Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość pytanie do tych co wiedzą

Jak dbało się o urodę w czasach PRL?

Polecane posty

Gość no to kawał opowiem
te szyszki do kąpieli były super:) wykąpałam się w takiej szyszce i poszłam do męża stanęłam bliziutko niego i zapytałam - kochanie czujesz co? on wdychając nosem o tak -gówno w lesie:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość qqqqqqqqqqqqqqqqqqqqqqqq
ja stawiałam włosy na mydło, niestety pewnego dnia z tak postawionymi włosami trafiłam na deszczową pogodę i całe mydło spłynęło mi do oczu, od tamtej pory stawiałam wlosy tylko na cukier ech, to były czasy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pytanie do tych co wiedzą
Te drugie od góry wyglądają jak dzisiejsze baleriny,a obcas kaczuszka już chyba ze 3 lata jest w modzie :) Ja pamietam,ze moja mama kręciła włosy za pomocą wałków,które podgrzewało sie w gorącej wodzie,jeszcze ja nawet ma,ale już nie używa oczywiscie ;) A moja babcia używała własnoręcznie robionych papilotów z papieru albo ze szmatek. Chciałabym taką czeską kredkę do oczu co sie nie chce zmyć :P Mi każda spływa po godzinie Wytłumaczycie mi 2 rzeczy? 1)Co to były szysszki do kapieli? 2)Po co płukało sie włosy deszczówką?? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość właśnie znalazłam
szyszki do kąpieli - to były takie pojemniczki w kształcie szyszki (świerkowej :-) ) - w środku był płyn o zapachu leśnym. To się wrzucało do wanny - i jakoś się rozpuszczało - uwalniając ten płyn. Deszczówka jest bardzo miękka - i włosy wyglądają ładnie po prostu po umyciu tą wodą. Dobrze się też pierze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pytanie do tych co wiedzą
dzieki za wyjaśnienie :) Chybs spróbuję tej deszczowki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
z tamtych czasów zapadł mi jeszcze look mojej cici - perłowy lakier do paznikci, turkusowe cieni i spalona trwała na głowie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szyszki to byly szklane albo plastikowe opakowania w ktorych byla sol do kapieli o zapachu sosny czy innych lesnych aromatach. Papiloty ze szmatek tez pamietam a walki podgrzewane mialy piasek w srodku i to parzylo glowe. Nazywaly sie termoloki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość właśnie znalazłam
To ja znałam inne szyszki..... Ale faktycznie - takie jak pisze Coralik - też mi chodzą po głowie - z tą solą w środku! Jeszcze pamiętam dwa rodzaje szamponów - w takich wysokich szklanych butelkach - perłowy (różowy) i jajeczny (żółty) - bardzo dobre były! Ja miałam wtedy dłuuuuugie włosy - i taka flacha wystarczała mi na dwa razy.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na serio te gel actin

