Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

siódemko ❤️ ty też spróbuj tej metody... trochę się martwię o twoje uczucia... powera masz ale... to chyba jednak chęć zemsty... Nie tędy droga. To ci zapewne doda sił do walki z nim, ale to jest dopalacz. "Mimo, że zrobił mi tyle krzywdy kocham i szanuję siebie" On ma swoją drogę, tobie tylko chodzi o to, by wasze drogi się nie krzyżowały czyż nie? Pamiętaj o tym. Do czasu, aż pojawi się litość nad tym biednym zagubionym człowiekiem, bez chęci pomagania mu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Goniąc Kormorany " bo ja ze swoich obserwacji z kolei widzę, ze mężczyźni świadomi, jakoś trafiają na kobiety nieświadome i męczą się w imię tej samej idei co rozsądne i myślące kobiety." Ja to też niestety zauważam... A może jest tak, że stajemy się świadomi bo mamy takich partnerów.. Ja jestem wciąż myśli, że przychodzimy na świat by się go uczyć... z jakimś zadaniem do wykonania, że to wszystko ma jakiś sens. Im więcej obserwuję tym większe mam o tym przekonanie... Więc odbieram kolejne lekcje i pilnie się uczę :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hehe :D jak w tej bajce o noworodkach w brzuchu ( ze strony Sahaya Yoga), mam nadzieję że się narodzę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sowa "Tak to normalnie w miare rozmawiamy ale o doopie maryni za przeproszeniem, jak ja zaczynam poważniejszy temat to jestem zbywana." - skąd ja to znam :) Przecież poważne rozmowy przeszkodzą mu w życiu łatwym lekkim i przyjemnym :) A tak swoją drogą o ile się nie mylę środki psychoaktywne zmniejszają ochotę na seks (one same jak seks ;)) To już wiesz dlaczego tak się dzieje, że schodzi on na plan dalszy. Uwolnij się od niego. Jemu tak dobrze z samym sobą i środkami zastępczymi... Niech się chłopiec sam bawi ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Vacancy "Cóz powiesz, mistrzu, o małżeństwie?" - piękny fragment Gdyby faceci tak serio do małżeństw podchodzili jak my, pewnie by tak było. Ale niestety wymaga to dbałości o relacje, o które nasi faceci rzadko się troszczą. Ale widzę młodych ludzi... znam kilka par, które dobrze rokują na przyszłość. Traktują siebie nawzajem z dystansem, zrozumieniem i na luzie. Może to następne pokolenie niesie zmianę... (trzy piąte znanych mi młodych par- to już niezły wynik)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tez cos zacytuje - to slowa z ksiazki \"Prorok\" Khalila Gibrana. \"dy miłość skinie na was, podążcie za nią, Chociaż jej drogi są strome i trudne. A kiedy jej skrzydła osłonią was, poddajcie się jej, Chociaż miecz ukryty w jej skrzydłach może was zranić. A kiedy mówi do was, uwierzcie jej, Choć jej głos może rozwiać wasze sny, jak północny wiatr pustoszy ogród. Bo tak jak miłość wieńczy was, tak też i krzyżuje. Jak sprzyja waszemu wzrostowi, tak też przycina was. I choć wspina się na wasz wierzchołek i pieści wasze najdelikatniejsze gałązki, które drżą w słońcu, Tak też zstąpi do waszych korzeni i wstrząśnie nimi, chociaż wrastają w ziemię. Jak snopy zboża przygarnia was do siebie. Młóci, by was doszczętnie ogołocić. Przesiewa, by oczyścić was z łusek, Miele was do białości. Ugniata was, aż się poddacie; A wtedy wrzuca was w święty ogień, abyście stali się świętym chlebem na świętą ucztę Boga. To wszystko miłość wam czyni, abyście poznali tajniki swego serca, a mając tę wiedzę stali się cząstką serca Życia. Lecz jeśli w waszej trwodze będziecie szukać jedynie spokoju w miłości i przyjemności w miłości, Wtenczas będzie lepiej, jeśli okryjecie swą nagość i przejdziecie z klepiska miłości Na świat pozbawiony pór roku, gdzie będziecie się śmiać, lecz niepełnym śmiechem, i płakać, lecz nie wszystkimi łzami. Miłość nic wam nie daje poza samą sobą i nic nie zabiera prócz siebie. Miłość nie posiada ani nie chce być w niczyim posiadaniu; Gdyż miłość wystarcza miłości. Kiedy kochasz, nie powinieneś mówić: \"Bóg jest w twoim sercu\", lecz raczej: \"Ja jestem w sercu Boga\". I nie myślcie, że możecie kierować miłością, gdyż miłość, jeśli uzna was za godnych tego, pokieruje waszym postępowaniem. Miłość niczego innego nie pragnie, tylko spełnić się. Lecz jeśli kochasz i musisz czegoś pragnąć, niech to będą twe własne pragnienia. Aby stopnieć i stać się jak rwący strumień, co śpiewa swą melodię nocy. Aby poznać ból nadmiaru uczucia. Być zranionym własnym zrozumieniem miłości; Krwawić ochoczo i radośnie. Budzić się o świcie z uskrzydlonym sercem i składać dziękczynienia za każdy następny dzień miłowania; Odpoczywać w południe rozmyślając nad uniesieniami miłości; Wracać wieczorem do domu z wdzięcznością; I zasypiać z modlitwą za ukochaną osobę w sercu swoim i z pieśnią chwalby na ustach.