Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

ooooo no tak kopiowanie nie jest moja mocna strona nie otwiera sie :( ale adres jest poprawny a artykul polecam gorąco i sorki za utrudnienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mnie się wydaje, że wybór partnera - świadomy, czy podswiadomy - jest wyłącznie konsekwencją. Podstawa jest zupełnie gdzie indziej( przeklete dzieciństwo!) Od tego trzeba zacząć. Ja muszę. Bo już mam dosyć zastanawiania się, dlaczego tak mnie potraktował, powiedział, zrobił.....to nieważne. Ważne jest to , dlaczego na to pozwalałam. To wyłącznie moja opinia, dotycząca mojej osoby, nie twierdzę, że słuszna. Wystarczy mi, że na niej oparta idę dalej. Bo chcę być zdrowa, szczęśliwa, spełniona. Nawet sama. To akurat mnie najmniej boli. Ściskam ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kolejnym destrukcyjnym a absolutnie powszechnym i uznanym zachowaniem jest „inspirowanie” dzieci poprzez krytykę. Nikt nie lubi krytyki, więc skąd ten pomysł, że biczując dziecko narzekaniem, wymyślaniem, ośmieszaniem, krytykowaniem pomożemy mu rozwinąć skrzydła i wykorzystać swoje talenty? Niestety, żyjemy w czasach, w których krytycyzm naukowy jest metodą dowodzenia prawdy. Jeśli coś nie zgadza się chociażby w najmniejszym aspekcie z przewidywaniami teorii, to nie jest ona prawdziwa. I ten sposób myślenia przenieśliśmy na zachowania społeczne. Wszystko odnosi się do ideału. Jak długo nie osiągniemy upragnionego celu, jesteśmy „na minusie”. Ale takie postrzeganie życia nie przynosi spokoju i radości. A co się naprawdę dzieje z dzieckiem, które z różnych stron bombardowane jest krytyką? Czuje się mało wartościowe, nie ceni w sobie tego, co je wyróżnia, usiłuje zasłużyć na dobrą ocenę otoczenia, ale ma małe szanse, bo zawsze znajdzie się coś, co można skrytykować. Wieczne szukanie potwierdzenia swojej wartości na zewnątrz staje się życiowym zadaniem i - przekleństwem. Dopóki udziałem takiej osoby są liczne sukcesy, zadowolenie współpracowników, dobre stosunki z przyjaciółmi, życie jest znośne, ale gdy pojawiają się trudności w relacjach, zwolnienie z pracy, choroba w domu.... świat wali się, bo człowiek nie wierzy, że podoła wyzwaniom. Osoby o niskim poczuciu własnej wartości łatwo dają się „wmanewrowywać” w nadmierne obciążenia. Całe życie pragną zasłużyć na uznanie; poświęcają się rodzinie, oddają się pracy bez reszty, wyciągają pomocną rękę zapominając o sobie, o swoich potrzebach, o swoich prawach. Kończy się to frustracją, wypaleniem, poczuciem, że ludzie są niewdzięczni, świat niesprawiedliwy... Takie osoby często wchodzą w relacje uzależniające. Bliski, czy ważny człowiek (zazwyczaj zajmujący w sercu to samo miejsce, co rodzic, którego akceptacji się pragnie) jest źródłem pożądanej pozytywnej oceny – nadania jej życiu wartości. I nawet w warunkach, które patrzącemu z zewnątrz wydają się nie do przyjęcia, osoba uzależniona będzie trwać, bo ciągle czeka na uznanie, ciągle wierzy, że sytuacja się zmieni i w końcu „zasłuży” na miłość. to z tej stronki --- http://www.psychologia.net.pl/artykul.php?level=62

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agatka 26
