Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

Wyniszczona - z Twojego postu wynika jaskrawo ze Ty sama pchalas mu sie w lapy, dawalas wyrazne znaki: rob ze mna co zechcesz pod warunkiem ze tylko bedziesz... Jak cma do swiecy, jakis masochizm w tym widze - bo widac bylo golym okiem kim on jest, jaki jest od samego poczatku. Ze to osobnik nie dla Ciebie, ze Cie zadreczy bo "ten typ tak ma", ze Cie nie szanuje, lekcewazy i tak po prostu lubi sprawiac Ci przykrosc. Bo moze. Bo mu na to pozwalasz. OK, on jest zaburzony, moze nawet psychopata. Jego problem. I teraz pytanie: dlaczego jego problem stal sie Twoim? Dlaczego wybralas takiego mezczyzne? Spojrz w siebie - dlaczego mimo iz wiedzialas jaki jest - zblizylas sie do niego za bardzo? Wszystkie odpowiedzi sa w Tobie. Ty go nie kochasz, Ty jestes od niego uzalezniona. Dlaczego? Jestes jeszcze bardzo mloda, na poczatku drogi zycia - i powiem: dobrze sie stalo ze spotkalas takiego dreczyciela teraz bo to jest szansa ze otworzysz oczy, zadasz sobie pare pytan i zrozumiesz co Cie moze unieszczesliwic. W takie zwiazki nie wchodza osoby bez zaburzen - zdrowi ich unikaja jak ognia. Toksycy i psychopaci takze unikaja osob zdrowych bo wiedza ze sie na nich nie pozywia. Co sprawia ze jestes zaburzona? Jest nas tutaj na topiku sporo - kazda z problemem toksycznego partnera. I kazda sama zaburzona - dlatego takiego wybrala. Doszlysmy do takich wnioskow na podstawie sporych przemyslen i dowodow. I to my mamy sie wyleczyc, mamy wplyw jedynie na siebie. Partner jesli zechce tez moze probowac, jesli zrozumie swoja toksycznosc - zwykle tak sie nie dzieje bo oni nic przeciez nie zrobili a jesli juz to wina partnerki bo go prowokowala itp. Zajmij sie soba, masz siebie, pokochaj siebie, zaakceptuj. Niewatpliwie jestes wspaniala dzierwczyna - tylko pogubilas sie po drodze, ale wkrotce sie odnajdziesz jesli tylko zechcesz. Pierwszy krok juz za Toba - napisalas do nas. Nastepny tez zalezy od Ciebie. Pisala moja przedmowczyni - jesli Twoje uzaleznienie jest az tak silne ze musisz z nim byc - idz po pomoc do psychologa. Ten zwiazek Cie wyniszcza - jak sama zauwazylas. Czy cos co wyniszcza moze byc pozytywne? Czy to milosc, skoro wyniszcza? 😍

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wyniszczona psychicznie
dziekuje Niebo za odpowiedz :) a nie uwazasz ze moge cos zrobic?jakos sprawic zeby sie zmienil?czuje sie winna temu wszytkiemu..on ciagle mnie obwinia o wszystko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wyniszczona psychicznie
oneil on sie nie zmieni, nie pojdzie sie leczyc...rozmawialam z nim o tym, ze musi sie zmienic ze zle mnie traktuje ze powinien o mnie dbac...ale on twierdzi ze sie nie zmieni na swoje zachowanie ma tysiace wytlumaczen zazwyczaj sa bez sensu :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wyniszczona - nie mysl o nim tylko o SOBIE. Naucz sie tego bo chyba nie potrafisz - jeszcze... Sama widzisz ze on nie uwaza ze cos z nim nie halo. OK, niech sobie zyje jak chce. Ty zas zajmij sie osoba ktota jest Ci najdrozsza i najblizsza - SOBA. Najpierw jednak zrozum to kim dla siebie jestes. Ten chory zwiazek jest sygnalem ze trzeba cos w sobie przepracowac. Nie chcesz chyba tak cierpiec przez reszte zycia - jak nie z nim to z innym toksykiem czy psychicznym? Mozesz zmienic tylko siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość casta26
