Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

Catherine...gratuluję 🌻 a teraz Ci zyczę z całego serca, abyś wtrwala w swojej decyzji, bo skoro pojawiły się łzy w jego oczach.... hmmm myslę, że będzie walczył o Ciebie. Staw temu czoła uzbrojona w siłę i wiedzę, a przede wszytskim w mocne postanowienie i wiarę, że bycie szczęśliwą jest twoim celem. inna ja ❤️ dziękuję za Twoje słowa. Ja jeszcze chyba nie \"dorosłam\" do rozmowy z moją mamą, rozmowy oczyszczającej. Moja mam jest cierpiętnicą i już! I nikt jej tego nie zabierze... kiedy są jakies rozmowy, które tylko dotykaja tematu ona się robi agresywna i od razu płacze, że ona taka oddana, taka ofiara, a ktoś ma do niej pretensje...ona sobie żyły wyprówała, a ja taka niewdzięczna itd. Jak czytam sobie Twoje posty odkąd tutaj zawitałaś, to nie jesteś w moich oczach bidulką, którą skrzywdził jakiś tyran, ale świadomą i mądrą kobietą, która miała już cały arsenał wiedzy i mądrości do podjęcia walki o siebie...potrzebowała tylko przysłowiowego \'kopa\" (sorry). Owszem tutaj się odkrywa po kawałku siebie, jak napisałaś o swoich przeyżciach pod wpływem słów Ewy ❤️. Ewunia i moje prawdy we mnie odkrywała i ma moc... czuję to, jest bardzo przenikliwa, a najbardziej niesamowite jest to, że pamięta, pamięta zapisane tutaj słowa każdej z nas... nawet my same czasami zapominamy, a Ona nam je przytacza i wywołuje... to jest niesamowite. Dobrze Kormoranie Kochany, że tutaj jesteś...dzielisz się z nami sobą samą, a to jest ogromne poświęcenie. Może Ty tego tak nie odbierasz, ale... widze jak Twoje słowa oddziałowują na innych, a przede wszytskim na mnie....dziękuję. 🌻 Poa 🖐️ sciskam i całuję Cię mocno. Alimenty i rozwód... trzymam kciuki, bo to będzie kropka nad i. I chyba już czas Kochana... niech on wie, że też ma dzieci w sensie ekonomicznym, a nie tylko do...manipulowania. Buziol ❤️ ja1972... ❤️ cieszę się twoją radością. NIEZALEŻNOŚĆ....to jest to co każdej z nas jest bardzo potrzebne, bo to daje ogromną siłę. Niebieska... ❤️ mądra dziewczyna z Ciebie, widze jak fajnie wychowujesz synka, będzie dobrze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
enia....zgadzam się z renta 🌻 Może niektórym by ulzyło gdyby tak otworzyli serce i opowiedzieli, próbowali ze swoją osobą przeanalizowac temat, ale... już widzę reakcję mojego M :D Całe zycie by zapewne wracał do takiego tematu, jesli w ogóle byłby nasz wspólny ciag dalszy. Chociaz enia z drugiej strony... niefajne jest takie zycie, kiedy musisz filtrować słowa wypowiadane do swojego M. Ja niestety tak mam i to jest straszne...:O ja mówiąc coś musze wiedzieć jak odbierze wypowiadane słowa mój M. Niestety pomimo cięzkiej pracy jaką obydowje zrobiliśmy...tak rzecz jest nie do przebycia. Nie mogę być tak do końca i na 100% otwrata wobec M. I nie chodzi tutaj absolutnie o jakiekolwiek sprawy damsko-męskie...nie nie, chodzi mi o pierdołki, rzeczy nad którymi ja bym się nie zatrzymała, ale....nie mój M. I to jest dla mnie bardzo trudne, więc na wszelki wypadek nie mówię za dużo...tak dla zasady, bo jeszcze on z prostego zdania wyłuska sobie coś do czego się przyczepi. A ja....ja nie mam nic sobie do zarzucenia, jestem i zyję tak, że mój M mógłby być 24/24 przy mnie...jestem kryształowa. Martwi mnie to... bo to ciagle przeszkadza na przyszłość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie, pozdrawiam Was wszystkie serdecznie i nowym kobietkom życzę dużo samozaparcia w walce z Waszymi wewnętrzynymi ograniczeniami i potworami i samych suksesów w dążeniu do wyznaczonego celu, a przede wszytkim wyznaczenia sobie tych celów🌻 Wspierające koleżanki 🌻 U mnie brak szokujących nowości, ale nadal coraz więcej spokoju...czasem tylko w głowiw wojna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
