Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

cztery umowy ❤️ W tobie czeka KTOŚ najważniejszy , czeka na Ciebie ❤️ potrzebuje ciebie tak mocno tak bardzo , teskni za tobą ... chce ciebie i chce ci wiele powiedzieć... Czy pozwolisz że prześlę Tobie taki wierszyk ? ❤️ „Do mojego wewnętrznego dziecka” ...Odnajdę Cię, Bez względu na to, Jak długo to potrwa, Bez względu na to, Jak daleko będziesz, Odnajdę Cię !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Siódemko. Byłam na tej stronie dziś w nocy. Obudziłam się o 3 i za nic w świecie nie mogłam spać. Weszłam na topik, potem link. Czytałam. A potem beczałam. Pierwszy raz w życiou beczałam nad sobą. Pierwszy odruch, iść do dzieci, do łóżka przytulić i wypłakać w poduszkę. Płakać nad ich losem. Ale po chwili uzmysłowiłam sobie, że one mojego nawet skrytego płaczu nie potrzebują. To nie nad nimi mam płakać. One ochronę, bezwarunkową moją miłość i szacunek mają. Ja moich dzieci nie biję, nie wyzywam. Jeśli wymagam, robię to z szacunkiem, ich tajemnic nie wywlekam na forum ogólnym. To mnie, mojemu wewnętrznemu dziecku należy sie ten płacz i przytulanie. Moje dzieci mają mądrą matkę, która szanuje w nich człowieczeństwo i jesli nawet się zdenerwuje., to nigdy nie wyżywa się na nich. Mają matkę popełniającą głupoty, ale potrafiącą powiedzieć dość i chronić je. To ja nie miałam matki . Co z tego, że istniała, skoro zmasakrowała mnie psychicznie. A dzis w nocy, powiedziałam jej, jak mogłaś! Muszę teraz naprawiać wszystko, co popsułaś. Muszę naprawić siebie. Jest coś ciekawego i niezwykle pocieszającego napisane na stonie, którą podałaś. Czasem zdrowienie to spirala etapów. Czasem trzeba kilka razy przejść tę spirtalę, zanim nie wyzdrowiejemy. Ale za każdym razem, nawet jeśli któryś raz przechodzimy przez te etapy, zawsze robimy to z wyższej pozycji. Bo czegoś się uczymy. Ja przez pół roku przepracowałam już pewne rzeczy. I to nie ginie. Dziś jakoś łatwiej mi uporać się z pewnymi sprawami. Dziś już nie mam myśli, że on poszedł, że a co robi a z kim. Dziś myślę i skupiam się na sobie. Koniec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cztery umowy 😍 Ja też nie umiałam płakać. I samej mi jakoś nie szło. Nawet jak trochę popłakałam to i tak było to za mało. Tylko raz, jak zmarły mi dzieci 16 lat temu, to płakałam, na ramieniu mojego obecnego m.I nic nie było ważne. Opłakałam ich śmierć i choć jeszcze latami to wracało, ro jednak odbyłam żałobę. Od czasu zdrowienia, jak przeczytałam \"Miłość, seks i serce\" Lowena tam za pomocą jego metody trochę popłakałam. To chyba jakoś tak było, ze podkładasz pod łopatki na plecach wałek, to powoduje otwarcie płuc i serca, a na końcu jest ćwiczenie na rozlużnienie. Potem koleżanka -psycholog za pomocą sesji z oddechem spowodowała mój płacz. To było fajne, bo czuwała nade mną i czułam się bezpiecznie. Ale przełomem były ustawienia z moim 1 m. Tam odbyłam żałobę po 12 latach od jego śmierci. Ja wyłam i płakałam ponad godzinę publicznie (było tam z 10 osób).A psycholog stale mówiła \"oddychaj, rozszerz ręce\". Od tego czasu płaczę, choć rzadko. Pamiętam z \"Uzdrowieniem emocjonalnym\" Ruskana też było super, pisałam już o tym. Ale nadal bez pracy z ciałem, ja płaczę troszkę i powierzchownie. Bo moje doświadczenie jest takie, że ja musiałam nauczyć się otwierać ciało, kierować odpowiednio oddech i otworzyć klatkę piersiową, by nie cofać się i nie tłumic uczuć, by płakać do końca. Chociaż teraz to chyba jakoś tak widzę, że nie tyle mi chodzi już o płacz ile o otwarcie ciała i nie tłumienie uczuć. Bo traumy to ja już wypłakałam.Trwało to latami, było ich wiele, ale było to też możliwe. A Ty chyba masz ogromne