Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

Gość asxz
Dziś mi powiedział robisz sobie co chcesz, wykorzystujesz moja cierpiliwość, a co ja takiego robię nie wychodzę z domu wieczorami, dwa razy w tygodniu idę poćwiczyć i zaraz wracam do domu. Czy to ja jestem tą zołzą która wszystko rozwala, bo ma taki kaprys

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
blondi - :D a ja sie odnosilam do postu consekwencji tam bylo o nadmiernym rzucaniu sie z pomoca :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna Roza
Do - Kobiety doradzcie - Jak moze byc slodka i kochana jak robi awantury i jest gnebicielem???? Chyba, ze jak kazdy toksyk, jest slodki i kochany w przerwach, ktore sa bardzo krotkie. A toksycznoscia niszczy sie caly dzien i nawet te krotka slodka przerwe. U nas leje od rana. Toksyk pojechal na terapie. O nie, nie na terapie w sprawie toksycznosci, bron Boze! On nie widzial nigdy takiej potrzeby, zreszta zaden z nich nie widzi. W domu spokoj, jak go nie ma, albo jak spi. A tak, to nigdy nie wiadomo czego sie spodziewac i kiedy znowu wybuchnie. Ale tak to z nimi jest. A druga strona ma zycie jak na hustawce, albo krze lodowej, albo sie utrzyma, albo spadnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
OKTAVIA! Napisz do mnie bo stracilam wszystkie dane z gg (nie zapisalam uprzednio) a padl mi dzis rano system, wlasnie go zreinstalowalam i powoli odzyskuje co trzeba. Prosze Cie wiec o kontakt. 😍

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asxz
Robi mi na złość ja przyszłam do domu a on sobie poszedł nic nie mówiąc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oktavia 🖐️ 🌻 :D Ale cie pieknie wywolalam ... jak jakiegos duszka w noc Andrzejkowa!!! Zaraz do ciebie napisze. Ty jestes nasza topikowa kobieta-kometa taka co to pojawia sie i znika. :D I bardzo sie ciesze, ze wrocilas. I mam nadzieje, ze na dluzej tu zagoscisz. Mowisz, ze znasz cala teorie i prawie wszystkie zasady dzialania zdrowych (i chorych) ukladow damsko-meskich... a wpraktyce ci nie wychodzi do konca. Bo tak to jest... sama teoria nie wystarcza i sama praktyka tez nie wystarcza . To trzeba zastosowac do kupy. Ja znam bardzo dobrze przepisy i zasady gry w pilke nozna, a jeszcze nigdy nie udalo ni sie oddac celnego strzalu w swiatlo bramki. Choc probowalam ...rozbawiajac towarzystwo na boisku. Ale cwiczenie tworzy mistrza. Zatem moze kolejna znajomosc to juz bedzie TO. Normalnie funkcjonujaca milosc/ romans/malzenstwo. Czego ci zycze. ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kobiety kochane :D witajcie. Ciąg chorób nas gnębi. Teraz maluitki. Oskrzela, ucho. Masakra. Dziś się dusił. Ja jestem zabezpieczona, natychmiast inhalacje. Stanęłam na rzęsach i jest lepiej. Stanęłam na rzęsach sama. No właśnie. Jesteśmy silne, ale tego nie widzimy. Wolimy widzieć, że bez toksyka nie bardzo damy rtadę. Widzimy to, co nasze ego, bo nie my, chce widzieć. Telefon do niego, prośba, a nóż widelec coś się zmieni. Nie zmieni się nic. Poza tym, że zmasakrujemy siebie same. I po co? Całe lata dajemy radę same. W szczęściu i nieszczęściu. I nie widzimy tego, bo....nie chcemy. Bo tak łatwiej, wygodniej. Blondi:D:D:D:D moja muzo;> Consekfencja, yeez - cenię i szanuję:D Niebo- przytulam tak mocno i z całego serca przytulam, bo wiem, że masz siłę i wiedzę.... Agaaa:D::D: Oneill - dobrze, że jesteś i piszesz. Każda z dziewczyn-, nowych, straych bywalczyń- całuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anno 66.....