Czesc Dziewczyny! Kilka dni nie pisalam, w domu mialam wzgledny spokoj, ale znowu sie zaczelo. Znow czuje sie fatalnie. Maz znowu gadal o rozwodzie, o tym, ze przez 5 lat malzenstwa dorobil sie przeze mnie tylko dlugow... i ciagle jestesmy pod kreska. Juz nie mamy skad pozyczac i limit na karcie kredytowej sie wyczerpal... On mnie o to obwinia, porownuje nasze malzenstwo do Oswiecimia. Wiem, ze jest zdruzgotany sytuacja finansowa i wiem, ze i ja ponosze odpowiedzialnosc za stan finansow. I to mnie dobija!!! Mozna powiedziec, ze ja pracuje tylko dorywczo, a teraz nawet moja wyplata laduje na jego koncie, ale ciagle jest malo. Czasem przyznaje mu w glebi duszy racje, a czasem mysle, ze to niesprawiedliwe, ze mnie tak obwinia. Wydawalismy pieniadze, owszem, ale przeciez chodzilo o rodzine, wiec nie wiem skad te pretensje. Za kredyt kupilismy samochod, zrobil prawo jazdy, placilismy za zlobek dla dziecka... Przeciez nie rozeszlo sie na moje ciuchy, kosmetyki, czy podroze... On wie, ze po rozwodzie ja nie bede miala z czego mu pomagac. Kiedys mialam pomysl, ze wezme pieniadze od moich rodzicow i splace choc polowe, ale kategorycznie odmowil. Dobija mnie ta sytuacja!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wyniszczona. Coś mnie uderzyło w Twoim wpisie i to bardzo. Ja nie rozumiem, co oznacza luźny związek na wyłączność, luźny związek bez wyłączności, nie-luźny związek. Zastanów się nad kategoryzowaniem związku przez Ciebie. Przecież to jakaś paranoja jest. Zastanów się czy zawsze tak właśnie systematyzowałaś związki. Związek to związek. Piszę teraz o zdrowym związku. Tam nie ma ani wyłączności, ani poligamii. Nie można kogoś posiadać nawet w zalegalizowanym związku. Jeśli jest potrzeba posiadania człowieka jak rzeczy, pieska, kotka, rybek, to coś jest z nami nie tak. I tu właśnie trzeba skupić się na słowach oneill. Myśl o sobie, nie o nim. Zacznij analizować siebie, dlaczego wpakowałaś się w kogoś takiego, jakie Twoje potrzeby spełnia ten człowiek, że wracasz do niego. Niebo no ja bym chętnie zobaczyła Ciebie w Kraku:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak doczytałam jeszcze co napisałaś Wyniszczona. Nie zmieni się, a Ty jesteś w o tyle dobrej sytuacji, że on mówi o tym wprost do Ciebie, nie widzi w sobie nic złego. Skoro masz tego świadomość, skoro widzisz, że robiłaś wszystko, co w Twojej mocy, a jest zero efektów, to kobieto, weź się kochana w garść, przestań patrzeć na siebie jak na totalną ofiarę, która bez niego nie poradzi sobie. Poradzisz sobie świetnie, bo stać Cię na walnięcie pięścią w stół i na zimne stwierdzenie: dość, już się nacierpiałam, już wysłuchałam co masz do powiedzenia, a teraz zaczynam żyć swoim życiem. Czy jest Ci naprawdę potrzebny u boku wieczny krytykant, niezdecydowany facet, który jeździ po Tobie jak po łysej kobyle? Czy jest Ci potrzebny kłamca? Czy jest Ci potrzebny ktoś, kto milczy, gdy dfochodzi do niego wieść, że będzie ojcem? Normalny facet, nawet jeśli wpadnie, i nie kocha matki swojego dziecka, uznaje je, odchodzi tylko od kobiety. Dziecka nie zostawia i zapewne dla własnej wygody nie każe się go pozbyć, bo ma świadomość, że kobieta wiatropylna nie jest i sama sie nie zapłodniła. Ponosi odpowiedzialność za swoje czyny. A jeśli jej nie ponosi, oznacza, że jest małym Jasiem, z którym nie da się żyć. Małym Jasiem w przydługich portkach. Potrzebne Ci dorosłe złośliwe dziecko?