pokłady emocji do wypłakania. Aż boję się Ci radzić, ale może pomyśl, czy mogłabyś, czy jesteś gotowa na to, by iść na ustawienia Hellingera. Jestem pewna, że tam przeżyłabyś szok, ale bardzo dla Ciebie pozytywny.Na ustawienie Twojej pierwotnej rodziny. Bo tam zobaczyłabyś swoją matkę, a najbardziej swoją małą Tuptusię na przestrzeni lat, tak ja ja zobaczyłam małą Renię.I nie ma siły, ryczałabyś jak bóbr tez przynajmniej godzinę.Aż do zarywania płuc.Bo wiedzieć, a zobaczyć i poczuć, to ogromna różnica. I dokonałabyś oczyszczenia Twojego pierwotnego problemu. Potem poczułabyś taka ulgę i wyzwolenie.To uruchomiłoby w Tobie nowe siły. Ty rozumowo jesteś o.k. Jak dopuścisz do siebie swoje uczucia, jak się uczuciowo wyzwolisz ze swoich traum, będzie czas na zmiany i na konsekwencje w Twoim zachowaniu. Narodzisz się na nowo. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4U przytulam Cie ❤️ Tak jesteśmy na spirali. Wyżej, wciąż wyzej. PŁACZESZ nad swoim dzieckiem. Dajesz mu się wypłakać. Mówiłam wam o koleżance psycholog. Miałam takie spotkanie gdy ona chciala bym weszła w emocje z dzieciństwa. Mnie sie chciało wyc, ale bałamm się. byłam zablokowana. Ona mi pozwolila. Mówiła, że jest moją mama, ze się mną zaopiekuje, ze mogę płakać ... a ja nie mogłam w to wejść. Bo moja mama nie pozwalała mi płakać, takim pozornie nietokscznym \"Wszystko dla ciebie zrobie tylko nie płacz\". Ale samo jej przyzwoleni na moj płacz uwolniło mnie. 4U płacz, płacz, płacz tyle ile chcesz i potrzebujesz. Nie wstydz sie tez tego robic przy dzieciach. To je uczy ze mozna okazywac, przezzywac swoje uczucia przy innych. Nie wszystkich, ale wsrod najblizszch tak. Ostatnio gdy placze, mowie dzieciom ze jest mi smutno i z jakiego powodu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cztery umowy 😍 Pisałyśmy równolegle. Cudowny wpis. j Jesteś dobrą i mądrą matką 😍 Bądż tez taka matka dla swojej Tuptusi. będzie dobrze. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Taka ślepa
5 lat, 5 CHOLERNYCH LAT tkwiłam w takim związku.Początki były bajką.Kwiaty, wyznania miłości, sms-y w środku nocy z cudownymi tekstami.Nie było innego wyjścia- wpadłam po uszy- ZAKOCHAŁAM SIĘ!! I to tak,że oślepłam.Teraz , z perspektywy czasu wiem,że byłam cały czas manipulowana.Gdy osiągnął cel- rozkochał mnie w sobie, zaczął działać.To nic,że to ON się spóżnił, to nic,że nie dotrzymał słowa, popsuł plany- to BYŁA MOJA WINA, bo gdyby nie JA, to......Wierzyłam, przepraszałam, obiecałam poprawę hahahhaha.To nic, że czekając na niego w moje imieniny otrzymywałam telefon,że kolega z pracy ma urodziny i \" wypada\" mu na nich być.Też moja wina, bo imieniny wypadają w tym samym czasie, co kolegi urodziny.On mógł iść na spotkanie z kolegami, moje koleżanki nie miały prawa istnieć.Kochałam nadal.Koleżanki, znajomi mówili mi,ze to toksyczne,że jestem uzależniona od niego,że nie widzę.Bo nie widziałam.Przejrzałam na oczy w najgorszym momencie- podejrzewałam,że jestem w ciąży.Panika, przerażenie itp. objawy towarzyszące w takich sytuacjach.Kupiłam test, poprosiłam żeby był przy mnie jak będę go robić- oczywiście nie miał czasu na głupoty.Powiedział tylko,że jak wyjdzie pozytywny, to załatwi lekarza i nie będzie problemu.Też była moja wina, bo powinnam zobaczyć datę ważności prezerwatyw hahahha.Zostając z problemem sama, zrobiłam test, który był negatywny.To była największa radość jaka mnie w tym związku spotkała.Moje dziecko nie będzie mieć ojca, który chciał je zabić.Naszego dziecka nie ma i nie było.Powiedziałam o wyniku jemu, dostałam reprymende, że panikuję i psuję mu dzień.Byłam z nim jeszcze pół roku- co za debilizm????To już nie było TO.Otrząsnęłam się i jednym, drastycznym ruchem przeciełam TO, co kiedyś było dla mnie sensem życia.