\" \"Zrodziliście się razem i razem na zawsze pozostaniecie. Pozostaniecie razem, aż białe skrzydła śmierci rozwieją wasze dni. Zawsze pozostaniecie razem, nawet w milczącej pamięci Boga. Lecz zachowajcie wolną przestrzeń w waszej wspólnocie. I niech niebiańskie wiatry pląsają między wami. Miłujcie się nawzajem, lecz nie narzucajcie pęt swej miłości. Niech raczej falujące morze powstanie pomiędzy brzegami waszych dusz. Napełniajcie nawzajem wasze kielichy, lecz nie pijcie z jednego kielicha. Dzielcie się chlebem, lecz nie pożywajcie tego samego bochenka. Śpiewajcie, tańczcie ze sobą i bądźcie weseli, lecz niech każde z was pozostanie samotne. Tak jak struny lutni pozostają samotne, choć każda drga tą samą melodią. Obdarzajcie się sercami, lecz nie bądźcie ich strażnikami. Bo tylko ręka Życia może zawrzeć wasze serca. Stójcie obok siebie, lecz nie nazbyt blisko jedno drugiego; Albowiem filary świątyni stoją oddzielnie, A dąb ani cyprys nie rosną jeden w cieniu drugiego.\" \"Wasze dzieci nie są waszymi dziećmi, Są synami i córkami Życia, które pragnie istnieć. Rodzą się dzięki wam, lecz nie z was, I chociaż z wami przebywają, nie należą do was. Możecie obdarzyć je waszą miłością, lecz nie waszymi myślami. Albowiem mają swoje własne myśli. Możecie dać schronienie ciałom ich, ale nie duszom. Albowiem ich dusze zamieszkują dom jutra, do którego nie możecie wstąpić nawet w snach. Możecie usiłować upodobnić się do nich, lecz nie starajcie się, aby one stały się do was podobne. Albowiem miłość nie cofa się wstecz ani nie ociąga się, by pozostać w dniu wczorajszym. Jesteście łukami, z których wystrzelono wasze dzieci jak żywe strzały. Łucznik dostrzega cel na drodze do nieskończoności i napina was Swą mocą, aby Jego strzały pomknęły szybko i daleko. Niech napięcie dłonią Łucznika napełni was radością; Albowiem Ten, który kocha lecącą strzałę, nie mniej miłuje nieruchomość łuku. Mało dajecie rozdając wasze mienie. Jedynie dając z samych siebie obdarzacie naprawdę. Bo czymże są wasze posiadłości jak nie rzeczami, których pilnie strzeżecie w obawie, że możecie ich potrzebować jutro? A jutro, cóż przyniesie jutro chytremu psu, który zakopał kości na bezdrożach piasku, podążając za pielgrzymami do miasta świętego? A czymże jest obawa przed nędzą jak nie samą nędzą? Czyż lęk przed pragnieniem, gdy posiadacie pełną studnię, nie jest już nie ugaszonym pragnieniem? Jedni dają mało z obfitości, którą posiadają - dają dla zdobycia uznania -a już to skryte pragnienie umniejsza ich dar. Są też tacy, którzy mają mało, a dają wszystko. To ci, co wierzą w życie i hojność życia, a ich skrzynia nigdy nie jest pusta. To ci, co dają radośnie, a ta radość jest ich nagrodą. Są też tacy, co dają z bólem, a ten ból jest ich chrztem. I ci, co dając nie odczuwają bólu i nie szukają radości ani nie dają z myślą o zasłudze. Dają tak jak mirt, co rosnąc w dolinie rozsiewa swój zapach w przestrzeni. Poprzez ręce takich jak oni przemawia Bóg i ich oczami uśmiecha się do ziemi. Dobrze jest dawać, gdy ktoś o to prosi, lecz jeszcze lepiej dać samemu bez proszenia, ze zrozumieniem. Dla szczodrego poszukiwanie kogoś, kto przyjmie dar, jest większą radością od samego dawania. Czyż jest coś, co moglibyście zatrzymać dla siebie? Pewnego dnia wszystko, co posiadacie, będzie rozdane, Dlatego dawajcie już teraz, aby pora obdarzania była waszym udziałem, a nie waszych spadkobierców. Nieraz mówicie: \"Dam, ale tylko tym, co na to zasługują\". Tak nie mówią drzewa w waszym sadzie ani trzoda na waszym pastwisku. Dają, aby żyć, bo zatrzymywać dla siebie oznacza zginąć. Z pewnością ten, który jest godzien otrzymywać swe dni i noce, godzien jest otrzymać od was wszystko. I ten, który zasłużył na to, by pić z oceanu życia, zasługuje, by swój kielich napełnić u waszego małego strumyka. A czyż jest większa zasługa niż odwaga, ufność i miłosierdzie otrzymywania?\" Milej niedzieli Wszystkim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
