Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Quleczka

KOMU UDAŁO SIĘ WYJŚĆ Z NAŁOGU NADMIERNEGO WYCISKANIA/OCZYSZCZANIA TWARZY??? cz.2

Polecane posty

Hej! Znowu się udało! Zaczynam się sobie podobać. Moja cera przpomina cerę gdy nie wyciskałam. Wprawdzie wkurzają mnie przebarwienia ale to wyłącznie moja zasługa. Chyba zaczynam z tego wychodzić. Muszę przyznać że świadomie walczę z tym 2lata (nieświadomie od 10 lat!!!) . Najgorzej bywało przed stresującymi sytuacjami lub gdy byłam długo zestresowana. Siedziałam wtedy przed lustrem i wyładowywałam frustracje na twarzy. Grunt to sobie to uświadomić i zacząć wyładowywać złość inaczej. Czasami zwykłe wyk*** w powietrze pomaga:) aha i codzienne spowiadanie się na forum to też niezła terapia. Wy też zasługujecie na to by być piękne! pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość n-s
kurcze ja też sobie za wcześnie pogratulowałam jednodniowego zwycięstwa:( przed chwilą nie wytrzymałam i powyciskałam co sie dało - na moje szczęście prawie nic nie było wiec masakry nie mam, buzia trochę czerwona ale do jutra zajdzie.tylko zła jestem bo to miało być preludium walki a znów mnie opanowało:( chciałabym wdrożyć te metody ze zgaszonym światłem i obciętymi paznokciami ale jakoś tak czuję że moje podświadome "ja" bardzo się przed tym broni (bo ono chce wyciskać ten brud z twarzy).chyba jeszcze nie umiem i nie dojrzałam do tego co oznacza "nie wyciskanie" - a oznacza to pogodzenie się z tym ze te grudki i to co w nich siedzi będą na mojej twarzy:(a dopóki jakoś sie nie przekonam że tak ma być, mój "opętany" umysł będzie mi się kazał pozbywać tego szpejostwa :( a wy jak radzicie sobie z tym ?opanować odruch drapania to jedno ale "przeprosić się" z brudem zalegającym pod skórą w postaci grud to jak na razie dla mnie niewykonalne:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość n-s
dzisiaj zbieram nowe siły do walki. pomaga mi to forum,a nie sądziłąm:)dziś w sumie mam za zadanie "tylko" nie zdrapywać strupów ,bo pryszczy nowych właściwie nie mam,ale to i tak strasznie trudne bo ręka jakoś tak sama wędruje do twarzy i dopiero jak zaczyna skubać to się "orientuję "co robię. ale siędzę w pracy więc do lusterka zaglądać nie mam jak:) czyli do 16 mogę się czuć w miarę bezpiecznie. trochę dużo piszę ale muszę się jakoś wywnętrznić.Mam też pomysł jak może pomóc: zakładam ze podobnie jak ja tolerujecie pryszcze u innych a u siebie nie.Ja staram się ilekroc widzę że coś sie robi szybko(zanim zdążę pomajstrować)wyobrazić sobie że to u kogoś,przypomnieć że koleżanka ostatnio byłą na imprezie z takim albo nawet większym pryszczem i nie odrzuciło mnie...... no i.....spróbować "go" zostawić.u mnie właśnie jest ten problem że nie toleuje u siebie ZADNEJ niedoskonałości, a u innych mi to nie przeszkadza....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Wprawdzie wkurzają mnie przebarwienia ale to wyłącznie moja zasługa." takie prawdziwe dobre metody na trwale przebarwienia to sa jedynie w gabinetach...jakies peelingi glebsze i te sprawy a z takich tanich rzeczy, ktore ja lubie to polecam http://www.wizaz.pl/kosmetyki/produkt.php?produkt=22075 wiadomo, ze przebarwien to nie usunie ale troche wygladza i wyrownuje koloryt i odblokowuje pory, wiec jesli nie masz nic do stosowania na noc to mysle, ze mozna to co drugi dzien zamiast kremu na noc ja mam ladniejsza skore rano po tym :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
