Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

Halo, hao... Cóż to za cisza zapadła w eterze? Pozwolę sobie ja zakłócić, podzielę się z Wami moim dzisiejszym odkryciem. Otóż... mam długą listę i Powinnam, a zgubiłam zupełnie Chcę i Marzę o... Ciekawa jestem jak to wygląda u Was. Może podzielicie się Waszymi Chcę/Marzę o ? Buziaki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej hej.... Ja jestem...ja 1972, już się odzywam. Byłam dzisiaj na spotkaniu, było fantastycznie, cieszę się, że tamposzłam. Będę chodziła. Dzisiaj było ćwiczenie, dokończyć zdanie.... Byłabym szczęśliwsza gdyby... I ja powiedziałam...gdyby m. była taki jaki ja chciałabym, żeby był. Uzależniłam swoje szczęście od niego :O, fatalnie. jak ja mogłam sobie to zrobić? Ale trudno powiedziałam, a potem pomyślałam.... Chcę być szczęśliwa od czegoś na co nie mam wpływu, od kogoś kto jest jaki jest i inny nie będzie. Ciągle to samo. Ale wierzę, że uda mi się w końcu. Marzę o tym, żeby być zdrowa, marzę, żeby skończyć mój salon kąpielowy, żeby móc leżeć sobie w wannie...:) marzę, żeby mieć szczęśliwą rodzinę...do niedawna marzyłam o córeczce :O ale już nieaktualne ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Marzę o...wakacjach. Dwóch tygodniach spędzonych bez strachu co w firmie i co z dziećmi... Marzę o spokoju. O umiejętności stawianiu granic - nie tylko toksykowi- bo tu granice postawiłam. Szefowi, klientom, wszystkim. Marzę o dojścoiu do ładu ze sobą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
NIEBO moje Ty bęlękitne, tak się cieszę, że poszłaś, że Ci sie spodobalo, ze skorzystalas juz dzis. A teraz uciekam spac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witajcie :) ... ja CHCĘ być lepszą matką, chcę umieć być odpowiedzialna za swoje dzieci dając im dobry przykład jak powinna wyglądac "normalana" rodzina, chce umieć być konsekwentna i nie złościć sie na nie, chce dac im szczęśliwą mamę, chce żeby w moim domu zawsze było "ciepło" , bezpiecznie i spokojnie, wesoło, duzo usmiechu i radości, chcę umieć byc zadowolona z siebie jako matki, kobiety i człowieka, chcę widzieć swoje dzieci szczęśliwe, marzę żeby miały udane życie teraz i w przyszłości..... chcę umieć stawiac zdrowe granice.... (byc asertywna) marzę o wakacjach na Dominikanie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mmak :-) Mam podobnie jak Ty mrzenia takie dla innych: być lepsza matka, byc niezalezna finasowo, uporac sie z upiorami zwiazku, zrobić remont, nauczyć dzieci tego co powinna nauczyć matka itp itd, a zupełnie nie przychodzą mi marzenia typu wakacje na Dominikanie -brawo! mmak Taki feler mi się ujawnił, że nie mam marzeń na dziś. Dopiero jak padła lista, różnych małych, ale osobistych Chcę, przypomniało mi się, że lubie masaż i marzy mi się taki :-) Miłego dnia - mam nadzieję, że Wszędzie śieci dziś słonko, które ogrzewa, i poprawia nastrój, zwłaszcza po ostatnich mgłach i przestawieniu zegarków. Jeśli jeszcze nie świeci - przesyłam promyczki :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Fajnie jak masaz robi druga osoba (niech to nawet bedzie masazysta/tka) ale sa tez urzadzenia do w/w i wtedy masujesz sie kiedy chcesz. Sa specjalne nakladki na fotele, wreszcie same fotele z mozliwoscia masazu nog wlacznie, spa do stop, aparaty do masazu plecow itp. Wlasnie mysle o zakupie takiego fotela jak tylko jakas kase ekstra dorwe albo po swietach bo sa wyprzedaze do 50% nawet. Mam poczatki problemow z kregoslupem