Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

Ja 1972 🖐️ Dobrze Kochana, że się odzywasz.... ❤️ Myszko...to ma być 14 marca !!!!!!!!!! następna sobota!!!!!! Mam nadzieję, że będziesz mogła.... przez pola ;) masz do mnie rzut beretm :P Ponawiam zaproszenie.... na nasze spotkanko 14 marca u mnie... kto chętny zapraszam na maila...więcej informacji :D:D A ten Ośrodek to przy dolnej? Ja jakoś pozostałam u mojej psycholog i ide na grupę wsparcia w poniedziałek, pisałam o tym... Czuję sie coraz lepiej... i nie wiem, może siebie oszukuję, ale... mam wrażenie, że to co teraz robię, jak żyję, to dlatego, że chcę, a nie muszę.... Miłego dnia 🌻 łikendzik Montia...melduj sie jak z Tobą ? ;) buziak Miaa777....przytulam mocno ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wierna czytelniczka
Ja1972........przytoczyłaś przykład w jaki sposób Twój M odzywa się do Ciebie,napisałaś "cudny przykład molestowania" . Jednym ze zdań jakie ja słyszę od M jest "Niech Cię Pan Bóg pokaże za to mi zrobiłaś,niech ci język stanie kołkiem żebyś nie mogła mówić,niech cię połamie żebyś nie mogła chodzić......" ostatnio usłyszałam to dwa dni temu,nie powiem ,żeby nie bolało pomimo,że słyszę to nie po raz pierwszy więc powinnam się uodpornić,ale nadal boli....ale boli mnie chyba niezrozumienie tego że człowiek może tak do człowieka w taki sposób w taki też sposób odpowiedziałam kiedy w końcu odzyskałam mowę "Wiesz dziwi mnie tylko że człowiek do drugiego człowieka może tak powiedzieć i jeszcze do tego wszystkiego miesza Pana Boga....." A on mi odpowiedział "tak właśnie niech Ci się stanie za to,że zniszczyłaś tą rodzinę,że zniszczyłaś mnie,to Twoja wina że ta rodzina się rozpadła..." Tak moja wina to ja kazałam mu się wyprowadzić z domu( a po czterech dniach osobiście pozwoliłam wrócić,jaka byłam głupia) ,zaczęłam w końcu mówić i to ja poszłam zgłosić to co dzieje się w tym domu....to ja to prawda.........czasami myślę,że mogłam tego nie robić,wiedząc jakim jest człowiekiem wiedząc co wywoła moje działanie,że wejdzie w kolejną fazę paranoi ...a jednak to zrobiłam....to niby ja jestem tą mądrzejszą "połową" więc czy nie powinnam milczeć i " nie wywoływać wilka z lasu" i pozwolić aby sielanka gry pozorów trwała nadal.............takie mam czasami myśli. Napisałam to jak on do mnie przed dwoma dniami się odezwał,bo boli mnie to ciągle i ciągle nie rozumiem,pomyślałam,że jak może to wyrzucę będzie trochę lepiej....... Dziewczyny obiecałam odpowiedzieć na poprzednie wpisy za które dziękuję,ale nie potrafiłam przez te dni,mam doła jak stodoła. A jeśli chodzi i seks i zachowania przed seksem u mnie sprawa wyglądała dokładnie tak samo,był miły i miał czas na rozmowę tylko wtedy gdy tego potrzebował,czy to mnie boli? Już teraz nie .............nie jestem z nim prawie od roku ale wtedy bolało bardzo!!!tylko nie wiem czy bardziej nie bolało mnie niezrozumienie takiego zachowania. Ale tego zrozumieć się przecież nie da i nie ma sensu nad tym się głowić,wiem o tym,ale ciągle mam takie zapędy w chęci zrozumienia dlaczego, jak, po co, w jakim celu? Pozdrawiam wiosennie❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Świat wokół nas jest jak lustro – jest odbiciem tego, co mamy w umyśle, jest odbiciem naszych intencji, emocji, uczuć, przekonań itd. Jeżeli zrobimy sobie przed lustrem małe doświadczenie, to lepiej możemy zrozumieć, jak pewne rzeczy na tym świecie działają. Jeżeli widzimy w lustrze nasze odbicie i chcemy, aby to odbicie wykonało w stosunku do nas gest, np. odrzucenia, to oczywistym jest, że najpierw musimy go wykonać sami, a odbicie je tylko powtórzy. Tak samo prawo przyczyn i skutków działa w życiu każdego człowieka. Skoro świat jest w pewnym sensie naszym odbiciem, to znaczy, że zawsze my pierwsi dokonujemy wyboru i to my pierwsi wykonujemy pierwszy krok – również jeżeli chodzi o decyzje, które mają wpływ na jakość i poziom naszego życia materialnego. Jest to trudne do zaakceptowania szczególnie dla tych, którzy czują się ofiarami innych ludzi i życia – przecież oni sami chcą dobrze. To świat innych ludzi i los sprzysięgły się przeciwko nim. Często taki sposób postrzegania świata jest po prostu wygodniejszy, gdyż o wiele prościej jest znaleźć potencjalnego winnego, niż popracować nad sobą. Nie twierdzę przez to, że praca nad sobą jest bardzo trudna. Po prostu żeby pracować nad sobą i mieć efekty, trzeba zaakceptować fakt własnego wkładu w to, w jakich warunkach teraz żyję. Jest to trudne również dla tych, którzy czują własną niemoc i wierzą w to, że na nic nie mają wpływu w swoim życiu, a wszystko jest dziełem przypadku. Tutaj warto nadmienić, że intencje, o których była mowa wcześniej, są to intencje często ukryte w naszym umyśle podświadomym. To informacja dla tych, którzy uparcie będą twierdzić, że przecież świadomie to oni chcą jak najlepiej, tylko ze im nie wychodzi. Podświadomość jest taką „przechowalnią” startych intencji, wzorców i mechanizmów działań – nawet tych z poprzednich wcieleń. Nasza podświadomość, mając w sobie pewne przekonania i wzorce działań, usilnie cały czas chce je materializować i potwierdzać, że są realne bez względu na to, czy te wzorce i przekonania są dla nas pozytywne w skutkach czy negatywne. Pracując nad sobą, prędzej czy później odnajdujemy intencje, które mogą spowodować taki, a nie inny stan rzeczy w naszym życiu. Odkrywając je – zaczynamy rozumieć, że to my robimy pierwszy krok, a to, czego doświadczamy, to już tylko skutek. Nieświadomość tego zaś powoduje, że szukamy płytszych wytłumaczeń, które jednak nie oddają istoty rzeczy i co gorsze, nie są żadnym impulsem do zmian. Najczęściej spotykane przeze mnie wzorce, które przyczyniają się