Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Quleczka

KOMU UDAŁO SIĘ WYJŚĆ Z NAŁOGU NADMIERNEGO WYCISKANIA/OCZYSZCZANIA TWARZY??? cz.2

Polecane posty

Gość n-s
ku********waaaaaaaaaa! Ta cholerna SATYSFAKCJA kiedy po długim maltretowaniu podejrzanego fragmentu skóry wydobywasz z jej wnętrza opływającego krwią i pozozrywanym ciałem - małą twardą białą kuleczkę ktora jest sprawcą całego zamieszania... niestety ...bezcenne.:( czyli wycisnęłam.tylko jedno co prawda ale widać że sedno sprawy u mnie ciągle pozostaje nie załatwione,nie umiem zostawić tego tam w środku,boję się trochę że się uzależnie od toników z kwasami żeby zdzierać kolejne warstwy i dokopać się do tych najgłębszych, niezarażonych :( czemu skóra nie radzi sobie z tym łojem???dlaczego choć mam prawie 30 lat to nadal mam pryszcze?już do końca życia bedę je miała?inne baby im starsze tym mają więcej zmarszczek ale cerę bez ran i krost:( bleeeeeeeee zdołowałam się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tgb
siedze w domu chora, z brudnymi włosami i bez tapety żadnej i to co widzę w lustrze działa na mnie straszliwie depresyjnie. poprzedni tydzień miałam (jak na mnie) super, w miare czysta skóra, piękna pogoda.. a teraz choroba i takie przykre depresyjne widoki. rozwaliłam sobie 2 średnie kroski i mam 2 rany wielkości mniej więcej paznokcia. "bo i tak jestem chora w domu, nikt nie zobaczy" ale czuje się przez to mega fatalnie, choroba się przedłuży chyba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość strupka12345
tgb nie wiem czy mam choc troche racji ale wydaje mi sie ze brudne włosy wpływają po częsci na stan skóry, łój ktory wydziela głowa, kiedy włosów nie mamy umytych pobudza równiez wydzielanie łoju na buzi i sie krostki robią, także głowa mokra i umyta do góry! od razu lepiej sie poczujesz :) ja chcialam przy okazji przypomniec o oczarze wirginijskim :) musze przyznac ze jestem straaaaaasznie zadowolona z tej maści, wczoraj cos powyciskałam, posmarowałam na noc oczarem i dzis nie ma śladu :) gładziutko, nawet bez wiekszych plam i bez strupków, nie wiem jak on działa, ale jeszcze mnie nie zawiódł :) polecam naprawde :) p.s. dziewczyny! idą ŚWIĘTA! może warto zostawić kilka krostek zamiast ze strupkami iść swiecic jajka, swietowac z rodziną :> krostki zostawcie na po święta :) wtedy je wydusicie :P a nóż znikną przez weekend :D:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tgb
mam te włosy zaczesane do góry i związane więc raczej nie całkiem to jest głównym sprawcą problemu. myśle, że bardziej to, że z gorączką długo spałam i dotykałam policzkiem poduszki, czego zazwyczaj nie robie. mimo, że zmieniam poszewkę poduszki jak najczęściej to często właśnie chyba od niej robią mi się rosnące krostki na policzkach. dzisiaj idę do lekarza więc jakoś się doprowadze troche do ludzkiego stanu, może spojrzę na to wtedy pozytywniej. używam od tygodnia tego oleju tamanu i szczerze mówiąc mam dziwne wrażenia. faktycznie ładnie goi, bardzo szybko jakby spłaszcza - strupek jest cienki i nie odstaje ale zostaje bardzo czerwony ślad, w ogóle nie rozjaśnia. no i też niestety w moim przypadku raczej nie zatrzymuje rozwoju powstających zmian. ale będe nadal na pewno go miejscowo stosować, może jeszcze mnie pozytywnie zaskoczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myszqnia
