Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość majjjka26

skąd bierzecie kasę??????????

Polecane posty

Gość wissienka
I wybacz panno samodzielna bfbf, ale z tego co widzę jak ci brakuje argumentów to nie odpowiadasz na pytania tylko mnie atakujesz. Napisałam też, że rodzice dokładają, bo chcą. Jakby nie dokładali to byśmy sobie sami to wesele zrobili i też dalibyśmy radę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alalalalalala
ja wzielam slub dopiero rok temu, kiedy odlozylam kase na slub. czulabym sie jak gowniara, biorac od rodzicow. a tak, to dali ile chcieli, jakies kilkanascie razy mniej, niz gdyby mieli placic za wesele.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tomaszzzzzzzzzzz
da, to chyba jasne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja miałam pieniądze dzięki moim kochanym rodzicom, bo mnie nauczyli oszczędzać przez całe życie. Po komunii założyli mi konto i tamto sobie procentowało, a potem mama mi wpłacała tam kasę jak cos od ciotek dostałam albo od babci albo od rodziców. Od dzieciaka praktycznie chodziłam z mamą w wakacje a to porzeczkę zbierać a to maliny. Jak byłam starsza to czasem cioci dzieci pilnowałam jak do roboty chodziła i też zawsze coś zarobiłam. Kilkanaście tysięcy sie zebrało i jak na dzieciaka to nieźle. Na studiach miałam stypendium i rodzice mi pomagali też (płacili mi za akademik). Trochę udzielałam korepetycji i tez czasem się coś zarobiło. Teraz nie żałuje że nie wydałam tego na chipsy w młodości bo przynajmniej miałam na wesele i na życiowy start. Wesela nie chcieliśmy ale rodzice chcieli, postanowiłam zapłacić z tych uzbieranych pieniędzy za niewielkie przyjęcie, mąż też już zarabiał i mógł odłozyć, ale i tak od rodziców dostaliśmy właściwie większość tego co włożyliśmy w ta imprezę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oczywiście dostaliśmy tą większość w prezencie już po ślubie chociaż to wszystko jedno kiedy. Co do zarobienia sobie za granicą to ja byłam raz kiedyś z koleżankami przez miesiąc w Anglii i stwierdziłam że to nie dla mnie. Strasznie się tam czułam. Tęskniłam za chłopakiem on tęsknił za mną i tak o. Jakbyśmy pojechali razem to by pewnie inaczej było ale on ma robotę w Polsce i wolę żeby pracował na stałe niż przez 3 miesiące za granicą i wracał do niczego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasienska
calka - zgadzam sie. moi rodzice nie naleza do zamoznych. mielismy co jesc ale na zadne luksusy nie bylo nas stac. cale zycie oszczedzalam. Po maturze przepracowalam w butiku 4 miesiace a dodatkowo w weekendy stalam na promocjach - wychodzilo ok. 100 zlotych za weekend wtedy. Na poczatku studiow mialam uskladane 4 tysiace a po obronie ok. 40 tysiecy i to tylko z samej pracy w trakcie studiow. Dorabialam gdzie sie dalo, dawalam korepetycje . Moj maz podobnie, nie ma zamoznych rodzicow a jednak przez cale studia pracowal, dorabial i odkladal. Slub wzielismy rok po studiach, rodzice nam zaplacili czesc ale im oddalismy w ramach podziekowan. Mysle, ze jak ktos chce to odlozy. Dodam, ze irytuje mnie rozszczeniowa postawa. Znam kilka dziewczyn, ktore w sytuacji gdy nie maja pracy, mieszkania a i narzeczony za wiele nie zarabia albo jeszcze studiuje - i ida zamawiac sale, brac zaliczki itd. Odkad skonczylam 18 lat - wstydzilam sie brac kase od rodzicow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasienska
wiseinka - widze roznice miedzy finasowanie wesela a dawaniem kasy w prezencie. finsowac wesele jakby "musza", w koperta dadza wedle uzniania. Moja kolezanka odmowila sfinasowanie wesela i dostala od rodzicow w kopercie 5 tysiecy. Odmowe finsowania argumentowala tym, ze jesli dadza jej 15 tysiecy to co zostanie dla mlodszego rodzenstwa, z ktorych jedno wybiera sie na studia za rok a drugie za 3 lata? I popropsila o sprawiedliwe podzielenie tych pieniedzy bo ona sama na siebie juz zarabia, ma pieniadze na wesele i jak zechca to dadza jej w prezencie a jak nie to nie, bo slub to sakrament a nie zbiorka pieniedzy. Rodzice posluchali i jest OK. Moim rodzice sie upierali jak nie wiem, dzien w dzien dzwonili az w koncu uleglam ale im pieniadze za wesele oddalam w ramach podziekowan a i tak wymoglam, ze za ubranie, dodatki, zespol, kosciol i te drobniejsze sprawy place sama a oni jedynie za alkohol i sale - kazdy za swoich gosci. Ja zaplacilam za znajomych. W sumie rodzice z obu stron wydali ok. 8 tysiecy, cale wesele kosztowalo 15 tysiecy i kazdy byl zadowolony, bylo 80 osob - nie chcialam spraszac wszytkich pociotkow. Zaprosilismy najblizszych z obu stron plus przyjaciol i juz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wissienka
No widzisz Ksienka, miałaś po studiach 40 tyś, wesele kosztowało 15 a od rodziców i tak wzięliście 8 tys.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wissienka
I wiem, ze rodzicom to zwróciliście po ślubie, ale widzisz, rodzice się uparli i dali. I jakby się uparli to waszych pieniążków po ślubie by nie przyjęli. Co innego wasza chęć, a co innego chęć rodziców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja uważam że to miło jak rodzice chcą zasponsorować wesele i też nie powinno im się całkowicie odmawiać jeśli chcą się dołożyć. U nas w sumie rodzice włożyli bardzo dużo pracy i jeszcze na koniec ta kasa co nam dali w prezencie. Miło jest jak chcą pomagać i też trzeba im na to pozwolić więc nie jestem tak całkiem na \"nie\" jeśli chodzi o wyprawienie wesela przez rodziców. Mam kuzynkę której teściowie dosłownie nic, nawet się nie zaoferowali (mimo że mogli, bo niedługo po ślubie kupili sobie samochód ale ich sprawa no nie). Jej narzeczony pokrył swoją listę gości ona swoją. Wesela nie było, ale teściowa pierwsza wyskoczyła do syna z mordą że wesele musi być, a jak oni powiedzieli że im szkoda kasy na wesele i że nie mają tyle to wyskoczyła z pomysłem odłożenia ślubu na za rok aż uzbierają kasę. Może trochę przekoloryzowałam, po prostu kuzynka mi mówiła że tak było. Ale oczywiście teściowa miała roszczenia co do listy gości bo chciała wszystkich pozapraszać a już w szczególności jakąś swoją siostrę cioteczną która mieszkała w okolicy. Oni nie chcieli tej ciotki zapraszać bo to była taka stara plotkara co na wieść o zaręczynach mojej kuzynki rozpowiedziała wszystkim w okolicy że ona jest taka i owaka i że jej siostrzeńca na dziecko złapała (tak dla ścisłości urojonego, dziecka nie było i nie ma) i dużo innych epitetów. Nawet wymyśliła coś że widziała ją z jakimś gościem i że to pewnie tamtego dziecko. Przez te plotki oni mieli sporo nieprzyjemności między sobą i wśród innych. Jak oni sie uparli że nie zaproszą to sama z zaproszeniem do ciotki poleciała parę dni przed ślubem. Teraz to nawet własny syn się do teściowej nie odzywa tak się odcięli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Znowu chodziło mi o to że nie powinno się całkowicie odmawiać rodzicom udzielenia pomocy, jeśli mają możliwość pomóc (czyli jeśli maja odłożone na ten cel), bo żeby specjalnie kredyt na to brali to nie. Ale czasem trzeba odmówić zwłaszcza jeśli rodzice mają postawę "płacę to wymagam". Wiadomo że czasem rodzice maja swoją wizję wesela nie adekwatną do naszej. Ja jakbym pozwoliła swoim zapłacić i sie za bardzo wtrącać to bym miała wesele na 200 osób z których i tak bym pewnie połowy na oczy nigdy nie widziała, a tak to miałam tylko 4 osoby co na oczy nie widziałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wissienka
