Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość jolka1971

pije , mam męża dzieci i pije. ktoś ma też taki problem

Polecane posty

Gość Jolka1971
anonimowa- anonimowa pisz więcej co dokładnie doprowadziło cię na terapie, czy chodziłaś na AA? Omaska chyba robisz tak jak ja napisz coś więcej , moźe razem coś postanowimy , będziemy się wspierać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anonimowa_anonimowa
Zaczęłam od terapii. Chodziłam również na mitingi AA. Wiecie... nie obyło się bez powrotu do picia. Wydawało mi się, że jestem juz taka mocna ... i łup. Zaczęłam znowu. Sama się doholowałam na detoks. Po detoksie miałam do wyboru ( tak mi się wydawało)... albo sie zabić albo wrócić na terapię, pomimo wstydu. Wróciłam na terapię. Wygrałam życie. Bez alkoholu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anonimowa i niech tak zostanie
anonimowa anonimowa napisz ile lat pilas jakie ilosci jak czesto ile teraz masz lat i co sklonilo cie do terapii tu jestes anonimowa a twoja historia moze pomoc niejednej z nas

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość omasaka
Jolka ja sie nie upijam, nie urywa mi sie film, nie przewracam sie ale caly dzien jestem pod wplywem alkoholu - dla lepszego samopoczucia, dla stepienia bolu psychicznego. Zawsze mam pod reka gume mietowa - aby nikt nie wyczul. Nie daje sobie rady z zyciem, ze soba i te piwka lagodnie mnie przenosza poprzez kazdy dzien. Latwiej mi przezyc dni, kiedy jestem na lekkim rauszu. Nie lubie sie upijac do nieprzytomnosci, nie robie tego - jestem glupia bo sama sobie tlumacze, ze nie mam problemu (a mam!!) traktuje alkohol jak srodek "przeciwbolowy" - w walce z zyciem. Wiem, ze sie zatracam! Moge nie pic przez miesiac (wiem, ze kazdy alkoholik sie tak tlumaczy) ale potem - jak juz pozalatwiam sprawy, jak "udowodnie" sobie, ze nie jestem alkoholiczka to wracam do piw - bo daja mi odskok od codziennosci, bo nie czuje zla, bolu, bo nie ma nic! NIC!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anonimowa i niech tak zostanie
zawsze potrzebny jest detox?zawsze potrzebna jest terapia?nie mozna tego objesc?nie ma nadzieji?a moze ktos zna przypadki wyjscia z nalogu przes samo postanowienie?tak samemu sobie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anonimowa_anonimowa
Piłam odkąd stalam sie dorosła. Piłam zawsze za dużo, więcej niż moi znajomi. Piłam bo wtedy kiedy byłam po alkoholu świat wydawał się być OK i ja też byłam OK. Ale , traciłam granice picia. Potem powoli, powoli zaczęłam się staczać. Zawalałam pracę, opiekę nad dzieckiem. Zaczęly się ciągi alkoholowe. Potem odrabianie zaległosći w domu i ciagłe przyżekanie sobie : nigdy więcej. Ale to się nie udawało. Zawsze znalazł się powód/pretekst do picia. Aż któregoś dnia rano wychodziłam do sklepu. Moja córka stanęła przy drwiach. Spytała gdzie idę. Powiedziałam że do sklepu. Spytała czy idę kupić piwo. I chociaż zaprzeczyłam, powiedziała że jeśli idzisz kupić piwo to najpierw musisz mnie zabić. Nie poszłam... Zaczęłam szukać drogi wyjścia. Trafiłam do ośrodka leczenia uzależnień. Test, rozmowa z psychologiem i decyzja o podjęciu leczenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anonimowa i niech tak zostanie
sorki za bledy ale ....jakos tak juz pisze to przez pospiech

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anonimowa i niech tak zostanie
