Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Quleczka

KOMU UDAŁO SIĘ WYJŚĆ Z NAŁOGU NADMIERNEGO WYCISKANIA/OCZYSZCZANIA TWARZY??? cz.2

Polecane posty

Gość człowiek-dziewczynka
No u mnie terapia to takie jednak gadanie :-) Ale tak, odpowiedź brzmi tak. Mi tez się zdawało, że WIEM, hehe, tylko nie chodzi o wiedziec, czasem chodzi o "poczuć", "pozwolić sobie poczuć". Ja tak miałam, że przez większość czasu nie miałam jak gdzie z kim móc tak trochę poprzeżywać, pozłościć się albo posmucić. I skrywałam się w łazience przed lusterkiem. Terapia daje mnóstwo, ale niestety szczerze mówiąc długo się oswajałam. Chciałam zwiewać jakoś po roku, bo wydawało mi się, że nie widze efektów. Mam jednak wrażenie, że terapia (przynajmniej ta moja) jest jak relacja, która się stiopniowo buduje i w której dochodzi do coraz lepszego czucia się w tej relacji, co pomaga tak samo poprawiać inne relacje, z innymi ludźmi. I czuć się mniej samotną, lepiej znać swoje potrzeby. U mnie przełom zaczął sie od postanowienia, że dam sobie pomóc. Że może i jestem mądra, ale też może terapeuta jednak dobrze wie, co robi i być może umie dać mi to coś, na co sama jeszcze nie wpadłam. I daje :-) Teraputka była z polecenia. Tu warto zadbać o swój komfort, żeby nie siedzieć i nie zastanawiać się, czy w ogóle można temu komus zaufać, i czy aby nie jest oszustem naciągaczem. To zupełnie rozwala sens terapii :-) Ja tez często mam wrażenie, że nie dość jasno tłumaczę problem, ale też pamiętaj, że tam siedzi realny człowiek, który umie dopytać albo pomóc ci to lepiej sformułować, bo takie jest jego zadanie :-) W ogóle to widzę, że coraz więcej na forum jest głosów o związku naszego zwyczaju z resztą życia, z nastrojami i nawet nie wiecie jak mnie to cieszy. Bo wierze, że tędy droga do wyleczenia :-D Jasne, że bywam jeszcze na forum, ale miałam mała przerwę techniczna i musze ogólnie nadrobić lekturę :-) Wszystkim uściski, napisze jeszcze o dream matte mousse, bo używam i o papai, ale to next time, bo lecę na andrzejki :-* 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Owszem duzo gadania bylo, ale tez i sporo cwiczen w grupach, wiecie cos w stylu, ze cwiczenie grupowe, ktore pomagalo nie tylko konkretnie mi, ale moglo tez jakos naprowadzic, czy naswietlic problem komus innemu (chyba z reszta na tym polegaja takie cwiczenia). Wiekszosc z nich raczej nie byla 'uzewnetrzniajaca' (mam na mysli nie miala na celu wywalania brudow na wierzch), tylko bardziej rzucala swiatlo wewnetrzne, np na to kim jestem i skad sie bierze wlasnie takie a nie inne moje postepowanie i postrzeganie swiata... ...o rany troche mi trudno to wyrazic, w sensie nie chce Was w blad wprowadzic, a juz widze, ze bardziej chaotycznie to sie tego chyba przedstawic nie da... sorki nie mam za bardzo talentu pisarskiego... W kazdym razie na poczatku kazdego spotkania kazdy mogl sie wypowiedziec, czy poruszyc jakis problem, co go trapi, czy co go spotkalo w minionym tygodniu, jak sie czuje i takie tam... generalnie taki czas na dzielenie sie odczuciami, uczuciami, refleksjami i troskami. Czasem po takim wstepie nawiazywala sie dyskusja, lub nie. Pozniej wlasnie byl czas na cwiczenia w grupach. Na koniec spotkania ponownie mozna sie bylo dzielic swoimi odczuciami i wrazeniami. Byl tez czas w tatnich