Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

Gość dziekuje ze jestescie
syn sie uczy ale jeszcze jest za mlody zeby jechać sam za granicę ,troszkę starszy od twojego,ale dziekuje za ofertę bardzo serdecznie,co prawda musi duzo sam załatwic jak mam gorszy dzień czy okres,ale jeszcze na samotne wyjazdy za granicę za wczesnie.dobrze ,ze udało ci sie dzisiaj byc tak silną .Im bardziej bedziesz konsekwentna i będziesz widziec efekty tych działan ,tym bardziej bedziesz miała motywację do walki.Powiem Ci z doswiadczenia ,tzn tak mi sie wydaje ,ze na poczatku my sie czujemy takie malutkie,napleonki stoja na postumentach zbudowanych naszymi własnymi"ręcami":),poźniej jak walczysz a oni traca w tym orientację ,bo nie są to ich reguły,tylko nasze.I nie są w stanie przewidziec co my zrobimy,czy pójdziesz do sadu ,czy załozysz sprawe o znęcanie albo czy będziesz tak krzyczec ,że na przykład sasiedzi wezwa policję ( w dobrym wariancie).I role sie wtedy odwracają.Z tego co wyczytałam psychopaci nie maja hamulców.My tez musimy stracic hamulce w stosunku do nich.U mnie było tak ,ze jak szłam na ugody juz po rozstaniu ,to i tak to lekceważył.Dopiero jak poszłam do sadu podbic alimenty na syna i mogłam iśc z tym do komornika zaczął płacic alimenty.Teraz sprawa bedzie o moje alimenty ,tez mi mówił to sobie załóz sprawe .I załozyłam.I był cięzko zdziwiony tak samo jak z tym komornikiem.Ale pokornieją szybko ,Nie bój sie .jego wyzszośc ,wielkość nadludzkośc w stosunku do Ciebie tkwi tylko w twojej psychice.W momencie jak zaczniesz odzyskiwać kontrole nad swoim zyciem on zacznie malec jak przekłuty balonik.Pozdrawiam Ciebie ,synusia i wszystkie dziewczyny ,udanego weekendu:)Duzo słonca i radosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Zbirku, cześć Maju. Może napiszę to tak - staram się nie dokładać sobie świadomie do pieca, więc odcięłam się od problemów. Ale jest mi bardzo ciężko. Bardzo. Zilustruję to przykładem: mój ojciec ma kochankę młodszą ode mnie 2 lata, ponieważ jestem pieprzoną masochistką wygrzebałam w zapisanych sms'ach ojcowej komórki, z której musiałam pilnie zadzwonić (moja padła), że się popłakała, bo zjeżdżając na nartach się wywróciła mój ojciec ma też mnie, uprzykrzoną córkę, która nie wiedzieć czemu ciężko radzi sobie z życiem, i dziś był łaskaw zniecierpliwiony i obrażony za to, że mu zwróciłam uwagę, że mi wchodzi w słowo, fuknąć na mnie, gdy próbowałam związać ponownie wątek do kupy mówiąc wolno, lekko rozkojarzona fuczał podobnie na mnie wiele razy, kwitując całość stwierdzeniem, że jestem niedojrzała, dyskusja mija się z celem, a ja czuję po takowej obezwładniająca mnie rozpacz i bezsilność, bo: nawet nie wolno mi głośno i wyraźnie powiedzieć, że ja NIE ZAAKCEPTUJĘ FORMY W JAKIEJ WYSTĘPUJE W ŻYCIU MOJEGO OJCA ISTOTA ZWANA KOBIETĄ, A W ISTOCIE BĘDĄCA KURWĄ! za brak delikatności, chamstwo i wiele przewin ojciec nie ma co u mnie liczyć na miłosierdzie sakramencki problem tkwi w tym, że chcąc to olać, muszę przećwiczyć wreszcie choć raz, a skutecznie technikę radzenia sobie z tym typem ludzi i tutaj jestem bezradna póki co, bo poziom agresji, wszelkie techniki manipulacji, znam od zaskakująco wczesnych lat dziecięcych co z tego, skoro w poszukiwaniu ciepła, wdepnęłam w gówno zwane jeszcze większym fukaczem, czyli mój EX, toćka w toćkę ten sam zlepek syfu co mój ojciec ja widzę agresję w białych rękawiczkach, widzę techniki, ja to czytam ... wiem co mi dolega i nie wiem jak ruszyć dlatego chcę na spokojnie usiąść w ten weekend i przeanalizować to co do mnie napisała Yeez, posłucham raz jeszcze De Mello, ogrzeję się przy ciepełku Zbirka, postaram się o rewolucję potrzebuję Twojej pomocy Yeez, wiem że wiesz jak mnie naprowadzić na cel żyję w swojej własnej pułapce Zbirku, nauczyłam się od Mamy sprawiać wrażenie dzielnej, i tak jest w każdym domu z narcystycznym egocentrycznym psychopatą, w dodatku skrajnym egoistą, tak się żyje w ich cieniu - dzielnie :-) ale wiem że nie oszukam już dłużej samej siebie, udawałam za długo i to co się ze mną ostatnio stało jest tego dowodem - już nie mam kredytu ojciec skwitował "było ci za dobrze, dlatego teraz jest ci tak źle' to jedynie dowód na to jak głęboko w nim jest zakorzeniony psychopatyczny system