i to mi sie bardzo przyda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja1972... :) myślę że te nasze osobiste marzenia i CHCĘ SĄ w zasiegu naszej ręki, możemy je zrealizować, a czy predzej czy później...? jaka to różnica? ważne, że WIEMY :) że chcemy a nie POWINNYŚMY Niebo... ja zadałam sobie to pytanie po przeczytaniu Twojego postu i niestety tez stwierdziłam cos podobnego... ale nie chodzi o M, ja "uzależniam" swoje szczęście od szczęścia dzieci, gdybym JE widziała szczęśliwe... a dokładniej i wprost.. byłabym szczęśliwsza gdybym wiedziała, ze moje dzieci nie cierpią.... i tu z naciskiem na najstarsze moje dziecko, ale oczywiście chodzi mi o nie wszystkie... po prostu wiem, że do tej pory najbardziej cierpiał syn i na jego zyciu może sie to odbić najbardziej, OBECNIE wszystkie sa w takiej samej sytuacji.... ale dziewczyny!! dokonałam pewnego odkrycia!!! ZROZUMIAŁAM... wiem o co chodzi ze mną... zaakceptowałam swoja"chorobę", problem w związku widziałam od dawna, ale nie umiałam sobie odpowiedziec DLACZEGO.. a to męczyło mnie niemiłosiernie... słuchałam, czytałam - i Was i artykuły... ale wciąż nie czytałam ze zrozumieniem... niby wiedziałam a nie wiedziałam... nie wiem co sprawiło że zmieniłam zdanie o sobie samej, ale to sie stało, na początek zakceptowałam swoja chorobę-wadę, zrozumiałam ją - siebie, kiedys nie wiedziałam co to znaczy dać sobie do czegoś prawo... pani psych. wielokrotnie mnie o to pytała, czy daje sobie do czegos prawo, ale ja tak naprawde nie wiedziałam co to pytanie znaczy... teraz juz wiem... jakies olśnienie czy co??! poczytałam wszystko na "kobiecych sercach" i czytałam ze zrozumieniem... jestem z sibie zadowolona!!! wiem, że musze sibie pokochać... teraz dopiero rozumiem o co w tym chodzi, wcześniej tego nie rozumiałam, musze nad soba poracować, to bedzie długie i trudne, ale juz wiem co CHCĘ zmienić, wiem kim jestem, wiem jaką CHCĘ być... moze przesadzam, ale do tej pory nie rozumiałam niczego!!!! Wy swoje a ja swoje... ta dezorientacja, niepewniość... to zupełnie cos innego niz dołek i cofka... dołek i cofka to chwila zwątpienia, załamania... a ja po prostu nie wiedziałam o co chodzi, nie rozumiałam siebie i swojego problemu... Musze sie za siebie wziąć... ale najbardziej martwi mnie na obecna chwile "stan umysłu" mojego najstarszego syna... co z nim będzie ? jakie spustoszenie dokonało sie u niego przez te wszystkie lata, co moge zrobić żeby choc troche wprowadzic go na właściwe tory... Ewo!! tu do ciebie mase pytań... napisałaś do kogos, że miałas problem o tyle większy że Twoi synowie byli juz dorośli i trudno bedzie Ci przekazac im nowe wartości czy cos takiego... możesz ze mna o tym porozmawiać? a może to jeszcze dla mnie za wczęsnie? może jeszcze najpierw powinnam skupic sie tylko na sobie żeby nie "spaprac" tego co w tej chwili mam , ale czy jest cos co moge zrobic juz teraz żeby nie wpadac dalej w te dziurę? czy mój syn ma jakies szanse? z młodszymi dziećmi problem bedzie troche inny, mam możliwość nie spieprzyc im zycia do tego stopnia co najstarszemu... BOŻE daj mi rozum !! wiedzę !! i dziękuje Ci Boże za świadomośc która mi JUŻ dałeś... pozdrawiam Was wszystkie ❤️ a łosos i kawa w Katowicach smakują niesamowicie, zwłaszcza w towarzystwie MĄDRYCH ludzi :) 👄 jestes wspaniałą kobietą POA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gotka25