tygodniach terapii na opowiadanie o sobie. Kazdy byl z poczatku tym przerazony... ale pozniej okazalo sie , ze bylo to bardzo wzbogacajace doswiadczenie. Poza tym juz grupa zdazyla sie poznac i ZAPRZYJAZNIC! Niesamowitym jest uslyszec szczere wypowiedzi 'obcych ludzi' na swoj temat, zobaczyc jak inni cie postrzegaja; owszem moze to byc ciut stresujace, ale o dziwo wlasciwie kazdy uczestnik byl pozytywnie zaskoczony opiniami innych. Tzn. np niespodziewal sie takiej a nie innej reakcji, nie mowie, ze wszyscy glaskali sie po glowach, absolutnie nie! Wniosek jest taki, ze na pewno nie zaluje tego, ze w czyms takim uczestniczylam; nie porownojac sie do innych nabralam wiecej pewnosci siebie (nie mylic z pycha ;) ), no i to jest straszne, ze tak wielu bardzo wartosciowych, wspanialych ludzi jest tak okropnie poranionych i ma tak wiele za soba oropnych doswiadczen Aha i nie mielismy zadnej muzykoterapii Na zajeciach grupowych prawie zawsze bylo dwoch psychologow (bardzo fajni ludzie), a na terapii indywidualnej tylko ja i moj psycholog. No wlasnie na indyw. tylko gadanie moje przewaznie, kobitka przede wszystkim zadawala mi pytania, ktore moglyby mi powiercic nieco w glowie i naprowadzic na wlasciwy trop zaglebiania sie w siebie. Jak chcialam to ja moglam zadawac przerozne pytania, czy rozwinac jakas dyskusje, czy dac do rozmowy konkretny temat. Ze dwa razy mialam prace domowa, cos tam napisac, ale to bylo tylko dla mnie. A i spotkania indyw. mialam raz w miesiacu (no chyba, ze potrzebowalam wiecej), a grupowe raz w tyg. I tak terapia tylko pokazuje pewne drogi do rozwiazania problemow, a to czy ty bedziesz nad tym pracowac zalezy wylacznie od ciebie. Terapia to poczatek drogi do odzyskania rownowagi... Jak cos jeszcze mi sie przypomni to napisze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zajac 🖐️ przybij pione, no 80 rocznik jestem, czyli w chinskim zodiaku malpa :classic_cool: Quleczko, temat przebarwien ze Skinorenem jest zawily. Z jednej strony rozjasnia, ale problem powstaje, jak sie wystawia buzie na slonce. A przynajmniej tak bylo u mnie i Zajacowej. Powstaly nam dziwne przebarwienia, ni pies ni wydra, ani piegi ani blizny... Jeszcze cos co juz od dawna chcialam napisac do Dziewczynki: kobieto, jesli do tej pory nie wiazalas przyszlosci ze slowem pisanym, to pora to nadrobic :) Masz wspanialy dar ubierania uczuc w slowa. Twoje posty sa bardzo, hmmm...autentyczne i plastyczne, bardzo milo sie je czyta :) Mam Ci to juz od kilku stron napisac, ale zazwyczaj tak zrzedze, ze w koncu zapominam ;) No to udanych Andrzejkow...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lappi
Przybywam ponownie i niestety potwornie zdołowana... :( Wczoraj wieczorem wszystko było w porządku, ale... po umyciu twarzy coś podkusiło mnie, aby zerknąć do lusterka przy mocnym świetle i zaczęło się... Nie zrobiłam może gigantycznej masakry, ale między innymi uszkodziłam sobie skórę (ba! "wyrąbałam" dziurę...) tuż przy samym kąciku ust (niestety w okolicach ust także mam trochę tego czarnego i białego "badziewia"...) i wiem, że szybko się nie zagoi, bo ciągle człowiek coś pije, je, myje zęby i tak naprawdę rana pozostaje cały czas rozbabrana... Cóż mogę napisać... Wściekła jestem... A co gorsze, gdy robiłam sobie przed lustrem tę krzywdę, cały czas