on jest chory psychicznie... niewiem czy pamiętacie co pisałam kiedyś... normalny czlowiek po 2 m,miesiącach akceptuje odejście drugiej, jak nie to walczy-ok zgodzę sie ale jakoś subtelniej a nie tak, wmawiając mi coś, słuchajcie on jest pewien ze gdybym ja chciała to wsyztko by by lo dobrze mowie mu ze nic do niego nie czuje, ze się wypaliło ze już za późno, ze do siebie nie pasujemy, ze już nie da rady nic stworzyć itd itp a on , ze ja napewno kocham tylko sie boje przez to co on zrobił w przeszłości(ale już oczyw wszytsko zrozumiał i sie zmienił) ze gdybym myślała pozytywnie o nas to by się ułożyło ze to wszytko jest teraz źle czyli osobno bo aj nie chce mu dać szansy bo ja sie zaparłam, bo nie próbuje czegoś zmienić, ten skur*** mnie oskarża, to ze to on ponosi winę za rozpad tego co do niego czułam to juz mało ważne dla niego- bo przecież juz teraz on by wszystko zmienił i jeszce bujam się z nim bo 3 razy w tyg widzenia z dzieckiem, a do sadu narazie nie pojde bo to wariat , lepiej nie zaczynać poki co... ja juz naprawdę niewiem jAK mu powiedzieć jak z nim rozmawiać, on ma jakaś obsesje a nie miłość do mnie, nie potarfi zaakceptować tego że nie ma takiej opcji żebym wróciła... tylko non stop teksty- będę czekał, może to wróci. i tak non stop plus to wyżej zaczynam go nienawidzić, w co ja się wplątałam;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anno...dziękuję Kochana. Są takie grupy, nawet w moim mieście, Ophrys już nie raz mnie namawiała, wiem, że to może pomóc, muszę się ruszyć... Chodziłam już do grupy wsparcia Al Alone, ale jakoś nie znalazłam tam ukojenia, nie znalazłam wspólnoty z grupą... chodziłam przez pół roku i zrezygnowałam. Chociaż nie był to oczywiście czas zmarnowany, wiele stamtąd wyniosłam dla siebie, wiele chyba też zostawiłam, bo często zabierałam głos. Do dzisiaj o nich myślę. Chyba chodziłam w niezbyt dobrym czasie, bo ja udawałam, że chcę rozstać się z m. a tak naprawdę ciagle na niego czekałam...:O niestety. Zawsze tak robiłam...czekałam, że wróci, ukorzy się, że się ZMIENI dla mnie. Jaka ja naiwna byłam. Że zrozumie, że już będzie jak ja chcę, żeby było.... No i był jaki chciałam miesiąc, dwa tygodnie....a potem i tak było jak przedtem, czyli źle. yezz, siódemeczko....czytałam, wszystko dociera do mnie, wszystko jasne...tylko jak to przekuć w sukces? Złotym środkiem jest dla mnie przynajmniej planowanie każdego dnia, a w zasadzie popołudnia po pracy.... muszę ustalić grafik, a już w szczególności weekendy. Zero siedzenia w domu, a jesli...to nie sama. 4Umowy.... gdzie jesteś Kochana... cofka? I tak Cię kocham jesli nawet :D ❤️ Ulla , ja1972...🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Yeez...Twój link po wkopiowaniu w okno przeglądarki działa . Eutenia...nie widziałam filmu, może nie rozumiem kontekstu...nie nudziłby Cię Joe jako mąż czy jako przyjaciel streaptizerki z dziećmi?/;) Bo czasem w przypadkowych ( przypadek nie istnieje ;) ) znajomościach człowiek staje się PRAWDZIWY . I Joe może być inna osoba dla swojej żony a inną dla streapezerki ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niebo 😍 Wejdż na stronę kobiece serca. Tam znajdziesz grupy wsparcia dla kobiet uzależnionych od miłości w Warszawie i wiele artykułów, a także książkę w eboku na ten temat. Czytania na wiele godzin i wiele przemyśleń. Bardzo polecam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ulla35- powrot do dziecinstwa w moim przypadku pozwolil mi dotrzec do problemow, nazwac je , .....rozwiazac. Anna 66- zacytowala fragment jak sobie radzic z bolem w procesie zdrowienia ..... i uwazam ze to bardzo madry i pelen prawdy cytat. pamietam jak cierpialam gdy uswiadamialam sobie kolejne sprawy i po pewnym czasie dotarlo do