Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Sheela-Na-Gig

Jak ciężko być nieszczęsliwą wśród szczęśliwych...

Polecane posty

Gość Sheela-Na-Gig

Ostatnio wszystko mi się krzaczy. Moja mama jest poważnie chora, ja też mam problemy ze zdrowiem, nie mam kasy, zakochałam się nieszczęśliwie...Jakoś sobie z tym radzę, wyglądając lepszego jutra, ale tak mi ciężko...W dodatku widzę, jak ludzie wokół mnie są szczęsliwi. Nie twierdzę, że wszyscy, ale cała moja paczka licealna układa sobie życie. Wszyscy są w szczęsliwych związkach, studiują wymarzone kierunki, bawią się, podróżują...Jedna dziewczyna ma już śliczną, zdrową córeczkę - owoc wpadki, ale z mega happyendem, i też studiuje. Kocham tych ludzi, cieszę się, że są szczęsliwi, ale ciśnie mi się na usta pytanie - dlaczego nie ja?? 2 lata temu wszyscy bawiliśmy się na studniówce, potem wspieraliśmy się przed maturą, wspólnie stresowaliśmy, zdawalismy i opijaliśmy...Byliśmy tacy młodzi, fajni, pełni nadziei i entuzjazmu, byliśmy równi... A teraz... Im jakoś łatwiej przyszło to, czego ja nie mam...;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ofe rma
może pocieszy się to, że ty masz tak tylko ostatnio a ja mam przesrane już od dawna. w zasadzie nigdy nie byłem fajny, pełen nadziei i entuzjazmu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sheela-Na-Gig
Nie pociesza mnie cudze nieszczęście, zaufaj mi. I, wiesz, może Ty już wyczerpałeś swój limit nieszczęścia, a ja go dopiero zaczynam realizować??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gfghhjjjjjjjjjjjjj
a ile massz lat ? wszystko się ułozy zobaczysz trzymam kciuki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sheela-Na-Gig
Niedługo skończę 20. To powinny być najlepsze lata mojego życia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość flirty thirty
Kazdy ma swoj krzyz w zyciu. O mnie ludzie mysle, ze jestem szczesliwa bo nie pokazuje ludziom na co dzien smutnej twarzy. Znaja mnie jako osobe dobrze usposobiona, dowcipna, inteligentna, ze swietnym zawodem ..... Tylko jakby ktos wiedzial jak u mnie naprawde jest... :( A jednak....nauczylam sie, ze nie mozna porownywac sie z innymi ludzmi i tym jaki obraz siebie przedstawiaja na zewnatrz. Kazdy ma inne okolicznosci zyciowe, inna wrazliwosc na niepowodzenia, inny start w zyciu, inne zdolnosci..... Jakbym sie porownala do moich rowiesnikow (a jestem ok 10 lat od Ciebie starsza) to jestem poprostu bankrutem zyciowym..... Ale to tylko wedlug 'norm' gloszonych przez spoleczenstwo, ze w pewnym wieku to trzeba osiagnac to i tamto, zalozyc rodzine, miec dzieci, stabilizacje, itd. Ja tych rzeczy nie mam .... ale za to nauczylam sie cieszyc rzeczami, ktore dla innych ludzi sa pewnikiem, wiec nie zwracaja na nie uwagi wcale. Sa to naprawe male rzeczy: ciesze sie z pysznej jajecznicy rano, z tego, ze mi zaczynaja odrastac wlosy poostatniej nieudanej wizycie u fryzjera, z tego, ze jakas sikorka skacze po glaezi przed moim oknem. Ciesze sie, ze rano wstaje i nic mnie nie boli i jeszcze dziekuje Bogu, za to, ze moje zycie jest w sumie nieudane (wedlug wyzej wspomnianych standardow: nie mam dzieci, meza, przyjaciol, mam trzy podeszle wiekiem osoby na glowie, ktore wymafaja ogromnej cierpliwosci) bo dzieki temu uwrazliwia mnie to wlasnie na te male rzeczy, ktore sa tak czesto niedocenionym darem od Boga. A w dodatku cierpienie uszlachetnia, wiem to na pewno! Otwiera oczy na drugiego czlowieka, uczy zauwazyc cierpienie drugiego. Ten kto nigdy nie przeszedl tych rzeczy, nie umie sie tak wczuc w drugiego i to wcale nie dlatego, ze jest zly i nieczuly tylko dlatego, ze nie bylo mu dane pewnych rzeczy doswiadczyc. Dlatego cierpienie jest w pewnym sensie wyroznieniem - nie kazdy ma dar patrzenia na zycie i dostrzegania jego piekna tak jak to moze osoba, ktora doswiadczylo zycie. Nawet osoba cierpiaca nie zobaczy jednak tego wszystkiego, dopoki nie zaakceptuje swojego cierpienia i nie uczyni z niego swojego towarzysza i przyjaciela. Trzymaj sie cieplo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sheela-Na-Gig