...takie panowanie nad tym co mówię, ważenie słów przy M. było z czasem okropnie męczące ............ Ja z czasem musiałam nawet dobrze słuchać co mówią inni np. na jakiś wspólnych imprezach .... bo zdarzało się, że później M. rozwodził się nad tym co ktoś powiedział i czy to przypadkiem nie było coś złego i przeciwko niemu.... masakra :( dochodziło do zupełnie nie potrzebnych spięć a ja bawiłam się nawet w tłumaczenie innych, ich słów i ich zachowań i że na pewno nikt nie miał nic przeciwko M. ................ takie uprzykrzanie sobie życia i szukanie problemów tam gdzie ich nie ma .... Nie wspominając już o tym, że sama byłam rozliczana z tego co powiedziałam lub zrobiłam .... to dopiero jest katastrofa .... może doprowadzić do obłędu osoby tłumaczącej się a sama nie wie z czego ma się tłumaczyć i o co chodzi. To, że nie ma sensu być szczerą wobec M. i nie mogę wymagać jakiegokolwiek zrozumienia też się przekonałam ........... potrafił wykorzystać to co ja mu powiedziałam czy zwierzyłam się przeciwko mnie przy najbliższej okazji ............. a jeśli coś zrobił dla mnie dobrego to też nie omieszkał mi przypomnieć na zasadzie: ja dla Ciebie to i to a Ty??? Zostawiasz mnie jak psa .... Boże!!! Człowiek nawet nie wie co mówić .... bo i tak nie dotrze Marzy mi się związek oparty na wzajemnym zrozumieniu, zaufaniu, że można wszystko powiedzieć i wszystko zawierzyć, bez tajemnic i kłamstw bez doszukiwania się nie potrzebnie czegoś czego nie ma, bez kontroli słów i zachowań ..... taki zdrowy związek, normalny Wszystko ma swoje granice i nie uważam że jak bez tajemnic tzn że będzie ktoś opowiadał o jakiś intymnych szczegółach życia z poprzednim partnerem .... chyba że jest to tak boląca część naszego życia i potrzebujemy rozmowy, zrozumienia, pomocy ..... tak myślę .... ale zdrowego związku nie miałam szczęścia doświadczyć więc sobie tylko ..... myślę Ewo! czytam kolejny dzień, wydrukowałam i czytam wieczorami, link, który mi poleciłaś i analizuje ...... nie chce robić jakiegoś studium M. ale dużo mi to daje do myślenia ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niebieska...to co opisałaś...to jota w jotę mój M. Tłumaczenie, że nie jestem wielbłądem, mało tego, że inni ludzie też wielbładami nie są. Koszmar, nerwy i lzy... Niby teraz jest trochę lepiej, bo ja się okopałam, ale ciagle jest z mojej strony ta uzasadniona powściągliwośc, niestety. Tez mi się marzy taki związek, bardzo bym chciała tego doświadczyć, najbardziej z moim M, ale...czy to jest w ogóle z nim mozliwe ? :O:O:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Renta ❤️ dziękuję za słowa uznania Niebo ❤️ w tym moim wpisie nie chodzi o to- \"ja mówiąc coś muszę wiedzieć jak odbierze wypowiadane słowa mój M.\" W Twoim wypadku to jest iście toksyczna atmosfera. To znaczy partner jest toksyczny, kiedy nie możesz z nim swobodnie rozmawiać. Ale tu chodzi o co innego. Chodzi o taką sytuację kiedy chcemy mówić innym, zwłaszcza bliskim, o swoich \"o chorych myślach\" takich które nie dotyczą rzeczywistości czyli są w sferze iluzji, jak na przykład przesadzone obawy, iluzyjna \"miłość\", bo to są iluzje. Jeśli nie sa spełnione jeśli się nie żyje z człowiekiem to nie jest to miłość... Miłość to coś innego niż euforyczny stan. To coś innego niż tworzenie opowieści których nigdy nie będzie. Czasami myślę że pisarki romansów wykorzystywały takie momenty do tworzenia nowych powieści ;). To nie ma żadnego poparcia w rzeczywistości... A ponieważ nie zawsze udaje się łapać odpowiedni dystans do cudzych uczuć - same o tym wiemy jak zły nastrój partnera na nas wpływa, bo go kochamy i chcemy dla niego dobrze- dlatego naszych bliskich nie powinnyśmy obarczać swoimi emocjonalnymi problemami, a jeżeli już to jak najmniej i z duża ostrożnością. Sama byłam niestety tak wykorzystywana przez długi czas (głownie przez to mój związek się rozwalił, pomimo mojego wielkiego zrozumienia