Szukalam dlugo takiego tematu na forach i znalazlam ten topik , poczytalam i zrozumialam ze wlasnie ja jestem w takim zwiazku .Natomiast mam problem z sama soba i nie mam odwagi odejsc .Paralizuje mnie strach przed tym ze nie to ze zostane sama z coreczka ,ale boje sie tego ze nie dam sobie rady .Rady ze strony finansow , bo od 5 lat ja i dziecko jestesmy uzaleznione od mojego partnera finansowo .W Polsce pracy nie ma ,trudno jest a ja siedzie z nim za granica gdzie on tylko zarabia i nas utrzymuje .Ja wyjezdzam do polski co pol roku z corka ,z checia odejscia od niego , ale nie mam wiele sily by tozrobic i znow wracam do tego samego bagna , uslugiwania mu , podawania tego co chce , prania gotowania , w sumie jestem jak to on twierdzi , sprzataczka , kucharka , wychowujaca dziecko , bo tylko ja z dzieckiem jestem, on sie mala wcale nie zajmuje (nawet pupy mu nie podetrze, ani picia nie zrobi , nie mowiac o jedzeniu dla dziecka ).W domu ktory wynajmujemy , to tylko sie onijamy , nie moge sie nawet odezwac do niego bo nie chce mnie sluchac , zaraz krzyczy bym sie zamknela .Nie moge powiezyc mu swoich problemuo nie moge z nim porozmawiac , bo i tak mnie nawyzywa i na tym sie konczy .Zawsze jak tylko wejdfzie do domu to narzeka , zawsze mu cos nie pasuje , nigdy mu nie dogodzi sie w niczym , on zawsze najwazniejszy a ja na szarym koncu , jak jestem chora on robi wszystko by mi uprzykrzyc zycie i specjalnie robi tak bym nawet 5 minut nie odpoczela .Wszystko robie pod jego dyktando .Potrafi mnie nawyzywac przy kolegach od szm..t , od ku...w , itd .Zauwaza mnie w domu dopiero w lozku jak mu sie chce z krzyza sposcic , a jak ja mu nie dam tego co chce to szturcha mnie ,pcha i zawsze mowi spier...aj szm..to , wypier ..j stad . Jak tu z takim czlowiekiem zyc , nie mam sily , a brakuje mi odwagi powiedziec dosyc tego odchodze .Potrafi podniesc reke na mnie ,ale jak uderzy to tak bym ja odczula ale zeby nie bylo widac .Rzadko sie zdarza ale jak sie zdarzy to on jest pod wplywem alkoholu .Jak sie poklocimy zawsze odbija sie to na dziecku , wygania ja wtedy , nie chce jej wiudziec na oczy wyzywa od bekartow ze ona nie jest jego .Jak zyc ztakim a ja nie mam na tyle duzo silu by oderwac ten lancuch od niego na zawsze .Prosze doradzcie mi jak zrobic by w koncu odejsc na zawsze i nigdy juz nie wrocic do niego .I nigdy nie pomyslec o powrocie w to samo bagno w jakim zyje ,od 38 letniego faceta .Mama mowi ze mam 25 lat ze zycie sobie marnuje przy nim , aja weciaz uparcie wracam w to samo miejsce .Sama nie wiem dlaczego tak bardzo jestem naiwna i chce zmieniac swiat zwlaszcza jego .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mmak... nie mysl o tym co się stało, nie katuj się winą za to, że Twój syn tak miał w domku jak miał. Pomysl sobie, że to juz minęło, że dziś nie masz wpływu co się wydarzy kiedyś, to już jest poza Tobą. Teraz więcej widzisz i od teraz będzie tylko lepiej. Masz więcej wiedzy i ją wykorzystaszw swoich relacjach i wszytsko będzie szło ku dobremu. I tego sie trzymaj :) Ja kiedyś miałam taki wewnętrzyny żal do siebie, że mój synek poszedł do łżobka jak miał 2 latka i strasznie to we mnie siedziało, że tak w tym żłobku taki malutki. A ja wtedy nie miałm wyjścia, musiałam pracować i nie miałm z kim go zostawic. I teraz mój dorosły syn jak z nim o tym rozmawiałam...usmiał się z tych moich wewnętrznych żali....powiedział, że w żłobku było fajnie i on super wspomina i w ogóle ON nie ma ztym problemu, więc czemu ja sobie robię problem... To mi bardzo pomogło. Czasami taka rozmowa i wyjasnienie sobie...nawet jak to dotyczy bardzo starej sprawy jak widzisz duzo daje . Consekfencjo....Kochana, miałas rację co do mojego stanu, który jak się okazuje był ściśle związany z moim dniem cyklu. Dzisiaj jak ręką odjął. Już mi jest dobrze, słońce świeci i dzisiaj wiem, że mi się wszytsko uda i jest i będzie pięknie. Poza tym udalo mi sie zrzucić 2 kilo na początek, zdrowo się odżywiam i chcę być dla siebie jak najlepsza :) Ula, ja1972, Poa....❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gotka...tak przykro to czytać. Dziewczyno masz dopiero 25 lat.... Mama ma rację. Dlaczego nie pójdziesz do pracy? Dlaczego nie zajmiesz się sobą i dzieckiem? Dlaczego pozwalasz na to wszytsko co Cię spotyka? Nie wiem gdzie mieszkasz, ale... tutaj jest dużo dziewczyn, które nie mieszkają w Polsce. walczą ze swoimi partnerami, walczą o lepsze zycie dla siebie i swoich dzieci i...wygrywają. Przychodź tutaj i pisz... może uda Ci się nie wracając do Polski usamodzielnić tam gdzie jesteś i zacząć życie na włąsny rachunek. Odwagi. Trzymam kciuki. Pozdrawiam ciepło...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gotka, Twoja mama ma piekielną rację :( Chciałam tylko zwrócić uwagę na to, że nie tylko o Ciebie w tym związku chodzi. On się nie zmieni, chociażbys na rzęsach stawała. Ale córeczce serwujesz przekłamany wzorzec rodziny. Czy w Polsce mogłabyś zamieszkać z mamą? Być może zawczasu ktoś z Twoich bliskich zaczął szukać dla Ciebie pracy? Nie ma rzeczy niemożliwych. Ale to Ty powinnaś zdecydować czy CHCESZ dalej w ten sposób żyć (jeśli można to nazwać życiem, ale to tak, na marginesie). Wszystkie kochane "chciejki" pozdrawiam i życzę realizacji wszystkich punktów ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gotka - w swoim miejscu zamieszkania postaraj sie dowiedziec jak najwiecej nt opieki socjalnej dla samotnej matki z dzieckiem. Przebywanie z tak toksycznym czlowiekiem zabija psychicznie i emocjonalnie Ciebie i Twoje dziecko. Pierwszy krok juz uczynilas - napisalas na forum. Masz internet - poszukaj na stronach Twojego kraju. Jakichkolwiek informacji. O przemocy domowej tez bo to co opisujesz kwalifikuje sie jak najbardziej. Nie obawiaj sie ze zostaniesz odeslana z kwitkiem lub ze Twoj problem zostanie zbagatelizowany. Od tego sa profesjonalisci zajmujacy sie na codzien takimi sprawami bo przemoc domowa niestety jest zjawiskiem bardzo powszechnym i kraj nie ma tu nic do rzeczy. Jest prawo ktore chwoni kobiete i dziecko przed tyranem i musisz z niego skorzystac. Jesli sie boisz jego odwetu - powiedz to na policji czy w socjalu. Nie ma znaczenia w jakim kraju zyjesz jesli czujesz sie zagrozona a Twoje dziecko odrzucone przez partnera ktory od poczatku wiedzial o nim i powinien je zakceptowac na rowni z Toba. Jesli mieszkasz w Irlandii jestem w stanie sluzyc informacja via email.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
yeez ależ mi dałaś materiału do przemyśleń..... na początek - mój stosunek do mamy Mam do niej duży żal, że traktowała mnie raczej jak pomoc domową, a nie jak córkę. Interesowała się mną tylko wtedy, gdy sprawiałam kłopoty. Więc sprawiałam. Mam do niej żal, że nie szukała pomocy dla siebie-jest uzależniona od środków antydepresyjnych. Mam żal, jestem wściekła, że karała nas milczeniem. Jestem wściekła, że często groziła samobójstwem, nienawidziłam tego strachu, że coś sobie zrobi. Jest mi bardzo przykro, że dla obcych ludzi jest aniołem, wyrozumiałym