Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość nie potrafiaca ocenic

czy ja przesadzam ????

Polecane posty

Gość nie potrafiaca ocenic

Witam :) Proszę Was o obiektywną opinię w pewnej sprawie. Przechodziliśmy razem już przez wiele etapów - osobne mieszkanie w tym samym mieście (studia), wspólne mieszkanie a obecnie dzieli nas 400 km. Rozmawiamy codziennie na necie, choć raczej jest to wspólne spędzanie czasu przed monitorem na odległość niż takie rozmowy, które toczą się jak dwoje ludzi mieszka ze sobą lub spotyka się "na żywo". Widujemy się rzadko. Teraz spotkamy się może na Boże Narodzenie - a to i tak nic pewnego. W związku ze świętem 11 mam teraz wolne w pracy i myślalam, ze będziemy mogli się spotkac, że albo on przyjedzie do mnie albo ja pojade do niego. Tym bardziej ze bedzie to nasza okrągła 5 rocznica. Zrobiło mi się strasznie przykro jak usłyszałam, ze musze zrozumiec ze on musi pisac prace i nei ma mozliwosci bysmy sie spotkali. Tylko ze ta praca powstaje juz bardzo dlugo czy nie można było się streścić, zeby teraz móc spędzić trochę czasu razem. Poza tym przecież nie pisze tej pracy bez przerwy. Proponowałam nawet spotkanie w połowie drogi i nic. Wie, że jest mi przykro ale on twierdzi że nic nie może na to poradzić (no jak to nic nie może poradzić??). Czuję że on kocha, mam nadzieję, że się nie mylę ale jak 400 km może stanowić taki problem. Przecież nie mieszkamy na dwóch półkulach. Jeszcze ta rocznica :(. Mówi, że owszem tęskni ale tak normalnie a teraz ma inne problemy na głowie...Jakoś dziwnie się czuję. Co o tym myślicie, przesadzam ?? Może to normalne u facetów, a może to nie jest wielka miłość ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie potrafiaca ocenic
chyba mój topik zatonął :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bjhjhuyggjgj
mi to sie wydaje, ze on kogos ma...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tylko ty wiesz jak jest
ja zależnie od mojej oceny sytuacji: 1 - albo przyjęłabym, że on rzeczywiście ma teraz jedyną mozliwość dokończenia tej pracy 2 - albo uznałabym, że tak nie jest, wsiadłabym w pociąg i pojechała do niego, uprzednio zabezpieczywszy się na wypadek, gdybym musiała przenocować w hotelu lub nagle musiałabym szybko wracać w razie jakichś nieprzewidzianych wypadków...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość FRYZJER
TAK NAPRAWDE NAWET NIE WIESZ CO ON ROBI TAM 400 KM OD CIEBIE.MOZE TY TO BIERESZ NA SERIO A ON MOZE WCALE NIE.BO TAK NAPRAWDE PRZYJEZDZAL BY O WIELE CZESCIEJ JA MILAEM KIEDY DZIEWCZYNE OK 200 KM ODE MNIE I MI ZALEZALO PRZYJEZDZALEM NAWET 2 RAZY W TYG. CHODZBY NA 1H A POTEM SIE OKAZALO.... NIE TRAC CZASU TO NIE MA PRZYSZLOSCI

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jesteś w stanie wsiąść w pociąg i pojechać do niego mimo wszystko? jesteś w stanie rzucić wszystko i wybrać się choć na kilka h by go zobaczyć? jesteś... a on jest? Widać, że nie. Skoro wiedział, że ta praca mu sporo zajmie to mógł się streścić byście spędzili ze sobą trochę czasu... Widać, ma to w dupie. Woli iść na łatwiznę. Jak Ty chcesz budować szczęście, zdrowy, udany związek w takiej sytuacji? Mieszkacie tyle km od siebie, Tobie zależy a on powoli się odsuwa - to chyba mówi samo za siebie... Ktoś tu dobrze napisał - zabezpiecz się finansowo, pakuj tyłek w pociąg i jedz zobacz co mu tak czas zajmuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosiakkkkkkk
