Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

lady stonehenge

nie ma pracy po anglistyce

Polecane posty

Gość kolejna anglistka
Co u Was? Ja niedawno mialam rozmowe o prace do dzialu obslugi klienta... sluchajcie, nie mam juz sily :( zadano mi pyt.:"A czemu Pani juz nie chce uczyc w szkole?" :/ Mialam juz na koncu jezyka:"Bo jestem zbyt bystra zeby ograniczac sie tylko do angielskiego" , bez obrazy dla nauczycieli, ktorzy kochaja nauczanie! Ale w koncu odpowiedzialam "Bo interesuje sie technologia, informatyka, ja sama lubie uczyc sie nowych rzeczy wiec nie chce ograniczac sie tylko do nauczania". Potem zaczelam mowic na jakich zasadach dzialaja szkoly jezykowe... nie dosyc, ze dla mnie to upokarzajace opowiadac na jakich warunkach w tych szkolach pracujesz, to mam jeszcze obawy, ze wyszlam na jakas paniusie z roszczeniowa postawa (mimo ze firma w ktorej bylam na rozmowie, oferuje umowe o prace), bo opowiedzialam oczywiscie o tym, ze w szkolach nie ma stalej umowy, platnego chorobowego, nie placa skladek...nie przysluguje zasilek dla bezrobotnych... :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość No i teraz wiadomo
dlaczego u nas jest sporo beznadziejnych nauczycieli.Po prostu nigdzie indziej nie dali rady znaleźć pracy a jak tu podkreślają nawet nie lubią dzieci,nie lubią rodziców i pewnie w ogóle nie lubią ludzi.Ręce opadają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nerwobólka
A może dlatego, że podejmując studia nie szukali jeszcze pracy? Wiec twoja teoria upada bo najpierw zostali nauczycielami a potem poszukiwali pracy w zawodzie nie odwrotnie, pajacu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ror juz sama ze soba rozmawia
No i teraz wiadomo dlaczego u nas jest sporo beznadziejnych nauczycieli.Po prostu nigdzie indziej nie dali rady znaleźć pracy a jak tu podkreślają nawet nie lubią dzieci,nie lubią rodziców i pewnie w ogóle nie lubią ludzi.Ręce opadają. xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx dokladnie nie dziwie sie ze nikt was zatrudnic nie che

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna anglistka
No i teraz wiadomo : ale madrala sie znalazl! Ja akurat od razu po studiach nie szukalam pracy gdzie indziej tylko poszlam od razu do szkoly... nie lubimy ludzi? Wiesz, gdyby tak bylo, to wiele z nas nie chcialoby pracowac w firmie otaczajac sie ludzmi 40h tygodniowo, bo przeciez w szkole otaczasz sie nimi "tylko" przez 18h tyg.!!! Choc masz racje, nie lubie ludzi: -chamskich -niewychowanych -bezczelnych -niedojrzalych a tacy sa najczesciej dzisiejsi uczniowie i ich rodzice.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ror juz sama ze soba rozmawia
panna marianna Do tej dziewczyny co mieszka we Włoszech: ja też mieszkam we Włoszech, ale jestem tłumaczem włoskiego. Widze jednak, że szukają tu sporo tłumaczy angielskiego, dlaczego nie powysyłasz cv? 00:47 [zgłoś do usunięcia]kolejna anglistka panna marianna: no wlasnie niedawno wyslalam i je odrzucili. nie podoba mi sie praca tlumacza bo zwiazana jest z wyizolowaniem spolecznym, kolejna smieciowa umowa albo koniecznoscia zalozenia wlasnej dzialalnosci, nieregularna iloscia zlecen (wieczna niepewnosc co do zarobkow) a i platnosci zapewne tez mozna sie spodziewac 60-90 dni po wykonaniu tlumaczenia. A poza tym byloby to kolejne doswiadczenie, poprzez ktore bylabym postrzegana jako "pani od angielskiego". :/ xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx @kolejna anglistka jestes beznadziejna :-Ou Cie bie ciagle jest jakies ale ale ale ale nie dziwie sie ze pracy znalezc nie mozesz jak dla mnie masz zbyt negatywne nastawienie do wszystkiego i w dodatku myslisz, ze sie Tobie cos nalezy. jakbys byla dobra to bys prace miala.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna anglistka