do powstawania wzorców odrzucenia i ich negatywnego wpływu na jakość naszego funkcjonowania w materii, to nic innego jak skutki różnych praktyk i decyzji, których głównym elementem było wyrzeczenie i rezygnacja. Czasem były to indywidualne sytuacje, które popychały ludzi do takiego działania, a czasem różne praktyki duchowe, działania polityczne bądź inne przekonania społeczne. Chodzi o to, byśmy zrozumieli, że jeżeli mamy wzorce odrzucenia, to nie dlatego, że nie mieliśmy szczęścia w życiu. Są one skutkiem naszych wyborów. Ludzie z wzorcami odrzucenia odradzają się w rodzinach, gdzie z różnych powodów nie są chciani i kochani. Są wręcz od początku swojego życia obwiniani za to, że są, że żyją. Jeżeli ktoś przeprasza za to, że żyje, to z kimś tak funkcjonującym na tym etapie jego przekonań o sobie nawet nie ma co mówić o czymś takim, jak bogactwo materialne. Aby dobrze prosperować, trzeba mieć choć w pewnym stopniu zbudowane pozytywne poczucie własnej wartości. Mieć przekonanie, że się zasługuje na bogactwo, dobrobyt i być na nie otwartym. Trzeba mieć przekonanie, że mamy prawo żyć tu, na tej ziemi, a wszelkie jej bogactwa są również i dla nas – i mamy prawo z nich korzystać. Warto tutaj również wspomnieć o oczyszczeniu naszych nastawień do bogactwa materialnego i jego posiadania. Nie można oczekiwać, że mając przekonania o tym, iż materia i bogactwo są np. brudne, złe, niepotrzebne oraz że są przyczyną wszelkich nieszczęść, nasz umysł będzie je zarazem z chęcią przyciągał. Im bardziej pozytywne myśli wypełniają nasz umysł na temat bogactwa, tym lepiej i łatwiej je przyciągniemy do naszego życia. Ludzie z wzorcami odrzucenia często czują się zastraszeni. Lęki i poczucie zastraszenia są istotną przeszkodą dla wielu z nich w mnożeniu swojego bogactwa. Żeby dobrze prosperować, trzeba robić w życiu kroki naprzód, natomiast pełni lęków i obaw ludzie z wzorcami odrzucenia często chcą żyć jak przysłowiowa mysz pod miotłą. Ludzie tacy nie lubią angażować się w cokolwiek więcej niż muszą, ponieważ wówczas są zmuszeni zmagać się ze swoimi lękami, które nieustannie odczuwają. Zrobić co jest konieczne i uciekać w swoje zacisze – to częsty sposób działania takich ludzi. Większym jeszcze problemem jest też ciągły lęk przed utratą. U ludzi z wzorcami odrzucenia odczuwalny jest on wszechstronnie – zarówno w relacjach z bliskimi, jak i w sprawach dotyczących dóbr materialnych. Lęk przed utratą powoduje, że kurczowo trzymamy się tego, co mamy i przez to nie otwieramy się na więcej. Energię i moc, którą moglibyśmy wykorzystać do nowych kreacji, marnotrawimy na kurczowe trzymanie się i pilnowanie tego, co już mamy. Lęk przed utratą ciągle będzie też inspirował nas do nadmiernej obrony przed innymi ludźmi, co bywa przyczyną wielu kłopotów. Ludzie z wzorcami odrzucenia często czują się bardzo winni nie tylko z powodu tego, że są. Są i tacy, którzy czują się winni nieomal za wszystko. Ludzie z wzorcami odrzucenia są często nieakceptowani przez swoich najbliższych i przed to nieustannie przez nich obwiniani. Poczucie winy powoduje w człowieku poczucie niegodności i nie zasługiwania. Człowiek, który czuje się winny, najczęściej oczekuje na karę, a nie na coś pozytywnego. A już na pewno nie na to, że życie obdaruje go darami bogactwa i dostatku. Warto tutaj wspomnieć, że poczucie winy napędza u takich ludzi poczucie zagrożenia, a poczucie zagrożenia oczekiwanie właśnie na ciosy, na karę. Do urzeczywistnienia bogactwa w swoim życiu potrzebna jest wysoka samoocena. Niestety jest to temat, który często mocno kuleje u ludzi z wzorcami odrzucenia. Niezbędna jest tutaj nauka miłości, szacunku i akceptacji siebie samego. Ludzie z wzorcami odrzucenia najczęściej oczekują tego od innych, a wręcz proszą, a nawet żebrzą o to. Jednak prawda jest taka, że dopóki sami się nie pokochamy, nikt nas nie pokocha. Póki sami się nie zaakceptujemy oraz swoich praw do lepszego życia, nikt nam tego nie da. Póki sami się nie będziemy szanować, to nikt nas nie będzie szanował. A oczekiwanie na otrzymanie tego w stanie, kiedy to wszystko jest nieprzepracowane, to prosta droga do zawodu i rozczarowania oraz ciągłego poczucia braku. Poczucie własnej wartości to chyba największy problem do przepracowania wśród ludzi z wzorcami odrzucenia. Samoocena jest kluczowym elementem naszego życia – jak się cenimy, tak żyjemy. Ludzie z wzorcami odrzucenia często nauczeni są żyć nadzieją na lepsze jutro i oczekiwaniami, że kiedyś tam dostaną to, czego pragną. Nie ma nic bardziej złudnego. Są ludzie, którzy potrafią tak przeżyć całe życie, a jeszcze inni wiele wcieleń. Ludzie tacy tak bardzo przyzwyczajają się do tego stanu życia oczekiwaniami i nadzieją, że uznają to za naturalne. Kiedy czasami coś im się w życiu spełni, to wówczas owo uczucie spełnienia jest dla takich ludzi czymś obcym, nienaturalnym i często traktowanym „okazyjnie”. Aby dobrze prosperować i cieszyć się swoim bogactwem, trzeba rozwinąć w sobie świadomość spełnienia. Świadomość, że wszystko to, czego chcemy, możemy mieć i możemy sięgnąć po to z pełnym przekonaniem, że na to zasługujemy. Z takim nastawienie wszystko, po co człowiek sięga, przychodzi szybko i skutecznie. Wielu ludzi z wzorcami odrzucenia zastanawia się nad tym, dlaczego w życiu jest tak, że inni mają to, co chcą, a oni nie. Wielu z nich z pewnym smutkiem, ale i przekonaniem uważa, że tak już jest i koniec. Myślenie takie najczęściej owocuje poczuciem niższej wartości i niemożności, a także frustracją i niezadowoleniem z własnego życia. Inni natomiast nie zgadzając się z tym przekonaniem, zaczynają się przeciwko niemu buntować i walczyć z nim – ale bez przepracowywania tego tematu. Efekty