enia 😍 Bardo mądry tekst o obserwacji i akceptacji emocji. Mnie też martwią takie ekstremalne emocje występujące u siódemki 😍 Mam wrażenie, że to też jest taka zastępcza jazda na emocjach. Odnoszę wrażenie, że wchodzisz siódemko na forum, gdy jesteś na ekstremalnych emocjach pozytywnych (euforycznych), a kiedy Cię nie ma tutaj, masz ekstremalne doły.To jest charakteryczne dla wielu z nas, latanie po górach i strasznych dołach, przy kolorach silnych. A gdzie piekne szaroście, stonowane zielenie, kolory ziemi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rento... Jeśli tak jest jak mowisz, że siódemka (wybacz siodemko że o Tobie w osobie trzeciej) wchodzi na forum w stanach euforycznych... to też jest sposób na rozładowanie nadmiernych emocji. Pisanie o nich. Martwiłam się, ale może niepotrzebnie... Jednak wielka jest moc tego topiku ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cztery umowy :-) enia1 :-) ❤️ Nie wiem w którym miejscu mojego postu wyczułyście że jestem żądna zemsty. Ja SIÓDEMKA , super kobietka , nie jestem zwolennikiem zemst. I nie zemstę chcę uczynić ale \" ostateczny pojedynek\" żeby w moim zyciu nastał już spokój, muszę resztki bałaganu pozamiatać, dlatego odpowiem tak , że z ostatnich moich wpisów trafnie \"wyczuła \" całą moją sytuację tylko Ewa :-) ❤️ 🖐️ Tak Ewo , dziękuję ci bardzo, dzięki twojemu wpisowi do mnie , dałaś mi pełen obraz. Jest prawdą że każdy niedokonczony definitywnie związek , i tak sie \" odezwie \" Musi nastąpić ta kropka nad i. Nie uda się przed tym uciec. TO właśnie dzieje się teraz u mnie. Każdej dziewczynie 🌼dziękuję za odpowiedzi do mnie w tej mojej sprawie , dziękuję za wasze uwagi , spostrzeżenia , dzięki temu potrafiłam sie jeszcze bardziej skonfrontować sama z soba i moimi odczuciami. Myślę i jestem przekonana , że moja zemsta dla niego ~ to ~ moje nowe udane spokojne życie :-) 🌼 :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
enia 1 :-D Rento... Jeśli tak jest jak mowisz, że siódemka (wybacz siodemko że o Tobie w osobie trzeciej) wchodzi na forum w stanach euforycznych... to też jest sposób na rozładowanie nadmiernych emocji. Pisanie o nich. Nie mam czego ci wybaczać :-D możesz o mnie pisać w osobie trzeciej 🖐️ :-D To prawda. Pomogło mi to że tak się mogłam przynajmniej tutaj rozładować z moich emocji :-) Dzięki temu nie tłamsiłam ich w sobie i nie kumulowałam w myslach :-P :-D Potem się juz na spokojnie przyjrzeć \" całej sprawie \" jeszcze do tego pomogła mi Ewa :-D i to mi dało pełny obraz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
renta :-) 🖐️ Mnie też martwią takie ekstremalne emocje występujące u siódemki Mam wrażenie, że to też jest taka zastępcza jazda na emocjach. Odnoszę wrażenie, że wchodzisz siódemko na forum, gdy jesteś na ekstremalnych emocjach pozytywnych (euforycznych), a kiedy Cię nie ma tutaj, masz ekstremalne doły.To jest charakteryczne dla wielu z nas, latanie po górach i strasznych dołach, przy kolorach silnych. A gdzie piekne szaroście, stonowane zielenie, kolory ziemi? Dziękuję ci za to co napisałaś :-) Coś w tym jest , ja już łapię , ale pozwól mi trochę czasu miec na to żeby wyłapać i dostrzec cały sens tego ... postaram się , bo przeczuwam że to jest dla mnie bardzo ważne. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Siodemko - najwazniejszy jest spokoj, Twoj i Twojej rodziny. A jesli dla tego wlasnie spokoju, dla jego utrzymania trzeba sie zmierzyc po raz ostatni z upiorami przeszlosci - zrob to. Jestem z Toba calym sercem. Zebys mogla miec w koncu 100% swietego spokoju a nie cos tam jeszcze za plecami. Wierze w Twoja intuicje, wierze ze poprowadzi Cie sluszna droga. Emocje... Trudno zeby ich nie bylo w takiej sytuacji. Ale emocje to nie Ty, prawda? Emocje sa tylko czescia Ciebie. Mam nadzieje ze sie nie boisz, strach jest bardzo zlym doradca - choc moze uratowac zycie. To co bylo, chocby nie wiem jaki koszmar - jest juz przeszloscia. Tego nie ma dzisiaj, nie bedzie jutro. Nie bedzie nigdy - o Ty o to zadbasz. Bo jestes silna i masz siebie. A dzieci wlasnie dlatego moga na Ciebie liczyc. Trzymaj sie i pisz do nas. Jestes tutaj bardzo wazna - dla nas i dla topiku. Ale pamietaj - najwazniejsza jestes dla siebie. Co do tego zagladania w chwilach zlych/dobrych - od siebie powiem, zagladam zawsze a pisze gdy mam cos do powiedzenia. Ostatnimi dniami moje wywody nadawalyby sie wylacznie na forum linuxa wiec dalam sobie spokoj. Za to codziennie Was podczytuje. Inna ja - wywolalas mnie do tablicy, napisze do Ciebie jeszcze. Teraz musze juz spadac. Dla wszystkich - duzo slonca 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _sowa_
racja że jemu najlepiej z samym sobą i racja że prawdopodobnie z jednego dysfunkcyjnego związku weszłam w drugi, obecnego partnera znałam wczesniej i dużą rolę odegrał tu sentyment obupólny:) - ale to za mało zeby stworzyc udany związek co ciekawe mój były też był uzalezniony od jarania... i jeszcze od ponizania mnie. Obecny tego nie robi, jest bardziej wycofany, ma swój świat, jajestem dodatkiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dla mnie "prorok" to taka biblia pauperum :) Niestety mam go w wersji ang - ale na sieci mozna znalezc polskie tlumaczenie - i tym sie wlasnie posluzylam. Szczegolnie przemawia do mnie fragment o dzieciach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Obserwowanie “myślącego umysłu”. Oba sposoby są dobre, ja jednak chciałabym się skupić na tym drugim. Tolle mówi o tym, że brak świadomości wynika z naszego identyfikowania się z umysłem. Innymi słowy, wydaje nam się, że jesteśmy umysłem, a nie, że posiadamy umysł. Początkiem uwolnienia się od “tyranii umysłu” jest uświadomienie sobie swej odrębności. Dlaczego nazywam to tyranią? A zastanów się, ile razy ten głos w twojej głowie nie pozwalał ci zrobić czegoś na co miałaś ochotę, krytykował cię i ganił? Ile razy doprowadzał do tego, że się niepotrzebnie martwiłeś? Jak często nie lubisz tego, co słyszysz w swojej głowie? Jak się uwolnić? Na początek można po prostu zacząć obserwować swoje myśli jako niezależny obserwator. Nie oceniaj i nie gań siebie za “złe myśli”, bo to jest powrót do starego układu. Po prostu słuchaj, możesz też zapisywać swoje obserwacje. Słuchaj co się dzieje w konkretnych sytuacjach, obserwuj jakie słowa twojego głosu wywołują w tobie negatywne emocje, jakie masz odruchowe myśli. Wkrótce poczujesz, że faktycznie są myśli i jest “ten, który myśli”, ale także jest “ten, który obserwuje myślącego”. To właśnie ty, ten prawdziwy, najczystszy ty. Dzięki temu będziesz mogła się zdystansować od swoich reakcji, zobaczyć je w pełnej krasie i zmienić. O wiele łatwiej jest zmieniać coś patrząc na to z boku, niż zmieniać coś co uważamy za część siebie. Nie jesteś swoimi emocjami, odczuciami i reakcjami. Zauważając to, wchodzisz na zupełnie inny poziom świadomości i nagle zyskujesz nowe możliwości działania i odczuwania. Skutkiem ubocznym (choć patrząc z innej perspektywy, może to być też główny cel) takich ćwiczeń obserwacyjnych jest to, że “przyłapanie” jakiejś myśli ze świadomością, że jest się czymś od niej odrębnym, osłabia jej moc. Taka myśl odpływa, bo nie jest nas podtrzymywana. W konsekwencji można doświadczyć luki między myślami, miejsca w którym przez moment nie ma żadnych myśli. Jest to stan najwyższego spokoju, radości i czystego istnienia. Nie ma myśli, nie ma zmartwień, nie ma porównań, ocen, przekonań. Jednocześnie jest pełna świadomość, a zmysły odbierają niczym nie zakłócone bodźce. Z początku te przerwy między myślami są bardzo krótkie, ale można je stopniowo wydłużać. Mistrzowie potrafią trwać bez przerwy w takim stanie długimi godzinami. Mi osobiście zdarzyło się doświadczyć tych krótkich chwil i to samo w sobie było niezmiernie przyjemne. Zaś z obserwatorem jestem już od jakiegoś czasu dość mocno zaprzyjaźniona. Jest on bardzo pomocny w rozwiązywaniu różnych problemów i uniezależnianiu się od nawykowych reakcji. Zacząć można od krótkich sesji obserwacji, a z czasem obserwacja zacznie się pojawiać spontanicznie. Najważniejsza jest decyzja i chęć zmiany dotychczasowego sposobu. Czy naprawdę chcesz się uwolnić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość catherine2401