dla emocjonalnych problemów partnera), i sama też w pewnym momencie niepotrzebnie powiedziałam coś o czym nie powinnam mówić bo w rezultacie nie miało to wtedy większego znaczenia, poza emocjonalnym zamieszaniem jakie we mnie wywołało - a było niestety skutkiem leczenia emocjonalnych problemów Eksa prze ze mnie, co z kolei mnie emocjonalnie wyczerpywało... pojawił się w moim otoczeniu dojrzały facet, który doskonale wiedział, że problemy emocjonalne trzeba rozwiązywać samemu i tak też się zachowywał, dojrzale i odpowiedzialnie. Ewo ❤️ nawet dojrzałej miłości nie można wystawiać na ciężkie próby... To tak jak dostarczanie sobie ekstremalnych wrażeń.. a to świadczy o toksyczności... niestety Tak jesteś idealistka. Sama wiesz, że o związki 4g jest w tych czasach trudno..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niebieska 29 "a z czasem musiałam nawet dobrze słuchać co mówią inni np. na jakiś wspólnych imprezach .... bo zdarzało się, że później M. rozwodził się nad tym co ktoś powiedział i czy to przypadkiem nie było coś złego i przeciwko niemu.... masakra" - no właśnie, a powinien ci oszczędzić swoich "chorych myśli"....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niebo 🌻 wiesz, ja w takich, powiedzmy, naszych lepszych małżeńskich czasach zaczynałam być bardziej otwarta, spontaniczna, być sobą, próbowałam jakby "latać" w tym naszym związku i byłam w tym szczera, i jak już coraz lepiej się czułam i już myślałam, że w końcu, że coś się zmieniło .... to tu nagle buch mnie po głowie i z powrotem na ziemie (coraz niżej) Za każdym następnym razem pojawienia się "lepszych czasów" ja byłam coraz bardziej powściągliwa .............. tak "zabijałam" samą siebie tak myślę nad Twoim pytaniem postawionym na końcu ...........pytanie od Ciebie do Ciebie .............. Gdy parę miesięcy temu zdawało mi się że już trafiłam na samo dno mojego życia ktoś zapytał mnie czy ja mam jakieś marzenia??? Jakie marzenia? - pomyślałam? Ja miałam tyle marzeń kiedyś i co? Nic nie zostało! Ten ktoś powiedział: to wróć do tego momentu kiedy miałaś tyle marzeń tylko je zrewiduj (wyrzuć to co zniszczyło twoje marzenia) i zacznij na nowo marzyć ...................... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miałam to samo i właśnie TO rozwaliło mój związek. Strasznie to mnie męczyło. Coś powiedziałam, on potem wyrz...ał mi to w innej zupełnie wersji. Byłam tym zmęczona. I te wieczne zwierzenia jego... jego obraz rzeczywistości kłócił się z moim. Wysłuchiwałam go jakiś czas z uwagą. Na sytuację odwrotną nie mogłam liczyć. W końcu była tym psychicznie zmęczona... Achh nie ma sensu wracać do przeszłości... cieszę się że jestem wolna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to powyższe do do poprzedniego opisu niebieskiej... Jeśli chodzi o lepsze czasy małżeńskie, kiedy wydawał się być przyjacielem... dokładnie to samo co u ciebie. Identyczny schemat. Jeszcze może nawet gorzej bo wydawał się ze rozumie, zakładałam że mnie się coś uda w związku z tym zrealizować i że nie będzie mi w tym przynajmniej przeszkadzał...Echh ... powinnam była wtedy poczytać ksiązkę Goldmana o technikach manipulacji. Choć i tak nie wiem czy bym zauważyła te schematy... Typu "noga w drzwiach" albo powiedz najpierw tak, a potem przeprowadź swoje....