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Coś dziwnego dzieje się z moim organizmem. Nie wiem co jest grane. W momencie emocjonalnego zdrowienia, wydawało mi się, że i moje fizyczne ciało powinno zdrowieć. A tu masz. Naskładało się. Ponad tydzień temu w zabawie, mój synek uderzył mnie w oko. Widzę wszystko jak za mgłą. Byłam u okulisty sprawdzić wzrok. Nic się nie dopatrzyła. Wszystko w porządku, a ja bardzo żle widzę. Nie wiem co się dzieje. Nie mówiąc o tym, że przyplątała mi się grzybica. Ogólnie jestem osłabiona fizycznie. Psychicznie jest mi dobrze i dobrze się czuję. Czy ktoś ma jakąś teorię? Ktoś mi powiedział, że może podświadomie nie chcę czegoś widzieć i stąd moje problemy ze wzrokiem, on się dostosowuje do mojej psychiki. Ta osoba kiedyś wyleczyła małą dziewczynkę. Nikt nie wiedział co tej dziewczynce jest. Osoba, o której mówię, porozmawiała na odległość, można nazwać telepatycznie z tym maleństwem. Fizjologicznie nie działo się nic ze wzrokiem, wady nie było, nie było uszkodzeń oczu, a mimo wszystko wzrok słabł. Okazało się, że dziecko boi się jednej z zabawek strojących w jego pokoju. Zabawkę usunięto, dziecko odzyskało wzrok. No właśnie w przypadku tej małej nie było żadnych medycznych podstaw do osłabienia wzroku. Zadziałała psychika, mała nie chciała widzieć. Zastanwiam się czego ja nie chcę widzieć i nie mam pomysłu żadnego. Postanowiłam, że jeśli w najbliższym tygodniu wzrok się nie unormuje, to wybiorę się znów do okulisty i porozmawiam też z moim terapeutą. Pozdrawiam niedzielnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wyniszczona, piszesz miedzy innymi: - nie mial dla czasu,nie zabieral na imprezy - pewnego dnia zrobil mi afere ze mam isc do ginekologa po tabletki...poszlam zaczelam brac stwierdzialam ze wezme pierwsze opakowanie i sie z nim przespie...on zerwal ze mna zanim je skonczylam - on mowil \"no dobra. sprobuje za jakims czas z kims innymi \" - kiedy mu powiedzialam ze muysle ze jestem w ciazy zniknaŁ potem powiedzial mi ze jesli jestem w ciazy to mam usunac albo bede wychowywac sama bo on tego dziecka nie uzna...i ze nigdy nic mi nie obiecywal ze lubie zmyslac rozne rzeczy.... - na moje \"kocham Cie\"nic nie odpowiedzial - zaczal traktowac mnie jeszcze gorzej... - krzyczy na mnie ciagle .. - wyladowuje sie na mnie... - wydziela mi 2 spotkania w tygodniu... -potrafil mi powiedziec jak ze mna nei byl to przespal sie z jakas dziewczyna i ze zaluje ze z nia nie wyszlo bo byla zaj**ista w lozku - powiedzial mi ze nie chce slubu ani dzieci . - ..nie mam prawa pytac co robil gdy sie nie spotkalismy uwaza ze to nie moja sprawa.. - .wszystko jest wazniejsze ode mnie rodzina, Praca, uczelnia, kumple potem dopiero jestem ja.... - nie znam jego znajomych, nie chce mnie zaprosic do siebie do domu... - nigdy nie dostalam od niego kwiatow, - nigdy mnie nigdzie nie zaprosil, - nie dostaje prezentow na urodziny swieta A JA PYTAM CO TY NA TO??? Ty właściwie udzielasz odpowiedzi na te pytania. Ze zacytuję: - to wszystko bardzo mnie bolalo ale trwalam w tym bo go kochalam i liczylam ze sie zmieni... - w koncu czasem potrafil byc dla mnie mily... - kochalam go - kocham go No to skoro ona za to ze ubliza, obraża, nie dale kwiatów i żle traktuje itd itd - dostaje twojĄ jak to nazywasz miłość, ślepe oddanie - Zza pierwszym razem tak było, za setnym i tysiecznym, to pytam: DLACZEGO UWAŻASZ ŻE ZA TYSIĄC PIERWSZYM BĘDZIE INACZEJ? Kochana trafiłaś w dobre miejsce. Ja tez byłam i postepowałam tak jak Ty. Dlatego tak sie wymądrzam ;) Problem nie leży w tym miejscu, ze on taki jest. Problem polega na tym ze TY to znosisz. Bardzo Cię pozdrawiam. Będzie dobrze - ale nie dlatego ze on sie zmieni. Będzie dobrze bo - mam taką nadziueję - Ty sie zmienisz. ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cztery umowy Ja też tak miałam. A moja teoria jest taka Jak byłaś w związku, byłaś poddana ciągłemu stresowi organizm twój skupił się na tym co najważniejsze... na walce ze stresem zaniedbując rożne mniej istotne sprawy. Ja pamiętam ja k mnie serce zaczęło boleć mięśnie wogole byłam osłabiona choć wewnętrznie spokojna... W dodatku zaczęłąm się obawiać czy nie umieram, podbiegniecie do autobusu, zapirało mi dech w piersiach na kilkanaście minut... Jak zaczęła mi pomrugiwać powieka - znalazłąm odpowiedź. Brak magnezu w organizmie. Zaczęłam brać magnez duże dawki - ok 3 tabletki dziennie przez tydzień a potem dwie przez miesiąc - Przy dużych niedoborach można sobie na to pozwolić tylko trzeba tez dużo pić, by się kamień w nerkach nie odkładał a potem już zapobiegawczo po jednej i polepszyło mi się. Magnez odpowiada za regulację układu nerwowego a ten z kolei odpowiada za wszystko inne. Z magnezem trzeba brać też witaminy z grupy B z zwłaszcza B6. Można też brać potas ale z nim trochę trzeba uważać... mi nie służył wiec odstawiłam zwłaszcza że lubię bogate w potas pomidory, wiec uznałam, że tak będzie lepiej. Spróbuj sobie zastosować taką kurację. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Te teorie z nie chceniem widzieć czegoś, pasują do małych dzieci może, ale do dorosłych osób... wątpię. Są też teorie karmiczne ktore mowią, że w poprzednim życiu cierpieliśmy na np w twoim mogłoby być wypadku - brak oka i teraz to się odzywa... To wszystko trzeba traktować sceptycznie... spróbuj z magnezem... Zawsze gyd się nie uda można poszukać gdzie indziej. A magnez w stresie jest intensywnie wypłukiwany a jak dołożyć do tego naszą polską miłość do kawy i herbaty... A układ nerwowy to też wzrok... Polecam też olejek z wiesiołka, reguluje cykl hormonalny kobiet... łagodzi PMS wzmacnia włosy i paznokcie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki enia. Spróbuję z magnezem. Ale teorie , o których pisałam sprawdzają się i u dorosłych. To ma związek z czakrami. W każym razie przyglądam się sobie bacznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stukpuk_puk puk
dobranoc, jestem zmęczona jednak wpadłam Wam powiedzieć że bardzo potrzebuję teraz Waszej siły, wsparcia, wiary w to że wydostanę się z tej przeklętej Ojcowej matni, muszę w siebie uwierzyć, muszę zbudować solidny filar i fundament nie mam teraz siły - cały światek zachwycony jest kłamstwami Ojca, tylko ja tkwię po uszy w tym błocku jego - a przecież wystarczy zatrzymać te konwulsje choć na chwilkę, spojrzeć z boku i stwierdzić - to syf przecież jest i zwyczajnie z tego wyjść żal mi jest tego człowieka, jest moim Ojcem ale zamierzam z dnia na dzień coraz mniej przejmować się tym jakie będą moje z nim relacje coraz śmielej stąpam po twardym gruncie, potrzebuję tylko wsparcia, bo mam wyrobione niewłaściwe matryce postępowania, potrzeba mi życzliwa pomoc w ocenie sytuacji, żebym nauczyła się ufać sobie - że jeśli