Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

Gość Dziewczynyyy
Słodkie kłamstwa... Pisz.. i się niczym nie przejmuj :) Super, że widza z tego topiku podpowiedziała Ci jak reagować na toksyczne słowa :) (dyskusja, która sie tu toczy ma na celu wyjasnienie czym jest wsparcie i KIM może być ratownik)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Boże, jak tu się porobiło... :( Vacancy ❤️ wiem, że nie ucieknę, bo jak myślę, że chwilowo mi się udało, to to wszystko mnie \"goni\". Wydaje mi się, że weszłam w fazę zaprzeczenia, żeby tak nie bolało :( A sesja, dziękuję, zdana i to najlepiej dotychczas. Jakoś nawet jak byliśmy pokłóceni, to jednak czułam, że mam te \"plecy\", jednak czułam się jakoś bezpieczna i to mi dawało siłę do działania, nie wiem dlaczego, ale tak było. Teraz sobie wymyśliłam prawo jazdy, gdyż do tej pory jakoś się nie zebrałam w sobie i oczywiście od niedzieli totalnie nie mogę się skupić, nie wiem co z tym będzie :( i tym \"pozytywnym\" akcentem... pozdrawiam 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziekuje Dziewczynyy :) Mysle, ze doswiadczenie kobiet, ktore juz sie uwolnily z takiego zwiazku, to najlepsze wsparcie dla tych, ktore jeszcze w takowym tkwia... Mi dalo duzo do myslenia, to wszystko o czym tu przeczytalam. Czytajac posty niektorych z Was, to tak jak bym czytala o sobie i o moich przezyciach, co wywolalo u mnie pewnie szok, ale pozytywny, po pierwsze zrozumialam, ze nie jestem sama, zrozumialam, ze kazdej bylo lub jest ciezko z tym skonczyc. Boje sie, ze nigdy juz nie pomysle o sobie w pozytywny sposob, caly czas uwazam, ze jestem nieatrakcyjna, ze niezasluguje na nic lepszego, na nikogo lepszego, wiem ze mam przez niego skrzywiona psychike, ciezko bedzie to naprawic, o ile w ogole sie da... Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej :) pamiętacie mnie??? chcę się tylko pochwalić !!!! rozwiodłam się :) 1,5 miesiąca temu wyrok już prawomocny . Dziękuję tym które były ze mną wtedy , udzielały rad , pocieszały i potrafily ochrzanić, to dzięki wam kochane wyszłam z bagna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dziewczynyyy
Rento ... pięknie wklejasz serduszka ;) Łeb sobie ukręciłam szukając Ewy... ale to chyba było napisane do mnie :D Terapeuta... to człowiek, wspieracz, ratownik ... To nie są trzy różne osoby: człowiek wspieracz ratownik Sam człowiek nie będzie wspieraczem gdy nie widzi. Sam wspieracz nie będzie ratownikiem gdy jeszcze cierpi. Ratownik nie bedzie terapeutą gdy wsparcie kłóci się z równowagą emocjonalną. Wśród psychologów też bywają osoby toksyczne. Mające nieprzerobione własne problemy. Ich wsparcie jest toksyczne, gdy nad tymi nieprzerobionymi problemami nie umieja zapanować. Świadomy psycholog, widząc, że wychodzą z niego nieprzerobione problemy idzie do superwisora. A nawet zawiesza swoją praktykę. Nie chce być przyczyną dodatkowych cierpień drugiego czlowieka. Pozdrawiam Ps. Dobrze jakbyś zauważyła jedną rzecz... spuszczając zimny, krytukujący prysznic jednej osobie... tym samym pozostałym osobom dajesz przyklad... jak postępować się nie powinno... (w Twoim wyobrażeniu, bo nie zawsze masz rację, szczególnie, ze nie zwracasz uwagi na szczegóły) Czy cel uświęca środki??? Osoby-czytacze mogą odnieść to jako prysznic... ale z pewnej odległości. Bo to nie dotyczy ich. A więc przyjmują to spokojnie. Było tu wiele takich przypadków... właśnie w takim wykonaniu. W moim odbiorze jest to karygodne i nieodpowiedzialne. To jak inkwizycja... która jak wiadomo nie miała żadnych podstaw a jedynie co rządziło inkwizycją to LĘK.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zona, witaj, fajnie, ze mozesz cieszyc sie zyciem :) pozdrawiam serdecznie !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