wartości, czuję pogardę i nienawiść, czuję że jestem w paszczy lwa i muszę o własnych siłach stąd wyjść, nie uciekać, a po prostu wyjść manipulacja, kontrola, nienawiść, za długo, bo całe życie o to się ocierałam, nie jest możliwe żebym sama nie miała tych umiejętności, ale z lubieżnością szlifuje je na sobie - autodestrukcja - wolałam zniszczyć siebie niż ponieść się fantazji w młodości, jak moi rodzice i wydać na świat dzieci gorzki heroizm za który moi rodzice nie mają mojego szacunku do dnia mojej śmierci jestem bardzo zmęczona, bardzo bardzo dużo się działo, wile mnie to kosztowało myślę, ze należy mi się odpoczynek ale wrócę, po pomoc, potrzebny mi trening, intensywny trening pozdrawiam :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Dziewczyny Buszująca - oj, zdrowiejesz, zdrowiejesz. To widać, słychać i czuć:) I oby tak dalej! W weekend nic specjalnego nie planuję. Odwiedzę rodzinę oraz znajomą, z którą nie widziałyśmy się od ponad roku bo mieszka w innym mieście. Maja - fajnie, że będziesz na Zlocie:) Eutenia - dzięki za tekst Autobiografii. Bardzo mi się podoba:) A-ta - dzięki bardzo za udostępnienie chomika. Przyda się:) A tak ogólnie, to chciałam rzec, żebyście Dziewczyny drogie uważały co pomyślicie, bo potem się spełnia:) Dziś miałam sobie kupić kwiaty, ale nie zdążyłam, bo m. mi je przyniósł i jeszcze żółte - takie jak chciałam. Tak więc ostrzegam, żeby nie było ..:) Zlot Wyjątkowych Czarownic Mianuję się Starszym Organizatorem tego oto spotkania forumowego, na które swój udział zapowiedziały: (stan na dzień 30.04 Roku Pańskiego 2010) 1. Buszująca nam zdrowiejąca 2. Silna kobieta swą mocą porażająca 3. Maja umysły nam oświecająca 4. Dziękuję ze jesteście (hm, chyb musi mi ktoś pomóc, bo nic mi się nie rymuje do =ąca:) 5. Ja - Paulina????...... a może: się zmieniająca i już! 6......... 7......... 8......... 9........... Dziewczyny chętne, zapraszamy. A oto przepis na naszą dobrą zabawę (do dowolnej modyfikacji wg widzimisię uczestniczek): - picie: herbaty, kawy, kakao, mleka, drinka - opcje do wyboru - jedzenie: homarów, kiełbaski z grilla, ziemniaków z ogniska, lodów - do wyboru czyli catering na każdy żołądek - zabawa: do białego rana, od rana do wieczora - do wyboru, na pewno udana (bez wyboru:) - nastroje: uśmiech nie schodzący z twarzy (bez wyboru:) - temat: dowolny, ponieważ mamy do tego prawo:) - scenografia - klimatyczna - muzyka - dobra - konferansjer - wygadany:) - szczypta szczęścia - to już mamy, bo mamy siebie- tu nawzajem i siebie same:) Termin tejże imprezy poddaję do dyskusji. Proponowane terminy: 1. ........... 2......... 3........ 4............... 5. Paulina - dostosuję się Miejsce - wyjątkowe geograficznie - do ustalenia. Dziewczyny albo Drogie Czarownice wypełniajcie listę Waszych/Naszych życzeń, tylko uważajcie, bo się spełniają:) Pozdrawiam! 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
maju - ja na zloty wszelakie forumowe jak na lato - ale niestety, nie jestem az tak dyspozycyjna jak wiekszosc osob w moim wieku ;) Jesli zlot jest gdzies poza Krakowem (gdzie zwykle przebywam) musze miec kogos do opieki nad synem (jest niepelnosprawny, nie moge go samego zostawic). Gdyby wiec takowy odbyl sie w lipcu to bardzo chetnie reflektuje lecz chcialabym wczesniej wiedziec to cos sobie zorganizuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Dziewczyny Miłego dnia! W centrum Pl zachmurzone niebo, ale przestało padać. A jaka u Was pogoda tam gdzie jesteście? Zaraz coś muszę wymyśleć, bo dziecko się nudzi:) Buszująca.. 🌼 ponownie rzucam palenie. Ostatnim razem udało się na 4 dni. A w ubiegłym roku na 8 miesięcy. Od dziś znów zaczynam. Zrobiłam listę z motywacjami ale znalazłam też całkiem nową motywację, którą ujęłam w formie pytania: A dlaczego miałabym palić? Odpowiedzi brak i oby tak zostało. Nastawiłam się bojowo choć objawy odstawienia już od rana mam pełne:) Buziaki i miłego dnia. Myślę o Tobie. Wiem, że bardzo się starasz, żeby wyzdrowieć🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przypadkowa k. Daj znak życia 🌼. Pamiętam, że jesteś bardzo na zakręcie. Trzymam kciuki, a jeśli będziesz potrzebowała wsparcia tutaj, to pisz:) Ściskam Cię serdecznie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ola35...