anonimowa anonimowa twoja historia przypomina mi moja-bardzo podbne perzezycia-ale czy naprawde musze spasc na dno zeby sie odbic?ja juz teraz chce przestac....ale nie chce is cna terapie mieszkam w malym miescie a dojazdy odpadaja-male dziecko....kurde nie da sie tego jakos obejsc? a moze jednak sprobowac jakos sie zaprzec.......tylko ciekawe na ile to zda egzamin-zawsze bede sie bala ze to wroci ze zlamie sie ....ach juz sama nie wiem co myslec i co robic... dziewczyny poradzcie cos!zrobmy cos ze soba....razem ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stokrotka333
Zastanówcie się co robicie swoim dzieciom i mężom.Mój ojciec pije!Zniszczył mi tym całe dzieciństwo!I co z tego,że się jeszcze nie upijacie do nieprzytomności?To dopiero początek!On też na początku pił od czasu do czasu.Teraz pije codziennie i to czasem się tak upija,że nie da się z nim wytrzymać.A też zaczynał tak niewinnie jak Wy!Bez terapii nie wyjdziecie z tego!On też wiele razy nam obiecywał,że już nie będzie pić ale co z tego,jak za dwa dni zaczynał od nowa chlanie.Ja wam radzę iść na jakąś terapię, bo sami z tego nie wyjdziecie!On nadal pije,bo nic z tym nie robi!Na terapię nie chce iść!Zastanawialiśmy się nad przymusowym leczeniem,ale chyba i tak skończy się rozwodem,bo on nie wykazuje żadnej dobrej woli,żeby przestać pić.Powiem Wam tylko tyle,że jak będziecie pić dalej,to kiedyś przerodzi się to w coś gorszego!Znienawidzą was wasi bliscy,więc radzę iść na terapię,bo inaczej możecie stracić to,co jest w życiu najważniejsze:rodzinę i miłość bliskich!!!!Nie chcę prawić Wam kazań!Daję Wam tylko dobrą radę!Zrobicie jak chcecie,ale zastanówcie się, czy warto tak niszczyć siebie i wszystkich dookoła?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anonimowa i niech tak zostanie
Hmmm...stokrotko masz racje nie da sie ukryc ale widze ze ty nie masz tego problemu skoro tak latwo i lekko ci o tym pisac-zeby przestac pic i juz. uwierz mi NIE DA SIE-to nie takie proste.Szukam sposobu zeby z tym skonczyc naprawde nie robie tego z przyjemnoscia i nie jestem z siebie dumna ze jestem jebana alkoholiczka :O Dziewczyny z jakich rejonow Polski jestescie? Wiecie ja mieszkam paredziesiat km od duzego miasta wojewodzkiego i tak mysle nad terapia.Ale chciala bym trafic do jakiejs naprawde dobrej grupy.A wogole to jest platne?Jednak problem moze sie pojawic jak bede musiala jezdzic tam kilka razy w tyg a nie mam z kim dziecka zostawic...nie wiem juz sama co robic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anonimowa i niech tak zostanie
podnosze....jest tam ktos?cos pusto sie zrobilo....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie lubie alkoholu
Czytam was od początku!! ja osobiście nie mam problemu z alkoholem ale w mojej rodzinie on wystepuje ,moja matka piła pije(chociaż zdrowie jej ni pozwala)więc w mniejszych ilościach niż kiedyś mój mąż jest alkoholikiem,przez alkohol go zostawiłam!!mogłabym tu opowiadać o tym jak wyglądało moje dzieciństwo z matką alkoholiczką,jak rodzice koleżanek z klasy nie pozwalali się im bawić ze mną bo miałam matke pijaczke,ile wstydu się najadłam przez jej picie,nadal jestem z nią kojarzona jak po jej libacji ja sprzatałam długo by wymieniać!!Moje zdanie jest takie że kobietom łatwiej wyjść z nałogu bo maja silniejszą wole!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anonimowa_anonimowa
Wyjście z nałogu nie ma nic wspólnego z silną wolą. To odkrycie mechanizmów jakie nas do alkoholu przybliżaja i umiejetność zastąpienia lub wyeliminowania ich. Terapia w osrodkach ogólne dostępnych jest bezpłatna i nie ma rejonizacji. Jak mówią na mitingach AA - najważniejsze to "przyniesć" na spotkanie swoje ciało. I słuchać. Często jest tak , ze słuchając kogoś wszystko się w nas "gotuje" - to znak, ze choć się do tego nie przyznajemy świadomie, nasza podświadomość daje nam znak, że jest to nam bardzo bliskie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anonimowa_anonimowa