mnie, ze z bolem wiaze sie wlasnie zrozumienie, zdrowienie i przemiana. tego procesu nie da sie przyspieszc kazdy idzie w tym swoim rytmem i kazdy swoim czasem. I niestety powiem to.... nie kazdy dokona przemiany.... tego trzeba chciec.... do tego trzeba dazyc.... trzeba w sobie odnalezc odwage by stawic temu czolo.. . bo na pewnym etapie trzeba wszystko rozdrapac do cholernego bolu i przetrwac ten bol , to wymaga konsekwencji w kroczeniu do przodu i pewnej ze tak powiem zacietosci.widzialam osoby, ktorym sie nie udalo bo chcialy ale nie tak do konca, bo cos je powstrzymywalo, nie szukaly dosc gleboko i wystraszyly sie wlasnie tego bolu.pisalam juz kiedys o tym ... ale napisze jeszcze raz.... moj bol i moja czern trwala dwa i pol roku. nie mialam na sobie nic ale to nic w innym kolorze jak czern, to byla potworna otchlan ...po ktorej krok po kroczku wychylaly sie promyki slonca az przyszedl moment, ze wyszlo cale. powrocilo jasne spojrzenie, nie...jasne to malo powiedziane ostre,przenikliwe, konkretne, powrocilo zdecydowanie w podejmowaniu decyzji i z mojej czerni nie pozostalo nic.potem nastapim moment, w ktorym nic ale to nic nie mialam w swojej szafie czarnego. zrobilo sie kolorowo. tak w duszy jak i w zyciu. 🌼I tego Wam kochane dziewczyny zycze z calego serca ❤️ 🌼maja1962 a to osobno dla ciebie ❤️ ale brednieee - dzieki za informacje bo juz myslalam by to przepisac :D Niebo- wytrwaj bo jestes rzeczywiscie na odwyku. wytrwaj by przerwac ciag. zmiany pojawia sie gdy wytrwasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
renta...własnie przeczytałam, skończyłam. Świetna książka. Idę tam w poniedziałek....muszę i chcę. Dziękuję. Yezz🌻 wiem, ale boję się, ciągle mam w sobie obezwładniający strach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
yeez dziękuję najbardziej boję się tych czarnych mysli, do których nie ma ucieczki. Zdarza mi się jeszcze próbować zagłuszyć ból, zakrzyczeć go gdzieś tam w srodku.... ale cykliczność spotkań z Uczonym nie pozwala zakopać problemu. Dlatego chodzę tam, mimo bólu. Boże, ja nie wiedziałam, że aż tak będzie bolało. Obiecałam sobie, że będę wobec siebie szczera. Dlatego wytrwam, bo wiem, że jeśli nie teraz, to już nigdy się na to nie zdobędę. Niebo❤️ do przodu, każdy krok jest wazny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny na tym to polega. mimo strachu i bolu,.... TRZEBA DZIAŁAĆ... wtedy zyskujecie sile by zrobic kolejny krok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ulla35 napisz jakie masz czarne mysli. czego, kogo one dotycza ? Niebo- bylam dwa razy na odwyku raz od toksycznosci mojej mamy i raz rzucalam palenie. moje cierpienie fizyczne, psychiczne i emocjonolanne trwalo ok 6- 12 miesiecy. potem przeszlo jak reka odjal.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ulla...każdy dzień jest walką, ale to może być nawet przyjemne. Zgodnie z moim postanowieniem, że nie będę siedziała w domu...właśnie się robię na bóstwo i wybywam...do ludzi. Koniec piżamy i rozpamiętywania, a jeśli nawet...to nie sama w domu. Muszę nauczyć się żyć wg MOICH zasad, chceń, pragnień i radości i... odbudować relacje samej z sobą, a raczej zbudować, bo nigdy ich nie miałam. Yezz...Kochana, a widzisz mnie rzucenie fajek przyszło bardzo łatwo, zrobiłam to z godziny na godzinę, bez trudu i wyrzeczeń, faceta jak okazał się nie w porządku, też potrafiłam kiedyś kopnąć w tyłek bez żalu... A teraz....przechodzę męki, dlaczego tym razem tak mi ciężko i mam problemy z poradzeniem sobie z tą sytuacją. Przecież mam wszystko co jest mi potrzebne do zycia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