i współczującym- dla mnie taka nie była, zwłaszcza kiedy byłam dzieckiem. I jeszcze - że żadne z moich rodziców nie potrafiło przerwać ciągu awantur w naszym domu. Oni tym żyli. Że uciekała w chorobę, zamiast realnie, prawdziwie przyjrzeć się sytuacji. A z drugiej strony...... szkoda mi jej, bo miala straszne dzieciństwo, bo nie radziła sobie sama ze sobą, bo nie widziała dla siebie pomysłu na życie nie miała takiego dostepu do wiedzy psychologicznej, jaki my mamy teraz jest samotna Ułozyć tych wszystkich odczuć w sensowną całosć jeszcze nie umiem. Wiem tylko, że ją kocham. Ale to nie wyklucza zalu do niej, prawda? Tylko jak to pogodzić? Rozmawiam z nią, słucham jej wspomnień i nóż mi się w kieszeni otwiera....ona nie chce się przyznać do blędów, a ja wiem, że jeśli ją do tego zmuszę, to ją dobiję. Gubię się. Nie chcę jej ranić, ale też nie umiem trwać w kłamstwie. Dlatego tak trudno mi z nią czasem rozmawiać...staram się tak neutralnie, bez powrotów do przeszłości, ale to tak, jakbym chodziła po polu minowym. Jest bardzo krytyczna, zawsze była, nie przebierała w słowach. Nie panuje nad swoimi emocjami - kiedy cos ją zrani - mówi, krzyczy, nie patrząc na koszty. Rani. Wszystko się powoli ustabilizuje, kiedy będę zdrowsza, może nauczę się oddzielać KIEDYŚ od TERAZ. Taką mam nadzieję. Bo teraz, kiedy wiem, że być może niedługo będę musiała zaopiekować się nią, być może z nią zamieszkać - robi mi się zimno. A jasli tego nie zrobię- zeżre mnie poczucie winy, że zostawiłam ją samą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wyszło mi na ustawieniach hellingerowskich, że w problem z partnerstwem tkwi we mnie. To takie chyba zawłaszczanie uczuć drugiej osoby. Jak widzę, że jemu na kimś zależy, to czuję jakbym nienawidziła tej osoby. To jest chore.Więc od lat nienawidzę jego mamy i siostry. A jak widzę, że lubi jakąś kobietę to nienawidzę także jej. Jak mam się tego pozbyć? Latami usiłuję siebie pokochać, nie reagować zazdrością. Bo nosic w sobie nienawiść jest strasznie. Z kolei on, jak widzi ta moją nienawiść reaguje też nienawiścią. Wyzywa mnie tak strasznie od kurwy, suki, pizdy itd. Miewa straszne ataki nienawiści wtedy. Ale ja wiem, że to ja je prowokuję. To jakis chory taniec jest. Co robić? Jak pozbyć się nienawiści do kogoś, tylko dlatego że mojemu mężowi bardzo na niej zależy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ulla- dobrze ze piszesz i analizujesz. pomysl na co ty sama masz wpylw dzis. pomysl na co mialas a na co nie mialas wplywu jako dziecko.masz wplyw na mame dzis ? NIE ...to tym bardziej nie mialas jako dziecko moja nigdy sie nie przyznala do niczego ... to nie polega na tym by ja zmienic, by ja zmusic wiesz ze ja kochasz i wiesz ze masz do niej żal.. to jest wlasnie ambiwalecja uczuc .... co ci pozostaje? świadomość tego co ona robi i ... akceptacja. wiem jak boli karanie przez milczenie ... moja tez tak robila. kiedys mi milczenie przeszkadzao w dziecinstwie bylo kara okrutna ale w doroslym zyciu nauczylam sie ciszy, lubie ja, daje spokoj. a jesli ktos mysli ze teraz moze mnie karac milczeniem to ...coz jest w będzie chce milczec niech milczy jest tyle ludzi na swiecie , z ktorymi mozna rozmawiac :D pamietaj, ze masz obowiazki w 1 kolejnosci wobec siebie. i bez poczucia winy nie godz saie na rzeczy ktore nie sa dla ciebie dobre w imie ....czyjegos dobra. Kazdy jest odpowiedzialny sam za siebie, za to jak wyznaczyl granice ,ktore maja go chronic. co jest Twoje a co cudze ? Toksyk ma to do siebie, ze swoja odpowiedzialnosc za slowa, czyny, reakcje, zachowania, zrzuca na innych. oczekuje rowniez ze to inni beda go bronic i wspierac.... a sam nie zrobi nic oprocz tego ze bedzie wyrazal agresje w sposob raniacy innych. prawda najbardziej bolesna otwiera nam oczy. ja tez wybralam prawde trzymaj sie cieplo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