Śmieszne, ale bolało, strasznie bolało.Obiecywał poprawę,że będzie inny.Wróciłam.I znowu powtórka z rozrywki: początek super, a po 2 miesiącach to samo.Zakończyłam związek definitywnie.Było to 1.5 roku temu.Do dziś wydzwania do mnie prosząc o spotkanie.Nie odbieram, nie zgadzam się na nic.Wiem,że potrzebna mu kobieta taka jak ja: którą mógłby manipulować.Jest w mojej historii jeden plus.Nauczyłam się,że oczy trzeba mieć szeroko otwarte, że nie wszystko złoto, co się swieci.Jest też minus, nie jest to dla mnie dziwne.Trudno mi zaufać facetowi.Bywam(trafne okreslenie) w związkach, ale do pewnego momentu.Kiedy zauważam,że znajomość przekształca się w coś więcej- zwyczajnie uciekam, bez słowa wyjaśnienia.Dziewczyny, jeżeli czujecie,ktoś pośredni Wam mówi,że coś jest nie tak, nie dajcie się, doceniajcie siebie i wierzcie w siebie.Pozdrawiam te wolne od takich manipulatorów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Żebym tylko płaksą nie została :D:D:D Ciekawych rzeczy dowiedziałam się ostatnio o sobie, zarówno od siebie samej jak i od otaczających mnie znajomych. Przez całe lata byłam odbierana przez znajomych toksyka jako osoba sztywna, izolująca się, oficjalna. A ja doskonale wiem, że taka nie jestem. Moi znajomi z kolei zawsze odbierali mnie inaczej- jako osobę bezpośrednią, ciepłą, owszem znerwicowaną, ale w miarę spokojną i niezwykle cierpliwą. A teraz z pozycji obserwatora samej siebie. Tak. W stosumku do znajomych toksyka, byłam niezwyle sztywna, bojaźliwa, małomówna. A to dlatego, że całe lata od tych znajomych byłam izolowana. Dziś, kiedy odzywają się do mnie ludzie z jego kręgu, poznaja mnie już nie jako jego żonę, ale istotę niezależną, otwierają oczy ze zdumienia. Bo ty nie jesteś dziwna, jesteś normalna, fajna, sensowna... Właśnie, a przecież ja całe lata ukrywałam prawdziwą ja przed nimi, bałam się jakichkolwiek bliższych rozmów, bo wyszłoby, co mówił na mój temat, bałam się ludzi z jego strony, gdzies podświadomie wiedząc, że oni mają wyryty przez niego pewien mój obraz- brzydki, nienaturalny, niemający ze mną nic wspólnego. Wolałam nie wiedzieć i z góry odgrodzić się niedostępnością. Dziś większość z nich, również oszukanych przez niego, okradzionych, w rozmowach ze mną śmieje się, że mogli stracić taką fajną znajomą. Dziś to już nie są \"jego ludzie\". Dziś to są przyjaźnie nastawieni po prostu znajomi. Ja dzieciom pozwalam płakać zawsze. Nigdy nie słyszą ode mnie , że nie wypada, że mnie smutno jak płaczą. Gdzieś intuicyjnie zawsze czułam, że nie można tak. Jeśli dziecko płacze, znaczy okazuje pewne emocje i uczucia, trzeba to uszanować, a nie karcić, czy próbować zahamować. Kiedy płaczą, jestem przy nich. Jeśli chcą rozmawiać, rozmawiam, jeśli nie pozostawiam czas. Ja je znam i wiem doskonale, że kiedy się wypłaczą i znajdą w sobie siłę, żeby powiedzieć o co chodzi, przyjdą i powiedzą. Mają prawo do sygnalizowania swoich uczuć zarówno złością jak i płaczem. Złościć się też pozwalam. Mówię tylko wtedy, że jeśli się złościsz, to nikomu nie rób krzywdy, nie wyżywaj sie na nikim. Możesz krzyczeć, możesz tupać nogami, możesz ze złości się rozpłakać. Ale potem przyjdź i pogdaj ze mną. Wyrzuć słownie, co Cię zkurzyło. Złoszczą się, płaczą. Uzewnętrzniają emocje, ale zawsze przychodzą. Ja zawsze wiem, co się dzieje w sercach moich dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość powtórka z rozrywki 4u i rent