Tez kiedyś z moim chlopakiem dzieliła nas podobna odległość. Spotykaliśmy się w sumie co 2 tyg. i to on do mnie czesciej jezdzil bo mial auto. A jesli byl dluzszy weekend to juz zawsze przyjezdzał, nie miał zadnej wazniejszej wymowki. Nie wiem co musialoby sie stac zeby nie przyjechał. Wydaje mi sie ze jak kocha , teeskni to sam z siebie powinien mieć taką ochote na przyjazd. I nic nie powinno byc wazniejsze. Ale to tylko moje zdanie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie potrafiaca ocenic
Dziękuję wszystkim za odpowiedzi. Choć to żałośnie zabrzmi nie mam z kim o tym porozmawiać i to forum jest jedyną szansą wygadania się. Nie chcę go bronić ale o zdradzie chyba tu nie ma mowy. Oczywiście nigdy nie mów nigdy i jak najbardziej to rozumiem i z tą ewentualnością też wiem, że mogę się liczyć. To typowy domator i człowiek hmmm chyba zbyt pesymistycznie nastawiony do świata by podjąć się zdrady - choć głupio to brzmi. Jeśli chodzi o ta pracę jest to zaległa praca - o jakiś rok, w tym czasie stracił pracę zarobkową i teraz mieszka u rodziców, szukając nowego zatrudnienia i pisząc właśnie ta zaległą pracę. W domu jest pilnowany jak małe dziecko jesli chodzi o jej pisanie, wiem, wiem, dorośli a jak dzieci, no ale niestety tak to wygląda. Nawet czasem jak rozmawiamy na necie to słysze pretensje w tle "dlaczego nie piszesz pracy tylko gadasz??". Od kilku miesięcy dzieli nas ta odległość. Ja tutaj pracuje i mieszkam też u rodziców. Tylko, że moi rodzice są troszkę inni. Dlatego czasami w złości słyszę od niego, ze ja to nie mam problemów to się mogę zajmować tęsknotą itp a on ma poważne dorosłe problemy więc nie ma teraz czasu na to. No w sumie rozumiem... Byłam u niego raz to mialam wrażenie, że jestem troche intruzem (nie dla niego oczywiście), który przeszkadza w pisaniu pracy. Teraz powiedziałam, ze mogę przyjechać ale wolałabym zeby on bo się czułam dziwnie, jakbym przeszkadzała a on nic nie powiedział. On przyjechać nie może, nie ma czasu i nic nie poradzi, że jest jak jest. Nie wiem może to faktycznie te problemy a może po 5 latach związku (niedawno zaręczyny) jest już tak mnie pewien, życia ze mną, ze wygląda to już jak takie pospolite małżeństwo i nie tęskni się już tak ?? Wiem, że ja powinnam go znać najelpiej ale proszę o jakieś rady, przede wszystkim czy dac już spokój z tym wolnym czy powiedzieć mu jeszcze jak mi przykro (choć on już to wie i co ... :( )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie potrafiaca ocenic
Aha do tej pory to ja głównie nalegalam na każde spotkanie. On twierdzi, że zawsze chciał ale niby się ze mną droczył, aw trakcie spotkania dziękował, ze miałam np tak szalony pomysł by wymysleć spotkanie z dnia na dzień itp, ze to dobrze że jestem taka bo on zawsze widzi za duzo problemow...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A dlaczego nie mieszkacie razem? Nie możesz znaleźć sobie pracy tam u niego? Kurcze... dla chętnego nic trudnego. Ja bym nigdy nie pozwoliła na taką rozłąkę... To, że się zaręczyliście nic nie oznacza... może faktycznie coś się wypaliło. Jak widzicie swoją przyszłość? Kiedy znów będziecie razem? kto ma się gdzie przeprowadzić? Uwierz mi - jeśli ktoś chce zrobi wszystko byleby być z tą 2 osobą - z tym, że po kilku latach wszystko się wypala, nie ma już starania się, tęsknoty... Tak bywa. Wpadnij do niego - choć na kilka h - przecież nie zawali od tego pracy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie potrafiaca ocenic