myślałam, iż nie powinnam, że robię źle, że obiecałam sobie, że już nigdy więcej... Poranek po moich zabiegach zawsze stanowi dla mnie koszmar... Nigdy nie wiem, jak moja twarz będzie wyglądać... A o poranku, mając świadomość tego, co uczyniłam sobie wieczorem/w nocy, jestem potwornie zdołowana i przez to nawet dla męża staję się nieprzyjemna... I pomyśleć, że postanowiłam, iż grudzień będzie dla mnie lepszym miesiącem... że będę się starać... i to w odniesieniu do "nie masakrowania twarzy", ale i do innych spraw... Niestety, wszystko wali mi się na głowę... szczególnie teraz gdy znów "rozwaliłam" sobie twarz... twarz, która jeszcze wczoraj wyglądała całkiem dobrze... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lappi...wspolczuje bo znam ten bol 🌼 naucz sie raz na zawsze, ze tego co jest w kaciku ust NIE WOLNO ruszac...bo to sie zawsze tak konczy... te dookola ust to jeszcze ale to biele w kacikach po prostu tam jest....i niech sobie bedzie...nic sie z tym nie dzieje jak tam jest :) Kurcze, a mi wyrosl "rog" na czole.... i nic na niego nie dziala...a zalezalo mi na tym by w piatek jakos wygladac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość n-s
u mnie też nie zaljepiej - ta wielka dziura się zagoiła za to ja zrobiłam sobie następną - tzn. nie tak straszną ale jednak rozdrapałam coś co było jednynie małą wypukłością ,nawet koloru skóry i beż widocznego białego czy coś - ale tak mnie wkurzyło że to tyci tyci odstaje ,że tam na pewno coś jest jakiś gnój - sory za wyrażenia- że się nie mogłam powstrzymać i ponakłuwałam to igłą i trochę cisnęłam - oczywiscie ni nie wyszło , zrobiło się tylko mega żerwone i teraz już naprawde odstające ,po czym to zawzięcie drapałam i teraz jest płaskie ale niestety czerwone i na policzku :( też myslałam że już jest dobrze że nie ruszam ......nie wiem moze mam jakis spadek formy bo bardziej niż jeszcze pare tyg. temu drażni mnie cokolwiek na twarzy:( a złośliwe rogi i gule to się KURNA ZAWSZE muszą pojawić przed jakimś wyjściem ......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No chyba musza...tylko, ze u mnie to nie wyjscie, tylko co gorsze wyjazd...i to taki gdzie malowanie sie odpada wlasciwie... za to duzo noszenia czapki, czyli nawet gdyby sie dalo to wszystko sie zetrze z czola... a czegos takiego nie mialam z rok lub wiecej :o oby wreszcie wyszlo z tego to co tam jest lub by sie wchlonelo...chociaz troche.. bo boli jak cholera... wygladam jakbym miala wielkiego guza na czole :D p.s. dodam, ze absolutnie nic nie ruszalam, mialam wreszcie w miare fajna skore...a tu "jak nie urok to"... :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lappi
Quleczko, to prawda, muszę sobie wbić do głowy, że tego, co w kącikach ust, nie wolno ruszać... :( Zastanawiam się, jak przeżyję z tym kolejne dni... Zaraz wychodzę do pracy i teraz będę musiała umyć twarz i coś na nią nałożyć... i znów wszystko mi się przy tych ustach "rozbabrze"... :( A jak to boli... Aghr! Oj ja głupia! A co do "rogu na czole" - ja także miewam takie problemy... raz na jakiś czas pojawia się na mojej twarzy jakiś dziwny, wielki, bolesny twór, z którym właściwie nie wiadomo co zrobić. Gdy coś takiego pojawia mi się na brodzie, to zazwyczaj puchnę tak, jak gdybym od kogoś w twarz z pięści dostała... Ale akurat tego nigdy nie ruszam - za bardzo przerażają mnie takie "potwory". Zazwyczaj przykładam tylko kostkę lody (dodam, że takie miejsce jest również potwornie gorące). I owszem, takie potworności wyskakują zazwyczaj, gdy człowiek ma jakieś wyjście... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale te gule na brodzie przynajmniej u mnie sa i tak niczym w porownaniu do tego co mi sie na czole robi... poki co smaruje ichtiolem i czekam az wreszcie moze ta ropa w koncu jakos wyjdzie :) jesli do jutra wyjdzie to moze w piatek bedzie juz tylko slad, a nie guz ;) co do tego kacika...to chyba najlepiej woda utleniona lub mascia cynkowa na noc...byleby przyschlo w miare szybko ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczeta moje cudowne, jako, ze buzka sukcesywnie sie poprawia i o drapaniu ani mysle, szukam sposobu na dobre nawilzanie. czy ktoras z Was stosowala moze oleje roslinne do smarowania twarzy? szukam jak najbardziej naturalnej alternatywy dla kremow. co prawda uzywalam humektanu i byl jedynym (!), ktory mnie nie zapychal i nie powodowal alergii, ale szukam czegos nowego. jeszcze lzejszego do zniesienia dla utrapionej skory. czy ktoras z Was ma na ten temat informacje? ewentualnie - jak Wy nawilzacie buzki, kiedy mocno sie wysuszaja? pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej hej, ja też was witam po dłuższej przerwie. U mnie sytuacja bez zmian, tzn. całe szczęście nie pojawiają mi się już paskudztwa ropne, ale mam twarz całą w grudkach, szczególnie policzki w okolicach włosów i to mnie baaardzo wkurza, w związku z tym, chodzę z policzkami w ciapki. Reszta w normie, chociaż nie powiedziałabym, że nie wyciskam:/ Muszę chyba znów wprowadzić patent ze zgaszonym światłem przy lustrze... Co do nawilżania olejami, słyszałam, że olejek Haushka robi dobrze, ja używałam podpatrzonej na youtube mieszanki oleju rycynowego z oliwką z oliwek i mnie wysypało. Poza tym, uczucie oleju na twarzy jest średnio fajne. Humektan jest boski jako nawilżacz, ale dla mnie zbyt wodnisty (zawsze połowa ucieka mi sama z tubki), za to ostatnio kupiłam krem Aqua coś tam Lirene, niby jest do cery normalnej i suchej, ale ma bardzo lekką konsystencję i nie ma jakichś strasznie zapychających składników (wg składu), ale dopiero używam go 3 dzień, więc nic nie mogę powiedzieć. Na razie w każdym razie nie zapychał. Aha, upraszam się o kolejnego kopa w 4litery, cobym przestała dłubać. Aha, przyznaję się jeszcze do rozdziabanego dekoltu i szyi, co mnie szczególnie niepokoi w perspektywie gorsetu na sylwestra:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość n-s
koooooooooppppp!!!!!! dla humpty :) kurcze niezle ci idzie - mimo że coś tam drapiesz to z twej wypowiedzi wieje kontrolą -a to jest dobre u mnie ostatnio kontrola gdzies przepadła na trochę i teraz mam rozdrapane plecy no i buzie w małych rankach - walczę teraz z tym dziwnym stanem - żeby dać się skórzew spokoju zagoić i przetrwac średni wygląd i nie drapac tego co już się prawie strupkiem robi chyba kupie ten humektan bo widzę ze wiele osób zachwala. ile kosztuje? ja własnie zawsze niewiem czym posmarówać moją biedną przesuszona skórę tak alby jednak nie dawać tłustej pożywki pryszczom:) pozdro