" oznacza to pogodzenie się z tym ze te grudki i to co w nich siedzi będą na mojej twarzy" no niestety to oznacza pogodzenie sie z tym, ze nasza cera nie jest idealna i bez skazy i raczej taka nie bedzie bo taka malo kto ma :) ale to nie oznacza bierne pogodzenie sie z wszystkim co na niej sie pojawia...nalezy dobrac jak najlepsza pielegnacje i jesli problem z grudkami/krostkami jest spory to wtedy pewnie tez terapie od dermatologa wiadomo, ze chcemy miec jak najlepsza cere i do tego nalezy dazyc ale nie metoda wyciskania tego co w niej siedzi bo tak to tylko skora sie uszkadza,a to co bylo i tak sie znow pod nia zrobi :) "dziś w sumie mam za zadanie "tylko" nie zdrapywać strupów" to tez nie jest takie proste bo odruch jest odruchem... ja polecam na poczatek wybranie sobie jakiegos najgorszego/najstarszego strupka, ktory chcesz zagoic i pilnowanie by jego za wszelka cene nie ruszyc... latwiej to kontrolowac tak niz wszystko od razu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość n-s
no właśnie walczę : mam 3 strupki których "pilnuję"ale to nie takie łatwe ciągle "budzę"się z ręką na twarzy ale póki co jakoś wytrzymam a w domu zastosuje się do rad dziobatej sprzed kilkudziesięciu wypowiedzi żeby zająć czymś ręce jakimiś chropowatymi powierzchniami bo moje chyba tego potrzebują.... najgorsza albo najlepsza jest świadomość że ja własciwie gdybym nie drapała to nie miałabym na tej twarzy NIC a teraz to mam przebarwienia i blizny i jeszcze chyba jakiś gronkowiec mi sie wdał albo coś podobnego(takie gule bolące co się ich nie da wycisnąć ale ja oczywiście spróbowałam i z tego sie leje taka woda i puchnie i jest jeszcze gorsze a jak sie zrobi strupek i odpadnie(czyt. zerwę)to jak napnę skórę to widac w srodku taką białą gulę ale to nie ropa, najczęsciej mi się robi koło ust- z drapania oczywiście) wybiorę się do dermatologa(znowu :()ale brałam już chyba wszystko i to nic nie daje bo jak wiemy :)problem jest gdzie indziej, ale może chociaż wyleczy to co nabroiłam. a czy jest na forum jakaś osoba która się wyleczyłą?tzn. która nie masakruje twarzy bo wyciskania całkowicie chyba się nie da wyrugować.pozdro

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja w domu smaruje takie strupki jesli juz sa normalnie zaschniete...cienka warstwa tormentiolu :) raz, ze szybciej odchodza, a dwa ze wtedy "budze" sie bo czuje pod palcami masc :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
" która nie masakruje twarzy bo wyciskania całkowicie chyba się nie da wyrugować" czemu sie nie da? w koncu wiele osob majacych tradzik jednak nie wyciska, wiec dac to sie da...tylko to trudne :) poszukaj pare stron wstecz - byly wpisy osob, ktore daly sobie rade :) takie gule jak opisujesz to nie koniecznie musi byc akurat gronkowiec na pewno wizyta u dermatologa nie zaszkodzi...ale ogolnie ja jak miewam takie gule to smaruje je pare dni pod rzad olejkiem z drzewa herbacianego (dziala jak naturalny antybiotyk) , no i koniecznie nie ruszam...i robia sie mniejsze :) najgorsze co mozna z nimi zrobic to zaczac je ruszac...bo ani sie to nie wycisnie, a tylko sie uszkadza skore i jeszcze bardziej puchna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość n-s
z tymi gulami to masz rację - już nie za ryczała do lustra"po co to ruszałam!!!" ale jak na razie w starciach gula vs ja jest jakieś 5-0 nigdy nie udało mi się tego w ogole nie ruszać.ale kolejna próba przezde mna :) a ten olejek to skąd wziąć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość n-s
sorki za literówki ,trochę nie nadążam za własnymi myślami:) a jeszcze jedna sprawa,gdzieś to było na forum to już, mianowicie powolutku dojrzewam do tego żeby "uświadomic" moją drugą połówkę że mam taki problem. Tzn. on na pewno widzi tą masakrę (nie łudzę się że tona tapety na strupach z bliska wygląda lepiej niż same strupy)ale nigdy nie odważyłam się tak otwarcie przyznać do nałogu a może mógłby coś pomóc....wstdzę sie na razie ale zrobię to w sumie też dla naszego dobra bo nie wiem jak wy ale ja po maszakrze jestem zła,smutna,rozdrażniona, czuje się brzydka,nic mi nie sprawia przyjemniści i na wszystko patrze przez pryzmat tego ze źle wyglądam- nie muszę mówić jak to wpływa na spędzanie czasu razem...... czasem pyta mnie czemu jestem smutna czy zła i (co gorsza!:() myśli że on coś zle zrobił a ja choć zaprzeczam to wstdze sie powiedziec co jest przyczyną. trochę się boję - nie tego że sie bedzie smiał czy coś ale tego że się okażę osoba słabą taką którą trzeba się opiekować, która ma chory łeb i trzeba leczyć -nie cierpię sie tak czuć... no nic. ale chyba sie zgodzicie że raczej powinnam mu to wytłumaczyć ,nie?, dla wspólnego dobra...