firty, dzięki Ci bardzo, dałaś mi do myślenia... Dziwi mnie, że napisałaś, że nie masz przyjaciół powinni do Ciebie walić drzwiami i oknami...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pożeracz słów
thirty - mądre słowa... bardzo... bo to wielka siła umiec w sobie znaleźć chęć do cieszenia się tymi drobiazgami przy jednoczesnej miażdżącej świadomości że wielkich rzeczy emocji jest Ci brak... o ile oczywiście to właśnie powinienem wyczytać z Twoich słów...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość flirty thirty
Pozeraczu - dobrze odczytujesz :) Autorko: mam znajomych ale nie mam przyjaciol (zero) w prawdziwym tego slowa znaczeniu. Do tego od razu sie przyznaje, ze moje obecne podejscie do zycia to jest cos co bardzo dlugo mi zajelo. Kiedy podchodzilam pod 30tke (juz przekroczylam te liczbe rok temu) i patrzylam na moje zycie dostawalm wrecz obledu: ludzie wokol ustabilizowani, w zwiazkach malzenskich, posiadajcy dzieci (cos co mnie do dzis bardzo boli najbardziej bo zawsze pragnelam miec duzo dzieci), podrozujacy po swiecie, awansujacy na atrakcyjne posady.... kiedy porownalam siebie wychodzilo na to, ze jestem zerem. Co prawda na zadnej z tych rzeczy nigdy mi ngdy zbytnio nie zalezalo oprocz posiadania choc jedenj bliskiej osoby i dzieci. Ale ten bol, ktory odczuwlam wtedy z powodu bycia bankrutem zyciowym, to bylo moje uzdrowienie. To byl piach w slepych oczach, ktory kluje i przeszkadza po to aby okazac sie na koniec uzdrowicielskim srodkiem leczacym moja slepote. Ciagle w pedzie, niezadowolona z siebie, patrzaca na siebie z niesmakiem i oceniajaca sie przez pryzmat innych ludzi, cierpiaca, ale cierpiaca bez sensu - to bylam ja. Zatrzymaj sie na chwile. Zadaj sobie pytanie po co zyjesz i jaki jest sens naszej egzystencji tutaj. Jestemy tutaj naprawde tylko przechodniami, zloscimy sie, ze ktos obok idzie po chodniku a my po jakis wertepach. ale ciekawe jest to, ze zawsze zauwazamy tego, kto ma wygodniejsza droge, a nie tego, kto ma jeszcze gorsza sciezke od nas. Wyobraz sobie, ze w tej chwil, dokladnie w tej chwili, gdzies na swiecie matka trzyma dziecko umierajce na jej rekach z jakiejs totalnie blahej, latwej do zapobiegniecia, przyczyny. W tej chwili ktos samotnie kona, ktos jest upodlony, wykorzystany, niszczony przez drugiego czlowieka, nie tylko bezposrednio ale takze jako wynik wyborow politycznych czy ekonomicznych dokonoywanych przez innych ludzi. Nie jest to jednak powodem do tego zeby usiasc i zalamac sie pod ogromem cierpienia obecnego w tym swiecie. Kazdy z nas moze bardzo malo zmienic w konkretny sposob. Sama pamiec o tych innych kroczacych po gorszych sciezkach (wszak do tego samego celu) sprawia, ze bardziej docenia sie to, co sie ma. A wspomnienie tych ludzi i pragnienie ulzenia im moze byc wiecej warte niz nasza mala konkretna pomoc. Trzymaj sie i nie martw sie zbytnio. Skad wiesz, ze dozyjesz przyszlosci o ktora sie martwisz? Kochaj i ciesz sie swoim 'malym i skromnym' zyciem. Ono jest najwiekszym twoim skarbem i skarbem dla innych choc z tego nie zdajesz sobie sprawy. Musze juz isc, ale jak kieys chcesz pogadac to : marie_magdalene@hotmail.com

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karolinnaja
patrząc na siebie przez pryzmat sukcesów innych ja też jestem bankrutem życiowym, ale mam nadal nadzieje... , nie może zawsze być źle, koło fortuny się toczy, może wolno, ale ciągle się toczy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×