jestem żałosna.... nie moge po prostu nie moge przestac!!! właśnie zrobilam sobie kolejną totalną masakre.... szukam coraz to nowej motywacji zeby przestac ale nie daje rady.... dzis poszlam do lusterka bo wyczulam mala bolącą krostke nad ustami.... skończylo sie ze wrecz powyrywalam sobie skore na calej twarzy.... mam ochote zapaść sie pod ziemie:((((((((((((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dolly89
Hej Dziewczyny;) U mnie nie jest najlepiej, ale najgorzej tez nie. Mam kilka strupków na twarzy i przebarwień masę, ale staram się o tym nie mysleś, od kilku dni leczę pozostałosci mojej małej masakry, bo nie była aż tak starszna. Poza tym czuję się lepiej, bo zamówiłam sobie na Mazidłach kwas salicylowy i cos tam jeszcze do zrobienia tego toniku. No i kupiłam krem Physiogel i jest naprawdę bardzo leki, to muszę przyznać. Do tego nie ruszam juz dekoltu i nie mam na nim prawie żadnego śldu (oprócz mojej blizny pooperacyjnej ;P) A plecy tez mam coraz ładniejsze, gładkie, przebarwień prawie nie widać. Mam nadzieję, że ten stan utrzyma się na dłużej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezsilna i smutna ;)
ja od kilku dni stosuje metode nie zapalania swiatla. wchodze do ciemnej lazienki, myje buzie zelem i przecieram tinikiem. po chwili smaruje cala buzie takim oleistym czyms i nakladam na palec masc. wtedy zapalam swiatlo i smaruje alantanem blizny i strupki, bo niestety w ciagu dnia juz 2 razy rozdrapalam cos ;] ale nie jest zle tak ogolnie.po swietach zamawiam kwasy. ale najlerw czeka mnie karotga z siostra bo przyjezdza - bedzie przy wszystkich gadac o moich bliznach i pryszczach wytykajac mi ze tak sie urzadzilam, po czym bedzie probowala mnie namowic zebym sie zgodzila zeby mi wycisnela wszystkie wagry. ta cholerna hipokrytka tez ma troche problem z wyciskaniem, tylko ona lubi znalezc sobie ofiare do wyladowania napiecia.w kazdym razie jej teksty i namowy na kwasy i oczyszczanie napewno mnie zdoluja.ale mam nadzieje ze to nie bedzie mialo wplywu na moje skubanie i nie zrobie kolejnej masakry bo juz jest wzglednie dobrze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tgb
naszła mnie refleksja, może głupia ale jednak. często każda z nas używa słowa 'masakra'. ale pewnie masakra masakrze nierówna. co dokładnie macie na myśli kiedy na twarzy jest masakra? ile ran? jak duże? czy wtedy siedzicie tylko i wyłącznie w domu czy da się to zatapetować? jakie macie metody tapetowania ukrywania świeżych pootwieranych ran jeśli to w ogóle możliwe?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dolly89
Moja masakra wyglada tak: spuchniete czerwone policzki i nos i mega otwarte pory + na policzkach kilka ran takich, że naskórej jest zdraty i jest takei małe wglębienie (ale to rzadko) częściej mam takie rany z normalnych wycisniętych pryszczy, z których strupki schodzą po 3 dniach, bo te ze zdartym naskórkie odpadaja mi przez 2 tygodnie nawet!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość strupka12345