Pamiętam, jak jedna z uczestniczek terapii, zaprzeczała, że jest alkoholiczką bo pije tylko piwo i ... nigdy się nie upija ... Ale bez tego piwa nie potrafiła egzystować czyli była uzależniona od alkoholu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anonimowa i niech tak zostanie
wlasnie podobno kobieta szybciej sie uzaleznia i trudniej jej zerwac z nalogiem...wbrew pozorom-takie sa podobno fakty...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie lubie alkoholu
A ja uważam że kobieta ma większe poczucie odpowiedzialności, za siebie za rodzinę za dzieci i dzieki temu mniej jest kobiet które nadużywaja lakoholu a jak juz to więcej jest takich które z tego wychodzą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anonimowa i niech tak zostanie
podnosze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anonimowa i niech tak zostanie
jola i reszta dziewczyn-gdzie sie podziewacie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jolka 1971
hej jestem nie miałam netu przez kilka godzin. Poczytam i postaram się odezwać jak znajde czas bo już cała rodzinka w domu i każdy coś chce . Dlatrgo najczęściej siedze rano , Wtedy spokój i cisza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anonimowa i niech tak zostanie
Hej Witam 🌼 ......... jest tu Ktoś? I jak dziewczyny sie czujecie?Co postanowilyscie? Ja przyznam ze dluuuugo wczoraj myslalam nad swoim zyciem,nad soba,nad przyszloscia.......Gdybym mogla cofnac czas nigdy bym alkoholu nie wziela do ust. Dzis wtorek.Od rana powtarzam sobie w myslach "Nie moge pic.Jestem alkoholiczka.Swoje juz wypilam." Patrze na moje Dziecko i czuje sile.Czuje ze mogla bym to zrobic....przestac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jolka 1971
Pamiętam jak ojciec był na terapi to mówili nam że alkoholik nie może mówić że jest silniejszy od alko tylko że nie pije bo alko jest silnieszy. Porównywali to do bicia się z pudzianem , jakie mamy szanse z nim wygrać? żadne . może to jest właśnie sposób myślenia , nie pije bo alko mnie pokona

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jolka 1971
Mam problemy z netem od wczoraj , jakaś awaria . mam net , a później przez kilka godzin nie. Ponoć to wina energetyki , bo coś tam robią i spada napięcie . Jest to wkurzające . W miare możliwości będe pisać . Ciesze się anonimowa że zajrzałaś. Może podasz jakieś imie może być fikcyjne . Łatwiej będzie mi do ciebie pisać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anonimowa i niech tak zostanie
Hej Jola 🌼 Ja od rana sprzatam wrecz szukam sobie sama zajecia.Tak pomyslalam ze wezme sie za takie gruntowne juz porzadeczki-powiedzmy ze na swieta. Co do imienia-hmmm nie mam pomyslu-mozesz mi jakies wymyslic hehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez pijaca za duzo
🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anonimowa i niech tak zostanie
tez pijaca-napisz cos wiecej.....o sobie i o swoim problemie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marta78krak
ja tez pije czesto co dwa dni ,wczoraj pilam caly dzien i nic nie jadlam , dzisiaj mam kaca i leze w łozku,codziennie biecuje ze nie bede pic i nic z tego nie wychodzi lubie piwo.w tamtym roku mialam okres ze nie pilam 2 miesiace ale to dlatego ze sie odchudzalam , bo od tego picia przytylam 5 kg.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marta78krak
u mnie w rodzinie nikt nie pije , mój ojciec jedynie na swoje imieniny wypije lampke koniaczku ,mój brat nie pije ani nie pali, a ja taki pijus jestem, i potrafie 2 paczki papierosow wypalic jak pije

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bumbum.....