coś mi się nie podoba, to nie dlatego że jestem chora psychicznie, co wmawia mi Ojciec, tylko że ma prawo mi się nie podobać, nie muszę za to przepraszać i muszę nauczyć się wychodzić z tego zwycięsko, przyjmować porażkę jako nauczkę, odważnie podejmować nowe wyzwania, bez strachu przed ludźmi i przyjmowania ostaw skażonych ojcowym poglądem jestem dobra, mam rozum, muszę się tylko odważyć o siebie walczyć ! mam do tego prawo dziewczyny, błagam wesprzyjcie mnie w tej walce - jestem sama, a nie chcę utonąć !!! pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mało się odzywam, bo nie mam siły myśleć o tym wszystkim, co się dzieje i... czasem mi się to udaje... Wczoraj np. przespałam prawie cały dzień :o - bo w piątek, tym razem w domu, była \"akcja\" i to był taki mój sposób na wyparcie tego wszystkiego z głowy... W piątek przyjechał do mnie brat eks-a. Wymyśliliśmy sobie, że się odetniemy od tego wszystkiego, co się dzieje - z jego braćmi (w tym z eks), z jego rodzicami, z nim samym. No i ze mną. I że pojedziemy gdzieś na urlop. Wymyśliliśmy sobie wycieczkę do Chorwacji. Jakoś dziwnie wszystko zaczęło się układać - dogranie terminów urlopu, znalezienie po trudach jako takiej oferty (cenowo przystępnej), ale całe popołudnie spędziliśmy u mnie przed komputerem szukając wszystkich możliwych szczegółów, aby na miejscu nie było niespodzianek finansowych. Niestety wynikły w trakcie szukania, więc zaczęliśmy szukać innej opcji - i tak nam zeszło, że nie wiadomo kiedy zrobiło się bardzo późno, a raczej bardzo wcześniej - bo na dworze już świtało... :o No ale nic, nie przeszkadzaliśmy mojej mamie we śnie-było po prostu cicho. Aż nagle moja mama się obudziła, poszła do łazienki i zaczęła się tyrada, że kto to widział, że ona chce mieć spokój, że to, że tamto... że to przez nas nie śpi... wypowiedziana, a raczej wyrzucona z siebie takim tonem, że mi od razu zachciało się ryczeć... Brat eks zaraz po tym zmył się do domu, ale zanim wyszedł, zapytał czy jadę z nim-potem mówił mi, że jego samego również przeraził ton mojej mamy, sposób, w jaki mówiła... I że owszem, może nie powinien tak się u mnie zasiedzieć, ale to jeszcze nie powód, żeby robić taką awanturę... Ja potem wyłączyłam telefon na pół dnia, włożyłam zatyczki do uszu, żeby nikt mnie nie obudził, ale jak się gdzieś w okolicach południa przebudziłam, to usłyszałam, że mama \"zrobi porządek\" itd. Temat nie jest nowością... Kiedyś, po wyprowadzce mojego ojca (rok temu) miałam całkowity zakaz zapraszania kogokolwiek do domu, zwłaszcza przedstawicieli płci męskiej :o. Nie chciała ich widzieć i tyle. Spotykać się mogłam w kawiarniach czy gdzieś tam. Do momentu zaręczyn :o. Bo wychodziła z założenia, że ona nie musi nikogo poznawać ani być miła, ani nic względem tej osoby robić, skoro to nie jest nikt ważny (=kandydat na męża albo mąż). Bolało mnie to jak cholera, walczyłam z tym, potem odpuściła... Potem często przyjeżdżał eks-na niego też miała alergię, bo jeszcze nie miał rozwodu... Nie liczyło się to, że już nie był z żoną i nie rozwalałam niczyjego małżeństwa ani on tej żony nie zdradzał - bo małżeństwem byli tylko formalnie. Tylko albo aż-zależy jak na to spojrzeć. Ale dla mojej mamy liczył się tylko jego stan cywilny. Eks wiedział jak jest-stwierdził wtedy, że jakoś damy radę, a jak będzie cieplej, to będzie większe pole do popisu, jeśli chodzi o spotkania, bo