yeez .nie ufam swojej własnej opinii, boję się, że zbyt radykalnie osądzam przeszłość .czuję się nielojalna w stosunku do rodziny .miotam się między miłością a nienawiścią do mojej mamy .czuję się winna, kedy przypominam sobie, co wyrabiałam, mam wrażenie, że na konsekwencje sobie zasłużyłam .nienawidzę sama siebie za to, jaka jestem .boję się, że nie jestem dobrą matką .boję się, że robię krzywdę swoim dzieciom, ze powielam schematy, ktorych nienawidzę .za dużo we mnie gniewu .najlepiej mi samej ze sobą i chcę, żeby wszyscy dali mi świety spokój(dzieci) .z drugiej strony złoszczę się, że tyle czasu poświęcam sobie .nie dam rady gotować, jeść, spac, prać.....siedziałabym tylko jak marekin - znowu poczucie winy .tęsknię za m., często myślę, że miał rację mowiąc że nic nie jestem warta .ciągle nie mogę uwierzyć, ze nie byłaam kochana .przeraża mnie ogrom pracy do wykonania w związku ze zdrowieniem .najchętniej pozbyłabym się wszystkich uczuć, chcę zasnąć i juz się nie budzić .boję się, że nie dam rady uporać się z tym wszystkim yezz....to tak....w skrócie najbardziej boję się, że zwyczajnie tracę rozum, że jestem psychicznie chora

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ulla.... może to marne pocieszenie, ale...wiele z tego co napisałaś i ja czuję. A jeśli robię coś...jak chociażby dzisiejsze wyjście, to zmuszam się. Daję sobie słowo na różne rzeczy, żeby siebie zmobilizować i staram się samej siebie nie zawieść... i danego słowa dotrzymać. A najlepsze określenia na mój stan to: marazm zawieszenie nicość pustka dół beznadzieja I czytam, dużo czytam, żeby zrozumieć, dlaczego tak jest, żeby zrozumieć samą siebie i to co ze mną się dzieje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niebo ja tez rzucilam palenie z dnia na dzien ale to nie bylo dla mnie latwe, bo mialam wszystkie mozliwe skutki odstawienia, bylam okropna dla siebie i otoczenia. ulla ...odpisze ci troszke pozniej, musze cos teraz zalatwic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ula ❤️ przytulam Cię mocno! Niebo ❤️ przytulam Cię kochanie! Ula masz b.duża świadomość lęków i co w moim odczuciu b.ważne (choć cholernie bolesne) pozwalasz sobie na odczuwanie tego. Rozumiem to, przeżywam, też troche miotam miedzy pozwoleniem na przeżywanie tego co czuję, bycia w zgodzie ze sobą (nie gotowania, sprzątani itp. iedy nie mam na to siły i ochoty) a poczuciem winy (za chwilę), że tak robię. Tez mam całą księgę NEGATYWNYCH KOMUNIKATÓW, które wypisał mi w głowę m. Też mam gorszy czas, dokopywania sobie - ale jak mi powiedziała wczoraj terapeutka: ok. jeśli chcesz dokopuj sobie, to Twoja doopa. Wierzę, że lepiej dla dzieci jak dasz sobie (a ja sobie) czas na przeżywania, a na obiad podasz pizze mrożoną. Wiem, że to trudne do uwierzenia, ale ja już sama tego kilka razy doświadczyłam , że jak puścisz wolno, to z czym nie dajesz rady, jak dasz sobie zgodę na np. płacz, niegotowanie, itp to ... minie, przestaniesz być zniewolona. I sama poczujesz, ja tak poczułam, że chce sprzątać nie żeby zasłużyć na akceptacje m. ale bo to mój dom, moje miejsce. Chce gotować bo chcę smacznie i zdrowo nakarmić siebie i dzieci. Ale czasem MI SIĘ NIE CHCE i ... luzik, nie robię. Jak się przymuszam, gwałcę dłużej utrzymuje się ten stan: nie chce ale