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"ale tego że się okażę osoba słabą taką którą trzeba się opiekować," to chyba nasz kolejny problem :o przez to dazenie do perfekcji nie umiemy sie innym przyznac, ze czasem nie jestesmy takie doskonale tylko mamy wlasnie tez te slabsze strony... i czasem potrzebujemy pomocy... a w sumie co w tym zlego, ze najblizsza nam osoba nad wesprze, sie nami "zaopiekuje" czy pomoze w czym z czym mamy problem i nie umiem sobie dac rady? kurde, tak naprawde to my chyba mamy jakis problem z poczuciem wlasnej wartosci :o i za wszelka cene chcemy innym pokazac, ze jednak jestesmy cos warte...i ze ze wszystkim mozemy sobie dac rade same :) ja uwazam, ze jesli masz dosc odwagi to powiedz... moze nie koniecznie od razu w sensie wielkiej rozmowy o problemie ale wlasnie jak nadarzy sie jakas okazja w stylu zapyta czemu masz dzis zly dzien... to mu powiedz, ze to przez twoja twarz i to jak dzis wyglada...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość n-s
dzięki za odzew i rady w potrzebie :) tak własnie jest , że ten problem który mamy wynika bezpośrednio z niskiej samooceny i kompleksów i "rzuca się"na wiele dziedzin życia , m.in.na skórę.Ja mam z tego powodu problemy ze znalezieniem pracy z przesadnym perfekcjonizmem itp. dobrze że chociaż taka np. anoreksja mnie nie dotknęła bo to też ta sama rodzina problemów rzeczywiście jestem taka troche zosia - samosia, mimo że zdaję sobie z tego sprawę to nie potrafie czasem odpuszcić , być w czymś gorsza(nie najlepsza)i nie dołować się z tego powodu,może własnie trzeba walczyc ze źródłem, odłożyć WSZYSTKIE specyfiki (ale to te osoby które nie maja trądziku tylko takie własnie "wimaginowane"pryszcze)i leczyć psychę pod względem własnej wartości i tego że wygląd jest ostatnią rzeczą która powinna o niej stanowić:) ale trzymam się dzielnie choć strupki bardzo korcą...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
" mimo że zdaję sobie z tego sprawę to nie potrafie czasem odpuszcić , być w czymś gorsza(nie najlepsza)i nie dołować się z tego powodu," no ja niby odpuscic potrafie...ale dolowanie sie pozostaje :o ehhh... teraz mam total dosc bo tak zle z plecami i dekoltem to nie mialam od paru lat i sama nie wiem skad sie to wzielo :o dobrze ,ze choc twarz w zglednym porzadku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość n-s
no własnie w tym cały knif żeby nie tylko odpuścic ale nie miec wyrzutów sumienia.Ja też umiem odpuścić ale czuje się z tym fatalnie , gorsza , nic nie warta ale ćwiczę to bo MAM PRAWO CZEGOŚ NIE UMIEĆ ,umiem za to co innego,trzeba skończyć z porównaniami do innych(wiem że to dobre podejście ale nie zawsze udaje mi się je zastosować) ja jako że nie ma typowego trądziku to łątwiej mi się odczepicz od pleców i dekoltu.ale tam najszybciej zauważylam że jak nic nie ruszam to mam piekne plecy(a bywało okropnie -centymetrowe i głębokie rany potem brązowe blizny) łatwiej mi nie ruszac pleców bo ich nie widzę i zawsze jest te kilka sekund opóźnienia w "ataku" gdy musze wyprostować głowę bo już mnie boli od wyginania i patrzenia na ramiona- i to jest czas na to żeby się opanować- smaruje spirytusem(czasem jodyną) i nakładam czystą koszulkę a może tak kroczkami walczyć , jesli poradzsz sobie