Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

Witam Was wszystkie :) Ja też często zastanawiam się jak to ze mną jest…… czuję się jednak jako jednoskrzydła… :( Jaką jestem kobietą? Żyjąc wiele lat u boku alkoholika zapewne byłam twardą, dominującą, kontrolującą, nieugiętą …. Przede wszystkim jednak, jestem kobietą osamotnioną, zbyt wrażliwą bidulką, którą rządzi bolesna otchłań mojego wnętrza. :( Jestem kobietą, która chowa się za okularami, ubiera w szare ubrania, aby tylko nie zwrócić na siebie uwagi, bo przecież jestem zraniona, niedoceniona i tak niewiele warta…. Często zasłaniam się pracą, aby zaszyć się w swoim świecie samotności i nie kontaktować się z innymi. :( Wkradam się do swojego świata fantazji i zatapiam w marzeniach…. Gdy tylko nie jestem w pracy, siedzę – „ u siebie” całymi dniami…. lub…!!!!! działam zupełnie inaczej - próbuję to sobie te krzywdy jakoś wynagradzać… chodzę na tenis, nornic walking, uczę się na nartach, czasem robię nieprzemyślane zakupy … itd.. ale to przecież wciąż tylko efekt mojego współuzależnienia… próbuję wszystkiego, co wydaje mi się dobre, aby moje pragnienia miej bolały… :) To wszystko jednak, jest dobre tylko na chwilę … po jakimś czasie znowu czuję pustkę i cierpienie ….. potrzebuję czegoś więcej… bo moje serce znowu cierpi….. :( Czy to nasi partnerzy życiowi wpletli się w naszą osobowość tak dalece, że życie bez nich czyni nas niepełnowartościowe kobiety, którym brakuje drugiej połówki do pełni szczęścia….. ? Nie tak dawno dowiedziałam się że moje szczęście nie zależy od drugiej osoby… a ja przecież całe życie myślałam, że abym była szczęśliwa potrzebuję kogoś, kogoś bliskiego…. :) Podobno każda kobieta posiada piękno … Ale w przypadku większości z nas zostało dawno temu zranione, ukryte i pogrzebane. Musi chyba minąć trochę czasu, aby ponownie wyłoniło się w całości….. Piękno potrzebuje jednak pokarmu… miłości….. Może jej brak powoduje, że czuję się jako JEDNOSKRZYDŁA? :( Ktoś powiedział: „Niech twoje serce będzie wolne od nienawiści, a umysł od zatroskania. Żyj prosto, nie oczekuj wiele, dawaj dużo. Napełnij swoje życie miłością. Rozsiewaj słoneczny blask. Zapomnij o sobie. Myśl o innych. Postępuj z innymi tak, jak chciałbyś, żeby inni z TOBĄ postępowali…” Będziesz wtedy szczęśliwa …… No ale jak to…..? Przecież całe życie żyłam dla kogoś, nie pamiętając o sobie…. Nie………, żyłam czyimś życiem…. Teraz chcę żyć swoim…… tyle wiem :) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pięknie napisane .Ja czuję się tak jak by moje skrzydła nie miały szansy wyrosnąć .One są,czuję je ale co trochę urosną to długo nic i nic ,aż tracę wiarę .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
veto...pamietam Cie...wiernie czytam od ponad trzech lat, chociaz nie pisze wiele..... smutno czytac, ze nie jest dobrze...moze powrot tutaj doda Ci sil, zeby zmienic siebie juz na stale i na dobre? Zycze Ci tego z calego serca.... sciskam mocno, A.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aaadddaaa..............