Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Mayaa

toksyczny związek - prosze o pomoc poważne osoby

Polecane posty

Gość Jen1
Oj tak, taaak, Mia777, masz rację, wlasnie o te chwile ulotne nam chodzi. Ja tez za tym czasem tęsknię.. Wspominam że momentami bylo nam cudownie, tylko kurcze tych momentow tak niewiele bylo, im dalej tym mniej.. Na tym chyba polega leczenie z toksycznego i kazdego innego zwiazku, ze po jakims czasie mozna sobie przywołać bez bólu te mile wspomnienia, bo przeciez ten czlowiek jaki byl taki byl, sukinsyn, drań, kłamca, manipulator.. ale jednak Człowiek.. Mężczyzna.. Jakąś cząstkę dobra tam w sobie mial chyba.. Czasem potrafil się nim podzielić. Myślę że koniec końcow, gdy przerobimy te kotłujące się emocje, zostaną choć trochę miłe wspomnienia. Ja osobiscie nie chcę do końca życia przeklinać mojego byłego i na jego widok na ulicy za pare lat odwracać wzroku. Na tym chyba polega wybaczanie. Aczkolwiek na dzien dzisiejszy nadal uwazam ze to dupek :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość winnnnna
I cared, whatever I did- I did take care... he did NOT! I dlatego juz nigdy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pannaW
musiałam iść na imprezę odreagować. Mój chłopak napisał mi, że też idzie na imprezę, więc ja gorsza być nie mogłam. I tak się nie mogłam do końca wyluzować bo ciągle gdzieś w myślach miałam to, że może się teraz z kimś zabawia... winnnnna jest dokłądnie jak mówisz. Gdy ja zaczynam temat on niby słucha, mówi, że się zmieni, ale gdy za długo drążę temat to zaczyna się kłótnia... Do weekendu coraz bliżej.. zobaczę się z nim już najprawdopodobniej w czwartek w nocy... Ale z doświadczenia już wiem, że brak mi odwagi tak stanąć przed nim i powiedzieć, że to koniec... Przecież mówi, że kocha, że tęskni, że mu zależy. Tylko przy okazji tych słów nie widzi jak wielokrotnie mnie rani...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość winnnnna
wczoraj widziałam sie z dawna kolezanka... pomaga mi kiedy komuś opowiadam co u mnie sie działo... nie na długo niestety... Ale jedno jej zdanie- proste - otworzyło mi oczy- "nie wracaj do niego, zbyt wiele razy pokazał,ze po prostu nie dba." I wtedy do mnie dotarło- nawet jesli mnie coś nie pasowało, jesli byłam czepliwa, wybuchowa, to naprawde dlatego,ze mi zależało.. ze chciałam coś zmieniac... no i tak bardzo bolala nieczułosc od tego , który miał byc czuły...Wszystko to robiłam z milosci... a ON???????????????? On mial w nosie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aiiiii
Przyszedl wczoraj zabrac synka do ,,rura parku,,wiecie baseniki z pileczkami itp...gdy wrocil,poprosil czy moze skorzystac z toalety,pobiegl na gore do lazienki,i po chwili zawolal czy moge mu podrzucic papier,bo sie skonczyl,okazalo sie ze wcale o papier mu nie chodzilo,stal zupelnie nagi w sypialni,objal mnie...k..wa!!!uleglam,jestem na siebie wsciekla,ale bylo cudownie,ciagle myslalam o tym ze to jest ostatni raz,im bardziej wyobrazalam sobie w tej sytuacji mojego mdlego adoratora,tym bardziej nie myslalam o zadnym protescie,a ja znow wracam do punktu wyjscia.Takie kopanie zwlok,przeciagam stan agonalny,zdalam sobie jedynie sprawe,ze nic poza pociagiem fizycznym do niego nie czuje.Po wszystkim zrobil mi awanture ze spotkalam sie z kims,zaczal sie nakrecac,ze napewno robilam z tamtym facetem to co z nim,wyrzucilam go i tak bez konca....ciagle powtarza,ze bedziemy razem,a ja tego sie boje jak widma nowotworu zlosliwego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość całowicie czarny kot
czy on Cię kocha?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jen1
