Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

lady stonehenge

nie ma pracy po anglistyce

Polecane posty

Gość kolejna anglistka
"gdybyś skłamała i powiedziała, że tak, to pewnie dalej by cię wypytywali co to były za rozmowy i wtedy dopiero byś mogła nieźle się zaplątać." No wlasnie to samo pomyslalam i to spowodowalo, ze odpowiedzialam na jej pyt. zgodnie z prawda... Babka do tej pory sie nie odezwala, wiec obawiam sie, ze klapa... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myszka1100
"Babka do tej pory sie nie odezwala..." - może jednak zadzwoni, wiem, że odpalę mega banał, ale mimo wszystko musimy wierzyć, że w końcu nam się uda z pracą:). Jak wyglądają rozmowy o pracę we Włoszech? Ciekawa jestem czy tak samo jak w Polsce urządzają psychologiczny wywiad, zamiast normalnej, rzeczowej rozmowy ; jak widzisz swoje życie za 5 lat, jaka byłaby Twoja idealna praca, co lubisz robić w wolnym czasie, jak utrzymywałeś się w czasie studiów i inne pierdoły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna anglistka
myszka, nie sadze...:( A jak wygladaja tu rozmowy? Roznie...zdarzalo mi sie, ze pracodawca dopiero przy mnie czytal moje CV, albo zapraszal mnie na rozmowe i byl zdziwiony, gdy na wejsciu powiedzialam mu, ze jestem zainteresowana praca part-time, a przeciez napisalam mu to wczesniej w mailu.... Z reguly pytaja Cie tu o doswiadczenie :P co mozesz opowoeidziec o swoich poprzednich miejscach pracy, obowiazkach, itd. Niestety pytaja sie tez, czemu tak krotko pracowalo sie w niektorych miejscach,jakby nie rozumieli, ze to nie wina pracownika, ze ktos oferuje mu umowe na 3 miechy... :( Do tej pory mialam tylko 2 rozmowy bardzo profesjonalne, w ktorych zadano mi duzo pytan typu "a jakby pani poradzila sobie z problemem....?" Mile mnie to zaskoczylo, bo byly to prace na stanowiska w ktorych nie mialam doswiadczenia, ale w ktorych kierunku ukonczylam jakies kursy... Pracodawca wiedzial, ze nie mam doswiadczenia na tym stanowisku (to akurat bylo stanowisko specjalisty do spraw reklamacji), ale zadajac mi duzo roznych pytan, sprawdzal umiejetnosc mojego myslenia :) umiejetnosc znalezienia roznych rozwiazan problemu , nie mowiac mi oczywiscie nic o wewnetrznych procedurach firmy... I widocznie uznali mnie za osobe majaca potencjal, bo chcieli mnie pozniej zatrudnic, ale ja kilka dni wczesniej znalazlam juz inna prace, w ktorej rozmowa poszla rownie dobrze... :) Dodam, ze podczas tych dwoch rozmow w ogole nie czulam sie spieta, i wyczuwalam pozytywne nastawienie ze strony osoby rekrutujacej. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myszka1100
Anglistko, jeśli przeważnie pytają o doświadczenie albo zadają pytania na myślenie, to ok, wg mnie tak właśnie powinny wyglądać rozmowy o pracę. Przynajmniej gada się wtedy o konkretach, nie ma jakiejś paniusi, wielkiej specjalistki od HR, która naczytała się jakichś psychologicznych bzdur, ma gotowy "klucz odpowiedzi" w zależności od tego, co odpowie kandydat i myśli, że jest w ten sposób w stanie sprawdzić, czy rzeczywiście ktoś nadaje się na dane stanowisko... Kiedyś oglądałam program o tym, jak dobrze wypaść na rozmowie kwalifikacyjnej. Gościem była doświadczona rekruterka. Przekonywała, że najważniejsza jest szczerość ze strony kandydata, nawet gdy zadają trudne / dziwne pytania, radziła, aby uczciwie się przyznać, np. "nie wiem, ale najszybciej jak to możliwe, sprawdzę i się dowiem". Po czym prowadzący zaproponował odegranie krótkiej roli: on = rekruter, ona = kandydatka. Zadał jej pytanie, jakie są jej słabe strony. Kobieta odpowiedziała, tak, aby jej wada okazała się tak naprawdę zaletą. I wiecie co? W tym momencie zaczęłam się zastanawiać, dlaczego rozmowy kwalifikacyjne często przypominają jeden wielki teatrzyk. Zamiast zadawać normalne pytania o doświadczenie lub o rozwiązanie jakiegoś problemu, wymyślają takie, w których ludzie zamiast odpowiadać szczerze, zmuszeni są poniekąd mówić to, co ma szansę spodobać się rekruterowi. Tak jak z tym pytaniem o słabe strony. Kobieta w programie z jednej strony mówi o szczerości. Tylko, że jeżeli szczerze powiesz o czymś czego nie da się przedstawić jako zalety, to najprawdopodobniej będzie to źle odebrane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna anglistka