Ror juz sama ze soba rozmawia : sluchaj nadeta sfrustrowana paniusiu: jak masz zamiar wylewac swoje zale na tym forum, to lepiej idz do psychologa. a jak jestes taka madra, to pochwal sie gdzie ty pracujesz, za ile i jak te prace dostalas. Ile jezykow obcych zna Pani Madralinska? I w jakim stopniu je zna? Zaloze sie, ze jakiejs super pracy nie masz, skoro dla Ciebie normalna umowa i przyzwoita pensja to roszczeniowa postawa. Zreszta skoro wedlug Ciebie to skandaliczne nie wyjawiac zainteresowania praca, jaka ktos radzi ci wykonywac, to ja wole nie myslec jakie oferty taka osoba jest w stanie przyjac, zeby tylko nie wyjsc na taka, "ktorej non stop cos nie pasuje i ktora przejawia roszczeniowa postawe"? ;) Mowisz, ze ciagle wynajduje jakies "ale"? Jestes bezczelna, powiem Ci jedno. Jakbys miala takie problemy jak ja (i nie mam tu na mysli problemow z praca), to bys kwiczala z rozpaczy. Ja nie kwicze, tylko caly czas ide do przodu, mimo ze czesto podkladaja mi klody pod nogi. Chyba sama musisz byc niezlym kolkiem z angielskiego, skoro tak uczepilas sie anglistow w tym watku. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna anglistka
"i w dodatku myslisz, ze sie Tobie cos nalezy." A tego to juz w ogole nie rozumiem, dziecko drogie. Tak, nazlezy mi sie PRACA bo nie po to bylam najlepsza na studiach, nie po to znam sie w stopniu zaawansowanym na obsludze komputera, nie po to pracowalam w helpdesku najslynniejszej firmy informatycznej na swiecie, zeby teraz nie miec pracy... Mam tez inne powazne problemy, nie bede pisac jakie bo nie czuje sie zobowiazana opisywac moje osobiste problemy na forum, zeby jakas paniusia zrozumiala moj punkt widzenia. Chociaz zrobie wyjatek i zadam ci takie pytanie: opiekowalas sie kiedys osoba niepelnosprawna? Wiesz, ile poswiecen to wymaga? Wiesz, ile kosztuje zorganizowanie solidnej opieki dla takiej osoby? Jesli na wszystkie pytania odpowiedzialas "nie", to przestan chrzanic glupoty o roszczeniowej postawie, moze jeszcze materialistka mnie nazwiesz bo chce zarabiac godne pieniadze? Zaplac mi za mieszkaniem rachunki, rozpieszczona paniusiu, to wtedy ja przyjme prace na zlecenie, za ktora beda mi placic po 3 miesiacach...:/ I nie uwazam, ze to mnie sie cos nalezy.Kazdy, kto ma choc odrobine checi do pracy, powinien te prace miec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość panna marianna
kolejna anglistka - przykromi bardzo, ja też mieszkam we Włoszech i niestety nie jest to przyjazny kraj dla cudzoziemców, którzy mają jakieś większe aspiracje niż praca fizyczna. Ja sama jestem po Ekonomii i tutaj chciałam najpierw pracować w administracji czy księgowości i niestety mimo perfekt znajomości języka, ukończonych tu kursów i odbytych staży byłam zawsze odrzucana. Potem w końcu znalazłam dwie prace ale moje kierowniczki były okropne, wrzeszczały o byle co, jak się o coś pytałam to zle, jak nie jeszcze gorzej. Prace obie były z agencji a po tym jak się skończyła mi umowa to nie przedłużono mi jej bo "byłąm za bardzo samodzielna", a one potrzebowały kogoś zielonego. Akurat praca tłumacza dla mnie jest wybawieniem bo ja właśnie wolę pracować na własny rachunek, nikt mi nie wrzeszczy nad głową, nie ma konkurencji i podlizywania się (tzn konkurencja jest ale to wiadomo taka na rynku a nie w pracy i robienie sobie wzajemnie świństw), ale to prawda, że zarobki to różne są. Jest ta niepewność. Gdyby nie rodzina to sama bym się nie utrzymała. Na szczęście teraz dostaję więcej zleceń i mam nadzieję, że powoli dam sobie radę. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sdfsfsfs