po akceptacji dodaj slowo zrozumienie. ale nie zmuszaj sie na sile do rozumienia jej. mysl o sobie, zadbaj o siebie a zrozumienie dla innych przyjdzie samo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niebo ❤️ Tak się cieszę, że wreszcie poszłaś i że jesteś zadowolona :-) A teraz do przodu kochana, coraz bardziej do przodu :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ulla po ponownym przeczytaniu nasuwa mi sie kolejne pytanie. jak reagujesz na niesprawiedliwosc ? jakie uczucia w tobie wzbudza ? co masz ochote zrobic ? 🌼 pozdrwiam wszystkich cieplo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
yeez Gdy niesprawiedliwosć dotyka mnie, nie umiem się bronić, czuję wielki smutek, jestem bezradna jak dziecko. Natomiast o wiele łatwiej jest mi reagować, gdy dotyka kogos innego- jeśli są to moje dzieci czy siostra-czuję zimną furię w stosunku do sprawcy i wyrazam ją, w stosunku do "ofiary" - ogromne wspólczucie. Jesli ofiarą jest ktoś dla mnie neutralny- również nie mogę powstrzymać się od wypowiedzenia swojej opinii i "napiętnowania" sprawcy. Potrafię być agresywna wtedy, walczę jak lwica. Wszelkie przejawy niesprawiedliwości traktuję jak zbrodnię. Sprawca zawsze obrywa, zawsze usłyszy kilka słów. Rozmawiałam dziś z Uczonym o mamie. Powiedział to samo, co Ty ❤️ poukładam to w sobie, teraz to czuję wyraźniej Bardzo Ci dziękuję za to, że piszesz ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powiedział mi też, ze moja mama była tak skoncentrowana na problemach w swoim związku, ze sprawiała wrażenie, ze zupełnie zapomniała o dzieciach. I łatwiej mi ją teraw zobaczyć w bardziej ludzkim wymiarze - bo byłam w takiej samej sytuacji i o mały włos zrobiłaby to samo. Łatwiej mi ją teraz zrozumiec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gotka25 Z JAKIEGO MIASTA W POLSCE JESTES I W JAKIM KRAJU TERAZ JESTES. Moze sprobujemy Ci pomoc odsunac sie od toksyka? PS Dawno mnie kochane kobietki nie bylo. Jakies 3 tygodnie. Bylam w Polsce 1 tydzien a pozniej mialam wiele zaleglosci w pracy. U mnie duzo zmian na lepsze z moim m (jeszcze nie mezem) postanowilismy wrocic do Polski w czerwcu 2010, ciesze sie i wiem ze powrot do kraju jest moim najwiekszym marzeniem. Pozdrawiam wszystkie forumowiczki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
JEŚLI CZYTA TO MOJA SIOSTRA....KOCHANIE...SPROBUJ NA TO SPOJRZEĆ W TEN SPOSÓB.... PAMIĘTSZ TAK WIELKĄ MIŁOŚĆ, ŻE NIC INNEGO NIE BYŁO WAŻNE? ONA TEŻ TAK MIAŁA, TYLKO ZA MOCNO I ZA DŁUGO. MNIE JEST LŻEJ, MAM NADZIEJĘ, ŻE BĘDZIE I TOBIE. KOCHAM CIĘ