będzie można spotykać się gdzieś na zewnątrz. I wyglądało to tak, że przebywał u mnie, gdy jej nie było, gdy wracała-my wychodziliśmy. A potem jakoś się do niego przekonała... Na początku marudziła, że długo u mnie jest-jak przyjeżdżał o 21-szej, po pracy, wyjeżdżał gdzieś około północy... Ale potem zluzowała... Gdy końcem kwietnia miał mnie zawieźć do szpitala w moich rejonach, to żeby nie jeździć w tę i z powrotem, nawet zgodziła się, żeby u nas przenocował. Tzn. dała mi wolną rękę. Ale do czego zmierzam. Mam 27 lat, w domu jestem głównym źródłem utrzymania-mieszkam z mamą, i traktuje się mnie jak dziecko, które nie ma zupełnie nic do powiedzenia-powinno mieć, choćby dlatego, że jest już dorosłe. Mama odbija sobie wszystko to, co było, gdy mieszkał z nami ojciec, czyli jej brak prawa do głosu, do decydowania... do czegokolwiek. Zachłystuje się tą władzą... Inna sprawa, że to ja muszę się martwić o kupienie nowej lodówki (ustąpiła dopiero, gdy z powodu awarii starej przyszedł rachunek za prąd w wys. 300 zł :o-a i tak problem wniesienia jej był na mojej głowie i eks-a-szczęśliwie się złożyło, że akurat nie pracował; mama miała ważniejsze sprawy na głowie - uczy się zaocznie, ale to jej raczej nie zwalnia z niczego), o czyszczenie pieca (mieszkam w kamienicy), o to, że z psem trzeba jechać do weterynarza, że trzeba zatkać otwór wentylacyjny, że trzeba wymienić żarówkę, przepchać zatkaną umywalkę... Ostatnio zapytała mnie: \"A jak to zrobiłaś?\" :o:o:o:o Czasem zastanawiam się, kto tu jest rodzicem, a kto dzieckiem...? Ostatnio też coraz częściej słyszę, że mam się wyprowadzić-bo co to za problem kupić sobie mieszkanie :o. Mama ma miesięcznie jakieś 600 zł i takie teorie są na porządku dziennym. Przecież zawsze można zaciągnąć kredyt :o. Albo można sobie wynająć mieszkanie... :o Więc generalnie jest fajnie, co jakiś czas wybucha awantura na jakiś temat-ze strony mamy tyrada wygłaszana tonem nie cierpiącym zwłok... Ostatnio powiedziałam, że moje myśli samobójcze wynikają też z jej podejścia-bo jest moją matką i całkowicie obcym człowiekiem. A tak nie powinno być, bo mamy tylko siebie. Przynajmniej teoretycznie. Bo praktycznie jestem sama jak palec :(:(:(::(::(:(:(:( Rodzeństwa nie mam, a i znajomych też nie bardzo - wszyscy się odwracają, gdy już wiedzą, jakie mam problemy. Zostało jakichś 2 czy 3 i są to znajomi płci męskiej, co też czasem komplikuje sprawę... W każdym razie, gdy to usłyszała, to stwierdziła, że skoro mam takie problemy, to ona \"zadzwoni po psychiatrę, a ten zrobi ze mną porządek\", bo ona chce mieć spokój i nikt nie będzie jej denerwował :o. No i jak tak wszystko to się złoży do kupy, to... przestaje się widzieć cokolwiek przed sobą. Mam tego dość, nie mam dokąd pójść i nie wiem, co zrobić w tej sytuacji :(:(:(:(:(:(. We wtorek mam wizytę u psychologa i tak się zastanawiam, po co ja tam w ogóle idę-temat eks - główny powód (nadal nie wiem czy ktokolwiek jest w stanie mi pomóc :( ), a temat wspólnego mieszkania z mamą-drugi. I chyba tak samo ważny :(. Bo gdzie mam znaleźć ten azyl, gdzie się wyciszę i będę czuła się bezpiecznie? Będę mogła nabrać dystansu do tego, co się dzieje? Nie mam takiego miejsca i to wszystko jeszcze bardziej mnie przeraża :(:(:(:(:(. Czuję się strasznie samotna i jakaś taka... osaczona. Z każdej strony dostaję po głowie i czuję się jak w pułapce. Nie mogę nic zrobić, aby