🌻 "Moja psycholog powiedziała mi że jeżeli nie potrafię odejść od M. to żebym traktowała go jak brata albo jak sublokatora. To jest bardzo trudne. "..........to nie jest trudne...to jest niemożliwe.............chyba nie podoba mi się pomysł pani psycholog..........mam ważenie jakby tworzenie kolejnego świata iluzji.......mąż i nie mąż,brat i nie brat,sublokator i nie sublokator.................jeśli Ty dłużej pozostaniesz w tym chorym układzie to obawiam się że zapłacisz wysoką cenę tych decyzji..........jeśli nie chce ,nie może być z Tobą bo nie potrafi wybaczyć to powinien odejść i rozwiązać ten układ..........można pomyśleć że nie potrafi tak jak Ty nie potrafisz........ale ja myślę ,że robi to bo chce Cię dręczyć.... Z jego strony nie oczekuj działania,on nie podejmie kroków,a takie życie jak w tej chwili doprowadzi Cię do załamania nerwowego. A może jednak spróbuj odejść.......odejście daje Ci szansę, a dalsze trwanie jest wyniszczającym marazmem. Paradoksalnie ...........Twoje odejście może spowodować że dopiero wtedy poczuje że Cię stracił........i dopiero wtedy może dojść do przebudzenia i refleksji Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kore Wkradam się do swojego świata fantazji i zatapiam w marzeniach…. Gdy tylko nie jestem w pracy, siedzę – „ u siebie” całymi dniami…. lub…!!!!! działam zupełnie inaczej - próbuję to sobie te krzywdy jakoś wynagradzać… chodzę na tenis, nornic walking, uczę się na nartach, czasem robię nieprzemyślane zakupy … itd.. ............ aaaddaaa.....Codziennie chodzę na basen - dużo pływam, jeżdżę na rowerze, na nartach. ............. ..............to są ucieczki....uciekając niczego nie załatwimy...... "Nie można uciec od samego siebie przenosząc się z miejsca na miejsce" E. Hemingway"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wierna czytelniczka Wiesz....masz doprawdy rację!!!! Nie można tkwić w tak cholernie chorym związku - mąż- nie mąż, brat - nie brat - itd...już nie będę pisać o innych szczegółach bo pomyślisz, że to ja jestem chora skoro nie odchodzę. Tak... boję się, że on chce doprowadzić mnie do załamania i dlatego staram się jak tylko mogę odseparować się od niego emocjonalnie. Tak jak tylko potrafię. Różnymi sposobami. To jakaś przerażająca gra. I tak sobie myślę jak on tak może mnie niszczyć po 20 latach małżeństwa? I oczywiście to wszystko to moja wina. Ponoszę teraz niewybaczalne konsekwencje. Coraz bliżej jestem kroku aby złożyć pozew o rozwód. Coraz bliżej ....i chyba tylko to może mnie uratować. Dziękuję Ci bardzo!!!! Ewa w Raju ....to na co się kiedyś nie zwracało uwagi, to obecnie wywołuje sygnał ostrzegawczy....dokładnie tak jest. Nagle wszystko widzę bardzo wyraźnie. Muszę być silna i nie poddać się. Nikt nie może mnie zniszczyć. Czasami myślę, że on jest naprawdę chory. Pozbawiony normalnych, ludzkich uczuć. Przecież tak nie można igrać z drugą osobą.... Pozdrawiam gorąco Jesteście dziewczyny naprawdę wspaniałe!!!! Dużo przeszłyście i bardzo dużo wiecie...Życzę Wam jak najlepiej ....z całego serca.... Jeszcze raz dziękuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość allina
Witajcie w Nowym Roku. Jutro minie tydzien od alkoholowego "wyskoku" męża i na razie jest naprawde cudownie. Jestem jednak czujna. Mąż nawet piwa od tamtego czasu nie wypił, tak jak obiecał, ale ja odzyskam spokój jak sie zaszyje. Biore jakies tabletki na nerwy bez recepty może choc troche pomogą, jestem wybuchowa, on cos palnie ja za ostro reaguję powiem cos w nerwach co bardzo go boli i od czegos takiego zaczyna się piekło. Tak sie zaczęło ostatnio a potem było wywlekanie spraw z mojej przeszłości i szykanowanie. Postanowiłam, że nie będę tak ostro reagować. On bardzo sie stara, duzo teraz pracuje i jest czuły i kochający.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość allina