que?? nie kuma. skonczylam 3 lata temu. na studiach pracowalam w szkole prywatnej. po studiach od razu poszlam do pracy do szkoly uczyc anglika- NIE NARZEKAM! zanim dostalam sie do szkoly, to mialam propozycje pracy w 2 calkiem przywoitych szkolach prywatnych. mam czas na swoje pasje i zainteresowania dzieki pracy w szkole. na nude w pracy tez nie moge narzekac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna anglistka
panna marianna : ja,podobnie jak Ty, tez nie wykonywalam tu nigdy pracy fizycznej, ale niestety w wiekszosci bylo to nauczanie, za ktore tez roznie placili... nigdy nie bylo wiadomo, ile zajec odwolaja kursanci = nie wiadomo bylo, ile sie zarobi... i jak tu zaplanowac sobie wieksze wydatki z takimi nieregularnymi zarobkami? Kiedys jedna szkolka przez pol roku zwodzila mnie obietnicami o kursach, ktore maja rozpoczac sie "w przyszlym miesiacu"... oczywiscie przez te pol roku nic nie zarobilam, ale przynajmniej zrobilam wtedy kurs zawodowy, za ktory dostalam buoni pasto o wartosci w sumie 150 euro... + platny staz w biurze podrozy, ale tylko 2-tyg. wiec pracodawcy nawet tego nie biora pod uwage. :( Doceniam to, ze przynajmniej Ty nie naskoczylas na mnie za moja "roszczeniowa postawe"... ;) wiem, ze tlumaczenia czy lekcje sa lepsze niz nic, ale sama przyznasz, ze sa one dobre tylko, zeby sobie dorobic... Osoba, ktora sama sie tu utrzymuje, zyjac z lekcji czy tlumaczen predzej nabawi sie wrzodow zoladka niz zazna spokoju...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna anglistka
sdfsfsfs: nie masz sie czym chwalic bo w szkole kazda z nas pracowala. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna anglistka
panna marianna: jestes po ekonomii...patrz, a ja widze mnostwo ogloszen dla ludzi po ekonomii i zawsze myslalam, ze takim jest duzo latwiej znalezc prace... A robilas nostryfikacje dyplomu? Ja nie, bo nikt nie prosil mnie o nostryfikacje dyplomu z anglistyki... jedynie w Centro per l'Impiego powidzieli mi ze bez nostryfikacji nie moge ubiegac sie o oferty z mgr... ale bez przesady: nie bede dla jakiegos glupiego Centro per l'Impiego robic nostryfikacje z anglistyki... po pierwsze i tak moj dyplom jest g...warty :( a po drugie te ich Centri per l'Impiego i tak pracy Ci nie znajda... a juz na pewno nie jakas porzadna prace...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myszka1100
Widzę, że wątek się bardzo rozwinął dziś:) Nie rozumiem, dlaczego ktoś nazwał postawę kolejnej anglistki jako roszczeniową i skąd w ogóle cały ten atak na nią. Każdy, kto sam się utrzymuje, nie da rady zrobić tego z tłumaczeń, czy szkółki językowej. Takie zajęcia można potraktować jedynie jako dodatkowe źródło dochodu. Przecież wielu lektorów w językowych pracuje na etacie w szkołach państwowych. Odwrotna sytuacja jest raczej mało spotykana. Każdy ma prawo szukać sobie takiego zajęcia, które mu da względne poczucie stabilizacji i to wcale nie jest jakaś postawa roszczeniowa. Nawet jeśli nie będzie to praca na całe życie, to dobrze by było, aby zdobyć jakieś doświadczenie, które będzie można potem "sprzedać" następnemu pracodawcy. A nauczanie nic takiego nie zapewnia, żadnych konkretnych umiejętności

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nerwobólka
"kolejna anglistka sdfsfsfs: nie masz sie czym chwalic bo w szkole kazda z nas pracowala. " Tu się akurat nie zgodzę - ja bym bardzo chętnie poszła pracować w szkole, ale żeby się dostać trzeba mieć plecy bo wszedzie tylko zwalniają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość panna marianna