🌻...trochę czasu zeszło zanim przemyślałam Twoje pytanie i zastanowiłam się nad tym jak Ci odpowiedzieć,nie wiem czy odpowiem zrozumiale jeśli coś nie tak ,pytaj :) Jestem od pół roku sama,moja sytuacja mieszkaniowa się nie zmieniła ,on nadal mieszka w tym samym bloku nade mną ,dzisiaj stwierdzam że coś co kiedyś było ciosem dzisiaj jest wybawieniem,tzn on mieszka tak jak piszę nade mną ...ale wyjeżdża do pracy do Niemiec na dwa miesiące,potem wraca i jest 2-3 tygodnie w Polsce teraz był chyba 4 tygodnie,kilka dni temu stwierdziłam że zmęczył mnie już swoją obecnością,ale to chyba nie tak do końca....to ja sama siebie zmęczyłam,ale to już inna rzecz..... Na pewno mogę powiedzieć że nie znajduję się w takich stanach jak poprzednio,że nie radziłam sobie psychicznie ,że wpadałam w przepaść rozpaczy z powodu utraty rodziny...........wiele rzeczy przemyślałam i pierwszą rzeczą jest stwierdzenie.......kto jest naszą rodziną.......i czy my jesteśmy dla tego kogoś rodziną? Odpowiedź w Twoim i moim przypadku jest jasna. oni dla nas są rodziną lecz my nie jesteśmy rodziną dla nich...i tu jest dalej problem....bo jak pozbyć się uczuć w stosunku do kogoś kto był nam najbliższy kilka -kilkanaście lat..........jeśli chodzi o toksyków,im to jest wszystko jedno oni w ten sposób nie postrzegają ......i tak naprawdę nie wierzę że ktoś kto zachowuje się jak tyran kocha.........nawet jeśli tak mówi i zdarza mu się tak czasami działać i przepraszać to nie wynika to z poczucia winy lecz z potrzeby zaspokojenia swoich potrzeb.............my nawet nie jesteśmy im potrzebne,......chyba że tylko jako worki treningowe....itd....w zależności od nasilenia spaczenie w zachowaniach. Drugą bardzo ważną sprawą jest zdanie sobie sprawy z uczuć jakie w nas powstają. Tak jest smutek...........mój smutek rozpacz poprowadził mnie w czarną odchłań.................lecz w pewnej chwili zdałam sobie sprawę że ja nie odczuwam smutku z powodu utraty jego lecz z powodu UTRATY ZWIĄZKU! TO JEST BARDZO WAŻNE!!! Kobiety piszą że nie mogą znieść tęsknoty za m,że nie mogą poradzić sobie z rozpaczą........ja też tak pisałam....................lez dopiero po doświadczeniu 5 miesięcznego smutku przygnębienia zdałam sobie sprawę z tego że nie płaczę za nim tylko za związkiem.................a co za tym idzie nie za związkiem z nim..........i dlatego to odkrycie było dla mnie ważne.........................tak jakby otwierało drogę..............(co dalej nie wiem).........ale tak jakby otwierało drogę przed wyborem.............czy chcę być nadal z tym człowiekiem.......w tym momencie już jesteśmy jakoś wolne i już dochodzi do głosu nasze wewnętrzne ja! W tym momencie pojawiła się u mnie potrzeba weryfikacji .........tego co było tego co jest i tego czego chcę na przeszłość...........szczere i głębokie wejrzenie w siebie i podjęcie wolnego wyboru..............ten wybór jest przede mną............moje weryfikacje są nie zakończone.