u mnie 'masakra' to ogół czynności związanych z wygniataniem...kiedy juz wiem że nie powinnam dalej wyciskac a to robie, to jestem pewna ze przyczyniam sie wlasnie do masakry... ale w 95% zdarza sie to wieczorem, wiec przed zasnięciem robie sobie wysuszający peeling, żeby wszystko ladnie zaschło, bo wtedy łatwiej następnego dnia przykryś to podładem i korektorem... później juz zostaje tylko czekanie... ale od ostatniej poważnej 'masakry' minęło baaardzo duzo czasu :) a do tego odkryłam co mnie ODGANIA od lustra... otóż jest to STRACH... strach przed tym co będzie na buzi po, po prostu, tak bardzo boje sie doświadczyc po raz kolejny tego uczucia, tego strachu że ktoś zobaczy co sobie zrobiłam, że strace w jego oczach, strach przed poddaniem sie swoim słabościom, tak bardzo sie tego boje że aż mnie to paraliżuje, dosłownie czuje paraliż jak zbliżam sie do lustra! mysle że to przełom duży, i chyba jeden ze sposobów wyjścia z tego nałogu... jeśli któraś z Was bala sie choc raz, tak porządnie, tego co sobie może zrobic z normalnie wyglądającej buzi to jest na dobrej drodze by powoli kończyć z nałogiem wyciskania :) grunt to uzmysłowić sobie, podchodząc do lustra, co za jakies pare/parenascie minut bedziemy miec na twarzy jesli nie odejdziemy sprzed lustra natychmiast... jesli juz zrobicie masakre sprobujcie zapamietac jak najwiecej szczegolow swoich uczuc w tym momencie zeby to pozniej wykorzystac, to naprawde moze pomoc! widze po sobie :) mam inne nastawienie, oby mnie nie opuscilo!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezsilna i smutna ;)
chcialam zrobic zdjecie i pokazac jak wyglada moja masakra, ale jak zobaczylam to zdjecie to myslalam ze sie porycze. policzki w czerwonych pliznach+pare czarnych kropek, czolo cale podrapane, nad ustami podrapane, a na brodzie 3 wielkie placki strupki.wczoraj cos mnie naszlo i nie pomoglo myslenie ze potem beda wyrzuty sumienia, ze beda strupki i wogole. u mnie kazdy nawet najmniejszy strupek goi sie okolo 2 tygodni.wiec az boje sie pomyslec ze az tak dlugo bede musiala meczyc sie z tymi plackami. a myslalam ze jesli nie bede miala zadnych ran to wyjde w lany poniedzialek na dwor ze znajomymi a tu widze ze musze sie koniecznie jakos wykrecic. bo jakby ktos mnie oblal woda to chyba musialabym wracac do domu z wiadrem na glowie... pociesza mnie tylko to ze reszta ciala wyglada juz znacznie lepiej, wiec moze w tym roku odwaze sie wskoczyc pare razy w stroj kapielowy i isc na plaze. niestety w pelnym makeupie... ktoras z Was wspominala ze zaczyna stosowac kwasy - ktora?bo jestem ciekawa czy to daje jakies efekty. jesli daje to przynajmniej mialabym na swieta motywacje zeby nie wyciskac, a potem szybciutko zamowic kwasy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tgb
jestem totalnie zrezygnowana. coś tam rozdrapałam pare dni temu, coś się zagoiło. ale pojawiły się nowe. mniejsze, większe. mam naprawde szczere chęci nic z nimi nie robić. nawet mi się nie chce. z nadzieją położyłam odrobine tego oleju tamanu ale załamuje się bo one powiększają się i rosną niemal z godziny na godzine widzocznie.. robią się coraz bardziej stożkowate, kształtuje się minimalnie czubek, zachęca do wysiśnięcia. no i jak tu działać z nimi jak one koniecznie chcą być wiciśnięte.. co zrobić żeby się cofnęły, zasuszyły, oczyściły? czy to w ogóle możliwe? spirytus, cebula, maści z antybiotykiem? no ręce mi opadają..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dolly89