Alkoholiczki. Fragment książki Ewy Woydyłło "Sekrety kobiet" Kobiety są z powodu swej złożonej fizjologii bardziej podatne na uzależnienie od alkoholu niż mężczyźni. Krócej i w sumie mniej muszą pić, by osiągnąć zaawansowaną, ciężką fazę choroby. W trakcie nasilania się uzależnienia mniej się awanturują lub wdają w publiczne bijatyki, rzadziej są bywalczyniami izb wytrzeźwień i nie popełniają pod wpływem alkoholu zbyt wielu ciężkich przestępstw, ale swe zdrowie fizyczne i psychiczne rujnują doszczętnie. Niszczą więzi z bliskimi, zrażając do siebie, również prędzej niż mężczyźni, nawet najbardziej kochające i oddane osoby. Otoczenie, w tym także najbliższa rodzina, bardzo się wstydzi upijającej się "czarnej owcy". Wstydzi się nawet wtedy, gdy zdobywa się ona na odwagę szukania pomocy, a może zwłaszcza tego, bo wiąże się to z ujawnieniem wstydliwego faktu. Tak jak żaden alkoholik nie przyczynia się do tego, by w domu było "miło i przyjemnie", tylko na odwrót, tak samo nie jest do tego zdolna alkoholiczka. A jednak patrzymy na nich niejednakowo i kobietę oceniamy zawsze surowiej, bardziej bezwzględnie. Nic więc dziwnego, że zasadniczą cechą alkoholizmu kobiet jest wstydliwe ukrywanie problemu i przede wszystkim picie w samotności. Alina na przykład, która po długich wahaniach w końcu podjęła leczenie szpitalne, nie dokończyła go, gdyż akurat w tym czasie ojciec dostał zawału i oczekiwał, że córka będzie go codziennie odwiedzać. Alina nie mogła mu powiedzieć, że sama zaczęła terapię, ponieważ rodzice nic nie wiedzieli, że ma problem z alkoholem. Piła samotnie prawie dziesięć lat, z rodzicami rozmawiała codziennie przez telefon i widywała ich kilka razy w miesiącu. Mąż, który jej alkoholizmu już nie mógł wytrzymać, wyprowadził się z domu. O tym zresztą też rodzice Aliny nic nie wiedzieli. Mąż razem z Aliną spędzał u teściów co roku Wigilię, nawet przez ostatnie dwa lata, kiedy już mieszkał osobno. Gdy ją poznałam, przyznała się, że z tych wszystkich powodów czuje się obrzydliwie, nienawidzi siebie i coraz częściej myśli, żeby ze sobą skończyć. Wydawało się, że odważny krok w stronę zmiany będzie przełomem w jej życiu. Nie stał się. Gdy uzależnioną od alkoholu kobietę usiłuję nakłonić do leczenia, często przypomina mi się historia o żabach, którą w dzieciństwie opowiedziała mi moja matka, biolog. Otóż gdy żaby włożymy do płytkiego zbiornika z zimną wodą, a następnie zaczniemy tę wodę bardzo powoli podgrzewać, doprowadzając ją stopniowo do wrzenia, to one nie zauważą, że woda staje się coraz gorętsza i gorętsza. W końcu toną wszystkie ugotowane we wrzątku. Najgroźniejszym środowiskiem dla kobiet popadających w alkoholizm jest dom. Dla mężczyzn alkoholików nie, ich do picia ciągną koledzy, wybujała zuchwałość, pijacki obyczaj towarzyski, moda na zakrapiany styl życia "na delegacjach", włóczenie się od knajpy do knajpy czy od pubu do pubu. Widzę jeszcze jedną różnicę między alkoholizmem kobiet i mężczyzn. Nawet w najbardziej zaawansowanym stadium uzależnienia mężczyźni zachowują - a przynajmniej pozorują - dobre mniemanie o sobie, wisielczy humor, coś w rodzaju dumy z przynależności do pijackiego gatunku. Wśród kobiet, które mają problem z alkoholem, takich nie spotyka się nigdy. One czują inaczej. Nawet te, które podczas interwencji czy zbierania wstępnego wywiadu usiłują pomniejszać swój problem lub mu zaprzeczać, objawiają wyraźną pogardę dla siebie, brak wiary i wstręt do własnej osoby oraz obawę, czy dla kogoś takiego jak one w ogóle może być jakiś ratunek. Weźmy Marię. Mąż Marii lubił romansować od dnia ślubu i dość prędko zaczął ją zdradzać, nawet specjalnie się z tym nie kryjąc. Jedno po