Są pewne sprawy na które mamy odmienne poglądy i po prostu nie możemy o tym dyskutować, wczoraj juz prawie by doszło do kłótni. On ma obsesje na punkcie wierności i uczciwości. Jak czytam czasami że małżonkowie wybaczaja żonom zdrady i nadal sa ze sobą to wręcz zazdroszczę takiego podejścia. Mj chyba zabiłby tego faceta a potem siebie (tak twierdzi) znienawidziłby mnie, po prostu tego sobie nie wyobrażam. Ne zamierzam nic złego robić ale u mniego ciągle jest jakiś lęk, że kiedyś cos takiego może sie wydarzyć. Nie mam pojecia dlaczego. To raczej ja powinnam miec obawy bo jestem 14 lat starsza od niego, a ja wcale nie jestem zazdrosna. Mam nadzieję, że z czasem to wszystko minie. Podobno pierwszy rok małżeństwa jest trudny, trzeba sie dotrzeć. jestem dobrej mysli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiedziałam,wiedziałam że jak napisze do Was to łamigłówka pewna .Dzięki Ewa ,muszę pomyśleć i napiszę co i jak .Trochę mi to zajmie bo twoje sugestie wymagają przemyślenia i rozpoznania własnych uczuć i motywacji .Borykam się z tym i gubię .Jasna cholera jaka ta psyche skomplikowana ,chyba zacznę brać na rozum ,emocje i uczucia do kosza .Niech przemówi rozum .Wiem co powie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj veto...🌻 choc to przykre co piszesz.... Ale dobrze, że jak już widzisz problem to wracasz tutaj i próbujesz. Bardzo Cię przytulam... Kochane ja nowy rok witam z rozżaleniem, bo...nie umiem wejśc w relacje z nikim, tzn myślę o facetach. I wcale nie chodzi mi nawet o kontakty damsko-męskie tylko takie towarzyskie, kumplowskie... Od razu czuję, że taki mężczyzna chce przekraczać granice, chce ze mnie zrobić swoja partnerkę, kobiete, kogoś na stałe, a ja wtedy natychmiast uciekam... bo niestety nikt mi się ani nie podoba, ani nie pociąga, ani nie interesuje w taki sposób. Nie wspomnę o bliższych kontaktach, takie coś w ogóle nie wchodzi w grę.... W lutym miną dwa lata odkąd tutaj jestem.... Ostatnich kilka miesięcy nie miałam z m. kontaktu, ale on miał z moim synem (współpracują) i widzę jak bardzo nad sobą pracuje, jak się stara. Nie wiem czy dla mnie, żebym poprzez syna widziała jego ciagłe zaangazowanie, czy tak w ogóle. Ale poza tym u mnie ok, jestem inną kobietą, zobaczyłam, że sama też mam skrzydła, że do ich posiadania nie potrzebuję nikogo, że sama sie mogę uskrzydlić do wszelkich aktywności w życiu... no może poza tą jedną ;) o której wyżej pisałam, ale wierzę, że to kwestia czasu... Pozdrawiam ciepło wszytskie Kochane Kobietki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cholipa
alino- "Biore jakies tabletki na nerwy bez recepty może choc troche pomogą, jestem wybuchowa, on cos palnie ja za ostro reaguję powiem cos w nerwach co bardzo go boli i od czegos takiego zaczyna się piekło. Tak sie zaczęło ostatnio a potem było wywlekanie spraw z mojej przeszłości i szykanowanie." to wyobraz sobie ze kazdy od czasu do czasu palnie cos, co druga, szczegolnie bliska osobe zaboli- ale to nie jest powod do wywlekania przeszlosci i szykanowania, a takze do picia. Zobacz ze czesc wny bierzesz na siebie, bo palnelas ? nie, bo on sobie nie radzi z emocjami za chwile bedzie tak, ze twoja mina mu sie nie spodoba i to bedzie powod do szykan, ze o piciu nie wspomne mysle ze zaszywanie tu nic nie da, terapia AA - ale on musi tego chcec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aaadddaaa............ 