Dzis dostałam paczkę z Mazideł. Zrobię sobie wieczorem tonik z salicylem. Ja pisałam o kwasach, ostatnio zrobiłam sobie peeling 30% kwas migdałowy i prawie nic mi się nie działo, tylko mała wylinka. Może salicylowy będzie mocniejszy. Wydaje mi się, że kwasy jednak działaja, bo 2 tygodnie po takim peelingu migałowym mam ładna cerę, tzn. teraz jeszcze jest brzydka, ale po porzednim miałam śliczna cerę,jak na mnie oczywiscie. No i bardzo pomaga mi krem matujacy Dermacos - to jedyny krem jaki mnie matowi tak naprawdę. Nie spodziewałam się, ze kiedykolwiek taki znajde. Na noc stosuję Physiogel, a twarz myję żelem do higieny intymnej, do tego łykam cynk 3 x dziennie i capivit, staram się zdrowo odżywiać. Dostałam jeszcze próbki oleju tamanu, hydrolatu bławatkowego, oleju z nasion czerwonej maliny, oleju z nasion czarnej maliny. Poza tym zamówiłam jeszcze hydrolat neroli. Będę to wszystko powoli próbować. Nałoże sobie jeszcze maseczkę z zieloną glinka, potem spryskam wodą termalna, moze przemyje twarz zielona herbatą, albo rumiankiem. Moze bedę piła jeszcze sok z pokrzywy, ale to najpeirw muszę kupić. Ohhh, duzo tego wyszło, oczywiscie nie wysztko na raz, ale stopniowo. Mam nadzieję wyprowadzić moja twarz na ludzi ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dolly89
bezsilna i smutna ;), tgb - wiem, że teraz jest cięzko, ale musicie to przetrzymać, ja m.in. od mojego wyciskania nabawiłam się nerwicy. Jaks obie przypomnę ile razy kombinowałam co tu wymyślić, żeby zostać w domu, jak fatalnie się czułam w szkole, potem na uczelni, w sklepie, wszędzie. Ile imprez mnei ominęło, ilu fajnych chłopaków, kolegów, przyjaciól mogłam poznać, ile ciekawych przygód przezyć, ile róznych okazji zmarnowałam to teraz sobie myslę, ze to musi byc koniec. Fakt, moja cera jest brzydka, mam blizny, przbarwienia i bardzo rozszerzone pory, ale lepiej późno niż później. Wiem, że póxniej będzie o wiele gorzej, a tak to moze być tylko lepiej. Z każdym dniem skóra się regeneruje, więc każdego następnego dnia będzie tylko lepiej, chociaż nie od razu to widać. Cholernie frustrujące jest to czekanie. Gdy zmywamy makijaż i nadal widac te czerwone ślady i nierówną powierzchnię skóry, ale to trzeba przeczekac. Potem mozna uzyć kwasów, peelingów i napewno będzie lepiej. A jeśli chodzi o takie duze pryszcze do wyciśnięcia to myślę, ze jednak chyba lepiej jest wycisnąć, bo po takim wyciśnięciu (przynajmniej ja) czuję ulgę, bez wyrzutów sumeinia, bo taki pryszcz wyglada obrzydliwie i długo siedzi. A mnie się wydaje, ze juz szybciej się goi kiedy się go wyciśnie. No ale tylko takie na wiezrzchu, gdy juz je załatwimy to szyko odkazić i w tył zwrot od lustra. Będzie dobrze, głowa do góry Dziewczyny;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezsilna i smutna ;)
z tym ze ja jak mi sie robia na brodze z malutkich zaskornikow , bo sobie rozna i kiedy jest taki etap, ze powinnam poczekac jeszcze 3 dni i ladnie by wyszlo w miare bez sladow, to ja nie czekam tylko trach! i mam wielkiego strupa bo zeby to wyjac musze rozdrapac dookola. niestety

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myszqnia
jakis miesiac temu tez bylam napalona na kwasy z mazideł ale jak dla mnie okazaly sie niewypałem... alebo moze bylam zbyt niecierpliwa:( tak czy owak mialam wrazenie ze mam po tym toniku kwasowym wysyp i musialam odstawic... a na święta? jestem cala w ranach i strupach... czym dla mnie jest masakra? masakra jest w momencie gdy zamiast docelowo wycisnac jednego delikwenta ja zaczynam cisnąc wszystko po kolei... "napinam" palcami policzki, wystawiam sie pod światło i wyciskam nawet to czego tak naprawde nie widac.... i cisne i cisne.... i podświadomie wściekam sie na siebie ale dalej cisne.... i leje sie krew a ja czuje sie coraz lepiej.... sprawiam sobie ból ale to rozladowanie napiecia i satysfakcja sa nie do opisania.... im wiecej krwi im wieksza rana tym wieksza satysfakcja... a potem trans mija i czuje do siebie obrzydzenie.... to jest moja MASAKRA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tgb