drugim przychodziły tymczasem na świat dzieci i kiedy było ich już troje, a Maria zachorowała na raka piersi, mąż wyjechał za granicę na zarobek. Pobyt się przedłużał najpierw do roku, potem do dwóch lat. Po jakimś czasie mąż przestał wspominać o powrocie, a ostatnio już bardzo długo nie pisze i nie telefonuje. Maria zaczęła pić po operacji. Dziś jest wrakiem człowieka. Najbardziej walczy o uratowanie Marii jej szwagier. Zły jest na swoją żonę i teściową za to, że po kryjomu kupują Marii wódkę, że kilkakrotnie zapłaciły za domowe odtruwanie i zajmując się dziećmi, ułatwiają Marii całkowitą nieodpowiedzialność. To właśnie szwagier postawił Marii warunek, że jeżeli nie zgłosi się na leczenie, to poda sprawę do sądu o pozbawienie jej praw rodzicielskich. Poskutkowało. Dzisiaj, pół roku po kuracji, Maria nadal się trzyma. Ale wróćmy do pytania. Dlaczego, kiedy sytuacja stawała się już coraz bardziej gorąca, kiedy musiała Marię parzyć, czemu wtedy - po pierwszej odkrytej zdradzie z jakąś panią na wczasach (która potem domagała się małżeństwa) albo po drugim romansie z cudzoziemką (która do firmy męża przyjechała na staż i nie chciała małżeństwa, tylko przygody), albo po trzecim skandalu, kiedy kolejna kochanka zaszła w ciążę i ogłosiła, że ojcem jest mąż Marii (sądownie przeprowadziła sprawę o uznanie ojcostwa) - czemu wtedy Maria nie "wyskoczyła" z tego wrzątku? . Co takiego z nami jest, że tak często potulnie i biernie, nie próbując ucieczki, czekamy, aż utoniemy? Gdzie podziewa się wtedy nasza osławiona intuicja? Chyba wiem: kobiety przyzwyczajają się, są mistrzyniami adaptacji. Wiele znanych mi historii, między innymi moich pacjentek alkoholiczek, dowodzi, że kobiety potrafią przyzwyczaić się do najgorszych sytuacji. Owszem, płacą za to wysoką cenę - niekiedy właśnie uzależnieniem, innymi chronicznymi chorobami, nerwicą, depresją, beznadziejnym i jałowym życiem. Rzadko które jednak "wyskakują" w porę z zagrażającego zdrowiu i życiu środowiska. Barbara, w szkole muzycznej uzdolniona pianistka, po wyjściu za mąż i urodzeniu dwóch synów zaniechała grania, bo przez piętnaście lat musiała obsługiwać od rana do wieczora rodzinę. Z tęsknoty za światem muzyki zaczęła popijać eleganckie trunki z domowego barku. W końcu przyzwyczaiła się do tego, by zawsze buteleczkę nosić ze sobą w torebce, nawet na zakupy, do lekarza i na wywiadówki. Zresztą na leczenie trafiła właśnie dzięki wychowawczyni starszego syna, która kilkakrotnie wyczuła od niej zapach alkoholu i rozpoznała również inne symptomy świadczące o problemie alkoholowym. Ulitowała się nad Barbarą, wezwała ją na rozmowę w cztery oczy i w rezultacie pomogła zobaczyć problem. Mąż Barbary wyznał, że nigdy nic w jej piciu ani zachowaniu nie wzbudziło jego niepokoju. Przykład Barbary jest dobry, b o pokazuje, że do uzależnienia nie potrzeba tragicznych ani wstrząsających przyczyn. Bardzo mylący jest stereotyp alkoholiczki z meliny, chociaż oczywiście są i takie. Alkoholiczkami zostają kobiety długo znoszące przemoc psychiczną czy przemoc fizyczną, które w pewnym momencie już nie mogą wytrzymać swego bólu, strachu, poczucia przegranej. Zostają nimi kobiety porzucone, zdradzone, osamotnione, jeżeli jedynym źródłem sensu ich życia był mężczyzna. W alkoholizm wpadają te, które nie umieją pogodzić się z jakąś głęboką stratą - gdy umrze dziecko lub przyjdzie na świat dziecko kalekie i nikt matki w jej trudach nie wspiera, gdy ją samą dotknie jakiś nieodwracalny uszczerbek na zdrowiu. Bywa również, że w alkoholizm wpada kobieta, która zaczyna pić razem z mężem po to tylko, by go zatrzymać w domu, przy sobie, bo wie, że jeżeli nie będzie z nim piła, to on