myszko, no wlansie problem w tym, ze tu zazwyczaj nie sprawdzaja Twojego myslenia, tylko tepo trzymaja sie rubryczki "doswiadczenie". A to nie jest dobre, bo przykladowo: jesli pracpowalas w jakims biurze w obsludze klienta, tzn., ze masz doswiadczenie w pracy z ludzmi, zapewnie umiesz poslugiwac sie kompem, ze znajomosci jezyka angielskiego nie bede sie tlumaczyc. :P Wedlug mnie taka osoba nadaje sie do pracy np. w hotelu na recepcji, bo jakies braki jest w stanie nadrobic zapewne w ciagu tygodnia...Ale oni mysla inaczej: nie masz doswiadczenia akurat w hotelu, to sie nie nadajesz. I, co gorsza, wola zatrudnic kogos, kto ma jakies doswiadczenie w pracy na recepcji w hotelu, a ledwo co duka po angielsku. A wedlug mnie zasad pracy na recepcji, obslugi programu do rezerwacj, jestes w stanie nauczyc sie w max. 2 tygodnie, ale jezyka juz nie nauczysz sie w 2 tyg. W powyzyszym przykladzie wedlug mnie powinni sprawdzac umiejetnosc myslenia, no ja niestety w ciagu kilku lat mialam tylko 2 rozmowy w ktorych sprawdzano umiejetnosc myslenia, wszystkie inne nie przeszlam, bo nie mialam odpowiedzniego doswiadczenia... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna anglistka
http://praca.wp.pl/title,Wciaz-narzekaja-na-swoja-prace,wid,14254872,wiadomosc.html

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna anglistka
Wiecie co? Ostatnio widzialam ogloszenie jakiejs szkoly jezykowej, ktora szuka, cytuje "wysoko zmotywowanych" nauczycieli jezyka. Smieszy mnie to, mam ochote spytac taka szkolke, co ONI oferuja nauczycielom, aby ci czuli sie wysoce zmotywowani? :) Zreszta w samym ogloszeniu bylo napisane, ze szkole oferuje umowe-zlecenie. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myszka1100
"Ale oni mysla inaczej: nie masz doswiadczenia akurat w hotelu, to sie nie nadajesz. I, co gorsza, wola zatrudnic kogos, kto ma jakies doswiadczenie w pracy na recepcji w hotelu, a ledwo co duka po angielsku. A wedlug mnie zasad pracy na recepcji, obslugi programu do rezerwacj, jestes w stanie nauczyc sie w max. 2 tygodnie, ale jezyka juz nie nauczysz sie w 2 tyg...." Anglistko, jak ja dobrze to znam. Wierzę w swoje możliwości, jestem młoda, tak jak Ty uważam, że wielu rzeczy można nauczyć się na miejscu przy odrobienie chęci i zaangażowania. I co? Niestety, cały czas odbijam się od ściany zwanej "doświadczenie". Pod tym względem Polska nie za wiele różni się od Włoch. W moich okolicach, jest mało ofert dla osób znających język angielski, a jeśli już się pojawią to wymagane jest właśnie doświadczenie na podobnych stanowiskach (głównie są to ogłoszenia dot. administracji / pracy w recepcji). A ja pracowałam do tej pory tylko w szkole. Mam wrażenie, że tkwię w błędnym kole i nie za bardzo wiem, jak z niego wyjść...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna anglistka