hej jest tu ktos???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przypadkowa k
Droga Paulino, jak to miło zajrzeć tu i widzieć, że ktoś jeszcze pamieta o tobie. Czytam wszystkie posty codziennie, ale postanowiłam nie pisać aż do chwili kiedy podejmę jakąś choćby najmniejszą decyzję. Nie udaje się:( Jestem rzeczywiscie na ostrym wirażu i wciąż się plączę w którą stronę pójść. Każdy z kierunków ma swoje zasadzki, niewiadome. Zawsze byłam osobą uporządkowaną, tzw. planistką i działalam wg ustalonych reguł. Teraz ten ład został kompletnie zburzony, nie potrafię podejmować decyzji. Wiem że jest to spowodowane moim stanem emocjonalnym. Kiedy Was czytam, wszystko wydaje się tak łatwe do zrobienia, a kiedy chcę wdrozyć w życie, potykam się o przeszkody. Te moje wewnętrzne przeszkody. Boję się odejść od m., chociaż wiem że muszę. Czego się boję? chyba najbardziej tego, że nie poradzę sobie finasowo. Z pewnością nie boję się samotności, z nią zdążyłam się oswoić. Może dziś napiszę troszkę o sobie, o moim m., o naszych nieporozumieniach. Zarówno ja jak i m. nie jesteśmy DDA, oboje jednak wyniesliśmy z naszych rodzin, z dzieciństwa różne priotytety, odmienne sposoby wychowania. Dla mnie wzorcem był mój ojciec (już nie żyje), mądry, pracowity, wzór pedantyzmu, pełen szacunku dla matki. M. wychował się w rodzinie, gdzie matka była typową gosposią domową, kobietą niezwykle zawistną i szykanującą swego męża. Dla mojego m. to właśnie ona stala się wzorcem. Z biegiem lat coraz wyraźniej zauważalam, jak bardzo podobne sposoby stosuje m. w stosunku do mnie podczas konfliktów. Ktoś nazwał go nawet klonem idealnym swojej matki. Kiedy stracilam pracę w wyniku zwolnień grupowych, dziewczynki były młodsze, tak więc szybko m. przekonał się jak dobrze mieć w domu opiekunkę, sprzątaczkę, darmową korepetorkę dla dzieci, ciepły obiadek na stole. Kilka razy próbowałam wyrwać się z tego jarzma. Przy każdej próbie skutecznie podcinał mi skrzydła. Podjęlam pracę wbrew jego woli, narobił mi takiej zadymy przy pracodawcy, że atmosfera nie pozwalala na pozostanie dłużej, Odeszlam po pół roku. Inym razem znalazlam sobie pewną pracę i już złożyłam cv, za kilka dni miałam ją podjąć, wszystko było uzgodnione, aż tu niespodziewanie dostaję pocztą pisemną odmowę. Po roku okazalo się, że mąż maczał w tym palce. Ustąpiłam, a lata leciały.... W ten oto sposób powoli zostałam podporządkowana m. Taki tryb zycia nigdy mi nie odpowiadał, a w szczególności kiedy córki zaczęły się usamodzielniać. Nie jestem typową kurą domową, moje wnętrze rwie się do ludzi. Jestem zadbana, nawet bardzo, dużo czytam, szukam zajęć, które dają mi odrobinę satysfakcji. Jestem zarejestrowana w PUP, ale na pytanie o pracę w moim wieku otrzymuję uśmieszek. Miasto, w którym mieszkam (płn-wsch. Polska) stało się miastem emerytow i młodzieży co najwyżej licealnej będącej tu z przymusu. Nie pozostawalam jednak bezczynnie, dla zabicia czasu rozliczałam troszkę podatki dla znajomych, w większości za friko, bo to dobry sąsiad, a to dobra kolezanka;) Nie mając dużych mozliwości i chcąc uniezależnić się w jakimś stopniu od m. zaczęlam zajmować się troszkę sprzedażą na allegro. Nie były to wielkie pieniądze, ale już bez oporów moglam pozwolić sobie kupić lepszy krem czy ciuszek nie licząc na łaskę m. Część pieniędzy oczywiście odkładalam, bo sytuacja między nami już od dawna nie wskazywala na poprawę. Ale wiecie co było dla mnie najlepsze w tej zabawie z allegro? nie pieniądze, ale pozytywne komentarze. One mnie budowały, zachęcały do sprzedaży. Tego właśnie mi było trzeba. M. dostawał szału, że już nie proszę go o kupno kiecki czy kosmetyków. Zrezygnowałam i z tego... Całe życie manipulował mną, a potrafił to robić z perfekcją z racji swego zawodu. Zrobił mnie winną za wszystko, co złe w naszym związku. W efekcie uczynił psychiczną. Codziennie słyszę słowa "idź się leczyć". Moja samoocena spadla poniżej zerowego poziomu, depresja daje mi w kość. M. to wykorzystuje i wcale się z tym nie kryje. Widzi moją bezsilność. Tak bardzo pragnę zdobyć siły, uporządkować swoje emocje na tyle, by móc podjąc decyzję o odejściu. Między nami nie ma nawet cienia uczucia, wszystko wypaliło się już kilka lat temu. Rozpisalam się, ulzyłam sobie co nieco. A teraz zapalę sobie papieroska i jeszcze tu wrócę. Pozdrawiam wszystkie piszące, podziwiam Was szczerze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ola35...