Aktualnie czytam " Dlaczego faceci kochaja zolzy ?" nie chodzi tu o wredne babska..oczywiscie..ale nie zdradze szczegolow..powiem tylko tyle ze warto przeczytac..dala mi ta ksiazka duzo do myslenia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jaka
witam! postanowiłam do Was napisać...bo chcę się wygadać a poza tym liczę na pomoc bo już sama nie wiem co robić i co czuję... jestem w związku od paru lat, jednak przez ten czas dużo sie miedzy nami działo, parę razy się rozstawaliśmy, kłuciliśmy się itp. Teraz znów jest źle. ..choć może cały czas było. On mi w niczym nie pomaga, mówi wiele bolesnych słów, nawwet nie wiem czy zdaje sobie z tego sprawę jak mnie to boli. Wszystko jest dla niego wazniejsze odemnie.W weekend kiedy liczę że spędzimy trochę czasu razem okazuje się że on już ma plany bo koledzy dzwonią itp... a ja siedzę w domu. I teraz mam żal do niego ale jednocześnie nie potrafię wybaczyć sobie że na to pozwalam. Teraz sprawa stoi na ostrzu noża. On mówi że odejdzie a ja stoję przed dylematem bo z jednej strony chcę żeby odszedł bo wiem że go nie zmiienię a z drugiej coś do niego czuje i się boję samotności. Zdaję sobie sprawę z tego że to co jest teraz nie jest wporzadku, i myślę że z kimś innym miałabym szansę stworzyć szczęśliwy związeek bo w tej chwili nie mogę powiedzieć że jestem szczęśliwa....tyle że nie mam odwagi, i nie wiem co mną kieruje że wciąż w tym jestem. Dodam że nie jestem osobą zamkniętą w sobie. Łatwo nawiązuję kontakty z ludźmi, wiele osób mi mówi że jestem atrakcyjną kobietą. Więc w czym tkwi mój problem, dlaczego nie potrafie jak inne kobiety zamknąć za sobą drzwi i zacząć od nowa. :( Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jaka
dodam, że nawet nie mam z kim porozmawiać o tym co się wokół mnie dzieje bo mi jest już wstyd mówić przyjaciółce że coś jest nie tak. Jesetm z tym sama. I pewnie dziś się wszystko wyjaśni. On potrafi wszystko odwrócić na swoją korzyść, a jak coś zrobi źle, zachowa się nie tak, i mówię mu co mnie boli to on twierdzi że chciał mi dać nauczkę, i że to przezemnie tak się zachowuje. Wogóle do niego nie dociera że może mnie krzywdzić swoim zachowaniem. On jest ok, a ja jestem beee. Nie umiem z nim rozmawiać, nawet się nie da. Nie mam już siły na to wszystko. ...Można powiedzieć,że zębów nie wsadzi a krew wyssie.:((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"Wszystko jest dla niego wazniejsze odemnie.W weekend kiedy liczę że spędzimy trochę czasu razem okazuje się że on już ma plany bo koledzy dzwonią itp... a ja siedzę w domu.\" Dlaczego nie zaplanujesz sobie jakis wyjsc z kolezankami, przyjaciolmi? Dlaczego tylko siedzisz w domu i czekasz? Dlaczego nie masz wlasnego zycia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Inna ja... Jesteś silna tylko troszkę pogubiona... spróbuj przeżyć te uczucia do konca sama w sobie.. Twój mąż nie może cię uratować, sama siebie musisz ratować. To smutne bo człowiek chciałby się wygadać wyspowiadać, ale jest sam. Pod żadnym pozorem tego nie rób - nie swojemu mężowi. Po co ma się niepotrzebnie denerwować, przecież chcesz być z nim i tylko on tak naprawdę się liczy - bo robisz to dla niego. Pisałam o oddaleniu, bo to pomaga w przeżyciu tego co powinno być przeżyte do końca, aby się od tego uwolnić, nie wskazany jest świadek w postaci bliskiej osoby, którą to w jakiś sposób dotyka. Przeżyć trzeba samemu w sobie. Choć mąż jest dla Ciebie przyjacielem i może to zrozumieć, ale dobrze robisz nie mówiąc mu o tym bo oprócz rozumu ludzie mają jeszcze uczucia, które czasem tym rozumem targają (jak sama tego doświadczasz). Czasem trzeba im oszczędzić niepotrzebnych zupełnie emocji, właśnie z szacunku dla nich, tymbardziej że chcesz się uwolnić od X. Z tego co widzę ty też darzysz go przyjaźnią i wiesz jak o nią dbać. Ale w związku z tym nie łatwo ci się ukryć z emocjami. Ukrywanie powoduje nawarstwianie się i rośnięcie ich