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I ciągle się przewija to nasze wyobrażeni jak ma wyglądać prawdziwy, zdrowy związek...nasze marzenia, nie ich. To co często jest powtarzane...czy ty aby nie widzisz jego takim jakim chciałabyś, żeby był..ułuda i senne marzenia nic więcej. A potem trzeba mieć twardy tyłek aby zmierzyć się z rzeczywistością, że On nie jest takim człowiekiem jakim go widzisz tylkomkimś zupełnie innym, smutne. Ale rozczarownia bolą. Nasze matki powinny nam dawać przykłady swoim życiem, jak powinna wyglądac fajna i zdrowa rodzina, albo chociaż dawać nam odpowiednie ksiązki do przeczytania....tylko jaką one miały świadomośc? Taka jak ja jeszcze parę lat temu, ba nawet rok temu, zanim tutaj trafiłam, byłam totalnie zielona :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie ostanio przyszło mi na myśl ,ze szkoda,ze nie studiowałam socjologii..../było moim marzeniem/,napewno praca mgr bylaby poswiecona temu topikowi. a dlaczego ....bo wydaje mi sie ,ze tutaj jest najlepszy gabinet psychologiczno-psychiatryczno-przyjacielski.Tutaj są rady prawdziwe,oparte na własnych przezyciach,abnie takie ksiażkowe,wyuczone...wiem ,ze z czasem i psycholog nabiera doswiadczenia...ale tutaj jet o niebo lepiej.. Dzieki wam poznałam cikawa liretaure,zaczełam myslec wreszcie o sobie inczej...moze jeszcze nie dokonca ,ze jestem super ,lae na pewno ,ze niczego mi nie brakuje pod wzgledem fizycznym i umysłowym....pewnie jakies wady mam ,baaa kto ich nie ma.... chociaz nie mam takich problemów jak Wy ,ale wiem jedno ,ze zrobie wszystko ,zeby ich nigdy nie mieć....i zeby walczyc zawsze o siebie ,nawet gdy jset to walka z wiatrakami....nawet nie wiem czy umiałabym być z kimś po tylu nie udanych próbach.... Bardzo Wam dziękuje za słowa wsparcia,rady..wiem ,ze gdybym tutaj nie napisała ,ze swoim\"problemem\" to pewnie jeszcze byłabym na dnie....a tak to juz jest w \"połowie szklanaki\" i ciągle sie uczę ,poznaje siebie dla siebie ,zeby wreszcie powiedzieć sobie ,ze jestem szcześliwa,....nigdy tak sobie nie pwoiedziałm,,,,,bo nie byłam ,bo nawet nie miałm takiej potrzeby,,,,a teraz mam ,chce tak powiedzieć.....i najwazniejsze ,gdzies z tyłu głowy cigle ktoś mi mówi ,ze teraz juz bedzie tylko dobrze,i juz nigdy sie nic zlego nie wydarzy....nie wiem kto tak mowi:) Miłego dnia...u mnei pogoda piekna.....a mieszkam na ślasku:) Pozdrawam......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Medalion ❤️ Ja o tej magistrce z tego topiku to pisałam już na I częsci, ale pewnie ani ja nie byłam pierwsza, ani Ty druga. hehe Wiesz pisanie to jedno, a bycie tutaj, czucie, a przede wszytskim DIALOG to drugie i bardzo wazne. Powstało już parę ksiązek m.in. autorka Pia Melody, która też chociaz terapeuta była uwikłana w chory związek, nie umiała sobie poradzić, a przecież tak wspaniale radziła innym. Czyli loiteratura owszem, ale NIC ani NIKT (myslę o terapii) nie zastapi tego co tutaj mamy i dajemy :D 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Enia .... jak zaczęłam czytać to forum to oczy mi się robiły wielkie jak zobaczyłam jak dużo jest takich typów jak mój M. i jak często powtarza się taki schemat zachowania ........... M. potrafił wyrwać z kontekstu jedno słowo wypowiedziane przeze mnie i dorobić do tego swoją ideologię tak żeby mnie zapędzić w przysłowiowy kozi róg ...... a ja nie umiałam się bronić bo nie wiedziałam jak a poza tym i tak by nic z tego nie wynikło dobrego... Szkoda, że dopiero teraz świadomie widzę M. w prawdziwym jego świetle .... a tak wiele lat żyłam nie do końca wiedząc co się dzieje .... Gdybym miała w sobie wzór prawidłowo funkcjonującej rodziny to sama nie założyłabym takiej ............ a tak musiałam tyle lat swojego życia, powiedzmy, stracić, żeby się tylu rzeczy dowiedzieć .......... choć tak na prawdę jak widzę jak funkcjonują inne związki to ciesze się że ja już tyle wiem i ciągle się uczę .... Powiem szczerze, że najbardziej zrozumiana to czuje się przez osoby piszące na tym forum i w gabinecie psychologa ........... poza tym to mało kto mnie rozumie albo tylko cząstkowo ..... Mam wrażenie, że niektórzy mi sugerują, że wydziwiam bo przecież może być gorzej a mnie nawet fizycznie nie skrzywdził i co ja w ogóle wymagam, że ktoś ma się zmieniać o 180 stopni bo ja nagle nie akceptuje jego zachowania i postępowania, przecież można się przyzwyczaić i jakoś wytrwać