złoo bardzo Ci dziękuję za odpowiedź. Nasze życie jest faktycznie trochę pogmatwane. Studiowałam w jego mieście zamieszkania. Po studiach stoczyłam bój ;) z konserwatywnym tatą bym mogła zostać w tym mieście i tam szukać pracy i zamieszkać z nim - bez ślubu. Z pracą było ciężko - niestety mam specyficzne strudia skończone, przez pewien czas rodzice jeszcze wspierali mnie finansowo choć wiem, ze nie byli zbyt zadowoleni z obrotu spraw a ja przyznam miałam nawet wyrzuty suemienia. Nie wykonywałam swojego zawodu, byłam jednak zadowolona że zarabiam pieniądze i że możemy mieszkać razem, że może z czasem coś się ułoży, przecież początki zawsze są trudne. On ma natomiast troche inne ambicje, bardziej zyciowe i to moze i lepiej, ktos musi stapac twardo po ziemii. Choc z drugiej strony to ja poszlam wtedy do malo ambitnej pracy a on ma co do pracy wielkie wymagania. Naprawde czasem az boje sie o przyszlosc. Ma po prostu ambicje zawodowe i nie pojdzie gdzies za psie pieniadze albo do czegos co nie bedzie mu sprawialo satysfakcji - pewnie to madre myslenie ale kurcze trzeba jakos zacza. Ok rozpisalam sie sorki. Wspolne mieszkanie trwalo rok, ja mialam prace dla pracy, on raczej tez - tzn jemu nie przynosila satysfakcji ale przynajmniej w CV wygladala o wiele lepiej od mojej. Wynajmowalismy mieszkanie i na to szly wszystkie pieniadze. Wreszcie pojawila sie dla mnie mozliwosc zdobycia pracy w zawodzie, rozwijajacej. Bylo mi tez przykro, ze zawsze mowil ze jak zamieszkamy razem to sie zareczymy a pozniej ciagle to odkladal. Wreszcie przyszedl czas decyzji i postanowilismy - ja wracam do rodzicow, tam dostaje prace w zawodzie, odkladam pieniadze, on szuka pracy statysfakcjonujacej i przede wszystkim moze to rozstanie da mu do myslenia co do nas bo to on wiecznie mial watpliwosci. Ja juz nie chcialam tak dluzej mieszkac, chcialam sie posuwac dalej. Wyjechalam, dostalam prace, on wrocil do domu, zrezygnowala za jakis czas z pracy, zaczal pisac prace i zyje z oszczednosci, po miesiacu rozlaki przyjechal sie oswiadczyc. Plany ?? Chyba zadnych, najpierw on musi sobie poukladac zycie zawodowe a wiem ze to moze trwac dlugo, w dzisiejszych czasach malo kto robi to co lubi, za male duze pieniadze i sie nie przepracowujac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie potrafiaca ocenic
Oczywiscie za duże pieniądze i przepraszam za blędy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość likto
kurcze,moj maz pks-em przyjezdzal co tydzien o piatej rano,nawet w sniezyce Do tego byl zmeczony i po ciezkim tygodnu pracy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie potrafiaca ocenic
On twierdzi ze teskni ale tak normalnie, no i ma teraz powazniejsze problemy, poza tym przeciec codziennie widujemy sie na skypie. Jeju jak to wszystko przeczytalam to zaczynam miec watpliwosci :(. Moze byc tak, ze facet jest zalamany stanem obecnym - brak pracy, brak pomuslu na zycie, kiedys powiedzial ze jak inwalida jakis ze naprawde ja schodze na drugi bok ?? Czy moze tam schodze bo jestem malo wazna :( ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tylko ty wiesz jak jest
Zaraz, zaraz ... skoro on nie ma prazy zawodowej od kilku miesięcy i tak non stop pisze tą pracę i nawet rodzice pilnują, żeby ta prace bez przerwy pisał -- to, na litość boską, przez kilka miesięcy pracując tak intensywnie to mozna powieść wielosetstronicową stworzyć i wydać na zarobek :-O Jak dla mnie to on g... robi, a nie pracę pisze. :-O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ironia losu....