Ja mam tragiczna sytuacje, bardzo podobna do twojej... juz nawet nie mam sily pisac..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przypadkowa k
miało byc oczywiście korepetytorkę;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
stukupuku :) witam serdecznie. Myślę, że Ciebie zżera nienawiść. Do kochanki ojca. Ja nie rozstrzygam winy, bo to jest bez znaczenia dla sprawy. Ja się martwię, że Tobie to bardzo szkodzi. Wpędziło Cie w chorobę. Nie pozwala ułożyć sobie życia. Zabija każda radość i nie pozwala się cieszyć życiem. To pewnie chodzi o coś więcej. Pewnie ma to związek z Twoim ojcem, ale przeniosłaś wszystkie negatywne uczucia na nią. Zrób coś z tym! Interesowałaś się Radykalnym Wybaczaniem? Ponoć działa cuda. A nikt nie jest wart tak silnych uczuć i zaangażowania z Twojej strony. Pozdrawiam Cię bardzo bardzo serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przypadkowa k
ola35 napisz co powoduje, ze jest Ci tak ciężko może ja nie potrafię Ci poradzić, bo sama jestem na rozdrozu, ale są tutaj naprawdę bardzo sedeczne osoby, które służą pomocą. To forum jest jedynym miejscem, gdzie mozna się wygadać, jest niezwykle pomocne. Od kiedy tu trafilam, wciąż czytam, odnajduję tu nadzieję na lepsze jutro.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 6_rano_bezenna
Witaj Optym, Dziękuję. Tak masz rację. To z powodu czego byłam w szpitalu ostatnio, to nienawiść. Jest jej we mnie bardzo dużo. Ojciec, jego parszywy sposób życia ... były i sama ja w tym piekle. Podobnie jak Ty, nie zamierzam już dzielić na czworo problemu. Zapytacie, czemu stoję w miejscu i czy psycholog nie pomaga. Powiem, że nie potrafię z tej pomocy skorzystać. Nie ufam psychologom. Nie ufam sobie na psychoterapii i nie ufam temu co słyszę. Dlaczego? Bo, może gdy po raz pierwszy wylądowałam na psychoterapii, zrozumiałam, że jestem tam, bo tak było łatwiej moim rodzicom. Szukam innej formy pomocy. Jeśli nie znajdę, następny raz w szpitalu to będzie agonia. Tak, ta nienawiść mnie niszczy. Rozsadza od środka. Potrzebuję pytań Yeez, bez zbędnych ceregieli. Potrzebuję strzał. Ostrych chirurgicznych cięć. Nie mam już czasu na inne formy leczenia. Jestem dla siebie samej zbyt niebezpieczna, czas działa na moją niekorzyść, nie mogę pozwolić sobie na zbędne przemyślenia. To już nie ten etap. Czy takie coś miałaś na myśli Optym? http://radykalnewybaczanie.com.pl/ Jak dam radę finansowo, zaraz po weekendzie jadę. Czas bywa też naszym największym wrogiem, przyzwyczaja do zbyt małych zwycięstw. Dzięki, wracam do mojej pracy. Analizuję każde z zadanych mi pytań. Czytam De Mello. Nie mam czasu do stracenia. Za długo byłam dzielna, za długo dusiłam w sobie, za bardzo chciałam już normalności. Każdy tutaj ma swoje tempo. A ja ciągle jak człowiek plemienny nie przeszłam rytuały przejścia, inicjacji, krótkiej, zabójczej dawki ostrych i bezwzględnych ciosów, nokautujących przeciwnika - muszę tak, dziwicie się - może tak, ale ja zlokalizowałam mojego wroga - to ja. :-), chcąc być dla siebie dobrą, muszę się ze sobą pożegnać, tą której tak kurczowo się trzymam i którą próbuję chronić, której żałuję, którą usprawiedliwiam. Zawsze wiedziałam, że jestem "Pielgrzymem" i sama na sobie muszę wymusić poddaństwo prawdzie. I ja to zrobię. Naprawdę to zrobię. Pozdrawiam, :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6 rano dopiero zaczynam czytac daj mi troszke czasu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do bezsennej
bezsenna pierwszą zbrodnią na świecie było zabójstwo Abla przez jego brata Kaimem powodowała zazdrość o uczucia i względy ojca czy widzisz analogię, czy ja przesadzam ? to musi być bardzo silne uczucie wybacz sobie a potem innym pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
widzę, staram się właśnie ustalić co tak naprawdę sobie zarzucam, zrozumieć to za co siebie tak maltretuję, przekopuję się przez każdą treść jaka mnie na to naprowadza i wcale się tego nie boję, choć stwierdzenie że muszę sobie wybaczyć zabrzmiało groźnie :-) nie jest dobrze :-) dzięki (...)6 rano- zycze zdrowia, dbaj o siebie prosze. pomietaj ze nie zmienisz ani swojego ojca (...) wiem, nie chcę zmieniać ojca, chcę zmienić mój stosunek do niego przykład rozmowa z nim, jak zawsze przerywana, no słowem odpycha mnie I tyle ale jest konieczna, więc muszę ją odbyć, co już osiągnęłam że nie jest mnie w stanie ojciec już zastraszyć, co przede mną że ciągle odczuwam