myszka1100 : no to swietnie sie rozumiemy... Mial ktos racje piszac, ze ciagle narzekam... :( Ale ja juz naprawde nie mam sily, tak jak pisalas: non stop natrafiam na mur, ktory nazywa sie "doswiadczenie" oraz drugi mu "kandydaci z polecenia". :( + "falszywi przyjaciele" (to odnosnie tej mojej znajomej osoby, ktora jest zatrudniona w biurze, nie pomogla mi sie tam wkrecic, ale chciala, zebym robila jej darmowe tlumaczenia dokumentow dot. pracy). Doswiadczenie juz niby jakies mam na stanowiskach biurowych, ale nie jest to doswiadczenie, ktore pozwala mi np. znalezc prace jako asystentka dyrekcji w miedzynarodowej firmie (niech nikt nie myli tej pracy z robieniem kawy, tutaj taka asystentka w miedzynarodowej firmie ma normalna umowe z pensja 1700 euro na reke), bo w takich ogloszeniach wymagaja np. minimum 2-letnie doswiadczenie w strukturach miedzynarodowych jako asysytenkta glownego dyrektora... :( No to juz raczej nie da rady podkoloryzowac troche w CV... bo jesli chodzi o jakies male firemki czy hoteliki, to mozna powiedziec, ze pracowalo sie "na czarno", ale nikt nie uwierzy, ze pracowalas "na czarno" w miedzynarodowej firmie... I tak, narzekam codziennie, czuje, ze jestem na skraju depresji... :( I denerwuja mnie slogany, ktore ktos tu kiedys niedawno napisal :"ma sie tyle ile sobie wywalczy"... Jakby to byla prawda, to mialabym juz kilka propozycji pracy na czas nieokreslony... Bo jesli od ok. 3 lat wysylam srednio jakies 50 CV miesiecznie a w ciagu tych 3 lat znalazlam jedynie dwie prace z normalna umowa ale na okres kilku miesiecy (prace zwiazane ze znajomoscia angielskiego ale nie majace nic wspolnego z nauczaniem), to na pewno nic nie jest ze mna nie tak, a z rekrutujacymi... przeciez widze, ze czesto nie otwieraja nawet mojego CV albo widze napis "kandydatura odrzucona", a CV nie zostalo otworzone... pewnie dlatego, ze trzeba dac pierwszenstwo krewnym i znajomym krolika... :( zreszta, o tym samym pisala panna marianna, o tym, jak szukala i ile szukala normalnej pracy... czyli albo obydwie jestesmy nieudacznikami, albo cos jest nie tak z tym krajem... Nie moge uwolnic sie od tych negatywnych mysli... pojawilo sie do tej pory skoro ogloszen, w ktorych spelnialam wymogi, to albo w ogole nie przeczytali mojego CV, albo z gory odrzucili widzac zapewno nie-wloskie nazwisko... dlatego dobra prace mozna znalezc tylko po znajomosci... Jedyny wyjatek to byla moja ostatnia praca, ale to jest firma miedzynarodowa, ktora nie boi sie zatrudniac cudzoziemcow... pozostaje mi miec nadzieje, ze znow sie do mnie odezwa... Przypomnialo mi sie teraz, jak znajomy z mojej ostatniej pracy, mgr z ekonomii, opowiadal mi, jakie projekty mial do wykonania w pracy, ze wysylali go np. na 3 miesiace do innego miasta, na koszt firmy, oczywiscie... i opowiadal, ze bardzo ciekawe projekty to byly i ciekawe bylo to, ze mogl pobyc sobie w nowym miejscu przez kilka miesiecy... tak mi sie przykro wtedy zrobilo, bo co ja moglabym interesujacego powiedziec o pracy w szkolach panstwowych lub jezykowych? Ze uczen powiedzial do mnie na lekcji "spierdalaj" gdy dostal jedynke albo ze przychodzili do mnie rodzice z roszczeniowa postawa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiepsko z Tobą
Ja też jestem po anglistyce i nigdy na brak pracy nie narzekałam, wprost przeciwnie. inna rzecz, że pracuję w zawodzie od początku studiów, teraz mam 25 lat, 6 lat doswiadczenia w zawodzie i dwanaście miejsc pracy w CV :P A studiowałam dziennie, panstwowo, na najlepszej anglistyce w PL ;P Bywało ciężko, fakt, ale nigdy nie narzekałam, byłam dumna z tego, że potrafię sama o siebie zadbać. A moje kolezanki, które studiowały wydawałoby się "lepsze" (scisłe) kierunki, nie mają pracy, bo brak im doświadczenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna anglistka