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ulla- :D szczerze wyrazasz siebie... prosisz i otrzymujesz :D masz parcie na rozwoj i to procentuje bo otrzymujesz odpowiedzi wazne dla ciebie . pomysl... CO ZROBILAS ( w sobie) z zimna furia gdy to ty jestes ofiarą? DLACZEGO URUCHAMIASZ SMUTEK ? BEZRADNOSC ? - TE UCZUCIA pozwalaja ci nic nie robic w swojej obronie, tlamsza twoja sile, zabijaja twoja moc, twoją jak najbardziej naturalną przy skrzywdzeniu agresje. skoro umiesz bronic innych.... to umiesz rowniez bronic siebie. Co cie powstrzymuje ? i dlaczego ? odkrycie tych schematow da cie odpowiedzi na wiele pytan w tobie. uswiadomisz sobie wiele spraw ktore sie dzieja poza świadomoscia. jak to ogarniesz swiadomie to i swiadomie zaczniesz decydowac i wybierac. skopczy sie automatyczne reagowanie a zacznie swiadome decydowanie. pomysl kiedy nastanie czas gdy odczujesz niesprawiedliwosc ... zareagujesz w swojej obronie jak lwica i skierujesz bezposrednio swoja zlosc do sprawcy... tam gdzie jego wlasciwe miejsce akceptuj wszystkie uczucia gdy sie pojawiaja, nie wyganiaj zadnego, nie tlamś w sobie, nie chowaj... zauwazaj , ogladaj i pozwol im byc tak dlugo jak chca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
skonczy sie toksyczne matki maja to do siebie, ze są tak bardzo skoncetrowane na sobie, na swoich problemach, ze nie znajduja czasu, checi do zajmowania sie z nalezyta uwaga swoimi dziecmi. malo tego niektore to widza i nic z tym nie robia. moja nie reagowala nawet gdy ja uswiadamialam w jasnych prostych komunikatach. bala sie wszelkich zmian.jako dziecko zaprocenotowalo to tym ,ze nie umialam sie przed tym bronic ale odsunelam sie od niej. w doroslym zyciu wiedzialam co sie swieci wiec stworzylam dystans bezpieczny dla mnie, chroniacy mnie.nie zerwalam kontaktow ale nie pozwolilam sie juz krzywdzic. to nie jest proste, nie jest latwe ale konieczne by zachowac zdrowe granice i relacje. kazdy ma prawo popelniac bledy.ale popelnianie tych samych bledow majac swiadomosc,ze krzywdzi sie siebie i swoich bliskich jest ...( nawet nie napisze czym, bo kazdy sam to oceni) zrozumienie swoich bledow , przyznanie sie do nich i pogodzenie prowadzi w koncu do koniecznych zmian. a zrozumienie tego skraca cierpienie wewnetrzne.ale musi byc w kazdym zgoda na przyznanie sie do tego, ze cos w nas moze byc zle i naprawianie tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja chcę być zdrową mamą. Już widzę, jak moje starania przynoszą efekt...jakie zmiany w moich dzieciach... Jak pozytywnie reagują na moje słabości....już teraz umiem o nich mówić wprost, i swoim dzieciom wpajam potrzebę dbania o siebie. I ci z tego, że moja wiedza pochodzi z książek? Że się z nią nie urodziłam, nie wynosłam z domu? Lepiej późno, niż wcale-powiedział dziś Uczony. Dlaczego nie umiem walczyć o siebie w obliczu niesprawiedliwośći? Bo się wstydzę walczyć o siebie, wydaje mi się to takie ....bo ja wiem....egoistyczne, wręcz żebracze czasami. Ale to się zmieni. Musze tylko odkryć i ustanowić swoje granice. Takie zdrowe, moje własne. yeez kwiaty Ci kupię chyba❤️ nigdy i nigdzie nie dostałam tyle wsparcia dziękuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moja mama nie lubila swojej mamy i miala swoje jak najbardziej przekonywujece i uzasadnijace powody ku temu. ja swoja bacie kochalam bo nie byla dla mnie taka jak byla dla mojej mamy. pisalam juz o tym ale mozesz tego nie wiedziec jako matak popelnilam sporo bledow po swojej mamie az znalazlam pomoc ktora mi uswiadomila moje bledy. od tego momentu szlam juz tylko do przodu naprwiajac wszstko co wczesniej spieprzylam. uswiadamialam swoje dziecko o swoich bledach, przepraszalam i nie powtarzalam ich. i to procenuje :D jako matka, kobieta, zona nadal sie ucze i jestem otwarta, przede wszystkim na konstruktywna krytyke. koncze bo juz nie mam czasu .... no to do nastepnej wymiany mysli i pogladow :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×