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cd....do Anny :) Widzisz Kochana jest tak, ja czuję się silniejsza ,nie boję się go już w taki sposób właściwie ostatnio stwierdziłam że nie boję się go wcale........boję się raczej siebie swoich złych decyzji.......dlatego daję sobie nadal czas i szansę.......coś o czym pisałam od samego początku .......nie mogę jednak nie zauważyć że i on staje się silniejszy ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu..........w stosunku do dzieci również się zmienił...........właściwie sytuacja wygląda u mnie tak jak pisała o sobie Enia.....(nie będę się powtarzać na pewno czytałaś Jej niedawne posty o powrocie m po rocznej rozłące)i tu powstaje we mnie potrzeba weryfikacji i spojrzenia i obserwacji jeszcze raz....................jeśli jego działania to pozoronctwo .......zakończę ten związek rozwodem..............i nawet jeśli nie będę mogła zmuszę się do tego...........bo nie chcę już by mnie ktokolwiek wykorzystywał,poniżał,ubliżał,trącał,śledził,kontrolował ograniczał kontakty,odcinał od świat i nie pozwalał czuć się dobrze........ W tym pół roku zadbałam trochę o siebie bardziej niż kiedykolwiek indziej.......choć zmęczona jestem śmiertelnie(trójka dzieci) :) A tak trochę na wesoło bo już tak strasznie poważnie się zrobiło :) brakuje mi wiesz czego...? takiego faceta do męskich robót który by nie oczekiwał niczego w zamian prócz kawy :) Mój m był mi potrzebny do pomocy w wychowaniu naszych dzieci............kiedy swoim zachowaniem przekonał mnie że takowej pomocy nie uzyskam ,kiedy swoim zachowaniem przekonał mnie że jeśli pomoże to tylko w interesie czegoś przestałam oczekiwać tej pomocy i w ten sposób zaczęłam się uwalniać. I tu jest kolejna ważna rzecz. Zdać sobie sprawę z tego do czego oni nam są potrzebni. No właśnie potrzebni.........lecz czy miłość to potrzeba czy też chęć bycia z kimś?? Kolejna ważna spawa. Teraz kolej odpowiedzieć sobie na pytanie ,czy chcę? Tej odpowiedzi na dzisiaj nie mam i chyba długo mieć nie będę. Ja dzisiaj nie wiem czy chcę,ale raczej nie. Anno....ja podobnie jak Ty wyczekiwałam tego kiedy m opuści fizycznie dom....a potem widziałaś jak to przeżywałam...........ale tym się nie przejmuj to minie........to jest normalny stan i czas.............pozwól sobie spokojnie na przeżycie wszystkich trudnych chwil i postaraj się być dobra i wyrozumiała dla siebie,nawet jak będziesz mieć cofki to poszukaj odpowiedzi dlaczego tak się dzieje ,zrozumienie siebie poparte wiedzą bardzo pomaga jest najważniejsze. Życzę Ci powodzenia i trzymam za Ciebie kciuki :) Pozdrawiam serdecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niebo....❤️..........gdyby Twój m wiedział jak często myślę o Tobie to dopiero kipiał by z zazdrości.........:):) Ten wcześniejszy napisany post do Anny jest również skierowany dla Ciebie..........kiedy już odejdziesz na dobre od m....może w tym poście znajdziesz odpowiedzi dlaczego tak się dzieje i co dalej............a dalej to czas............. Słowa szczególnie skierowane do Ciebie to słowa o odczuwaniu smutku.............ja myślę że Ty nie cierpisz z powodu tracenia m........... Niebo..........to nie brak wspólnego mieszkania,finansów ,domu dzieci ....dzieli Ciebie i m.....to jest tutaj najmniejszy problem.............