do końca życia ............... I tłumaczenie im na nic się zda o co chodzi bo albo sami tkwią w podobnym schemacie i nic nie rozumieją albo problem nie dotknął ich samych i też nie ma szans by go zrozumieli .... Niebo .......... (nie wiem jak między nami różnica wieku i w jakim wieku są nasze matki ale to nie ma znaczenia) .... nasze matki żyły w czasach kiedy nie było świadomości co do takich zachowań i powielanych chorych wzorców, brak dostępu do fachowych podręczników, wstyd pójść do psychologa lub psychiatry a do tego jeszcze wszyscy udawali że u nich to wszystko w najlepszym porządku i uśmiechali się pięknie na zewnątrz a dzieci wychowywano najczęściej na zasadach "zimnego chowu" Ja wiem co ja czuje i coraz głębiej wiem czego chce i nawet jeśli tylu ludzi mnie nie rozumie to trudno, nic im nie będę tłumaczyć, może sami kiedyś zrozumieją choć nie życzę im żeby tego na własnej skórze doświadczyli co było moim udziałem przez tyle lat ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No własnie dlatego nazwała tn topik prawie jak gabinet psychologiczno-psychiatryczny z dotatkiem przyjecialski ,i ten ostani przymiotnik jest najwazniejszy ...przyjacielski!!!!!!!!! Do tej pory sobie pluje w brode ,ze nie było mnie tutaj rok temu ,tylko czytałam o jakims fitnnessie,migdałkach...a nie zglądłam tutaj...pewnie nie ułyszałabym tylu przykrych słow od Niego ...umiałam bym powiedziec SoTPO,Nie Chce.....ale widocznie musiałam poczuć \"dotyk\"dna eby sie przebudzić...i zrozumiec ,ze nie dane mi pewnie zyc w normalnym ,zdrowym związku......aale w innym nie chce.... P.s jak dostac sie do I czesci topiku.... a i wczoraj sie poddałam...znów ryczałam ,ze jestyem sama sobie zostawiona,na głwie buduwa,.\"fachowiec ,ktory robi mie w konia....pisanie pracy na glowie,2 egzaminy w niedziele....i nawet sie nie mam komu poskarzyc...a tak chociaz do Niego mogłam napisac...ale coż.,,nigdy wiecej....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zapomnialam dopisac,ze tutaj wiecej dowiedziałam się o życiu niz ktokolwiek mi powiedział mysle o moej mamie...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak, tak ........... na podstawie tego forum powstałaby nie jedna praca .... :) Gdy zaczęłam wracać do marzeń z mojej młodości, do siebie jaka wtedy byłam ............... to zobaczyłam pełną pasji dziewczynę, która wcale nie ulegała żadnym stereotypom, całe liceum zajmowałam się teatrem, uczyłam się na pół gwizdka bo miałam masę zajęć, wymyśliłam sobie nawet, że będę się uczyć grać na pianinie ... i popołudniami zamiast się uczyć ja ćwiczyłam, chodziłam na próby i uczyłam się na pamięć wierszy zamiast np. biologii .......... ale to był mój świat a ze szkołą i tak sobie radziłam i skończyłam i maturę zdałam i studia skończyłam ... do szkoły teatralnej zdawałam, na psychologię i tak mi rok zabrało aż w końcu stwierdziłam, że na rachunkowość pójdę i poszłam i skończyłam i pracuje i jestem zadowolona i lubię swoja pracę :) ..........ale była ze mnie trochę zakręcona "wariatka", jak chciałam czegoś spróbować to próbowałam i mało mnie obchodziło co na to inni powiedzą; choć w tym wszystkim nie do końca ze mną było wszystko w porządku bo byłam trochę zamkniętą osobą z jakimiś nie rozwiązanymi problemami ale myślę że byłam wtedy na dobrej drodze ....aż w końcu zakochałam się w M. z nie do końca wyjaśnionych dla mnie przyczyn (czym ja się wtedy kierowałam......) i powstało marzenie o wspólnej rodzinie, o dzieciach ................. a M. jakby siekierką obcinał wszystko wokół mnie a skrzydła to tuż przy samych łopatkach, powoli odbierał moją pewność siebie, którą sama zaczęłam wcześniej budować ........... a ja z "grzeczności", "wyuczonego w domu posłuszeństwa" i "nic nie rozumienia" nie umiałam się temu przeciwstawić ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wstrząśnięta.