bezradność, mimo że nie ma ona sensu I ja o tym już wiem co się ze mną dzieje po zdobyłam już troszkę więcej pewności siebie, więc nie wszystko co ojciec powie przykrego biorę sobie do serca, ale są rzeczy które zostają I mimo wyraźnie stosowanego sprzeciwu, mojego veto dla jego chamstwa I pseudo psychoterapii ulicznej, odczuwam bezradność, za którą siebie później karzę co się dzieje dalej czuję złość, że zwyczajnie chamstwem I tupetem pokonał mnie na siłę, ale ni czuję przegranej a raczej smutek, ze ciągle jestem słabsza, I co dalej nie słabsza rzeczywiście bo tak nie jest, a słabsza bo nie dysponuję zbiorem właściwych reakcji, co wiem że w konsekwencji będzie mnie kosztowało kto wie, może mimo wszystko przygnębienie, powoduje to to, że każde z nim spotkanie jest w napięciu, bo wiem że ostatecznie on I tak pokona mnie chamstwem I teraz tak, nie chcę zmieniać ojca, ani nie mam zamiaru sobie w głowie budować scenariuszy, ze może jak zrobię lub powiem to czy tamto, to ojciec mnie źle nie potraktuje potraktuje bo on taki jest, ale czego chcę to przestać odczuwać to spięcie, strach przed byciem stłamszoną, żeby to osiągnąć potrzebna mi technika, żeby ją mieć muszę trenować, żeby trenować rozmawiam, ale ciągle rozbijam sie gdzieś o jakiś punkt - czym on jest jeszcze nie wiem, ale to on jest tą blokadą której nie potrafię pokonać, jeszcze, żeby uszedł ze mnie ten gaz, nabuzowanie chcę to przetrenować na ojcu, jest mi to winien, mam gdzieś jego opinie, ważne jest to, ze to paradoksalnie tylko on może przyczynić się do odkrycia gdzie jest ten punkt, takich ludzi jak on jest wielu, więc nie uniknę spotkania z nimi, ale wiem już że unikam towarzystwa, min. dlatego, że nie znam swoich możliwości odpierania ataku, pokonana za to wracam do siebie I gorycz zamieniam w nienawiść dokończyłam analizę pierwszej części wpisu Yeez idę kopać mózg dalej ( wiosenne porządki, grządki i ogródek ;-) )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6 rano zaczynam malymi kroczkami jedzmy do przodu czy wiesz juz co tak cie kiedys wkurzylo w moich pytaniach ? co takiego sie stalo ,ze zrozumialas ze jestem za , ze jestem z Toba a nie przeciwko ? jakie znaczenia ma dla ciebie, ze kochanka twojego ojca wywrocila sie i poryczala ? co to DLA CIEBIE OZNACZA ? tak naprawde .... uwazasz, ze twoj ojciec uwaza cie za uprzykszona corke. nie ma dla cieboie cierpliwosci bywa obrazony, nie UZNAJE KRYTYKI SWOJEJ OSOBY I TWOICH SLABOSCI ZADAJ MU PYTANIE: tato czy ja mam prawo wg ciebie byc niedoskonala ? czy mozesz byc bardziej wobec mnie wyrozumialy ? posluchaj De Mello tyle razy ile uznasz za stosowne wiele konfliktow na tym topiku wynikalo wlasnie z tego, co twierdzi Mello, ja to widzialam, ale gdy to poruszalam to dobrze ze mam solidny dach nad swoja glowa byly, sa, i beda osoby tu na tym topiku, ktore wykorzystaja potrzebe milosci i akceptacji do wlasnych celow, daj WAM wlasnie to- czego tak pragniecie tyle w tym temacie Bezsenna- czy jestes gotowa ZREZYGNOWAC Z WALKI, o milosc ojca ? czy jestes gotowa zaakceptowac fakt, ze on taki jest z jakigos powodu ? czy umisz spojrzec na problem dalej..... dalej niz twoj bol, niz twoje cierpienie? wiem jak cierpisz. znam to. wiesz ze wiem mowie ci, ze jak sie wzniesiesiesz ponad swojego ojca..... zostaw go w spokoju, niech robi co chce, niech zyje jak chce, ODPUSC - NA SILE NIC , ALE TO NIOC NIE WSKURASZ...A GDYBY NAWET.... TO POMYSL- CHCESZ ? TAK NA SILE ? WARTO ? sa osoby na tym swicie ktore daja z siebie tyle ci kot naplakatl i nie mam zamiaru obrazac tu koty :D .... a ktorym sie WYDAJE. ZE DALY Z SIEBIE COS.to minimum jest dla nich maximum nie zmienisz tego.... szkoda twojego czasu, energii, i twoich uczuc nie potrafisz skorzystac z pomocy psychologa. a dlaczego ? nie ufasz sobie! nie ufasz Psychologowi! KOMU UFASZ ? TO nie jest prawda, ze wyladowals na psychoterapii bo tak jest wygodniej twoim rodzicom. potrzebujesz pomocy, fachowej pomocy... POZWOL SOBIE POMOC. NIENAWISC CIE NISZCZY. CZAS POWIEDZIEC STOP.czas cos zmienic.ojca nie zmienisz... zmien siebie.a zacznij od zmiany myslenia...., oceniania......, porownywania, od oduszczenia: jej daje a mnie dal .....nie dal to nie dal ....zamierzasz spedzic zycie na zmuszaniu GO BY CI dal ? po co ? zyjesz tyle lat bez tego. jest ci ciezpo jest ci zle ... ale zyjesz. ZYJ O TEJ CHWILI PELNA PIERSIA ....MAJC GO GLEBOKO W 4LITERACH. UMIESZ TO ZROBIC ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maja : wiesz i czujesz ze masz we mnie sprzymierzenca ale.... odpusc sobie, chodz troszke..... przestan przepraszac wszystkich dookoloa .... dazysz do doskonalosci .... a to nie wrozy dobrze, bo NIKT ALE TO NIKT NIE JEST DOSKONALY. pozdrawiam cieplo a moze i cieplej:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Paulina- ciesze sie, ze dolaczylas do NAS