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Yol!! Kopniak dla Humpty Slonecznikonik ja ostatnio nawilzam twarz organicznym kremem dla skory wrazliwej Aubrey Organic i bardzo sobie chwale, choc nie wiem czy juz jest w Polsce. Ostatnio kupilam sobie (na gardlo) olejek z witaminy E; okazalo sie ,ze spokojnie mozna go na twarz stosowac. Dziewczyny powiem Wam, ze niesamowicie wygladza blizny (mi taka straszna bliznowa bulwe na poliku niemal zlikwidowal) i w ogole jest swietny. Wlasciwie, to nie stosowalam go na cala twarz, tylko tam gdzie mam bardzo przesyszona i gdzie jest potrzega najwiekszej naprawy. Na usta rowniez stosuje. No a ja sobie ostatnio pofolgowalam z zaskornikami na poliku i przylapalam sie na bezwiednym jezdzeniu lapami po plecach! Dla to jest najgorsze, bo jak ten glupi odruch mi sie uaktywnia, to w zaden sposob nie moge sie opamietac przez dlugie miesiace, a pozniej to juz tylko mozna sie zalamac patrzac na efekt... A juz myslalam ze z tym wygralam, bo przez jakies 5 miesiecy juz tego nie robilam... eh co za los W ogole to cera mi sie nieco pogorszyla, mam pelno czerwonych maciupkich guleczek na twarzy, ktore raz bledna, a raz sie zaogniaja... na razie czekam, nie ruszam, mam nadzieje, ze zejda. Strzele se dzis papaje na kolacje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja tez sie zastanawialam nad kupnem Humektanu, bo wszyscy sie nad jego dzialaniem zachwycaja, ale jego sklad jest napackany chemia i to robmi mi w glowie maly dylemat Poza tym slyszalam, ze glikole i parabeny to trucizna, ktora dziala rakotworczo?! Co o tym sadzicie? A tu zalaczam sklad Humektanu: http://www.domzdrowia.pl/39006,humektan-krem-100-g.html

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
HUMEKTAN Skład: Aqua, Butylene Glycol, Decyl Oleate, Cetearyl Alcohol, Peg-6 Stearate, Apricot Kernel Oil Peg-6 Esters, Glycol Stearate, Peg-32 Stearate, Sodium Cetearyl Sulfate, Methylparaben, Propylparaben propylenu glikolowego nie ma w skladzie, parabeny sa, ale na koncu, wiec pewnie w malym stezeniu. poza tym reszta skladnikow jest w miare w porzadku. nie jest to mazidlo domowe co prawda, ale nie powinien szkodzic jakos specjalnie ten cetearyl alcohol na 4. miejscu chyba. na mnie w każym razie działał humektan niezle. jednak mam wrazenie, ze musialabym sie z 5 razy dziennie smarowac, zeby skora byla nawilzona. szukam czegos, co jednak pomoze jej sie ustabilizowac. opinii o olejach jest sporo w internecie, ale jakos nie wiem, ktorym zrodlom wierzyc. takze jesli ktoras z Was ma jakies informacje odniosnie olejow lnianego, konopnego czy z pestek winogron, prosze o info :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dziewczynki Dawno mnie tu nie było. Wróciłam, żeby się z wami podzielić moimi nowymi odkryciami kosmetycznymi. Ostatnio przeczytałam artykuł o szkodliwości różnych chemikaliów używanych w kosmetykach i postanowiłam przerzucić się na "kosmetyki" naturalne. Zainspirowałam się też jedną dziewczyną z you tube, która ma cerę trądzikową i stosuje tylko naturalne kosmetyki. Muszę przyznać, że taka pielęgnacja bardzo mi odpowada i widzę już pozytywne efekty. Do mycia buzi używam, tak jak dawniej pomady o. Grzegorza od Bonifratrów. To najlepsze mydło do twarzy, jakie miałam. Natomiast do zmywania makijażu, zamiast chemicznych płynów i mleczek, zaczęłam używać naturalnej oliwki Hipp dla dzieci - w składzie