🌻 to nie jest ważne co ja pomyślę,a czy jesteś chora........tak jesteś chora tak samo jak ja i pozostałe tkwiące tu Dziewczyny........gdybyśmy były zdrowe to by nas tu nie było,bo po prostu taki facet dostał by kopniaka w tyłek a my odwróciłybyśmy się na pięcie i odeszły nie oglądając się za siebie. Pamiętam jak po raz pierwszy usłyszałam w sobie szept wewnątrz,że jestem chora.......i pomimo wiedzy byłam zaskoczona tym stwierdzeniem....ale zaraz potem pojawiłam się myśl,że skoro jestem chora to muszę się leczyć............moje leczenie raz przebiega lepiej raz gorzej..........hamulcem w leczeniu jest nadzieja na jego zmianę...płonne nadzieje i iluzje........czasami na tym tracimy dużo cennego czasu.........ale by wyjść z bagna trzeba przejść również teren podmokły:) Tak to co on robi to gra,ale on grać będzie również i potem nawet jak będzie rozwód........najlepszym rozwiązaniem byłoby odejść z tego domu,zamknąć i rozwodem i odejściem, tamte drzwi. Widzisz że to gra,może to Ty zaprzestań grać w jego grę,zapoznaj się z zasadami jego gry,do czego zmierza i nie podejmuj "rzuconej rękawicy"........czasami rozwiązaniem jest "totalny tumiwisizm" Nie sądzę by to co się stało było Twoją winą, Ty nie byłaś z jakiś przyczyn szczęśliwa w tym związku,skoro m przejawia tak toksyczne zachowania teraz to ja nie wierzę by był dobrym mężem wcześniej,może teraz nie widzisz albo zapomniałaś prawdziwe przyczyny dlaczego ten związek się rozpadł. Wiem jedno zdrada jest skutkiem a nie przyczyną rozpadu małżeństwa!!! Uściski z pozdrowieniami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aaadddaaa............ 🌻 to nie jest ważne co ja pomyślę,a czy jesteś chora........tak jesteś chora tak samo jak ja i pozostałe tkwiące tu Dziewczyny........gdybyśmy były zdrowe to by nas tu nie było,bo po prostu taki facet dostał by kopniaka w tyłek a my odwróciłybyśmy się na pięcie i odeszły nie oglądając się za siebie. Pamiętam jak po raz pierwszy usłyszałam w sobie szept wewnątrz,że jestem chora.......i pomimo wiedzy byłam zaskoczona tym stwierdzeniem....ale zaraz potem pojawiłam się myśl,że skoro jestem chora to muszę się leczyć............moje leczenie raz przebiega lepiej raz gorzej..........hamulcem w leczeniu jest nadzieja na jego zmianę...płonne nadzieje i iluzje........czasami na tym tracimy dużo cennego czasu.........ale by wyjść z bagna trzeba przejść również teren podmokły:) Tak to co on robi to gra,ale on grać będzie również i potem nawet jak będzie rozwód........najlepszym rozwiązaniem byłoby odejść z tego domu,zamknąć i rozwodem i odejściem, tamte drzwi. Widzisz że to gra,może to Ty zaprzestań grać w jego grę,zapoznaj się z zasadami jego gry,do czego zmierza i nie podejmuj "rzuconej rękawicy"........czasami rozwiązaniem jest "totalny tumiwisizm" Nie sądzę by to co się stało było Twoją winą, Ty nie byłaś z jakiś przyczyn szczęśliwa w tym związku,skoro m przejawia tak toksyczne zachowania teraz to ja nie wierzę by był dobrym mężem wcześniej,może teraz nie widzisz albo zapomniałaś prawdziwe przyczyny dlaczego ten związek się rozpadł. Wiem jedno zdrada jest skutkiem a nie przyczyną rozpadu małżeństwa!!! Uściski z pozdrowieniami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cholipa