Aiiii, klasyka... Tez bylam manipulowana dla seksu, Tez ulegalam dziesiątki razy. Ostatnio to nawet wiedzialam ze ma panne a uleglam.. Paranoja.. Potem sie spotkalismy jeszcze tylko raz, pogadac, a ze nie bylo okazji do seksu (bo pewnie by zmierzal do tego) to tylko spytal czy moze mnie pocalowac. Powiedzialam tym razem zeby sie walnal mlotkiem w glowę, bo w domu czeka na niego panna do ktorej codzien wraca, a calowanie bylej na potajemnym spotkaniu to nie odstresowywacz w rodzaju pojscia na silownie, ktory mozna sobie bezkarnie stosowac. Mialam wtedy ogromna ochote go pocalowac, ale na szczescie juz rozum zapanowal nad pożądaniem. Wiem co znaczy wciąż ulegać, nie móc się wywikłać. Ale wiem też że poniżamy siebie takimi zachowaniami. Bop facet ze tak powiem spuścił sobie z krzyża i na nowo ma nas w dupie, a my po seksie rozkminiamy jak cudownie nam bylo. Ja juz sie nie dam traktować jak szmatę. Bo tak mowiąc bez ogródek, traktują nas w wiekszosci przypadkow, faceci tu opisani.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość winnnnna
Blagam, dziewczyny! Siły! Nie dawajcie sobie robić tych jazd- Aiiiiiiiii- do Ciebie pisze..... NIE WOLNO! ZAKAZ! To jest takie przynoszenie ulgi na chwilę, my wszystkie musimy myslec przyszłosciowo... Rozumiem tę słabość całkowicie- gdyb moj stanał w progu sama bym sie na niego rzuciła, ale... oj , co ja bede moralizowac- martwie sie o Ciebie Aiiiii, i reszte z nas też.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aiiiii
Teraz wiem jak kardynalny blad popelnilam...dzis przyjechal oddac mi auto,i od wejscia bluzgal mnie od najgorszych,ciagle w kolko pytal czy smakowala mi pala innego jak mu ciagnelam,jak jakis psychol sie nakrecal wulgaryzmami,a ze jest skrajnie prymitywny ma ich caly wachlarz.Nie chcial wysiasc z auta, chcial zapalic papierosa ale nie mial czym wiec zaczal wrzeszczec ..,,zapierdalaj kurwo po zapalniczke,, ciagle siedzac w moim aucie,bo swojego nie ma,jak juz go odwiozlam,cala droge wrzeszczal i wyzywal,wysiadl i wyciagnal dziecko,jak zabawke i zabral,wolalam zeby go oddal,ale otwarl mi tylko drzwi i wrzasnal ,,wypierdalaj stad kurwo!,, pojechalam do osrodka domestic violence,tam kobiety mi radzily ze jak sam nie odda malego to mam dzwonic na garde,ale to oznacza,ze dziecko by trafilo do rodziny zastepczej na czas rozwiklania sporu,czyli od 6mcy do kilku lat bo takie sa popieprzone procedury w tym kraju.Wiec prawo wcale nie jest po mojej stronie,a liczyc na to ze jemu sie odechce znecania...chyba ze zdechnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość winnnnna
Boże Aiiiiiiii, przeiez to sie w głowie nie miesci..... Jaka jest szansa,ze mu sie dzieciak znudzi i go do Ciebie odstawi? Masz jakies plany, ma ci tam kto pomóc? Gdzie Ty własciwie jestes???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość winnnnna
on nie jest toxyczny, on jest psychiczny!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chdjokshjf
Na taki zwiazek nie ma recepty. ja przezywam taki zwiazek mojej przyjaciolki od paru lat, jako ze jestem jedyna osoba na ktorej ramieniu ona placze. I wiem ze to przykre ale raczej nie widze zebys sie z takiego zwiazku wydostala. Jedyny sposob to przeprowadzic sie, zmienic prace, numer telefonu i byc na tyle twarda zeby sie do niego nie odezwac. Jak tego nie zrobisz to wszedzie cie znajdzie i tak w kolo Macieju. Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miaa777 ophrys ❤️ Witajcie.... a myslałam, że ten mój powalony związek to jakieś wyjatkowe coś co tylko mnie sie może przydarzyć, a tutaj każda opisuje mnie samą...szok. Mój nie zdradza i nie bije, ale... robi ze mna co chce, owija wokół palca, rzuca tysiące razy, a później ma pretensje o kawę z kolezanką! ROdchodzi, a póxniej ma pretensje, że nie dzownię, nie przychodzę. Żeby mnie ukarac wyprowadził się ode mnie, mam dom, a wynajął g...ną klitę obok byłej zony. Po zlości, wie jak mnie to boli. Wstydze się przyjaciół i znajomych, wstydze się rodziny. Raz jestesmy razem innym razem nie...totalna hustawka. No i klasyka...nieziemski sex. I strach mój i lęk, że juz nigdy, z nikim, że samotnośc...:O:O Chyba jednak powinnam poszukać dobrego psychiatry, bo psycholog to chyba za mało. \\Męczę się strasznie. Raz czuję się silna, że wytrzymam, że dam radę, a potem wyję za nim, ciskam się, denerwuję, wkurzam... i szukam kontaktu. I tak już niemal 5 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jen1