(może to m odsunął od Twojego myślenia faktyczny powód dlaczego nie jesteście razem) nie jesteście razem z powodu schizy na jaką cierpi m.........gdyby m nie miał schizy to wszystko inne miałoby miejsce i byłoby na właściwym miejscu.............. I Twój m i mój w zachowaniach byli bardzo podobni............jedno jest pewne to trzeba leczyć.............lecz oni nie chcą..............ale jeśli chce się zbudować coś to trzeba usunąć najpierw przyczynę zaburzeń...............chorobliwa zazdrość..........to chyba odpowiednia diagnoza I tak sobie myślę Niebo,że Ty tak naprawdę zawsze byłaś z m.........nawet w chwilach rozłąki.............spotykaliście się ..............jeśli chcesz podjąć swoje własne leczenie nie możesz pozwolić sobie na takie spotkania.............daj proszę sobie czas .......nawet jeśli ten czas będzie okupiony bólem..........ale tylko troszkę czasu by ochłonąć........by zaprzestać gonić własny ogon....................zero kontaktu.........może by było Ci łatwiej wyznacz sobie na początek jakiś czas.............a może i taki wstrząs i poczucie m że utracił Cię na zawsze pozwoli mu na refleksje.........Ty wcale nie zostawiłaś go w najtrudniejszym okresie.........w tym o czym pisałaś widać pięknie jak na Ciebie przekłada całą odpowiedzialność za swoje życie................a skoro wynajmuje mieszkanie.............i stać lub nie stać go na to.................czy to ważne............? Najważniejszym problemem jest jego schiza!! I na koniec zadaj sobie te same pytania które zadałaś asxz. "Jak możesz pisac, że on Cię kocha...po czym piszesz, że jesteś wolna i czujesz się dobrze jak on zasnie? Czy tak zachowuje się ktoś kto kocha???? Sprawdza, kontroluje, wyręcza się kimś, tyranizuje niemal.... Ktos kto kocha powoduje, sprawia, że skrzydła nam rosną u ramion, sprawia, że człowiek czuje się wspaniale, że jeste szczęsliwy... To jest miłość. A czy TY...Kochana asxz.... czujesz się szczęśliwa???? Gdzie jest Twoje szczęście w tym związku? W czym się przejawia? Czy chciałąbyś tak żyć do końca życia? Czy czujesz strach w swoim związku? Czy chciałabyś takiego męza jak twój m np. dla swojej córki? Co byś doradziła przyjaciółce gdyby Ci opisała, że taki ma związek ze swoim m? Miłość to wolność." Serdecznie uściski pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna Roza
Wierna Czytelniczka - dobrze piszesz. Mnie kiedys corka mowila, ze mnie trzeba byloby porwac i gdzies wywiezc daleko, zebym sie uwolnila od toksyka, bo sama nie mam sily. Ja wiem jak to jest, kiedy sie ma zupelna swiadomosc wszystkiego zlego co on nam robi, okropnie sie z tym czujemy, ale jakas paskudna sila nie pozwala nam sie od niego uwolnic. Chyba ze po latach, kiedy juz nie graja zadne hormony....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
consekwencja, "To trzeba zastosowac do kupy" - no racja, bo kupy nikt nie ruszy ;) Przestalam naginac na sile rzeczywistosc do moich wyobrazen. Innymi slowy, zrezygnowalam z wieszania swoich damskich projekcji na meskim kolku :) Serdecznosci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asxz