w siłę. Dlatego uważam, że oddalenie gdy ma się konkretny cel - wyciszyć emocje - jak najbardziej jest dobre. ale trzeba o tym celu pamiętać i pod żadnym pozorem nie schodzić z obranej drogi, pilnować samodyscypliny. A nasze własne przeżywanie jest niestety dla bliskich widoczne. Ale pisz to też pomaga wyzwolić się od natrętnych myśli i uczuć. A odnośnie książek można ściągać e-booki ze strony www.4shared.com pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jaka taka... czy masz jakieś hobby, zainteresowania? czemu wstydzisz się rozmawiać z przyjaciólką... przecież przyjaciele od tego są, by wspierać, by wysłuchać by się moc przed nimi wygadać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja lekturą ostanio jest ten topik,czytam go od poczatku Przezywam bardzo Wasze poszargane ,i jestem pełna podziwu dla Was ,ze tak swietnie dałyscie sobie rady i to w takm krótkim czasie. Ja sobie sama zgotowałam ten stan ,w którym sie znalazłam.. Majac 40lat,powinnam trzezwo patrzec na zycie ,a nie zachowywac sie jak 15latka,zreszta terazneijsze 15 latki nie przezywałay by tego tak bardzo,jak ja U mnie niby w porzadku,ale nie calkiem ,nie umie zapomniec ,ciagle zastanawiam sie dlaczego byłam taka naiwna ,i dlaczego ktos mnie wykorzytsał w perfidny sposób....przeciez wiedziałm ,ze on nic do mnie nie czuje ,tyle razy to widziałam a ,ze pisał co innego... ciagle sie zastanawiam,czy rzeczywiscie świat na tym polega ,ze mozna po trupach do celu... jakos nie moge tego przegryz,ze tak sie dalam zrobic....ze ktos na kim zalezalo tak mnie okłamal,któremu ciagle pomaga lam to słowem ,to czynem...ciagle mam ochote napisac do niej ,ze on mnie okłamał ..ale poocc ,moze to razem wymyslili..miałam pozytywnie myslec i mysle i wmawaim sobie ,ze bedzie normalnie i przepieknie ,ale nie umie zapomniec ..momo z,e wybaczyłam....no własnie czy wybaczyłam,nie wiem...nic nie wiem ...wiem tylko ze czuje sie podle z mysla ,ze ktos sie mna zabawił...a ja nie uwierzyłam w lutym jak mi powiedział ,ze wykonywał tylko zlecenie...myslałam,ze mowił to bo był zdenerwowany....nikt mnie tak nigdy nie upokorzył.....troche na własne zyczenie ,bo gdybym tutaj trafiła w grudniu to pewnie nie było bytego wszystkiego .mojej depresji,moich mysli wokól jego osoby ,a teraz jejj ...chyba zapedzam sie w kozi róg,,,,,ale nie poterafie bardzo chce ,lale nie umie ......i nie pomagaja mi zajecia bo mam ich mnóstwo....tylko niech nikt mi nie mówi ,ze co nas nie zabije to nas wzocni...nie chce byc Herkulesem... W moim 40letnim zyciu nie mialam normalnego ,zdrowego zwiazku...i chyba tak mi zostanie...ze bede sama.....ja wiem ze dla Was po przejsciach bycie tylko dla sibie i dzieci jest najlepsze....ale ja zawsze byłam dla siebie i sama ze soba.... Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jaka taka też mi się wydaje ze brak ci własnego życia. Zbyt mocno uzależniłaś się od tego co on zrobi lub powie... Ten nick który sobie wybrałaś też wiele o tobie mowi... dlaczego się tak nazwałaś... nie pisz mi, ja nie potrzebuję wiedzieć... zastanow się, bo to wiedza potrzebna dla ciebie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam! Miałam ciężkie popołudnie w piątek i sobotę i niedzielę ........... dobrze, że emocje moje trochę opadły bo wczoraj to bym tu samymi najgorszymi epitetami pisała chyba (co mi się bardzo rzadko zdarza ale zachowanie m. działało na mnie jak płachta na byka....) Na szczęście skończył się \"biały tydzień\" naszego syna (może to źle się z tego cieszyć ale widzenie i słyszenie codziennie m. to gorzej niż kara). M. przykładnie cały tydzień przyjeżdżał, to dla niego świetna okazja była, zresztą wcześniej wydeptał wszystkie możliwe ścieżki w kościele skarżąc się na mnie, że się wyprowadziłam z dzieckiem, że ja nie chce pojednania rodziny itd .... nie wiem czy wspomniał, ze jest człowiekiem z którym po prostu nie da się wytrzymać, nie da się żyć .... chyba że tylko na jego zasadach. Mi powiedział wtedy: jak ja w ogóle mogę w kościele stać? Na początku czułam wzrok wszystkich na sobie, okropnie się czułam choć nie wiem co inni myśleli ......... z czasem mówiłam sobie, że mnie to nie interesuje ani co im