Szczerze?? Zmarnujesz kilka najlepszych lat na czekanie :O I w dodatku się nie doczekasz. Ja zmarnowalam póltora roku i pozostal mi tylko niesmak. Postanów coś szybko Ty, bo na jego decyzje nie masz co liczyć. Życzę Ci odwagi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie potrafiaca ocenic
pisanie pracy takie prawdziwe pisanie trwa jakies 2-3 miesiace

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolezanka_______
ja bym sie bała... 400 km to sporo. może sie rozleźć i po ptakach, ja bym radziła podjąć Ci jakaś decyzję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tylko ty wiesz jak jest
a widziałaś jakieś efekty tego , podobno, prawdziwego pisania pracy??? Wiesz przez trzy miesiące to bardzo duużo mozna zrobić .... :-O Przykro mi, ale po tym co piszesz to wg mnie marnujesz zycie. szukaj szczęścia wokół siebie. 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie potrafiaca ocenic
Ironio losu dziekuję. Odważyłam się te kilka miesięcy temu i wyjechałam. Nie wiem czy skutki są statysfakcjonujące. Oświadczył się i całkiem inaczej już o nas mówi naprawdę. On jest bardzo szczery niestety czasem do bólu, kiedy miał jakieś wątpliwościł to je słyszałam, choć może nie zawsze chciałam słyszeć. Teraz wypowiada się całkiem inaczej. Tylko jest tak pesymistycznie do wszystkiego nastawiony że ja już nie wiem co robic. Staram sie wspierac ale czasem sama nie daje rady a wtedy slysze ze to on jest przeciez problemem bo nie wie co z zyciem zrobic (zawodowo) wiec zebym sie nie zalila bo to jakbym sie na niego zalila. Kocham go ale meczy mnie to strasznie. Czasami czuje sie jak wypalona i chcialabym po prostu machnac na wszystko reka ale nie potrafie, wierze ze sie uda, ale ilez mozna wierzyc samej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie potrafiaca ocenic
tylko ty wiesz jak jest - widziałam 80 stron, ale to podobno środek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak dla mnie to jakaś kiepska wymówka...dla chccącegonic trudnego...zwłaszcza, że to wasza rocznica...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ironia losu....
Teraz pisze pracę, później będzie szukal pracy , która go zadowoli, później będzie szukal domu, żeby Wam bylo wygodnie ...... A Ty będziesz czekać, czekać, czekać..... A później to już Was tak naprawdę nie będzie :O To pesymistyczny scenariusz i nie gódź się na to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolezanka_______
to że mu z pisaniem nie idzie to akurat normalka, nie bierz do siebie gorsze jest że dzieli was taka odległość a wy akceptujecie ten stan

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie potrafiaca ocenic
Jak wg Was powinnam się teraz zachować ?? Nie rozmawianie z nim przez te kilka dni wydaje mi sie dziecinne. Mam to wszystko przemilczeć i już nie wracać do tego czasu wolnego ?? Złość na samą myśl mnie bierze, że usłyszę w dniu 5 roczncy przez internet że mu smutno ze nie spedzamy tego czasu razem - a pewnie to uslysze. Jak mam sie zachowac, prosze co radzicie bo ja widocznie ciagle zle postepuje skoro jest jak jest, moze rady z zewnatrz mi pomoga. Dziekuje Wam za poswiecony czas :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ironia losu....