niebo - spokojnie "Kochane ja nowy rok witam z rozżaleniem, bo...nie umiem wejśc w relacje z nikim, tzn myślę o facetach. I wcale nie chodzi mi nawet o kontakty damsko-męskie tylko takie towarzyskie, kumplowskie... Od razu czuję, że taki mężczyzna chce przekraczać granice, chce ze mnie zrobić swoja partnerkę, kobiete, kogoś na stałe, a ja wtedy natychmiast uciekam.." - przeczytaj to jeszcze raz uciekasz bo nie jestes gotowa na bliskosc - nic dziwnego przeciez. Ale przeciez sama wiesz ze facet nie chce od razu partnerki, kogos na stale etc. facet najpierw chce kobiety i jej bliskosci, pozniej sa dalsze kroki. Zobacz ze sama wyprzedzasz fakty. ( nie przeze ze jakis ci sie zdeklarowal i wrecz oswiadczyl :) bo nie wiem przeciez a ze syrena wyje u ciebie gdy tylko ktos próbuje sie zblizyc? widocznie nie ejstes jeszcze gotowa kazda ma inny prog gotowosci, czlowiek swoje - mozg swoje, sesnorycznie twoje cialo nie jest prawdopodobnie gotowe na jakiegos OBCEGO ale nim sie czlowiek obejrzy - nagle voila

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewo klikne do Ciebie dziś wieczorem ,bo wcześniej nie mam czasu ,a jest trochę pisania .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Terapia to nie jest hop-siup - dzisiaj będziemy zaleczać i analizować to i to, a w przyszłym tygodniu ,weżmiemy sie za to i za to. Terapia to nie zawsze tylko przewrócenie kartki ze strony 12 na 13 to nie jest takie proste,owszem, ja porównam terapię jakby do czytania ksiązki, ale to czytanie wymaga wysiłku i uwagi i skupienia, i wolnej woli,chęci zmiany w sobie samym,licznych powrotów wstecz,do stron, które juz przeczytaliśmy, tak ja rozumię terapię. Terapia to dłuższy proces,wymaga czasu ,swojego czasu dla danej osoby,dla jednych dłuższa,dla innych krótsza. Efekty przyjdą, będą, są. Odpadło i nadal odpada to wszystko, co nie było moje. A ja się uwalniam coraz bardziej i znowu wkleję ten piękny wiersz Nietzschego - mowi o mnie - tak wiele prawdy w nim o mnie,o poszukiwaniach,dążeniach do odnalezienia prawdy -ja zawsze byłam bezdomna ale była we mnie milosc - ale nie do końca sie z tym zgodzę - panie Nietzche - smiem obalic sobie pańską wizję wolnosci - w wolnosci nie jest sie bezdomnym -kiedy ma się w sobie milosc,wtedy jest sie w domu, tylko w wolnosci , możliwe jest zyc i zyje sie prawdziwie - więc ja znalazłam swoj dom,nareszcie. BEZDOMNY Rącze rumaki niosą mnie wolnego od lęku i trwogi w odległą dal. I kto mnie widzi, zna mnie, a kto mnie zna, zwie mnie: bezdomnym człowiekiem... Nikt nie śmie pytać, gdzie jest mój dom: chyba nigdy nie byłem przywiązany do przestrzeni i przemijających godzin, jestem wolny jak orzeł! Friedrich Nietzsche Serdecznie pozdrawiam wszystkich poszukujących, pragnących prawdy, wolności :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do ewy
koniecznie skorzystaj z tych warsztatow. moze nie jest jeszcze za pozno dla ciebie. moze nareszcie cos zrozumiesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna Roza