kolejna anglistka - Witaj. To prawda iż ogloszeń dla ekonomistów jest dużo, ale na każdą ofertę jest po 100 chętnych, do tego najchętniej biorą dziewczyny po szkołach zawodowych które zatrudnianę są jako praktykantki. Osoby po studiach kosztują więcej włoskiego pracodawce i nie mogą być zatrudnione na tzw apprendistato przez co pracodawca płaci więcej na włoski ZUS (INPS). Stąd też takie trudności w znaleieniu pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myszka1100
Kolejna anglistko: wracając do rozmowy o pracę, którą opisywałaś, pytania w stylu "dlaczego nie chce już Pani uczyć?" są na pewno strasznie irytujące. Sama nie do końca wiem, co myśleć o osobach, które je zadają; czy naprawdę mają tak bardzo stereotypowe myślenie i do głowy im nie przychodzi, że anglista może w ogóle chcieć robić w życiu coś innego poza nauczaniem, czy próbują sprawdzić jak potrafisz argumentować swoją motywację. Z tym drugim ja miałam do czynienia podczas jednej z rozmów. Kobieta zadała mi standardowe pytanie "dlaczego nie chce Pani...?", po czym przeszła do innych, aby za jakiś czas ponownie zapytać "dlaczego nie chce Pani...skoro aż 2 lata Pani uczyła". Aż 2 lata, dobre, co najmniej jakby to było niczym 20 lat. Kobieta odezwała się do mnie po jakimś czasie i podczas takiej luźniejszej rozmowy stwierdziła, że zdaje sobie sprawę, jak wygląda teraz sprawa z etatami dla nauczycieli. Myślę, że to maglowanie w trakcie rozmowy rekrutacyjnej to była taka psychologiczna gierka, pewnie chciała sprawdzić czy w którymś momencie nie dam zapędzić się w kozi róg. Bądź co bądź nie podoba mi się takie zachowanie rekrutera. Anglistko, czy zapytali Cię o inne doświadczenia zawodowe Czy tylko o to nauczanie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dkkdkdkdkd
Ej, laski:( Pewnie, wygodna posadka, chorobowe, urlopik, premia i pewnie jeszcze 4 tysiączki na rękę. "Należy mi się, bo byłam najlepsza na studiach". Nic ci się nie należy, oprócz tego, co potrafisz zdobyć. Ten zawód daje ogromne mozliwości. Tylko trzeba porzucić myślenie "etacik, chorobowe itd". I pewnie jeszcze od 8-16 i bye, do domku. W tym zawodzie pracuje się inaczej. Pracy jest w bród. Ja jestem zawalana ofertami. Które odrzucam po kilka dziennie po doba ma tylko 24 godziny. Zarabiam spokojnie 7 tysięcy miesięcznie. Ale nie idę po 16-tej do domu. Pracuję do 21, bo takie są godziny pracy w tym zawodzie. Zajęcia są rano i potem po południu. Nie mam urlopu, chorobowego itd, ale nie muszę się żalić na forach, jacy to paskudni są ci pracodawcy, bo sama siebie zatrudniam. Proste? Proste. Dobra, nie mam wakacji ani chorobowego. Ale te 7 tysięcy naprawdę wystarczy, żeby sobie zafundować grypę albo wyjazd na 2 tygodnie. Wy liczycie że ktoś wam za dobre stopnie coś sprezentuje i to najlepiej od razu, po studiach. Bo wam się "należy". Życie to jest walka, nie konkurs nagród. Ma się tyle, o ile potraficie zawalczyć. A to też oznacza czasami podejmowanie ryzyka i godzenie się z rzeczami niewygodnymi. I potem, jak robię rekrutację do firmy, mam do czynienia z takimi roszczeniowymi panienkami, które prychają, jak słyszą stawkę (za którą sama mogę pracować) i pytają o etat. Tak naprawdę zrekrutować kogoś sensownego jest bardzo trudno, czasami muszę przerobić dziesiątki rozmów, żeby wyłowić kogoś z odpowiednim nastawieniem do życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dkkdkdkdkd
I jeszcze dołożę tyle, że w firmach anglistów nie lubią, bo język to żadna zaleta, po firmach, szczególnie międzynarodowych, większość mówi dobrze, ale nie na tyle dobrze, żeby życzyć sobie belfra w składzie. Każdy inny język jest ogromną zaletą w biznesie i spotkałam w korporacjach ludzi po wszystkich możliwych filologiach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość panna marianna