22.04.2009] 21:54 [zgłoś do usunięcia] cztery umowy Jestem na jakimś dziwnym etapie mojej drogi. Nic mnie nie obchodzi. Tak jakbym była ponad tym wszystkim. Nie ważne, co zrobił. Ważne, co robię ja. Dziwne uczucie, branie sterów we własne ręce. O dziwo ani nie czuję się źle ani dobrze. Normalnie. Zero emocji, nie wiem co się ze mną dzieje. 20:24 [zgłoś do usunięcia] cztery umowy Taaak. Tym razem ja naciskałam adwokata, żeby jak najszybciej. Wiem co zyskuję i wiem co tracę odchodząc, rozwodząc się. Zyskuję równowagę i możliwość spokojnego życia. Zyskuję możliwość samostanowienia, zyskuję siebie. Tak to czuję. Tracę huśtawkę emocjonalną. Tracę niepewność, brak poczucia bezpieczeństwa, strach, poniżenie. Obliczenia proste jak drut. Wynik: radość. Na razie taka niepewna, bo jednak zawsze istnieją pytania jak to będzie dalej. Ale radość. Teraz skupiam się powolutku na sobie i dzieciach. Pierwsze kroki za mną . Już rozmawiałam z przyjacielem, czy pomoże nam się przeprowadzić. Zabezpieczam powoli pieniądze na opłacenie pozwu. Układam sobie w głowie jak organizacyjnie będę funkcjonować - bo dojazdy z mojego mieszkanka są jednak dużo uciążliwsze i dłuższe niż z mieszkania teścia. Przygotowuję dzieci psychicznie do przenosin i do tego, że nasze życie będzie inne. Zastanawiam się nad zrobieniem prawa jazdy,. dużo by mi pomogło, gdybym była mobilna. Może się zdecyduję. A poza tym dużo rozmawiam z ludźmi, dużo pracuję i z wielką radością zresztą. Cieszę się, bo akurat otrzymuję w pracy bardzo ciekawe zadania i niełatwe. Ale to jest wyzwanie. Dawniej narzekałabym, teraz bardzo się cieszę, bo to mnie rozwija zawodowo. Z ex kontakty praktycznie żadne. Poza tym, że wlazłam na niego w knajpie, kiedy raczył sie z kochanką i jej dzieckiem pizzą. Niech mu będzie na zdrowie, szkoda tylko , ze zapomina jak zwykle , że jego dzieci też może powinny jeść, w związku z powyższym dalej na nie nie łoży. No cóż, ja go nie zmuszę, za to sąd i komornik tak. Więc już nie ciskam gromów, nie wypisuję sms-ów, nie dzwonię. Zostawiam jak jest i tylko utwierdzam się w tym, że moje decyzje są słuszne. Ja jestem warta kogoś, kto dba o własne dzieci, kogoś, kto o nich zapomina po prostu kasuję. Teraz już jakoś mało obchodzi mnie co on o mnie sobie myśli. I jakie to fajne, wreszcie nie myślę, nie łamię się w sobie, nie kombinuję, co by tu jeszcze zrobić, żeby zechciał pomyśleć pozytywnie. Hahaha Teraz kombinuję, co zrobić, żebym ja o sobie mogła myśleć z szacunkiem. I ostatnio podjęte i dokonane decyzje spowodowały u mnie niezwykle pozytywne spojrzenie na samą siebie. Tak jest fajnie i spokojnie. Nie ma jakichś niesamowitych emocji. Jest po prostu spokój, cel w zasięgu wzroku i działanie. Dziewczyny to się da. Poważnie. Trzeba tylko chcieć i uwierzyć, że można. A strach? Jest wymyślony przez nas, a w zasadzie przez nasze iluzje. Marzymy, kochamy obraz jaki sobie stworzyłyśmy. Dopiero zaprzeczenie iluzji. Odrzucenie jej daje w efekcie możliwość faktycznego spojrzenia na siebie i na innych. Kiedy człowiek potrafi spojrzeć logicznie, bez różowych okularów, pozbywa się strachu, bo widzi prawdę. 22:59 [zgłoś do usunięcia] renta11 cztery umowy Teraz wchodzisz w drugi koniec sinusoidy, czyli jestem szczęśliwa w samotności. I na drugim końcu , teraz szczęścia. a jutro znowu będzie dól i zależność od niego. Panaceum jest zmniejszenie sinusoidy drgań Twoich emocji.Do poziom zero. Ale to jest Twoja przyszłość. Teraz bujasz sie na huśtawce emocji. Sprubój spojrzec na siebie z pozycji OBSERWATORA. Zobacz małą dziewczynkę, która walczy o akceptację której nigdy nie otrzyma. Jasna d**a, znowu pozycja Ofiary. Znowu gra . A gdzie Twoje życie? Na huśtawce? Jasna d**a. Dziewczyno, patrz na siebie z pozycji Obserwatora. Znowu idziesz w grę. Wycisz emocje. Naucz się MEDYTACJI. Idż na jakiś kurs. Daj Twojemu umysłowi odpocząć. Ty stale