Witam! Już drugi dzień wyszedł z domu. W pierwszy czułam się winna, i cały dzień byłam w nerwach. A wczoraj cieszyłam się, że go nie ma. Święty spokój. Ale jak wrócił, to się zaczało. Myślisz, że mi chodzi tylko o sex z tobą, nie musisz być ty są inne, już dzisiaj miałem okazję. czyżby chciał wywowołać u mnie zazdrość, trochę za późno, ja już go nie kocham i jest mi to obojętne. Możesz sobie sprowadzać kochanków do domu, tylko wcześniej mnie uprzedź o tym, jakich ja mam kochanków. Ty to wszystko zniszczyłaś. Jesteś złą żoną, nic cię nie interesuje, ani dom, ani mąż ani dziecko tylko internet się dlla mnie liczy. Rób sobie co chcesz tak mi powiedział, ale jak zobaczył że siedzę na kompie od razu furia i trzaska drzwiami. czy to ma sens? A za chwilę wowoła już się nie stresuj że będę patrzył co tam robisz idę spac. Rozmawiałam drogą e-mail z psychologiem. wyślę to co mi napisała. Dziś już nie czuję się winna, to nie ja powinnam się leczyć, nie ja rozwalam małżeństwo.On jest chory i tego nie widzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asxz
Twój list mnie bardzo poruszył. Już jeden epizod , o którym mi napisałaś związany z zachowaniem Twojego męża , świadczyłby o tym, że to chory człowiek. Chorobliwa zazdrość zwana „ Syndromem Otella" powoduje, że żadne Twoje wytłumaczenie, i żadne jego przeprosiny i obietnice poprawy nie zmienią na dłużej sytuacji. Dopóki Twój mąż nie zacznie się leczyć, jego zachowanie nie zmieni się , wręcz odwrotnie, objawy zazdrości będą się nasilały. Człowiek ogarnięty chorobliwą zazdrością niewinne sygnały odbiera jako oznakę zdrady. Prześladuje partnera, zadręcza zazdrością, stosuje agresję, może być niebezpieczny, kiedy jest nią owładnięty. Nie ma znaczenia, czy zdradzasz go naprawdę, czy tylko spojrzysz na innego mężczyznę. W głowie chorobliwie zazdrosnego człowieka pojawiają się urojenia, jest przekonany o Twojej niewierności niezależnie od tego, jak jest naprawdę. Masz rację, że taka osoba jak Twój mąż „przyciąga" specyficzne osoby, które zgadzają się na rolę ofiary i że partnerki chorobliwie zazdrosnej osoby uzależniają się od niej i nie potrafią odejść. Zazdrośnik, chcąc mieć partnerkę tylko dla siebie izoluje ją od otoczenia. Robi to powoli, zawsze znajduje brzmiące dość rozsądnie ( przynajmniej partnerka w to wierzy albo godzi się na to dla „świętego spokoju" ) argumenty przemawiające za tym, że mają być sami. Kobieta zostaje sama, bez rodziny, przyjaciół od których się odsunęła. Jeszcze trudniej wtedy odejść. Masz dużo szczęścia, że uświadomiłaś sobie to, co się dzieje i , że poznałaś nową osobę, która mam nadzieję, pomoże Ci odejść od męża. Bądź ostrożna. Uważaj, żeby mąż nie przeczytał tej wiadomości ode mnie, może być niebezpieczny. Myślę, że to dobrze, że ta nowa osoba mieszka daleko, możesz wyjechać tam, gdzie mąż Cię nie odnajdzie. Życia nie spierniczyłaś, bo jeszcze dużo szczęśliwych chwil przed Tobą i masz synka, nie byłoby go, gdybyś nie spotkała swojego obecnego męża. Jeszcze wszystko będzie dobrze, możesz wykorzystać swoje doświadczenie i zacząć pomagać kobietom , które są w podobnej sytuacji , pomagać im uświadomić sobie sytuację , w której tkwią. Życzę Ci odwagi i determinacji, Walcz o siebie i o lepsze życie, masz do tego prawo a nawet obowiązek ze względu na synka, nie powinien patrzeć na to, jak jesteś traktowana przez męża, choćby był najlepszym ojcem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