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Yeez :-) No to mam co robić :-). Jestem wydaje mi się daleka od wydawania sądów. Więc starałam się tego nie robić także i tutaj. W gruncie rzeczy, nie mam takiej potrzeby. Doskonale pamiętam co takiego się stało na tym forum, że w konsekwencji zniknęłaś na jakiś czas Yeez. Wtedy nie byłam gotowa. Co się stało, że dziś jestem? Dzieje się dalej - jakiś proces we mnie trwa. I może zdołam pójść na terapię ponownie. Jednak podobnie jak kiedyś nie byłam zdolna podjąć konfrontacji, otwartej, tak dzisiaj czuję BLOKADĘ przed terapią, przykro mi, nie ma to nic wspólnego z tym czy chcę czy nie, po porstu nie jestem gotowa. Szanuję to w sobie i pójdę wtedy kiedy poczuję, że zdołam wyciągnąć dla siebie czego potrzebuję, pozwolę sobie pomóc. Może wtedy kiedy oszacuję sama na ile spapraną mam psychikę i czy da się jeszcze z tego coś sensownego ulepić. Dziwne - właśnie pojęłam, że tak samo nie byłam nigdy zdolna oddać się uczuciu prawdziwie, poczuć takie całkowite zaufanie do siebie w związku, czy jako córka. Jedno od razu powiem, bez przemyśleń głębszych - wszystko co się dzieje, dzieje się bo nie ufam sobie. Za bardzo samą siebie skrzywdziłam. Mam dużo pracy :-). Yeez, zadam jedno pytanie - skąd przyszło Ci do głowy, że mogłam założyć, że masz złe intencje. Ty chyba wtedy też nie rozumiałaś, że kiedy ktoś jest gotów skorzystać z pomocy sam o nią poprosi :-), i poprosiłam, bo potrzebuję żyletek :-). Wracam do moich diagramów, przemyśleń, schematów - ja to rozgryzę ;-), ja to wiem :-). Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to jedzieeeem: jakie znaczenia ma dla ciebie, ze kochanka twojego ojca wywrocila sie i poryczala ? - ŻE ONA MIAŁA TĘ MOŻLIWOŚĆ MU TO POWIEDZIEĆ, W ZAUFANIU, JAK OJCU. co to DLA CIEBIE OZNACZA ? tak naprawde .... TAK NAPRAWDĘ, ŻE ONA MA DOSTĘP DO JEGO WSPÓŁCZUCIA, A JA NIE tato czy ja mam prawo wg ciebie byc niedoskonala ? ZADAŁAM, ODPOWIEDŹ SCHEMATYCZNA, Z OSKARŻENIEM W TLE, ŻE CAŁE ŻYCIE TOLERUJE MOJĄ NIEDOSKONAŁOŚĆ, INNI MIĘLI GORZEJ I WYSZLI NA LUDZI czy mozesz byc bardziej wobec mnie wyrozumialy ? CHOĆBY OSTATNIO TO POWIEDZIAŁAM BARDZO STANOWCZO NAWET NIE W FORMIE PYTANIA, A OCZEKIWANIA, ŻE TAK BĘDZIE, REAKCJA SCHEMATYCZNA, ODPOWIEDŹ - ALE TO TRZEBA SIĘ POZBIERAĆ I IŚĆ DALEJ, JAK DOJRZAŁY CZŁOWIEK (ŚWIĘTA RACJA,TYLE, ŻE KTO KOPIE? - TEN SAM KTO KAŻE WSTAĆ ... O BURDELU, O NIEKONSEKWENCJO O ŚMIETNIKU EMOCJONALNY !!! ) Bezsenna- czy jestes gotowa ZREZYGNOWAC Z WALKI, o milosc ojca ? JESZCZE NIE czy jestes gotowa zaakceptowac fakt, ze on taki jest z jakigos powodu ? JESZCZE NIE UMIEM TEGO ZAAKCEPTOWAĆ czy umisz spojrzec na problem dalej..... dalej niz twoj bol, niz twoje cierpienie? UMIEM I OD DAWNA GO WIDZĘ, NIE UMIEM GO PRZYJĄĆ - ODRZUCAM, OCZEKUJE DZIECINNIE CUDU, ŻE JAK GO ODRZUCĘ TO GO NIE BĘDZIE mowie ci, ze jak sie wzniesiesiesz ponad swojego ojca..... zostaw go w spokoju, niech robi co chce, niech zyje jak chce, ODPUSC - NA SILE NIC , ALE TO NIOC NIE WSKURASZ...A GDYBY NAWET.... TO POMYSL- CHCESZ ? TAK NA SILE ? NIE, NIE CHCĘ, NIEEE! WARTO ? NIE, TEGO NIE WARTO I NIE DO TEGO ZMIERZAM nie potrafisz skorzystac z pomocy psychologa. a dlaczego ? NIE JESTEM GOTOWA KOMU UFASZ ? HMMM - GŁUPOTY PISZĘ, GDYBYM SOBIE NIE UFAŁA, TO BYM CHOĆBY CIEBIE PUBLICZNIE NIE POPROSIŁA O POMOC, CZYLI COFAM OSTATNI MÓJ POST, GDZIE PISZĘ, ŻE SOBIE NIE UFAM - ZACZĘŁAM SOBIE UFAĆ - NIE WIEM CZEMU, ALE W CAŁOŚCI TO ZDANIE BUDZI MÓJ LĘK, FIZYCZNIE UWIERA, BO CZUJĘ SPIĘCIE NAWET MIĘŚNI JAK TO CZYTAM ... COŚ JEST TUTAJ NIE TAK - NAPRAWDĘ, WYDAJE MI SIĘ ŻE MOJE PRZEŻYCIA Z PSYCHOTERAPIĄ, TAKIMI JAKIE BYŁY, BARDZO MI ZASZKODZIŁY I STANOWIŁY RODZAJ GWAŁTU NA MNIE - NADAWALIŚMY SIĘ NA TERAPIĘ RODZINNĄ, SKOŃCZYŁO SIĘ NA TYM, ŻE RODZICE WYPARLI PROBLEM I NA TERAPII WYLĄDOWAŁAM JA - ZA DOBRZE TO PAMIĘTAM - TO NIE BYŁO FAIR I MAM TERAZ BLOKADĘ NIENAWISC CIE NISZCZY. CZAS POWIEDZIEC STOP.czas cos zmienic.ojca nie zmienisz... zmien siebie.a zacznij od zmiany myslenia...., oceniania......, porownywania, od oduszczenia: jej daje a mnie dal .....nie dal to nie dal ....zamierzasz spedzic zycie na zmuszaniu GO BY CI dal ? NIE, ZAMIERZAM SAMA SOBIE DAĆ zyjesz tyle lat bez tego. jest ci ciezpo jest ci zle ... ale zyjesz. ZYJ O TEJ CHWILI PELNA PIERSIA ....MAJC GO GLEBOKO W 4LITERACH. UMIESZ TO ZROBIC ? JESZCZE NIE Dziękuję Yeez :-) Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przypadkowa k. 