tyko naturalne oleje roślinne. Do nawilżania twarzy używam olejku jojoba. Jest rewelacyjny - nie zapycha porów, nie jest tłusty (mimo, że to olej), wchłania się całkowicie i nie czuje się go na twarzy. Buzia jest za to elastyczna i miękka i wygląda bardz zdrowo. Jojoba jest też rewelacyjny pod oczy. Wycofałam wszystkie kremy, ponieważ zawierają parafinę, która zatyka pory i nie pozwala skórze oddychać. Oczywiście nadal używam moich leków - isotrexu i metronidazolu, ale teraz kiedy buzia nie jest już wymęczona chemikaliami, leczenie daje lepsze efekty. Kiedyś mimo leczenia miałam twarz usianą wągrami i podskórnymi pryszczami "kaszką", poza tym, ciągle wyskakiwały mi ropne grudki. Teraż twarz robi się gładka. Do mycia ciała używam, zamiast żeli pod prysznic, zwykłego naturalnego szarego mydła. Dobre jest też mydło dla dzieci Babydream z Rossmanna. Zauważyłam, że odkąd myję się szarym mydłem, zniknęły mi zupełnie pryszcze z pleców i z dekoltu. Taką pielęgnację stosuję już jakieś 2 tygodnie. Naprawdę polecam. Zauważyłam też, że takie naturalne kosmetyki są dużo tańsze niż zwykłe. A teraz o ostatnim stanie mojej buzi. Przez ostatnie 2 m-ce byłam "w ciągu" - cały czas się wyciskałam i miałam z tego powou strasznego doła. Nie policzę chyba piwniędzy, które wydałam na plastry i maści. Tydzień temu udało mi się wyjść z ostatniej masakry. Teraz buzia robi się naprawdę ładna. Mam nadzieję, że tak już zostanie, ale mam też świadomość, że takich wzlotów bylo już w moim życiu wiele a później zaliczałam bolesny upadek. Piszecie coś o terapii u psychologa. Też kiedys tego próbowałam, ale nie dało to żadnych rezultatów. Wkurzało mnie to,że zamiast zaadresować konkretny problem od razu, psycholog marnował czas na słuchnie moich wynurzeń i wcale to nie pomagało. Poza tym, obawiam się, że specjaliści od głowy w Polsce tak naprawdę nie wiedzą jak pomóc ludziom z takimi problememi jak nasz i śmiem twierdzić, ze nie traktują go poważnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No ja to mam swira na punkcie sklkadu kosmetykow od jakis dwoch lat :) Nie wszystkie kremy zawieraja parafine, sa organiczne, bez chemicznych swinstw, ale sa drogie Olejki sa tansze i chyba pewniejsze jesli chodzi o sklad, choc tez moga miec parafine, czy pochodne ropy, wiec i tak trzeba sprawdzac sklady. Np Jonson&Jonson brrr ma straszny sklad

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość n-s
kurcze... bo ja nigdy nie zagłębiam się aż tak w kosmetyki...ale myslicie że to jaki mają skład może być bezpośrednią przyczyną problemów- czy po prostu przez to ze są takie chemiczne to nie pomagają tylko lub troszkę pogarszają stan? bo moze to tak jak z ta wodą - mówia że picie wody poprawia cerę .ja piję i nie widzę róznicy,choć myslę ż eogólnie czysta woda jest lepsza dla organizmu niż jakiestam napoje.i w sumie wydaje mi się że te składy kosmetyków mająmaleńki wpływ na to ze nasza cera jest taka. chyba że ktoś z was zauważył radykalną róznicę od rozpoczęcia leczenia naturą- to proszę o podanie kilku produktów:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