było lepiej. Mogłabym się wyprowadzić, ale na kupienie mieszkania mnie nie stać, a znów wynajęcie sprowadzi się do czterościanowości życia... i do tego, że jeszcze bardziej oddali mnie to od własnego mieszkania, bo... będę nabijać komuś kieszeń. A po pół roku moja mama ma prawo mnie wymeldować. I sądzę, że jeśli jej coś odbije, to jest w stanie to zrobić :o. I co zrobię, jeśli nawet w wynajętym mieszkaniu coś pójdzie nie tak? :(:(:(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wyniszczona psychicznie
dzieki Kochane za opowiedzi :*.wiem ze powinnam sie z tego wyrwac, zerwac z nim wszelkie konaktu, ale jest mi stasznie ciezko...przywiazalam sie do niego...czasem potrafi byc dla mnie mily, gdy go poznalam wydawal mi sie idealny niestety szybko pokazal jaki naprawde jest...niestety tak ciezko mi to zakonczyc mam glupia nadzieje ze skoro on potrafi czasem byc mily to moge jakos sprawic zeby zawsze taki byl....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
mama mojej kolezanki twierdzi ze od dobrych facetow kobiety nie uciekaja. co myslicie na ten temat?? ja chyba w pelni sie z tym zgadzam. a najgorsi sa ci pozornie najbardziej poszkodowani. obludnicy ktorzy czuja sie calkowicie niewinni nic nie dzieje sie z winy tylko jednej strony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wyniszczona psychicznie
masz racje.moj uwaza ze nic zlego nie robi...ze sie nie zmieni...ze nie zrobi z siebie pantolarza...tylko ze jego pojmowanie pantoflarza jest bardzo dziwne, jesli facet informuje kobiete gdzie jest i co robi to dla niego juz pantoflarstwo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
mam znajomego ktorego po 10 latach kobieta zostawila i po pol roku wyszla za innego. na poczatku wszyscy w szoku jak to mozliwe taka idealna para. taki swietny facet. zaradny, dobry, sprzata i gotuje, wszystko potrafi zrobic, uczynny i kochajacy. on sam stawia siebie w miejscu biednej ofiary a ja wyrachowanej suki. hmm okazuje sie powoli ze ten facet to notoryczny klamca, strasznie zakompleksiony pozer, nieradzacy sobie z najprostszymi rzeczami i obowiazkami. jednoczesnie jest 'najlepszy' a cala reszta go krzywdzi. uparty, nie znosi sprzeciwu. wiec chyba teoria ze od dobrych facetow kobiety nie uciekaja jest sluszna co?? ja tak mysle. bo kobiety sa bardzo uczuciowe i sklonne do poswiecen w imie wyzszej sprawy czyli milosci. czyli faceci od ktorych kobiety uciekaja sa jak dla mnie naznaczeni slowem uwazaj na niego. (ten facet to nie moj 'kandydat' ale zaledwie znajomy z ktorego wyszlo szydlo klamczucha i chama. okazalo sie tez ze lubi pokazywac swoja wyzszosc innym. np. caly czas gada ze kobiety nie potrafia jezdzic autem (a sam prowadzi jak ciota i auta nie posiada) twierdzi ze kobieta powinna sie poswiecac dla faceta. twierdzi ze tylko on zna prawdziwe zycie itd itd. zastanawiam sie czy nie zakonczyc znajomosci z takim osobnikiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
wyniszczona psychicznie. noz mi sie w kieszenie otwiera jak cie czytam. ten facet o ktorym piszesz traktuje cie jak nawet nie zabawke ale dziwke darmowa. zero szacunku zeru uczucia. jestes dla niego jak szmata. jak znajdzie sobie dziewczyne to nawet go juz nie zobaczysz. dla niego jestes nic niewarta. uciekaj od niego. on sie nie zmieni. on cie nie kocha. on cie wykorzystuje. jest podluch chamem i padalcem. masz dopiero 22 lata!! cale zycie przed toba. nigdy nie zgadzaj sie na nic czego nie chcesz robic. nigdy. chcesz tak zyc? ile lat jeszcze ?? a jak on znajdzie dziewczyne sobie dopiero po 30 to do tego czasu bedziesz jego szmata. caly czas. a potem cie kopnie w dupe. tylko wtedy ty juz nie bedziesz czlowiekiem ale wrakiem czlowieka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