slodkie klamstwo, kiedy definitywnie odsyniesz sie od toksyka, zobaczysz, ze twoja psychika powoli bedzie wracala na normalne tory. Zycze Ci duzo wyrtwalosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dziewczynyyy
Słodkie kłamstwa... Po uwolnieniu... to sama sie zdziwisz... jak szybko będziesz nabierac rumieńców... a gdy nad tym troszkę popracujesz, zapoznasz się z odpowiednimi książkami, budującymi poczucie wartości i wspierającymi Twoją wewnętrzną piękność... To... oooo.... ooo... Sama się przekonasz :) :) :) Powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aagaaa wolność okupiona łzami , cierpieniem , wewnętrznymi rozterkami, dawaniem szans na przekór zdrowemu rozsądkowi na przekór wszystkim -on nawet podjął leczenie , ale już chyba za późno było, zresztą choć widziałam zmiany ( teraz wiem , że chciałam je widzieć ) już ich nie widzę .... masa długów, ale dam radę , tyle przeszłam to i to przeżyję. Rada dla wszytskich dziewczyn tutaj - nie kłóćcie się , to nie to forum co było a szkoda bo ono jest potrzebne , pomogło nie tylko mi , ale całej rzeszy kobiet które w akcie desperacji wbiły w google - molestowanie psychiczne , nie zepsujcie tego .... Ja już jestem wolna , co nie znaczy, że do końca zdrowa ... a przed niektórymi tutaj długa droga ,ale trzeba wierzyć , że i wam się uda , nie wierzcie w przemiany i obietnice ... ja też wierzyłam , dla siebie dla dziecka i teraz wiem , że nie było warto

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczynyyy jedyna moja lektura jest internet, niestety tu gdzie jestem, polskie ksiazki a co dopiero czasopisma to naprawde cud... Zapewne masz racje..Nie ma sensu chyba jak powiem, ze mi jest cholernie ciezko... ze do tej pory nie bylam nawet w stanie myslec o rozstaniu. W koncu to ja robilam wszystko, zeby do tego nie doszlo, bo czulam, ze bez niego niepotrafie nic samodzielnie zrobic, nadal pozostaje problem niezaleznosci finansowej, ktorej ja nie posiadam... nie wiem, czy ktoras jest lub byla w sytuacji w jakiej znajduje sie ja, na obczyznie, bez mozliwosci powrotu do kraju, bo i nie ma do czego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jesli tylko jestes w Anglii - jest nas tu pare. :) w wiekszosci krajow lepiej niz Polska rozwinietych jest wiele instytucji, do ktorych mozna sie zwrocic, kraje sa nastawione na pomoc osobom, ktore na dana chwile same sobie pomoc nie moga - to nie jest az tak trudne, jak moze Ci sie wydawac. wiekszosc krajow posida przede wszystkim instytucje charytatywne, ktorych celem jest porada osobom znajdujacym sie w Twojej sytuacji.... mozesz sobie pomoc. Twoje zycie nie zalezy od Twojego m. pozdrawiam, A.