Wiesz, ja na swoim ślubie będę mieć pewnie połowę osób, których na oczy nie widziałam, i to nie z winy teściów, ale dlatego, ze narzeczony ma dużą rodzinkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No dobra chodziło mi o to że żadne z nas na oczy nie widziało tylko 4 osób u nas na weselu, ale to byli narzeczeni moich kuzynek, których nie miałam okazji poznać. Rodzice to by chcieli pozapraszać dalsza rodzinę z którymi za bardzo nie mamy kontaktu i jeszcze usłyszałam aluzję żeby zaprosić rodziców dziewczyny mojego szwagra bo chca poznać bliżej przyszłych swatów :o (już nawet nie sa razem), w takim sensie to napisałam. Tak to zaprosiliśmy tylko tych co mamy z nimi jakiś kontakt, ja dobrze znam ciotki mojego męża, bo mieszkają niedaleko niego, on moją rodzinkę zna troszkę słabiej bo porozjeżdżali sie po Polsce ale miał okazję poznać bo na święta wszyscy się do babci zjeżdżamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fotoMałopolskaŚląsk
Witam serdecznie. Od kilku lat robie zdjęcia na ślubach. Posiadam pozwolenie na fotografowanie w kościołach oraz odpowiedni sprzęt - dwie lustrzanki, dwie lampy, jasny obiektyw. Obecnie kończe swoje rozbudowane PORT-FOLIO więc przydało by mi się jeszcze kilka ślubów. Jeżeli się zgodzicie na zamieszczenie kilku waszych zdjęć w moim portfolio wykonam wam zdjęcia na waszej uroczystości ślubnej. Dotyczy to 2009roku, mam jeszcze kilka wolnych terminów. Odpowiadam tylko na E-maile: nowafotografia@wp.pl (odpisuje na każdy wasz meil) :-) TEREN DZIAŁANIA: malopolska śląsk ( tychy pszczyna wadowice kęty zator andrychów osiek polanka wielka żywiec międzybrodzie bielskie dwory okolice tych miast )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość FaIIka
Ja znam takich co zarabiając 4000 tys na czysto i mieszkając u rodziców, czekają 3 lata aż im rodzice odłożą na wesele z jednej pensji której połowa idzie na opłaty mieszkania, nie wiem jak u drugich rodziców z finansami. A jeszcze niedawno sobie kupili samochód z oszczędności, moja szwagierka jest taka cwana i jeszcze wczoraj prawie się do tego przyznała. Tradycja tradycją ale gdzieś musi być granica rozsądku :o.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość karamba mamba
mam 21 lat, slub w 2010 (wczesniej nie mozemy - sprawy rodzinne). ale kasa juz jest - to znaczy na nieduze wesele 50 osob (zapraszam tylko najblizszych, z ktorymi utrzymuje kontakt). wyjdzie nam okolo 15 tysiecy - nieduzo dla nas, sama bym spokojnie odlozyla tyle, chociaz studiuje dziennie (rowniez pracuje i do tego prowadze wlasny maly biznes). Jak sie chce to mozna. Trzeba byc obrotnym, jakbym sobie dobrze finansowo dobrze nie radzila, to skorzystalabym z pomocy rodzicow i przyszlych tesciow, ale ze radze sobie w miare dobrze sama, to nie przyjmuje "dofinansowania" od rodziny. Ostatnio odwiedzilismy dalsza rodzine mieszkajaca w malej miejscowosci na drugim krancu kraju - ciezko pracuja za 1000zl miesiecznie. I to mnie zastanawia - czemu ludzie sie godza na takie zycie, kiedy cala Polska i cala Europa stoi otworem??? Tyle okazji, tyle szans. Co tak trzyma ludzi w miejscu, gdzie zycie jest wegetacja za grosze, gdzie gloduje sie i zyje w biedzie? Rodzina tez nie jest argumentem, bo mozna sie przenosic cala rodzina. Czyzby przywiazanie do miejsca bylo az tak znaczace?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wista
moze po prostu nie wszyscy chca wyjeżdżać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pazdziochowa
po co wam wesele?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