dkkdkdkdkd - kolejnej anglistce nie chodziło by mieć wygodną posadkę itp, ale by mieć jakieś stałe zatrudnienie. Rozumiem, że w życiu trzeba walczyć, szukać możliwości itp, ale musi być też ktoś kto da tę szansę. Można napisać nawet i do samego papieża, ale co z tego jak nikt się nie odzywa? Poza tym jeżeli ktoś studiował te ileś lat to chyba ma prawo oczekiwać, że ta inwestycja w nauce się zwróci? Ja wiem po sobie ile kursów zrobiłam, ile staży wykonałam, ile CV wysłałam, biegałam z tym CV gdzie się da, nawet do innych miast i co? Odpowiedzi było mało, a ile forsy na naukę i staże zużyłam to mogłam spokojnie pojechać na jakieś wakacje. Teraz pracuję w tłumaczeniach i też szukam i ogłaszam sie gdzie się da, raz jest tak, że mam sporo zleceń, ale mam też takie dni, że nie dzieje się nic. I co mam wtedy zrobić? Zmuszać siłą by mi dawali tłumaczenia? Szukanie tu i tam jest ważne, dokształcanie się i zdobywanie kwalifikacji jest ważne, ale jak nie znajdzie się osoba która da ci szansę to możesz to sobie wsadzić gdzieś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myszka1100
dkkdkdkdkd, nie wiem w jak dużym mieście mieszkasz, gratuluję tych 7 tys. miesięcznie, ale nie czarujmy się rzeczywistość samozatrudnienia nie jest taka różowa i prosta jak sama określiłaś. Piszesz o godzeniu się z rzeczami niewygodnymi. Ok, myślę, że nikt nie myśli tu o pracy od 8 do 16, nie sądzę, żeby praca do 21 była czymś be, ale pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć. Ludzi po prostu nie stać na opłaty związane z samozatrudnieniem, mimo, że tak jak napisała marianna ogłaszają się, ale co jak raz masz dużo pracy a innym razem nic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monika anglistka
Widzę, że poziom dyskusji drastycznie się obniżył przez jakieś trolle nerwosrulki, sdfy i inne :P Ciekawe czy na żywo też są takie pyskate :P Kolajna anglistka zasługuje na godną pracę w godnych warunkach. Nie ma nic roszczeniowego w tym, że człowiek chciałby się wreszcie przestać martwić czy starczy mu na rachunki czy nie. Kolejna anglistko - współczuję Ci, sama opiekowałam się osobą w stadium terminalnym choroby, więc wiem z czym taka opieka się wiąże...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna anglistka
"Anglistko, czy zapytali Cię o inne doświadczenia zawodowe Czy tylko o to nauczanie? " Myszko, pytali mnie tez nas szczescie o inne doswiadczenia, zwiazane ze stanowiskiem, o jakie sie ubiegam... niby spelniam wszystkie wymagania, ale mam wrazenie, ze rozmowa nie poszla za dobrze... po pierwsze zaplatalam sie w pytaniu "jakie umiejetnosci zdobylas na poprzednich stanowiskach?"... ja po prostu nie umiec barwnie opisywac :( nigdy nie interesowaly mnie kwieciste przemowienia :( po drugie babka na koniec spytala, czy ostatnio mialam jakies rozmowy o prace, a ja powiedzialam, ze nie... :/ i pewnie wyszlam na niedorajde, ktora nie interesuja sie pracodawcy... :( a po trzecie stanowisko o jakie sie ubiegam jest dla native speakera, a ja przyznalam sie, ze nativem nie jestem, ale mam znajomosc jezyka na poziomie nativa... :/ mowilam oczywiscie, ze z wyksztalcenia jestem nauczycielem... ale tu we Wloszech oni sa tak ograniczeni, ze dla nich super anglista nie dorasta do piet prostemu Anglikowi... :/ Ech... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna anglistka
panna marianna: juz Cie lubie, wiesz? :) Najzabawniejsze jest to, ze to Ty poradzilas mi robic tlumaczenia a w ogole nie oburzylas sie tym, ze nie pasuje mi taka praca... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna anglistka