N-s ja czytalam, ze niektore skladniki kosmetykow sa kancerogenne, inne powoduja wysypki, jeszzcze inne sa bezposrednia przyczyna powstawania tradziku czy krost. Pewnie kazda chemia inaczej dziala na poszczegolne osoby. Ale jakbys byla zainteresowana skutkami chemii, to wkleje link ponizej to sobie posprawdzaj (lista opracowana jest przez lekarza): http://luskiewnik.strefa.pl/acne/toksyny.htm Poza tym musze powiedziec, ze ja osobiscie jestem zachwycona ich dzialaniem. Wprawdzie nie dzialaja one tak szybko jak te chemiczne, ale uwazam, ze sa lepsze. Meczylam sie z zapaleniem lojotokowym na brodzie i w okolicach ust ok 5 lat. Przez ten czas zapodawalam sobie chemiczne leki od dermatologa i wlasciwie poprawa byla mierna, tyle, ze mnie juz tak nie swedzialo. No i dwa lata temu zaczela stosowac naturakne kremy do skory wrazliwej... no i nie ma porownania, oczywiscie odstawilam leki :) Osobiscie bardzo polecam naturalne (najlepiej takie zupelnie domowe kosmetyki -choc jestem czesto za leniwa zeby je produkowac), bo niektore chemiczne skladniki przenikaja se skory do krwi i kumuluja sie gdzies w organizmie i robia niezly syf, wiec dzialaja ogolnoustrojowo :( Cholerka ze wszystkim trzeba w dzisiejszych czasach uwazac, tak samo z jedzeniem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ahoj, siostry pirackie :) buzia moja w miare wyglada, co prawda wyskoczyly mi jakies paskudztwa na czole, ale to pewnie od czapki, cholerka. ale nie ruszam, nie ruszam! :) ciagle szukam jakiegos sposobu na nawilzenie tej buzi. niby gladka, niby miekka, ale zmarchy sie robia i czuje, ze jest strasznie napieta i nienawodniona. poczytalam troche receptur na mazidlach i zastanawiam sie, coby tu ukrecic. macie jakies doswiadczenia z wlasnymi kosmetykami z polproduktow mazidlowych? ja mysle o hydrolacie z oczaru, kwasie L-mlekowym, moczniku... wszystko, co mogloby mi pomoc nawilzac aktywniej. bo teraz jestem taka bida, nie mam nawet humketanu, zeby sie chociaz po myciu posmarowac. a kazdy inny krem napawa mnie strachem, ze rano wstane z gulami i zaskornikami, co mialo czasem miejsce po smarowaniu :( nie wiecie moze, czym doraznie moge nawilzyc twarz? myslalam o oliwie z oliwek, ale boje sie, ze rowniez mnie zapcha. mam oliwke bambino, ale ma paraffinum liquidum. wiec strach. by to pierun. jesli ktoras z Was ma jakis sprytny sposob albo ktoras korzystala z mazidel. com, prosze o krotka recenzje :) poza tym, rowniez jestem zboczona pod wzgledem sprawdzania skladu. jak cos znajde w sklepie, czytam, czytam, czytam i pytam ;) a potem do domu, zgooglowac delikwenta, porownac z tabelka dr Rozanskiego i dopiero kupic. taka mam zasade. dawno nie kupilam juz czegokolwiek do buzki bez dokladnego obwachania. dlatego pytam o Wasze doswiadczenia z mazidlami. co do diety - dieta wszystkiego nie zalatwi. ale na pewno odpowiednie zywienie pomoze. z jedzonkiem tez staram sie pilnowac. zreszta, dzieki temu tez udaje mi sie pozostac w miare szczupla. warzywa i owoce w duzych ilosciach, soki przecierowe (mmmmm, marchewa!), ciemne pieczywo, razowe makarony, jak najmniej mleka i tluszczow zwierzecych, z mies duzo kurczaka i indyka, sporo ryb, czerwonego miesa po prostu nie lubie :/ ale bez przesady, rownowaga musi byc :) do kawki sobie mleka dolewam... :P chociaz szczerze mowiac - wolalabym nie pic. bo to w sumie uzywka :P noooo, czasem zjem troche za duzo czekolady... ale co zrobic, jesien sie konczy, szaruga, to sobie trzeba brak sloneczka jakos zrekompensowac :D pozdrawiam Was i