takich działań są takie, że narasta w nich złość, żal, a z czasem nienawiść do całego świata. Obwiniają oni cały świat o swoje nieszczęścia i często przybierają pozycję roszczeniową, twierdząc, że im się przecież należy. Oczywiście trzeba jeszcze poszukać naiwnych, którzy się dadzą na to nabrać. We wnętrzu takich ludzi rodzi się również zazdrość i zawiść, że inni mają, a oni nie. Wielu z nich działa na zasadzie „sam nie mam, to drugiemu też nie dam”. Lecz jest to prosta droga do kolejnych frustracji, zawodów, jak i bólu, no i oczywiście konfliktów. Można sobie w ten sposób narobić wiele kłopotu. Z buntu szybko przechodzimy w etap walki o swoje. Ludzie z wzorcami odrzucenia to ludzie, którzy bez przerwy o coś walczą. Walka dla takich ludzi jest czymś naturalnym, codziennym. No i zamiast uczyć się otwartości do przyjmowania wszelkich dóbr w sposób naturalny, uczymy się różnych technik walk i podchodów, mających pomóc nam coś osiągnąć. Walka sama z siebie jest rzeczą złą i zawsze w taki czy inny sposób tworzy złe skutki, które materializują się w naszym życiu. Jednak ludzie często zagłębiają się w nią dalej w przekonaniu, że inaczej niczego nie osiągną. Ludzie ci tak bardzo przyzwyczajają się do stanu nieustannej walki, że nie wiedzą, co zrobić z potencjalnymi osiągnięciami. Najczęściej szybko się nimi nudzą i szukają sobie nowego obiektu, o który można będzie powalczyć. W tym momencie umysł takiego człowieka nastawiony jest na walkę, a nie na to, by mieć i korzystać na przykład z bogactwa. Walka o bogactwo będzie bardziej pasjonująca dla podświadomości, niż samo posiadanie. Oczywiście wiążą się z tym odpowiednie materializacje wydarzeń w życiu takich ludzi. Aby żyć w bogactwie i dobrobycie, trzeba nauczyć się kreować je innymi metodami niż walka. Wielu ludzi z wzorcami odrzucenia, w poczuciu niewiary w siebie lub z powodu roszczeniowego przekonania, że im się wszystko należy, ma tendencje do tego, aby w różny sposób „sięgać po cudze”. To zawsze tworzy negatywne skutki, bo albo nas to od kogoś uzależnia albo zdobywamy to, co chcemy, nieuczciwie, drogą manipulacji i różnych knowań. Takie działanie zawsze tworzy bardzo negatywne skutki, których prędzej czy później doświadczamy. Aby dobrze prosperować, trzeba budować pozytywną wiarę w siebie i swoje możliwości. „Skoro inni mogli, to ja też potrafię”. Są również i tacy ludzie z wzorcami odrzucenia, którzy mimo wszystko potrafią zacząć w jakiś sposób dobrze prosperować. Jest ich zdecydowanie mniej, ale ich wzorce odrzucenia mogą być kombinacją takich mechanizmów, które nie przeszkadzają do pewnego stopnia dobrze prosperować. Ludzie tacy często mają tak ukształtowane życie, że np. w związkach im się nie powodzi, ale w urzeczywistnianiu bogactwa tak. Oczywiście do pewnego stopnia i przy ogromnej cenie, jaką im przychodzi płacić za to. Wielu z tych ludzi w swoich zarobkach dochodzi do pewnego pułapu finansowego dosyć szybko, pułapu, którego nie umieją już potem przekroczyć, cokolwiek by nie robili. Jeszcze inni popadają w pracoholizm - ponieważ w związkach im nie wychodzi, a w zarabianiu do pewnego stopnia tak. Wielu z tych ludzi zaczyna budować swoje poczucie własnej wartości właśnie na tym, ile mają. Efekt jest tego taki, że ludzie tacy gardzą tymi, co mają mniej od nich i boją się tych, którzy mają od nich więcej, ponieważ czują się od nich gorsi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ostatnio przeczytala artykul o kobietach kochajacy za bardzo...z cala swiadomoscia musze sie przyznac ze do nich naleze , bo pomimo ze moj ex strasznie mnie traktowal ja ciagle z nim bylam i ciagle sie stralam zeby bylo mu dobrze ze mna.im on mnie bardziej zle traktowal tym ja bardziej sie stralam...to jest przerazajace.tez tak macie/ mialyscie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
renata11 - dzięki za porcję bolesnej prawdy. Wiedza to za mało. Wiedza to tylko środek do pracy. A jak mówi mądrość narodu: \"Bez pracy nie ma kołaczy\". Góral powie prosto: \"Jak się nie przewrócisz, to się nie nauczysz\". Byleby się po upadku podnieść, a nie przyjąć, że ta pozycja jest całkiem miła i wygodna do przeżycia. Np. jako czyjaś wycieraczka, spluwaczka, czy \"dmuchana lala\". Wybór należy do każdej z Nas!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uciekający Aniele... 🌻 Ja też tak miałam. Może nie bił mnie, ale traktował źle. Niemal jak włąsnośc. Pomimo, że pracowała i byłam niezależna materialnie w 100%. Widzisz często dziewczyny piszą, że nie mają nic, pracy, oszczędności, nie mają dokąd pójść...i tak tkwią. To nie zalezy od statusu materialnego...to często jest w umyśle, w głowie, same sobie takie okowy zakładamy i nie potrafimy się wyzwolić... Ale od czego ten topik :D Pozdrawiam ciepło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Syndrom odrzucenia jest bardzo ciężkim obciążeniem działającym w niemal wszystkich dziedzinach życia u tych którzy go posiadają. Jak sama nazwa nam podpowiada wzorce odrzucenia są wynikiem odrzucenia, a co za tym idzie na pewno braku akceptacji. Ogromna ilość problemów ludzkich jest tworem owej ostatniej. Najbardziej znane wzorce braku akceptacji biorą się z nie uzdrowionych relacji z rodzicami. Wiele osób, które zostają rodzicami – bez dokonania świadomego wyboru. W tym wypadku wybór jest podświadomy. Dla wielu ludzi ,,wpadka” jest czymś strasznym i zniewalającym, czymś, co przekreśla wszystko, co dotychczas planowali. Wiele z tych osób, nie planowała bycia ze sobą na dłużej. Planowane było tylko „pójście do łóżka”i „dobra”, nagle okazuje się, że trzeba ponieść skutki swoich czynów. Dużo „wpadek” obserwuję w świecie młodych ludzi, którzy dopiero uczą się, a już z pewnością