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Abssinthe Niestety nie jestem w Anglii... jestem w Grecji. tutaj cudzoziemcy nie otrzymuja pomocy... mimo wszystko. Sama slyszalam o tylu polakach, ktorzy popelniali samobojstwo z takich a nie innych powodow, ze niestety utwierdzam sie w przekonaniu, ze nie mam innego wyjscia jak byc zdana na niego. Nie jestem pesymistka, tak niestety tu jest, o czym przekonuje sie sama kazdego dnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewo 😍 Nie rozumiemy sie czym dla mnie i dla ciebie jest RATOWNIK. Dla mnie to postać negatywna. Owszem, chce dobrze, ale efekt nie taki. i to jest schemat wynikajacy z uzaleznienia. Jak znajde w książce to wkleję. Ja ani nie robię za Ratownika, ani nie chce robic. nie robię także za terapeutę, bo terapeuta nie jestem. Dzielę sie swoim doświadczeniem, bo w odróżnieniu od Ciebie ja byłam współuzalezniona. A Ty nie. Wiec Twoja wiedza jest co najwyżej teoretyczna, a moja praktyczna.Ja stosuje chwyty , które sie sprawdziły w mojej terapii. Zwracam uwage na rzeczy, które dla mnie były ważne i na które mi zwracali uwage terapeuci. A jesli Wy widzicie w tym wiecej i nadinterpretowujecie, to nie mój problem. I tym zamykam dyskusje na ten temat. Szkoda, że nikogo nie było stac na dyskusję o swoich dzieciach i ich krzywdzie. Widać temat jest za ciężki Jeszcze nie ten czas :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie podoba mi sie to Twoje przekonanie :) w ogole.... nigdy nie ma tak, zeby byc zdanym tylko na jedna osobe poza soba. nie ma i juz. czy masz jakichkolwiek znajomych na miejscu? czy mialas takich znajomych i zerwalas z nimi kontakt? najprawdopodobniej oni bardzo ucieszyliby sie z wiesci od Ciebie...i z checia pomogli. (tak, powtarzam truizmy, ale juz wiele osob sie przekonalo na wlasnej skorze, ze tak wlasnie jest....a w dolku w jakim teraz jestes, zwykle sie o takich prostych rzeczach zapomina. tak po prostu) na jakim poziomie znasz jezyk? Jesli niezbyt dobrze, podstawa jest nauczyc sie go... z jezykiem i prace, i znajomych, i pomoc latwiej znalezc. piszesz, ze tylko internet...sa fora internetowe skupiajace Polonie w danym obszarze...poszukaj - znajda sie. to tak na poczatek :) najtrudniej zrobic pierwszy krok...juz go zrobilas, piszac tutaj... juz bedzie bardziej z gorki :) pozdrawiam cieplo 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Abssinthe Praca jest ale tylko sezonowa... Znajomych nie mam. Moze zabrzmi to glupio i w ogole ale kobiety w grecji nie lubia obcych a te, ktore znam sa raczej zdania, ze nie powinno sie z byle glupoty rozchodzic, a mezczyzna to mezczyzna, racje me (kwestia kultury) a mezczyzni... u nich powiedzmy nie ma slowa przyjazn badz znajomosc jesli odbywa sie poza lozkiem. Znam jezyk, ale jestem tu kompletnie sama. Wiekszosc polakow ma tu rodzine, badz sa z kims, a oni raczej nie lubia towarzystwa innych polakow, zmieniaja sie diametralnie tutaj, czasem az tak ze udaja grekow... Wiem ze wyglada to tak, jak bym szukala dla wszystkiego wymowki, jak bym nie chciala szukac pomocy. Ale tak nie jest, dla mnie to, ze tu pisze jest wielkim krokiem. Ja nienawidze tej bezsilnosci... Nie jestem zdolna do takich krokow jakie podejmuja tu niektore kobiety z roznych kraji, a mianowicie znalezc kogos bogatego i zyc w spokoju, w dostatku i bez uczucia.. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cholipa
