochę nie w porządku, że szef odrzucił Twoje cv, a chciałby korzystać z Twoich umiejętności (mówisz, że to szef odrzucił je, a nie że ona). Ogółem bardzo chętnie podejmiesz się tłumaczenia zaraz po podpisaniu umowy. Wersja dla bezczelnych (chyba bym się nie odważyła): wydrukowanego maila pokazać jej przełożonemu, powiedzieć, że w związku z tym, że nie masz działalności gospodarczej mniemasz, że mają już dla Ciebie przygotowaną umowę o dzieło na przetłumaczenie tego tekstu i przyszłaś ją podpisać, przy okazji należy zapytać jak tam Twoje cv na etat, które złożyłaś Informacja i wiedza kosztują. Do niektórych niestety to nie dociera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tina83
Ale w sumie w tej wersji dla bezczelnych jakby iść do jej przełożonego z przetłumaczonym tekstem..... podziękować za to że znalazł dla Ciebie czas i dał Ci szansę mimo Twojego braku doświadczenia ... przecież idziesz na rozmowę kwalifikacyjną - koleżanka pisała Ci w mailu, że szef kazał Ci to przetłumaczyć... mieć zarówno tłumaczenie jak i wydrukowanego maila od koleżanki przy sobie .... no chyba kazał Ci to przetłumaczyć aby Cię sprawdzić .... cały czas zachowując się formalnie jak na rozmowie kwalifikacyjnej nie ośmieszysz się bo zaszło nieporozumienie Moim zdaniem warto spróbować, a nuż się uda i jak będą potrzebowali osoby z angielskim wezmą Twoją aplikację pod uwagę (szef decyduje a nie koleżanka, którą podejrzewasz o to, że boi się, że ją wygryziesz, a on Cię już zna, wie jak się zachowujesz i widział zrobione przez Ciebie tłumaczenie)..... w najgorszym wypadku ... będziesz bezrobotna (ale i tak jesteś) a koleżankę przeprosisz - byłaś tak podekscytowana że nieuważnie przeczytałaś maila, a resztę sobie po prostu dopowiedziałaś Jak pisałam wyżej sama nie wiem czy bym się odważyła, ja zawsze robię się czerwona i nic mi nie wychodzi, ale może Tobie się uda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna anglistka
tina83: dobre!! :) Tylko ze ona nie pisala miw mailu, ze szef prosil, zebym ja to przetlumaczyla, szef poprosil wlasnie swoja pracownice o przetlumaczenie tekstu! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tina83
W takim razie możesz tylko przeprosić koleżankę za nieporozumienie, które zaszło. Czytałaś to w takich emocjach, że nie zrozumiałaś, że szef ją prosił. Naprawdę myślałaś, że zaproszono Cię na rozmowę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna anglistka
W gore

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myszka1100
Co atm u Was angliści i anglistki? Ja od dłuższego czau przeglądam ogłoszenia o pracę i jest jedno słowo, na dźwięk którego już mnie szlag trafia - "doświadczenie". To jest jakaś paranoja, wszędzie chcą z doświadczeniem (co najmniej roczne lub dwuletnie, a coraz częściej widzę także min. pięcioletnie), a jak mam go zdobyć skoro nikt mnie nie chce? I wiecie co? Jak przeglądam zakres obowiązków to często jest tak, że wcale nie są to jakieś wysoko specjalistyczne rzeczy, wystarczyłoby trochę obrotności, sprytu i chęci, żeby to wszystko ogarnąć. Ale nie, bo przecież sekretarka, musi mieć doświadczenie, żeby odbierać telefony czy obsługiwać komputer... Co za kraj..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna anglistka
myszka, znam ten problem. W tylkach im sie wszystkim poprzewracalo. Specjalnie tak robia, zeby pokazac, ze jaka to niby ambitna prace oni oferuja. Ja dla jaj zrobilabym tak: powpisuje w CV jakies wymyslone nazwy programow czy do obslugi rezerwacji w hotelach, czy do obslugi poczty... :P To pozniej taki jelop, ktory bedzie czytal Twoje CV, pomysli "Woow, co za dziewczyna, ile programow umie obslugiwac" :) Albo lepiej podczas rozmowy o prace powiedziec, ze zna sie takie i takie programy.... :P a prostak z drugiej strony nie bedzie nawet wiedzial, o czym mowisz, ale oczywiscie sie do tego nie przyzna. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myszka1100