najpierw z plecami,przyzwyczaisz organizm że zostawiasz ta"coś", przeżyjesz ten"dyskomfort" jakoś to łatwiej będzie ten system wdrożyć na dekolt a potem na twarz:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\" nic nie warta ale ćwiczę to bo MAM PRAWO CZEGOŚ NIE UMIEĆ\" dokladnie :) no i wiesz, jest takie powiedzenie, ze czlowiek, ktoremu cos sie udalo od tego, ktory nie osiagnal celu...rozni sie tylko iloscia prob :) tak wiec nie nalezy sie poddawac i przejmowac porazkami :) \"a może tak kroczkami walczyć , jesli poradzsz sobie najpierw z plecami,przyzwyczaisz organizm że zostawiasz ta\"coś\", przeżyjesz ten\"dyskomfort\" jakoś to łatwiej będzie ten system wdrożyć na dekolt a potem na twarz\" wiesz, sek w tym, ze ja mialam opanowany mniej wiecej staly stan placow i dekoltu...juz dawno nie robie tam jakis masakr, choc czasem cos rusze... a teraz jest gorzej niz zle i to nawet raczej nie z mojej winy :o chyba musze pojsc jakos w miare szybko do dermatologa....bo akurat tym razem to nie ja sie tak zalatwilam, choc nie ukrywam, ze pewnie temu \"pomoglam\" jak zaczelo mnie wysypywac :o co do twarzy to na szczescie wyglada w miare znosnie ale cholera...wakacje ida, a ja nie moge ubrac nic choc troche odkrytego, a chcialam na kajaki jechac :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość humpty
Cześć dziewczyny! Dzięki Wam udało mi się wytrzymać cały dzień nie ruszając nałogowo twarzy, tzn. usunęłam dwa zaschnięte strupki, ale nie "jeżdżę" po twarzy palcami przez cały czas, zrobiłam peeling enzymatyczny, nałożyłam grubą warstwę kremu na wysuszone czoło i zaczyna być całkiem nieźle. Jeśli uda mi się powstrzymać jeszcze przez kilka dni, to zabiorę się za likwidację blizn i przebarwień. Na szczęście blizny mam niewielkie, tzn. na policzku jedną większą, ale to jeszcze z dzieciństwa, inne nie rzucają się tak w oczy, widać je tylko pod światło. Właściwie większy problem mam z przebarwieniami. Na razie używam kremu No-Scar, działa całkiem nieźle, polecam, choć oczywiście nie ma cudów, w 1 dzień się nie naprawi skutków wieloletniej masakry... Może któraś z Was zna jeszcze jakieś sposoby na przebarwienia? Najlepiej domowe... Myślę o tym (to taka moja nagroda motywacyjna hihihi), żeby sobie zastosować jakieś opalanie na twarz, nie solarium, ale np. airbrush albo jakiś fajny samoopalacz... W sumie na codzień stosuję filtry, a balsam brązujący na twarz jest za ciężki... Macie może jakieś sugestie? Quleczko! Jesteś skarbnicą wiedzy i dobrym duszkiem tego wątku! Każdego pocieszysz, coś polecisz, wyszukasz :) Dziękujemy ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość n-s
Qleczko:) kajaki znam z autopsji więc siadaj w dwuosobowym z tyłu(żeby partner/ka nie patrzyła na plecy i płyń jako ostatnia :) i jesli będzie słońce to opalaj plecki - szybciej zejdzie - choć na dłuższą mete wiadomo że za dużo słońca szkodzi:)---------> to taki żarcik w sumie ale nie wiem jak pomóc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość humpty
"co do twarzy to na szczescie wyglada w miare znosnie ale cholera...wakacje ida, a ja nie moge ubrac nic choc troche odkrytego, a chcialam na kajaki jechac" Załóż jakąś koszulkę z krótkim rękawem i się nie przejmuj! Głowa do góry, nie możemy rezygnować z przyjemności i spotkań z ludźmi tylko z powodu problemów ze skórą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Quleczko pomijam fakt,że pewnie jedziesz ze sprawdzonymi znajomymi,ale nawet jeśli w grupce znajdzie się pare obcych Tobie osób, to pomysl,że typ osób, które wybierają taką formę odpoczynku i spędzania wolnego czasu nieco różni się od typu niektórych wczasowiczów z nadbałtyckich plaż( nie chcę nikogo urazić, ale chyba zrozumiecie o co mi chodzi.),którzy przed wyjściem na plaże odpicowują się jak przed wyjściem na czerwony dywan :)A Ty na spływ jedziesz też,żeby wypocząć, trochę się zmęczyć, popatrzeć na piekne widoki, nie żeby przypatrywać się skórze innych uczestników spływu..no i wszyscy jadą mniej więcej po to samo...wiem,wiem,że to wiesz i chodzi o to jak Ty się czujesz z tym problemem,ale chciałam to napisać.Trzymajcie się ciepło, wieczorem się wyspowiadam,czy nic nie nabroiłam. Za to na wesele w przyszłym tygodniu,chyba bee musiała iśc w golfie bo dekolt mam w strupkach i bliznach,a przeciez na dekolt sobie tapety na cm nie zrobię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"Załóż jakąś koszulkę z krótkim rękawem i się nie przejmuj! \" Ja wiem, juz iles wakacji tak przezylam... ale akurat tydzien na kajakach to ciezko byc ciagle w koszulce bez dekoltu i z rekawkami i bez ubierania kostium kapielowego :p \"Quleczko pomijam fakt,że pewnie jedziesz ze sprawdzonymi znajomymi\" nie, mialam w planach jechac bez nikogo znajomego akurat... \"nie żeby przypatrywać się skórze innych uczestników spływu\" no wiadomo, ze nikt nie jedzie po to ale juz pare razy w swoim zyciu bylam na zaglach/kajakach/w gorach... gdzie niby nikt nie jest \"odpicowany\" ale jednak i tak ubranie kostiumu to dla mnie problem jak mam plecy takie jak teraz :o no i mozna zapomniec o makijazu na twarzy niemal, no i regularnym myciu i kosmetykach, wiec juz w ogole jest genialnie :o ok, odpicowany nikt nie jest ale wiekszosc ludzi nie ma tez specjalnie czego ukrywac i lata gorze od kostiumu albo bez koszulki przez spora czesc czasu... nadbaltycka plaza z \"odpociwanymi\" ludzmi to dla mnie dokladnie taki sam stres akurat... nie widze pod tym wzgledem roznicy :) akurat \"odpicowana\" to ja jeszcze jakos moge wygladac, a na takich kajakach to nawet ukryc czegokowiek przez odpicowanie sie nie da :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
" kajaki znam z autopsji więc siadaj w dwuosobowym z tyłu(żeby partner/ka nie patrzyła na plecy i płyń jako ostatnia" oj tak, na pewno nie chcialabym siedziec z przodu :p tyle tylko ,ze jak jestem z jakims facetem w kajaku to jakos czesto jestem jednak z przodu :o ostatnia tez pewnie plynac bo to troche sporo kombinacji by byc akurat na koncu ;) no nic...moze wymysle gory zamiast kajakow, tam choc plecow tak poazywac nie musze ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak czy siak jestem zla bo jakies ostatnie pare lat nie mialam az takiego problemu... owszem ladne moje placy nie byly, zawsze troche krostek ale tak w "granicach normy", a teraz jakas totalna porazka ... ehhhh, jestem zla :o ide jutro do dermatologa chyba :) moze do sierpnia zrobi sie choc troche znosniejsze to cos na plecach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mój mąż ma taki nałóg niestety dręczy moją twarz ... jak ja go za to nie cierpię ... wrrrrr

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czolem Dziewczynki!!! Widze, ze letnie tematy... slonce mnie przeraza, bo boje sie, ze moje przebarwienia stana sie juz w ogole ciemne i nie do zlikwidowania. Co stego, ze stosuje filtry 30, jak promyki i tak mnie zawsze dosiegna. A w tym roku to mam takie przebarwienia, jakich jeszcze w zyciu nie mialam iniestety mam je juz chyba z rok i dziady nie chca zejsc... bez kosmetyczki sie nie obejdzie... :( A tak bardzo chcialabym sie choc troszke opalic Quleczko ja od dwoch lat na plecach mam straszna porazke, wczesniej czegos takiego nie mialam nigdy, tez musze do dermatologa isc. No i ja juz mam gory zaplanowane, hehe Wlasciwie tak milo sie dla mnie zlozylo, ze od gor jestem uzalezniona i nigdy nad morze, czy jeziora raczej nie jezdze, bo boje sie glebokiej wody... Takze jesli chodzi o zakrywanie plecow, to jak najbardziej polecam. Niedosyc, ze sie koszulka zakrywa, to jesze plecakiem hihi A ja w koncu kupilam sobie kiecke na wesele