M. opowiadał, co oni wszyscy myślą aż w końcu przestało mnie to zupełnie obchodzić. Chodziłam dla siebie i dla syna bo to on miał pierwszą komunię. Z końcem białego tygodnia chyba do M. zaczęło docierać że nie zmienię swojego zdania i te wszystkie jego naciski w których wykorzystywał komunię syna na nic ...... W trakcie białego tygodnia oznajmiłam mu że ma przyjeżdżać bezpośrednio przed majówką ale już w sobotę przyjechał 3 godziny przed ..... zostawiłam go samego z synem w jednym pokoju a sama byłam obok. Nie mogąc słuchać tego co mówi do syna bo ciągle mu sugerował że go ktoś buntuje przeciw niemu, że ktoś mu każe się tak zachowywać i taka głupia gadka w kółko jakby nie było tematów do rozmowy z synem. W końcu weszłam tam i powiedziałam do syna że może w coś zagramy bo słyszałam, że coraz bardziej nerwowo odpowiada. Zagraliśmy w monopol i trochę się uspokoiło. Potem pojechaliśmy do kościoła. Tam M. interesowało najbardziej co to za kobiety siedzą przed nami. Powiedziałam krótko, że nie wiem ale jak wyszliśmy to on znowu: co to za kobiety, czy one nie są naszymi sąsiadkami, czy mieszkają na tym samym osiedlu. Zdenerwowałam się i powiedziałam że nie znam ich i nie interesuje mnie to gdzie mieszkają a ten do mnie: o co ja się tak denerwuje, żebym się uspokoiła. M. jest z tych którzy wiecznie robią dochodzenia, wszędzie widzą podstęp, chce żeby wszyscy widzieli go w dobrym świetle i wiecznie chwalili. Ta głupia rozmowa o tych kobietach zdenerwowała też naszego syna, który nagle wykrzyczał do ojca, że ciągle musi robić jakieś dochodzenie, że co go to obchodzi kto to był. Wysiadł na parkingu z auta, zostawiając nas i pobiegł do babci, którą zobaczył (wracała na nogach). Powiedziałam M. że może na dziś już starczy i że powinien już pojechać ale on to miał za nic. Poszedł za mną do domu. Tam zaczął, że moglibyśmy gdzieś pójść na pizze. Syn powiedział że nie chce nigdzie iść i powiedział do mnie że moglibyśmy sobie zamówić telefonicznie..... ale M. dalej swoje ..... kilka razy, że on uważa że dobrze by było żebyśmy jednak pojechali (z uporem maniaka). Odpowiedziałam mu że Patryk nie chce i ja też nie chce i żeby już skończył a on dalej swoje ......... zrobiło się tak nerwowo że w końcu Patryk się rozpłakał i powiedział żeby się już nikt nic nie mówił..... Zabrałam Patryka do osobnego pokoju i zamknęłam drzwi (przeraziła mnie ta sytuacja bo jeszcze takiej reakcji syna nie widziałam i samej mi się chciało wyć, że to ja nie panuje nad tym wszystkim). M stał za drzwiami i dalej coś mówił. Wyszłam i powiedziałam mu żeby już sobie poszedł a on nic ............. On ma prawo. W końcu poszedł. Wcześniej umówiliśmy się że w niedziele zabierze syna do swojej mamy bo ma imieniny a później wyjeżdżają i nie wiadomo kiedy przyjadą. Patryk rano nie chciał jechać, powiedział że chce zostać i iść tylko z babcią na działkę. Powiedziałam że jak nie chce to nie musi jechać. M. natomiast od razu wyskoczył że ktoś go buntuje i teraz on nie chce z nim jechać a umawiał się ze mną inaczej ...... W końcu Patryk powiedział że pojedzie ale ma go zawieźć do babci i cioci i o 15 chce wrócić z powrotem. Jak pojechali to czułam się okropnie, nie radzę sobie z tym wszystkim, widzę że Patryk czuje że ja go wystarczająco nie chronię. M. za każdym razem mówi mi że wszystko to jest moja wina bo to ja się wyprowadziłam i on ma utrudniony kontakt z synem (szkoda tylko że zauważył że ma syna dopiero wtedy jak się wyprowadziliśmy z domu), że moją winą jest że syn mu nie jest posłuszny itd Jak mówię do m. normalnie to on nic nie rozumie; jak zaczynam podnosić głos to mówi do mnie spokojnym głosem że po co ja się denerwuje, żebym ja się uspokoiła. Zachowuje się jak taki bezwzględny zimny typ .............. a za chwile ma łzy w oczach i mówi przy nas że za nami tęskni i jest mu bardzo źle samemu. Jak w niedziele odwiózł syna to powiedział że moglibyśmy się spotkać w tygodniu.... powiedziałam, że nie mam ochoty i że mam go dość. Wychodząc i tak powtórzył swoje i dodał jeszcze że zawsze mogę do niego zadzwonić.... i poszedł. Zamurowało mnie....po co ja mam do niego dzwonić? mówię, że nie chce go widzieć a on mówi że przyjedzie; wcześniej oznajmiłam mu że jeśli chce spotkać się z synem to ma wcześniej zadzwonić i umówić się i powiedział że w porządku a teraz mi mówi że wpadnie kiedyś w tygodniu ........... wypisałam się choć w skrócie .... okropnie nerwowy weekend boję się o syna i nie wiem co mam robić.......... W sądzie mamy zawieszenie sprawy rozwodowej aż do stycznia następnego roku. M i tak twierdzi że rozwodu mi nie da i że razem ze swoją rodziną będzie walczył o syna ........... więc jak ja chce \"spokoju\" to mam wracać do domu ............. ale tego się nie doczeka!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