czekam na jakies ploty odnosnie mazidel, jesli ktoras ma ochote sie podzielic :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dobre dobre, kafe moje pirackie zawolanie A H O J wziela za calkiem nie na miejscu wulgaryzm :P uiwerzcie na slowo, tam bylo A H O J :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A mnie wyskoczyła olbrzymia gula na brodzie... Zasuszam ją Clindacne, trochę się zmniejsza, mam nadzieję, że zejdzie za kilka dni. Dziś rano to się swojej twarzy przestraszyłam i to nie przez ilość pryszczy czy ranek. Moja skóra przypominała skorupę, była cała w wysuszonych skórkach, gdzie niegdzie się nawet łuszczyły. Rano nie miałam czasu, ale popołudniu zrobiłam sobie mega peeling + maseczka intensywnie nawilżająca i jest lepiej, jeszcze mam trochę wysuszone okolice ust i nosa. Szczerze mówiąc, nigdy wcześniej tak nie miałam, trochę to przerażająco wyglądało... Nic to, idę pod prysznic, ponacieram się wonnościami ;) Aha, wyciskałam dzisiaj mało, ale nie mogłam się powstrzymać, żeby nie pomęczyć nosa z paskudnymi zaskórnikami. Reszta w miarę się goi, tylko parę strupków zdarłam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
humpty, a stosujesz cos co cie moglo tak wysuszyc? bo jakos nie pamietam ale wydaje mi sie, ze klindamycyna to raczej nie wysusza :) o ile kojarze to u mnie byl taki lekki zel, ktory dawalam na dzien i skora po nim nie byla sciagniata :) p.s. ja od czwartku wieczorem do wczoraj wieczorem nie mialam szansy ruszac twarzy, myc tylko sporadycznie gora raz dziennie plus humektan jedynie, nie dotykalam bo rece mialam paskudnie brudne... i efektem jest to, ze przez te 4 dni pojawila sie tylko jedna mala krostka kolo ust (ale to efekt zarostu pewnego pana :p) ... a w sumie wszystko inne mialo okazje sie zagoic na ciele tez niezle, raptem pare nowych krostek, mimo ze spocilam sie na maksa, a przez 4 dni nie mialam okazji sie umyc ;) no coz...takie wyjazdy pokazuja mi dobrze, co na dobra sprawe jest moja "zasluga", do czego ja sama sie przyczyniam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Quleczko, właśnie nie, Clindacne stosuję tylko miejscowo, więc raczej nie miało prawa... Może to kwestia pogody, a może kremu nawilżającego, chodziły słuchy, żeby nie stosować w zimie, ale przecież mrozu nie ma, więc nie rozumiem do końca... A co do wyjazdów są super, brak lustra działa zawsze zbawiennie na skórę. Ja muszę przy swoim te żarówki wykręcić... Ahh i pochwalę się wam... Kupiłam zjawiskową sukienkę na pokaz za jedyne... 7 zł! Oczywiście w lumpeksie, ale jest piękna!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
lustro to akurat tam bylo...z mocnym swiatlem do tego i akurat nawet w zamykanej lazience, wiec niby okazja byla ;) ale jakos swiadomosc tego, ze w tej lazience moge byc raptem pare minut bo zaraz ktos puka (jedna lazienka na 40-60 osob) , chce wejsc, no i trzeba wyjsc szybko...mnie powstrzymala :) czasu w tej lazience bylo tyle by oplukac twarz, nalozyc humektan, potem jakis podklad/korektor i wyjsc...czyli jakies 3 do 5 minut gora ;) a co do suchosci, to moja skora tez totalnie przesuszona w ostatnich dniach... ale ja to zwalam na meski zarost akurat ;) no i na to, ze wczesniej przed wyjazdem jednak uzywalam roznych wysuszaczy ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×