karamba bamba Z jednej strony masz rację z tą pracą za 1000 zł ale jak patrzę na moich rodziców którzy też swego czasu zarabiali tyle i nie zrezygnowaliby z tego ponieważ wybudowali sobie dom w naszej miejscowości i skoro im starcza na życie to mogą spokojnie w tym domu mieszkać i nie szukać większej kasy gdzieś w świecie zwłaszcza jak już córki samodzielne. Zmieniać otoczenie tylko po to żeby gonić za pieniądzem to raczej na starość nie ma sensu. Moja babcia ma to samo, mieszkanie słaba emeryturka i nie narzeka bo wszystko jest w stanie sama zrobić, a jak czegoś nie może to ma blisko synów i wnuków którzy pomogą. Ja gdybym miała własny kąt na własność to też myślę że do szczęścia by mi wystarczyło niewiele (w momencie gdy jest nas dwoje, bo wiadomo jak dzieci sa to i wydatki będą), ale nie mam. ale to co napisałaś to się bardzo dobrze tyczy młodych ludzi. Można wyjechać, można zarobić, można sie przeprowadzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bimbarabam
wtrące się bo nie za bardzo rozumiem. wszyscy tutaj w wieku 23-24 lat macie poodkładane pieniądze i to zwykle najmniej 10 000 tys zlotych. albo duzo zarabiacie ( ale jak przeczytałam ze ktos stojąc na promocjach i dorabiając korepetycjami odłożył 40 000 tys to naprawde nie chce mi sie wierzyc) ja utrzymuje sie sama, zarabiam 2000 tys zlotych miesiecznie i nie odkladam nic, bo z czego. jakim cudem placąc rachunki, kupując jedzenie i normalnie zyjąc jestescie w stanie odlozyc teraz jakąś kase...mi sie w te wasze wypowiedzi nie chce wierzyc bo są naprawde malo prawdopodobne. chyba ze zyjecie w malych miastach, nie chodzicie do kina do teatrów nie kupujecie ciuchów, nie wyjezdzacie na wakacje...tylko jedzenie, rachunki i odkladanie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiesz...
Wiesz, jak ktos chodzi na studia dzienne, które nie są zbyt wymagające, pracuje na etacie, daje korki, w weekendy stoi na promocjach, mieszka w akademiku, dostaje stypendium socjalne, a studia i tak finansują mu rodzice, to może sobie odłożyć, a potem mówić że jest samodzielny, choć dla mnie to żadna samodzielność. Ja miałam ciężkie dzienne studia, nie było mowy o jakimkolwiek czasie na cokolwiek. Mimo że mama była na emeryturze nie dostawałam socjalnego ani nie przyznano mi akademika. W weekendy też nie mogłam pracować, bo ze względu na trudną są sytuację rodzinną musiałam co tydzień byc w domu. Mimo wszystko, dostawałam stypendium naukowe i mama dokładała do mnie jakieś 200 zł na miesiąc czyli chyba całkiem niewiele, zwłaszcza że za mieszkanie płaciłam 2 albo 3 razy więcej niż moje koleżanki za akademik. Jedyne czego żałuję to to, że przez wakacje nie pracowałam, ale zawsze miałam w środku wakacji praktykę więc na jeden miesiąc niewiele osób by mnie zatrudniło. Mój narzeczony, miał socjalne, miał akademik, w czasie roku akademickiego nie pracował, ale za to wyjeżdżał do pracy na wakacje. Za te pieniądze wyremontował sobie mieszkanie, kupił jakieś gadżety w stylu: komputer, kino domowe, aparat fotograficzny. Za resztę się utrzymywał podczas roku akademickiego. Z tego co zostało kupił samochód. Od rodziców nie brał ani grosza. I znaleźliśmy się w takiej sytuacji, że po studiach w zasadzie żadne z nas nie miało oszczędności. Mimo wszystko narzeczony się uparł, że głównym sponsorem wesela będzie on. Rodzice nam dokładają trochę (zwłaszcza mnie). I wydaje mi się, że osoby, które twierdzą, że można wszystko: i studiować i pracować i oszczędzać, chyba nie biorą pod uwagę wszystkich okoliczności i mierzą tylko i wyłącznie swoja miarą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bimbarabam
no dokłądnie o to mi chodziło...to nie jest tak ze sama oszczedzam, musze miec po pierwsze co oszczedzac, po drugie to coś zwykle zbiega sie z tym, ze za cos tam nie placiłam np mieszkanie po babci, studia dzienne, pomoc rodziców na studiach itd....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kafe112233