....a największe oczy zrobiłam jak mi powiedział, że dzieci scalają związki i może nasz by też scaliło kolejne dziecko ........... zamurował mnie sposób jego myślenia choć chyba po tym wszystkim co już "pokazał" żaden jego nowy pomysł nie powinien mnie zdziwić .... Nawet odpowiadać się nie chce na tego typu pomysły bo szkoda energii ... Ja nie mogę znieść nawet jego dotyku i ciągle mu mówię, że sobie tego nie życzę żeby nawet... jak się tłumaczy .... przypadkiem mnie nie dotykał a on mówi, że moglibyśmy mieć dziecko .....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _sowa_
"są dni kiedy jestem konkretna i to co było mam gdzieś a następny dzień mam ochotę przeryczeć gdzies w kącie bo nie radzę sobie z tym co mnie zjada od środka" - Inna_ja, ja mam tak samo. Raz jestem silna i jest dobrze,czuję że góry mogę przenosić, a raz - tak jak dziś - siedze załamana i ryczę Może rzeczywiście powinnam leczyć się z depresji tak jak mój mąż twierdzi? Zastanawiam się nad tym od dłuższego czasu ale nie mogę sie przełamać i iść do poradni, nie wiem czy isc panstwowo czy prywatnie... Wciąż wydaje mi sie że sama sobie poradzę, ze ja znam siebie najlepiej ale wiem że z dystansu na moją sytuację nie umiem spojrzeć, dlatego piszę tu ale Wy nie znacie szczegółów mojej historii, nie mam odwagi wszystkiego napisać:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Goniąc Kormorany ❤️ Ewo, dziękuje za odpowiedź i masz racje a ja nie pomyślałam o tym wcześniej ..... M. nie powinien przebywać długo w mieszkaniu w którym teraz mieszkam z synem .... jeśli chce się z nim spotkać to powinien zabierać syna a później odwozić .......... właśnie po to, żeby syn czuł się bezpiecznie w tym miejscu gdzie teraz mieszkamy ..... Powinnam być bardziej stanowcza i staram się ale nie zawsze mi to wychodzi bo m. nie liczy się w ogóle z tym co ja mówię .....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
....ostatnio zaczął do mnie mówić, że owszem szanuje moją decyzję ..... i od razu mówi dalej ........... ale ........ i na końcu się okazuje, że w ogóle moje decyzji nie szanuje bo on ma własne zdanie i tylko się tego trzyma (ale tak to wszystko zagmatwa, zapętli, wyobraca) a ja już mam dość! bo tak na prawdę nie szanuje żadnej mojej decyzji! i stwierdził, że jestem egoistką i samolubem ....... Na co ja już odpowiedziałam: że cieszę się bardzo, że w końcu taka jestem! I tu przynajmniej skończył rozmowę bo już nie miał co powiedzieć .....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Goniąc Kormorany Dziękuje.Chyba naucze sie Twoich słów na pamięć...i bedę powtarzać codziennie jak mantre,az do mnie dotrze myśl ,ze jeszcze mozliwe jest ,ze wreszcie poznam smak prawdziwego zwiazku,prawdziwego uczucia..czego dziewczyny wam życze również jak oczywiście chcecie i jesteście gotowe...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Goniąc Kormorany :) stronę o niegrzecznych dzieciach poczytam na pewno, dzięki! Moje tłumaczenia nic nie dają choćbym nie wiem jak bardzo chciała więc pewnie lepiej przestać to robić.... tym bardziej że czasami mam wrażenie, że M. nie pamięta wczorajszego dnia ....... Mam wrażenie, że czasami zachowuje się jak dziecko ale czasami wydaje mi się że zachowuje się w stosunku do mnie jak rodzic .... a może faktycznie nie rodzic tylko dziecko, które się złości, grozi mi palcem ......... itd itp .............. wymaga abym tylko na nim skupiła swoją uwagę bo uważa się za pępek świata..... i wszystko tylko jemu poświęciła ....... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×