I wcale nie jest tak, ze przejawiam roszczeniowa postawe po anglistyce: zrobilam tutaj na miejscu nawet kilka kursow, ale nie byly to jakies kursy roczne, bo za takie sie placi a ja bedac bezrobotna, ktora musi sama sie utrzymac, nie moge pozwolic sobie, zeby wydac 700 euro na kurs... Znalazlam np. kursy z informatyki, ale nie jakies glupoty typu excel czy European Driving Licence tylko zarzadzanie bazami danych... kursy finansowane przez UE...i co ? Nic, bo przyjeli tylko 23 uczniow i brali pod uwage jak dlugo ktos jest bezrobotny, ja w momencie zlozenia papierow bylam bezrobotna od 2 mieiescy , a oprocz tego dawali pierwszenstwo mlodszym kursantom... Znalazlam tez inny kurs: z ksiegowosci. I cisza... Zadnej odpowiedzi na moja kandydature.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna anglistka
kiepsko z Tobą : to do mnie skierowane sa Twoje slowa? Jesli tak, to przeczytaj uwaznie caly watek, a potem sie wypowiadaj. Ja tez zaczelam prace w szkole jeszcze na studiach, i tez mam w CV wiele miejsc pracy... Malo tego, to ja sama zwolnilam sie ze szkoly, bo nie moge zniesc tak niewdziecznej, nisko platnej i malo ambitnej pracy. Tez mam wiele miejsc pracy wpisane w CV, co wcale nie jest atutem, bo pracodawcy podejrzewaja, ze czesta zmiana pracy wiaze sie z tym, ze jestes nielubiana, niesumiennia, nie potrafisz nauczyc sie tego, co masz robic w nowej pracy. Nie ufaja Ci po prostu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna anglistka
A ja w zawodzie nauczyciela mam 10 lat doswiadzenia, hehe. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myszka1100
Jak odpowiadacie na pytanie o zarobki podczas rozmowy kwalifikacyjnej na stanowisko na którym nie macie doświadczenia, a zaproszono Was bo wymagana jest znajomość języka? Podobno najlepiej podawać jest przedział wynagrodzenia. A może warto zapytać, jaki budżet przewidziany jest na takie stanowisko? Any ideas?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna anglistka
myszka1100: czyzby cos sie ruszylo u Ciebie z praca? Ciezko udzielic konkretna rade na Twoje pytanie... tu gdzie mieszkam to w sumie pracodawca mowi, jaka stawke oferuje i nawet nie pyta sie, czy Ci to pasuje... :P Mysle, ze wysokosc zarobkow powinna zalezec od miasta, rodzaju umowy... mozesz powiedziec np. ze na poczatek interesuje Cie jakas kwota zaczynajac od X zlotych, ale po roku pracy, jesli sie sprawdzisz, interesuje Cie jakas podwyzka, bo pracownik doceniony to dobry pracownik. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myszka1100
Pytam, bo rozmawiałam ostatnio z koleżanką, którą zapytano na rozmowie o wynagrodzenie a nie miała doświadczenia na stanowisku. Odpowiedziała podobnie, jak to napisała kolejna anglistka. Po prostu chciałam się zorientować, co na ten temat myślicie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna anglistka
Szkoda, bo myslalam juz ze cos znalazlas... A ta kolezanka tez jest anglistka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myszka1100
Tak, koleżanka też jest po anglistyce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myszka1100
Tak, koleżanka też jest po anglistyce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myszka1100
Co tam u Was angliści i anglistki? Rozmawiałam kiedyś ze znajomą osobą na różne tematy, m.in na ten związany z pracą. W pewnym momencie osoba ta stwierdziła: "zawsze możesz zrobić sobie studia z nauczania wczesnoszkolnego, z tego jest dużo godzin na wypadek jakby Ci brakło z angielskiego. No i nie musiałabyś się wtedy za bardzo przekwalifikowywać." Wrr... Wiem, że ta osoba nie miała intencji mnie zaszufladkować, bo sama jest nauczycielem, to jednak jest to już trochę irytujące: ciągle wyprowadzam kogoś z przekonania, ze kariera przy tablicy, uczenie w kółko nazw ubrań czy tłumaczenie do upadłego różnicy między present simple a continuous to nie to co chciałabym lub muszę robić tylko dlatego, że skończyłam anglistykę. I jakie było zdziwienie tej osoby, kiedy odparłam, że z dużo większa przyjemnością uczyłabym się rzeczy związanych z administracją czy księgowością. A przekształcanie się to w dzisiejszych czasach mus. A tak z innej beczki, to ostatnio sporo osób chce mi "pomagać" podając moje namiary do kogoś, kto chce korków z ang. Szczerze, to nie wiem czy mam się śmiać czy płakać z takiej formy pomocy... Z jednej strony to zarobek, ale z drugiej czuję, że wpadam w błędne koło :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ;kjlkj