nie są przygotowani do dorosłego życia ani na materialnym, ani emocjonalnym poziomie. Często reagują na „wiadomość” o rodzicielstwie wściekłością i lękiem, a także czują się oszukani. Uczucia te potrafią towarzyszyć bardzo długo i w zasadzie napędzają i utwierdzają one przyszłego rodzica w coraz większej nieakceptacji swojego przyszłego dziecka. Taka postawa ma realny oddźwięk w podejściu do samego dziecka oraz jakości jego wychowania. Oczywiście ,,wpadki’’ dotyczą także starszych osób, a nawet małżeństw. Dziecko, które przebywa w łonie mamy, odbiera wszelkie bodźce i impulsy od swoich rodziców. Pamiętajmy, że jest ono w łonie mamy ,,w brzuszku’’ a brzuszek człowieka jest głównym siedliskiem emocji. Dlatego też umysł podświadomy dziecka odbiera wszelkie bodźce i uczy się, miedzy innymi, że nowy świat, w którym się urodzi, ma takie nastawienie w stosunku do niego. Owocem tego stanu jest tworzenie się poczucia zagrożenia i lęku. W codziennym życiu wygląda to tak, że oczekujemy od swoich najbliższych najczęściej miłości, bliskości i wsparcia, a z drugiej strony boimy się ich i oczekujemy z ich strony ataku. Drugim bardzo silnym impulsem, jaki wykształcamy w swoim podświadomym umyśle (jeszcze w okresie płodowym) odbierając impulsy od rodziców i najbliższego otoczenia jest poczucie winy. Przyszli rodzice mają często żal i pretensje do jeszcze nie narodzonego dziecka o to, że się pojawiło i jest. Na tym etapie i w późniejszym życiu skutkuje to najczęściej tym, że rodzice obwiniają swoje dziecko za to, że jest i udowadniają że wszystkie ich nieprzyjemności życiowe i niepowodzenia są spowodowane jego pojawieniem się w ich życiu. Często rodzice tacy pod pozorem ,,dobrego wychowania’’ po prostu wyżywają się na swoim dziecku za to, że jest. W dziecku rozwija się poczucie winy za to, że jest, że żyje i że swoim istnieniem komplikuje komuś życie. To poczucie winy, jak i pełne nieakceptacji nastawienie rodziców do dziecka rozwija trzeci aspekt ,,poczucie niskiej samooceny, oraz poczucie niegodności’’. Dziecko z takimi syndromami w dzieciństwie, jak i w późniejszym dorosłym życiu będzie czuło, że przeszkadza na tym świecie swoją obecnością, a to z kolei przyczynia się do coraz większego poczucia winy i poczucia niższej wartości. Ludzie z wzorcami odrzucenia czują się gorsi od innych, oraz mają poczucie, że zasługują na mniej niż inni. Często u osób z tym wzorcem istnieje przekonanie, że na nic nie zasługują i nie mają prawa do niczego. Niestety odbija się to negatywnie na jakości całego życia, ponieważ nasz umysł kreuje naszą rzeczywistość na podstawie programów, które ma w sobie i w które wierzy. Jeżeli ktoś wierzy, że nie zasługuje na miłość, szczęście i normalne udane życie, to jego umysł tak będzie kreował rzeczywistość , aby osoba ta i tak miłości, szczęścia nie dostała - a jest to powód do złości, bólu, frustracji i niezadowolenia. Ale człowiek chce żyć dobrze, miło, przyjemnie i wygodnie. Każdy człowiek chce doświadczać miłości, chce czuć że jest chciany i kochany, chce czuć się komuś potrzebny, przez innych akceptowany i szanowany. Dlatego też najczęściej ludzie z wzorcami odrzucenia po jakimś czasie zaczynają się złościć, na taki stan rzeczy, buntować i walczyć „o swoje” . Zaczynają walczyć o swoje inspirowani zbuntowanym przekonaniem że wszystko im się należy i że dotychczas tyle wycierpieli, że świat i inni po prostu muszą im dać to, co im się ,,słusznie należy’’. Potrzeba normalności często popycha owych ludzi do działań, które są manipulacją i wykorzystywaniem sytuacji. Czasem osoby takie posuwają się do wymuszeń, agresji i pospolitego ,,zamordyzmu’’ inspirowani cały czas przekonaniem, że:” im się należy bo przecież oni tyle wycierpieli”. Osoby te nie zauważają, że często zaczynają robić to samo, co robili względem nich ci, przez których cierpieli. Tak często rodzą się tyrani, którzy dążą do osiągnięcia władzy i dominacji po to, aby w ten sposób wszystko już sobie zapewnić, wymierzyć sprawiedliwość tym, którzy w ich mniemaniu są źli – czyli po prostu odkuć się za cierpienia i stworzyć ,,nowy świat i nowy porządek’’ oparty na ich wyobrażeniach i przekonaniach, jak ten świat powinien wyglądać, jak się w nim ludzie powinni zachowywać i co mieć. Taka postawa jest często przyczynia się wielu dalszych problemów w życiu i w związkach, co oczywiście jest przyczyną niepowodzeń i dalszego cierpienia w życiu tych ludzi. Czasami bardzo trudno im to zrozumieć, a poczucie krzywdy i chęć unormowania sobie życia często dodatkowo zaciera w nich granice zrozumienia. Nie są w tanie zrozumieć, że źle postępują, a nawet jak to rozumieją, to toawzryszy im przekonanie że: „ oni tak mogą, bo przecież tyle wycierpieli”. Ludzie z wzorcami odrzucenia ,,bombardowani’’ presjami braku akceptacji i nieżyczliwości często budują sobie obraz świata, w którym wszyscy i wszystko jest złe, a oni „jedyni dobrzy i sprawiedliwi” muszą żyć na tym świecie, borykać i cierpieć z tego powodu. Często taki pogląd jest przyczyną barku zrozumienia cienkiej granicy między dbaniem o swoje sprawy, a pójściem do przodu ,,jak czołg’’ miażdżący wszystko wokół i nie liczący się z nikim. Wzorcom odrzucenia często towarzyszy nie tylko brak akceptacji i miłości, ale również brak szacunku. Osoby z wzorcami odrzucenia czują się w jakiś sposób dyskryminowani, ponieważ bliscy tak naprawdę nie akceptują ich i nie liczą się z nimi i ich potrzebami. Przy braku akceptacji trudno liczyć się z potrzebami i sprawami nieakceptowanej przez nas osoby. Czasami jest tak, że świadomie i celowo pokazujemy niechcianej i nie akceptowanej przez nas osobie, że mamy ją i jej sprawy ,,gdzieś’’ Postawa taka może dotyczyć nie tylko relacji