Nie pamietam kto, nie chce wracac do poprzednich tutaj korespondencji i ich szukac, ktos napisal, ze jej partner czy maz ma taka wade, ze jest zazdrosny. Ja mysle, ze to nie jest taka naprawde zazdrosc, tylko chec dokuczenia, chec ponizenia kobiety, chec jej kontroli. Ciagla krytyka, to gnebienie. Powodowanie tego, aby ona wciaz czula sie winna, a przez to malutka, a jak sie bedzie czuc winna, to bedzie sie sluchac, bedzie myslec, ze on ma prawo miec pretensje do niej, a przez to ja karac. Oni nie lubia jak ich kobiety czuja sie dobrze, czuja sie szczesliwe, radosne, bo wtedy oni czuja sie zagrozeni, ze one moga od nich odejsc, poszukac sobie kogos lepszego od nich. Dlatego robia wszystko, aby te kobiete ponizyc, upokorzyc, obrazic, zgnebic. Jak bedzie smutna, zdenerwowana wciaz, nieszczesliwa, to bedzie oslabiona i nie bedzie miala sily na wyjscie z tego dziadostwa. To dlatego ona nie ma sily ani ochoty na szukanie kogos innego, jak bedzie sie poddawac takiemu traktowaniu, nie bedzie nigdy gotowa aby odejsc, nigdy nie bedzie gotowa na inny zwiazek, za bardzo sie trzyma haczyka na wedce swojego ciemiezcy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
JR - a ja mysle, ze zazdrosc to nie jest chęć dokuczenia, ani chec kontroli czy ponizenia. CZYM JEST ZAZDROSC ? Z CZEGO SIE BIERZE ? CIAGLA BEZPODSTWANA KRYTYKA to nie gnebienie bo nikt nie moze cie zgnebic o ile ty sama na to nie pozwolisz... to raczej udowadnianie sobie.... o ja jestem lepszy a ty gorsza. to samo z poczuciem winy... nie dasz sie nikomu wpedzic w poczucie winy o ile znasz za co ty jestes odpowiedzialna a za co jest odpowiedzialna ta druga osoba. nie pozwolisz na uczucie winy gdy umiesz powiedziec STOP to twoje a nie moje, gdy umiesz powiedziec to ty sie mylisz, nie znasz granic, przekraczasz moje granice. kazdy ma prawo miec pretensje ale to sa jego pretensje i to osoba je odczuwajaca musi znalezc rozwiazanie dla swoich odczuc. Pamietaj, ze mozesz zmienic siebie... a nie kogos.... i oczekiwanie, ze bedzie dobrze jak ktos sie zmieni .... doprowadzi cie do rozczarowania... bo to ty masz sie zmienic skoro tobie jest zle. osoby, ktore mowia ze sa oslabione, nie maja sil na zmiany, czuja lek i strach, sa nieszczesliwe, smutne, wciaz zdenerwowane..... same sobie to robia swoimi myslami, swoimi osadami, swoja stagnacja, swoim inaczej bezruchem i brakiem reakcji na doznawana krzywde. wystarczy puscic ten haczyk.... skad sie bierze sila ? ... z dzialania. skoro ktos zastyga w sobie kjak glaz to i jego sila zamiera... ale ona jest i czeka na przebudzenie. nikt nie jest w stanie ani cie upokorzyc ani zgnebic ani ponizyc o ile ty sama mu na to nie pozwolisz. JEDYNA OSOBA KTORA MOZEMY KONTROLOWAC..... TO MY SAMI ZACZAC NALEZY OD KONTROLI ZACHOWANIA I ISC PRZEZ KONTROLE ... MYSLI .... bo to nasze mysli tworza nasz rzeczywistosc.... bede to powtarzac do znudzenia pozdrawiam wszystkich cieplo 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
yeez 🖐️ 🌼 napisałaś - skad sie bierze sila ? ... z dzialania Piękne,potrzebne, dziękuję ci :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna Roza
Yeezz - ja to wiem to co Ty napisalas, ale wiele osob jeszcze nie wie. Dlatego napisalam jakie sa motywy dzialania tych "zazdrosnych". I jak ktos jest swiadomy o co tu chodzi, to sie nie da ponizyc ani zgnebic. I zupelnie nie uwierzy, ze to ona jest ta niedobra, czy glupia, czy malo warta. To tylko jego manipulacja dla jego wlasnych paskudnych celow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do ewy
alez ty jestes zaklamana! podpierasz sie yeez ? :D :D " Tu sie wciaz pisze, jak ktos ci nie pasuje , to znaczy, ze masz problem z soba." przez lata nie pasuje ci yeez wlasnie, zatem masz problem z soba? czy tez w koncu zaczyna cos do ciebie docierac z przemyslen tej dziewczyny? byloby dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna Roza