🌼 Witaj, cieszę się, że się odezwałaś:) Z Twoich słów bije dziś dużo spokoju, wg mnie to dobrze rokuje dla Twojego zdrowienia. Czujesz sama, że jest odrobinę lepiej? Pisz jak najwięcej, wyżal się, ten etap też trzeba przejść. Dobrze gdyby udało Ci się choć z jedną osobą w realu pogadać otwarcie, może psychologiem chociaż..To też trochę inaczej wygląda, widzisz mimikę i gesty tej osoby, jej reakcje dają również do myślenia. Pomyśl jeszcze o tym.. To, że Twój m. jest psychopatą jest dla mnie oczywiste. Cokolwiek więcej obciążającego go napiszesz, jest dla mnie już zbędne, żeby to nawet jako laik już teraz stwierdzić. To bardzo, bardzo chory człowiek. Wiesz o tym już, prawda? I najgorsze i przez to najtrudniejsze dla Ciebie jest to, że Ty to musisz zaakceptować, bo go nie zmienisz. Ba, nawet świetny specjalista nie da sobie tak łatwo z tym rady. A co dopiero słaba kobietka, w dodatku uzależniona od niego finansowo. Twoja sytuacja jest trudna, ale to nie oznacza, że bez wyjścia! Zawsze jest wyjście, pytanie: ile jesteś w stanie udźwignąć i czy jesteś w stanie zmienić swoje przyzwyczajenia i schematy? Obrazowo mówiąc: czy potrafisz z roli kopanego psa, który kocha swojego pana-oprawcę zmienić się w kota, który kocha pana, kiedy chce podążając swoimi ścieżkami. Dla mnie w moim zdrowieniu najtrudniejsze i jednocześnie przełomowe okazało się wyjście do ludzi; i tu i w realu, a następnie po fachową pomoc. Jestem w o tyle dobrej sytuacji, że jestem niezależna finansowo, więc zawsze jakąś klitkę wynajmę. U Ciebie brak pracy jest Twoją największą bolączką, tym co Cię dodatkowo deprecjonuje u m., bo: po 1/ nie masz kontaktu z ludźmi - więc teoretycznie nikomu nie możesz się poskarżyć o swojej trudnej sytuacji, co jemu na rękę jest bardzo, bo jest cholernym tchórzem jak każdy psychopata po 2/ on Cię utrzymuje, więc uważa, że ma Cię 100% w garści i nie gniewaj się, ale ma rację.. To co buduje szacunek do nas wśród innych ludzi to w dużej mierze praca a co z tego wynika - niezależność finansowa, a dalej idąc możliwość dzięki temu wpływania na innych ludzi. (pomijając sytuacje skrajne, kiedy ktoś jest chory, kobieta w ciąży itd). Wiem, że Ci nie pozwalał pracować.. no i tutaj koło się zatacza. Więc pytanie podstawowe: Bolesna prawda brzmi: Ratuj się! Obudź w sobie człowieka! Włącz przycisk: zdrowy egoizm! U mnie gadanie nie pomagało kilka lat. Gdyby nie skuteczne działania, to zabiłaby mnie moja własna nieświadomość, którą teraz nazwałabym nawet głupotą:) Uważam, że byłam głupią babą dać sobą tak manipulować przez tyle lat. A teraz jestem mądrzejsza, ale do 100% jeszcze mi trochę brakuje, ale powoli, nie wszystko naraz:) Czego i Tobie życzę z całego serca. 🌼 Pisz, pisz i coś rób. Pomyśl, jak wyjść z tego schematu. Wymyślaj dla siebie najlepsze rozwiązania, stań obok siebie i oglądaj z boku. Co byś sobie poradziła, gdyby tamta druga Przypadkowa była Twoją najlepszą przyjaciółką i była na zakręcie? Jesteś bardzo kreatywna z tą pracą:) Ty walczysz cały czas, czyli żyjesz a to jest najważniejsze. Pytanie, na ile żyjesz pełną piersią a na ile byś chciała tak żyć. Ściskam Cię i nie daj się!!! Przenigdy się nie poddawaj! Stawka jest za duża: jesteś nią sama TY!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziekuje ze jestescie
Paulina zgadzam się stawka jest wysoka ,to mocne i madre zdanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
yeez "Paulina- ciesze sie, ze dolaczylas do NAS" Dzięki Yeez, ale wolałabym znaleźć się na wątku: "Moje życie straciło sens, bo mam piegi na nosie" :). A tak serio, to trzeba przyznać, że topik jest wyjątkowo mądry i użyteczny. Nie miałam czasu za wiele przeczytać wstecz, ale kilka fajnych słów przeczytałam i naprawdę dały mi powera. Np. Twoje, Consekwencji, O'nill. Lubię konkrety i jasny, rzeczowy język. Tak czy inaczej, różnorodnie tu i każdy znajduje wsparcie, to najważniejsze. Pozdrówki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie Dziewczyny. Jestem tu po raz pierwszy. Przeczytałam mnóstwo postów i zdecydowałam napisac o sobie..bo czuję się