Aiiiii, to straszne co piszesz.. Jaka jest Wasza sytuacja prawna, jestescie malzenstwem czy po rozwodzie? Najgorsze ze dziecko w tym wszystkim uczestniczy :( W jakim kraju mieszkasz? Bo z tego co zrozumialam to nie w Polsce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przytulam Cię Krzyk ❤️ Po raz dziesiąty Ci powtórzę, że powinnaś iść do psychiatry ... wiem, zrobiłaś to jednak trafiłaś na zupełnie nieodpowiednią osobę. Szkoda, że nie mieszkasz blisko mnie, moja psychiatra mnie uratowała - dosłownie. Psychoterapia jak najbardziej tak ... tylko gdy pozbędziesz tego lęku, tej paniki ... może nie zdajesz sobie sprawy, że to jest właśnie lęk ... myślisz, że to potworna tęsknota za kimś, kogo tracisz ... ja tez tak myślałam ... to była panika ... leki ją wyciszyły ... i wtedy skuteczna dopiero była psychoterapia, którą prowadzi ze mną moja psychiatra. Wcześniej, przed lekami spotkałam się kilka razy z psychologiem ... oczywiście, w czasie wizyty stawałam się silniejsza, wiedziałam, co powinnam zrobić ... co z tego - za kilka godzin znów byłam na dnie. Wiesz, co jeszcze mamy wspólnego? Ta ich miłość do dziecka ... ta uległość i strach przed byłą żoną ... ponad wszystko inne ... tak było u mnie ... choć ja i w tym temacie widziałam chory klimat, to nie była zupełnie zdrowa miłość do dziecka ... był to problem dla mnie choć przepadałam za jego córką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pannaW
przepłakałam cały dzień i chyba zrobię to samo w nocy... same na usta cisnęły mi sie słowa, żeby to skończyć podczas kolejnej kłótni przez telefon, gdy czułam sie jak śmieć... Mówię mu że jest mi źle, że jestem nieszczęśliwa, przez to co się między nami dzieje, a on na to "co ja Ci poradzę, że jesteś nieszczęśłiwa, sama się jakoś musisz z tym uporać", rzucanie słuchawką z jego strony... a po chwili to że mnie kocha ale nie zamierza się zmienić bo jemu tak dobrze... Chciał%

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miaa...❤️ coraz bardziej skłaniam sie, aby poszukac dobrego psychiatry. Czuję, że musze i nie mam wyjścia. Chyba stracilam kolejne pół roku, trzeba było to zrobic jak tu weszłam jak Ty doradzałaś. Tak, mój kocha swoje dziecko w sposób nienormalny, chory! Kiedy próbowałam cokolwiek w tym temacie zrobił, to była mega awantura, wolałam sie nie wtrącać, ale zawsze żal mi było młodego... bo wiedziałam i wiem, że on go tez krzywdzi jak mnie. Nie bede opisywała jak ta chora miłośc się przejawia, ale taka jest nie mam wątpliwości...tez toksyczna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pannaW...przytulam Cie mocno. Ja dzisiaj tez tak mam, rzucił mi kilka razy telefonem, a teraz w ogóle przestał odbierać.... Dzisiaj jakies 5 razy napisał, mam cie dość, daj mi spokój, nie chcę niczego od Ciebie...minie kilka dni i bedzie mnie "wołał", bedzie cos ode mnie chciał. Jego syn zadzwoni i bedzie prosił, żebym do nich przyszła bo za mna tęsknią... Taki mam cyrk :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Krzyk ... to aż nieprawdopodobne, ile w naszym życiu wspólnych problemów ... bałam się tak dosadnie napisać - u mojego też była to chora, toksyczna miłość do dziecka. Aż dreszcz mi po plecach biega, jak mogą istnieć dwa tak podobne związki ... Twój i mój. Mojego już nie ma ... został we mnie jedynie potworny strach, bym już nigdy nie czuła tego, co Ty dzisiaj czujesz ... jak ja się tego boję! To był największy koszmar mojego zycia ... nie bycie w toksycznym związku, nie poniżanie, nie brak szacunku tylko to, co czułam, gdy już próbowałam wyjść z tego bagna ... Małymi kroczkami Krzyk ... idź do psychiatry, spróbuj jeszcze raz ... weź leki ... mogę na maila Ci przesłac, co mi pomogło, jesteś w takim samym stanie, jak ja byłam ... ja tez musiałam zmienić psychiatrę bo leki nie skutkowały ... teraz mam trafione w dziesiątkę ... od pierwszego dnia praktycznie poczułam ulgę ... pierwszy raz po złej rozmowie telefonicznej nie płakałam, ja sama ją zakończyłam. Dla Was wszystkich ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pannaW