ja głupia też sobie już poleciałam po całości, jedna największa krosta, którą jeszcze pare godzin temu chciałam ratować, zasuszać wydała mi się już totalnie wychodząca na wierzch. z jakim zażenowaniem teraz przyznaje, że była bardzo głęboko - i nadal jest a ja porozwalałam sobie wszystko wokół a jak już to no to mniejsze okazje też się znalazły. jeden policzek mam powyciskany. nawet żenująco nieumiejętnie bo nie do końca, coś tam jeszcze będzie pewnie rosło na tych ranach.. drugi policzek biały. delikatny. kremik na blizny. takie asymetryczne urozmaicenia, żebym się nie nudziła. żenada, niecierpliwość i głupota. zestresowanie i zawstydzenie - tak w święta wchodzę. "ale potem już będzie dobrze" głupiam. miałam super tydzień wcześniej. "na czysto". teraz wydaje mi się że to było wieki temu, niemożliwe. ciekawe ile mi zajmie powrót do tego stanu..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość n-s
moja masakra odbywa się na kilku płaszczyznach: - wygląd twarzy- czyli najczęściej ze 3-4 rany ogromne typu jak prawie paznokieć- dodatkowo są albo płytkie(zdarta skóra pojechana spirytusem,wtedy jest raczej szeroka)albo głębokie (może mniejsze ale za ro odstające lub też dziury vel. kratery wgłąb z których podczas maltretowania obficie lała się krew,strupy potem czarne ,błeee) no i kupa popuchniętych miejsc na twarzy,rozszerzone pory,ogólnie twarz wysuszona na wiór(bo podczas masakry mam wrażenie że leje się z niej tłuszcz i brud więc maniakalnie przemywam spirytem co niestety zaognia wszystko....:( najczęściej nie mogę obyć się bez igły - jak mi ją ktoś przypadkiem sprzątnie to normalnie zachowuję się jak alkocholik gdy pamięta ze tu miał coś schowane a teraz nie ma a jest potrzebne...tą igłę wbijam nawet pół cm wgłąb,nawet nie chcę wiedzieć jakie blizny mam w środku pod skórą,uszkodzone kanały itp. - niemożliwość opanowania się, nawet jesli nie chce , mam tysiace argumentów przeciw, to i tak jakimś cudem stoje pzred lustrem i gniote-ta świadomość (która jest nawet w trakcie)dobija strasznie -mega dół gdy patrze na to co robię - i wtedy zaczyna mi być wszystko jedno i zapalczywie drę skórę -i psychiczne-najgorsze że mnie to cieszy ze co wyłuskam że ten brud wyszedł i to mi daje taką satysfakcję że nie umiem się złoscic na siebie i wyciągać prawidłowych wniosków na przyszłość-tylko następnym razem też chcę tej satysfakcji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość strupka12345