muszę. Trudno, żebyś ufała swojej opinii, gdy masz w głowie te wszystkie kłamliwe komunikaty m. Mówił je, aby poprawić swoje samopoczucie, mieć i sprawować nad Tobą władzę. Daj CZAS CZASOWI ... (wiem, jakie to trudne, też jestem cholernie niecierpliwa!). Zauważyłam u siebie, że pewne rzeczy robię jakby "na złość" m. - znasz? Na złość tacie odmrożę sobie uszy. Tak sprawdzam, co jest MOJE a co on mi zaprogramował, bo tez się w tym zagubiłam. Z pewnością nie jesteś idealna matka. Jesteś najlepsza jaką możesz i umiesz być dziś, ale nie poprzestajesz na tym. Celem terapii nie jest (jak dla mnie) rozliczenie się z przeszłością, jest poprzez to rozliczenie, zrozumienie szansą na mnie zdrowszą. Taką która pokocha siebie, będzie siebie wspierać i szanować, deceniać, motywować i rozwijać. Taka szczęśliwa ja, może prawdziwie kochać innych w tym dzieci. Gniew - to trudna, ale b.pozytywna emocja. Gniew to informacja: tak jak jest jest mi źle. gniew to energia do zmiany! Gniew tłumony wyrządza krzywdę nam (autodestrukcja, choroby psychosomatyczne) lub innym (agresja, przemoc słowna, fizyczna). Pozwól sobie na odczuwanie złości. Masz prawo się złościć. I nikogo tym (o ile nie stosujesz agresji czy nie wzbudzasz poczucia winy) nie krzywdzisz. "tęsknię za m" - czyli za czym. Czekam na listę konkretów! 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jakbym czytała własną historię. Doskonale znam ten stan i te uczucie. Bolesną tesknotę przejmującą, obsesję, brak apetytu, cierpienie całą duszą i ciałem. Obłęd.Kiedy odszedł, przestałam jeśc i spać. Czepiałam się pajęczyny nadziei. Dzisiaj dziękuję Bogu za to co sie stało. Jestem wolna, jestem sobą Jestem szczęsliwie zakochana. "Jeśli los nam coś zabiera - to tylko po to, żeby dać nam coś lepszego w zamian" To prawda. czas - zbawienny czas wszystko uśnieży, ukoi, uciszy.Czas jest jak lekarstwo. Naprawdę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niebo Rozumiem lęk przed pozostaniem sama na sam ze sobą, ale ... czy uda Ci się, albo na jak długo uda Ci się uciec od SIEBIE? Kochanie, do znudzenia będę Ci powtarzać: skorzystaj z terapii, grupy wsparcia. Leczenie a nie znieczulanie. Jak długo chcesz się zmuszać, do robienia czy nie robienia czegoś? Czytanie - pozwolę sobie na brutalną szczerość - nic Ci teraz nie pomoże, czas na PRZERABIANIE, na włączanie uczuć. Rozum wie już dawno co jest dla Ciebie dobre. Uczucia nie nadążają, bo je wyłączyłaś w ramach programu "przeżycia w stresie". To mechanizm bardzo silny, wcześnie wyuczony jako DDA uczymy się go by przetrwać. On nadal działa, ale już nie pomaga, od dawna zawadza, zniekształca obraz realiów. Bez kontaktu z własnymi emocjami (sobą) gubimy się. Stąd wiszenie na płocie, chaos, depresja. Gniew! Złość! Gdybyś pozwoliła sobie na jej odczuwanie, może odczułabyś jego siłę i ona dałaby Ci moc do odcięcia się od m. Taka prawdziwa ZŁOŚĆ - czyli dogłębne odczucie JEST MI ŹLE TAK JAK JEST I NIE MA MOJEJ ZGODY ABY NADAL TAK CIERPIEĆ CHCĘ TO ZMIENIĆ! CHCĘ ZADBAĆ O SIEBIE! DŁUŻEJ NIE POZWOLĘ! Ale to proces. Tu trzeba pozwolić sobie na ból. On motywuje do zmiany. Szybciej jest zagłuszyć, znieczulić ten ból. Środków cała gama: alkohol, seks, zakupy, otoczenie się ludźmi ... Niebo pozwól sobie na ból - ale najpierw znajdź wsparcie, które wspomoże Cię w przeżywaniu. z miłością ❤️ pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