wiele razy omijałam ten topik bo żle mi się kojarzyło słowo molestowanie, rozumiałam je w sensie sxualnym. Przeczytałam parę stron - tak to o mniei moim związku. Wklejam fragment artykułu z interii który mnie poruszył Frida. Niszczycielska miłość Starszy o 20 lat Diego zachwycił się obrazami Fridy. Tak zaczął się artystyczny romans stulecia. Diego i Frida wzięli ślub. On był brzydki i niewierny, ona trwała u jego boku. Model związku: kobieta przy mężczyźnie za wszelką cenę, w każdej sytuacji. Frida już na starcie ustawiła się na pozycji B. Swoje życie, plany podporządkowała jemu. Dlaczego? - Bo my, niezależne, myślące kobiety, chcemy być po przejściach - mówi Ewa Nowak. - Jak to możliwe? Podświadomie. Zawody miłosne, naszym zdaniem, dają szansę na ciekawsze, głębsze życie. Z jednej strony chcemy być szczęśliwe, ale z drugiej szczęście, codzienna radość ze zwykłych rzeczy, bez analizowania, doszukiwania się ukrytych znaczeń, wydaje nam się płytka, charakterystyczna dla "prostych" ludzi. Czytamy filozofów, wielką literaturę, uczymy się, że życie jest pełniejsze, gdy boli. Więc sabotujemy związki albo wybieramy partnerów, którzy zapewnią nam cierpienie. Dochodzi jeszcze drugi mit, że intelektualistka powinna traktować mężczyzn z pogardą. Tak Frida traktuje Diega. Malarka ze swoich słabości czerpie też siłę. Niszczycielska siła toksycznego związku jednocześnie stymuluje ją do malowania. Można powiedzieć, że Frida była uzależniona od emocjonalnej huśtawki. Jeśli kochasz jak Frida, niemiecka psychoanalityczka Maja Stroch, autorka bestselleru Tęsknota silnej kobiety za silnym mężczyzną, powiedziałaby, że Twoim postępowaniem kieruje wewnętrzna mała dziewczynka. Dorastając, prawdopodobnie uznałaś, że kobiece cechy, takie jak delikatność, czułość, są społecznie mało przydatne, więc spróbowałaś je w sobie zwalczyć. Jeśli zaczniemy przesadnie dbać o męską stronę duszy - niezależność, siłę, dominację - zaniedbana wrażliwość przerodzi się w uległość i podporządkowanie. W życiu będziesz szefem, w uczuciach - niewolnicą jego nastojów. A stąd już blisko do związku pełnego pasji, ale i zranień. Co możesz zrobić? Nauczyć się pozwalać sobie od czasu do czasu na łzy i bezradność, prosić innych o pomoc. Kiedy zrównoważysz siłę ze słabością, nie pozwolisz się lekceważyć. "Przydarzyły mi się w życiu dwie tragedie. Jedna to wypadek, druga to Diego Rivera", powie po latach Frida Kahlo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
goniac kormorany tylko ja to zawsze wiem ..ja taka nie dostepna dla mezczyzn ,podchodzaca z dystansem....az wreszcie prawie na poczatmkku góra lodowa..a potem jak juz mi zalezy....idiotka,,,,kretynka .. ,która robi za \"wycieraczke\",ktora jest \"pocieszycielką strapionych\"byleby tylko facet ja akceptował,\"kochał\"\"..tak mam..... a moze mi sie zmieni...bardzo chce.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
inna_ja napisała " kiedy byłam mała za wzór kobiety stawiałam sobie moją Ciocię, nie dla tego że była kimś czy że dorobiła się tego czy tamtego , takie wartości były nie istotne, ważne było to że ma normalną Rodzinę, męża i córeczki, dom w którym każdego dnia jest mama i tata gdzie są jasne zasady i każdy może liczyć na drugiego\" ja o takim domu,takiej rodzinie marzyłam od dzieciństwa.....i marze kazdego dnia ..ale coraz bardziej mam świadomość,ze pewnie nic z tego nie będzie..:( a mowią ,że marzenia się spełniają....chyba nie zawsze....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