"Ej, laski Pewnie, wygodna posadka, chorobowe, urlopik, premia i pewnie jeszcze 4 tysiączki na rękę. " No tak, musze Cie zmartwic ale takie wlansie warunki mialam w mojej ostatniej pracy, niestety na czas okreslony... :( Mialam duzo wiecej niz 4 tysiaczki, wysokie premie, urlop, 13 i 14ta pensje, odprawe... Zarobilam przez pol roku tyle co inni w rok. Az nie do wiary, taki nieudacznik zyciowy jak ja ;) Pociesze Cie tylko, ze nie byla to praca od 8 do 16, wychodzilam z niej o wiele pozniej, a zdarzalo sie tez ze czasem w weeekendy trzeba bylo pracowac. " Ten zawód daje ogromne mozliwości. Tylko trzeba porzucić myślenie "etacik, chorobowe itd"." Czyli te ogromne mozliwosci to jedynie wlasna dzialalnosc? No rzeczywiscie szerokie spektrum dzialania... "Pracuję do 21, bo takie są godziny pracy w tym zawodzie. Zajęcia są rano i potem po południu. Nie mam urlopu, chorobowego itd, ale nie muszę się żalić na forach, jacy to paskudni są ci pracodawcy, bo sama siebie zatrudniam. Proste? Proste. " Gratluje zaradnosci zyciowej, ale sama piszesz ze te zarobki to kosztem rozwalonego dnia... powiem Ci, ze ja wsrod moich kursantow mialam osoby, ktore pracuja od pon. do piatku od 9 do 18, maja pensje podstawowa w wys. 4 000 euro + premie za projekty, taka premia moze wyniesc nawet 10 000 euro rocznie... Takze nie wywyzszaj sie tak, bo ja znam wiele osob, na ktorych Twoje zarobki i zasady zatrudnienia nie zrobilyb zadnego wrazenia. "Dobra, nie mam wakacji ani chorobowego. Ale te 7 tysięcy naprawdę wystarczy, żeby sobie zafundować grypę albo wyjazd na 2 tygodnie." Oby w zyciu spotykaly Cie tylko takie choroby jak jakas grypka... A jak zlamiesz noge to jak zdobedziesz te 7 tys. miesiecznie? "Wy liczycie że ktoś wam za dobre stopnie coś sprezentuje i to najlepiej od razu, po studiach. Bo wam się "należy". " Studia skonczylam dobre kilka lat temu. "Życie to jest walka, nie konkurs nagród. Ma się tyle, o ile potraficie zawalczyć. " Jak ja kocham takie slogany... Jesli kiedys bedziesz miala mniej zlecen, to pamietaj o tym, ze zycie to walka a nie konkurs nagrod. ;) A jak bedziesz kiedys musiala zamknac wlasna dzialnosc, to co zrobisz? Jakie inne umiejetnosci i jaka wiedze posiadasz, zeby moc sie przekwalifikowac? "A to też oznacza czasami podejmowanie ryzyka i godzenie się z rzeczami niewygodnymi. " No ja sie z nimi godze. Moge pracowac w weekendy, moge pracowac nawet na nocne zmiany. To nie moja wina, ze czesto gesto nie otwieraja nawet mojego CV, bo nie znam nikogo kto moglby powiedziec pracodawcy "zwroc uwage na te osobe". A tak to dziala, a we Wloszech jest to nagminne. "I potem, jak robię rekrutację do firmy, mam do czynienia z takimi roszczeniowymi panienkami, które prychają, jak słyszą stawkę (za którą sama mogę pracować) i pytają o etat. " A jaka stawke slysza, ile godzin tygodniowo i jaka umowe proponujecie? Skoro prychaja, to widocznie znaja swoja wartosc a wy oferujac kiepskie warunki zatrudnienia widocznie nie jestescie zbyt zainteresowani dobrym pracownikiem... ludzie chca pracowac, ale anglisci na szczescie maja mozliwosc dorobienia sobie, wiec nie beda sie upokarzac i brac np. pracy za 1200 zl na umowe-zlecenie. To tylko przyklad. "Tak naprawdę zrekrutować kogoś sensownego jest bardzo trudno, czasami muszę przerobić dziesiątki rozmów, żeby wyłowić kogoś z odpowiednim nastawieniem do życia." A odpowiednie nastawienie to zgoda na bycie niewolnikiem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna anglistka