sobie pójdzie do innych. Z opinii o alkoholu najbardziej fałszywa jest ta, jakoby "pomagał" w życiu. Komu brakuje pieniędzy, a zacznie się upijać, temu pieniędzy przecież nie przybędzie. Kto odczuwa brak miłości, a zacznie pić, na pewno nie sprawi, że ktoś go całym sercem i duszą pokocha. Kto nie ma pracy, nie znajdzie jej, jak zacznie się upijać. Kto cierpi z powodu nieudanych dzieci, nie pomoże im się zmienić, jeżeli zacznie je wychowywać po pijanemu. Kto ma nieuleczalną lub nawet uleczalną chorobę, z którą trudno żyć, nie przyspieszy odzyskiwania zdrowia, wlewając w siebie alkohol. Na trudną dolę lub nawet na powszednie frustracje wszyscy ludzie reagują niegodzeniem się. Przybiera ono jednak różne postaci. Mężczyźni mają większą łatwość w wybuchaniu gniewem, kobietom zaś łatwiej przychodzi jego tłumienie. Za to z zapamiętaniem, by nie powiedzieć: z lubością, zmieniają swą złość w użalanie się nad sobą. Zamiast obracać złość przeciwko sprawcom przykrości, skierowują ją przeciw sobie. Na ogół kobiety doskonale potrafią sprostać różnorodnym obowiązkom: córki, żony, matki, synowej, gospodyni, dekoratorki wnętrz, sprzątaczki, kucharki, nauczycielki, korepetytorki, pielęgniarki, nawet lekarza domowego. We współczesnej dobie wiele przykładów dowodzi też, że nie najgorzej potrafią łączyć powyższą listę z obowiązkami zawodowymi w niemal dowolnej dziedzinie. Kobiety wcale nie chcą się tych ról wyrzec. One chcą za ich wypełnianie - nie inaczej niż mężczyźni za wypełnianie swoich obowiązków - uzyskiwać potwierdzenie wartości, respekt, uznanie, docenienie. Feministki dobrze myślą, domagając się dzielenia obowiązków z mężczyznami. Przeczuwają, że tą drogą łatwiej im będzie doczekać się owego "dziękuję". Mężczyzna, który umyje okna albo przez tydzień będzie gotował kolację, z całą pewnością uzna, że za coś takiego należy mu się przynajmniej "dziękuję". Może wtedy dotrze do niego, że dokładnie takie samo słowo należy się żonie i wszystko, co z tym "dziękuję" się wiąże: szacunek, wdzięczność, no i oczywiście wynagrodzenie materialne, co się powinno samo przez się rozumieć, choć nie jest tak zawsze. O to właśnie chodzi kobietom. Trudno jest pomóc kobiecie alkoholiczce. Wyrzeczenie się lekarstwa, jakim jest alkohol, jeszcze jako tako może się udać. Ale żeby już dłużej nie być ofiarą, trzeba zdobyć się na bohaterstwo. Zamiast potakiwania trzeba nauczyć się mieć swoje zdanie. Potulność i bierne posłuszeństwo muszą ustąpić miejsca świadomości własnych potrzeb i gotowości do zadbania o nie. Bezmyślne powtarzanie rutynowych zajęć, które nigdy się nie zaczynają i nigdy nie kończą, trzeba wymienić - na początek przynajmniej przez godzinę dziennie albo jeden dzień w tygodniu, albo jeden miesiąc w roku - na jakiś swój "projekt", którego realizacja mogłaby dać poczucie dokonania, spełnienia, sukcesu i uznania z zewnątrz. Niektóre kobiety po zakończeniu kuracji odwykowej idą na studia, inne odkurzają dyplomy i znajdują pracę, jeszcze inne rzucają palenie lub zaczynają czytać książki. Znam kilka, które napisały książki. Każda zdrowiejąca alkoholiczka diametralnie zmienia swoje życie. Siebie również. Najbardziej lubię widzieć ich oboje po dłuższym czasie od jej leczenia. Już na pierwszy rzut oka są to zupełnie inni ludzie niż ci, których widziałam pierwszy raz. Nie chodzi o jakieś rewolucyjne zmiany. Ona nadal może prowadzić dom, on nadal może jej nie dawać samochodu. Patrzą jednak na siebie inaczej. Ona bez lęku i rezygnacji, on bez wyższości. Najczęściej jednak zmiana polega na tym, że on nie jest wpatrzony wyłącznie w swój pępek, tylko przynajmniej od czasu do czasu patrzy jej w oczy. Zaczyna widzieć w niej osobę, człowieka