a mi też wesele zrobili rodzice i to nie tylko za nie zapłacili, ale też je zrobili. Chcieliśmy małe przyjęcie, ale rodzice się nie zgodzili, powiedzieli, że skoro im wesele zrobili ich rodzice to oni chcą teraz zrobić je nam, a my zrobimy je naszym dzieciom, było to zdanie i moich rodziców i teściów. Poza tym my nie należymy do osób które dostają bzika na punkcie zaproszeń, czy wyboru sali, a nasze mamy mogły oglądać zaproszenia godzinami, to za to, że zapłaciły za wesele, to mogły wybrać wszystko, zaczynając od sali, kończąc na kartce z podziękowaniem, my tylko robiliśmy za szoferów, a one decydowały. Z naszych gości zaprosiliśmy tylko 30 osób - to byli znajomi, co do reszty, to dostaliśmy listę od rodziców, była to lista osób, które być powinny i które oni chcieliby zaprosić. Sami zapłaciliśmy tylko za stroje i obrączki, oprócz wesela, dostaliśmy jeszcze po 5 tys w prezencie od rodziców i właściwie dzięki nim zaraz po weselu dostaliśmy kredyt i zaczęliśmy budować dom. Jestem im wdzięczna za to co dla nas zrobili i wiem też, że i dla nich ten dzień był wyjątkowy. Po ślubie rodzice się dopiero pochwalili, że jak była 5 rocznica naszego "chodzenia" za sobą, to już zaczęli odkładać kase, bo wiedzieli, że w końcu weźmiemy ślub, a wzięliśmy go po 9 latach razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pinezkaa
o kurcze ale sie tlumaczycie w jaki to sposob odlozyliscie. boli was ze innym mogli rodzice zrobic wesele nie muszac brac kredytow bo ich poprpstu stac?????? chyba tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o ku.....rwa
no i co.ja tez pracuje.zawodfowo.niejest to jakas przejsciowa robota tylko praca ktora bede wykonywac cale zycie-mianowicie pielegniarka.na reke miesiecznie mam z pensji ok.1600zl,czasem troche dorobie dyzurami ale powyzej 1900miesiecznie nie mam.mam 24 lata,niedlugo wychodze za maz.moj przyszly maz tez pracuje,zarabia podobnie.mieszkamy jeszcze osobno,kazdy na swoim.na wesele daja na praktycznie 70% rodzice.wierzcie mi-mieszkajac samemu zarabiajac tyle nie da sie odlozyc w wawie nawet zlotoweczki.i tez nie wierze ze wszystkie tutaj takie samodzielnie ze na wszystko maja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość każdy żyje tak jak mu pasuje
i każdy organizuje sobie ślub i wesele jak mu pasuje. U nas w rodzinie zawsze była tradycja: rodzice dzieciom. Moja babcia zorganizowała śluby i wesela swoim dzieciom a one teraz robią swoim. Tak samo pradziadkowie moim dziadkom. I moi rodzice nie wyobrażają sobie byśmy sami mieli wszystko sponsorawać. Owszem jeżeli chodzi o nasze zachcianki ( jak fotograf w plenerze, kamerzysta w plenerze i inne duperele) to nie wyobrażam sobie by to oni miele płacić. Tylko my z własnych oszczędności. Prezenty ze ślubu są dla nas, tak twierdzą rodzice, mamy kupić sobie z nich to co potrzebujemy, np. samochód. bimbarabam ja zarabiam niewiele, jeszcze niedawno na rękę dostawałam 1300 zł i z tego potrafiłam odłożyć. Ostatnio dostałam 2 razy po 1600 i dodatkowo premię 500 zł i po 2 miesiącach udało mi się zaoszczędzić jedną pensję. Nie odmawiałam sobie niczego na co miałam chęć, żyłam tak jak mi pasuję, w mieście 300 tysięcznym. Owszem nie chodzę do kina,wystarcza mi telewizor i kino domowe, ciuchów nie kupuję bo i tak szafa mi się nie zamyka, jak jedną rzecz na miesiąc kupię to wystarczy. A narzeczony który dostaje 700 zł od rodziców na życie na studiach, pracował 2 miesiące w wakacje poprzednie (za granicą)i te (za raptem 1500 plus premie) był w stanie odłożyć 10000zł. Więc jak ktoś chce to może nawet więcej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do wiesz
wiesz.. zgodzę się z tobą. Ja robiłam praktycznie przez ostatnie 4 lata 2 kierunki, niby tak średnio wymagające ale jednak dwa. Większość moich oszczędności pochodzi jeszcze z czasów szkoły średniej a przez całe studia to może ze 3000 tysiące odłożyłam. Ale na studiach starałam się jak najmniej ciągnąć od rodziców więc nie mogłam za bardzo odkładać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pinezkaa
moze zrobcie sobie tu jeszcze szczegolowa rozpiske tego kto ile zarabia ile wydaje ile odlozyl itd...:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×