ostani raz w temacie rento czy myslisz ze po takim diktum jakie przedstawilas (dot. odbierania rodzicom dzieci etc.), ktos w tym momencie zechce sie wypowiedziec? po co? po to by dostac nastepna zjebke? i to o czym ty zapominasz w swoich wypowiedziach to ze przeszlas terapie dla wspoluzaleznionych, zreszta terapie AA nie znaczy ze znasz mechanizmy innych uzaleznien to twoj blad zasadniczy, i nie tylko twoj zapytaj sie dobrego terapeuty uzaleznien od alkoholu czy narkotywow czy podjalby sie terapii uzaleznionego od internetu, anoreksji, czy molestwowanego sezualnie czy emocjonalnie ano od razu ci odpowiem, mimo ze mechanizmy uzaleznienia sa podobne, to nie ejst to samo, inaczej sie pracuje z pacjentem inne formy i metody sie stosuje dlatego tez mimo calej twojej chceci wyjscia na barykady i krzewienia oswiaty nie trafiasz do wiekszosci, bo inne masz doswiadczenia i nie ejstes fachowcem mimo ze tu na forum nikt nie wymaga stada fachowcow do wsparcia i do pomocy to uzurpujesz sobie prawo do nieomylnosci nie majac samemu rozwiaznych relacji z dzieckiem podstawowa zasada komunikacji jest wpisywanie odbiorcy w komunikat ty tego nie robisz, jak kiedys powiedziala yezz jej to nie obchodzi jakie emocje wywoluje swoimi wpisami strasznie mi sie to podobalo:) i to nie o to chodzi, by tylko sie cackac i glaskac, choc to czesto jest b potrzebne, ale o to czy naprowadzic na wlasciwe tory, pokazac sprawe z innej strony, ale nie brutalnie bo brutalne dzialanie na emocjach znamy z toskycznych relacji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cholipo 😍 Nie uzurpuję sobie więcej praw, niż którakolwiek z tu obecnych. Ale jeśli widzisz to inaczej, to cóż. Twoje prawo. Każdy ma prawo do swoich przekonań. Ja Cię nie przekonuję do moich, szanuję Twoje.I tyle. Dla każdego coś innego. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Teoria pawianizmu, czyli Pawianologia powstała 2 lata temu i od tej pory rozwinęła się i wzbogaciła, robiąc zawrotna karierę wśród wszystkich kobiet, które się z nią (i rzecz jasna z nimi) zetknęły. Zainspirowała także poetów i literatów (przynajmniej jednego). Poniżej przedstawiamy utwór liryczny wraz z interpretacją, która ułatwi Wam zrozumienie istoty Pawiana vel Egocentrycznego Popapranego Związkofoba czyli (po polsku) osobnika, u którego najwidoczniejszym objawem jest paniczna ucieczka przed swoim i cudzym zaangażowaniem taki ze mnie pawian że najpierw ci stawiam a potem odmawiam mam czerwony tyłek od życiowych pomyłek zetrę cię na pyłek mój ogon sprężysty mój chód powłóczysty mój ból zaj**isty w ludziowstrętu napadzie cień się na mnie kładzie chowam się w szufladzie palę papierosy wypadają mi włosy przez od losu ciosy moja związkofobia daje taki objaw że umieram co dnia nie podchodź bez kija nie patrz mi na ryja jesteś wstrętna żmija jestem kawał chama danaż moja, dana od zmierzchu do rana o rękę prosić mogę a w zamian dam nogę i kopa na drogę pawianem być fajnie bawię się genialnie choć sypiam fatalnie bujam się na lianie aż rozwalę się na ścianie śmieszne niesłychanie. A oto analiza literacka utworu zwrotka po zwrotce: Pawian wysyła sprzeczne komunikaty. Podchodzi i ucieka na zmianę. Jedno i drugie bez wyraźnego powodu. Aż oszalejesz. Pawian robi to, ponieważ ktoś kiedyś zrobił mu kuku (mama, pierwsza miłość, długoletnia narzeczona/narzeczony...). Pawian cierpi. Jak Humprey Bogart. Teatralnie ale po męsku, nie mazgai się. Objawia się to np. okresami demonstracyjnej depresji i egzystencjalnych mdłości. Co czyni go jednostką głęboką i skomplikowaną. Pawian z powodu ciągłego konfliktu wewnętrznego miewa psychosomatyczne objawy nerwicy z którymi nie chodzi do lekarza choć umiera ze strachu. Pawian odrzuca i wyśmiewa, żeby nie zostać odrzuconym albo wyśmianym. Zazwyczaj jest jednym wielkim workiem kompleksów. Oprócz tego, że