o kurcze :( współczuję... mnie naszczęście jeszcze z nim nic nie łączy: dziecie, wspólne mieszkanie. Nic! W ten weekend mamy się spotkać i zdecydować co dalej: albo dojdziemy do jakiegoś porozumienia, albo koniec. Tylko, że pomimo iż z jednej strony chcę to skończyć to sobie nie wyobrażam, że nagle wszystko tak jak bańka mydlana - pryśnie... Boję się że zabraknie mi odwagi, że będę siedziała cichutko tylko po to żeby dalej z nim być...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aiiiii
Zaczne od tego,ze wpakowalam sie w zwiazek( nie jestesmy malzenstwem) z czlowiekiem z patologicznej rodziny,jednak dobrze sie maskowali,i ja tez niewiele mialam z nimi kontaktu w Polsce,dopiero jedna z siostr,ktora moj ex tutaj sciagnal opowiedziala o ich dziecinstwie,matce wymalowanej lafiryndrze-alkoholiczce,ktora co noc z innym kochasiem pila za scianka zrobiona z szafy,a dzieci czesto glodne nie mialy prawa pisnac,bo obrywaly po twarzy,zreszta ponizala i bila cala 5-tke.Gdy dorosli,na tyle zeby mogli pracowac,odbierala im zarobione pieniadze,bila,ponizala i wyrzucala na bruk. Potem po jakies imprezie dorobila sobie kolejne dziecko.Zalatwilam tu w Irlandii kazdemu prace,w ramach rewanzu postapili ze mna podle,obgadujac,opluwajac,nawet niszczac nozem moje rzeczy,dla nich osoba ktora pomaga to nie jest dobry czlowiek,a zwykly frajer,z ktorego trzeba wycisnac ile sie da.Ci ludzie sa naprawde uszkodzeni emocjonalnie,ich jedyna pasja jest znecanie sie nad kims i knucie intryg.Z kolei u mnie w domu rodzice lekarze zawsze odnosili sie do kazdego i siebie z najwyzszym szacunkiem i tego tez mnie nauczyli,zeby nie oceniac ludzi z gory,w mojej rodzinie nie bylo atmosfery napuszenia,przede wszystkim wpajali mi chrzescijanskie zasady(ktorych nie zawsze sie trzymalam) Moj ex jest psychopata i socjopata,nie nadaje sie do zycia wsrod ludzi,nie szanuje kompletnie nikogo i niczego,wszystko wymusza szantazem.To prymitywny i brutalny czlowiek pozbawiony jakichkolwiek zasad.To chyba na tyle...co do wyjazdu bez sladu,moze byc problem natury prawnej,ojciec ma prawo widywac dziecko,chocby byl potworem,a jesli bede to utrudniala-zlamie prawo,niestety radzilam sie juz prawnika.Teraz nie pracuje,moglabym-bo on tego chce,zebym prowadzila nasz wspolny biznes cateringowy-ale raz to zrobilam,na probe w zeszly piatek,przyjechal do mnie do domu o 3 w nocy z dzika awantura i wyzwiskami,ze ukradlam mu pieniadze z kasy,pomimo ze centa nie ruszylam,przyzeklam sobie wtedy,ze nie bede jak szmata tyrac na niego,a on i tak mnie sponiewiera...ale sie rozpisalam,naprawde jestem tu sama,oczywiscie mam znajomych,ale wiadomo kazdy ma swoje zycie,nie moge u kogos non stop przesiadywac i sie zalic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja to czułam Mia od poczatku...pisałam Co o tym zawsze. Ale faktycznie poznając się coraz bardziej coraz więcej jest tych wspólnych cech w naszych związkach i na dodatek jak widac w relacjach naszych panów z ich dziecmi. Napisz mi proszę info o tych lekach na maila. Pamietam, że już chyba o tym pisałaś, ale pewnie cięzko będzie donaleźć. Z góry Ci Kochana bardzo dziekuję ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość całowicie czarny kot
o masakra dziewczyny zwijajcie żagle, bo pójdziecie na dno... trzymam kciuki za Was bardzo mocno :-) *trzyma kciuki* :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość upo upo upo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość winnnnna