kolejna anglistko, niestety polski pracodawca myśli sobie chyba, że jest jakimś bogiem i często ma nieadekwatne wymagania do stanowiska, jakie proponuje. Co do obsługi tych programów, to rzeczywiście może się i rekruter nie przyzna, ale też pewnie nie zatrudni, bo jeśli będziesz do tego robić wrażenie silnej i świadomej tego co mówisz osoby, to poczuje, że ma przed sobą kogoś mądrzejszego i sprytniejszego od siebie a takich ludzi żaden szef nie lubi. Woli potulną, ciemną masę, którą łatwiej sterować i zastraszyć, bo wierzy że dzięki swojemu bogowi w ogóle ma pracę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monika anglistka
Hej dziewczyny, u mnie nadal nic. Jeśli chodzi o pracę biurową, stykam się dokładnie z tym co pisałyście. Jakby obsługa ksera czy wklepywanie danych do komputera były jakimś arcytrudnym zadaniem, wymagającym lat nauki. Albo szukają tylko studentów i niepełnosprawnych. Ostatnio w firmie X zainteresowała mnie posada w biurze prasowym, gdzie wymagali biegłego angielskiego. Myślałam, że żeby tam się dostać to dopiero trzeba mieć duże doświadczenie. Co się okazało? Pracują tam prawie same świeżo upieczone absolwentki anglistyki, bo ich rodzice mają znajomości :/ A wczoraj poszłam do Biedronki, a tam na kasie moja koleżanka z roku . jeszcze dziewczyna się cieszyła, że ma pracę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myszka1100
Moniko, rzeczywiście ja też często spotykam oferty dla studentów albo osób z orzeczeniem o niepełnosprawności. No chyba, że masz znajomości to jest tak jak w tym biurze prasowym. Bardzo dużo ogłoszeń ma wg mnie wykluczające się nawzajem wymagania: bo z jednej strony chcą studenta ale jednocześnie takiego, który ma doświadczenie na stanowisku na jakie aplikuje i jest dyspozycyjny. Bezsens. Jakiś czas temu okropnie się uśmiałam gdy przeczytałam ogłoszenie, że szukają kogoś do galerii handlowej na stoisko typu "wyspa": wymagania - status studenta, komunikatywność itp. oraz na końcu dyspozycyjność w godzinach otwarcia galerii czyli poniedziałek sobota: 10:00-21:00 niedziela:10:00-19:00. Po prostu no comments... Do biedronki czy tesco z wykształceniem nie przyjmą. Tak jeszcze zmieniając temat: co myślicie na temat bezpłatnych praktyk? Nie mam na myśli tych typowo studenckich tylko takie, które coraz częściej pojawiają się wśród ogłoszeń o pracę (czyli oferujące zdobycie doświadczenia). Wg was to szansa czy zwykłe wykorzystywanie i szukanie darmowej siły roboczej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monika anglistka
Myślę, że im więcej ludzi będzie się na to rzucać, tym więcej będzie takich "ofert" i więcej pracodawców szukających białych niewolników. Bo po co płacić za pracę jak niewolnik zrobi za darmo. Tacy pracodawcy mają teraz raj - bezrobocie wysokie, więc ludzie widzą w tym szansę, żeby zdobyć cenne doświadczenie. Spece od hr zaraz by przytaknęli, ze to niepowtarzalna szansa na zdobycie nowego doświadczenia i umiejętności, bla, bla...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myszka1100
Zgadzam się z Moniką , nie można wszystkiego przypisać pod etykietkę zdobywania doświadczenia. Za każdą pracę należy się wynagrodzenie, choćby najmniejsze, tym bardziej, że przecież na takich praktykach nikt nas nie posadzi na krześle przez parę godzin, praktykant często zasuwa tak samo jak inni pracownicy. Ciekawe co jeszcze wymyślą, aby zacząć ludziom wmawiać, że praca za darmo to coś normalnego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myszka1100
Jakiś czas temu kontaktowałam się mailowa o osobą, która oferowała właśnie takie bezpłatne praktyki. Chętnie odpowiadała na moje pytania dotyczące bezpośrednio praktyk np. czasu ich trwania, natomiast jak zapytałam dlaczego decydują się na zaproponowanie bezpłatnej a nie płatnej praktyki, owszem na maila mi odpisano, ale odpowiedź dotyczyła innych pytań, które zadałam, to zostało pominięte...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna anglistka
w gore

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×