ja sobie pluje w brode do dzis ze skonczylam anglistyke...proacowalamw szkole w polsce za marna kase i po 6 h w szkole wracalam taka wypompowana jakby tone wegla przerzucila. teraz mieszkam za granica i ucze tu. Uczniowie sa jeszcze gorsi, bo wiedza, ze jestem Polka. Nikt nic nie moze poradzic. rodzice stoja za dziecmi. A poza nauczaniem nie mam zadnych innych mozliwosci. w dzisiejszych czasach znajomosc ang to podstawa wiec nie oferujemy niczego ciekawego rynkowi pracy. a ja jeszcze dodatkowo mieszkamw kraju gdzie po angielksu dobrze gadaja nawet dziadki...wiec juz w ogole masakra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna anglistka
A jaka stawke slysza, ile godzin tygodniowo i jaka umowe proponujecie? Skoro prychaja, to widocznie znaja swoja wartosc a wy oferujac kiepskie warunki zatrudnienia widocznie nie jestescie zbyt zainteresowani dobrym pracownikiem... ludzie chca pracowac, ale anglisci na szczescie maja mozliwosc dorobienia sobie, wiec nie beda sie upokarzac i brac np. pracy za 1200 zl na umowe-zlecenie. To tylko przyklad. "Tak naprawdę zrekrutować kogoś sensownego jest bardzo trudno, czasami muszę przerobić dziesiątki rozmów, żeby wyłowić kogoś z odpowiednim nastawieniem do życia." A odpowiednie nastawienie to zgoda na bycie niewolnikiem? Wlasnie zauwazylam,z e do tej pory nie otrzymalam odpowiedzi na moje pytanie... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna anglistka
myszka, ja ostatnio sie tu nie wypowiadam, bo musialabym po prostu powtorzyc to co pisalam w moich ostatnich postach, z ktorych bije zniechecenie, rozczarowanie i frustracja... :( A wiem, ze wylewanie lez na forum nic mi nie pomoze.... :( "W pewnym momencie osoba ta stwierdziła: "zawsze możesz zrobić sobie studia z nauczania wczesnoszkolnego, z tego jest dużo godzin na wypadek jakby Ci brakło z angielskiego. No i nie musiałabyś się wtedy za bardzo przekwalifikowywać." Wrr... " Jak ja to swietnie rozumiem... :( I teraz naszla mnie taka refleksja: skad u tylu anglistow te klapki na oczach i slepe dazenie w kierunku nauczania? Ani z tego kasy porzadnej, ani mozliwosci kariery, solidnej podwyzki... przynajmniej wedlug mnie. Nic dziwnego, ze traktuja nas pozniej jak osoby, ktore nie sa w stanie sie niczego nauczyc, skoro sami anglisci czesto nie widza siebie w niczym innym tylko w nauczaniu... nie mam nic przeciwko osobom, ktore czuja ze nauczanie to praca ich marzen, bo bywa tez i tak, ale sa tez i tacy, ktorzy narzekaja a za nic nie chca probowac gdzie indziej.... A ta rada, ktora dala Ci ta osoba, nie dosyc, ze nauczanie, to jeszcze WCZESNOSZKOLNE... a ja chcialabym, zeby to MNIE wreszcie ktos czegos nauczyl, mam juz dosc pracy, w ktorej to ja przekazuje wiedze, a nie moge sama nic sie nowego z niej nauczyc... Ja tez z checia nauczylabym sie podstaw ksiegowosci czy administracji... nawet pracujac przez jakis czas za darmo czy na "smieciowce". "ciągle wyprowadzam kogoś z przekonania, ze kariera przy tablicy, uczenie w kółko nazw ubrań czy tłumaczenie do upadłego różnicy między present simple a continuous to nie to co chciałabym lub muszę robić tylko dlatego, że skończyłam anglistykę. " Mam tak samo.Nawet najblisza rodzina mnie nie rozumie i zadaja mi pytania, czy moze patrzylam na jakies ogloszenia szkol jezykowych, poki nie znajde czegos co mnie naprawde interesuje...Ja juz nie patrze na ogloszenia szkol.. moge co najwyzej dawac lekcje prywatne, szkol mam juz dosyc... a poza tym znow byloby