szczesliwa jestes? nie? to uciekaj. TO SIE ZMIENI OWSZEM ALE NA GORSZE!!! bedziesz coraz bardziej cierpiec. az doprowadzi ie do choroby. chcesz w wieku 26 lat chorowac na raka? nie? to zapomnij o nim juz dzisiaj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
gdzies przeczytalam slowa poczatkujacego ginekologa ktory stwierdzil ze wszystkie kobiety sa glupie. po kilku latach zmienil wersje na kazdy facet to swinia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
ktos pytal o proces zdrowienia. nasilaja sie wtedy rozne objawy (grzybica jak najbardziej moze towarzyszyc zarowno chorobie jak i procesowi zdrowienia. z grzybca jest tak ze nalezy ja leczyc od srodka. sa na to mykobiotyki i scisla dieta na 3 lata. ale spotkalam sie tez z opinia ze grzybica to naturalny proces obroby organiszmu, oraz w GNM ze grzyby zjadaja raka. wgo innej opinii dr Simonicini rak jest grzybem wiec nie ma jednej interpretacji pojawienia sie go w organizmie) jezeli zaczynasz obserwowac rozne dolegliwosci w porcesie zdrowienia to nie wolno sie nimi przejmowac. traktuj swoje cialo tak jakby tych dolegliwosci nie bylo. uznaj je za naturalny proces zdrowienia. proces zdrowienia trwa od 9 do 27 miesiecy. w tym okresie czasu obserwowane sa stany bezzennosci, sennosci, bole glowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wyniszczona psychicznie
tylko ze on umiejetnie mna manipuluje nie chce niby prawdziwego zwiazku bo do tego sie nie nadaje,mowi ze lubi zycie singla ale twierdzi ze mu zalezy na mnie ...nie wiem dlaczego tak to wszystko okresla bo niby czasem mowi ze jest zajety....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
jak facet mowi 'nie chce sie na razie wiazac na powaznie'----- oznacza to 'czekam na milosc mojego zycia. tylko z nia chce sie wiazac' jak facet mowi 'jestem zajety'------ oznacza to 'mam tyle ciekawych rzeczy do roboty wiec nie zawracaj mi dupy'

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
jak facet mowi ze mimo wszystko zalezy mu na tobie oznacza to ----- 'nie chce cie tracic bo lubie se poruchac za darmo od czasu do czasu'

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wyniszczona psychicznie
chodzi mi ze mowi jestem zajety w kontekscie ze ma dziewczyne...np gdy ide sama gdzies na impreze to mowi ze mam mowic ze jestem zajeta jak cos

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
ty sama soba manipulujesz. ja nie widze zadnej manipulacji z jego strony. to ty sie oszukujesz. on ci mowi wprost ze nic dla niego nie znaczysz a ty sobie wkrecasz ze masz chlopaka. nie masz ani chlopaka ani nie jestes w zwiazku. on to podla swinia ktory bawi sie takimi laskami ktore zniosa wszystko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubciamala
jakne ty jestes zajeta bo masz swojego pana jestes jego sluzaca. sluzace nie moga robic tego co sie panu nie podoba. a on jest wolny bo sluzace dla niego nic nie znacza. i to on tu stawia warunki. po co ty w ogole z nim rozmawiasz jedszcze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×