jest twardzielem, jest też bardzo wesołym i popularnym w towarzystwie kolegą, prawdziwym bezkompromisowym luzakiem. To, że Pawian próbuje się z kimś związać, nie oznacza, że w pewnym momencie tego nie pie**olnie krzycząc, że to nie dla niego. Pawian okropnie, wprost skandalicznie stosuje wobec siebie tłumienie i zaprzeczanie. Nie ma problemów i nie potrzebuje pomocy... ...do pierwszego zawału oczywiście. Którym zupełnie się nie przejmie i zyska sławę i chwałę wśród chłopaków Powyższy wierszyk opisuje objawy najbardziej popularnego typu Pawiana, choć są też typy mniej oczywiste, zakamuflowane, które demaskują się dopiero przy bliższych kontaktach. Za przedstawicielkę tego gatunku można też uznać „femme fatale”- modliszkę, która uwodzi i rzuca, niezdolna do nawiązania dłuższego związku. Można też być bardzo zamaskowanym Pawianem - trwającym w wieloletnim, stabilnym i pozornie udanym martwym związku, gdzie nie ma bliskości, więc związek ten nie jest zagrażający a romanse na boku niezobowiązujące, bo przecież ma rodzinę. Tak naprawdę nie wiadomo, co jest gorsze: zakochać się w Pawianie czy samemu być Pawianem. Jedno i drugie nie jest, och, nie jest łatwe ani przyjemne. Biedny Pawian. Sam nie wie, czy ucieka przed czyjąś miłością czy też przed swoją. Czy spotkaliście się z Pawianami? Czy sami spawianiliście się kiedyś na kogoś? Czy może ktoś z Was zna sposób na oswojenie Pawiana? I czy byłoby to wskazane, czy też nasz świat byłby bez Pawianów nudny i bezbarwny jak flaki z olejem a artyści nie mieliby skąd czerpać natchnienia? I najważniejsze pytanie: co te Pawiany mają w sobie, że ludzie się w nich zakoch*ją?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pia Mellody wyróżnia dwa typy zachowań, które nazywa: Nałogowiec Kochania i Nałogowiec Unikania Bliskości. Nałogowiec Kochania Bez reszty skupia się na drugiej osobie (zwykle jest to przyjaciel, narzeczony/narzeczona, współmałżonek; choć niekoniecznie). Obsesyjnie o niej myśli, chce ciągle otaczać ją opieką i sam być nią otaczany; chce stale przebywać z tą osobą, rozmawiać z nią, słuchać jej. Bez przerwy oczekuje bezwarunkowej akceptacji. Przestaje się o siebie troszczyć i pozytywnie się oceniać, uznając, iż jest to rola partnera. Przypisuje partnerowi większą władzę niż on posiada, pragnie, by on spełnił te wszystkie pragnienia, a ponieważ nie jest to możliwe - zrywa z nim, potem uświadamia sobie, że zarówno z nim, jak i bez niego nie potrafi żyć. Czyni z partnera swój \"Najwyższy Autorytet\". Ciągle poszukuje nowych osób, od których pragnie deklaracji o miłości do nich (niekoniecznie o tym mówi, ale tego właśnie oczekuje). Nałogowiec Unikania Bliskości Stara się kontrolować innych, zwłaszcza ich decyzje. Nie wchodzi w głębokie relacje z innymi, przekazuje mało informacji o sobie. Stara się nie angażować, co udaje mu się dzięki koncentracji na czymś innym (zwykle nałogach). Mówi o sobie mało i niechętnie, licząc, że inni domyślą się jego pragnień, potrzeb, uczuć. Zna różne sposoby unika bliskości. Zwykle buduje \"obronny mur\" złości, milczenia, pozornie miłej atmosfery, sztucznej dojrzałości. Kontroluje partnera, stara się mieć zawsze rację, dąży do odgrywania kierowniczej roli w związku, unika dyskusji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na zakończenie podaję kilka cech \"zdrowego\" związku, nie obarczonego problemem uzależnienia emocjonalnego: Realistyczne widzenie