amarilla - dziękuję za to co napisałaś. To daje otuchy ❤️ Życzę wszystkiego dobrego!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌼Gratulacje ! yeez i niebo błękitne :-D za rzucenie palenia ! super ! I ja uwolniłam się od papierosów.Nie palę 9 lat :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
'Determinacja jest wezwaniem budzącym ludzką wolę' Za pomocą determinacji możesz osiągnąć wiele. Bez niej skazany jestes na frustracje i bezradnośc. Chęć podejmowania wszystkich koniecznych działań i prowadzenia ich pomimo ogarniającego nas strachu stanowi podstawę odwagi. Odwaga natomiast jest FUNDAMENTEM, na którym powstaje determinacja. Różnica między odczuwaniem sukcesu i odczuwaniem przygnębienia polega na ciągłym ćwiczeniu emocjonalnego mięśnia determinacji. Za pomocą całej swojej determinacji możesz z pewnością złamac każdy negatywny wzorzec i zmienic podejscie do zycia. Dlaczego masz przebijać sie przez mur , skoro możesz sie troche rozejrzeć i znależc w nim furtkę. Czasem jednak determinacja może być ograniczeniem. Dlatego własnie musisz kultywować w sobie również... ELASTYCZNOŚĆ cdn :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stefaniaharper
dziewczynki, czy to jest normalne, że ponad pół roku po rozstaniu z toksykiem-dda jeszcze mnie telepie, że tak powiem? ostatni, jak zawsze niefortunny kontakt, znaczy dałam się znowu wykorzystać, mieliśmy w sierpniu, a ja do tej pory jak mi się przypomni to na zmianę płaczę albo jestem wściekła, że w ogóle byłam z kimś tak dla mnie niedobrym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja 1972 Aż się uśmiechnęłam czytając Twoje słowa o robieniu "na złość".... Nie patrzyłam na to w ten sposób, ale tak, tak właśnie jest boże..... Cały czas zastanawiam się, co on by powiedział, i robię (przeważnie) dokładnie na odwót. Obłozyłam się lekturami i czytam, czytam. Dlaczego muszę dowiadywać się z książek, jak wyglądają normalne relacje, zachowania, czym jest miłość? Mnie to upokarza, rozumiesz, co mam na myśli? Bo to strzela mi prawdą między oczy- mój rodzinny dom był dysfunkcyjny. Pytasz, za czym tęsknię? Tęsknię za chwilami, kiedy tulił mnie i mówił, że jestem dzielna. Za spojrzeniem i dotykiem Za naszymi rozmowami i jego poczuciem humoru Ale jestem świadoma krzywdy, jaką wyrządzilismy sobie nawzajem-tak, nawzajem, i mam nadzieję, że kiedyś potafimy sobie wybaczyć. Jestem dużo bilższa zrozumienia mechanizmów, które rządziły naszym związkiem - dzięki lekturom o chorej miłości- ale ta wiedza jak na razie nie poprawia mi samopoczucia. Zrobił mi krzywdę - a i ja nie pozostałam mu dłużna. Wstyd mi, wstydzę się spojrzeć mu w oczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ELASTYCZNOŚĆ.Jeśli posianie któregokolwiek z nasion może stanowić gwarancję sukcesu,to jest to własnie nasienie elastyczności. Wszystkie wezwania do działania - a więc uczucia,które kiedyś nazywałeś negatywnymi emocjami -są tak naprawdę wezwaniem do większej elastyczności ! Wybór elastyczności oznacza wybór szczęścia. W całym twoim życiu z pewnością pojawią się rzeczy,na które nie będziesz miał zadnego wpływu. Dlatego własnie umiejętnosc elastycznego zachowania się,zdolnosc przystosowania własnych reguł do sytuacji oraz elastyczność znaczeń przypisywanych poszczególnym zjawiskom i własnym działaniom zdecydują o twoim ostatecznym sukcesie lub porażce,że nie wspomnę o odczuwaniu w życiu radości. Trzcina ,ponieważ potrafi się uginać,przetrwa burzę,która złamie potęzny dąb.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×