asxz - maja racje dziewczyny, Twoj maz ma powazne zaburzenia psychiczne ktore neguje, jak kazdy w takiej sytuacji bo w jego glowie roja sie rozne wymysly. Moj pierwszy maz mial wlasnie cos takiego - paranoidalna zazdrosc i dopatrywanie sie zdrady (czytaj: sypiania z obcymi mezczyznami) niemal na kazdym kroku i w kazdym moim gescie czy zachowaniu. To wykancza psychicznie, nie mowiac o tym jaka autocencure musisz wprowadzic w swoje zycie i jak sie zastanawiac co znowu wymysli, z czego zrobi zdrade. Mimo iz WIESZ ze to bzdury, ze to nieprawda ale po jakims czasie zaczynasz sie sama zastanawiac czy aby on nie ma w jakims sensie racji (im dluzej zyje sie z takim czlowiekiem tym bardziej masz mozg wyprany); u mnie dochodzily jeszcze tendencje do powatpiewania w swoj zdrowy rozsadek bo dziecinstwo spedzilam z matka-paranoiczka ktora posadzala mnie o rozne rzeczy ktorych nie zrobilam, wiec bralam do siebie takie oskarzenia. Co do zwiazku nastepujacego zaraz po toksycznym - nie masz pewnosci czy ow mezczyzna tez nie jest toksyczny. Bo chyba Ty tez masz jakies problemy ze soba skoro wybralas za meza osobnika zaburzonego. Zastanow sie nad soba, nad tym dlaczego zwiazalas sie z kims takim jak Twoj maz... Swoja droga - ja sie nie dziwie ze kogos sobie znalazlas i potrafie to zrozumiec bo pewnie sama bym tak w Twojej sytuacji zrobila (wiele lat temu), jestes mloda i masz potrzebe bycia kochana, akceptowana, doceniana, chcesz byc przy kims soba bez zahamowan czy udawania... Ale druga osoba, chocby nie wiem jak jej na Tobie zalezalo, chocby nie wiem jaka troske i milosc przejawiala wobec Ciebie - nie da Ci szczescia jesli sama nie bedziesz szczesliwa. Sama z siebie. On Cie nie "uratuje" z toksycznego zwiazku, moze byc najwyzej katalizatorem, dodac sil (ktorych z pewnoscia potrzebujesz teraz), to Ty sama ten zwiazek zakonczysz bo to sprawa miedzy Toba a Twoim mezem. Przemysl to sobie, OK? Jestes jeszcze mloda i masz cale zycie przed soba ale to nie znaczy bys go marnowala na toksyczne zwiazki bo nie zrobilas w sobie porzadku, negujac jego potrzebe. I w tym momencie stawiasz znak rownosci miedzy Twoim zaburzonym mezem i soba. Bezwzglednie w KAZDYM przypadku gdzie wybieramy toksycznego, krzywdzacego nas partnera - jest czesc i naszej odpowiedzialnosci. On jest zaburzony, ma problemy emocjonalne - owszem, ale to MY SAME wybralysmy TAKIEGO mezczyzne na swojego partnera! Dlaczego? Co w nas jest takiego co uniemozliwia zwiazek z normalny, niezaburzonym czlowiekiem? I od tego nalezy zaczac... Pozdrawiam Cie cieplo 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asxz
Nawet jak wezmę rozwód, to nie będę się od razu pakować w inny związek. Wolę pobyć sama, zrozumieć siebie i zrozumieć to dlaczego tak dałam sobą manipulować. Chociaż domyślam sie dlaczego tak się stało. Moje m poznałam zaraz po tym jak skończył się mój związek z innym zostawił mnie. Żal po stracie, zastanawianie sie co ja źle zrobiłam że odszedł. Więc przy moim obecnym starałam się robić wszystko tak jak chciał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stefaniaharper
kurde, dziewczynki, umówiłam się z kolegą na koncert za dwa tygodnie, ale teraz w neciku na forum wybierających się na niego, że mój były się na niego wybiera też... i chyba nie pójdę, chyba to nie jakaś straszna dziecinada, co? boje się, że będzie tak jak ostatnio: pogada, wyżali się i pocieszy, a potem mnie spławi, a ja za "miętka" będę, zeby mu powiedzieć, żeby spierdalał