sama, bezbronna i zupełnie bezradna. Mam 29 lat.Jestem w moim związku 3 lata i 5 miesięcy. Jesteśmy Narzeczonymi. Oboje jestesmy lekarzami. Kłóciliśmy się dosyć często- wszystko tłumaczyłam sobie temperamentem- zarowno on jak i ja jestesmy dosc wybuchowi. Potem on zaczął mnie poniżać- mówił bardzo przykre rzeczy, zwykłe, codzienne niepowodzenia zawsze komentował w sposób oskarżycielski- "nie umiesz niczego zalatwic", "zawsze masz problemy z ludzmi" itd. Życie ciężko mnie doświadczyło- kiedy nagle zmarł moj Tata, pozostalyśmy z Mama , siostrami i bratem niemalze bez środkow do życia. Za rentę i stypendium naukowe zalozylam firmę. Udalo mi sie. Spokojnie skonczylam studia, pomoglam finansowo rodzinie, rozpoczelam swoja pierwsza prace i specjalizację. Znajomi postrzegają mnie jako bardzo silna, niezalezna , pracowita osobe. Zawsze podobalam sie mezczyznom. On po raz pierwszy podniósł na mnie rękę ok. roku temu. Nie uderzył mnie w twarz, szydził, że zrobi to tak, żeby nie było widać. Dusił mnie, wykręcał ręce, popychał na ścianę. Po tym pierwszym razie byłam w wielkim szoku. W dodatku on nie widział , i chyba do dzisiaj nie widzi w tym zadnego problemu. Wrecz odgrażał się, ze zrobi to ponownie i jest z tego dumny. W końcu po moich "wykładach" i drażeniu sprawy- przeprosił ( ale nie sadze ze zrobił to z przekonaniem). Potem było raz lepiej , raz gorzej. Z jednej strony przekonywał że kocha, wręcz namawiał na ślub- z drugiej strony przeklinał, wyzywał. Po wszystkim o wszystko oskarżał mnie- ze jestem "chora", "niezrównoważona psychicznie", że zabieram mu spokój, itd..Ze nikogo sobie nie znajdę, ze jesli nawet znajde sobie faceta to ten na 100% bedzie mnie zdradzał ( to było po tym, kiedy zaczełam odmawiac seksu- średnia przyjemnośc kochać sie z kimś , kto Cie nie szanuje..) Bardzo mnie to bolalo i po którejs takiej akcji rzuciłam nawet pierścionkiem zaręczynowym i kazalam zapomniec o ślubie. Straszył, ze mnie zniszczy zawodowo, zepsuje opinie. Oczywiscie, potem sie zawsze godziliśmy i jak sie pewnie domyslacie, pierścionek przyjęłam ponownie... Ostatni raz, 1,5 tygodnia temu odebral mnie z pracy. Mieliśmy pojechac do urzedu. Po drodze zapytalam o pieniadze , ktore mu pozyczyłam , a które on mial mi w ratach zwracac. Zapytalam naprawde spokojnie, bo juz kilka razy z tego powodu wybuchały awantury. NA to on, ze miedzy jego rodzicami jest inaczej i co to w ogloe w takim dlugim zwiazku jak nasz znaczy pozyczanie pieniedzy.(????) Odpowiedzialam, ze jego rodzice sa malzenstwem i pieniadze wydaja na wspolnie zaplanowane rzeczy . Wtedy po razkolejny zaczał mnie w samochodzie wyzywac- "Ty pier*****a pi**o, k***o" itd. Na to powiedziałam , ze " Zadnego ślubu nie bedzie"( dzien wczesniej, po powrocie z wizyty u jego rodzicow, ktorzy bardzo daza do nszego slubu pytal, na kiedy moglibysmy ustalic termin i wspolnie sie zastanawialismy). Po czym odjechal od urzedu ok. 2 km, zatrzymal sie na przystanku autobusowym i kazał mi z samochodu "wypierd***ć". Szłam do urzedu placząc. Teraz on terroryzuje mnie w domu, pyta o wyprowadzkę , ale i pisze smsy z propozycja wspolnego obidu, czuje ze chce zmiany sytuacji i powrotu do starej sytuacji( mieszkamy w jego mieszkaniu, które ja w 100% wyposazalam - meble, sprzety etc.).Boje się. Ja wiem , jak takie teksty czytaja osoby, które nigdy czegoś takiego nie przeżyły- ja sama kiedys byłam bardzo radykalna. Nie wyobrażałam sobie sytuacji, ze mogłabym być z kimś , kto mnie poniża.. A jednak. To wszystko dzieje się niepostrzezenie. Wkrada sie w zycie tak po prostu. Widzicie Kochane, wystarczyło że to napisalam i wiem, co powinnam zrobić..Ale jest mi cholernie trudno. Boję sie, ze nikomu juz nie zaufam, ze bede sama, tak naprawde wszystkiego sie boję. Jedyną ostoją pozostala moja rodzina i praca. Moja mama, siostry i brat o niczym nie wiedzą. Nie chce im mowić, martwić. Balgam napiszcie coś. Potrzebuje pomocy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziekuje ze jestescie
to co moge doradzić chyba to co zawsze ,jezeli w narzeczeństwie sa takie rzeczy to czy zainwestowałabys w firme zbudowana w lokalu bez fundamentów z przegniłym stropem?Rozumiesz analaogie? Dzieczyno nie pakuj sie w slub ,zabierz swohe rzeczy ,zakładam ,ze masz faktury ,i odejdź.Nagrywaj do czasu odejscia to jak Cie traktuje ,bedziesz miała po to ,zeby pokazac jego rodzinie gdyby mieli pretensje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×