Do tej anonimowej osoby, ktora sie przedstawia: "Do Ewy" - a dlaczego sie nie przedstawisz? Czy to tak ladnie do kogos pisac, stawiac zarzuty - anonimowo? Ja wszystko rozumiem, ze ktos sie z kims nie zgadza, ale skoro tak uwazasz, ze masz racje, to badz odwazna i przedstaw sie chocby tutaj stale uzywanym przez Ciebie imieniem. Widac jakas straszna niechec do jednej osoby. Ja jestem zupelnie tutaj obiektywna. Mnie sie te anonimy nie podobaja. Zreszta komu sie podobaja? Tak zakryc sie i wbijac noz w plecy wciaz i ciagle, to bardzo nieladnie. Szczegolnie tutaj w tym portalu powinno byc wszystko uczciwe skoro chcemy sobie pomoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość allina
Cholipo ja absolutnie nie czuje sie winna. Nie mam sobie nic do zarzucenia jako jego kobieta, zona. To on zawsze pierwszy wybucha a ja sie tylko bronię. Czasem zbyt ostro owszem ale dlatego teraz biore już cos na nerwy. Wczoraj znowu sie cholernie pokłócilismy, chciałam w biegu wysiadać z samochodu, on mnie trzymał a ja go z całej siły tłukłam po ręce która mnie trzymał. Znowu była poważna rozmowa i ani on ani ja nie chcemy sie rozstac, ale co sie cdzieje że nie potrafimy sie nie kłócić. Znowu on przeprrasza i obiecuje że sie uspokoi, tez zaczął brać cos na nerwy z apteki. Nie pije nic kompletnie od tygodnia więc widzę że sie stara ale nerwy nas obojga ponoszą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość allina
Dziewczyny widzę że głównie piszecie jak wyzwolić sie z takiego związku a ja szukam sposobu jak uzdrowić mój zwiazek. Skoro 2 ludzi sie kocha, chcą byc szczęśliwi, nie chcą sie kłócić, ale to nie wychodzi to dlaczego od razu sie rozstawać? Nie lepiej popracowac nad sobą? Trzeba myslec o sobie i swoim szczęsciu. Nie wiem jak wy, ale ja samotna byłabym bardzo nieszczęsliwa, może dlatego że w wielu sprawach jestem niesamodzielna takich typowo męskich sprawach, urzędowych czy przy zzałatwianiu różnych kłopotliwych spraw. Wszystko to załatwia za mnie mój mąż. Poza tym mam wsparcie we wszystkim, wiem że nie jestem sama z problemami. Skoro jego problemem jest wybuchowość i czepianie sie mojej przeszłośc a zalezy mu na związku - to musi to w sobie zmienić popracowac nad tym. Syndrom Otella to nie jest bo nie podejrzewa mnie o nic i ufa mi. Bardziej jest to zazdość o przeszłość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Allino - zazdrosc o przeszlosc to dowod na spore zaburzenie, niestety. Porownywalna z zespolem Otella - bo podobnie bezsensowna i bezpodstawna... Jesli naprawde chcecie ratowac swoj zwiazek to moze jakas terapia, psycholog? Moze wybierzecie sie tam razem, bo nawet jak na "docieranie sie" to dosyc ostro wyglada, jesli nie zgola dysfunkcyjnie. To, ze sama sobie nie dasz rady jakos mnie nie przekonuje, chyba ze jest racjonalizacja dla Twojej potrzeby bycia z Twoim partnerem. Ty chcesz z nim byc bez wzgledu na wszystko - i to jest OK. Sprawy tzw "meskie" (techniczne - czy dobrze rozumiem) to zalatwi mechanik czy inny fachowiec i nie trzeba po to za maz wychodzic ;) :P (oczywiscie druga czesc zdania to zart). W Waszym przypadku optowalabym za wspolna wizyta u terapeuty bo z tego co piszesz to obydwoje chcecie zyc zgodnie tylko Was jakos nerwy ponosza... I nad tym popracowac. Terapeuta spojrzy na Wasz problem z boku, obiektywnie, a jako specjalista doradzi co czynic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×