"Ej, laski Pewnie, wygodna posadka, chorobowe, urlopik, premia i pewnie jeszcze 4 tysiączki na rękę. " No tak, musze Cie zmartwic ale takie wlansie warunki mialam w mojej ostatniej pracy, niestety na czas okreslony... :( Mialam duzo wiecej niz 4 tysiaczki, wysokie premie, urlop, 13 i 14ta pensje, odprawe... Zarobilam przez pol roku tyle co inni w rok. Az nie do wiary, taki nieudacznik zyciowy jak ja ;) Pociesze Cie tylko, ze nie byla to praca od 8 do 16, wychodzilam z niej o wiele pozniej, a zdarzalo sie tez ze czasem w weeekendy trzeba bylo pracowac. " Ten zawód daje ogromne mozliwości. Tylko trzeba porzucić myślenie "etacik, chorobowe itd"." Czyli te ogromne mozliwosci to jedynie wlasna dzialalnosc? No rzeczywiscie szerokie spektrum dzialania... "Pracuję do 21, bo takie są godziny pracy w tym zawodzie. Zajęcia są rano i potem po południu. Nie mam urlopu, chorobowego itd, ale nie muszę się żalić na forach, jacy to paskudni są ci pracodawcy, bo sama siebie zatrudniam. Proste? Proste. " Gratluje zaradnosci zyciowej, ale sama piszesz ze te zarobki to kosztem rozwalonego dnia... powiem Ci, ze ja wsrod moich kursantow mialam osoby, ktore pracuja od pon. do piatku od 9 do 18, maja pensje podstawowa w wys. 4 000 euro + premie za projekty, taka premia moze wyniesc nawet 10 000 euro rocznie... Takze nie wywyzszaj sie tak, bo ja znam wiele osob, na ktorych Twoje zarobki i zasady zatrudnienia nie zrobilyb zadnego wrazenia. "Dobra, nie mam wakacji ani chorobowego. Ale te 7 tysięcy naprawdę wystarczy, żeby sobie zafundować grypę albo wyjazd na 2 tygodnie." Oby w zyciu spotykaly Cie tylko takie choroby jak jakas grypka... A jak zlamiesz noge to jak zdobedziesz te 7 tys. miesiecznie? "Wy liczycie że ktoś wam za dobre stopnie coś sprezentuje i to najlepiej od razu, po studiach. Bo wam się "należy". " Studia skonczylam dobre kilka lat temu. "Życie to jest walka, nie konkurs nagród. Ma się tyle, o ile potraficie zawalczyć. " Jak ja kocham takie slogany... Jesli kiedys bedziesz miala mniej zlecen, to pamietaj o tym, ze zycie to walka a nie konkurs nagrod. ;) A jak bedziesz kiedys musiala zamknac wlasna dzialnosc, to co zrobisz? Jakie inne umiejetnosci i jaka wiedze posiadasz, zeby moc sie przekwalifikowac? "A to też oznacza czasami podejmowanie ryzyka i godzenie się z rzeczami niewygodnymi. " No ja sie z nimi godze. Moge pracowac w weekendy, moge pracowac nawet na nocne zmiany. To nie moja wina, ze czesto gesto nie otwieraja nawet mojego CV, bo nie znam nikogo kto moglby powiedziec pracodawcy "zwroc uwage na te osobe". A tak to dziala, a we Wloszech jest to nagminne. "I potem, jak robię rekrutację do firmy, mam do czynienia z takimi roszczeniowymi panienkami, które prychają, jak słyszą stawkę (za którą sama mogę pracować) i pytają o etat. " A jaka stawke slysza, ile godzin tygodniowo i jaka umowe proponujecie? Skoro prychaja, to widocznie znaja swoja wartosc a wy oferujac kiepskie warunki zatrudnienia widocznie nie jestescie zbyt zainteresowani dobrym pracownikiem... ludzie chca pracowac, ale anglisci na szczescie maja mozliwosc dorobienia sobie, wiec nie beda sie upokarzac i brac np. pracy za 1200 zl na umowe-zlecenie. To tylko przyklad. "Tak naprawdę zrekrutować kogoś sensownego jest bardzo trudno, czasami muszę przerobić dziesiątki rozmów, żeby wyłowić kogoś z odpowiednim nastawieniem do życia." A odpowiednie nastawienie to zgoda na bycie niewolnikiem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolejna anglistka
"Ej, laski Pewnie, wygodna posadka, chorobowe, urlopik, premia i pewnie jeszcze 4 tysiączki na rękę. " No tak, musze Cie zmartwic ale takie wlansie warunki mialam w mojej ostatniej pracy, niestety na czas okreslony... :( Mialam duzo wiecej niz 4 tysiaczki, wysokie premie, urlop, 13 i 14ta pensje, odprawe... Zarobilam przez pol roku tyle co inni w rok. Az nie do wiary, taki nieudacznik zyciowy jak ja ;) Pociesze Cie tylko, ze nie byla to praca od 8 do 16, wychodzilam z niej o wiele pozniej, a zdarzalo sie tez ze czasem w weeekendy trzeba bylo pracowac. " Ten zawód daje ogromne mozliwości. Tylko trzeba porzucić myślenie "etacik, chorobowe