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiem, na czym polega toksyczny partner i zwiazek i dzisiaj mialam ostateczne zakonczenie i musialam potwierdzic jego matce przekazujac jego zeczy ze to definitywny koniec, ale pomimo calej wiedzy jak robak wkrada sie pytanie - czy to nie ja robilam cos zle? czy nie ja prowokowalam, dalam powody? czy gdybym ja powiedziala, zrobila inaczej? czy to normalne ze to juz drugi taki zwiazek? co ze mna jest nie tak??? zle mi... zle mi samej i zle mi bylo z nim :( czekam, bo caly zwiazek to bylo czekanie i nagle lapie sie na tym, ze nie mam juz po co czekac i czuje... pustke :( i szkoda mi tych lat, zludzen i marzen i tesknie, chociaz oddycham z ulga to jest mi ciezko ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna Roza
Lora77 - Nie miej takich watpliwosci czy to czasem Ty nie prowokowalas do takiego a nie innego jego zachowania. Nic nie powinno sprowokowac nikogo do zlego zachowania wobec nas. Nikt nie ma prawa nas gnebic, maltretowac, ponizac, krzyczec na nas. Nawet jak cos zlego zrobimy, to cywilizowany czlowiek nie bedzie sie zloscic, wrzeszczec, wyklinac. To jest normalne odczucie pustki, samotnosci, mieszane uczucia zalu za czyms, o czym sie marzylo, ze bedzie wspaniale, a nie bylo i uczucia, ze juz to zle sie skonczylo. Musisz byc wytrwala w swoim postanowieniu, potem bedziesz szczesliwa, ze sie pozbylas toksyka zyciowego. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzieki za odp tak, ale ja tez krzyczalam, ja tez drapalam pazurami (np jak sie dowiedzialam , ze bedac ze mna i mieszkajac ze mna zareczyl sie z "byla"...) jak sam powiedzial gdy mnie udezryl, ze przeprasza, ale nikt i nigdy nie doprowadzil go do takiego szalu zeby udezryc kobiete "tylko raz kiedys siostra, ale to sie pralismy rowno"... tez bylam wobec niego agresywna, oczywiscie tylko w sytuacjach gdy "cos wychodzilo" ze byl nie w porzadku... czy to mnie tlumaczy? albo czy to nie tlumaczy jego??? gubie sie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wierna... ❤️ Od rana jestem sama w domu, nie wychodziłam nigdzie...robiłam porządki, napracowałam się, ale....to jest dobre na przemyślenia. Myślałam o tym...co do mnie napisałaś i starałam się sobie sama odpowiedzieć na pytania, które zadałam asvz.... Faktycznie...ja nigdy nie rozstałam się naprawdę z m. Zawsze to było rozstawanie i czekanie. Raz jedyny rok temu... nie byliśmy razem juz klika miesięcy, czułam, że się uwalniam, czułam, że jeszcze troszkę, że jeszcze chila...a będzie mi juz łatwo i masz... zadzwonił, skrucha, prosby.... uległam jak zawsze ulegałam, dałam szansę i.... znowu jestem w punkcie wyjścia. Wtedy czułam, że jest lepiej z jednego powodu....zero kontaktu i juz prawie pozamiatane. A ja goopia dałam sobie zmarnować kolejny rok z życia. dzisiaj stwierdziłam sama przed sobą, że gorzej mi jest, czuję się bardziej nieszczęśliwa będąc z nim niż bez niego.... Lora77... cokolwiek Ty byś nie robiła...Kochanie jak on mógł zaręczyć się z byłą będąc z TOBĄ??????? No przecież to jest podłośc jakich mało, ja nawet nie wiem jakim przymiotnikiem to określić... ale ku...stwo to za słabo. I Ty się zastanawiasz czy nie byłaś za agresywna??? Żal Ci zmarnowanych lat, a jednocześnie zastanawiasz się czy dobrze zrobiłaś rozstając się, próbujesz się obwiniać... Dziewczyno, a chcesz żałować za lat 10 czy 20? Poczytaj topik, trzymaj się i nie łam....bądź dzielna, bo masz szansę na normalne życie...i jesteś już daleko. 