eh :( nie wyciskam, nawet przez pare dni chodzilam bez podkładu, dziś jednak zrobilam sobie makijaż bo swięta sie zaczely i na buzi pojawilo mi sie mnostwo krostek :( mam wrazenie ze mnożą sie na moich oczach :( nie wiem co robic :( nie wiem skad sie wziely :( tak sie staralam :( pomozcie! co robic? czym posmarowac? :( napewno ich nie rusze, bo sie za bardzo boje, że bedzie jeszcze gorzej, ale chce zeby one zniknely :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Dziewuszki! Nie odzywam ale czytam namietnie KAZDA wypowiedz i caly czas jestem z Wami. Ja od jakiegos czasu walcze z przebarwieniami, uzywam kremu i peelingu SVR clairial i czekam na efekty. Derma mi polecil, a w ogole to miesiac temu bylam zamykac sobie laserowo naczynka na twarzy, ktore byly jedna z pamiatek po oraniu buzi. Syfow wielkich nie mam i wyciskam jak cos mam do wycisniecia, choc staram sie tego w ogole nie robic. Masakra dla mnie to niekontrolowane rozoranie sobie twarzy, totalne rozskubanie nawet najmniej widocznych porow w skorze, zakonczone potwornym wygladem, napuchnieta, czerwona geba, z ktorej gdzie niegdzie saczy sie krew z surowica... dzieki Bogu dawno tego nie doswiadczylam... ale wiem, ze licho nie spi i trzymam sie na bacznosci. Takze twarz nawet niezle, tylko te przebarwienia pigmentacyjne mnie dobijaja... Za o ostatnio nie wiem jak sobie z krostami na plerach poradzic?! Nic mi nie pomaga i niestety czesto nie moge sie powstrzymac od jezdzenia paluchami i wyciskania, takze piekne i gladkie to one nie sa . Ktoras z Was wyzej napisala o leku przed masakra, ze to ja powstrzymuje od wyciskania- podpisuje sie pod tym jak najbardziej, mi tez ta swiadomosc w trakcie dlubania w skorze bardzo pomaga by sie opanowac; grunt to rozpoznawanie swoich uczuc i emocji w trakcie, widzac jasne skutki swej dzialalnosci.... Polecam sprobowac tej taktyki Pozdrawiam Wszystkie/ich forumowiczki/ow i zycze cudownych Swiat Zmartwychwstania, Wiary,Nadziei i duzzzzo Milosci, rowniez do siebie samych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Strupka nie wyciskaj, tym bardziej jak cholery sie namnazaja, lapki z dala od twarzy, bo dobrze wiesz , ze sama sobie pogorszysz. Ja bym posmarowala np. olejkiem herbacianym bo akurat tylko to mam na syfy w domu. Jesli o mnie chodzi to jest cala sztuka przeczekac kryzys, wysyp i nie ruszac Powodzenia 3mam kciuki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dolly89
Ja własnie nie wiem co pomaga na szybkie zasuszenie pryszcza. Olejek herbaciany u mnie sprawiał, ze pryszcz szybciej dojrzewał, że tak powiem. I szybciej go wycisnęłam, tak samo miałam z woda utlenioną. Gdzieś czytalam, że na czerwonego pryszcza nalezy przykładać wacikn nasączony woda utlenioną i ze to sprawi, że będzie mniej widoczny. No a u mnie taki zabieg sprawia, ze pryszcz staje się coraz wiekszy i jak był tak jest czerwony. Chyba najbardziej pomaga mi zielona glinka na pozbycie się krosty, ale to i tak nie ekspresowo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kulcia1982
pomocy kobitki, powiedzcie mi jak maskujecie takie rany po oczywiście wyrwanym syfie (sączy się troszke,jak to "zatamować",żeby to jakoś podsuszyć do jutra). Jutro wracam do domu po 4 miesiącach za granicą i oczywiście chciałam wyglądać ładnie ale zawsze robie na opak i się strasznie zmasakrowałam (już sobie wyobrażam jak się wszyscy na mnie patrzą, na te strupy i czerwone place i rany) aaaaaaaaa idiotka ,ale dół... ide se popłakać bo już nie mam siły do siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezsilna i smutna ;)
ja podsuszam suszarka xD chyba nie ma na to zbyt skutecznej metody...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dolly89