yeez czy ty wogole czytasz inna_ja? Ja odpowiadam tylko i wyłącznie o tym konkretnym przypadku. Jaka jest prawda u innej ja? Kocha X - nie Jest z nim? -nie chce być z nim? -też nie miotają nią emocje? - tak, to się zdarza o czym ona pisała To o czym ma ona mowić? o tych emocjach, które są wyłącznie emocjami pogmatwanymi i niezdrowymi. Tym ma obarczyć swego męża. Za chwilę wyjdzie, że jestem za kłamaniem i oszustwem. :) Nasze emocjonalne problemy są naszymi problemami... i dopóki się tego nie zrozumie, trudno o wyzwolenie się z własnej toksyczności... Inna _ja - wyrazy szacunku. Zwłaszcza za ten wpis \"Powiedzieć, że istnieje, o czymś, czego nie ma, jest fałszem. Powiedzieć o tym, co jest, że jest, a o tym, czego nie ma, że go nie ma, jest prawdą\" trafiony w sedno Wszystkim polecam dobrze go zrozumieć Ty jesteś tylko toksyczna jeszcze dla siebie... i z tego musisz się uwolnić....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sorry za ostry ton, ale chyba jeszcze się nie pogodziłam z tym, jak swoimi chorymi emocjami zalewał mnie mój Eks Naprawdę żadna jak najzdrowsza miłość nie jest tego w stanie wytrzymać.... Początek ... cierpliwość wysłuchiwanie, że to nie tak jak mysli, że wszystko ok, że to tylko jego chora wyobraźnia mu coś takiego podsuwa....bo jest zdołowany bo brak mu wiary w siebie, bo czuje się źle... potem próby zaradzenia sytuacji, podpowiedź ... może weź się za to co lubisz robić to poczujesz się lepiej... itp itd... on im więcej mu uwagi poświęcałam tym bardziej coraz więcej problemów stwarzał, tak jakby w ogole liczył że ja je za niego rozwiążę... to nie były prawdziwe problemy.. to były tylko problemy z emocjami. Im więcej wspierałam z czasem coraz więcej zwalał na mnie. Aż doszło do kompletnych pierdół... nad pierdołami się rozwodził... Leciał za mną na przystanek, bo musiał mnie koniecznie odprowadzić gdy się spieszyłam i pytał dlaczego go tak traktuję... on sam się tak traktował... Nie musiał mnie przecież odprowadzać nie chciałam tego bo nie miałam czasu na niego czekać... on dorobił do tego całą historię w swojej głowie... co za różnica czy ta historia powstaje w pozytywnym kierunku czy w negatywnym... tak czy siak to bajka nie mająca nic wspolnego z rzeczywistością... On w iluzji żyje do dziś. Iluzja była gdy twierdził, że mnie kocha i iluzja była gdy twierdził, że ja go nie kochałam... kochałam... A potem miałam już dość... niszczyło mnie to, niszczyło to moją rodzinę i jego samego. Musiałam to zakończyć. Za długo trwała ta jazda bez trzymanki. Musiałam to zakończyć dla dobra nas wszystkich. Teraz jest wolny, robi to co lubi, jest szczęśliwy, choć wciąż żyje w iluzji. Ale sam. Nikogo nie niszczy. A facet tamten z którym do niczego nie doszło i nie doszłoby, a dzięki któremu rozwaliło się wszystko do reszty? On pojawił się w momencie gdy byłam zmęczona ciągłym uwieszaniem się Eksa na moich barkach. Tamten chyba coś jednak czuł do mnie, mimo że ja dawałam mu do zrozumienia że nic z tego, niemniej jednak wzbudzał we mnie emocje.... Emocje nie miłość. Dokładnie wiem o czym pisze inna ja bo też miałam różne przemyślenia, ułożone rozmowy do których nigdy nie doszło. Nie chciałam z nim romansować, ale chciałam mieć w nim przyjaciela (i tego tyczyły układane rozmowy, ale jak przyszło co do czego... ciężko było na ten temat rozmawiać... Był ważną osobą w moim życiu (pokazał że są na tym świecie faceci dojrzali emocjonalnie) ale byłam też świadoma, że przez sytuację jaką miałam w domu, wszelkie uczucia były wyolbrzymione, jak nie zmyślone... Teraz gdy z dystansu na to spojrzę, i biorąc pod uwagę swoje doświadczenie z uczuciami, które żywię do pewnego gościa, jestem pewna że tamten coś do mnie czuł... nie była to tylko moja chora wyobraźnia... Ot cała historia.... Nawet potrzebne mi to było napisać... widzę że wreszcie ułożyłam to sobie. I to dzieki tobie Inna_ja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Goniąć Kormorany - prawda tamtą parę uwolniła? czy "puszka pandory"? Znacie tą historię? Ten facet nabrał niezdrowego przekonania, że to że mówi prawdę to go wyzwala...(mówienie prawdy wyzwala) I to że ona tego słucha daje mu jakoby przyzwolenie na ciągnięcie tego związku dalej. A powinien dusić się we własnym piekle, które sam stworzył tu na ziemi, by zrozumieć, że nie tędy droga. Powinien ponieść konsekwencje- wtedy. Opowiadał że szczegółami co się działo w pozamałżeńskim związku? A może z czasem nawet znalazł w tym jakieś upodobanie? Nie widzisz Ewo nic w tym chorego? I stało się to za namową współmałżonki. Nieświadomej tego jak to na nią podziała. Jeśli zgodziła się wybaczyć, powinna zamknąć tamten rozdział nie wnikając w szczegóły.. A ona nie dość, że została zdradzona to jeszcze zrobiła mu podwójną przysługę. Przyjęła go z powrotem i rozgrzeszyła (sama spowiedź daje rozgrzeszenie). Istny masochizm. I brak szacunku do samej siebie. Po czym związek nie trwał długo i tak się rozpadł. Facet niczego się nie nauczył. Nie odebrał życiowej lekcji bo ona mu na to nie pozwoliła. Ku czemu ta spowiedź miała służyć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kormoranie....