partnera (takim jakim jest, nie jakim chciałbym, by był). Wzięcie odpowiedzialności za swój rozwój (tzn. szacunek do samego siebie, dzielenie się poznaną sferą fizyczną, psychiczną, emocjonalną i duchową). Wzięcie odpowiedzialności za utrzymywanie się na poziomie człowieka dorosłego (poprzez prowadzenie wewnętrznego dialogu z samym sobą). Umiejętność skupienia się na rozwiązywaniu problemów (a nie wzajemnym obwinianiu się). Umiejętność bycia lojalnym wobec partnera i wspieranie go. Prowadzenie życia w taki sposób, by troszczyć się o siebie (swoje potrzeby materialne i duchowe, przyjaźń, spokój). Umiejętność negocjacji i akceptowania kompromisu. Uczucie, że jest mi w związku dobrze pomimo różnic. Komunikowanie się w sposób prosty i bezpośredni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sidemko cieszę się że to zauważasz, ale pisałam też żebyś nie winiła ich za to... oni też mają swoje traumy do leczenia.. I że być może i oni kiedyś będą cię potrzebować, ale najpierw musisz stać się silniejsza z dala od nich, żeby nie ściągali cię w dół...Najpierw mocno uzbrój się w miłość. Pamiętaj oni byli ci kiedyś potrzebni byś nie czuła się osamotniona. Pomogli ci do momentu w którym sami mogli ale teraz więcej już nie są w stanie ci mądrze i dobrze dać. Ratownicy to zwykle są ludzie, którzy za Ciebie przejmują odpowiedzialność, przejmują się Tobą i Twoim życiem zamiast własnym. Człowiek wspierający wysłucha doradzi, ale świadomie NIE BIERZE za ciebie odpowiedzialności. Ma swoje życie i nim żyje, nie narzuca się jeśli go nie potrzebujesz i nie czuje się z tego powodu dotknięty. Nie będzie przeżywać twoich emocji razem z Tobą, będzie je rozumiał ale miał do nich dystans. Będziesz czuła, że twoje emocje należą do ciebie, a jego do niego. Życzę wszystkim paniom z tego topiku, żeby kiedyś wszystkie stały się wpierającymi przewodnikami, a nie ratownikami ani gnębicielami, ani rodzicami dla dorosłych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie sądziłam, że kiedykolwiek powiem coś takiego, ale w myśl przytoczonej przez Ciebie Siódemko teorii, chyba byłam z Pawianiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Abssinthe "....a czy to nie jest tak, ze kiedy zauwazymy, kiedy tak naprawde do nas dojdzie, ze nie tylko samych siebie krzywdzimy przez wlasne postepowanie.... ...ze wtedy bedzie latwiej przestac powtarzac ten sam schemat?" Może i tak może i nie. Bo po raz kolejny będziemy robić to dla kogoś. Nie pozbędziemy się własnej toksyczności... nie będzie to trwałe.. nastepnym razem gdy będziemy w dołku znow nasz organizm skupi się na nas a nie na naszym poczuciu zobowiązan i znow nie będziemy myśleć o dzieciach tylko o tym co nas boli w pierwszej kolejnośći i dalej będziemy toksyczni. My mamy myśleć O SOBIE i robić to DLA SIEBIE w tedy efekty naszych dziłan będą najsilniejsze i najskuteczniejsze. 4U - nie słuchaj tych nadmiernych krytyk.. kochaj siebie kochana. Uwolnij się od tych toksyn dla siebie... Zatroszcz się wreszcie o siebie. To ci mowią twoje doświadczenia. A i przy okazji - jako skutek uboczny ;) dzieci na tym skorzystają.. Przez twoj przykład nauczą się jak walczyć o swoje dobro. Czy Rento byłaś kiedyś w domu dziecka? Nawet jako gość? Czy uważasz że z instytucjonalizowane ośrodki dadzą dzieciom więcej ciepła i miłości niż kochająca nawet lekko uzależniona matka? A w tym wypadku tylko nieco pogubiona we własnych emocjach? Pomyśl