to doswiadczenie, ktore nie tylko nie przyblizy mnie do mojej wymarzonej pracy, ale wrecz oddali mnie od niej...musialabym pozniej ukryc to doswiadczenie w CV...a jak mam je ukryc, to moze lepiej isc robic kanapki w Macu, przynajmniej umowe o prace dadza.;) Poza tym non stop slysze tylko, ze zle mysle o nauczycielach, a przeciez to taki szanowany zawod. No wlasnie widac jak szanowany, wystarczy wejsc na pierwsze lepsze forum o nauczycielach, zeby przekonac sie co o nich mysli spoleczenstwo, a poza tym wedlug mnie szacunek do czyjejs pracy wyraza sie w odpowiedniej pensji i warunkach pracy.... a w pracy nauczyciela czegos takiego nie widze. Poza tym wkurzaja mnie koemantarze niektorych osob w moim otoczeniu "no, przydaloby ci sie wiecej lekcji teraz" albo "mialas wszystkie lekcje w tym tygodniu czy ktos odwolal?" Przykro mi, bo wiem, ze to z troski o mnie zadaja mi takie pytania, ale z drugiej strony czy nie widza , ze wlasnie na te lekcje nie ma co liczyc? To po cholere byly mi te studia, zeby teraz brac ochlapy w postaci lekcji??? A poza tym co to za tekst ""no, przydaloby ci sie wiecej lekcji teraz" .... przydalaby mi sie NORMALNA praca a nie lekcje!!! Tzn. wiem, ze lekcje lepsze niz nic, ale do czego one prowadza???? A lekcyjki maja tez do siebie to, ze kiedy naprawde ich potrzebujesz, to ich nie ma...:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna anglistka
Czy Wy tez czasem tracicie wiare w to, ze bedzie lepiej? Ja tak... :( Czasem mam wrazenie, ze latwiej jest wygrac w totolotka niz znalezc pracodawce, ktory da Ci szanse sie wykazac ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myszka1100
"a ja chcialabym, zeby to MNIE wreszcie ktos czegos nauczyl, mam juz dosc pracy, w ktorej to ja przekazuje wiedze, a nie moge sama nic sie nowego z niej nauczyc." nic dodać, nic ująć. Jeszcze jak na złość ostatnio słyszę, że osoba, X, Y, Z pracuje tam i tu.... Normalnie nie mam już siły, czuję się fatalnie. Niedawno obdzwoniłam kilkanaście firm w sprawie stażu z UP. Ręce opadają... Co z tego, że UP płaci za stażystę przez 5 miesięcy, jak potem pracodawca musi zatrudnić taką osobę na min. 3 miechy za własne pieniądze. I tu jest pies pogrzebany właśnie. Paranoja jakaś...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna anglistka
"osoba, X, Y, Z pracuje tam i tu" Masz na mysli, ze te osoby sa po anglistyce a gdzies znzlazly prace? Czy tez po prostu sa po "normalnych" studiach? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myszka 1100
Ani jedno ani drugie. Tak się składa, że są to osoby bez studiów albo po jakichś badziewnych kierunkach na prywatnych uczelniach. Właśnie staż otworzył im drogę do pracy, bo dostali szansę pokazania się. Wykonują rzeczy, które ja też mogłabym ogarnąć przy odrobinie chęci. Nie zazdroszczę im, ale naprawdę strasznie mnie to boli, że nikt mnie nie chce. Skończyłam studia na uczelni, na której był niezły zapieprz, do końca trzeba było trząść tyłkiem, żeby nie wylecieć. Mogę i chcę się sporo nauczyć. Jak mam zdobyć doświadczenie skoro jest tak a nie inaczej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna anglistka
myszka, czyli Ty teraz nigdzie nie pracujesz? A w jak duzym miescie mieszkasz? Czy znasz jeszcze jakis inny jezyk obcy? Te wszystkie czynniki razem wziete moga zawazyc o naszych szansach znalezienia pracy biurowej. Korzystam z okazji i chce powiadomic tych, ktorzy w tym watku nazwali mnie maruda z roszczeniowa postawa,ktorej nie chca nigdzie zatrudnic, ze od przyszlego miesiaca zostane znow zatrudniona w firmie, w ktorej pracowalam w zeszlym roku. Umowa o prace znow na czas okreslony, ale warunki pracy i zarobki, jakie oferuja, jakos mi to wynagrodza. Sami do mnie zadzwonili. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×