4Umowy ❤️ ... trzymaj się Kochanie. Chory syncio pewnie juz troszkę lepiej... przytulam Twoją RODZINKĘ...mocno mocno... Miłego wieczoru Wszystkim....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mojawina...witaj Kochana. Dobrze, że tutaj trafiłas.... od dzisiaj już wszytsko będzie inaczej :) Od dzisiaj będziesz miała więcej wiedzy, a przede wszystkim więcej wpływu na swoje życie. Dowiesz się...dlaczego tak się dzieje, ale będziesz miała sznasę przerwać ten ciąg nieszczęśliwych kobiet w Twojej rodzinie. mojawina... dobrze, że tutaj przyszłaś. Czytaj jak najwięcej topik, znajdziesz tutaj wiele odpowiedzi na swoje pytania. Przytulam Cię mocno a tutaj coś do poczytania http://www.kobieceserca.pl/psychotesty.html

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna Roza
moja wina - Po pierwsze - zmien, prosze, swoje imie na - nie moja wina. A po drugie, to to jest straszne, ze mezczyzna, z ktorym jestes, zareczyl sie z kims innym. To nic wtedy dziwnego, ze Twoje emocje poniosly Cie. My mowimy tutaj o gnebieniu kogos, kto "popelnil" takie drobne przestepstwa jak podal letnia herbate, czy za dlugo rozmawial przez telefon, czy popatrzyl na kogos na ulicy, albo w ogole za nic......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna Roza
Oneill - ja mysle, ze to nie jest tak, ze celowo i swiadomie wybieramy sobie takiego toksycznego partnera, lecz poznajemy kogos, kto nam sie podoba wizualnie, czy pod innym wzgledem. Oczywiscie toksyk nigdy na poczatku nie pokaze jaki jest toksyczny, wiec myslimy, ze zlapalysmy Pana Boga za nogi. A dopiero po pewnym czasie, kiedy toksyk stwierdzi, ze zlapal nas na wedke, on pokazuje swoje prawdziwe ja, a wtedy my jestesmy juz tak zakochane czy uszczesliwione, ze kogos mamy, ze nie jestesmy w stanie sie od niego odczepic. Poza tym w wielu przypadkach to jest po slubie, dzieci juz sa, wspolne inwestycje, finanse itp. Poza tym tzw. opinia publiczna (teraz juz mniej, ale kiedys to byla straszna), opinia rodziny... Kiedys za rozbicie rodziny winiono kobiete, bo "powinna wytrzymac", rozwodka byla na cenzurowanym. Poza tym Kosciol mial tu bardzo wiele do powiedzenia, bo sie nazywalo, ze trzeba dochowac przysiegi koscielnej slubu. Sama pamietam te czasy. U was juz noc, a u nas jeszcze popoludnie i piekny zachod slonca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna Roza
Anna66 - obysmy z tego autobusu wysiadly na ostatnim i dobrym przystanku, a wlasciwie juz w zajezdni, gdzie bedzie wspaniale i nikt nas juz nie bedzie gnebil......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niebo błękitne masz racje, wiem - on nie tylko sie zareczyl ale i slub pozniej wzial, a 5 tyg pozniej wrocil skruszony, nie zmieni ato faktu, ze od 2 lat nie wzial rozwodu a zona dalej utrzymuje kontakt napisalam sie tyle przed chwila i mi wywalilo :( ogolnie... boje sie bo to dopiero niespelna 2 miesiace i boje sie, boje sie tego ze czekam i wypatruje i tego z enie wiem w co sie to moze zamienic. ehhh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jesienna Rozo - " Oneill - ja mysle, ze to nie jest tak, ze celowo i swiadomie wybieramy sobie takiego toksycznego partnera..." A gdzie ja napisalam ze SWIADOMIE?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×