nad tym następnym razem zanim wyślesz post ze swoim zimnym prysznicem... Cholerka mam taką jedną znajomą... czuje się odpowiedzialna za cały świat i w związku z tym chce, żeby wszyscy postępowali według jej reguł. A sposób na to... zimne prysznice... wszyscy czują się jak małe dzieci przy niej, choć są nawet normalnymi dorosłymi ludźmi i sami lepiej by od niej rozwiązali różne problemy... baaardzo toksyczna osoba... nic dziwnego, że jej mąż pozostał nieco dziecinny w tym związku... trudno dyskutować z taką wszystkowiedzącą, więc lepiej zrzucić wszystko na jej barki, bo ona najlepiej się tym zajmie - tak po swojemu. Czy ty Rento umiesz ludzi traktować z szacunkiem? Pytam tylko tak retoryczno-terapeutycznie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
'znów nie będziemy myśleć o dzieciach tylko o tym co nas boli" - miałam na myśli zagłębienie się i pogubienie się w emocjach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kurka wodna napisałm taki fajny post i wywaliło go w powietrze... W związku z tym napiszę krótko Rento, a więc pogadajmy o dzieciach... piszesz że "Dzielę się swoim doświadczeniem, bo w odróżnieniu od Ciebie ja byłam współuzależniona." - więc w związku z tym pytam o doświadczenia z domów dziecka, zanim czyjeś dzieci tam wyślesz. I będę uparta. Spytam cię też czy skorzystałabyś z możliwości zamiany swego toksycznego dzieciństwa na zinstytucjonalizowaną jednostkę np. może nie dom dziecka, ale taką rodzinę zastępczą jak w serialu "Tracy Beaker" Albo kierowany przez specjalistyczną kadrę złożoną psychologów i opiekunów socjalnych - dom opieki. kierowany oczywiście przez ludzi odpowiednio przygotowanych po odpowiednich studiach. Pozdrawiam i życzę owocnej refleksji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bb11
Słodkie kłamstwo!!!!!!!!!! G R A T U L A C J E! G R A T U L A C J E! No normalnie jestem z Ciebie dumna! Bardzo się cieszę że się nie ugięłaś! Podjęłaś mądrą decyzję!!! Zobaczysz że teraz dopiero wszystko zacznie sie układac. Zobaczysz świat w innych kolorach...optymistycznych. Ja szczerze mówiąc byłam w podobnej sytuacji...Zarządałam, żeby mąż się wyprowadził...zabrał wszystkie meble. I wiesz co gdyby powiedział mi w dzień wyprowadzki, że zabierze rownież drzwi i okna...(bo jak twierdził tylko ON za wszystko płacił, bo pasożyt nie pracował-czyli ja) osobiscie bym je zdemontowała. Było mi wszystko jedno, co on zabierze. Modliłam sie tylko abym jego niezadowolonej miny nigdy w życiu nie musiała oglądac. .......no i zostałam z dwójką kochanych, najdroższych synów (5 i 7 lat) bez pracy, w głębokiej depresji ale z OGROMNYM USMIECHEM NA TWARZY!!!Od tamtych czasów minęło pół roku i nigdy bym sie nie zamieniła! ...nie będę Cie oszukiwac na początku było mi bardzo ciężko...ale nie poddawałam się...walczyłam...i dzisiaj zbieram pochwały w pracy, czuję się po prostu potrzebna. ...dzieci również odczuwaja ulgę, nie ma ciągłych awantur i kłótni. Tobie też na pewno sie uda...najważniejsze, że zauważyłas problem i podjęłas radekalne kroki. Szukaj tak długo pracy aż znajdziesz nie poddawaj się ...wiem ...nie masz tam w pobliżu rodziny...ALE PRZECIEŻ MASZ NAS! ...zastanów się...może warto wrócic do kraju... TRZYMAM KCIUKI! ...a teraz kup sobie odlotowa sukienkę...sexi na maksa...przejdz sie przez miasto w nią odziana a niech faceci wyją na Twój widok!!!!!!!! Powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×