mojej kuzynki: oczywiscie zakryte plecki, ale odkryty dekold. Moj chlopak namawial mnie zebym kupila sobie z odkrytymi plecami, twerdzac, ze to mnie zmobilizuje do nie skubania... on nie zdaje sobie sprawy jak dlugo syfy , nie mowiac juz o bliznach, sie goja...ale jest kochany i goni mnie jak tylko przyuwazy , ze w dziwny sposob wyginam rece i drapiw sie zaciecie po plerach... eh co za nalog zalosne to i smieszne, jak tak na siebie spojrze z dystansu... A buzie mam naprawde super (pomijajac przebarwienia), tzn po prostu prawie jej nie ruszam, tylko pojedyncze syfki lub zaskorniaki jak mnie bardzo wkurzaja, ale rzadko. Dekold tez spoko. Wlasciwie na dekoldzie (i plecach), juz kiedys o tym pisalam, mam ogromne blizny po chirurgu, takze nawet jesli sie kiedys calkowicie opamietam z wyciskaniem, to i tak mam oszpecone cialo. Ale sie rozpisalam...oj Pozdrawiam Wszystkich i 3mam kciuki za nas 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość humpty
Nie wytrzymałam i ruszyłam 3 gule, które mi wyrosły pod skórą... Po jednej nei ma śladu, druga jest paskudnie rozbabrana, ale z cyklu takich, co jutro zostaną już małym strupkiem, trzecia za to... lepiej nie mówić... Przepraszam za te szczegóły, ale już nie wytrzymuję ze sobą i tymi wszędobylskimi łapkami... No nic, jutro walzę znowu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość n-s
hej :) Quleczce polecam na wakacje góry - naprawde, przez zmeczenie przestaje sie myśleć o tym co zawsze, no a na plecach..... jest plecak :P a tak naprawde to nie mam najlepszego dnia - miałam opanować sie i nie zdrapać za wcześnie 5 strupków - niestety i tego nie potrafię - zdrapałam 2 i mam co chciałam czyli 2 czerwone plamy:( do tego zuważyłam małą gulkę na brodzie i igła poszła w ruch:(masakry nie ma ale miało być tak pięknie......i znowu przychodzi zastanowienie- po co to ruszałam,plamy po strupkach nie wyglądają lepiej niż strupki więc na co to było?:( muszę znaleźć dziś siłe żeby nie rozdrapać dużej blizny ,a czuję że "coś "tam się robi, i już mnie nachodzą myśli typu "tam jest w srodku brud , syf którego muszę się pozbyć,nie może tam sobie przecież zalegać w nieskończoność"itp.autentycznie boję się o siebie że zacznę to ruszać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość n-s
aaa... zapomniała dodac że po wczorajszych "radach" na nie drapanie pleców dziś sama pległam:(rozdrapałam jednego ale mam nadzieje że jakoś wyjdzie z tego :( oj lich nie śpi , nałóg czuwa trzeba być czujnym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość n-s
w sumie trochę mnie przeraża jak czytam że kóraś z was już rok czy dwa nie robi masakry a tu nagle znowu.....ja dopiero zaczynam prawdziwą walkę (choć "walczę"z tym 10 lat)a niestety z natury jestem niecierpliwa i nie wiem jak to będzie - teraz się niby cięszę jak 2 dni nie wyciskam i wydaje mi się ze to juz koniec ale jak pomyśle że po roku "abstynencji"znowu zmasakruje sie to nie wiem czy sie nie załamie..... no ...ale mam was ... i będę tu... i może przetrzymam :) to taka tylko retoryczna refleksja:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
" no a na plecach..... jest plecak " niestety nie tylko kajaki maja swoje minusy...gory tez ;) gorzej, jak sie ten plecak zdejmie majac jakis wolny dzien...sredni dostep do wody plus ciagle spocone plecy = masakra jak dla mnie :0 "w sumie trochę mnie przeraża jak czytam że kóraś z was już rok czy dwa nie robi masakry a tu nagle znowu....." gorzej, ze ja w sumie nie zrobilam jakiejs specjalnej masakry na plecach, a i tak wygladaja paskudnie :o no nic...moze dermatolog cos wymysli tylko ciekawe co :p bo ja na pewno nie chce nic lykac, a wszystkie masci na taka duza powierzchnie jak plecy sa klopotliwe... moze cos w plynie sie uda :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×