Dzien dobry kochane!!!! dziś chce wam powiedziec jedno- LEKI!!!!!!!!!!!!!!!!! Koniecznie. JA wczoraj po 5 miesiacach sie zdecydowałam na Afobam- dość popularny lek przeciwlękowy... pół tabletecz\ki... i znów myslałam zdrowo- normalnie cały dzien... bez walenia w siebie, bez paniki przed przyszłoscia- racjonalnie. Tak, jak powinno być... zastanawiam sie na co tak długo czekałam trzesac sie codziennie pod kołdra i wyszukując kolejne dowody,ze to ja jestem do bani. Czasem trzeba sobie pomoc. Nie chodzi o to,zeby sie kompletnie zamulić i nic nie czuc, ale żeby zaczac myślec racjonalnie- bo to co mamy w głowie plus cholerna nerwica nam na to nie pozwalaja. Jest mi naprawde cieżko, kiedy czytam wasze wypowiedzi, trzymam kciuki i zachęcam do leczenia. Bedzie łatwiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pisalam jakis czas z wami a pozniej czytalam z uwaga Wasze posty. Wlasciwie to chcialam kazdej z Was zadac pytanie, czy gdyby on chcial wrocic, pracowac nad zwazkiem, obiecywal poprawe, to czy byscie sie zgodzily. Domyslam sie wiekszosci odpowiedzi. Sama odebralam po serii telefonow. Teraz ani nie jestesmy razem ani osobno, bo to mnie trzyma a on zaczyna robic swoje stare numery. Ale nie czuje sie na silach aby sie z tego wyrwac. Te ostatnie trzy miesiace to byly wieczne moje choroby i na przemian stres, czulam sie ciagle, jak w klinczu. Od zeszlego tygodnia biore effectin. Bardzo sie tego boje, ale moj egzystencjalny bol byl nie do zniesienia. Myslamam o Tobie winnna, ze tez jestes w takiej chorej obsesji, jak ja. Ze krazysz caly czas w tym jednym temacie. Nie smialabym Ci sugerowac, ale dobrze, ze tez sie zdecydowalas na leki. Moze to Cie tez wzmocni do dobrych decyzji i wyjscia poza ten zaklety krag. Bo przeciez po drugiej stronie przemyka nam niezauwazalnie prawdziwe zycie, gdzie tyle jeszcze moze sie wydarzyc. Trzymam z wami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pisalam jakis czas z wami a pozniej czytalam z uwaga Wasze posty. Wlasciwie to chcialam kazdej z Was zadac pytanie, czy gdyby on chcial wrocic, pracowac nad zwazkiem, obiecywal poprawe, to czy byscie sie zgodzily. Domyslam sie wiekszosci odpowiedzi. Sama odebralam po serii telefonow. Teraz ani nie jestesmy razem ani osobno, bo to mnie trzyma a on zaczyna robic swoje stare numery. Ale nie czuje sie na silach aby sie z tego wyrwac. Te ostatnie trzy miesiace to byly wieczne moje choroby i na przemian stres, czulam sie ciagle, jak w klinczu. Od zeszlego tygodnia biore effectin. Bardzo sie tego boje, ale moj egzystencjalny bol byl nie do zniesienia. Myslamam o Tobie winnna, ze tez jestes w takiej chorej obsesji, jak ja. Ze krazysz caly czas w tym jednym temacie. Nie smialabym Ci sugerowac, ale dobrze, ze tez sie zdecydowalas na leki. Moze to Cie tez wzmocni do dobrych decyzji i wyjscia poza ten zaklety krag. Bo przeciez po drugiej stronie przemyka nam niezauwazalnie prawdziwe zycie, gdzie tyle jeszcze moze sie wydarzyc. Trzymam z wami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie dziewczyny ... 🌻 Winna ... dokładnie tak samo było ze mną ... leki pozwoliły mi zacząć myśleć ... i przede wszystkim działac. Ja też dostałam Afobam ... tylko niestety 3 tabletki dziennie ... absolutnie nie czułam, że biorę cokolwiek jednak zupełnie inaczej zaczęłam reagować na wszystko, bez paniki i płaczu. Do tego brałam jeszcze lek antydepresyjny ... Pamietaj, że Afobam jest lekiem uzalezniającym i nie wolno go długo brać ... ja brałam przez miesiąc, do czasu aż antydepresant zaczął działać ... potem powoli odstawiałam. Dziś biorę już tylko antydepresyjny - Setaloft ... i czuję się bardzo dobrze ... ten lek można brać bardzo długo i pewnie tak będzie w moim przypadku. Wszystkim dziewczynom radzę w takich bardzo trudnych momentach życia wspomóc się lekami ... one nie ułożą za nas życia i nie rozwiążą problemów jednak dają siłę do działania. Serdeczności dla wszystkich ... Krzyk ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×