partnerskich, ale również relacji z własnymi dziećmi. Dla odrzucanej osoby taka postawa jest bardzo bolesna w praktyce, co tylko pomnaża doznania bólu, cierpienia i pretensji. Bardzo ważną rzeczą jest zmiana, tych często podświadomych nastawień, ponieważ one to prowokują doświadczenia w których jesteśmy ofiarami w życiu. Aż wreszcie któregoś dnia stwierdzamy, że nasze życie jest przegrane. Warto też wspomnieć, że nie istnieją ograniczenia wiekowe jeżeli chodzi o pracowanie nad tym zagadnieniem i nigdy nie jest za późno, by rozpocząć taką pracę. Pamiętajmy o tym, że jesteśmy istotami, które się wcielają a sprawy nie przepracowane w tym wcieleniu przeniosą się na następne - po cóż więc doświadczać raz jeszcze tego samego ? Człowiek jest stworzony do miłości, szczęścia, radości i komfortu – również i Ty. Właśnie tego powinieneś doświadczać zarówno tu i teraz, jak i w przyszłości. Jednak jeżeli w przeszłości namnożył się bałagan - teraz trzeba go posprzątać, żeby już więcej nie przeszkadzał Dla wielu najtrudniejszym do zaakceptowania jest pogląd, że to my kreujemy swoją własną rzeczywistość i że „cały ten bałagan” z wzorcami odrzucenia sami sobie wykreowaliśmy, często w poprzednich wcieleniach. Zrozumienie tego uwalnia nas praktycznie od intencji, które przyczyniły się do powstania tych wzorców i daje nam świadomość, że tak naprawdę sami przyczyniliśmy się do ich powstania oraz ponosimy ich skutki. Tę myśl szczegółowo rozwinę w jednym z moich następnych artykułów poświęconych temu tematowi. Od wzorców odrzucenia można uwolnić się, może to zrobić każdy, nawet jeśli teraz wydaje się to niemożliwe. Wzorce odrzucenia, to w końcu tylko programy zakodowane w naszym podświadomym umyśle i przejawiające się w naszym życiu. Na szczęście nasz umysł podświadomy jest dynamiczny i może się tych wzorców oduczyć oraz nauczyć nowych – takich, które będą dla nas korzystne i zgodne z naszym Najwyższym Dobrem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wierna czytelniczko - przeczytaj sobie teraz na spokojnie, z dystansem jak największym, tak jakbyś czytała mój wpis to czym Ci zaśmieca głowę Twój m. - to bełkot małego człowieczka jest, śmieci, którymi szkoda zapełniać nasze głowy :-) Ostatnio cytowałam (podekscytowana) koleżance SMS m. - a ona podsumowała to ze spokojem: - ale czy Ci nie szkoda czasu na to? Ty sobie zamiast myśleć co mu odpiszesz, i analizować co on napisał, posiedź lub poleż nic nie robiąc. Popatrz w gwizdy, usiądź z dziećmi, poczytaj książkę ... cokolwiek co Tobie sprawi przyjemność. Co za mądra kobieta! My wszystkie jesteśmy mądre i wiemy co robić ... jak to nie dotczy nas. We własnych relacjach jesteśmy zmanipulowane i zagubione. Ta sama koleżanka jeszcze 2 lata temu przysyłał mi SMSy swojego m. na które ja odpowiadała: - Wybacz kochana, ale mnie to co o pisze tylko rozśmiesza. On jest żałosny! p.s. - ja trochę biegam, bo lubię. A ostatnio jak się z nim "ścięłam" przed wyjściem na bieganie usłyszałam "Połamania nóg ci życzę". I sama nie wiedziałam śmiać się czy płakać. Bo powiedzenie funkcjonuje jako dobre życzenie (dlaczego?) a on raczej w złych intencjach (moja interpretacja) mi życzył. :D Ot zagwostka!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wkleiłam ciekawe fragmenty ze strony polecanej wcześniej dotyczace regresingu. ciekawe http://piekniezyc.republika.pl/#041 Ja1972 😍 Myślę, że to bardzo trudno przyznac się do tego, że problem jest własnie w NAS. Bo oczywiście nasi partnerzy maja ogromne problemy, ale to ich prywatna sprawa. Natomiast to my wybrałyśmy swiadomie, albo nie, wlasnie takich partnerów z problemami. Czyli my tez mamy problem, bo to był NASZ WYBÓR. Ale nie każdy jest gotowy, by przyznać TO JA MAM PROBLEM. No bo potem coś trzeba z tym zrobić. Ale to tez jego prawo. Do tego, by rozwijać się w swoim tempie. A ja czasami tak chciałabym komuś coś przyspieszyć. Więc wystawiam lustro. Ale czasami brak mi cierpliwości, by czekac na efekt. Ale nie ma innej drogi :D A ja jestem nadal z moim mężem. Oboje jesteśmy zaburzeni i chorzy. Ale widze też, że oboje sie rozwijamy i zdrowiejemy. Nie obywa się to, bez pewnych cofek i wpadek.Tak jak tutaj właśnie. Ale ja staram się już nie być psychoterapeuta dla mojego męża. Bo przy takiej bliskości to raczej można bardziej zaszkodzić, niż pomóc. Chyba lepsze są efekty kiedy każdy sam zajmuje się sobą. To tak jak w przypowieści o występującej na scenie parze akrobatów: ojca i córki. Ojciec mówi do córki, że by oni się opiekowali sobą, by jak najdłużej pracować i móc się utrzymać.Czyli, że on będzie dbal o nią, a ona o niego. A córka mówi do ojca, żeby każdy z nich zajmowal i opiekowal się sobą. By każdy uważał i był skoncentrowany na sobie.I uważał na każdy swój ruch. I by soba się właśnie najlepiej jak może opiekował.Bo wtedy bedą mogli dłużej występować i najlepiej będą się wtedy wspierać. Równowaga w dawaniu i braniu. Kolejność w tym, by najpierw zająć się sobą, kochać siebie, a potem dawać to innym. Bo można dać tylko to, co się posiada. Z pustego i Salomon nie naleje :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Renta :-D ❤️ Kolejność w tym, by najpierw zająć się sobą, kochać siebie, a potem dawać to innym. ❤️ Prawda ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewo 😍 Myślę, że od czasu do czasu się i tak pokażesz. A czytać będziesz na pewno. Więc na razie :D Ja czytam często, to jak przyzwyczajenie. I jednak jakaś kontrola tego, czy ide w dobrym kierunku. Takie utrzymywanie czujności. Ale piszę najczęściej tylko wtedy, gdy jakos poruszy mnie czyjaś wypowiedż, czy zainteresuje. Rzadziej zdecydowanie ze wspólczucia. I dobrze sie z tym czuję. Bo nie czekam na odzew, podziekowanie