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pytanie do tych co wiedzą
Takie szampony jeszcze sprzedają,ja też używałam ich w dzieciństwie,szczególnie zapach pokrzywowego kojarzy mi sie z tymi czasami... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Joela
W latach siedemdziesiątych wydawałam kupę kasy na pocztówki dzwiękowe z ulubionymi przebojami kupowane na rynku.W sklepie mięsnym wpatrywałam się w kabanosy,suchą myśliwską i polędwicę sopocką bo były bardzo drogie i niewielu je kupowało.Czekałam na wielkanoc bo wtedy była do kupienia biała kiełbasa.Opalałam się w ogrodzie na naftę kupowaną na stacji benzynowej.Wyobrażcie sobie jaka była po tym skóra ochydna.Jak miało się znajomości w aptece to panie robiły masło kakaowe hit do opalania.Moja mama pachniała cudnie perfumami zielony wiatr,W soboty słuchalismy zawsze w radio Matysiaków a w niedzielę koncert życzeń i podwieczorek przy mikrofonie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
OOoo tak ,opalanie na maslo kakaowe to byl hit !!! Ale my chodzilismy na dach bloku - na ta czarna ,smierdzaca smole i smarowalismy sie ropa !! Czy ktos wtedy myslal o raku skory ? A szampony takie pamietam ale ja uzywalam dzieciecy bambino a pozniej niemieckie ,ktore mama przywozila. Byly jeszcze takie rajstopy siatkowe ale we wzory ,sprzedawali je na stadionach. Chyba z Turcji pochodzily , tak jak cudowne jeansy dekatyzowane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ana_katia
no tak! przypomniałam sobie o tych rajstopach!! takie wywalone w kosmos kolory były - turkusowe, różowe, zielone itp// ale to już było w drugiej połowie lat 80-tych... mechaciły się :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a pamiętacie jak się zamawiało
rozmowę telefoniczną :)trzeba było czekać z dwie godziny albo i dwa dni:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no i niektórzy
chodzi do łaźni. Ja też byłam parę razy, ale to był syf nie z tej ziemi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no i niektórzy
chodzili*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie bylo plynow do plukania
A pralo sie w (!!) zwyklym proszku czesto recznie: majtki skarpetki. marzylam wtedy o jednorazowych skarpetkach..... pamietacie spodnie narciarki takie pod stopa zszyte?albo arabki --zrow modne i bluzki z kimonowymi rekawami??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A zimowe ubraniaJakie ciezkie
Byly.. plaszcze kurtki palta jesionki....z taka watolina czy czyms w srodku..a jak zmokly to ze 20 kg wazyly..uuh..czekalo sie na wiosne ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość właśnie znalazłam
Łaźnia - łaźnią - a ja pamiętam zwykłe łazienki publiczne - bo nie w każdym domu wtedy była! Na szczęście ominął mnie pobyt w takim "przybytku" jak byłam dzieckiem, ale pamiętam, że dorośli chodzili tam się kąpać! A takie urządzenie do noszenia podpasek - pamiętacie? Coś w rodzaju dzisiejszych stringów, tylko spód nie był łączony - tylko miał dwa guziczki, do których przyczepiało się te podpaski w siatce - takie szaro-bure! :-) Mam w domu taką metalowa lokówkę - ogrzewało się ją na ogniu, potem przejechało po gazecie - żeby to pierwsze ciepło "zeszło" a potem kręciło (paliło!) tym włosy. A za prostownicę służyło żelazko. Włosy się zwyczajnie prasowało. No a zalotki do rzęs znów wróciły do łask!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wlosy zarecana na szmatki niezle wygladaja, sama jak bylam w liceum takie sobie robilam :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a były wtedy staniki
??Skoro wszytskie ciuchy trzeba było samemu kombować....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Staniki to nasze prababki
100lat temu spalily...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
ja pamiętam, że część PRLowskich kosmetyków/środków czyszczących była jeszcze na pocz. lat 90-tych, jak np proszek IXI i mydło Kajtek (w zielonym opakowaniu) ten tusz do rzęs, to podobno był francuski. i jakaś osoba napisała, że nie było tylu odcieni farb do włosów. a właśnie mama mi opowiadała, że na studiach raz sobie zrobiła włosy na "marchewkę", a to musiało być ok 1967r ;) niektóre ciuchy mamy się zachowały, w niektórych bluzkach chodzę, ale mają mały dekolt :( jedna była fajna z większym dekoltem, angielska, ale zaginęła :/ zostały też spódnice, jakiś komplecik bluzka i spódnica w oczojebne kwiaty, pomarańczowo-żółto-zielony, ale z grubego materiału więc się nie nadaje do chodzenia w lecie. została też bananówa i już mniej więcej schudłam tyle w talii aby ją nosić, trzeba tylko zamek wszyć, druga czarna elegancka spódnica oraz kilka sukienek z lat 80-tych. prawie wszystko szyte u krawcowej lub krawca, bo mama miała dysproporcje sylwetki ( w pewnym okresie wymiary 102-64-104...)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
aaa już wiem :D ten tusz to był ARCANCIL! mama mówiła, że po latach kupiła taki normalny, nie prasowany, ale że "to już nie było to" i oczywiście kredki do oczu koh-i-noor :) pamiętam jeszcze błyszczyk bananowy w kulce, ale nie pamiętam jakiej to firmy, oraz dezodorant w kulce taki z zieloną półokrągłą zakrętką. aha i oprócz fryzjera raz w tygodniu, mama chodziła co miesiąc na manicure i pedicure. poza tym kilka razy w miesiącu do kina i to na studiach oraz na początku pracy zawodowej, kiedy wcale tak dużo kasy nie miała. którą studentkę teraz stać na coś takiego :o ja nigdy nie miałam robionego manicure :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aga12345
ja tych czasow nie pamietam za dobrze ale mama mowila ze mieli pluklanki kolroyzujace od wlosow, zreszta pamietam ciotke ktora w jakim fiolecie na glowie latala :) czesc starych ubran wypieprzylam bo byly tak mega sztuczne stylony i bistory ze nie do noszenia, ale czesc ubran mamy teraz nosze. teraz to sie fajnie wspomina ale jakby kogos teraz w tamte czasy wrzucic ni byloby mu wesolo. pamietam jak mama miala problem z znalezieniem pracy bo podopadla baaardzo czerwonej dyrektorceszkoly i potem nigdzie nie chcieli jej zatrudnic (jako nauczycielki) i dlugo szukala pracy. nie mowiac o tym ze musiala nadgodziny robic za darmo bo to kolka, hufce itd. czego jej nikt nie policzyl do emerytury a miniowy sie nosilo solidne i mroz nie mroz spodniczki :) mama mowi ze nie bylo az tak zle, ze jak ktos z kims spal to pokryjomu zeby sensacji nie bylo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ze juz nei mowiac
ze jak czarnobyl rabnal to w piekan sloneczna pogode dzieciaki maszerowaly sobie bo nikt nie chcial sie przyzanc ze cos sie stalo, lepiej zeby tyle ludzi potruc...."piekne czasy" faktycznie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×