A ja jutro mam randke z chłopakiem, no i oczywiscie dzisiaj, przed chwila musiałam się dać złamać temu okropnemu nałogowi. Jednak powstrzymałam się w odpowiednim momencie, bo mogło byc o wiele gorzej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 20latka20
strupka12345==> stosuj zwyczajnie nawilżający krem, tonik, jakąś maść przeciw niedoskonałościom i tyle. Żyj, rób co do Ciebie należy, nie przejmuj się - jakiś tymczasowy "wysyp" - zniknie. To prawdopodobnie taka przejściowa sytuacja na buzi. Zdarzało się też czasem u mnie, gdy było dobrze i nagle już za dobrze, a wtedy musiało coś "powyskakiwać". Zawsze ostatecznie dochodziłam do wniosku, że lepiej byłoby nie ruszać, nie dłubać i tylko smarować. Nie czytałam wielu Twoich wypowiedzi wcześniejszych, ale sądzę, że jestem w podobnej sytuacji pod względem psychicznym. Kiedy śledziłam kolejne zdania o tym strachu przed opiniami innych i możliwymi szkodami do wyrządzenia, to dosłownie czułam jakbym własne słowa śledziła. Jestem tutaj zupełnie nowa choć temat znam i sądzę, że znajduję się w swego rodzaju ostatniej fazie "wychodzenia z problemu". Jakieś dwa miejsca po przedwczesnym zerwaniu strupka jeszcze się goją. Nic się nie sączy, jednak czekam aż skórka na nowo zejdzie. Kilka blizn, pryszczy praktycznie brak, raczej zaskórniki. Złuszczanie, złuszczanie i złuszczanie, odnawianie, regeneracja zmęczonej skóry. Jejku, tak mi teraz żal z perspektywy czasu tego złego, co jej wyrządziłam, można było się nastoletnimi przypadłościami dojrzewania zupełnie inaczej zająć. Och, jednak wiem, że będzie dobrze. Wszystko w życiu pozmieniam. Niebawem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość strupka12345
20latka20 mysle, że faktycznie możemy być w podobnej sytuacji :) co mnie napawa optymizmem, dobrze jest miec swiadomosc ze ktos jest na podobnym etapie wychodzenia z nałogu :) a u mnie srednio, wysyp jako tako sie uspokoil, jednak wysuszylam sobie ostatnio skóre peelingami i z calej buzi schodzi mi skóra, wkurza mnie to okropnie, bo po zatuszowaniu przebarwien czy krostek wygladam strasznie :/ juz sie nie moge doczekac az wszystko sie fajnie wyrówna i ujednolici :) bo spodobalo mi sie chodzenie bez pudrów i podkładów :) czuje sie taka wyzwolona, z 'nagą' twarzą :D oczywiście żeby zachować równowage zajmuje sie makijażem oczu i jest wszystko idealnie :D ale musze jednak poczekac jeszcze... :( moja buzia potrzebuje nawilżenia!! musze dzialac!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dolly89
U mnie jest źle, z dnai na dzień coraz gorzej. Robią mi się nowe pryszcze, nie wiem dlaczego. Któraś z Was tu pisała, ze kwasy jej nie służą, mnie chyba tez nie. Za każdym razem po zrobieniu peelingu migdałowego występuje u mnie wysyp, chociaż nie wiem czy to do końca wina kwasu, czy po prostu w tym czasie zawsze daje się ponieść chwili zapomnienia przed lustrem :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myszqnia
Dolly to mi kwasy nie służyly:( tez nie jestem pewna czy to byla wina akurat toniku z kwasow ale chyba tak i mialam naprawde po tym wysyp krostek, pryszczy, zaskórnikow, taka "kaszka" na twarzy ze szok:/ teraz z tym pomalu walcze ale ostatnio dwie takie wielkie dziury sobie w buzi wydłubałam:(((((((( wrocilam chwilowo do benzacne zeby pozbyc sie krostek a potem... juz sama nie wiem czego sie chwytac..... a mozecie polecic jakis dobry krem? bo humektan za malo nawilza:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×