Może to dziecinne a może nie. Powiedz mu, że w te wolne dni albo będziecie rozmawiać na żywo albo wcale. Wyznacz czas kiedu musicie się spotkać i konsekwentnie się tego trzymaj. Potrafisz to bo podjęlaś decyzję o wyprowadzce, a to bylo chyba najtrudniejsze dla Ciebie. Skorzystaj z mojego bolesnego doświadczenia, i nie gódź się na kontakt tylko tel. lub netowy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jesteście tyle lat razem, myślałam ze po takim czasie ludzie potrafia sie dogadać i podjąć wspólna, sensowna decyzje - tak by obie strony byly zadowolone. A w tym ukladzie kto jest zadowolony? chyba tylko on. Jak dla mnie oswiadczyl sie, bo bal sie ze odejdizesz ale kurde przeciez nic nie robi by Cie zatrzymać... Chcesz byc z kims kto wiecznie bedzie szukal pracy? Ja znam takiego faceta - kobieta go utrzymuje, bo jemu się nie chce pracować... bo tak mu wygodniej. Wspólne życie to tez wspólne problemy - gdybyście chcieli, gdyby on chciał zrobiłby wszystko by się Wam udało, wyjechałby z Toba na drugi koniec świata byleby przy Tobie byc. A jemu widocznie jest tak wygodnie... Ja tez sie dziwie ze tyle można pisac prace... mam kuzynki które konczyly studia a pisanie pracy magisterskiej zajmowało im miesiąc gora 2 - po prostu siedziały nad tym dzień i noc i pisały - a Twoj? siedzi przy niej 24h na dobę a i tak nie może jej skończyć? I z jakiej racji mówi ze jemu jest gorzej, ze on ma większe problemy?? Praca to taki problem? Niech sie weźmie za siebie to ja skończy! Ty tez masz problemy, próbujesz ratować związek a on sie przejmuje wszystkim tylko nie tym. Ja postawiałabym ultimatum... I powiedz mi dlaczego nie możecie spędzić razem świat? bo będzie pisał prace? Ile? jeszcze rok? dwa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie potrafiaca ocenic
ironio losu - wlaśnie tego się boję, ze nas już nie będzie. Teraz też niby gadamy codziennie przez skypa ale w zasadzie to robimy w tym czasie cos innego. Rzadko slysze pytanie jak mi minal dzien, jak ja je zadaje mowi normalnie i juz. Wszystko jest takie dziwne, sa owszem mile rozmowy ale czesto to wyglada jak obowiazek z jego strony, mimo ze zapewnia ze tak nie jest, ze kocha ze po prostu go sytuacja przytlacza ze dzieli nas taka odleglosc a on nie wie jak to naprawic, ze zycie jest do du... i takie tam. Czuje sie samotna, niestety. Patrze na szczesliwe pary, ktore tak jak mowicie tyle robia by byc razem i zastanawiam sie czy uda mi sie to zmienic miedzy nami, czy moge mu jakos pomoc, czy oze tak naprawde to nie on potrzebuje pomocy tylko ja. Kocham go i nie wiem jak mozna wszystko tak czarno widziec, nie ryzykowac wogole dla milosci. Bojku ale dola zlapalam, sorki :(. Tylko przez ten czas ciagle wszystkim mowilam ze moze sie zobaczymy bo tyle wolnego jest, sama w to wierzylam, on co prawda nic nie mowil - ale to jak zazwyczaj a tu prosze twarde "nie". 4 dni w domu sama - juz bym chyba wolala isc do pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ironia losu....
No i jeszcze jedna rada. Przeczytaj wszystkie wpisy od początku tematu. Będziesz miala caly obraz Waszego związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sama sobie odpowiadasz na pytania. Macie 4 dni wolnego - nic by mu się do cholery nie stalo gdyby poświęcił Ci jeden dzień! 1. Brak czasu 2. Brak zainteresowania Tobą, Twoim życiem 3. Wszystko ważniejsze od spotkania z kobietą za którą tęskni, którą kocha To mówi samo za siebie i tylko od ciebie zależy co z tym zrobisz i czy pozwolisz na takie traktowanie. Nie chce, to sie z nim nie spotykaj. Zniknij na te 4 dni z gg, skaypa, nie pokazuj się że jesteś. Idz do koleżanki, spotkaj się z kimś. A jak się o coś zapyta to mu powiedz, że miałaś tyle wolnego, że nie miałaś co robić i znalazłaś sobie lepsze rzeczy do roboty niż siedzenie przed kompem. Jak załapie to moze sie coś zmieni. Jak nie to Ty zmień faceta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×