itd. Czyli nie mam oczekiwań. I nie musze wdawać się w dyskusje, czy odpowiadać na każdą wypowiedż do mnie. Mam nadzieję, że tym nikogo nie urażam. A jeśli, to znaczy że to właśnie ta osoba ma coś do przerobienia w tym temacie. :D Ja sobie dałam do tego prawo. Więc pewnie będę podczytywac i czasami coś skrobnę, jeśli poczuję taką potrzebę. To egoizm, ale bardzo dobrze pojęty. A jeśli komuś to się jakoś przyda, to fajnie. Ja na początku jakoś nie lubiłam Cię czytać. Pisałaś za dużo, górnolotnie i naiwnie. Ja to tak odbierałam. Ale zauważyłam z czasem, że masz w sobie dużo empatii. I nikogo nie umniejszasz.I dajesz wsparcie.A to jest najważniejsze, bezwarunkowe wsparcie. W pewnych momentach życia to jest najbardziej potrzebne. Teraz czytam Cię chętnie, choć jesteśmy jednak różne. I dobrze, bo w różności jest ciekawiej. Pewnie i ja się zmieniłam, i Ty. Dobrze, że raczej na lepsze :D Więc jak będę zaglądać, będę czekać na Twoje wpisy :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\" W miłości nie ma bojażni, lecz doskonała miłość precz odrzuca bojażń, ponieważ bojażń powściąga.Doprawdy, kto się boi, nie wydoskonalił się w miłości \" 1 Jana 4:18

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\" To umysł zamienia zło w dobro , umysł umysł czyni szczęśliwych bądż zdesperowanych , bogatych lub biednych \" Edmund Spenser \" Wymagaj od siebie więcej , niż ktokolwiek inny od ciebie wymaga \" H.Ward Beecher \" Wyobrażnia jest ważniejsza od wiedzy \" Albert Einstein \" Mamy dość czasu, jeśli wykorzystujemy go właściwie \" Johann Wolfgang Von Goethe \" Człowiekiem wielkim jest ten, kto nie zatracił w sobie dziecięcego serca \" Mencjusz 🖐️ :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzięki za ciepłi i wiarę i za ten Twój optymizm właśnie. Zarażasz nim, choć może faktycznie ja mam taki etap. Ale po dwóch prawie latach walki z sobą nareszcie coraz częściej SPOKÓJ I RADOŚĆ> I niech to trwa. AMEN!!!! Dziewczyny wszsytkie jesteśmy pokaleczone. Ale można zagoić rany, mozna się odnaleźć. Ale juz tlkyo dl asiebi, dla siebie mądrość, dla siebie...I niech to trwa. AMEN!!!!! Ściskam Was wszsytkie serdecznie 🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cztery Umowy, toż Ty jesteś moim sobowtórem! :) :) :) Ja już kończę ze wspominaniem ex i starego życia. Po pierwsze szkoda czasu, po drugie moja alergia się odzywa, a po trzecie wywołuje wilka z lasu. Po moim ostatnim wpisie ex miał nawrót uczuć - brrr, wrócił do domu i chciał się godzic - buahaha Moja zmiana jest już ugruntowana. Nawet zauważyłam, że podchodzi do mnie z respektem. A ja się nie boję mówić co myślę. I wiem co myślę. Nie mam już mgły w głowie. A najbardziej ucieszył mnie fakt, że potrafiłam na niego spojrzeć jak na obcego, bez emocji, na spokojnie, zastanawiając się czy chciałabym z nim być. Jak na świeżego znajomego. I dokładnie wiedziałam co mi przeszkadza i dlaczego NIGDY PPRZENIGDY nie chciałabym się z nim związać. Zupełnie leży poza moim obszarem zainteresowania. Wiem czego oczekuję od ewentualnego partnera i widzę te \'drobiazgi\' które go eliminują. Czyżbym już na tyle ozdrowiała, że potrafię dostrzegać SYMPTOMY? Potem mnie cholera wzięła jak się o czyms dowiedziałam od córki, ale w końcu czego się spodziewać? Nie powinnam być zdziwiona. I nie mam zamiaru się nad tym rozwodzić. Dopisałam tylko do listy rzeczy, które się być może przydadza w sądzie... Miłego dnia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
optym15 - ja też nabrałam dystansu. Teraz patrzę i się zastanawiam, a nawet zapytałam m. wczoraj: - czy Ty ostatnio taki się zrobiłeś, czy zawsze byłeś? Sama już nie wiem, czy to brak moich różowych okularów, czy on w coraz gorszej kondycji. Siedzi taki gburowaty, ze wszystkiego niezadowolony, krzykliwy, wybuchowy ... brrrrrry. Okropieństwo! On teraz sobie w jednym pokoju, ja w drugim - tylko dzieci mi szkoda. Widzę, że są w tym świecie zagubione. I tu czuje się bezsilna. Nie chcę już na siłę pojednywać nas i stwarzać iluzji na potrzeby dzieci - a dokładnie, moje potrzeby dania im pełnej, radosnej, wspierającej się i kochającej rodziny (model 2+2), ale nie wiem co i jak w zamian. Mam świadomość, i wiedzę a nie mam \"mocy sprawczej\", jeszcze nie mam :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Masz rację optym:D:D:D:D Ja zbieram dane do pozwu, bo będę orzekać o winie, stąd czasem w ramach wielkiego otwierania ust ze zdziwienia piszę co nieco. Ot wczoraj dowiedziałam się, że z najintymniejszą korespondencją między nami cztery lata temu poleciał do znajomych i czytał im to jako...nie wiem jako co! Powychodziło i inne badziewie. A ja patrzę na tego psychopatę i rozdziawiam paszczę w zdumieniu, jak to możliwe:D Przecież on właśnie o takie rzeczy mnie oskarżał, nigdy tego nie robiłam, a tymczasem on robił i miał się dobrze. Zero wyrzutów sumienia. Oczy mam jak talerzyki i dziwię się, jak to możliwe, że ja z takim kimś byłam tyle lat. I to tyle. Reszta to kwestia zdrowienia. Zaczynam się głośno śmiać z prawdy którą słyszę, z własnej głupoty i zbieram dane do rowodu, bez skrupułów. Jeszcze nie tak dawno je miałam, że może nie taki diabeł straszny, że mu może krzywdę zrobię. Teraz nie zostało z tego nic. Najlepiej teraz jest wykorzystać moją wiedzę i nie wspominać jej potem, bo nie ma po co.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pytajaca9999
cztery umowy 🌻 Ty kiedyś pisałaś jako T..? jesli tak? to wielka przemianę przeszłaś :) ukłony :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po raz kolejny Montia