grasz!!!!!!!!!!!!! Przestań grać, a zacznij żyć. Po prostu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzień dobry, czytałam co pisałyście dziewczyny odnośnie tego, że nie umiecie/ nie umiałyście płakać. Przepłakałam zeszłą niedzielę, pół nocy z niedzieli na poniedziałek, poniedziałek i wtorek. Płakałam tak, żeby się \"wypłakać\", żeby wyszły ze mnie wszystkie emocje, aż do naturalnego uspokojenia. Bolało, jakby rozrywało mi wszystko w środku. A w środę stało się coś, nie wiem co, jestem trochę rozgoryczona, roztargniona i trochę bardziej drażliwa, może i smutna, ale płakać nie mogę, jakby się we mnie coś zamknęło i zahamowało tę początkową rozpacz. Czuję, że jest to jakieś w pewnym sensie nienormalne. Chyba znowu zadziałało wyparcie, a ja chcę to wszystko przeżyć żeby móc wyzdrowieć :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale ja mam prawo do emocji. Tych emocji zawsze sobie odmawiałam. To jest tak jak z anorektykami. Odmawiają sobie jedzenie i całe ich życie krąży wokół myśli o jdzeniu. Ja odmawiałam sobie emocji. I całe moje życie było na huśtawce. Emocje tłumiłam. Przeżywałam w środku. Ile czasu zajęło mi, żeby zobaczyć, że można i fajnie jest żyć spokojnie. A teraz wracam do tego etapu. I mam zamiar przeżyć każdą z emocji. Mam do tego prawo. Wypłakać, wyśmiać, wykrzyczeć. I spokój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do powtórki 😍 Wiem i widzę to. Taka jest droga do zdrowienia.Im dłuższa choroba, tym dłuższa droga do zdrowienia. cztery umowy 😍 Ja widzę różnicę.Może być tak, choć nie musi, że poddajesz się schematowi, bo nie masz jeszcze wystarczająco zwiększonego poczucia własnej wartości, nadal myślisz o sobie żle. Kiedy odnajdziesz, pokochasz i zaopiekujesz się swoja małą Tuptusią, powoli będzie zapełniała się w Tobie pustka. Miłością. Jedyna jakiej potrzebujesz, Twoją do Ciebie. Ty dorosła, odczujesz to jako sukces,- że udżwignęłaś, że potrafiłaś. Wzmocnisz się. Wzrośnie Twoje poczucie własnej wartości. A kiedy obudujesz się w sobie, pokochasz siebie i dasz sobie to, czego potrzebujesz, poczujesz się pełniejsza. I nie będziesz potrzebowała aż tak bardzo (bo jednak każdy jakoś tam potrzebuje) udowadniać sobie, że jesteś dobra tylko wtedy, kiedy ktoś inny Ciebie pokocha. I kiedy ktoś będzie próbował umniejszać ci swoim zachowaniem, Ty znajdziesz siłę, by powiedzieć \"NIE\". Twojemu m przede wszystkim. I innym toksykom. Dobrze zaczęłaś. Spotkaniem z Tuptusią. Ty masz wiele traum do przeżycia, wiele emocji do uwolnienia.Przyjdzie dzień, kiedy w środku poczujesz, że Twojego m możesz zostawić z miłością lub z obojętnością. Dopiero wtedy nastąpi Twoje uwolnienie. Ale jesteś na dobrej drodze :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja1972 😍 Przytulam Cię. 😍 To trudna chwila.Sama musisz to przeżyć. Przesyłam ogrom ciepłych myśli i uczuć. Wczoraj w nocy spałam długo i dzisiaj w nocy też. Mam ogromne deficyty snu. Mniej więcej wyczuwam, skąd to się bierze. To reakcja ciała na opiekę nad moja teściowa. W piątek wyjechała, od razu lepiej śpię.I spięcie z mężem, dlaczego nie 3 dni.A przecież tak ustalaliśmy. Rozumiem go, ale na więcej mnie nie stać. A on naciska.I stosuje manipulacje starając się wzbudzić poczucie winy.Mimo sprzeciwów, wywiózł ja po 2 dniach. Było to działanie moje w zgodzie ze sobą. Efekt? Od razu lepszy sen. Zrobiłam wszystkie badania, w normie. Jutro robie badania na zespól jelita drazliwego w Instytucie Mikroekologii. Zobaczymy. A ja nie umiem powiedzieć \"nie\" na opiekę nad moja teściową. Tylko ją ograniczam.Trudny jest wybór nad zdrowiem czy życiem starego toksycznego człowieka, a pogorszeniem mojego zdrowia. Rozum mówi o.k., a emocje i ciało swoje. :D Ciekawe Ale dzisiaj dzień na totalnym luzie. Poleguje w łóżku, trochę w ogrodzie. Obejrzałam film Kolskiego, taki na wyciszenie. Wieczorem znowu rower. Nabieram siły na cały tydzień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie. Weszłam na topik,aby podzielić się moją historią. Byliśmy parą od dziecka. Ja od 15 r.