w sensie duchowym i psychologicznym takiego samego jak on. To jest największa różnica, jaka musi nastąpić. Dlatego nawet najlepsza terapia osób uzależnionych i współuzależnionych nie gwarantuje natychmiastowej i gruntownej poprawy w życiu domowym. Do tego potrzebne jest nauczenie się umiejętności rozmawiania z szacunkiem dla słuchającego i słuchania z szacunkiem dla mówiącego. Trzeba nauczyć się toczyć spory i rozwiązywać konflikty bez dominacji i wykazywania za wszelką cenę przewagi, ale też bez rezygnacji ze swego stanowiska. W zdrowiejącej rodzinie wiele rzeczy trzeba na trzeźwo od nowa uzgodnić, omówić, zweryfikować i przewartościować. Najważniejszą jednak zdobyczą musi się stać umiejętność współpracy. Żeby rodzina przestała być poligonem bitewnym, gdzie ktoś zawsze musi zostać pokonany, i aby raczej stała się wspólnym zadaniem, za którego realizację odpowiedzialni są jednakowo on i ona. Dopiero w takiej rodzinie dobrze się będzie żyło wszystkim - z naciskiem na słowo "wszystkim"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anonimowa i niech tak zostanie
Świetny tekst......daje do myslenia....i daje wiare ze "Pokonam dzis siebie.....udowodnie ze mozna lepiej...."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bumbum.....
c. d. artykułu Zamiast potakiwania trzeba nauczyć się mieć swoje zdanie. Potulność i bierne posłuszeństwo muszą ustąpić miejsca świadomości własnych potrzeb i gotowości do zadbania o nie. Bezmyślne powtarzanie rutynowych zajęć, które nigdy się nie zaczynają i nigdy nie kończą, trzeba wymienić - na początek przynajmniej przez godzinę dziennie albo jeden dzień w tygodniu, albo jeden miesiąc w roku - na jakiś swój "projekt", którego realizacja mogłaby dać poczucie dokonania, spełnienia, sukcesu i uznania z zewnątrz. Niektóre kobiety po zakończeniu kuracji odwykowej idą na studia, inne odkurzają dyplomy i znajdują pracę, jeszcze inne rzucają palenie lub zaczynają czytać książki. Znam kilka, które napisały książki. Każda zdrowiejąca alkoholiczka diametralnie zmienia swoje życie. Siebie również. Najbardziej lubię widzieć ich oboje po dłuższym czasie od jej leczenia. Już na pierwszy rzut oka są to zupełnie inni ludzie niż ci, których widziałam pierwszy raz. Nie chodzi o jakieś rewolucyjne zmiany. Ona nadal może prowadzić dom, on nadal może jej nie dawać samochodu. Patrzą jednak na siebie inaczej. Ona bez lęku i rezygnacji, on bez wyższości. Najczęściej jednak zmiana polega na tym, że on nie jest wpatrzony wyłącznie w swój pępek, tylko przynajmniej od czasu do czasu patrzy jej w oczy. Zaczyna widzieć w niej osobę, człowieka w sensie duchowym i psychologicznym takiego samego jak on. To jest największa różnica, jaka musi nastąpić. Dlatego nawet najlepsza terapia osób uzależnionych i współuzależnionych nie gwarantuje natychmiastowej i gruntownej poprawy w życiu domowym. Do tego potrzebne jest nauczenie się umiejętności rozmawiania z szacunkiem dla słuchającego i słuchania z szacunkiem dla mówiącego. Trzeba nauczyć się toczyć spory i rozwiązywać konflikty bez dominacji i wykazywania za wszelką cenę przewagi, ale też bez rezygnacji ze swego stanowiska. W zdrowiejącej rodzinie wiele rzeczy trzeba na trzeźwo od nowa uzgodnić, omówić, zweryfikować i przewartościować. Najważniejszą jednak zdobyczą musi się stać umiejętność współpracy. Żeby rodzina przestała być poligonem bitewnym, gdzie ktoś zawsze musi zostać pokonany, i aby raczej stała się wspólnym zadaniem, za którego realizację odpowiedzialni są jednakowo on i ona. Dopiero w takiej rodzinie dobrze się będzie żyło wszystkim - z naciskiem na słowo "wszystkim"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×