witajcie kochane ❤️ Niebo ❤️ u mnie dużo pracu póki co więc nie mam czasu na pisanie tutaj , ale jak tylko odetchnę przeslę Ci maila z zał. oczywiście dziekuję za Twojego maila jesli chodzi o samopoczucie to kiepskie , nie wiem czemu ale lekko się podłamałam nie widze chęci do zycia , nie wiem z czego to wynika jakas taka ogólna beznadzieja byłam z kolega w kinie i jakos tak zaczęłam go porownywac do mojego M i sie załąmałam mój M jawi mi się jako najprzystojniejszy i najfajniejszy facet na ziemi to jakas paranoja rozum co innego, slepe serce a w sumie to wyobraźnia swoje masakra jakaś cieszę się, że u Ciebie lepiej :) to co napisała Renta to jest o mnie muszę temu stawić czoła i nawet pierwszą córkę urodziłam jak mialam 18lat i to wszystko takie trudne strasznie bym chciała wygrać swoje zycie wciąż szukam odpowiedzi na wszystko dużo juz wiem , ale jeszcze nie wszystko muszę zmienic myslenie Ewa wielkie i pachnące dla Ciebie 🌻🌻🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po raz kolejny Montia
Aniołku ❤️ wiesz ja też tak miałam M mnie poniżał i uciekał na noce , wyzywał a ja jeszcze za nim dzwoniłam i jeździłam jak opętana , wsadzałam mu listy , zapewnienia o miłości za wycieraczkę jak juz nzalazłam jego auto;/ cos strasznego a jak dzowniłam to prosiłam zeby wrócił , płakał i błagałam i mówiłam że ja się zmienie !!!! koszmar !!!!! aż coś pękło....i go wywaliłam a teraz widze jaki on jest zaburzony , ja niestety też ale bez porównania z nim , to na pewno przytulam Cię

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Monita i to jest najgorsze ze oni doszukuja winy w nas a nie widza ze to oni sa zrodlem problemow...moj ex doprowadzil mnie do takego stanu ze uwzalam co mowie ze tylko go nie zdenerwowac...juz nawet jak mialam o cos do niego uzasadnione pretensje to wolalam to czesto przemilczec bo wiedzialam ze on zaraz zacznie mowic ze mam sztuczne problemy i jestem zrodlem konfliktow...ale ta wiadomosc o tym ze on przez 2 tygodnie spotykal sie z kobieta z dzieckiem a gdy ja myslalam ze jestem w ciazy to kazal mi usunac ciaze albo wychowywac samej dziecko naprawde mna wstrzasnela...cala noc nie przespalam...nie wiem moze to wynika z tego ze dziecko tej kobiety nie bylo jego dzieckiem i zawsze mogl odejsc i wyzbyc sie odpowiedzialanosci...po jakos nie wyobrazam sobie ze on chcial wychowywac te dziecko z tym jego wiecznie imprezowym stylem zycia bez odpowiedzialnosci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anioł...na razie skupiasz się na nim, co on zrobił , co poweidział, dlaczego tak zrobił...a dlaczego tego nie zrobił etc...też tak miałam i OGROMNIE SIE CIESZĘ, że mam to coraz rzadziej, choć nadal jesteśmy razem, ja się zmieniłam. To było ( nadal pracuję nad sobą, swoimi chorymi zachowaniami ) cholernie trudne. Ale jaka radość jak czujesz, ze zaczynasz mysłeć naprawde o sobie i nie przejmujesz się nim. A dodam, ze jego postawa w sotsunku do meni równeiż się zmieniła. I już wiem, ze słońce następnego dnia zaświeci jeśli się rozstaniemy...Zaczełam pisac na tym \"starym topiku\" około strony 800 którejś. Pisałam o nim. nie pisałam o sobei, bo tak wtedy czułam. A teraz nie czuję prawie w ogóel potrzeby rozstrząsania co on, a dlaczego, a po co...Czego i TObie i Wam którzy sa na moim etapie sprzed roku serdeczeni zyczę❤️ Niebo, tak mnei zainspirowałas ostanio ta ram cafe, że usupełniłam swoją kolejcę o kilka płytek tej rozgłośni:):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anioł...na razie skupiasz się na nim, co on zrobił , co poweidział, dlaczego tak zrobił...a dlaczego tego nie zrobił etc...też tak miałam i OGROMNIE SIE CIESZĘ, że mam to coraz rzadziej, choć nadal jesteśmy razem, ja się zmieniłam. To było ( nadal pracuję nad sobą, swoimi chorymi zachowaniami ) cholernie trudne. Ale jaka radość jak czujesz, ze zaczynasz mysłeć naprawde o sobie i nie przejmujesz się nim. A dodam, ze jego postawa w sotsunku do meni równeiż się zmieniła. I już wiem, ze słońce następnego dnia zaświeci jeśli się rozstaniemy...Zaczełam pisac na tym \"starym topiku\" około strony 800 którejś. Pisałam o nim. nie pisałam o sobei, bo tak wtedy czułam. A teraz nie czuję prawie w ogóel potrzeby rozstrząsania co on, a dlaczego, a po co...Czego i TObie i Wam którzy sa na moim etapie sprzed roku serdeczeni zyczę❤️ Niebo, tak mnei zainspirowałas ostanio ta ram cafe, że usupełniłam swoją kolejcę o kilka płytek tej rozgłośni:):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiedyśbyłaminna
Nie wiem czy powinnam tutaj pisać. Moja sytuacja jest troszkę inna od Waszych, w sumie dobrze mi się żyje z mężem, ale zauważam, że mąż wpędza mnie w kompleksy. Niby te uwagi na temat mie to w żartach, ale kiedy proszę aby ich zaprzestał, to nie potrafi, więc chyba mamy problem. Otoczenie uważa mnie za niebrzydką kobitę, ale ja już nie potrafie patrzeć na siebie, wydaje mi się że jeste gruba, brzydka i do niczego nie przydatna, bo wszystko co robie, to może nie robie źle, ale mój mąż zrobiłby to lepiej. Boje się podejmować jakiekolwiek decyzje, stałam się agresywna, nie mam ochoty wychodzić do ludzi, a kiedy próbuję rozmawiać o tym z mężem, to okazuje się, że to wszystko żarty z jego strony, a ja wyolbrzymiam sprawy. Sama nie wiem co robić, ale wiem, że odbudować samoocenę jest bardzo trudno i nawet jak ktoś mi mówi, że jestem ładna i wszystko ze mną ok to i tak nie wierzę, nawet jak czasem mąż mi sprawi jakiś komplement, to jest to chwilowa pociecha, do momentu spojrzenia w lustro. Mam spaczony obraz samej siebie i nie wiem jak z tego wyjść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tortilla29