❤️:) Jak miło czytać,że zbierasz żniwo,wytrwałość i konsekwencja to wszystko okraszone miłością i cierpliwością.....kierujesz się sercem i mądrością która mieszka w Tobie, mądrość ukryta w głębi jestestwa temu pozwoliłaś się kierować ,to wymaga wiele odwagi.........takim działaniem narażeni często jesteśmy na śmieszność..... kpinę.... bo tak wielu nie pojmuje istoty.......wygrywasz tę najważniejszą bitwę ......bardzo mnie tym ucieszyłaś.Gratuluję wytrwałości. Telefon do Ośrodka Interwencji Kryzysowej mam,psycholog do którego chodzę pracuje w tym ośrodku i tam chodzę na spotkania. Utrzymuję to co uzyskałam, pomimo smutku który mnie przytłacza i odbiera całą radość czegokolwiek,tak stwierdzam każdego dnia \"nic mnie nie cieszy\" ale daję sobie ciągle szansę i czas..... Pozdrawiam bardzo gorąco z wyrazami ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pozdrawiam wszystkie dziewczyny😘 Wierna... - dla Ciebie od \"Proroka\" - \"...Radosc twoja to smutek, co odkryl oblicze. Bo ta sama studnia, ktora odbija twoj smiech, jest przeciez wypelniona lzami. Czyz moze byc inaczej? Im glebiej rani cie smutek, tym wiecej mozesz w sobie znalezc wesela... Wiec gdy ogarnia cie radosc, zajrzyj gleboko w serce, a zobaczysz: tylko to co daje smutek, moze dac tobie i radosc. A gdy ogarnia cie smutek, zajrzyj znowu w serce i zrozumiesz: zaprawde, lejemy lzy za tym, co bylo wczoraj rozkosza...\" A juz od siebie powiem Ci - jestes silna, wiem to😍; wyszlas \"calo\" z potyczki z psychopata, toksyk - dla takich jak Ty, to pryszcz; mam podobnie, dlatego rozumiem i jestem pelna podziwu; buziaczki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kormoranie ❤️ ŁAdnie opisujesz jak zawsze swoją walkę i obecne relacje z synem/synami. Widzę te Twoje kwiatki na balkonie jako symbol. Moje kwiatki niczego nie symbolują, poza tym, że je bardzo lubię i mam w dużych ilościach, nawet wczoraj kolejne przytargałam i powiem, że sprawia mi to bardzo wiele radości... U mnie niby ok, ale nie ok. Syn mi zrobił straszny afront... i czuję się bezsilna, taki stan kiedy przysłowiowo ręce opadają i nie wiadomo jak z tego wyjść, jak wybrnąć. I nie dość, że syn to jeszcze jak zawsze przy takich sytuacjach M cos chce ugrać dla siebie :O Znowu czuję się jakby obydwaj mnie ciagnęli za ręce, ale teraz to widzę i jesli chodzi o M to wiem jak postępować, ale jesli chodzi o syna...to już gorzej. Jakoś tak się skumulowało kilka spraw na raz, że czuję się nimi przytłoczona. Na dodatek we wtorek jest Dzień Matki i ja juz podświadomie czy nie ale mam stresa, że będę musiałą do niej jechać... I tak jakoś....mam chyba znizkę formy :O Pozdrawiam was Kochane... Kormoran ❤️Niebieska ❤️ enia1❤️co robić❤️ no cóż no cóż ❤️ yeez ❤️ inna ja ❤️ Vacancy ❤️ Medalion renta ❤️ Poa ❤️ Optym 15 ❤️ja1972❤️ Montia ❤️ Miaa777❤️ consekfencja ❤️Kasia3000❤️ free-wolna ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Vacancy......❤️dziękuję Ci Kochanie.........jeszcze nie wyszłam..... może wychodzę....sama nie wiem...jestem na samym początku......jeszcze tyle przede mną........jeszcze tyle sił potrzeba,tyle cierpliwości,tyle wytrwałości,tyle konsekwencji.....wobec siebie....łatwiej było mi postawić poprzeczkę przed nim,teraz kolej na mnie.......... jeszcze ciągle oglądam się wstecz.......i wiem że to oglądanie mi nie pomoże...... A czy \"cało\"...........nie,w żadnym razie,może tylko trwam ,ale czuję się jak \"skopany pies\"................może tylko tyle napiszę jak się czuję,bo nie będę użalać się nad sobą............a wszystko to zgotowałam sobie sama.............jedyne usprawiedliwienie dla mnie to takie,że kochałam go.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×