itd"." Czyli te ogromne mozliwosci to jedynie wlasna dzialalnosc? No rzeczywiscie szerokie spektrum dzialania... "Pracuję do 21, bo takie są godziny pracy w tym zawodzie. Zajęcia są rano i potem po południu. Nie mam urlopu, chorobowego itd, ale nie muszę się żalić na forach, jacy to paskudni są ci pracodawcy, bo sama siebie zatrudniam. Proste? Proste. " Gratluje zaradnosci zyciowej, ale sama piszesz ze te zarobki to kosztem rozwalonego dnia... powiem Ci, ze ja wsrod moich kursantow mialam osoby, ktore pracuja od pon. do piatku od 9 do 18, maja pensje podstawowa w wys. 4 000 euro + premie za projekty, taka premia moze wyniesc nawet 10 000 euro rocznie... Takze nie wywyzszaj sie tak, bo ja znam wiele osob, na ktorych Twoje zarobki i zasady zatrudnienia nie zrobilyb zadnego wrazenia. "Dobra, nie mam wakacji ani chorobowego. Ale te 7 tysięcy naprawdę wystarczy, żeby sobie zafundować grypę albo wyjazd na 2 tygodnie." Oby w zyciu spotykaly Cie tylko takie choroby jak jakas grypka... A jak zlamiesz noge to jak zdobedziesz te 7 tys. miesiecznie? "Wy liczycie że ktoś wam za dobre stopnie coś sprezentuje i to najlepiej od razu, po studiach. Bo wam się "należy". " Studia skonczylam dobre kilka lat temu. "Życie to jest walka, nie konkurs nagród. Ma się tyle, o ile potraficie zawalczyć. " Jak ja kocham takie slogany... Jesli kiedys bedziesz miala mniej zlecen, to pamietaj o tym, ze zycie to walka a nie konkurs nagrod. ;) A jak bedziesz kiedys musiala zamknac wlasna dzialnosc, to co zrobisz? Jakie inne umiejetnosci i jaka wiedze posiadasz, zeby moc sie przekwalifikowac? "A to też oznacza czasami podejmowanie ryzyka i godzenie się z rzeczami niewygodnymi. " No ja sie z nimi godze. Moge pracowac w weekendy, moge pracowac nawet na nocne zmiany. To nie moja wina, ze czesto gesto nie otwieraja nawet mojego CV, bo nie znam nikogo kto moglby powiedziec pracodawcy "zwroc uwage na te osobe". A tak to dziala, a we Wloszech jest to nagminne. "I potem, jak robię rekrutację do firmy, mam do czynienia z takimi roszczeniowymi panienkami, które prychają, jak słyszą stawkę (za którą sama mogę pracować) i pytają o etat. " A jaka stawke slysza, ile godzin tygodniowo i jaka umowe proponujecie? Skoro prychaja, to widocznie znaja swoja wartosc a wy oferujac kiepskie warunki zatrudnienia widocznie nie jestescie zbyt zainteresowani dobrym pracownikiem... ludzie chca pracowac, ale anglisci na szczescie maja mozliwosc dorobienia sobie, wiec nie beda sie upokarzac i brac np. pracy za 1200 zl na umowe-zlecenie. To tylko przyklad. "Tak naprawdę zrekrutować kogoś sensownego jest bardzo trudno, czasami muszę przerobić dziesiątki rozmów, żeby wyłowić kogoś z odpowiednim nastawieniem do życia." A odpowiednie nastawienie to zgoda na bycie niewolnikiem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myszka 1100
Anglistko, a już myślałam, że uczepili się jedynie nauczania. "...po drugie babka na koniec spytala, czy ostatnio mialam jakies rozmowy o prace, a ja powiedzialam, ze nie... :/ i pewnie wyszlam na niedorajde, ktora nie interesuja sie pracodawcy..." gdybyś skłamała i powiedziała, że tak, to pewnie dalej by cię wypytywali co to były za rozmowy i wtedy dopiero byś mogła nieźle się zaplątać. Szczerze, to nie wiem po co na rozmowach pytają czy ktoś nas zapraszał ostatnio na rozmowy. Niech się interesują swoją rekrutacją, skoro zaprosili Ciebie na rozmowę, to zakładam, że wiedzą, co robią. Zdaję sobie sprawę, że dużo lepiej brzmiało by stwierdzenie, "tak byłam na rozmowach ostatnio", ale przecież to nie Twoja wina, ze się nie odzywają, nikomu przecież nie wyskoczysz z komputera i nie zmusisz do przeczytania CV.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×