Ktoś na innym forum polecił mi WAS ... Długo nie mogłam zdobyć się na napisanie tutaj, ale gdy przeczytałam przypadkiem ostatnie wpisy Renty, jestem już pewna, że jestem osobą z wzorcem odrzucenia, dodatkowo wiem, ze jestem DDA. Niedawno rozpoczęłam terapię u psychologa, jednak to idzie mozolnie, po kilku spotkaniach nie da się uzdrowić duszy ... Widzę, że to forum może mieć dla mnie dodatkowe działanie terapeutyczne. Jestem na drodze pozyskiwania silniejszej samooceny, zdobywania w moim związku małżeńskim pozycji RÓWNEJ mężowi, który do tej pory ignorował moje potrzeby i robi to nadal, tylko trochę bardziej się stara, bo powiedziałam, że boję się przyszłości z nim i od wskazówek psychologa uzależniam nasze dalsze wspólne życie... Jest jednak tak, że "problemowi" (chorzy) jesteśmy obydwoje - ja i mąż. Jednak ja je analizuję i uświadamiam je sobie, on twierdzi, że żadnych problemów ze sobą nie ma i winę prawie za wszystko upatruje we mnie. Jeśli ja jestem osobą z wzorcem odrzucenia to polega to głównie na oczekiwaniu AKCEPTACJI u innych. Chcę być doceniana za to co robię, szanowana, chcę aby inni liczyli się z moim zdaniem, lubili mnie, chcę potwierdzenia w ich oczach, ze jestem wspaniałą osobą zasługującą na ich szacunek, akceptację, miłość itp. Brak takiej oceny przeradza się we mnie we frustrację, zasklepianie się w sobie, strach przed mówieniem otwarcie o swoich odczuciach... Unikam konfrontacji z pewnymi osobami ze strachu przed krytyką, czy gniewem innych ... Boję się kłótni, a jednak wszczynam czasem sprzeczki z mężem o to jak jestem pokrzywdzona, w efekcie emocje eskalują ... i on mówi mi straszne rzeczy, że nienawidzę wprost siebie, w następnej kolejności nienawidzę (to zbyt mocne słowo), w każdym razie odczuwam niechęć do jego rodziny, głównie teściowej, która przyczyniła się do tego, że mąż jest maminsynkiem i bardziej liczy się ze zdaniem matki niż moim, że teściowa wtrąca się w nasze życie, a on jej na to pozwala ...Do męża mam więcej pretensji; że źle mnie traktuje, jest oschływ okazywaniu uczuć, że ubliża mi w obecności innych, zwłaszcza swojej rodziny. Ostatnio powiedzialam mu, że skąpi mi pieszczot, że mnie nie pożąda, że nie mam ochoty na zbliżenia, bo jestem wypalona, czuję się jak babcia, a mam 30 lat... I to wszystko jest prawda, tylko ON BYŁ TAKI ZAWSZE, jeszcze przed ślubem ... A ja przymykałam oko, bo traktowalam życie jak wyzwanie. A nuż się uda ... a nuż mnie pokocha tak jak ja jego ... Zawsze myślę, że ja go bardziej kocham i nie dostaję w zamian tego, czego chcę ... Teraz mamy dziecko, czekalam na nie, chociaż nie straliśmy się o nie, przelaewam na synka całą swoją miłość i chcę, aby żył w normalnej rodzinie. Jednak czasem mam chwilę zwątpienia. Myślę o rozwodzie, zdradzie męża, żeby się na odegrać... On mi też grozi tym samym. Wlaściwie on pierwszy zaczyna tak mówić. A ja analizuję i myślę, niech zrobi ten krok, będę miala pretekst, aby go zostawić. ALE BOJĘ SIĘ SAMOTNOŚĆI. Czy ktoś może mi pomóc???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tortilla29
Właśnie dzisiaj narzekałam mężowi, że skąpi mi piesczot, a mąż powiedział, że jeśli nie chce się ze mną się kochać, to mam spojrzeć na siebie, jak ja wyglądam ... Ja prosiłam, abyśmy poszli razem do seksuologa, bo jest problem, a on na to, że sam pójdzie do psychologa, jeśli ja tak chcę, ale pokaże mu jak ja wyglądam... Boże, ludzie, je nie jestem aż taka beznadziejna, jestem szczupła, nie mam żadnych rozstępów po porodzie, mam ładne jędrne, jeszce młode ciało (tylko teraz się nie opalam w solarium, jestem blada). Moją największą wadą jest mały biust (ale taraz karmię od kilku miesięcy i jest naprawdę ładny), mam cienkie włosy i taką sobie twarz, na pewno nie idealną. Ale wiem od innych facetów, których kiedyś znałam ...BO NIE OD MĘŻA, że mam piękne oczy, seksowne spojrzenie, zgrabną pupę. Tylko mąż mi tego nigdy nie mówi, nie chce ... a w łóżku chce być "obsługiwany" i zawsze na szybko bez gry wstępnej, bez całowania, nawet gdy proszę, nie chce mnie masować, robi na odczepne. Rozumiecie ....? ( dodam tylko, że warunkiem, że byliśmy razem jest to, że ja mu często musiałam robić dobrze ... a teraz prawie nie chcę) UFFF...Musiałam to z siebie wyrzucić ...!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tortilla29
ach, jeszcze dodam, że wydaję sporo pieniędzy na ciuchy, a jemu zawsze coś się nie podoba, rzadko coś pochwali ... A ja zupełnie tracę pewność siebie, nie chcę już wyglądać seksownie, kupuję ubrania, które więcej maskują niż pokazują (mam też taką pracę, że nie mogę sobie pozwolić na zbyt duży luz). Mam mętlik w głowie. Dodatkowo teściowa kiedyś ciągle krytykowała mój sposób ubierania i fryzury ... A mąż jeśli trzeba, jeszcze powiedział, że mama ma rację. Teraz już tego nie robią otwarcie, bo się zbuntowałam kiedyś i powiedziałam zeby się odczepili. Najgorsze, że od mojej rodziny i obcych ludzi dostaję pochwały, że jestem zadbana, ładnie wyglądam po ciąży, że dziecko zadbane, że sobie świetnie radzę ... Przecież wiem, że nie jestem poniżej przeciętnej, a może nawet wyżej ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tortila29 - słonko, przyjmij do wiadomości, żabyś nie wiem co zrobiła, jak bardzo się nie starała, chudła, powiąkszała piersi, opalała na solarce, doklejała włosy, farbowała, miała operacje plastyczne I TAK BEDZIE NIEZADOWOLONY! Dlaczego? To pytanie otwarte, dla Ciebie i innych. Przerabiałam to wszystko, koleżanki zadzrosiciły mi figury, faceci podziwiali a m. wiecznie niezadowolony albo za gruba gdy przy wzroście 173cm ważyłam pow. 60kg, albo za chuda gdy ze stresu zjechałam poniżej 58kg. Karmiąc w 5 m-cy po porodzie ważyłam 53kg! Był szkielet i piersi i nawet na blond się tleniłam - a co jak szaleć to szaleć ;-) Dziś jestem sobą, jestem z sienie zadowolona, podobam się sobie - i nie tylko, ale to już \"dodatek\".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×