ż,on od 17. Po 6 latach ślub,miesiąc od rozwodu. Przed ślubem-wspaniale. Po-tragedia. On wychoidził,nie wracał,pił,balował. Raz nawet pojechał na kilka dni bez słowa. Zawsze próbowałam z nim rozmawiać (czego mu brakuje w związku itp.). Nie potrafił,a moż ei nie chciał. Nie chciał,żeby przychodziła do nas nasza rodzina,do swoich rodziców jeździł sam. Wyliczac możnaby było w nieskończoność. Przez rok od jego wyprowadzki spotykaliśmy się czasem,kiedy on się odezwał. Byłam przekonana,że jego telefony i smsy były po to,zeby znowu sprobowac,a ON TYLKO PATRZYL,CZY DALEJ MI ZALEŻY :/ Złożyłam pozew i się rozwiedliśmy. To była dla mnie trauma. Spotkaliśmy się przypadkiem 3 tygodnie po naszym rozwodzie... Rozmowa,dłuuuuuuga rozmowa właściwie o niczym. Po niej 2 kolejne spotkania i dziwne myśli. Myśli o dalszym widywaniu się... Widywaliśmy się tak 2 tygodnie... Ja,znowu zrobiłam się uzalezniona od niego. Nie pokazywałam tego,ale w końcu nie wytrzymałam i może zobaczył,ze znowu mi za bardzo zalezy. Od 3 dni się nie odzywa. Jak dzwonilam,powiedzial,ze potrzebuje czasu,zeby się nad tym zastanowić... Mówi m.in.że to raczej nie ma sensu,bo nie wyobraża sobie spotkania z moimi rodzicami... CO MAM ROBIĆ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
uciekac jak najdalej i nigdy wiecej sie nie kontaktowac z psychopata...chcesz az tak bardzo powtorki z rozrywki? tylu fajnych facetow na swiecie jest...po co sie bawic z wybrakowanym towarem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Taka ślepa
dziunias, uciekaj jak najdalej od takiego toksycznego faceta.Uwolnij się, a po jakimś czasie poczujesz wolność i to,że oddychasz pełną piersią.Wróci uśmiech, pewność siebie.Wiem to po sobie.Trzeba czasu, ale opłaca się.Trzymaj się!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nic nie czuje i jest mi z tym dziwnie jak pod duza dawka srodka usniezajacego bol nie wiem coze soba zrobic pustak, wielka dziura bez uczuc ide na spacer chcialam usnac - nie dalo sie moze spacer pomoze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
za oknem trzeskaja drzwi samochodu a ja sie kurcze, nasluchuje ... czekam na niego to po za wszelkim rozumem strach panika porzucenie jak szmaciana lalka zle, zle zle mi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja- przezyjesz to...to normalne, co w tej chwili czujesz...pamietam, kiedy ja zabieralam od bylego swoje ostatnie rzeczy...jak wypakowalam wszystkie moje graty na srodek pokoju..i nie wiedzialam co zrobic...wiedzialam wtedy ze to ostateczny koniec....i jakos to do mnie nie moglo dotrzec...jakos nie moglo sie zebrac razem w calosc.... pamietaj - cos sie konczy by zrobic miejsce dla nowego. dla lepszego. przytulam.... ❤️❤️🌻❤️❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja ❤️ ❤️ ❤️ Mocno Cię przytulam. Będzie dobrze! Spacer to bardzo dobry pomysł. Zastanów się co Ci teraz potrzeba - spokoju, żeby się wypłakać? Nie tłum swoich strachów, żali, zawiedzionych nadzieji... Ale jeżeli jesteś w stanie to zapełnij sobie dzień tak, żeby się porządnie zmęczyć - rolki z dzieciakami?, fitnes? basen? Impreza z koleżankami? A kłębiące się myśli próbuj uspokajać i kierować na siebie, dzieci, coś przyjemnego. Wiem, że to bardzo trudne, ale nie poddawaj się. Ja ten etap mam za sobą i straznie się z tego powodu cieszę. Pamiętaj, że: ... po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak się w głowie nie poukłada tak jak należy tak jak powinno to widzę to \" ciężko \" Mam na myśli siebie. Tam w głowie mam mieć porządek. Zbyt dużo tego ale dam radę, zakosztowałam miłości własnej...chcę więcej i na stałe. Nie chcę żyć/być? istnieć w Matrixie. Moje życie to nie zaden Matrix. Ja jestem realna ja czuje naprawdę ja chcę żyć już normalnie. W moim życiu nie ma miejsca dla manipulatorów. Toksycznych. Oszustów. Ja mam prawo i chcę czuć miłośc od rana do wieczora. Każdego dnia. Pragnę poczucia bezpieczeństwa ale tylko niestety ja sama moge je sobie dać. D o mnie nie przyjdzie się juz tylko po to żeby się na mnie wyżywać , oszukać mnie, dowartościować tym że się mnie kopnęło , ty leżysz a ja sie dzwignąłem ..... moja miłosc mnie chroni i bedzie chroniła ... znalazłam chyba wczoraj to było z 1 cześci jak oneill napisała cos takiego :-( tak samo wyżywali sie na mnie eks partnerzy .... zacytuje to co napisała oneill Byłam koszem na smieci ...byłam wysypiskiem jego złych emocji. Odgrywaniem się za przeszłość z którą nie miałam nic wspólnego. Dokładnie zawsze u mnie to samo się odbywało........ Takich gnoi na drodze spotykałam.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki dziewczyny za wsparcie. Spacer mi pomógł. Sukces - nie poszłam pod jego blok, a kusiło mnie i nawet zaczęłam iść w tę stronę.... Tego się obawiam ale wiem, że nie chcę obsesji. Dzieci są jeszcze na wakacjach, mam 3 dni na pozbieranie sie. 3 dni dla siebie, wyciszenie, poukładanie, posprzątanie. Daję sobie czas. Czas mam wypełniony 2x 2 tygodniu 2 godziny terapii, tak, że wracam do domu ok. 20.00 Pozostałe dni też mam zapełnione, bo obowiązków mi przybyło. Teraz mam sporo dodatkowych spraw: w spółdzielni, kupić lodówkę, deskę do prasowania, zapłacić ubezpieczenie ... Na razie terapia, dzieci, urządzanie domu na nowi to moje priorytety. Ale uczucia nadal zablokowane. Sączę wino ... Dobrze, że jesteście :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dziewczynyyy
Siódemko Tak mi wpadło w oko :) To co napisałaś :) "W życiu można wyróżnić trzy rodzaje zachowań nieasertywnych: uległe, agresywne, manipulacyjne. Uległość - to empatia i łagodność, ale rezygnacja z siebie. Agresywne - skuteczność i pewność siebie, ale brak szacunku dla potrzeb innych. Manipulacja - czasami skuteczna (do czasu kiedy inni nie zorientują się jakie są nasze ukryte motywy) Charakteryzuje się nieszczerością, brakiem szacunku dla potrzeb innych oraz przedmiotowym." ^ ^ ^ ^ ^ Z uwagi na to co pisałaś poprzedznio... i że nie dasz sie prowadzić/wspierać osobom, które będą chciały Twoim kosztem poczuć się silniejsze... To tylko chciałam podkreslić... jak wazne jest widzenie...: W którym momencie uległość oznacza wsparcie a w którym rozpaczliwy altruizm. W którym agresywaność (czasami świetnie kontrolowana przez zakamufkowanych psychopatów lub osoby dysfunkcyjne) podszyta jest szacunkiem udawanym... co tez można określić u takiej osoby jako rozpaczliwy altruizm. Manipulacja... jesli jest wynikiem własnego strachu, a więc ma za zadanie, ukrycie przez taką osobę własnych braków, poprzez równiez altruizm rozpaczliwy. Może tez istnieć manipulacja pod wpływem miłości... ale to dotyczy osób dojrzałych, na których drodze znalazły się osoby wymagające silnych działań i pomocy. Tu można w zasadzie wymienić terapeutę... nie tylko opierającego swoją wiedzę o teorię, ale terapeutę, który oprócz teorii również jest w posiadaniu miłości. A gdzie jest równowaga :) Tam gdzie jest milość... Tam całkowicie zanika uległość jako efekt wycofania się do własnego wnętrza... Tam zanika agresywność jako obrona własnych dóbr. Tam zanika manipulacja pod wpływem czy to strachu czy to miłości. To jest miejsce gdzie spotykają się dwie osoby... płci róznej lub tej samej... gdy nie ma potrzeby wzajemnego "naprawiania się"... gdzie płynie się w jednej łódce... i bez względu na to jak byłaby ciasna, to nikt nie odczuwa potrzeby wychodzenia z tej łódki. To jest MIŁOŚĆ wzajemna. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja 😍 Przytulam. Będzie ciężko. Ale robisz miejsce na nowe. Po pustce zacznie się wypełnianie nowym.Odbadż żałobę, a potem spójrz w przyszłość. Twoją.Jesteś madra kobietą i bardzo dzielną 😍

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie interesuje Nas Twoje imię nie interesuje Nas Twoje nazwisko czy to gdzie mieszkasz interesuje Nas Twój Problem.. To co Cię męczy, to z czym sam/sama nie możesz sobie dać rady. Boisz czy też wstydzisz się powiedzieć o swoich problemach bliskim? Nie musisz im tego mówić wystarczy że napiszesz do Nas a my postaramy się znaleźć rozwiązanie Twoich problemów. Warto jest o swoich problemach porozmawiać z ludźmi których nie znasz którzy mają w sobie tyle empatii by wczuć się w Twoje problemy i Ci pomóż. POMOC JEST W ZASIĘGU RĘKI:) Masz problem napisz do nas e-maila na adres: niewstydzsieprosicopomoc@wp.pl NIE BÓJ SIĘ PROSIĆ O POMOC!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja1972 pustka jest tylko na początku, jeśli dobrze ją zapełnisz, będzie ok. Mój przyjaciel, z którym dziś rozmawiałam (swoją drogą zawsze telepatycznie wie, kiedy się odezwać), powiedział, w zasadzie powtórzył słowa sprzed pół roku: :Ty nie tylko masz wyrzucać stare, ty przede wszystkim, pozbywając się starego masz sensownie wkładać nowe, pożyteczne, potrzebne\". I tak mi się przypomina, coś do czego wróciłam - powtarzanie sobie, że pewne sytuacje, ludzie, zdarzenia, przedmioty mają taka wagę jaką ja im nadam. To ode mnie zależy ważność, nieważność, sentymentalna jakość. To tylko ludzie, rzeczy, zdarzenia, sytuacje. Nie mają wpływu na moje prawdziwe Ja. Mają wpływ na moje ego. Ja1972 popatrz na klucze jak na przedmiot. Nadaj im znaczenie, jakie chcesz. Mogą symbolizować nowe życie, takie o jakim marzyłaś. Ty je właśnie tymi kluczami otwierasz. Te klucze to może być wejście do Ciebie, Twoich uczuć, których sie nie boisz, wyrażasz. Toksyk wczoraj zebrał aż dwie swoje koszule, jedną parę butów, a z okna poleciały dwa prezenty , które od niego dostałam. Nie nadałam temu żadnej wartości. Piętreo niżej jest zaplombowane przez administratora lokum. Zaplombowane, bo od czasu , kiedy toksyk je wynajął, nie płacił czynszu.Administrator, po kilkumiesięcznych próbach skontaktowania się z toksykiem, zaplombował lokal, wypowiedział umowę i skierował sprawę do sądu. Rzeczy w lokalu pozostały jako zabezpieczenie strat. Temu nadałam znaczenie. To właśnie jest nasze małżeństwo. Kupa długów, krętactw. Jest na drzwiach plomba, do czasu aż sąd nie wyda wyroku. Tak samo jest z \"małżeństwem\". Nie ma go. Czekam tylko na rozprawę, by sąd udzielił rozwodu. Ja wypowiedziałam umowę, skierowałam sprawę do sądu. Ja1972. Podjęłaś decyzję. Jeśli wiesz, że jest słuszna, to się tego trzymaj. A żałoba. Tak. Musisz przeboleć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Juz po wywczasach - teraz czeka mnie nadrabianie zaleglosci na topiku ;) :P Ale fajnie znow wrocic na stare smieci i byc tu z Wami po przerwie... 😍

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Napisałyście dziewczyny,że to jest toksyczne i on jest psychopoatą,ale po roku życia we względnym spokoju,znowu cholernie mi zależy i znowu jestem od niego uzależiona,a on już nie odzywa się 3 dni...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×